HARSH #71/1

Jeśli chcecie możecie dodawać HARSH na Snapie: harsh_ff


Wsunęłam z powrotem telefon pod poduszkę, gdy dowiedziałam się, że jest kilka minut przed piątą, a ja wstaję za dwie godziny, aby wyszykować się i na ósmą dotrzeć do pracy. Emily poprosiła mnie, abym w sobotni dzień przyszła wcześniej, aby nie tylko popracować ale i również pomóc w przygotowaniach do promocji książki jakiejś znanej autorki. Zgodziłam się bez problemu, ponieważ odpowiada mi to. Im wcześniej zacznę pracę tym szybciej ją skończę i będę mogła zająć się innymi sprawami, ale na razie pozwolę sobie spać dalej.  

Nim udało mi się zasnąć poczułam jak ramię Harry’ego zacisnęło się mocniej na mojej talii, a po chwili zdjął je i przekręcił się na plecy wzdychając cicho. To już drugi raz, kiedy budzi mnie tej nocy. Odwróciłam się w jego kierunku i przytuliłam do jego boku, by go uspokoić. Wiem, że jego bezsenność dzisiejszej nocy jest spowodowana myślą o walce, która będzie dziś.  

Odkąd Harry powiedział mi, że będzie walczył każdego dnia pracował bardzo ciężko. Oprócz pracy na siłowni zostawał dłużej, aby zrobić swój własny trening, a ja nie miałam mu za złe, że bywał później w domu. Często trenował też w domu sam bądź ze mną na jego plecach bądź pod nim, gdy robił pompki. Gdy wychodził zawsze zabierał ze sobą trzy pudełka, które mu przygotowywałam poprzedniego albo tego samego dnia, ponieważ to była dla mnie przyjemność, a poza tym chciałam mieć jakiś mały udział w jego wygranej, bo wierzę, że wygra. Pracował tak ciężko i wiem, że da z siebie wszystko, że nie może być innego wyniku.  

Zmrużyłam powieki i przez zaspane oczy dostrzegłam szerokie i umięśnione plecy bruneta, który usiadł na materacu. Nim zdążyłam mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze on wstał i wyszedł z pokoju, a ja ułożyłam się na plecach wpatrując wzrok w sufit. Westchnęłam cicho z bezradności, ponieważ to już trzecia taka noc z rzędu, której nie prześpi, a nawet dziecko w przedszkolu wie, że sen jest ważny. Przez kilka minut próbowałam wymyślić, co mogę zrobić, aby mu pomóc, ale zdałam sobie sprawę, że mogę go tylko wspierać i motywować, a reszta jest jego. Pewne jest to, że dziś wszystko się skończy i Harry zacznie normalnie żyć. Może.  



* * *

Budzę się przed budzikiem około piętnastu minut wcześniej. Nawet nie pamiętam, w którym momencie zasnęłam po wyrwaniu z dzisiejszego snu. Harry’ego niestety nie ma obok mnie. Najchętniej poleżałabym jeszcze w ciepłym łóżku, ale chcę sprawdzić jaka jest pogoda na zewnątrz, aby móc się odpowiednio ubrać i, co najważniejsze zobaczyć, co u bruneta  

Wstaję z łóżka i poprawiam przekręconą koszulkę. Na boso idę przez pokój, aby z niego wyjść. Kiedy stoję na korytarzu wyraźny dźwięk uderzeń jest dla mnie słyszalny i już wiem, gdzie znajdę Harry’ego. Otwieram drzwi do mini siłowni jaką stworzył w dawnym pokoju, w którym spałam. Moje oczy od razu lokalizują osobę, którą chciałam znaleźć i znalazłam.  

Harry stoi przed workiem treningowym, w który uderza precyzyjnie i szybko. Jego włosy są związane w małego koka na samym czubku głowy. Ma na sobie czarną koszulkę i granatowe spodenki, a jego dłonie są chronione w odpowiedni sposób. Poza tym jest boso. Podchodzę w jego kierunku po cichu, aby po chwili opleść go rękoma na wysokości pępka. W pokoju robi się cicho, ale tylko na chwilę, ponieważ Harry ponownie okłada worek treningowy pięściami. Udaje mi się przejść pod jego prawą ręką tak, że teraz przytulam się do jego klatki piersiowej. Jego uderzenia robię się słabsze i cichsze, aż w końcu całkowicie ich nie słychać. Wsłuchuję się w jego szybki i cichy oddech. Kędzierzawy spogląda na mnie po chwili.

- Cześć.  

Mówię cicho i uśmiecham się delikatnie. Nie jestem pewna w jakim jest stanie.

- Cześć.  

Odpowiada równie cicho, po czym jego nadgarstki dotykają moich bioder.  

- Wcześnie dzisiaj wstałeś. Cały czas tutaj jesteś?

- Nie mogłem zasnąć i musiałem coś ze sobą zrobić.  

- W porządku. Może zjemy razem śniadanie, hmm?

Zaproponowałam z myślą, aby odciągnąć go trochę od planów dzisiejszego dnia i jego myśli krążących wokół walki. Mimo że mój dotyk jest dla niego ważny i pozwala mu się uspokoić, rozluźnić to dziś jest inaczej. Czuję jaki jest spięty, a jego mięśnie są napięte. Dotykam jego policzka i masuję go delikatnie. Po chwili sięgam za siebie, aby chwycić jego prawą dłoń i uwalniam ją z czerwonoczarnej rękawicy. Podobnie robię z jego drugą ręką. Owinięte taśmą bokserską dłonie chwytają moje policzki, a usta łączą się z moimi w delikatnym pocałunku. Staję na palcach wyciągając dłonie, które oplatam za jego kark, a krótkie paznokcie wbijam w jego skórę. Moja klatka piersiowa przyciska się do jego torsu. Mruknięcie bruneta daje mi do zrozumienia, że wyczuł iż nie mam na sobie stanika, a ja zarumieniłam się na policzkach, mimo że już prawie przyzwyczaiłam się do tego, że na noc go po prostu ściągam, co dla mnie jest wygodne i jak można zauważyć dla niego też. Prawa dłoń bruneta dotknęła mojego biodra i przesunęła się w górę tuż pod koszulkę, aby ścisnąć talię i mnie opleść w tym miejscu. Odsunęliśmy się od siebie na parę milimetrów, aby spojrzeć sobie w oczy. Polizałam jego dolną wargę i przegryzłam ją. Uśmiechnął się minimalnie i cmoknął ostatni raz moje usta. Razem wyszliśmy z pomieszczenia. Ja do kuchni, natomiast Kędzierzawy do łazienki.  

Gdy śniadanie było gotowe postanowiłam wykorzystać fakt, że Harry jeszcze nie przyszedł i poszłam do drugiej łazienki, aby przemyć twarz, doprowadzić włosy do porządku i ogółem się przygotować do pracy. Gdy tylko rozsunęłam rolety do sypialni dostało się piękne słońce, dlatego zdecydowałam się na czarne spodnie, bokserkę, a na to koszulę w kratę, którą postanowiłam nie zapinać. Poprawiłam łóżko ścieląc je, a po tym przejrzałam torbę, czy wszytko w niej mam. Zanim zamknęłam ją wrzuciłam klucze do środka i wyszłam z pokoju.

W kuchni spotykam Kędzierzawego siedzącego przy stole, który zabrał się już za śniadanie. Siadam niedaleko niego i idę w jego ślady. Zauważam, że włączył telewizor, który cicho gra pokazując najnowsze informacje ze świata. Po reportażu na temat polityczny spojrzałam przez okno bez celu. Moje myśli same zaprowadziły mnie do dzisiejszego wieczoru. Wiem, że moja rola jest mało znacząca, ale mimo to w pewien sposób odczuwam niepokój i strach. Walka zaczyna się o godzinie dwudziestej, a więc zostało dwanaście godzin, czyli niewiele.

Wyrwałam się z zamyślenia, kiedy poczułam na sobie przeszywający wzrok Harry’ego i jego dłoń, która masowała mój policzek. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko. Wstałam od stołu i zabrałam nasze talerze, które odłożyłam do zlewu. Zajrzałam jeszcze do łazienki. aby umyć zęby. Kiedy założyłam wygodne trampki stanęłam w przedpokoju, aby zastanowić się czy założyć kurtkę. Postanowiłam, że jej nie biorę, bo do pracy mam około dwudziestu minut i nic mi się nie stanie w razie gdyby okazało się, że jednak słońce mnie oszukało.

Otworzyłam torbę, aby sprawdzić czy mam telefon w razie gdyby coś. W tym samym czasie podszedł do mnie Harry, który objął mnie od tyłu i ułożył podbródek na moim ramieniu. Znalazłam telefon, który uświadomił mi, że muszę już wychodzić. Dostrzegłam również małe kółko z jedynką oznaczające, że mam nieodczytaną wiadomość od.. Jay’a. Świadomość Harry’ego za mną kazała mi się zastanowić czy odczytać wiadomość teraz. Odważyłam się i kliknęłam okienko. Jay wysłał mi zdjęcie ulotki nowo otwartej restauracji z zapytaniem czy mam ochotę się wybrać jutro i spróbować tamtejszego jedzenia, a przy okazji moglibyśmy pogadać. Przycisnęłam przycisk z boku telefonu, który spowodował, że ekran zrobił się czarny, a Harry bardziej dał mi o sobie znać ściskając moje biodro mocniej. Odłożyłam torbę na stojącą niedaleko komodę. Po chwili stałam już odwrócona w kierunku Kędzierzawego.  

- Zanim cokolwiek powiesz zauważ, że nie odpisałam mu i zrobiłam to ze względu na Ciebie. Nie jestem pewna czy Twój stosunek do niego w jakiś sposób się zmienił po tym jak powiedziałam Ci, że woli mężczyzn. Jay jest naprawdę w porządku, lubię spędzać z nim czas, a ostatnio widzieliśmy się przed wyjazdem do Glasgow. Traktuję go jak starszego brata.

Pogłaskałam go po policzku. Przyciągnął mnie bliżej swojego ciała i objął w silnym uścisku.

- Nie musisz się z nim przyjaźnić, ale chciałabym, jeśli to możliwe, żebyś go zaakceptował chociażby ze względu na mnie. Postaraj się o tym długo nie myśleć, okej? Musze już iść.

- Nie powiem, że mi się to podoba, ale jeśli naprawdę chcesz się z nim spotykać to okej. Myślę, że mogę to zaakceptować. Może chciałabyś go zaprosić na dzisiejszą walkę?

Zmrużyłam powieki i spojrzałam na niego uważniej, kiedy uśmiechnął się zbyt szeroko.  

- Ty wcale nie chcesz, żeby on tam był w geście pokazania mi, że naprawdę się zgadzasz na nasze spotkania tylko dlatego, żeby go przestraszyć i zaznaczyć swoje terytorium.  

Harry zacisnął dłoń wokół mojej talii przyciskając mnie do swojego ciała, kiedy wyczuł, że chcę się oddalić. Odgarnął kosmyk włosów za lewe ucho i pocałował mnie tuż pod nim.

- Jeśli Cię skrzywdzi albo tknie to przynajmniej będzie wiedział, co się z nim stanie.  

Moje plecy zostały przyciśnięte do ściany przez ciało Harry’ego. Zaatakował moje usta w brutalny sposób trzymając mnie jedną dłonią za kark, a drugą ściskając lewe biodro. Zrozumiałam, że w ten sposób pokazuje mi do kogo należę i nie pozwoli, żeby w jakikolwiek sposób mnie skrzywdzono. Chciałam się przesunąć, ruszyć, ale jego ułożenie ciała i silne dłonie nie pozwalały mi na to, dlatego wplotłam dłonie w jego włosy ciągnąc je w sposób, który lubi. Jego kolano znalazło się pomiędzy moimi nogami, a na brzuchu wyczułam erekcję.

- Przepraszam, ale.. Kurwa. Tak bardzo chciałbym wziąć Cię teraz i zerżnąć.

Wydobyłam z siebie jęk, który odbił się od jego warg, a przyjemny skurcz w podbrzuszu dał o sobie znać. Spojrzał na mnie przyciemnionymi tęczówkami, kiedy zakołysałam lekko biodrami ocierając się o jego udo wpatrując się w jego oczy niewinnym spojrzeniem. Jego jabłko Adama poruszyło się znacząco. Musnęłam jego usta w geście pożegnania.

- To naprawdę interesująca propozycja, ale jeśli nie wyjdę teraz to spóźnię się do pracy.  

Harry uśmiechnął się lekko na moje początkowe słowa, co odczytałam jasno: ma nadzieję, że przemyślę to w pozytywny sposób. Muszę przyznać, że w żaden sposób nigdy nie dał mi odczuć, że powinnam pozwolić nam pójść o znaczący dla mnie i właściwie dla niego również krok dalej w jak najszybszym czasie. Właściwie sama nie wiem dlaczego ten krok nie jest za nami. Czuję, że w mojej głowie nie ma już tej blokady, która nie pozwalała mi na jakikolwiek dotyk ze strony kogokolwiek do momentu, kiedy poznałam Harry’ego. Sprawił, że z każdym kolejnym dniem, który spędzaliśmy i jego dotykiem mogę znieść czucie innej osoby. Pokazał mi, że to może być przyjemne i jestem pewna, że w taki sam sposób pokaże mi, że następny krok będzie taki sam albo jeszcze lepszy, a wystarczy tylko spróbować i sprawdzić.

Pokręciłam lekko głową i zatrzymałam się na twarzy Harry’ego. Palcem przesunęłam po jego piersi i postanowiłam jak na razie nie dzielić się z nim moimi przemyśleniami. Nie chciałam go rozpraszać jeszcze bardziej przed dzisiejszym wydarzeniem. Wspięłam się na palce i lekko pocałowałam jego policzek w geście już ostatecznego pożegnania. Emily skopie mi tyłek.

- Będziemy jechać godzinę, więc musimy najpóźniej o szesnastej wyjechać.

- O szesnastej? W takim razie mamy problem, bo kończę o tej godzinie i nawet nie jestem spakowana. Powinnam zabrać sukienkę, trochę kosmetyków, ubrania na następny dzień i..

- Spokojnie, Kochanie. W takim razie może poproś Emily o skończenie godziny wcześniej?

- Nie ma opcji, Harry. Po tym, co zrobiłam jestem wdzięczna, że dała mi drugą szansę, a ja nie chcę jej zmarnować. Poza tym wszyscy siedzą do siedemnastej, a ja i tak już wychodzę wcześniej. To dla niej naprawdę ważny dzień. Musimy wymyślić coś innego.

Harry zaklął cicho pod nosem. Spojrzałam na zegarek ścienny i zrobiłam duże oczy.  

- Walka zaczyna się o dwudziestej, a my będziemy na wpół do osiemnastej. Zdążymy.

Uśmiechnęłam się, gdy złapał mnie i na pożegnanie pocałował szybko. Ostatecznie udało mi się wydostać z mieszkania. Mam czternaście minut. Spojrzałam na zegarek we windzie. Już trzynaście. Spięłam się lekko, ale mimo to nie żałuję, bo było warto wyjść kilka minut później i spędzić je przyjemnie z Kędzierzawym. Drugi raz zapewne postąpiłabym w taki sam sposób.



* * *

Do księgarni zdążyłam prawie idealnie. Udało mi się nawet odetchnąć głęboko przed rozpoczęciem pracy. Okazało się, że Emily jest na mieście i załatwia ważne sprawy. Mimo zamętu w księgarni każdy miał swoje zadania. Do szesnastej czas tak szybko zleciał, że nawet nie zauważyłam. Nie miałam nawet czasu na przerwę, aby cokolwiek przełknąć, ale wyjaśniłam sobie, że to jest kara za to, że prawie bym dzisiaj się spóźniła i zawiodła Emily.  

Dwadzieścia pięć minut po szesnastej weszłam do mieszkania. Harry stał przy dużym oknie z telefonem przy ucho i rozmawiał z kimś. Kiedy mnie ujrzał posłałam mu całusa i ruszyłam szybkim krokiem do sypialni, aby się spakować i jak najszybciej zebrać, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że w pewien sposób jestem winna. Harry o osiemnastej ma zaplanowany ostatni półtoragodzinny trening, co oznacza, że na przygotowanie i odstresowanie, co jest mało możliwe w takiej chwili będzie miał zaledwie półgodziny. Naprawdę muszę się spiąć.  



* * *

Skuliłam się na tylnym siedzeniu samochodu i bardziej wtuliłam się w bok sylwetki Harry’ego, który mocniej objął mnie ramieniem i pocałował w czoło. Czuję i widzę, że myślami jest daleko stąd i byłabym głupia gdybym nie wiedziała, co zaprząta jego myśli zważając na fakt dokąd jedziemy. Jego ciało jest trochę spięte i wiem, że choćby nie wiem ile razy zapytała o to czy się denerwuje to za każdym razem dostanę taką samą odpowiedź, czyli nie. Nigdy się do tego nie przyzna, ale myślę, że to normalne. Pomimo że jest trenerem boksu to nigdy nie walczył tak na poważnie. Dotychczas był trenerem osobistym, co również i mi odpowiada, ale jednak boks jest czymś więcej, a gdy dodamy jeszcze do tego powód jego udziału w tej walce to naprawdę to rozumiem. Nie chcę rozczulać się ani bardziej rozdrapywać tego tematu w swojej głowie, ponieważ chcę być wsparciem dla Harry’ego, więc jeśli się złamię to wtedy nie będzie dobrze. Skupiam się, gdy czuję wybijający rytm piosenki lecącej z radia przez czubki palców chłopaka na moim kolanie. Unoszę ją wciąż nie mogąc się nadziwić różnicą rozmiaru naszych dłoni. Całuję zewnętrzną cześć jego ręki i zaczynam bawić się jego długimi, smukłymi palcami bądź przekręcam pierścionki mające dla niego duże znaczenie i sentyment. Za kilka godzin użyje tej dłoni w odpowiedni, ale i niebezpieczny sposób.

Po podziwianiu widoków w końcu dojeżdżamy na miejsce po godzinnej jeździe. Harry zabiera swoją torbę, w której znajdują się najważniejsze rzeczy oraz ubrania, co do walki, a w dłoni niesie walizkę, którą postanowiliśmy dzielić, na ten jeden wieczór, bo nie było potrzeby rozdzielać naszych rzeczy na dwie osobne torby. Przewieszam przez ramię pokrowiec z sukienką na dzisiejszy wieczór. Harry bardzo chciał ją zobaczyć, gdy tylko powiedziałam mu, że kupiłam na tą okazję kreację, którą znalazłam z Evą na zakupach, ale ja pilnie strzegłam, aby nie zobaczył nawet kawałka do teraz. Mam nadzieję, że mu się spodoba. Razem idziemy w kierunku dwupiętrowego, eleganckiego budynku. Zostajemy wpuszczeni natychmiast, a wysoki i napakowany mężczyzna bez żadnego pytania prowadzi nas za odpowiednie drzwi po zejściu ze schodów. Idziemy korytarzem, aby zatrzymać się przed czarną parą drzwi.

- To Twoje pomieszczenie. Możesz zostawić tu rzeczy podczas walki. Gdybyście chcieli to możecie zobaczyć salę, gdzie wszystko się odbędzie. Pracuje tam jeszcze parę osób, bo oficjalnie jeszcze nie jest gotowa. Gdyby coś to wiesz gdzie mnie znajdziesz. Za piętnaście dwudziesta przyjdzie do Ciebie skład sędziowski, gdy będą ochraniać Ci dłonie. Powodzenia.

Przybijają sobie piątkę, a nieznajomy skina na mnie głową i odchodzi. Wchodzimy do pokoju. Od razu rzuca się szarość ścian. Po lewej stronie pod ścianą znajduje się lodówka oraz stolik z wodą gazowaną i niegazowaną. Na środku znajduje się czarny stół, a pod ścianą naprzeciwko wejścia stoi beżowa kanapa. Nawet przytulnie. Przewieszam pokrowiec przez oparcie krzesła, na którym siadam. Wyobrażenie i świadomość, że za kilka godzin zacznie chodzić tu i kręcić się wiele osób, które są zaangażowane w dzisiejszy wieczór zaczyna coraz bardziej do mnie docierać. Z jednej strony jestem w dziwny sposób podekscytowana. Sama nie wiem czemu. Może chodzi o to, że nigdy nie byłam i nie uczestniczyłam w takim wydarzeniu i zobaczę wszystko na żywo. Tym, którym nie udało się zdobyć biletów muszą zadowolić się transmisją na żywo w telewizji bądź internecie. Z drugiej strony jestem przerażona, bo intensywnie dochodzi do mnie fakt, że Harry będzie walczył. Brunet chrząka zwracając moją uwagę.

- Chcesz iść ze mną i zobaczyć miejsce walki? Znajdziemy Twoje miejsce.

Pokiwałam głową wcześniej wstając, by zdjąć skórzaną kurtkę. Październik jest dość chłodny, więc to odpowiedni czas, by ją nosić. Harry wyciąga dłoń, którą chwytam splatając nasze dłonie ze sobą. Wychodzimy z pokoju i idziemy długim korytarzem aż do samego końca. Mimowolnie rozchylam usta na widok, który mam przed oczami. Mnóstwo stolików dla ważnych gości, a tych mniej inne siedziska jak na trybunach. Duży ekran, na którym będzie pokazywana walka dla osób dalej siedzących. Obserwuję przez chwilę migoczące światła. Najbardziej przykuwa moją uwagę ring. Harry ciągnie mnie delikatnie za dłoń w przeciwną stronę. Manewrujemy między kilkoma stolikami, by dotrzeć do właściwego. Po chwili brunet wskazuje karteczkę z moim imieniem i nazwiskiem. Patrzę na pozostałe kartki, aby móc zorientować się, że będę siedzieć wraz z Evą i Zayn’em, Liam’em i Megan, której się tutaj nie spodziewałam prawdę mówiąc po ostatnich wydarzeniach. Do naszej piątki dołączy również Niall, Louis i Lily. Szkoda, że nie ma jeszcze jednego miejsca dla Harry’ego, którego miejsce jest tam dokąd teraz zmierzamy. Mata ringu znajduje się na wysokości moich ramion. Za to Harry ma pełny obraz. Kędzierzawy uśmiecha się szeroko jakby czytał mi w myślach.

- Może Cię podsadzę, co? Bo z tej wysokości niewiele zobaczysz, mała.  

Przybieram zła minę. Widząc i słysząc jego rozbawienie uderzam go w pierś.

- Zamknij się i się ze mnie nie nabijaj, duży. Wszystko ma swoje zalety i wady.

- Pewnie. Więc od teraz Ty jesteś mała, a ja duży. Cóż.. To by się akurat zgadzało, prawda?

Porusza zabawnie brwiami, a ja domyślając się, co miał na myśli czerwienieję w szybkim tempie na policzkach. "On jest naprawdę niemożliwy” – myślę wtulając twarz chcąc ją ukryć w jego klatce piersiowej, której wibrowanie uświadamia mi, że powstrzymuje się przed wybuchem śmiechu. Stoimy tak przez kilka chwil do momentu, gdy z moich ust wydobywa się zaskoczony pisk, gdy nie czuję pod stopami gruntu, a momentu później siedzę na ringu. Przedostaję się pod trzecią liną i wstaję na równe nogi. O cholera. Rozglądam się dookoła nie mogąc uwierzyć w widok z tej wysokości. Spoglądam na bruneta, który szybko znajduje się koło mnie. To tutaj za kilka godzin Harry stanie i będzie walczył, ale na to jeszcze czas.

Jego dłonie chwytają moje biodra, a ja odwracam się w jego kierunku i zaplatam dłonie za jego szyję. Brunet pochyla się tak, że jego czoło opiera się o moje. Stoimy tak przytuleni do siebie ciesząc się swoją obecnością w ciszy, która zostaje czasami przerwana szuraniem krzeseł czy innymi odgłosami. Wyczuwam drobne napięcie, ponieważ każde z nas myśli o czymś innym, ale wszystko sprowadza się do tego samego tematu. Nie ma odwrotu. Nie można się wycofać. To jest pewne. Mi pozostaje się modlić, aby Harry wyszedł z tego cało.

- Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że jesteś tu ze mną i będziesz dzisiejszego wieczoru. Twoja obecność jest dla mnie ważna. Dodajesz mi pewności siebie i skrzydeł.

Na szept i znaczenie słów wypowiedziany przez Harry’ego uśmiecham się. Nasze zielone tęczówki wpatrują się w siebie. Staję na palcach i muskam jego wargi delikatnym ruchem.

- Musisz pamiętać, że dla mnie jesteś zwycięzcom niezależenie od wyniku.

- To słodkie, że tak myślisz, że tak wyglądam w Twoich oczach, ale już Ci mówiłem, że wygram. Nie widzę innej opcji. Minęło już zbyt długo czasu. Dziś czuję, że nadszedł dzień w którym Scott chociaż w jakiś sposób odczuje mój ból, który czułem po stracie Jenny i na samą myśl tego, co jej zrobił. Chcę, żebyś wiedziała, że dla Ciebie zrobiłbym to samo, a nawet i więcej, jeśli tylko ktoś by Cię skrzywdził. Myślę, że po dzisiejszej walce, jeśli ją wygram to w pewien sposób odkupię swoją winę. Poza tym chce, żebyś była ze mną dumna.

- Jestem z Ciebie dumna, bo samo podjęcie decyzji we walce okazuje Twoją odwagę. Zaryzykuję i dodam, że gdyby nie Twoja upartość i to, co się.. wydarzyło to może byś odpuścił, ale.. Mimo wszystko uszanowałabym Twoją decyzję jaka by nie była. Proszę nie traktuj tej walki jak odkupienie swojej winy. Tłumaczyłam Ci, że to nie była i nie jest Twoja wina. Nie możesz brać za to odpowiedzialności. Scott powinien smażyć się w piekle.  

W myślach przypomina mi się noc, w której Harry opowiedział mi o całej sytuacji, po której byłam przekonana i nadal jestem, że nie może brać na siebie winy śmierci jego byłej dziewczyny. To, że po kłótni nie poszedł za nią, aby sobie wszystko wyjaśnić nie oznacza, że ma się obwiniać, bo Scott prędzej czy później zrobiłyby to, co zrobił. Dłońmi masuję jego policzki i napiętą szczękę, aby go uspokoić i chcąc odpędzić zły kierunek jego myśli, które prowadzą do jego wybuchu. "Kocham Cię” – szepczę cicho. Jego ciało się rozluźnia.

- Chodźmy stąd, zabierzmy rzeczy i jedźmy do hotelu. Możemy się zdrzemnąć. Później idę na trening, więc będziesz mogła przygotować się do wieczoru. Mam nadzieję, że sukienka nie jest skąpa i zakrywa to, co należy do mnie i tylko ja mogę na to patrzeć i dotykać.

Osłonięta jego ciałem nie zawstydziłam się mocno tym, że ścisnął moją prawą pierś ukrytą pod materiałem koszulki i biustonosza. Przegryzłam dolną wargę tłumiąc jęk.

- Przysięgam, że jeżeli będzie za krótka albo odkrywała to, co nie powinna to będę wkurwiony i zostawię Cię zamkniętą w pokoju hotelowym. Naprawdę będę to tego zdolny.

Ostrzegł surowym głosem. Przełknęłam niepewnie ślinę. Nie zrobiłby mi tego! Prawda?

- Wystarczy, że masz na sobie zwykłą koszulkę i dżinsy, a pożerają Cię wzrokiem.

- Myślałam, że chcesz, abym wyglądała seksownie. Chcę, żebyś był ze mnie dumny.

- Nie prowokuj mnie, Brooklyn. W każdej chwili mogę iść i zobaczyć tę cholerną kieckę.

- Musiałbyś zobaczyć ją na mnie, bo w innym przypadku nie odda tego jaka jest piękna.

- Jeśli chcesz mnie podniecić to zmierzasz w kurewsko dobrym kierunku.

Chwyta mnie za pośladki i podnosi. Zaplatam nogi na jego biodrach i odwzajemniam pocałunek, który z każdą chwilą staje się bardziej namiętny. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zdążyliśmy znaleźć się na macie. Jego pocałunki przechodzą na lewy policzek, a dotyk dłoni na moim ciele powoduje, że chcę więcej, ale ze względu na to w jakim właśnie miejscu jesteśmy to musimy się powstrzymać. Gdy chcę wpleść dłonie w jego loki on powstrzymuje mnie przed tym i układa je po bokach mojej głowy trzymając za nadgarstki. Mrużę powieki.

- Zdajesz sobie sprawę, że gdybyś była moim przeciwnikiem dziś wieczór to już na starcie byłabyś na przegranej pozycji? Nawet nie musiałbym się zbytnio starać, aby wygrać.

Uśmiechnął się. Jego uścisk na moich nadgarstkach się zacieśnia, gdy wiercę się.

- To nie fair, Harry. Wziąłeś mnie z zaskoczenia bez żadnego uprzedzenia, a poza tym jesteś ode mnie znacznie większy i cięższy. Wiesz co, jak i kiedy zrobić. Masz znaczącą przewagę.

- Wszystko jest zależne od Ciebie i Twojego umysłu. W jednej chwili możesz leżeć pod przeciwnikiem, ale w drugiej możesz być górą, gdy pomyślisz i zrobisz odpowiedni chwyt.

Po kilku minutach, w których wykorzystałam całą swoją siłę i możliwe sposoby przewrócenia go opadam bez sił na matę. Kędzierzawy wydaje się być nieźle rozbawiony, a w czasie moich nieudanych prób pozostawał niewzruszony jakbym wcale nic mu nie robiła. Z moich ust wychodzi rozdrażniony dźwięk, a z jego twarzy nie schodzi uśmiech zadowolenia.

- Jeśli kierują Tobą z początku jedynie chęci, a następnie tylko złość, a oboje wiemy, że tak właśnie jest to poczekamy sobie na zmianę naszych miejsc jeszcze długi czas.  

Kpi sobie ze mnie? On po prostu jest za ciężki na tak drobną osobę jak ja. To niewykonalne.  

- Twoje chęci przechodzą w frustrację, gdy myślałaś, że pokonasz mnie w szybki sposób, prawda? A gdy zdałaś sobie sprawę, że to nie działa to się poddałaś. Może, gdy ja będę w takiej sytuacji to zrobię to samo? Klepnę dłonią w matę, by dać znać, że się poddaję, co?

- Jesteś ode mnie większy, Harry! I problem w tym, że Ty się nigdy nie poddajesz.

- Słuszna uwaga, Maleńka. Pokażę Ci, co powinnaś zrobić w bardzo prosty sposób.

Nim zdąża mi pokazać ten "prosty sposób” słyszymy dźwięk telefonu. Mój dźwięk. Ręką sięgam do tylnej kieszeni dżinsów i spoglądam na wyświetlacz. To Lily. Zapewne nie może już się doczekać całego wydarzenia, gdyż Harry znalazł cudem miejsce dla niej, gdy już ich nie było. Organizatorzy byli nie ugięci z powodu braku miejsc i niezgłoszenia w terminie, ale udało mu się ich przekonać, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Odbieram połączenie, ale szybko odsuwam telefon od ucha słysząc głośny krzyk Lily. Harry przewraca oczami.

- Jesteście już na miejscu? Louis postanowił odłączyć naszą dwójkę od reszty i.. jedziemy we dwójkę! Myślisz, że to w porządku? Jestem taka podekscytowana na dziś wieczór!

- Tak, jesteśmy już na miejscu. Za chwilę zbieramy się i idziemy do hotelu, aby odpocząć przed dzisiejszym wieczorem. Jeśli nie przeszkadza Tobie, że jedziecie we dwójkę to okej.

Brunet marszczy znacząco brwi zdezorientowany moimi ostatnimi słowami. Jego usta bezgłośnie pytają mnie o kogo chodzi.. Odpowiadam mu więc w taki sam sposób.

- Jak chcesz to możesz dołączyć się do mnie i do Evy, kiedy będziemy się przygotowywać na wieczór. Harry wychodzi na trening, więc zapewne chłopaki do niego dołączą i będziemy mogły spędzić babski wieczór na spokojnie. Włączymy muzykę, zjemy coś i pogadamy.

- Gala zaczyna się o dwudziestej, prawda? Więc umawiamy się na osiemnastą?

- Mnie pasuje, a mogłabyś przekazać to Evie? Ja jakby.. nie mam teraz czasu.

Mój głos robi się lekko napięty, gdy jedną ręką próbuję powstrzymać Kędzierzawego przed rozproszeniem mnie, gdy wsuwa rękę pod materiał koszulki na moim ciele. Jego dłoń pieści moją ciepłą skórę na brzuchu i kieruje się w stronę podbrzusza, a moje myśli zbiegają na inny tor, który spowoduje, że przestanę myśleć, więc skupiam się na Lily po drugiej stronie.

- Umówię się więc z Evą i wpadniemy razem do Ciebie. Kończę, bo przyjechał Louis.

Po pożegnaniu z przyjaciółką rozłączamy się, a ja odkładam telefon obok naszych ciał.

- Więc jak wygląda ten niby prosty sposób, hmm?

Pytam tym samym wracając do przerwanej sytuacji miedzy nami. Harry pochyla się nade mną bardziej niż wcześniej układając moje dłonie w sposób, w jaki były ułożone.  

- Opleć mnie nogami w pasie, ściśnij w odpowiednim miejscu i spróbuj przekręcić je tak, żebyś poczuła, że możesz to zrobić. Skoncentrujmy się oboje.

- Dobrze, ale musisz mi obiecać, że nie będziesz dawał mi fory, żebym tylko uwierzyła, że niby ja to zrobiłam. Podejdźmy do tego tak na poważnie, dobrze? Proszę?

- Jeśli miałbym potraktować swojego przeciwnika poważnie to nie pomagałbym mu i nie mówił, co ma robić, aby mnie pokonać. Musisz wiedzieć i pamiętać, że trzeba znaleźć w przeciwniku jego słaby, czuły punkt i go wykorzystać bez względu na wszystko, a tym samym nie pokazywać swojego. Mimo że, jesteś moim przeciwnikiem to poradzę, abyś teraz zebrała siły w nogach i ułożyła je tak, aby mnie przewrócić na drugą stronę.

Może być pewien, że tym razem postaram się i uda mi się to zrobić. Wykorzystam jego rady, ale zanim wprowadzę je w życie unoszę się najwyżej jak mogę, by pocałować go w usta. Mój cel powinien być dla was oczywisty: chcę go rozproszyć. W końcu nikt nie powiedział, że nie mogę, prawda? Ku mojej uciesze odwzajemnia pocałunek układając moje dłonie tak, by trzymać je jedną dłonią, a drugą dotknąć mnie. Gdy wyczuwam, że to jest ten moment zastosowuje się do jego rad. Harry wydaje się być zaskoczony i wydaje jęk protestu, a ja cieszę się jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę i siadam na jego kolanach, a dłońmi przytrzymuję jego tak jak on moje chwilę temu, by się nie wydostał.

- Wiesz.. Zastanawiam się, co jest Twoim czułym, słabym punktem oprócz intymnych.

- Prawdę mówiąc to odkąd Cię spotkałem to Ty stałaś się moim czułym, słabym punktem.

Odpowiada swobodnie leżąc na macie i cmoka delikatnie moje usta. Czerwienieję.

- Zdajesz sobie sprawę, że w dosłownie dwie sekundy mogę zmienić Twoją władczą pozycję i sprawić, że ponownie będziesz pode mną? Mimo wszystko podoba mi się ta pozycja. Moglibyśmy ją zdecydowanie lepiej wykorzystać w innym miejscu. Chciałabyś?

Udaje mu się wysunąć dłoń spod mojego uścisku i kciukiem pieści mój ciepły policzek. Poprawiam swoją pozycje układając kolana po bokach jego ciała, a przez podparcie się na rękach ułożonych na jego klatce piersiowej całkiem nieświadomie moja pupa przyciska się do jego miejsca intymnego, powodują tym samym, że z jego ust wydostał się zduszony jęk, a ja zaczerwieniłam się mocniej. “Tak bardzo chciałbym wziąć Cię teraz i zerżnąć”. W myślach przypomniałam sobie dzisiejsze przemyślenia dotyczące naszych intymnych zbliżeń.

- Zróbmy to. Nie czekajmy już dłużej, Harry.

Powiedziałam lekko drżącym głosem i spojrzałam niepewnie w jego zielone tęczówki.

- Dlaczego? Przepraszam, jeśli przez moje zachowanie wcześniej bądź dziś pomyślałaś..

-.. że to najwyższy czas? Spokojnie. Wszystko ze mną okej, naprawdę. Po prostu poczułam już jakiś czas temu, że jestem gotowa i chcę tego, jeśli w ogóle Ty nadal chcesz mnie.

- Oczywiście, że Cię chcę. Każdą cząstką swojego ciała, jednak nie musimy tego robić już teraz, Maleńka. Może powinnaś jeszcze to przemyśleć na spokojnie? To cholernie duży krok. Mogę poczekać, a do tego czasu możemy spędzać czas równie miło i przyjemnie.

Przegryzłam dolną wargę i uśmiechnęłam się szeroko wdzięczna za jego troskę. Poza tym nie spodziewałam się nawet takich słów. Harry odgarnął kosmyk moich włosów za ucho.

- Na przykład mogłabyś usiąść na mojej twarzy, trzymając moje nadgarstki i pokołysać biodrami, gdy ja ssałbym Twoją łechtaczkę wykorzystując usta i język. Co Ty na to?

Przymknęłam powieki na jego schrypnięty szept wpływający wprost do mojego ucha. Skurcz w podbrzuszu dał o sobie znać dość znacząco. Przymknęłam lekko powieki wyobrażając sobie nas w przedstawionej przez Harry’ego propozycji, która muszę przyznać jest ciekawa i prawdę mówiąc podoba mi się. Uniosłam powieki i spojrzałam w ciepłe oczy bruneta.

Jestem naprawdę wdzięczna, że podchodzi do tego tematu w tak delikatny sposób. Nie spodziewałam się, że pomimo mojego wyznania, że chciałabym zrobić z nim poważniejszy krok on powie mi, abym jeszcze pomyślała. Byłam raczej myśli, że uśmiechnie się i pocałuje mnie jakby dostał jeden z najlepszych prezentów, ale on zareagował jeszcze lepiej niż przypuszczałam. Dzięki jego reakcji jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że dla niego najważniejsza jestem ja. Reszta schodzi na drugi plan. Jestem przekonana, że moje pierwsze tak naprawdę i prawdziwe zbliżenie będzie wyjątkowe dzięki Harry’mu.  

Moje usta odnalazły wargi bruneta, które pocałowałam, a brunet odwzajemnił gest..  

- Myślę, że wystarczająco dobrze zaznajomiłem się z ringiem i możemy spadać stąd.  

Wyznał Harry, dlatego wstaję na równe nogi. Brunet schodzi z maty jako pierwszy, by po chwili odwrócić się i pomóc bezpiecznie zejść mi. Dziękuję mu cicho. W odpowiedzi całuje mnie delikatnie w czoło. Nagle czuję zawstydzenie, kiedy dostrzegam, że przez czas jaki byliśmy na ringu inni ludzie kręcili się po drugiej stronie sali. Mogę mieć tylko nadzieję, że nie przejęli się zbytnio naszą obecnością i tym, co robiliśmy, bo to możliwe przecież, prawda?  

Razem idziemy w kierunku wyjścia z sali. Nagle drzwi zostają otwarte, a do pomieszczenia wchodzi w podobnym wzroście do Kędzierzawego mężczyzna dobrze zbudowany, który jest blondynem ze ślicznym uśmiechem. Wraz z nim wchodzą dwie skąpo ubrane dziewczyny. Jeśli Harry i ja mamy to samo pojęcie na temat słowa “skąpo/skąpy” to z pewnością sukienka na dzisiejszy wieczór mu się spodoba. Mężczyzna stojący niedaleko nas uśmiecha się na nasz widok. Harry w przeciwieństwie do niego nie odwzajemnia jego gestu. Cały się spiął. Jego bicepsy stały się większe i napięte, a moja dłoń została mocniej ściśnięta.

- Harry, bracie. Jak to życie się plecie, że ponownie się spotykamy. Gotowy na wieczór?

- Nawet nie masz kurwa pojęcia jak. Nie waż się nigdy nazywać mnie swoim bratem.

- Po co się tak denerwujesz? Jesteśmy w towarzystwie pięknych kobiet i nie wypada przy nich używać tak brzydkich słów. Nie ładnie. A skoro mowa o pięknych kobietach to może przedstawisz mnie tej cudownej kobiecie, która stoi obok Ciebie? Gdzie Twoje maniery?

Ruchem ręki wskazuje na mnie. Harry w geście obronnym chowa mnie za swoimi plecami.

- Spróbuj ją choćby tknąć, a sprawię, że już nigdy nie dotkniesz nikogo nawet swojego małego kutasa. Prawdę mówiąc już dawno temu powinienem był to zrobić.

Ostatnie zdanie mówi trochę ciszej jakby do siebie. Przez ten czas i wymianę ich zdań orientuję się kim jest mężczyzna stojący przed nami. To Scott. Na jego widok i wiedzę, co zrobił bezbronnej dziewczynie.. Harry’ego, która nie żyje przez Scott’a czuję się niepewnie w jego towarzystwie, ale bezpiecznie dzięki Harry’emu, który splata nasze dłonie. Omijamy całą trójkę, aby wyjść z sali, ale głos Scott’a powoduje, że Harry staje gwałtownie w miejscu.  

- Oj, przyjacielu. Tyle czasu minęło, a Ty nadal nie nauczyłeś się i nie zapamiętałeś, że każda Twoja laska i tak wybierała mnie? Z nią będzie dokładnie tak samo. Już niedługo.

W porę reaguję zatrzymując Harry’ego stając przed nim. Chwytam jego twarz i zmuszam go, by na mnie spojrzał. Bije od niego taka wściekłość, że sama mam ochotę uciec, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Nie chcę, żeby Harry miał kłopoty, dlatego muszę go powstrzymać.

- Proszę wyjdźmy stąd, Harry. Nie daj się sprowokować. Jesteś od niego o wiele lepszy.  

Jego oddech normuje się i po chwili potakuje głową. Scott nie poddaje się i mówi dalej.  

- Oh, już rozumiem. A więc to jedna z tych wyjątkowych? Tak jak Jenny? Ona też zawsze po waszych spotkaniach przychodziła i błagała mnie, żebym ją pieprzył.  

Odwracam się gwałtownie w jego kierunku zła. Nie mogę już dłużej słuchać jego gadania.  

- Jesteś żałosny. Czym Ty w ogóle próbujesz się chwalić? Tymi wszystkimi resztkami, które dostawałeś po Harry’m i chociaż przez chwilę mogłeś być taki jak on i tego samego doświadczyć? Prawda jest taka, że on zawsze był i będziesz lepszy od Ciebie. I przestań gadać o jego braku kultury, bo sam zachowujesz się jeszcze gorzej niż pięcioletnie dziecko.  

Stoi cały wkurzony i spięty, a Harry cicho śmieje się za moimi plecami i próbuje mnie wyciągnąć z pomieszczenia, ale ja ociągam się, ponieważ jeszcze nie skończyłam mówić

- Zabrakło Ci języka w buzi czy jak? Założę się, że każdego wieczoru marzysz, aby tylko być na jego miejscu, ale nigdy na nim nie będziesz. Współczuję każdej dziewczynie, którą chociażby dotknąłeś, bo jesteś odrażający. Życzę szczęścia, bo na pewno Ci się przyda!

Krzyczę ostatnie słowa w jego kierunku, gdy Harry wynosi mnie na swoim lewym ramieniu. Dopiero, gdy znajdujemy się w pomieszczeniu przydzielonym dla niego opuszcza mnie na ziemię. Tak się nakręciłam, że powiedziałabym temu dupkowi więcej, gdyby nie Harry.  

- No, proszę. Moja dziewczynka wcale nie jest taka nieśmiała jak myślałem. Dziękuję.

- Nie żartuj sobie. Ten dupek myśli, że jest cholernym Bogiem, który może wszystko.

Oddycham głębiej, aby uspokoić oddech. Po kilku chwilach zakładam kurtkę i wraz z Harry’m zabieramy wszystkie nasze rzeczy z pomieszczenia. Zamykam drzwi i przekręcam klucz w zamku. Wraz z brunetem wydostajemy się z budynku i łapiemy najbliższą taksówkę, aby dostać się do hotelu. Samochód Harry’ego został na podziemnym parkingu, dlatego nie mamy innego wyjścia. Taksówkarz jest w siódmym niebie widząc bruneta, którego prosi o autograf na małej ulotce przedstawiającej Scott’a i Harry’ego oraz najważniejsze informacje dotyczące dzisiejszego wieczoru. Brunet bez problemu składa podpis, ale zanim oddaje kierowcy ulotkę rysuje na czole Scott’a małego penisa. Szturcham go w ramię za to dziecinne zachowanie, ale i tak nie umiem powstrzymać śmiechu, który zostaje odwzajemniony nie tylko przez Harry’ego, ale i również przez taksówkarza, kiedy tylko Kędzierzawy oddaje mu kartkę. Starszy mężczyzna zatrzymuje się, gdy jesteśmy na miejscu.  

- Wszyscy liczymy na Ciebie, Harry. Skop mu tyłek.  

Brunet odpowiada, że innego zakończenia nie ma, po czym żegnają się uściskiem dłoni,  

- Nawet taksówkarz go nie znosi i nie dziwie mu się.

Wchodzimy do budynku i podchodzimy do recepcji, aby odebrać zarezerwowany kluczyk do pokoju. Recepcjonistka spojrzała na mnie dosłownie raz na może dwie sekundy, ale za to okazała pełną uwagę Harry’mu, który stał tuż obok mnie. Pochyliła się za bardzo odsłaniając swoje piersi zza małej białej koszuli, kiedy wskazywała miejsca do wypełnienia na formularzu rezerwacyjnym w celu uzupełnienia go. Usiadła na krześle i po chwili dało się usłyszeć jak jej palce stukają w klawiaturę. Kiedy wpisywałam dane w poszczególne okienka poczułam ciepły oddech na swoim policzku. Odwróciłam się w stronę bruneta, aby sprawdzić o co chodzi. Uśmiechnął się, a ja zdałam sobie sprawę, że nasze twarze są naprawdę blisko, co brunet wykorzystał całując mnie. Zaczerwieniłam się, ale nie odsunęłam. Zrozumiałam bezsłowny przekaz. Kiedy się od siebie odsunęliśmy uśmiechnęłam się, a on przegryzł dolną wargę i puścił mi oczko. Odwróciłam się w kierunku recepcjonistki, która wpatruje się w naszą dwójkę zaskoczona i widocznie zawiedziona. Tak, jest zajęty. Po chwili zabrała formularz i położyła kluczyk na blacie życząc z fałszywym uśmiechem “miłego pobytu”.  

Dzięki windzie szybko znajdujemy się na szóstym piętrze. Pokój 699 jest na cholernym końcu korytarza. Gdy dostrzegam widok windy niedaleko naszego pokoju nawet nie chce mi się mówić. Gdybyśmy wsiedli w tą drugą.. W każdym bądź razie widok nowoczesności i bieli połączonej z beżem bardzo mi wynagradza przebytą drogę. Po przewieszeniu sukienki i zdjęciu butów rzucam się na ogromne, dwuosobowe łóżko. Z twarzą w poduszce słyszę przekręcanie klucza w zamku, a po chwili stawiane zapewne torby. Śmiech Harry’ego, który słyszę zapewne jest wywołany moim widokiem. Dosłownie kilka sekund po tym czuję uginający się materac obok mnie pod jego ciężarem. Unoszę się niechętnie i siadam tak, że dotykam pupą pięt. Harry leży rozłożony w samej koszulce i spodniach, a do tego obserwuje mnie. Ściągam kurtkę wraz z bluzą zostając również w koszulce i spodniach. Odrzucam ubrania na dywan i przesuwam się w kierunku Harry’ego. Rozkładam się tak jak on, ale na brzuchu z policzkiem wtulonym w jego pierś i dłonią, którą przekładam przez jego ciało oplatając go na wysokości talii. Uśmiecham się na uczucie jego prawej dłoni, którą masuje moje plecy pod koszulką, natomiast lewą zaczesuje moje włosy, co również jest przyjemne.

- Wiesz.. Tak sobie pomyślałam, że po walce może pójdziemy na kolację. Co myślisz?

Oderwałam wzrok od rysowanych różnych kształtów na jego klatce piersiowej i spojrzałam na niego. Brunet spojrzał na mnie, a ja poczułam, że muszę wytrzymać jego spojrzenie. Jeśli nie uda mi się go przekonać to wszyscy na czele z Zayn’em mnie uduszą. Właściwie to nie prosiłam się o to, ale rozumiem czemu to ja zostałam wybrana do zaciągnięcia Harry’ego do wybranego lokalu, w którym odbędzie się impreza niespodzianka dla niego zorganizowana.

- Chciałabyś iść na kolację we dwoje? Mam rozumieć, że zapraszasz mnie na randkę?

Uśmiechnął się cwaniacko, a ja przesunęłam się wyżej chcąc być bliżej niego. Pomasował mój lewy policzek delikatnie kciukiem. Wtuliłam się w jego dłoń i przymknęłam powieki.  

- Pary czasami chodzą na randki, a my właściwie nie byliśmy na ani jednej.  

- W porządku, jeśli tego pragniesz.. Popytam chłopaków o jakiś romantyczny lokal.

- Nie! Nie pytaj ich. Po co zawracać im głowę? Pomyślałam, że pójdziemy do “Happiness Forgets”. W internecie wyczytałam, że to fajne miejsce, więc moglibyśmy sprawdzić.  

Uśmiechnęłam się szeroko, aby zatuszować lekkie zdenerwowanie. Ja nie potrafię kłamać. Jak już będzie po wszystkim tu osobiście uduszę Zayn’a za to “zadanie specjalne dla mnie”

- Spokojnie, Skarbie. Nie denerwuj się. Pójdziemy tam gdzie będziesz chciała.

Cmoknął mnie w usta, a ja przybliżyłam się jeszcze bliżej nim zdążył się całkowicie odsunąć i złączyłam nasze usta w czułym pocałunku. Harry bez odrywania ust od moich podciągnął mnie w taki sposób, że teraz siedzę na jego biodrach. Odsunęłam się słysząc jakiś nieznany dźwięk. Harry wyjął z kieszeni telefon, a po chwili pokazał mi. “Przypomnienie: Trening”

Westchnęłam cicho smutna, że musi już iść. Harry niespodziewanie przewrócił nas i teraz znajduje się pod nim. Spojrzał w moje tęczówki i pochylił się lekko, aby mnie pocałować.

- Rozmawiałem z Zayn’em. Nie mają nic przeciwko, aby zabrać Cię na miejsce, a poza tym jedzie z nim również Louis i Lili, więc to chyba fajna opcja i na pewno będziesz bezpieczna. Powiadomię Raul’a, żeby Cię wpuścił do mnie jeszcze przed walką, jeśli tylko chcesz.  

Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się lekko. Musnął moje usta i oparł czoło o moje.

- Kocham Cię.  

Uśmiechnęłam się i wyszeptałam w jego usta te same słowa. Odwzajemnił gest ukazując szeroki uśmiech. Ostatni raz nasze usta złączyły się, po czym Kędzierzawy wstał z łóżka, aby założyć buty oraz bluzę. Założył na lewe ramię swoją czarną torbę sportową, która zawsze zabiera na trening. Pomachałam mu, a on wyszedł z pokoju i w taki sposób zostałam sama.

______________________________________________

O ile się nie mylę to jest najdłuższy rozdział jak do tej pory.  

Dobry wieczór ;) Mam nadzieję, że rozdział się podobał.  

Jeśli chcecie możecie dodawać HARSH na Snapie: harsh_ff

Za jakiekolwiek błędy przepraszam, ale chciałam już dodać rozdział.

Niebieskooka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 8295 słów i 45524 znaków, zaktualizowała 23 sty 2017. Tagi: #harsh #harrystyles #miłość

5 komentarzy

 
  • Malawasaczka03

    Super

    17 sty 2017

  • MałaMi

    Super, masz dar:-)

    17 sty 2017

  • Ewcia:D

    Cudowna cześć! Harry i Brooklyn są wspaniali! :)

    17 sty 2017

  • ala1123

    Cudowny :) tylko błagam na następny nie każ nam tyle czekać

    16 sty 2017

  • Taaaaak

    Wsrto bylo tyle czekac. Ideolo.

    16 sty 2017