Do Końca cz.22

Do Końca cz.22Patrzył na mnie tymi przerażonymi oczami. Spojrzałam na jego tors i brzuch po których leciały krople potu. Jego włosy były wilgotne a oddech szybki.  
-Kruszynko odwiedziłaś nas znowu.-powiedział trener i podszedł do mnie przywitać się. -Nie mogę ich wygonić. Sala jest otwarta dla wszystkich jeszcze przez godzinę. Od 20 tutaj nikogo nie będzie. Tylko my. -pokazał na dziewczyny które mi się dziwnie przyglądały. Ah tak zdziry to mój facet taki seksowny stoi i na mnie patrzy !  
-Nie szkodzi.  
-Naprawdę?  
-Tak.  
-Karol chodź pomożesz mi -powiedział trener do Karola który zaskoczony pokiwał głową, gdy przechodził obok mnie spojrzałam na niego obrażona. No bo po co mówi takie rzeczy ? Myślałam ze mamy dobry kontakt. Chłopaki wyszli a ja podeszłam do Kacpra.  
-Wyjaśnię...-uciszyłam go ręka
-Przestań. Wiem co chcesz powiedzieć. Że nie chciałeś abym była zazdrosna ?  
-Tak. Myślałem czy nie napisać prawdy, ale nie chciałem żebyś była zła. Chyba źle zrobiłem bo i tak jesteś ? -przybliżyłam twarz do jego i go pocałowałam.  
-Nie jestem. Nie umiem być na ciebie zła -położył dłonie na których był rękawice na moje biodra i uśmiechając się znowu pocałował.  
-Nie przeszkadzam. Usiądę tam i będę patrzyła na Ciebie.
-Nie wiem ile to potrwa.  
-Spokojnie. Jutro mam na 11 do szkoły. Ćwicz.-przybliżyłam usta do jego ucha i wyszeptałam- Lubię patrzeć jak ćwiczysz. Jak pot spływa po twoim seksownym ciele a ja sama robię się mokra i cholernie podniecona.  
-Mogłaś tego nie mówić. Już samo patrzenie na Ciebie spowodowało że mi stanął, ale teraz będzie problem bo jak się odsuniesz to te dziewczyny które właśnie na nas patrzą, będą miały niezły widok. Nie mogę się doczekać aż pojedziemy do domu.  
-Muszę Cię o czymś powiadomić. Mam problem. -odsunął twarz od mojej i spojrzał na mnie badawczo -Jestem chora.. Jak co miesiąc -zrozumiał i zrobił zbolałą minę
-No weź. Naprawdę ? -pokiwałam Głową  
-Dziś śpię sama. Ide usiąść. - odwróciłam się i poszłam usiąść na ławce.  

Po chwili przyszedł trener i Karol. Kacper zaczął ćwiczyć ale przerwał i spojrzał na mnie. Powiedział coś do chłopaków, trener zdjął mu rękawice i ruszył w moją stronę. Jezu nawet jak idzie wygląda niebiańsko. Kucnął przy mnie i spojrzał w oczy. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Mówiłaś że byłaś dzisiaj w klinice ?  
-No tak. Przyjechałam prosto z niej.  
-Mówiłaś ze boli Cię ręka. Dlaczego ręka?  
-Bo mam implant. Zapobiega ciąży przez 3 lata i nie muszę się martwic. Swoja drogą jeśli to nie zadziała to się wkurzę bo trochę za to zapłaciłam. -zrobiłam skwaszoną minę  
-Pokaż mi rękę. -zdjęłam kurtkę i pokazałam mu rękę na której był czerwony ślad. Przejechał opuszkami palców po nim a potem delikatnie pocałował. Uśmiechnęłam się a ten wstał i poszedł ćwiczyć dalej.  

O 20 trener wyprosił dziewczyny z sali. Kacper albo walił w worek albo skakał na skakance albo walił w gruszkę. Pot spływał z niego strumieniami i zastanawiałam się ile on może tak ćwiczyć. O 21 przyszedł mój brat z jakąś kobietą. Na oko przed 30. Rozłożyła jakby łózko do masażu i kazała położyć się Kacprowi. Z tego co widziałam to jest to fizjoterapeutka. Robiła mu ten masaż tymi rękoma a mnie skręcało z zazdrości. No Jagoda nie bądź zazdrosna o Fizjoterapeutkę! Gdy skończyła Kacper zaczął pić powoli napój izotoniczny. Fakt po tak ciężkim treningu i tak długim musi się teraz nawodnić. Dziewczyna pożegnała się z nimi i wyszła. Stwierdziłam ze na mnie tez już pora i zabierając torebkę podeszłam do chłopaków.  
-Ja też będę jechać, ale trenerze mogę z panem porozmawiać? Na osobności ? -trener kiwnął głową i wyszliśmy z sali. Przeszliśmy przez korytarz i weszliśmy do pomieszczenia gdzie zapewne było jakby biuro.
-Co jest kruszynko?  
-Czy ja mogłabym przyjść na tą walkę w sobotę ? Zapytałam uważnie się przyglądając trenerowi.  
-Myślę że tak. Dać Ci specjalny bilet ?  
-Mógłbyś trenerze?  
-Oczywiście. Na pewno jak cię Kacper zobaczy to będzie lepiej walczył. -wyjął z szuflady bilet z napisem VIP i mi go wręczył.  
-Dziękuję.  

- Musze już iść. Jestem jakaś śpiąca i zmęczona. -powiedziałam do Kacpra gdy z powrotem przyszłam na sale.  
-Odwiozę Cie.  
-Przestań.-machnęłam ręka -Ty jesteś zmęczony po takim wysiłku i na pewno głodny. Jedz do domu. Napisze jak dojadę.  
-Nie pojedziesz sama jeśli jesteś śpiąca.  
-Naprawdę jest okej. Dam Ci znać jak dojadę. Nic się nie bój będę bezpieczna.
--To Pocałuj mnie. -zrobiłam to co chciał i oderwałam się od niego.  
-Cześć Chłopaki-powiedziałam i wyszłam z sali.  


Włączyłam muzykę z telefonu i wyjechałam z parkingu. Zaraz z głośników usłyszałam 30 Second to Mars - Hurricane. Cieszyłam się ze mam bilety na walkę Kacpra, nie mogę się doczekać aż go zobaczę. Bałam się też. Bałam się że może mu się coś stać. Że przegra. Nienawidzę tego. Nienawidzę ze cieszę się a jednocześnie jestem cholernie przestraszona. Zatrzymałam się na światłach i czekałam rozmyślając, gdy zmieniło się na zielone ruszyłam powoli. Z mojej prawej strony zauważyłam dwa światła, cofnęłam na tyle na ile mogłam, ale kierowca i tak mnie trafił. Uderzyłam Głową w okno. Nic mi nie było, chociaż miałam taką nadzieję bo nie czułam bólu. Kilka minut później usłyszałam i zobaczyłam światła i koguty karetki. Byłam przestraszona tym ze ktos we mnie uderzył. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam.  
-Stęskniłaś się? -usłyszałam ten cudowny głos
-Ktoś we mnie uderzył.-powiedziałam szeptem
-Co? Gdzie jesteś !? Jagoda słyszysz!
-Ze mną okej. Karetka widzę ze już podjeżdża. -odpięłam pas i otworzyłam samochód. Chciałam wyjść ale przeszył mnie bol głowy -Ał -złapałam się za nią, na palcach została krew  
-Juz jadę. Zaraz będę. -powtarzał
-Jak wyjedziesz spod hali. Skręć w lewo i jedz prosto, zobaczysz mnie na pierwszych światłach.  
-Proszę pani. Niech się pani nie rusza -usłyszałam. Ratownik podbiegł do mnie i zaczął sprawdzać moja głowę -Boli coś panią?  
-Tylko Głowa.  
-Musimy panią zabrać do szpitala. Podejrzewam u pani wstrząs mózgu. Musimy panią wyjąć.  
-Gdzie ten drugi kierowca ? On we mnie wjechał. Ja miałam zielone.  
-Kierowcę drugiego zabrała już karetka. Niech się pani nie martwi. -zapomniałam że miałam ciągle włączona rozmowę z Kacper. Rozłączyłam się. Ratownicy mnie wyciągnęli z samochodu i położyli na nosze.  
-Jagoda!-usłyszałam krzyk i spojrzałam w stronę Kacpra który biegł w moją stronę. Naglę zachciało mi się spać.  
-Niech pani nie zamyka oczu. Proszę być silnym. To pani chłopak? Możemy go zabrać jesli to pomoże pani nie zasnąć.  
-Aleks przyjedź moim samochodem -rzucił mu kluczyki i zaraz znalazł się przy mnie. -Miałaś dojechać bezpiecznie. -powiedział.  
-To nie moja wina ze ktoś we mnie wjechał. -wsadzili mnie do karetki, Kacper usiadł i trzymał mnie za rękę.  
-Ty to zawsze potrafisz doprowadzić mnie do zawału.-powiedział -Jeszcze 10 minut temu stałaś tam a teraz leżysz tutaj. Od jutra wszędzie wożę Cię ja albo Karol z Aleksem.  
-Dobrze.  
-Trener mówił że będziesz w sobotę ?  
-Nawet mam... Miałam gdzieś bilet Vip. Czyli że będę mogła wejść do szatni ?
-Nie tylko. Dziękuję ze będziesz.  
-Tylko nie pozwól zrobić sobie krzywdy -powiedziałam
-Na razie to tylko Ty pozwalasz. -spojrzał na mnie z troską i strachem.  
-Nic mi się nie stało. Żyje.
-Na szczęście. -zatrzymaliśmy się a ratownicy wyciągnęli mnie z karetki
-Jedziemy na badania. Proszę tutaj zostać. Ktoś niedługo do pana przyjdzie.  


Z dwie godziny później miałam porobione wszystkie badania. Oprócz anemii nic mi się nie stało. Zawieźli mnie na sale i pozwolili spać.

Emi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1462 słów i 7980 znaków.

6 komentarzy

 
  • paula5363

    dodasz dzis jescze jedną ? :)))

    29 maj 2015

  • paula5363

    co taka krótka ? ;//

    29 maj 2015

  • madziax

    Kiedy kolejna ?

    29 maj 2015

  • taka tam

    To jest boskie  :P

    29 maj 2015

  • mysza

    Dalej! :)

    29 maj 2015

  • Cassela

    Super. Ile tym razem mamy czekać? Bo nie wiem czy wytrzymam

    29 maj 2015