HARSH #25

Zostało jeszcze kilkanaście minut do wyjazdu. Nadal jestem w małym szoku, gdyż nie mogę uwierzyć, że Harry zabiera mnie na koncert. Cóż, do głowy by mi nawet nie przyszło ani o tym bym nie pomyślała, że kiedykolwiek pojawię się na koncercie! Zapewne myślicie, że jestem nienormalna iż tak się cieszę, ale kurczę! Nigdy nie byłam jak większość nastolatek, które miały i zapewne nadal mają wspaniałe dzieciństwo, rodziców, którzy kochają ich sercem i całą resztę cudownych rzeczy. Więc jest to oczywiste, że dla mnie inaczej dziewczyny z Domu Dziecka takie coś to naprawdę duża sprawa. 'Zaczyna mi odbijać' - myślę, kiedy zaczynam cicho chichotać jak idiotka patrząc na odbicie w lustrze. Kręcę głową. Chyba czuję się.. szczęśliwa. W pewnym sensie.. Moje myśli zostają przerwane, gdy słyszę głos Harry'ego zza brązowych drzwi.
  - Brooklyn, nie żebym Cię poganiał, ale cholera! Chciałbym móc Cię już zobaczyć. Przysięgam, jeśli Ci się nie spodobał..  
W końcu decyduję się wyjść z pomieszczenia, aby uciąć potok słów Harry'ego, który zostawił jakiś czas temu przed łazienką dużą, czarną torebkę pod którą znajdywało się pudełko. W nim oczywiście znalazłam buty pasujące do całego zestawu. Z tego co pamiętam Kędzierzawy w ostatnich bodajże dziesięciu minutach pukał do brązowych drzwi z pięć razy? Można także powiedzieć, że się pomyliłam, a pięć pomnożyć przez dwójkę. Kręcę głową z uśmiechem na ustach i w końcu wychodzę, aby się przekonać co sądzi i aby się już nie stresował. 'Jakby miał czym' - przechodzi mi niegrzecznie przez myśl i wychodzę z pomieszczenia. Harry stoi oparty o białą ścianę na przeciwko z dłońmi w kieszeniach czarnych, opinających ciasno jego nogi spodni i nogami, które są skrzyżowane w kostkach. Wzrokiem mnie skanuje, a raczej moje ciało z góry na dół. Gryzę dolną wargę z myślami buzującymi w mojej głowie. Ciekawe czy w ogóle mu się spodoba.  
  - I jak?
Pytam niepewna jego odpowiedzi.
  - Na pewno lepiej niż w tych jasnych dżinsach i o wiele za dużej bluzie. Masz cudowną sylwetkę, Brooklyn. Grzechem by było jej nie wyeksponować! Założę się, że nie chcesz swoich rzeczy z powrotem. Mam rację?
  - Jeśli powiem, że 'nie' to będzie to przestępstwo?
Śmieje się, a ja uśmiecham. Robi kilka kroków w moją stronę.
  - Cóż mogę powiedzieć, panno Riggs. Chyba Pani wie, że niegrzeczne dziewczynki za złe zachowanie dostają karę. A jest ona czasami nawet bardzo surowa.  
Szepcze tuż koło mojego ucha. Jego dłonie przylegają płasko do ściany po bokach mojej głowy. Czuję bijące ciepło od jego ciała. Nasze klatki piersiowe niemal się stykają. Harry spogląda na mnie. Moje wargi są lekko rozchylone, a serce swój rytm znacznie przyśpieszyło. Oboje wpatrujemy się w swoje oczy. Jego zielone tęczówki są spokojnie, ale i próbujące odczytać co dzieje się w mojej głowie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Zaczerpuję cennego powietrza.  
  - Te wszystkie rzeczy, które chciałbym z Tobą zrobić..
Mówi cicho, niemal schrypniętym głosem. Cholera. Z uwagi na mój niski wzrost on pochyla się lekko w moim kierunku. Jeśli moje serce biło szybciej wcześniej to nie wiem jak określić to co teraz się z nim dzieje. Czuję jego ciepły oddech na swojej szyi. Mam ochotę wypowiedzieć jego imię w błagalnym geście, aby przestał, ale nie potrafię nic z siebie wydusić. Nawet jęku, a co dopiero jedno i to krótkie słowo. Ściskam jego granatową koszulkę na bokach. Odsuwa się na kilka centymetrów, ale nie zmienia swojej pozycji. Spogląda na moje dłonie, a następnie na mnie. Nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego zdejmuje je i od razu łączy ze swoimi. Nawet się nie orientuję, kiedy one znajdują się nad moją głową połączone z dłońmi Harry'ego. Próbuję oddychać spokojnie. Zielone tęczówki wpatrują się we mnie. Spoglądam na niego, aby odczytać co chce zrobić, ale nic nie udaje mi się wymyślić. Jedyną oznaką, która pozwala mi zostać spokojną jest ta, że on sam jest spokojny. Pochyla się w moim kierunku. Serce bije mi w piersi mocno. Ponownie czuję na skórze ciepły oddech. Trąca lekko nosem, a po chwili dotyka delikatnie ustami. Wzdycham cicho. To takie.. nieznane uczucie. To znaczy dobre, ale ja znam je z innych sytuacji i wcale nie wyglądały tak ja to. Zresztą nieważne. Podczas, gdy kontynuuje przejście z lewej strony szyi rozbrzmiewa telefon. Harry warczy, a ja cichutku piszczę na niespodziewany gest.  
  - Harry..
Wołam niepewnie. Chcę żeby przestał. Moje myśli zaczynają schodzić w nie dobrą stronę i zaczyna mnie to przerażać.  
  - Harry, proszę. Przestań.  
To dla mnie już jest za dużo. Czuję się bardziej komfortowo, kiedy odsuwa się wcześniej składając ostatni pocałunek. Dłonią wędruje do kieszeni spodni, co znaczy, że puszcza moje obie dłonie. Nie zdąża spojrzeć na wyświetlacz, kiedy rozlega się dzwonek drzwi i pukanie. Przełykam niepewnie ślinę. Cholera. Zabiera jeszcze kogoś? Myślałam, że będziemy.. we dwoje. Ja nie mam nic przeciwko, bo pewnie to dobra opcja, gdyż jeśli Harry się zdenerwuje to przynajmniej będę miała się za kogo schować. To głupie. Ale z drugiej.. Nie wiem czy chcę poznać jego znajomych. O ile to znajomi, a nie dziewczyna. Słyszę kroki. Już jest przy drzwiach. Patrzę niepewnie.
  - Harry, otwieraj. Wiemy, że tam jesteś dupku!
Chwilę później czwórka chłopaków wpada na Harry'ego, a ja zaczynam panikować. Czy powinnam zadzwonić po pomoc? Kiedy mam zamiar krzyknąć, aby go zostawili w spokoju słyszę śmiech Harry'ego, a po chwili jeden z nich podaje mu dłoń i pomaga wstać z podłogi.
  - Jesteś już gotowy? Nie mamy zamiaru znowu czekać, aż się wyszykujesz. Zayn może zabrać Cię swoim samochodem, bo ma wolne miejsce. Możesz skorzystać z okazji.
Chłopak w białej bluzce w jasne paski klepie go po ramieniu.  
  - Nie trzeba. Pojadę swoim. Poza tym nie jadę sam.  
Powinnam później porozmawiać z Harry'm o tej pracy, którą chciał mi załatwić. W księgarni, rzecz jasna. Przy okazji może by mnie podwiózł do Domu Dziecka. Zorientowałabym się kiedy zaczynają zajęcia dla dzieciaków. Mogłabym chętnie im pomóc. Kręcę głową. To nie czas na myślenie o sprawach, jak te. W końcu mamy jechać na koncert. Tak! Spoglądam przed siebie i widzę, że pięć par oczu się we mnie wpatruje. Uśmiech z mojej twarzy szybko znika i czuję się cholernie niezręcznie. Policzki mi delikatnie różowieją. Wychwytuję wzrok Harry'ego, który uśmiecha się do mnie pocieszająco. Widzi, że nie czuję się pewnie i dlatego idzie w moim kierunku. 'Nie, nie chcę żeby mnie im przedstawiał'. Kiedy znajduje się na wyciągnięcie rąk przytulam się i chowam w jego ciele. Silne ramiona obejmuję mnie i przez to czuję się bezpieczniejsza. Obejmuje moje ciało jedną dłonią, a drugą głaszcze włosy.  
  - Wszystko jest dobrze, Skarbie. Oddychaj.  
Szepcze tak cicho, że tylko ja mogę go usłyszeć. To dobrze. Nie chcę, aby sobie o mnie źle pomyśleli. W sumie już pewnie to robią. Nawet nie powiedziałam głupiego 'cześć', ale taka już jestem. Bóg niestety, ale mnie nie obdarował pewnością siebie, a nieśmiałością. Oboje stoimy blisko siebie. Nie wiem ile mija minut, ale jego osoba sprawia, że zaczynam być spokojna i jestem mu za to wdzięczna. Harry odchyla się lekko i odgarnia zabłąkany kosmyk za ucho.  
  - W porządku? Chcesz poznać chłopaków?  
Pyta. Odpowiadam kiwnięciem głową.  
  - Jeśli któryś z nich tylko spojrzy się na Ciebie krzywo to skopię mu dupę, obiecuję.  
Jego głos jest normalny, a nawet głośniejszy i jestem pewna, że go słyszeli. Słyszę śmiech z ich strony co pozwala mi samej się uśmiechnąć. Spoglądam na Harry'ego, który posyła mi uśmiech. Oboje odwracamy się w kierunku jego przyjaciół.
  - Cześć.  
Odzywam się i lekko macham w ich kierunku ręką.  
  - Niall, jeszcze raz, a zaraz naprawdę dostaniesz.
Ostrzega chłopaka z blond włosami, który robi głupie miny, a ja nie mam nic przeciwko, bo wiem, że tylko żartuje i zresztą niepotrzebnie prowokuje Harry'ego. Cała czwórka podchodzi bliżej nas. Po kolei przedstawiają się wyciągając dłoń, którą niepewnie ściskam. 'Liam, Zayn, Louis, Niall' - powtarzam sobie powoli w myślach, aby zapamiętać ich imiona. Jeden z nich - Liam - mam taką nadzieję, że ma tak na imię, odchodzi na bok wcześniej przepraszając, gdyż telefon go 'wezwał'.  
  - Harry jak możesz ją głodzić! Spójrz jaka jest drobna. To, że ty jesteś gruby nie znaczy, że ona ma głodować.
Louis wyrzuca dłonie w górę, a pozostali się śmieją.
  - Wcale nie uważam, że jesteś gruby.  
Mówię mu cicho, ale Harry nie reaguje na moje słowa.  
  - Grabisz sobie, Tomlinson.  
  - Przecież wiesz, że żartuję.  
Obejmuje go z drugiej strony i żartobliwie masuje mu brzuch. Harry go odpycha i kręci z uśmiechem głową. Wiem, że Harry doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego wyglądu. Wcale nie jest gruby. Jest szczupły, wysportowany i silny. To mnie by się raczej przydała siłownia. Liam wraca do naszej małej grupki i informuje nas, że musimy iść, ponieważ dziewczyny już się niecierpliwią i muszą jeszcze po kogoś jechać.
  - A konkretniej kogo? Jedzie nas ponad 10 osób.
  - I dobrze, że jedziesz swoim samochodem, bo zabierzesz ze sobą jeszcze Kate i jej koleżankę.  
  - Kate? Ty sobie ze mnie jaja robisz, Liam.  
  - Dziś rano do mnie zadzwoniła i zapytała czy będziemy na koncercie, więc jej powiedziałem prawdę. Zapytała czy może się z nami zabrać i się zgodziłem. Jaki masz problem?
  - Problem masz Ty, bo to Ty zgodziłeś się zabrać ją z jej koleżanką, nie ja, więc jej nie zabiorę. Koniec kropka. Nie chcę jej widzieć, a już na pewno przebyć w jej towarzystwie.  
Czuję, że jestem w złym miejscu i czasie.  
  - To nie problem, tylko Twoja głupia zasada. Nie zawieranie większej znajomości z dziewczyną niż jej pieprzenie, a później już najlepiej stracić kontakt. To chore. W swoim łóżku miałeś połowę Londynu, więc to oczywiste, że w końcu natkniesz się albo na Kate albo na inną z nich. Co za różnica kiedy?  
Liam wzrusza ramionami od niechcenia, a ja nieruchomieję. Połowę Londynu? Cholera! Harry cały się spina, a ja odsuwam się od niego. Spogląda na mnie, a ja kręcę głową. Jego oczy ciemnieją, a moje serce znowu przyśpiesza. Odwraca wzrok. Niall i Zayn stoją koło Harry'go jakby przewidywali, że Harry zaraz nie wytrzyma i uderzy Liam'a.  
  - Będziemy czekać na dole.
Mówi Zayn i zbiera trójkę chłopaków do wyjścia.
  - Zadzwonię do niej i powiem, że nie mamy miejsca, może się nie pojawi. Ochłoń. Masz dziesięć minut.
Odzywa się, kiedy chłopaki wyszli za drzwi. Patrzy na mnie.
  - Brook, dopilnuj proszę, aby przyszedł.  
Posyła mi uśmiech i wychodzi zamykając za sobą drzwi. Stoję opierając się o drzwi do pokoju Harry'ego i patrzę na niego od tyłu. Słyszę, że ciężko oddycha. Nie wiem co zrobić. Ostatnie słowa Liam'a huczą mi w głowie i jest to nie przyjemne. Idzie w kierunku przeszklonej ściany, a ja postanawiam się zmyć, niegrzecznie mówiąc. Chcę dać mu przestrzeń i w ogóle móc pomyśleć, więc idę do 'swojego' pokoju. Zamykam po cichu drzwi i siadam na łóżku. Nie jest dla mnie nowością, że Harry to podrywacz i kobieciarz. Lily mnie przed nim ostrzegała, a ja się szczerze cieszyłam, kiedy nie przyjęłam jego propozycji, gdy chciał zabrać mnie do swojego mieszkania. I pokazywała mi artykuł jakiejś gazety, gdzie pisali, że Harry wyszedł razem ze striptizerką z urodzin przyjaciela. Wiem, wytłumaczył mi to później. Odwiózł ją do domu, a następnie wrócił do siebie. Więc to jeszcze nie powód.. '..W swoim łóżku miałeś połowę Londynu..' - rozbrzmiewają w mojej głowie słowa Liam'a. To.. sama nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Przypomina mi się sytuacja poprzedniej nocy, jak zaprosił dziewczynę do siebie. Następnego dnia oczywiście powiedział, że nic z nią nie robił, a ja mu uwierzyłam, bo wiedziałam, że mówi mi prawdę, gdyż nie spałam prawie całą noc i słyszałam jak po 5 minutach odkąd oboje wyszli z mojego pokoju wyrzucił ją. Wzdycham cicho. Trzy sytuacje to jeszcze nie połowa Londynu, a Liam przecież mógł tylko tak powiedzieć, prawda? Powiedzcie, że mam rację. Słyszę głośne kroki i niemal mam ochotę udać, że zasnęłam, ale tego nie robię. Zamiast tego poprawiam się na łóżku. Ściągam buty i siadam po turecku na łóżku. Harry puka do drzwi, a ja odpowiadam cicho, że może wejść. To trochę głupie, że puka do drzwi we własnym domu, ale rozumiem to.  
  - Cześć.
Odzywa się, a ja podnoszę wzrok. Harry bierze krzesło spod ściany i siada na nim naprzeciwko mnie. Spuszczam wzrok.
  - Hej.
Opowiadam i wzdycham cicho pod nosem.  
  - Rozmawiasz ze mną czy mam się od razu zamknąć?
  - A powiedziałam, że nie chcę z Tobą rozmawiać?
  - Nie, nie powiedziałaś. Ja.. nie wiem co powiedzieć.
Kiwam głową. Sama nie wiem, więc pewnie pomilczymy. Harry wzdycha. Dostrzegam, że ściska dłonie. Denerwuje sie? On?
  - Wiem, że myślisz sobie iż jestem świnią, dupkiem, kimś bez serca. I miałaś rację mówiąc mi to poprzedniej nocy. Cóż, przyznaję Ci rację, Brooklyn. Te wszystkie dziewczyny na to nie zasłużyły i zdaję sobie sprawę, że to jest tylko moja wina. Nie mogę zmienić tego co było, ale jestem pewny, że mam wpływ na to co będzie dalej, co wydarzy się w moim życiu.  
  - Dlaczego mi to mówisz?  
  - Bo chcę, żebyś mi w tym pomogła. Sprawiasz, że.. chcę być kimś naprawdę lepszym. Normalnym chłopakiem. Odkąd Cię poznałem w moim życiu się pozmieniało. Nawet nie masz pojęcia jak to mnie wkurwiało. Robiłem coś co tak naprawdę dawniej zrobiłbym inaczej i to było dla mnie przerażające. A z perspektywy czasu widzę, że te zmiany były dobre. Wszystko dzięki Tobie, Brooklyn. Spójrz na mnie, proszę.
Przestaję bawić się swoimi dłońmi i spoglądam na Harry'ego, który jest blisko mnie, bardzo blisko mnie. Posyła mi uśmiech i chwyta moje dłonie w swoje.  
  - Chcę żebyś była obecna w moim życiu.

* * *

Stoję obok metalowych drzwi windy i czekam na Harry'ego, który w ostatniej chwili przypomniał sobie iż zapomniał jakiejś rzeczy. Mam ochotę unieść lewą rękę i spojrzeć na zegarek, ale z wiadomych przyczyn tego nie wykonuję. Zayn udusi mnie gołymi rękoma. Jesteśmy spóźnieni prawie 10 minut! Eh. Wzdycham cicho. Słyszę kroki. Myślę, że to wreszcie on, ale kiedy się odwracam dostrzegam piękną dziewczynę o blond włosach. Chwila. Zaraz, zaraz. Ja ją kojarzę. Wiem! To jest ta dziewczyna, która zatrzymała mnie i Harry'ego na parkingu.  
  - Jesteś sama? Gdzie zgubiłaś Harry'ego?
  - Wrócił na moment do mieszkania.  
  - To dobrze, bo mam Ci coś do zakomunikowania. Będzie najlepiej dla Ciebie jak się odczepisz od Harry'ego, a jeszcze lepiej jak znikniesz z jego życia, rozumiesz? On jest mój i nie pozwolę, żeby jakaś mała siksa to zniszczyła.  
Słucham? Kręcę głową z niedowierzania. Czy ona..? Nie. Kiedy mam zamiar jej powiedzieć, że Harry nie jest właściwie niczyją własnością, chłopak właśnie wychodzi z mieszkania. Zamyka drzwi. Hana - przypomina mi się jej imię - odwraca się w jego kierunku. Widzę jej uśmiech. Ona ma na jego punkcie chyba bzika. Niemal jestem tego pewna. Odwraca się do mnie.  
  - Ostrzegam. Mam krótką cierpliwość.
Mówi cichym i jadowitym głosem, kiedy jest bliżej mnie. Harry uśmiecha się do mnie, ale ja wcale tego nie odwzajemniam. Widzę, że jest zdziwiony, a następnie spogląda na dziewczynę przede mną. Tak szczerze mówiąc to ma za mało rzeczy na sobie. Chociaż zakrywają jej krągłości. Jestem zaskoczona, kiedy nie przygląda się jej ciału. Obejmuje mnie ręką w talii.
  - Hana.
Wita ją formalnie i chłodno.
  - Harry.
Odzywa się słodko i jak gdyby nigdy nic całuje go w policzek. Chcę się odsunąć, ale silne ramię Harry'ego mi nie pozwala.  
  - Gdzie się wybieracie?
  - Na koncert.
Odpowiadam, gdyż niemal wyczuwam jej chore zamiary. Chce się dowiedzieć gdzie idziemy, aby się tam pojawić, a później nam wmówić, a zdecydowanie Harry'mu, że to przypadek, ale jakże miły. Jak ja jej nie lubię. Już wcześniej mi coś w niej nie pasowało, ale dałam sobie spokój. Nie chciałam martwić siebie i Harry'ego. Tak dla jasności to od dzisiaj, bo ogółem nic do niej nie miałam, aż do jej 'zakomunikowania'. Oplatam dłonią Harry'ego na brzuchu, prawą za plecami. Łączę dłonie na jego prawym biodrze niemal z trudnością. Mam takie krótkie dłonie. Ugh. To teraz nie jest ważne! Widzę jej groźne spojrzenie, ale dopóki jestem przy Harry'm to się jej nie boję. Nie wiem jakby to było, gdyby przyszedł później.  
  - Udanej zabawy. Do zobaczenia, Harry.
Uśmiecha się do niego za szeroko na co przewracam oczami. Odwraca się do nas tyłem i udaje się w głąb korytarza kręcąc za mocno biodrami. Harry odwraca się pierwszy w kierunku windy, a ja zaraz za nim. Wciska dwie cyferki na panelu i staje obok mnie. Cicho wzdycham.
  - W porządku?
  - Tak. Trochę się denerwuję. Nigdy nie byłam na koncercie i to mnie lekko stresuje. Nie wiem jak to wszystko działa.
Jego ramie obejmuje mnie w pocieszającym geście.
  - Będzie dobrze. Tylko trzymaj się mnie. Jak będziesz się chciała oddalić to mi powiedz, dobrze? To trochę duży teren i trudno będzie Cię znaleźć, ale cóż. Zawsze Cię znajdę.  
Spoglądam na niego i posyłam mu uśmiech. Zaplatam dłonie na piersi i opieram się o niego. Zaczynam się zastanawiać co zrobić z Haną. Powinnam powiedzieć o tym Harry'mu? Patrzę na niego kątem oka. Nie chcę go martwić. Poza tym to moja sprawa. On jest tylko w to wplątany. To nie jest jego wina, że Hana ma na jego punkcie bzika. Kręcę lekko głową. Po prostu poczekam na rozwój sytuacji. Zobaczymy co zrobi, jeśli nie zastosuję się do jej 'ostrzeżenia'.  

I jak?

Niebieskooka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3333 słów i 18421 znaków, zaktualizowała 23 lut 2016.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Mysterious

    Cudo <3 ehh zaczytuje się po nocach !

    30 gru 2015

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Mysterious Czuję się zaszczycona ;)

    30 gru 2015

  • Użytkownik Mysterious

    @Niebieskooka  świetnie piszesz w ogóle aż się boję, że to opowiadanie się skończy i czym ja będę wypełniać samotne długie wieczoryyy :)

    30 gru 2015

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Mysterious Spokojnie, dopiero 57 rozdział, jeszcze trochę będziecie się ze mną męczyć ;)  
    Pozdrawiam ;)

    30 gru 2015

  • Użytkownik Mysterious

    @Niebieskooka Uff to kamień z serca. Męcz mnie jak najdłużej :) ja dziś dobrnęłam do 30 rozdziału i chyba na dziś wystarczy, bo co będę czytać jutro

    30 gru 2015

  • Użytkownik Niebieskooka

    @Mysterious Mam nadzieję, że ten czas, który poświęcasz HARSH nie będzie zmarnowany, a gdy będziesz na bieżąco to pozwolisz mi poznać Twoją opinię ;)

    30 gru 2015

  • Użytkownik Mysterious

    @Niebieskooka Oczywiście, że nie będzie stracony :) Ja bardzo chętnie czytałabym częściej tylko niestety czas mi na to nie pozwala :( Jeśli chodzi o moją opinię to ja już jestem zachwycona !!!

    31 gru 2015

  • Użytkownik klamra

    Świetne!!!!

    10 sty 2015

  • Użytkownik Ka

    Boskie chce dalej

    9 sty 2015