Podczas spaceru do samochodu razem z Harry'm doszliśmy do wniosku, że kiedy wrócimy do mieszkania to otworzymy butelkę mojego ulubionego czerwonego wina, włożymy do piekarnika wcześniej przygotowane przeze mnie jedzenie, a następnie obejrzymy jakiś film. W ten sposób chcemy spędzić piątkowy wieczór, czyli razem na spokojnie. Oboje jutro pracujemy od ósmej. Ja kończę o czternastej, a brunet o szesnastej z tego, co pamiętam. Później chciałabym móc wybrać się do centrum handlowego, aby kupić sobie kilka nowych ubrań na zimniejszy czas, gdyż już niedługo ma spaść pierwszy śnieg, czego z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej jednak nie chcę, bo będzie jeszcze zimniej niż teraz, trzeba będzie się grubo ubierać, na zewnątrz będzie pełno błota i wydaje mi się, że ludzie wtedy są jacyś tacy.. mniej przyjaźnij. Nie wiem czemu mam takie wrażenie. W każdym bądź razie muszę zapamiętać, aby jutro zapytać Evy czy czasem nie chciałaby się do mnie dołączyć. Byłoby mi raźniej i mogłybyśmy sobie trochę pogadać. Nie widziałyśmy się chyba od trzech albo i może czterech tygodni. Tęsknię za nią.
- Myślisz, że woda jest niebieska czy przezroczysta?
- Co?
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Harry'ego zdziwiona.
- Poprosiłem Cię o kluczyki już trzy razy, a Ty nawet nie zareagowałaś, dlatego postanowiłem zwrócić Twoją uwagę beznadziejnym pytaniem i udało się jak widać.
Uśmiechnął się głupio, a ja podałam mu kluczyki, które schowałam na jego prośbę. Harry otworzył drzwi auta w momencie, w którym skończył mówić, a ja po prostu przewróciłam oczami i przeszłam na drugą stronę, aby usiąść na fotelu pasażera.
- O mnie tak intensywnie myślałaś?
- Nie pochlebiaj sobie. Nie o Tobie.
- W takim razie o czymś związanym ze mną. O moich ustach, języku czy może o moim penisie?
Spojrzałam na niego dużymi oczami zaskoczona, a Harry wybuchnął śmiechem.
- O żadnym z powyższych, jasne? Myślałam tylko o Evie.
Kędzierzawy ponownie zaśmiał się głośno dając mi tym samym znak, że mi nie wierzy, a ja postanowiłam się tym nie przejmować i odwróciłam wzrok w kierunku szyby. Silnik został uruchomiony, a my chwilę później wyjechaliśmy z zatłoczonego parkingu ustępując komuś innemu wolnego miejsca. Gdy tylko wydostaliśmy się z zatłoczonych ulic prowadzących do wesołego miasteczka i na drodze zrobiło się luźniej Harry przyśpieszył, a ja rozluźniłam się w czarnym, skórzanym fotelu. Nie mogę się doczekać, kiedy dojedziemy do domu. Po całym dzisiejszym dniu moje ciało odczuwa zmęczenie, a ja marzę o wygodnym łóżku. Myślę, że plany na dalszy wieczór przełożymy na jutro, chociaż.. sama nie wiem.
- Jutro w klubie „Zone" jest impreza i pomyślałem, że może pójdziemy?
Odwróciłam się w kierunku Harry'ego, który spojrzał na mnie na ułamek sekundy.
- Na imprezę? W sensie we dwójkę?
- Nie, ale jeśli chcesz to następnym razem wybierzemy się razem. W „Zone" będzie Zayn, Eva, Niall, Alex, Louis, Casandra, Liam chyba przyjdzie sam tak jak Eric oraz Trevor i parę innych osób. Jeśli nie chcesz możemy zostać w..
- Nie, w porządku. Dawno nie widzieliśmy się w takim gronie, więc fajnie będzie się spotkać.
- Naprawdę?
- Pewnie, że tak.
Posłałam Harry'emu uśmiech, który odwzajemnił. Brunet płynnie zatrzymał auto, gdyż światło sygnalizacji zmieniło się na pomarańczowe, a tuż po krótkiej chwili na czerwone. Jego prawa dłoń odnalazła moją, którą chwycił i przyłożył do swoich ust, a następnie złożył na niej pocałunek. Moje serce przyśpieszyło w piersi delikatnie na ten miły gest. Podczas drogi do domu dłoń Harry'ego była złączona z moją bądź ściskała moje lewe udo. W międzyczasie również pomyślałam o jutrzejszej imprezie. Naprawdę chcę iść i dobrze się bawić. Obawiam się tylko, że mogę spotkać tam Step, Megan, Ashley bądź Cassie. Z tej czwórki zdecydowanie wolałabym zobaczyć tam Cassie. Postanawiam nie panikować ani nie zamartwiać się na zapas i mieć nadzieję, że jutrzejszy wieczór będzie przyjemny.
* * *
Do mieszkania wchodzimy kilkanaście minut po dwudziestej trzeciej. Zdejmuję z siebie kurtkę, którą odwieszam do szafy w przedpokoju oraz buty ze swoich stóp. Idę do łazienki, aby umyć dłonie. Nie wiem czemu wrodził mi się taki nawyk, serio. Ogółem mam też tak w ciągu dnia, że gdy czuję, że mam suche dłonie i jest mi jakoś tak dziwnie to idę do łazienki, aby móc je umyć. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło. Ruszam do kuchni, aby wyjąć z lodówki przygotowane wcześniej średniej wielkości pizze. Włączam piekarnik i nim się nagrzeje wsuwam blachę z jedzeniem. Kiedy ścieram blat do kuchni przychodzi Harry, który siada przy nim na krześle barowym.
- Co sądzisz o organizowanych balach zimowych w szkole?
Spytałam przypominając sobie wiszący od tygodnia plakat. Gdy pierwszy raz go zobaczyłam od razu stwierdziłam, że nie pójdę. Odkąd pamiętam izolowałam się od społeczności szkolnej i nie chodziłam na żadne imprezy. Wyjątek stanowił, kiedy naprawdę musiałam przyjść i nie mogłam się w żaden sposób wykręcić. Jednak tym razem postanowiłam zmienić zdanie. Przyznaję, że jest też w tym zasługa Lily, bo gdy powiedziałam, że zapewne nie przyjdę ona od razu zaprotestowała i zaczęła mnie namawiać. Przypominając sobie jej argumenty stwierdzam, że ma rację. Moje życie się zmieniło. Nie jestem już tamtą dziewczyną, która wszystkich i wszystkiego się boi. Odżyłam, a raczej zaczęłam w ogóle żyć dzięki Harry'emu. Zyskałam trochę pewności siebie, której wcześniej nie posiadałam nawet w najmniejszym stopniu. Ogółem moje życie jest w końcu takie.. jakie chciałam mieć. Szkoda tylko, że w nim nie ma mojego taty.. W każdym razie chcę poznać opinię Harry'ego. Spoglądam na niego i widzę, że marszczy brwi tak jakby zastanawiał się intensywnie nad moim pytaniem jednocześnie gryzie kawałek jabłka.
- Nie są dla mnie. W pierwszej klasie liceum byłem tylko raz, a później na żadną tematyczną imprezę nie poszedłem oprócz swojej studniówki. Imprezy tematyczne to totalne dno. Trzeba ubierać się pod temat i wyglądasz jak reszta idiotów.
Harry wzruszył ramionami, a ja pokiwałam głową spokojnie. Przyznam, że zabolało mnie to, co powiedział. Przynajmniej wiem, że nie mam, co liczyć na jego obecność, a sama nie chcę iść, więc wychodzi na to, że również nie pójdę. Trochę mi przykro z tego powodu, bo po rozmowie z Lily i Cassie, w której mówiłyśmy jak będzie fajnie, jakie sukienki chcemy mieć i kto mógłby zostać królem i królową balu nastawiłam się pozytywnie i chciałabym pójść bardzo, jednak skoro Harry ma takie zdanie..
- Oh.. Nie ma problemu.
Wymusiłam uśmiech i podeszłam do zmywarki, aby pochować czyste naczynia do szafek kuchennych. Chwilę później Harry opuścił krzesło i oparł się o blat blisko zmywarki. Kiedy spojrzałam na niego zauważyłam, że mnie obserwuje. Posłałam mu jeszcze jeden uśmiech w geście, że jest okej, mimo że mi naprawdę przykro.
- Chciałabyś pójść?
Zapytał, a moja ręka zastygła w ruchu. Dopiero po chwili postawiłam kubek na pierwszej półce. Powinnam skłamać i powiedzieć „nie", żeby nie czuł z mojej strony nacisku, że powinien również iść czy powiedzieć prawdę i zobaczyć jak zareaguje? Zamknęłam szafkę, po czym odwróciłam się w kierunku Kędzierzawego.
- Nigdy nie byłam na takiej imprezie. Za bardzo byłam zamknięta w sobie, żeby pójść. Teraz jest zupełnie inaczej i.. tak. Chciałabym pójść, ale z drugiej strony nie chcę, żebyś czuł nacisk, że jeśli ja chcę to i Ty musisz iść. Nie chcę Cię do niczego zmuszać, więc jeśli się nie zgodzisz to po prostu to zaakceptuję.
Powiedziałam spokojnym głosem, a Harry pokiwał głową jakby się zastanawiał. Zamknęłam szafkę ze sztućcami i sprawdziłam jedzenie w piekarniku. Myślę, że jak pobędzie jeszcze kilka minut to wyjdzie to na dobre. Wyjęłam z szafki wino oraz korkociąg i podeszłam do Harry'ego, który odebrał ode mnie butelkę i przedmiot, a ja podskoczyłam i usiadłam na czarnym blacie blisko bruneta, który zabrał się za otwieranie trunku. Spojrzałam w jego kierunku, kiedy zaczął mówić.
- Jeśli chcesz.. jeśli Ci na tym zależy.. to pójdę.
Otworzyłam szerzej oczy, a serce samo przyśpieszyło.
- Nie chcę, żebyś robił coś wbrew swojej woli.
Kędzierzawy po otwarciu butelki przykrył z powrotem wejście korkiem, by wino nie zwietrzało w taki sposób, aby łatwo je można było otworzyć. Odłożył do szuflady korkociąg i wyrzucił zbędny papier z butelki. Obserwuję go i czekam na odpowiedź. Brunet po chwili podchodzi w moim kierunku. Jego dłonie chwytają moje kolana i rozsuwa je, aby zrobić sobie miejsce i móc stanąć pomiędzy moimi udami.
- Jeśli moje przyjście sprawi, że będziesz szczęśliwa to zrobię to.
Uśmiechnęłam się szeroko. Nie wierzę, w to, co przed chwilą powiedział.
- Poza tym minęło trochę czasu od mojego pierwszego i jedynego balu szkolnego, więc mam nadzieję, że schemat teraz jest choć trochę lepszy i nie będzie nudno. W innym przypadku będziemy sami musieli sobie w jakiś sposób urozmaicić czas.
Harry poruszył zabawnie brwiami, a ja zaśmiałam się widząc w jaki sposób to zrobił. Kiedy oboje się uspokoiliśmy nasze tęczówki zatopiły się w sobie. Nasze spojrzenia na przemian obserwują oczy oraz usta, a twarze zbliżają się powoli. Harry uśmiecha się w swój czarujący sposób, a ja odwzajemniam gest. Oplatam dłońmi jego szyję, a jego chwytają za moje biodra i gwałtownie przysuwają mnie na krawędź blatu. Moje usta rozchylają się z zaskoczenia i po chwili zostają zamknięte przez wargi bruneta. Dłonie Harry'ego błądzą po moim ciele, a ja wplatam dłonie w jego brązowe loki. Po chwili nasze usta rozłączają się, a wargi Kędzierzawego przenoszą się na moją szyję. Odchylam głowę w bok, aby dać mu lepszy dostęp do mojej ciepłej skóry.
- Tęskniłem za Tobą..
Moja klatka piersiowa porusza się w szybszym tempie, gdy dłoń Harry'ego powoli przesuwa się po moim ciele pod bordowym materiałem. Jego ręka zaciska się w mało delikatny sposób na mojej lewej piersi. Spomiędzy moich ust ucieka jęk. Czuję jak z każdą następną chwilą jest mi coraz bardziej gorąco oraz delikatne ukucia w podbrzuszu. Harry odsuwa się ode mnie, po czym ściąga ze mnie crop top dzięki czemu zostaję w czarnym staniku. Jego usta powracają. Czuję jak zasysa skórę i robi mi malinkę na szyi z prawej strony. Przyciskam klatkę piersiową do dłoni bruneta, która reaguje na mój gest i zaciska się raz po raz. Jego palce odsuwają miseczkę stanika i szczypie mój sutek.
- Harry..
Jęczę cicho. Czuję jak policzki mi płoną, a powieki są mocno ściśnięte. Wiercę się na kuchennym blacie, gdy brunet pieści moją pierś. Jest przyjemnie jeszcze przez kilka sekund aż nagle czuję nieprzyjemny zapach. Moje nozdrza się rozszerzają, a brwi marszczą. Rozchylam powieki i dostrzegam, że z piekarnika wydostaje się ciemny dym. Cholera jasna..jedzenie! Harry jakby również wyczuł zmianę klimatu odsuwa się ode mnie i spogląda na mnie, a po chwili za siebie. W szybkim tempie znajduje się naprzeciwko piekarnika, w którym włącza wentylator, aby nieprzyjemny zapach się wydostał, wkłada żaroodporną rękawice i wydostaje blachę na zewnątrz. Ja w tym czasie uchylam okno gdyż blisko się koło niego znajduję. Chwytam crop top, którym ukrywam odkrytą pierś i siebie, żeby w jakiś sposób zatrzymać ciepło, gdy zimne powietrze dostaje się do mieszkania. Spoglądam na Harry'ego, który patrzy na blachę, a po chwili na mnie. Unoszę brwi w niemym pytaniu, a brunat przechyla blachę tak, żeby pokazać mi, że z naszego jedzenia nic nie zostało. Jest.. spalone. Po prostu czarne. Oboje nie odzywamy się aż do momentu, gdy oboje wybuchamy śmiechem. Brunet wyrzuca spalone jedzenie do kosza znajdującego się w szafce pod zlewem, a blachę zostawia na blacie, po czym podchodzi w moim kierunku.
- Jeszcze nigdy nie spaliłam jedzenia.
Przyznaję. Harry'ego dłonie obejmują mnie w dole pleców.
- Zapewniam Cię, że to nie był ostatni raz.
Zmrużyłam powieki i uderzyłam go dłonią w ramię.
- Jestem dobrą kucharką, a to była Twoja wina.
Kędzierzawy wybucha śmiechem i nim nasze usta łączą się w pocałunku mamrocze „jasne..". Atmosfera, która była pomiędzy mną, a Harry'm nim wydarzył się ten mały incydent z piekarnikiem w roli głównej wróciła w dość szybkim tempie. Wsuwam ręce pod granatowy materiał koszulki bruneta, którą ma w obecnej chwili na sobie. Jego mięśnie napinają się, kiedy dotykam jego torsu. Crop top, którym byłam chwilę temu okryta został wyrwany przez dłoń Harry'ego i w obecnej chwili znajduje się na podłodze. Próbuję przyzwyczaić się do chłodnego powietrza, jednak za bardzo drażni moje ciało. Odsuwam się delikatnie od bruneta i spoglądam w jego oczy.
- Zimno..
Szepczę cicho. Harry nie zamyka okna, ale robi uchylne, aby przykry zapach mógł się wydostać całkowicie. Niespodziewanie podnosi mnie z czarnego blatu i pomaga mi z niego bezpiecznie zejść. Nasze dłonie łączą się i pozwalam zaprowadzić nas Harry'emu do sypialni. Kiedy on zamyka drzwi ja w tym czasie zmierzam w kierunku łóżka i siadam na nim, a plecy opieram o jego wezgłowie. Sytuacja z kuchni i nasze drobne czułości spowodowały, że nie chce mi się jak na razie spać i nie odczuwam dużego zmęczenia. Brunet zmierza w moim kierunku i staje w nogach łóżka.
- Wydaje mi się czy nasze plany na wieczór się zmieniły? Nie powinniśmy teraz przypadkiem oglądać filmu, pić wina i jeść domowej pizzy?
Harry wybucha śmiechem na wspomnienie o pizzy.
- Po prostu przeszliśmy do chwili, w której zacznę się do Ciebie dobierać.
- A skąd wiesz, że w ogóle chciałabym, abyś się do mnie dobierał?
Pytam spokojnym głosem i próbuję również taka być, mimo że moje serce zaczyna bić w mojej piersi trochę szybciej i chcę uśmiechnąć się szeroko. Mój puls rośnie, gdy dostrzegam jak jego kąciki ust unoszą się ku górze uśmiechając się cwaniacko. Harry patrzy w moje zielone tęczówki, gdy pochyla się tak, że jego dłonie płasko leżą na pościli okrywającej łóżko, a nasze twarze dzielą centymetry. Cholera jasna..
- Rozumiem, że potrzebujesz dowodu?
- Będę wdzięczna, jeśli go otrzymam.
Oboje odczuwamy, że zwyczajnie droczymy się ze sobą.
- Musisz go dobrze poszukać, wiesz?
- Naprawdę? Hmm.. a gdzie go znajdę?
Jego policzek przytula się do mojego, a ciepły oddech owiewa moją skórę.
- Myślę, że to będzie dobre miejsce.
Cichy szept jego głosu oraz jego dłoń, która masowała moje udo w szybkim tempie teraz przesuwa się pod spódniczkę i dotyka mojej kobiecości przez materiał majtek, wilgotnych majtek, powoduje, że przymykam powieki.
- Harry..
Szepczę cicho. Harry'ego palce odsuwają moją bieliznę na bok, a kiedy jego kciuk dotyka mojego czułego punktu chwytam jego koszulkę i zaciskam na niej dłoń. Jego usta składają mokre pocałunki na mojej szyi, a ja rozluźniam się przez co odchylam się i opieram swój ciężar ciała na przedramionach.
- Tak, Maleńka?
- Nie przestawaj.
Czuję jak uśmiecha się tuż koło mojej szyi.
- Pod jednym warunkiem.
Unoszę powieki i dostrzegam, że Kędzierzawy mnie obserwuje z lekkim uśmiechem na ustach. Jego dłoń nie porusza się już na mnie. Mrużę powieki próbując zgadnąć o jaki warunek może chodzić, co może chcieć. Wkrótce Harry mówi:
- Powiedz cipka.
- Co..Słucham?
Patrzę na niego dużymi oczami totalnie zaskoczona.
- Słyszałaś, co powiedziałem. Powiedz cipka.
- Dlaczego miałabym powtórzyć.. to słowo?
- Ponieważ zdałem sobie sprawę, że jeszcze nigdy tego nie usłyszałem ani słowa penis czy kutas z Twoich ust. Miejsce intymne i kobiecość już doskonale pamiętam.
Harry'ego kciuk wędruje do jego ust, z których po chwili słychać pomruk uznania, a moje policzki czerwienieją na jego gest. Wracam myślami do słów Kędzierzawego.
- To dość niegrzeczne słowa.
- Tylko pomyśl, co niegrzecznego mógłbym zrobić gdybyś powiedziała, że chcesz poczuć mojego kutasa w swojej ciasnej cipce.
Jęknęłam przeciągle zdając sobie sprawę, że Harry chce, żeby jego słowa wpłynęły nie tylko na mnie i moje podniecenie, ale i również na moją wyobraźnię i dzięki niej zrozumiem, że powinnam powiedzieć te trzy niegrzeczne słowa, a wtedy spełni się to, czego chciałabym z Harry'm doświadczyć. Moja ciekawość i podniecenie będzie zaspokojone i w końcu przekroczymy tą granicę. Musiałam jednak coś wiedzieć.
- A jeśli nie chcę mówić żadnego słowa?
Zapytałam ciekawa, a Harry przekręcił głowę na drugi bok.
- Mam rozumieć, że chcesz kompromisu?
Pokiwałam głową powoli czekając na odpowiedź Harry'ego. Tak naprawdę sama nie wiem jak mógłby wyglądać ten kompromis, ale wiem, że brunet coś wymyśli. W tej samej chwili, w której on się zastanawia spoglądam na jego ciało, które leży bokiem blisko mojego. Czarny materiał spodni w niczym nie przeszkadza mi, abym mogła dostrzec wybrzuszenie. Mimowolnie przegryzam wargę i przekręcam się lekko na prawy bok. Wyciągam dłoń w jego kierunku i palcem przesuwam od jego szyi przez klatkę piersiową, żebra, brzuch i podbrzusze. Gdy mam przejść do najlepszej części słyszę chrząknięcie, więc unoszę wzrok na mężczyznę.
- Myślę, że ta opcja usłyszenia z Twoich ust słów jest zbyt kusząca, żebym mógł pójść na kompromis.
Harry przybliża swoje usta do moich i patrząc mi w oczy szepcze:
- Nawet, jeśli zaproponujesz, że pobawisz się moim kutasem.
Brunet cmoknął moje lekko rozchylone usta i odsunął się od mnie, po czym zaśmiał się dzięki czemu zorientowałam się, że musiałam mieć śmieszny wyraz twarzy, bo w sumie kompromisy u nas zawsze działały i to jest chyba pierwszy raz, kiedy on go nie chce. Nie przekona go nic, nawet jeśli zrobię coś dla niego.
- Przez zabawę miałem na myśli obciąganie. O, dobre słowo.
Wyraźnie zadowolony z siebie dodał czwarte słowo do wypowiedzenia przeze mnie. Nie chcę robić z mówienia tych wszystkich słów żadnego dramatu, bo uważam, że jest on zbędny. Po prostu tata i świat wychowali mnie tak, aby zwyczajnie brzydkich słów nie używać, a poza tym nie czuję się komfortowo, aby je mówić. Wiem, że jeśli powiem, że naprawdę nie chcę ich powiedzieć to on zaakceptuje to, ale z drugiej strony wiem, że on nie robi tego dlatego, abym poczuła się skrępowana albo może nie komfortowo, a dlatego aby mi w jakiś sposób było łatwiej powiedzieć czego ja chcę konkretnie bez domysłów. W czasie, w którym rozważałam całą sytuację teraz dopiero czuję, że Harry odwdzięcza się i tak jak ja wcześniej teraz on dotyka mnie.
- Najpierw chcę coś zrobić, dobrze?
Kędzierzawy kiwa głową, a ja dostrzegam, że zrobił to dość niepewnie tak jakby się bał, że go wykiwam lub zrobię coś innego. Zamiast tego po prostu przytulam się do niego układając lewą nogę na jego biodrze, a dłonie chwytam jego policzki i całuję go w usta delikatnie. Z ulgą odczuwam, że zgadza się, gdy jego lewa dłoń obejmuje mój kark, a prawa przyciąga mnie bliżej niego najbardziej jak to tylko możliwe, aby po chwili zsunąć ją i ścisnąć mój lewy pośladek.
Atmosfera między nami jest naprawdę gorąca do momentu, gdy oboje słyszymy jak dzwoni telefon Harry'ego. Początkowo żadne z nas nie reaguje. Harry przekręca nas i teraz leżę pod jego ciałem. Na chwilę jednak podnosi się i ściąga z siebie koszulkę. Wplątuje swoje ręce w jego miękkie loki, w chwili, gdy jego usta całują moją szyję, obojczyk czy dekolt. Wysuwam z loków jedną z dłoni i przesuwam nią przez tors, by móc dostać się do szczególnie jednego miejsca. Cholera, jest taki twardy. Jego dłoń ściska moją pierś po odsunięciu z niej miseczki, twarz ukrywa w mojej szyi, na której czuję jego ciepły i nierówny oddech. Uśmiecham się, kiedy udaje mi się dosłownie jedną ręką odpiąć guzik jego spodni oraz rozporek. Już mam go dotknąć, kiedy po raz trzeci dzwoni telefon. Z ust Harry'ego wydostaje się rozdrażniony jęk, ale mimo to odsuwa się od mnie i wyciąga urządzenie z kieszeni spodni i odbiera połączenie.
- Nie uważasz, że istnieją lepsze godziny na rozmowę?
Harry podnosi się z łóżka i siada na jego krawędzi. Nie mam pojęcia z kim rozmawia. Wiem tylko tyle, że uważnie słucha osoby po drugiej stronie.
- Okej, w porządku. Gdzie jesteś? Przyjadę po Ciebie.
Po usłyszeniu, że Harry spotka się z kimś za dwadzieścia minut zaczynam się trochę martwić. Po chwili kończy rozmowę i wstaje z łóżka, a ja przesuwam się na nim do jego krawędzi i siadam po turecku. Nie odzywam się, bo nie wiem czy powinnam. Z doświadczenia wiem, że Harry'emu bardzo szybko zmienia się humor. Tak, jeszcze chwilę temu leżeliśmy w łóżku i było między nami gorąco, sytuacja się rozwijała, ale to nie oznacza, że za chwilę nie będzie zły czy wkurzony. Taki jest Harry, po prostu. Obserwuję jak podnosi koszulkę i przeciąga ją przez głowę, a po tym zapina guzik i zasuwa rozporek spodni.
- Gemma się trochę za bardzo wstawiła na imprezie, matka się zdenerwowała i cały czas suszyła jej głowę aż w końcu nie wytrzymała i wyszła. Powiedziała, że albo wróci na imprezę albo przenocuje u mnie, bo do domu na razie nie wraca.
Z jednej strony mi ulżyło, że to nic poważnego w sensie wypadek kogoś bliskiego lub co gorsze śmierć. Siostra Harry'ego przekroczyła swoją granicę, jeśli chodzi o alkohol i teraz potrzebuje noclegu, aby nie wysłuchiwać kazań mamy. Rozumiem ją, a przynajmniej staram się, bo w sumie mi nigdy rodzice o nic nie suszyli głowy. W końcu Gemma ma szesnaście lat, czyli wiek, w którym nastolatki chcą się wyszaleć i wyszumieć. Między mną, a siostrą Harry'ego jest dwa lata różnicy, więc to niewiele i tym bardziej ją rozumiem. Ja sama kiedyś marzyłam, aby mieć normalną rodzinę i jak inni moi rówieśnicy chodzić na imprezy, nocować u przyjaciółki, pić alkohol oraz robić mnóstwo innych czasami niezbyt mądrych i bezpiecznych rzeczy. Jednak los chciał inaczej i moje życie wyglądało i różniło się znacznie od innych. Nikt z nas nie jest w stanie cofnąć czasu i dać mi szansy stworzenia innego dzieciństwa, więc jak to mówię nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
- Muszę po nią jechać do jej przyjaciółki. Przepraszam, że nasz wieczór się tak potoczył, bo naprawdę się tego nie spodziewałem.
- Okej, rozumiem. I nie przepraszaj mnie, Harry. To jest Twoja siostra, która Cię w tym momencie potrzebuje, a Ty jako starszy brat postępujesz słusznie. Lepiej żeby była tutaj z nami niż błąkała się nocą po Londynie w piątkową noc.
- Chyba coś o tym wiesz, prawda?
Harry uśmiechnął się głupkowato, a ja uderzyłam go w ramię.
- To nie jest śmieszne.
- Wiem, przepraszam.
Po kilku długich pocałunkach Harry odsunął się i wyszedł z sypialni wcześniej biorąc dokumenty, portfel, telefon i kluczyki od auta. Nim wyszedł powiedział, że niedługo będzie z powrotem. Kilka chwil później usłyszałam jak wychodzi z mieszkania, a ja jeszcze przez jakiś czas leżałam na łóżku i rozmyślałam mad tym, co działo się tutaj w ostatnich dwudziestu minutach. Jeśli mam być szczera to sądziłam, że dzisiejszy wieczór będzie tym wieczorem, w którym będziemy uprawiać seks. Oczywiście nie jestem zła czy też nie mam pretensji ani do Harry'ego ani do Gemmy, bo wiem, że ta dziewczyna jest dla bruneta naprawdę ważna. W końcu to jego młodsza siostra, z którą przeżył naprawdę wiele. Mimo to po prostu jest mi przykro, ale wiem, że jutro również jest dzień to znaczy już dzisiaj, bo jest kilka minut po północy. Podnoszę się z łóżka, aby pójść przygotować kanapę do spania dla Gemmy oraz tabletki na kaca, którego pewnie będzie miała, kiedy się obudzi i wodę.
* * *
Tuż przed godziną pierwszą w nocy drzwi do mieszkania się otwierają. Harry wraz z Gemmą wchodzą do przedpokoju. Wychodzę z łazienki słysząc podniesiony głos bruneta.
- Powiedz jak możesz być aż tak nieodpowiedzialna?
- Jeśli chcesz mi suszyć głowę jak matka to wychodzę.
- Muszę Ci ją trochę posuszyć, bo ostatnim czasem są same problemy z Tobą. Jak nie z alkoholem to z pieniędzmi albo jakimiś podejrzanymi typami.
- Dennis nie jest podejrzanym typem, jasne? Odczep się.
Gemma oddala się w kierunku kuchni, w której jestem ja i opieram się o blat pijąc mocno schłodzoną herbatę. Siostra Harry'ego wita się ze mną szerokim uśmiechem i zwykłym „cześć" czym się odwdzięczam, a po tym zagląda do lodówki. Nim zdąży cokolwiek wziąć Kędzierzawy podchodzi w jej kierunku i zamyka lodówkę.
- Jeśli zechcę to się odczepię. Jeszcze nie skończyłem mówić.
- Nie jesteś moją matką ani ojcem, żeby prawić mi kazania.
Serce przyśpiesza mi w piersi na słowa Gemmy. Patrzę na bruneta, który ani trochę nie wygląda na zadowolonego, a zamiast tego widzę, że jest zły. Wiem, że relacje pomiędzy Harry'm, a jego rodzicami są naprawdę trudne, a Gemma chce zrobić po prostu wszystko, aby wszyscy się od niej oczepili, dlatego wykorzystuje słaby punkt.
- Nie będę tolerował takiego zachowania w swoim domu.
- Nie musisz mi pokazywać gdzie są drzwi. Sama trafię.
Dziewczyna odwraca się i odchodzi w kierunku przedpokoju, by się ubrać. Harry tak naprawdę nie reaguje jakby odpowiadało mu, że jego siostra wyjdzie. Rozumiem, iż jest zraniony zachowaniem Gemmy, ale wiem, że w głębi siebie nie chce pozwolić jej wyjść, lecz emocje biorą górę, dlatego postanawiam być głosem rozsądku i idę w jej kierunku, aby przekonać ją, że podejmuje złą decyzję.
- Gemma to nie jest najlepszy pomysł, abyś wychodziła. Jest już naprawdę późno i myślę, że powinnaś zostać. Prześpij się, a później jak wstaniemy to porozmawiamy na spokojnie i nikt nikomu nie będzie suszył głowy ani nikogo ranił.
Nastolatka wzdycha cicho po czym kiwa głową w geście zgody. Posyłam jej lekki uśmiech, który odwzajemnia i dodaję, że przygotowałam jej kanapę do spania wraz ze swoimi szortami i koszulką, w które może, ale oczywiście nie musi się przebierać, bo wątpię, że będzie jej spać wygodnie w sukience. Wybór naturalnie należy do niej. Mówię również, że lodówka jest do jej dyspozycji. Gemma dziękuje mi za wszystko, po czym obie życzymy sobie dobrej nocy. Siostra bruneta zabiera z kanapy ubrania i idzie w kierunku łazienki, w której po chwili znika, a ja orientuję się, że Harry'ego nie ma w kuchni, czyli zwyczajnie ulotnił się. Idę w kierunku naszej sypialni i zamykam za sobą drzwi. Brunet leży rozłożony na łóżku z twarzą wpatrzoną w sufit.
- Harry, wszystko w porządku?
Pytam spokojnym głosem. Zaplatam dłonie na piersi i podchodzę powoli, aby móc mu się przyjrzeć i wybadać jego humor czy też nastrój, w jakim obecnie się znajduje.
- To po prostu boli, bo kiedyś oboje bardzo się wspieraliśmy jak rodzeństwo, a ja dziś mam wrażenie jakby traktowała mnie jak wroga, który jest przeciwko niej.
Wyznaje, a ja jestem trochę zaskoczona, bo byłam jednak przygotowana na to, że wyżyje się na mnie, będzie krzyczał, a na sam koniec jeszcze się pokłócimy. To miła odmiana. Przysiadam na łóżku niedaleko niego i splatam jego prawą rękę ze swoją.
- Jestem przekonana, że Gemma nie traktuje Cię jak wroga. Pomyśl, gdybyś nim był to raczej nie zadzwoniłaby do Ciebie z prośbą o pomoc, prawda?
- Byłem jej ostatnią deską ratunku i tylko dlatego zadzwoniła.
Słysząc obojętność w jego głosie uderzam go w ramię, by go ożywić.
- Przestań! Gdyby nie chciała tu być to by dawno wyszła albo nawet nie dzwoniła do Ciebie. Jesteś jej starszym bratem, a ona wie, że ma w Tobie wsparcie i zawsze staniesz po jej stronie. Dzisiaj po prostu chciała mieć święty spokój i dlatego Cię zraniła, bo zachowałeś się jak wrzód na tyłku, który nie chciał się odczepić.
Harry podrywa się do pozycji półsiedzącej i spogląda na mnie.
- Uważasz, że postąpiłem niewłaściwie?
- Tego nie powiedziałam. Chodzi mi o to, że za bardzo na nią naskoczyłeś. Chciała mieć spokój od mamy, która suszyła jej głowę, sądziła, że otrzyma go od brata, a Ty zamiast go jej dać i pogadać na spokojnie rano, że powinna się bawić w granicach rozsądku to od razu zacząłeś podnosić na nią głos. Wiem, że chcesz ją chronić i ja to naprawdę rozumiem, szanuję i popieram, ale tym razem zabrałeś się za to trochę ze złej strony. Oczywiście ona też nie jest bez winy.
Dodaję, aby zrozumiał, że nie stoję ani po jego stronie, ani po stronie jego siostry, bo uważam, że oboje są winni. Gdyby Harry zachował zimną krew i po prostu odpuścił na dziś Gemmie to oboje by się nie zranili, a zamiast tego porozmawiali rano o całej zaistniałej sytuacji i wyszłoby im to na dobre. Kędzierzawy wzdycha głęboko.
- Masz rację, porozmawiam z nią na spokojnie jak wstanie. W myślach stawiam się na jej miejscu i faktycznie.. byłem dla niej dupkiem, a nie bratem.
Wchodzę na łóżko i zbliżam się w kierunku bruneta, który rozkłada ramiona. Siadam na nim okrakiem i przytulam się do niego, a on obejmuje mnie w szczelnym uścisku. I tak jest dobrze. Naprawdę jestem pod wrażeniem, że nie doszło pomiędzy nami do żadnej kłótni, bo w naszym przypadku, kiedy mamy odmienne stanowiska zazwyczaj jest tak, że po prostu kończymy awanturą czasami mniejszą, a czasami większą, ale nie dziś i jestem z tego powodu naprawdę dumna, że wyjaśniliśmy sobie to tak jak w zwyczaju mają inni ludzie. Kątem oka spoglądam na cyfrowy zegarek na stoliku obok łóżka. Za dwadzieścia minut wybije druga. Ziewam i odsuwam się od Harry'ego.
- Powinniśmy iść spać. Oboje wstajemy za pięć godzin.
- Spać? Myślałem, że wrócimy do przerwanej sytuacji.
Brunet wpatruje się w moje tęczówki uśmiechając się w ten swój seksowny sposób i masuje moje gołe uda. Podczas, kiedy Harry pojechał po Gemmę ja wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w koszulkę na ramiączka i krótkie spodenki do spania.
- Pamiętasz, że nie jesteśmy sami i Twoja siostra tu jest?
- I co? To moje mieszkanie i mogę robić w nim, co chcę.
Przysuwa mnie do siebie bliżej i teraz siedzę na jego biodrach.
- Tak, ale nie powinniśmy okazywać jej braku szacunku.
- A nie chodzi przypadkiem o to, że nie potrafisz być cicho?
- HARRY -
Brook spogląda na mnie zaskoczona moim pytaniem i również tym, że zgadłem o co tak naprawdę chodzi, czyli nie o żaden brak szacunku wobec mojej siostry, która śpi w salonie na kanapie, a o to, że zwyczajnie nie potrafi być cicho. Nie żebym uważał, że jest głośna, bo nie jest, ale do cichych dziewczyn również nie na należy.
- Słucham? Oczywiście, że nie o to..
Moje ręka przesuwa się z jej biodra do jej piersi, którą ściskam, a w palcach roluję sutek. Brooklyn momentalnie przerywa swoją mowę, a ja spoglądam na nią i dostrzegam, że przymyka powieki, jej dłonie zaciskają się na mojej koszulce. Po chwili strzepuje moją dłoń i widzę, że próbuje pokazać mi, że jest zła i wcale nie podoba jej się to, co z nią robię. Uśmiecham się szeroko rozbawiony jej zachowaniem. Naprawdę nie obchodzi mnie to, że Gemma śpi w salonie i mogłaby usłyszeć Brook, bo w końcu oboje jesteśmy dorośli i możemy robić co chcemy tym bardziej, że jesteśmy u mnie.
- Czy po moim wyjściu coś się wydarzyło?
Pytam patrząc w jej tęczówki, które robią się większe, a po chwili odwraca wzrok, a jej policzki zaczynają się czerwienić. Nie da się ukryć, że zauważyłem zmianę zachowania Brooklyn. Zazwyczaj, kiedy jest podniecona próbuje mnie w różny sposób zachęcić i zaciągnąć do łóżka oczywiście nie w bezpośredni sposób, a teraz nie widzę tego błysku w jej oczach. Po prostu podoba jej się ta sytuacja, ale nie jest tak jak wcześniej.
- Nie.. nie. Nic się nie wydarzyło, dlaczego?
Wyczuwam, że trochę się zestresowała. Schodzi z moich bioder i chowa się pod kołdrą. Odwracam się na lewy bok w jej stronę i przyglądam jej się uważnie nie przestając się uśmiechać. Dam sobie rękę odciąć, że się dotykała, a skoro jej podniecenie z niej zeszło to musiała dojść. Kurwa. W mojej głowie od razu rysuje się jej obraz leżącej na łóżku z przymkniętymi oczami, lekko rozchylonymi ustami, z których co jakiś czas wypływają ciche jęki oraz jej obie dłonie, które dotykają jej piersi oraz łechtaczkę. Kurwa, kurwa, kurwa.
- Nie wiem, sądziłem, że Ty mi powiesz.
Odpowiadam i w tym samym momencie masuje jej ramię.
- Jest okej. To był ciężki, ale miły i ciekawy dzień. Dziękuję jeszcze raz, że zabrałeś mnie do wesołego miasteczka i wygrałeś dla mnie tą słodką pandę. Jesteś kochany.
Całuje mnie lekko i delikatnie w usta po czym wtula się we mnie, a po chwili słyszę jej cichy szept, który mówi dobranoc. Wzdycham cicho. Typowe zachowanie Brook, czyli unikanie tematu bądź jego zmiana. Oczywiście rozumiem, że jest zmęczona, ale mam świadomość, że w tym momencie zwyczajnie to wykorzystała, abym nie drążył tematu, który jest dla nie wstydliwy. Postanawiam dać jej spokój jak na razie, ale rzecz jasna nie mam zamiaru zapominać o tym jak i o wcześniejszej sytuacji, ponieważ jest coś mi winna. Sprawdzam czy ustawiłem w ogóle budzik w telefonie. No jasne, że nie, bo po co. Odstawiam urządzenie pod poduszkę, na której się układam, a po tym obejmuje brunetkę ramionami układając podbródek na jej czubku głowy. Moja.
__________________________
A więc #73 za nami, wiem wiem - troszkę nudny, ale po prostu chciałam w końcu już coś dodać. Cieszę się, że pomimo mojej nieobecności tutaj HARSH nadal was interesuje. Jeszcze raz dziękuję <3
3 komentarze
Xyz%%%
Będą dalsze części?
Liwica
Fajny rozdział
blondeme99
Wróciłaś Bardzo romantyczny rozdział