HARSH #32

Soundtrack do rozdziału:  
Ariana Grande - One Last Time  

Ostatni raz przejeżdżam delikatnie bezbarwnym błyszczykiem po ustach. Harry zadbał o wiele kolorów szminek, ale sądzę, iż one do mnie nie pasują. Poprawiam dłońmi włosy. Przez małą chwilę zastanawiam się spoglądając na swoje odbicie w lustrze czy, aby ciuchy, które mam na sobie będą odpowiednie. Może powinnam założyć coś bardziej eleganckiego? 'Dziewczyno! To nie jest jakaś rozmowa kwalifikacyjna' - beszta mnie głos w moim umyśle. Przytakuje mu niepewnie. Wracam myślami do dnia, kiedy byłam w księgarni pierwszy raz. Obsługa znacznie odznaczała się od klientów czerwonymi koszulkami i czarnymi spodniami lub spódniczkami, jeśli to była dziewczyna. Niemal biegnę do pokoju i otwieram szafę. Zaczynam szukać czegoś czarnego, co nie jest trudne. Prawie od razu znajduję obcisłe spodnie i leginsy. Cóż, spódniczki nie znajduję pewnie dlatego, że Harry stwierdził, że ich nie lubię tak samo jak sukienek. Nie wiem czemu, ale teraz chciałabym ją przymierzyć. Odganiam tę myśl i decyduję się nie zmieniać swojego stroju. W końcu to dzień próbny, prawda? Wszystkiego dowiem się, gdy dotrę na miejsce. Gdy sięgam po torebkę czuję się mocno niezręcznie przypominając sobie co się w niej znajduje i dzięki komu. A przechodząc do sedna sprawy znalazłam w niej portfel. W jednej z przezroczystych przegródek znajduje się mój dowód osobisty, a w głównej kilka wartościowych banknotów. Moje serce ponownie przyśpiesza swój rytm. Patrzę po raz któryś na białą, małą karteczkę z pismem Harry'ego.  

'Nie czuj się niezręcznie. Nigdy nie wiesz, kiedy
mogą Ci się przydać i nie traktuj tego jakbym Cię
przekupywał, bo tak nie jest. Jeśli je wydasz - to  
nawet nie wiesz jaką przyjemność mi tym zrobisz.  
Pocieszy Cię fakt, że w swoim też mam kilka takich?'.
~ H.

Uśmiecham się lekko czytając ostatnie pytanie z jego strony. Wcale nie wątpię w to, że ich ma i zapewne o wiele więcej, co dla mnie nie jest istotne. Kręcę głową na potwierdzenie swoich słów. 'Jeśli znowu tak się zamyślę to nigdy nie pójdę do tej księgarni' - mówię sobie w myślach. Kiedy chcę włożyć telefon do torebki i w końcu iść, on zaczyna wibrować.  


‘Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze, Skarbie. Wierzę w Ciebie’

Czytam w myślach wiadomość od Harry’ego, którą dostałam przed chwilą i zastanawiam się co mogę odpisać. Jestem mu wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobił i cóż.. nadal robi.  

‘Wierzysz we mnie bardziej niż ja sama. Naprawdę nie wiem jak Ci dziękować. Lubisz owoce morza i awokado? ;)

‘Myślę, że moglibyśmy się poprzytulać. Co TY na to? Owoce morza i awokado? Cóż, lubię. Co kombinujesz, Piegusku? ;)

‘Niespodzianka za niespodziankę. Miłego dnia i do zobaczenia, Harry ;)

‘Brooklyn.. W porządku. Tobie również. Do później ;)

Uśmiecham się i wkładam telefon do torebki. Kiedy wychodzę z mieszkania nie mogę uwierzyć kogo spotykam. Hana, jeden wielki troll. Przekręcam klucz w zamku. Postanawiam sobie, że nie dam się sprowokować i przejdę obok niej obojętnie.
- Nie rozumiem co Ty tu jeszcze robisz.
- Wydaje mi się, że mieszkam. A Ty?
- Ostrzegam Cię, a czas się kurczy.
- Tak, faktycznie. Już po 12, popatrz.
Dla pełnego efektu wskazuję na jej nadgarstek, na którym ma zegarek. Posyłam jej przesłodki uśmiech, a jej policzki robią się czerwone. Cholera. Jest wściekła. Nie miałam w planach do tego doprowadzić. Po prostu próbuję nie traktować jej gróźb poważnie. No bo co może mi takiego dużego zrobić? Nie mam pojęcia. Cóż, wchodzę do windy i wciskam cyferki na panelu.
- Dzisiejszy wieczór jest mój i Harry'ego.  
Mówi. Dostrzegam jej złośliwe spojrzenie, które znika poprzez zamknięcie się metalowych drzwi. Mój umysł zaczyna działać na pełnych obrotach. Czy Harry i ona umówili się na dzisiaj? Gdzie on w ogóle jest? Nie pytałam go przez telefon, a on też nic nie mówił. Na pewno nie jest u Hany. Uśmiecham się na tą myśl. A może jest ze Step w tym momencie? Powinnam go o to zapytać? Cholera. Nie. Nie chcę, żeby pomyślał, że mu nie ufam. Z drugiej strony trochę trudno jest z zaufaniem do niego iż ma reputację taką, a nie inną. Cóż, nasza rozmowa z nocy, to jaki był spokojny i słodki, sytuacja, kiedy powiedział mi, że chce, abym była w jego życiu i inne drobne momenty sprawiają, że myślę o nim inaczej. Jak o fajnym, przystojnym chłopaku. Bez całych tych jego zmian nastrojów i wybuchów. Oczywiście te, w których się go bałam - muszę przyznać, że czasami nadal mnie przeraża - psuje trochę moją wizję, ale.. Ufam mu. Naprawdę mu ufam, że mnie nie skrzywdzi. Winda wydaje z siebie dźwięk i otwiera automatycznie przede mną drzwi przez które wychodzę. Jestem w holu i prawdę mówiąc nie spodziewałam się takiego pięknego i dużego lobby. Osoba, a dokładniej mówiąc starszy mężczyzna w uniformie otwiera przede mną podwójne, przezroczyste drzwi. Dziękuję mu za to. Czuję na odkrytych częściach ciała przyjemny, ciepły wiatr. I cóż.. też trochę niezręczności moim strojem. Jeszcze w mieszkaniu byłam pewna szortów i koszulki, ale teraz. Ludzie się na mnie patrzą. Może mam coś gdzieś? Nieważne. Muszę skupić swoje myśli na księgarni. Będę w niej za kilka minut.  

* * *

Kiedy już docieram do księgarni czuję jak moje zgrzane ciało ochładza się przez działającą w sklepie klimatyzację. Wiem, że jeżeli byłaby włączona cały czas to nie miałabym problemu z noszeniem spodni. Kręcę głową, aby wybudzić się z myśli i orientuję się, że nie wiem co dalej. Mam do kogoś podejść i się zapytać? Nie, głupio wyglądałoby to gdybym podeszła do któregoś pracownika i powiedziała: 'Hej, właśnie przyszłam na dzień próbny' - spaliłabym się ze wstydu. Kurczę, Harry nic nie mówił. Oddycham z ulgą, gdy odpowiedź przychodzi sama.
- Hej, Ty jesteś Brooklyn, prawda? Jestem Emily.
- Tak, ee.. Miło mi Cię poznać, Emily.
Uśmiecha się do mnie szczerze i ściskamy sobie dłonie.
- Nie stresuj się, naprawdę. Nie mam zamiaru Cię zjeść, ale jeśli tylko zdecydujesz się z nami pracować to możemy gdzieś wyskoczyć na lunch. Chodź, oprowadzę Cię.  
Emily jest miłą blondynką o piwnych oczach i lekkich krągłych kształtach. Idzie obok mnie i opowiada o dziale w jakim się znajdujemy. Mówi o nim kilka słów i co mogę w nim znaleźć. Następnie pokazuje mi jedną z kas i akurat mogę zobaczyć co klika, gdyż obsługuje jakąś nastolatkę. To nie jest takie trudne na jakie się może wydawać. Dziewczyna uprzedza, że to nie jest straszne zajęcie i dodaje, że jeśli zdecydowałabym się tu pracować to też do moich obowiązków należałoby układanie i wykładanie płyt, książek oraz innych przedmiotów na regały. Pokazuje mi również pomieszczenie dla pracowników i szatnie podzielone na męską i damską. Mówi mi o stroju służbowym, który jest dokładnie taki jaki widziałam za pierwszym razem.
- Więc? Jaka jest Twoja decyzja?
- Zgadzam się. Bardzo mi się tu podoba.
Mówię zafascynowana, a Emily zaczyna chichotać.
- Tak! W takim razie to Twój strój. Jeśli chcesz możesz zacząć już dziś, a jak nie to widzimy się jutro o 10. Cieszę się, że do nas dołączyłaś i wiesz.. Harry trochę o Tobie opowiadał. Oczywiście same dobre rzeczy. Sadzę, że możesz się czuć naprawdę bezpiecznie, bo wyraźnie zaznaczył, że jeśli ktoś Ci coś zrobi to skopie mu tyłek..
Otwieram usta zszokowana, a Emily się cały czas uśmiecha.
- Ja.. przepraszam za niego. To wcale..
- Hej, spokojnie Brook. Harry jest moim dobrym znajomy i wiem, kiedy żartuje, a kiedy jest poważny. Jeśli coś się będzie działo, czy będziesz miała pytanie możesz do mnie przyjść.
Kiwam głową. Cały Harry. Oczywiście, że musiał coś takiego powiedzieć. Z drugiej strony to naprawdę miłe, że troszczy się o moje bezpieczeństwo. Mówię Emily, że jeszcze trochę się rozejrzę po sklepie. Opowiada mi, że nie ma nic przeciwko i, że musi wracać do pracy. Żegnamy się więc uściskiem. Już ją polubiłam. Fajnie, że ją poznałam. Może zostaniemy dobrymi koleżankami z pracy? Bardzo bym chciała. Przez około pięć minut rozglądam się jeszcze po książkach. Już wiem, że gdy tylko będę miała chwilę wolną to będę układać listę książek, które będę chciała przeczytać. Nadal nie mogę uwierzyć, że od jutra tu będę pracować. Wychodzę z budynku i szukam sklepu spożywczego, który jest mi potrzebny do niespodzianki.

* * *

Podczas, gdy jadę windą do mieszkania zastanawiam się czy przypadkiem nie zapomniałam o jakimś składniku, po który mogłabym teraz swobodnie wrócić. Nic nie przychodzi mi do głowy. Wychodzę z metalowych, czterech ścian windy i widzę trzech mężczyzn, którzy wynoszą łóżko. Uśmiecham się do nich lekko. 'Ktoś kupił sobie nowe' - mówię w myślach. Idę w kierunku mieszkania. Nie mam zielonego pojęcia, czy Harry już wrócił.. Zatrzymuję się w pół kroku, kiedy drzwi domu są szeroko otwarte. Ktoś się włamał? Nie, to niemożliwe. Powoli wchodzę, rozglądając się uważnie. Głośny szelest dochodzi do moich uszu. Stoję na progu do pokoju Harry'ego i nie mogę uwierzyć, kiedy widzę dwóch mężczyzn, którzy rozpakowują z przezroczystej foli nowe łóżko z baldachimem. O mój Boże. Jest takie piękne, cudowne. Kiwam szybko głową. Chwileczkę. Harry kupił sobie nowe łóżko? Ale po co? Dlaczego? Słyszę za sobą kroki, ale jestem zbyt zamyślona, aby móc się odwrócić. Ciepły oddech owiewa moją szyję.
- Dziś śpisz ze mną, Skarbie. Nie mogę się doczekać.  
Serce łomocze mi w piersi, a oddech zrobił się nierówny, kiedy cichy, schrypnięty głos Harry'ego wpełza do mojego ucha.

* * *

Żałuję, że Harry w tej chwili ma kuchnię z salonem połączoną razem. Przygotowuję dla niego niespodziankę. Nie powinien o niej wiedzieć, a co dopiero być w pobliżu, kiedy jestem zajęta jej przygotowywaniem. Sama nie wiem czemu zgodziłam się, aby siedział w salonie na kanapie. Chyba zadecydował fakt, że gdy pozwolę mu oglądać mecz w telewizji on nie będzie kręcił się po kuchni co pięć minut i nie będzie mi przeszkadzał. Myślę, że jego słodkie spojrzenie również zadecydowało o tym, że jest teraz w miejscu jakim jest. Patrzę z nad talerza na ekran telewizora i dostrzegam reklamę ciastek oraz podnoszącego się Harry'ego z kanapy do pozycji stojącej.  
- Hej! Obiecałeś dotrzymać słowa.
- Więc nie mogę iść do łazienki?
Milczę przez chwilę. Kurde. Nie myślałam o tym.
- Okej, ale nie podglądaj.
- Dziękuję pani za pozwolenie.
Słyszę jego rozbawiony głos. Obserwuję go uważnie, kiedy się odwraca. Patrzy w kierunku kuchni, na co otwieram usta, aby go zbesztać za to. Harry w odpowiedzi unosi ręce w geście obrony. Po chwili chwyta dłońmi krawędź koszulki i unosi ją do góry, aby zakryć nią oczy. Krzyczę cichutko.
- Wiem, że się gapisz, Riggs.
- Wiem, że zrobiłeś to po to, abym się gapiła.
Oboje wybuchamy głośnym śmiechem. Harry znika mi z oczu, a ja chcąc nie chcąc próbuję wyrównać oddech oraz usunąć z głowy widok jego pięknego, wyrzeźbionego torsu pokrytego tatuażami. Może kiedyś opowie mi chociaż o kilku z nich i jego historii? Spoglądam na zegarek. Jest 19. Tak szybko minął ten dzień.. '..którego większą część przespałaś' - dopowiada moje drugie ja. Ma rację, no bo cóż.. Wstałam wpół do dwunastej, a kiedy przyszłam spędziłam godzinę zegarową z Harrym i dalej poszłam spać, gdyż byłam wykończona, serio. Funkcjonuję od godziny, więc nie jest tak źle! Uśmiecham się sama do siebie. 'Nie rozumiem co Ty tu jeszcze robisz.. Dzisiejszy wieczór jest mój i Harry'ego' - nagle słyszę dźwięk głosu Hany w swojej głowie. Piszczę, kiedy czuję na swoich biodrach dotyk.
- Wszystko dobrze? Nie chciałem Cię wystraszyć.  
Szepcze spokojny głos Harry'ego.  
- Tak, tylko zamyśliłam się. Hej, jeszcze minutę i wszystko gotowe, dobrze? I.. powinieneś włożyć koszulkę do kolacji.
- Naprawdę? Cóż.. Rozpraszam Cię?
- Umm.. jest taka możliwość, że tak.
- W takim razie opowiedz mi o tym.  
Nawet nie orientuję się, kiedy odwraca mnie do siebie twarzą i sadza na blacie obok wypełnionych półmisków. Przez to, że jest bardzo ciepłe powietrze mam na sobie tylko koszulkę Harry'ego sięgającą mi do połowy ud i bieliznę. Materiał lekko się podwija, ale Harry nie zwraca na niego w ogóle uwagi. Jego dłonie przylegają do moich ud niedaleko kolana na zewnątrz, a po chwili opuszkami palców jeździ po mojej skórze.
- W porządku?
Pyta troskliwie i posyła mi uśmiech. Kiwam głową twierdząco. To dość przyjemne uczucie. Przesuwa dłonie w kierunku moich bioder i przyciąga mnie w swoją stronę. Niepewnie rozsuwam kolana, aby mógł się pomiędzy nimi znaleźć. To znaczy, żeby było mu wygodnie i nic więcej. Patrzę na niego przez chwilę. Mój wzrok zsuwa się na jego usta, szerokie barki, ramiona, bicepsy. Teraz mogę dokładnie przyjrzeć się jego tatuażom. Cóż, ma ich naprawdę dużo. Nad obojczykami znajdują się daty, chyba urodzenia. Napis '17BLACK', dwie jaskółki, motyl, kolejny napis z lewej strony pod wyrzeźbioną literą V 'Might as well'. Oczywiście to kilka z nich. Nie wymieniłam większość, bo tak się nie da od razu, ale wiem, że bardzo bym chciała, aby kiedyś mi opowiedział o nich. Może wieczorem?  
- O czym myślisz?
- Umm.. o Twoich tatuażach.  
- Któryś podoba Ci się szczególnie?
Zaczynam się zastanawiać. Kiwam głową w odpowiedzi.
- Pokaż mi, dotknij mnie. Nie mam nic przeciwko.
Prosi cichym i schrypniętym głosem. Pochyla się na moment, aby musnąć ustami zachęcająco moje lewe ramię i prostuje się. Ledwie dotykam jaskółek i motylka. Słyszę jego śmiech. Łapie swoją dłonią za mój palec i przyciska mocniej do swojej skóry. Obrysowuje jedną z jaskółek. Boże, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Spogląda na mnie i kiwa głową, w geście, abym sama spróbowała i odsuwa swoją dłoń. To dzieje się naprawdę? Mój wzrok podąża za palcem, którym rysuje kontur ptaszka. Przesuwam w dół i robię to samo z motylem. Harry'ego klatka unosi się znacznie szybciej, ale nie aż tak. Jego ciepły oddech owiewa moją szyję. Przyciska usta do niej i całuje delikatnie. Cholera. Wiem, że już to robił, ale.. wtedy oboje mieliśmy więcej ubrań na sobie i musieliśmy wychodzić. Teraz nie spieszymy się nigdzie.  
- Harry..  
- Mam przestać?
Unosi na mnie wzrok. Rumienię się.
- Ja.. Pocałuj mnie.  
- Z przyjemnością.
Uśmiecha się szeroko i wykonuje moją prośbę. Jego wargi są takie miękkie. Nie wiem czemu go o to poprosiłam. Wydaje mi się, że zaczynam się przed nim otwierać. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie również. Poza tym to jest takie przyjemne. Przesuwam dłonie. Jedną obejmuje kark, a drugą wplatam mu we włosy. Natomiast jego obejmują mnie w dole pleców i przysuwają bliżej siebie tak, że nasze klatki piersiowe stykają się ze sobą. Wykrzywiam usta w uśmiechu, gdy jego język przesuwa się po mojej dolnej wardze i chwyta ją zębami.  
- Powinniśmy zostawić trochę na później.
Momentalnie przypominają mi się słowa, Kędzierzawego, gdy powiedział, że dziś śpię z nim i nie może się doczekać. Cóż, ja też, ale to nie znaczy, że wcale nie czuję się skrępowana, bo nigdy nie spałam z nikim w jednym łóżku.  
- Nie, proszę.  
Harry uśmiecha się do mnie szeroko.
- Tak bardzo chętna?
Kiwam głową twierdząco i szybko.
- Ostatni raz.  
Uprzedza i wiem, że chce mu się śmiać z mojego powodu. Nie interesuje mnie to w tej chwili zbytnio. Całujemy się wolno, aż z każdą kolejną chwilą nasze wargi mocniej i szybciej na siebie napierają. Jęczę cichutko w jego usta, kiedy ściska mój prawy pośladek. Jesteśmy oboje tym mocno pochłonięci, że ledwie słyszymy pukanie do drzwi, a po chwili głośne i zniecierpliwione chrząknięcie. Przyciskam obie dłonie do ramion Harry'ego i go od siebie odsuwam. Odwracam się za siebie i patrzę na osobę stojącą przy drzwiach. Hana, jak miło. Ma na sobie czerwoną, obcisłą sukienkę na ramiączka, w takim samym kolorze buty, a w dłoni trzyma butelkę białego wina.  
_____________________
OD AUTORKI: Rozdział wyszedł jakiś taki długi..  
Dodaję wcześniej notkę i cóż więcej.. Nie wiem sama.
Czekam na wasze opinie. Może uda się każdemu  
napisać coś. Nie wiem. Trzymajcie się ciepło.

Niebieskooka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3048 słów i 16913 znaków, zaktualizowała 23 lut 2016.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik ANITA

    No pięknie :) dalej poproszę :)

    21 lut 2015

  • Użytkownik 1234567891069

    Następny ?? :

    19 lut 2015

  • Użytkownik Niebieskooka

    Do: 'wandzia': Dlaczego pytasz? ;>

    18 lut 2015

  • Użytkownik wandzia

    Ciekawe czy Hanna posiada broń ??? :/

    18 lut 2015

  • Użytkownik ...

    W końcu się doczekałam, jest genialne,mam nadzieję ,że niebawem pojawi sie kolejne,pozdrawiam,weny,3maj sie,hej;)

    18 lut 2015

  • Użytkownik lenka4

    Jakie tam długie ... :D Rozdział jest w sam raz ...
    Niektórzy nie potrafią należycie rozwijać akcji a Tobie się to udaje , podoba mi się to  :yahoo:

    18 lut 2015