Marta N. - cz. dwudziesta druga

Ujawniona przez Halinkę informacja, że ponownie odbyła szalony seks z Tomkiem w łazience, wcale mnie nie zmartwiła, ani specjalnie nie zdziwiła. Mówiąc prawdę, to chyba podświadomie nawet się tego spodziewałam. Kochałam moją siostrę i uważałam, że należało jej się trochę szczęścia za te prawie ascetyczne lata, które spędziła z Piotrkiem.  
     A że był to Tomek, którego w swoich marzeniach uważałam już prawie za mojego chłopaka,  no cóż takie jest życie i tak jak nie byłam zazdrosna o to, że Tomek bzykał mamę, tak samo nie ruszało mnie specjalnie to, że współżył z Halinką. Co prawda zachwiało to trochę moją opinią na temat stałości zasad u mojej siostry, która dotychczas stosowała się do nich niemal rygorystycznie, ale wcale nie miałam zamiaru jej za to potępiać.  
     Pewnie nawet nie miałabym pretensji do Halinki, gdyby pomiędzy nią a Tomkiem doszło do nawiązania czegoś większego niż do tej pory. Oboje pasowali do siebie bardziej niż Piotrek, między innymi; urodą, wykształceniem,  powierzchownością, erudycją, mentalnością i szeregiem innych przymiotów, które posiadał Tomek, a brakowało tego Piotrkowi.  
     Lubiłam Piotra i nie miałam nic przeciw niemu, bo w sumie był może prostym, ale porządnym, pogodnym, solidnym człowiekiem i przez cały dotychczasowy okres znajomości z Haliną tworzyli dość stabilny, przyszłościowy związek. Prawdę mówiąc, bywały takie chwile, że Piotrek był dla Halinki prawdziwym oparciem, a że nie znała poza nim innego chłopaka, w jakiś tam sposób uznała i godziła się na to, że może z Piotrkiem spędzić życie.  
     Teraz po poznaniu Tomka i po moim wtrąceniu się w jej życie, obudziła się w niej kobieta, która nie tylko zdała sobie sprawę, że jest piękną dziewczyną, która może podobać się chłopakom, ale też obudziłam w niej jej potrzeby, które cały czas gdzieś tam ukryte w niej drzemały i przez to nie wywierały wpływu na jej zachowania czy postępowanie. Była prostolinijną dziewczyną i brała to, co dostawała od Piotrka i była mu za to wdzięczna.  
     Mogłam tylko zastanawiać się, dlaczego nie zawarli formalnego małżeństwa, ale przypuszczam, że to Piotrek w jakiś tam sposób wyczuwał, co niewątpliwie należy mu zaliczyć na duży plus, że Halinka nie jest jeszcze gotowa na to małżeństwo, bo oznaczałoby to osłabienie jej więzi tak z mamą, jak i z nami, jej siostrami.  
     Co by nie mówić, tak po prawdzie, to od prawie dziesięciu lat to ona nam matkowała, zajmując się domem i nami, przez co  mama mogła spokojnie pracować i być dyspozycyjna wobec firmy, zapewniając nam w ten sposób odpowiednie warunki życiowe i materialne. Mając to na względzie, należy przypuszczać, że Halinka tak przejęła się swoją rolą prawie 'zastępczej matki' dla nas, że pewnie nawet nie zauważyła, że dorosłyśmy przez te wszystkie lata i stałyśmy się prawie czy bardziej samodzielne. Przez to przypuszczalnie nie wyobrażała sobie,  że możemy sobie już poradzić bez niej same, a tym samym ona mogłaby bardziej zająć się sobą i swoim życiem.  
     Może to i lepiej, bo ja na przykład też nie wyobrażałabym sobie sytuacji, że Halinki miałoby nie być w domu. Pewnie bardziej odczuwałabym brak Halinki niż mamy, chociaż obie kochałam i podziwiałam porównywalnie, a one odpłacały mi się podobną miarą, bo bliźniaczki miały praktycznie siebie i wspierając się wzajemnie, jedna za drugą świata nie widziała.  A ja polegać mogłam właściwie tylko na Halince, bo mamy w tygodniu, poza świętami, praktycznie w domu nie było.
     Teraz słysząc słowa Halinki i jej 'tłumaczenie' się przede mną, zrobiło mi się głupio, a nawet przykro. Pomyśleć tylko, moja najstarsza i najbardziej kochana przeze mnie siostra, sumituje się i przeprasza mnie za to, że kochała się z kuzynem, w którego objęcia sama ją wepchnęłam. Poczułam nagle 'gulę' w gardle, która urosła mi ze wzruszenia, a łzy same zaczęły cisnąć mi się do oczu.
- Halinko, siostrzyczko moja, dlaczego tłumaczysz się przede mną, gówniarą i prawie twoją 'przybraną córką', której cały czas 'matkowałaś'? - zapytałam ją prawie ze łzami w oczach.  
- Nawet nie wiesz, jak cieszę się z tego, że kochaliście się z Tomkiem i było wam dobrze - dodałam i podeszłam do nich, obejmując ich oboje. Przez chwilę zapadło milczenie, a potem Halinka widząc i słysząc wzruszenie w głosie oraz łzy w moich oczach, wzruszyła się sama nie mniej ode mnie i przytuliła mocno do siebie.
- To ja tu kajam się przed tobą, sądząc, że jest ci przykro, a ty mi tu wyjeżdżasz z tekstem, że cieszysz się z tego, że kochałam się z Tomkiem? Wybacz, ale chyba czegoś tu nie rozumiem - Halinka faktycznie nie ogarniała tego, że nie byłam o nią zazdrosna i nie odczuwałam prawie żadnego żalu czy dyskomfortu z tego powodu, że kochała się z Tomkiem. Wiedziała  przecież ode mnie, że sama kocham Tomka i pewnie nie bardzo mieściło jej się w głowie, że nie tylko bez emocji zareagowałam na jej słowa, ale wręcz zapewniłam ją, jak bardzo mnie to ucieszyło. Pewnie gdybym była na jej miejscu, też bym się zdziwiła, ale zbyt dużo Halince zawdzięczałam i za bardzo ją kochałam, abym myślała czy mówiła co innego, niż to co odczuwałam. Dobrze jeszcze, że Halinka nie odwołała się do Tomka, co o tym sądzi, bo słysząc moje słowa, pewnie i on miał niezły mętlik w głowie.  
- To że kochaliście się i daliście sobie trochę przyjemności, nie oznacza, że przestałam czy nie kocham Tomka. Po prostu nie jestem zazdrosna ani o ciebie, ani o Tomka, podobnie jak o mamę. Być może zmienię zdanie, jak kiedyś zostaniemy małżeństwem, chociaż kto wie? - wyraziłam swoją opinie na temat ich wspólnego seksu, ucinając dalszą dyskusję na ten temat.
- Martuś, nie ogarniam do końca tego, co tobą kieruje, ale doceniam to, że jesteś szczera do bólu i mówisz to, co czujesz czy myślisz. Nie wiem i nie potrafię teraz jednoznacznie stwierdzić, co czuję do każdej z was, ale obie stałyście się mi bardzo bliskie i przyszłość pokaże, jak to wszystko rozwinie się czy czym to się zakończy tak dla mnie jak i dla was? - Tomek dostroił się do naszych wypowiedzi i mimo, że nie deklarował jednoznacznie uczucia do żadnej z nas, tak ja jak i Halinka wiedziałyśmy, że obie cieszymy się jego sympatią. Tak czy inaczej, najważniejsze w tym wszystkim było to, że cała nasza trójka czuła się ze sobą dobrze, a Tomek miał świadomość, że w Gdyni ma rodzinę i pięć chętnych, czekających na niego cipek do obrobienia, w tym moja i mamy na pewno, Halinki być może dorywczo, podczas nieobecności Piotrka, a bliźniaczek, zależnie od ich nastroju czy braku chłopaków. Po rozmowie i wyjaśnieniu wszystkich spraw ogarnęliśmy się wszyscy i udali do kuchni. Halinka zajęła się przygotowywaniem śniadania, a ja napojów. Tomek co prawda też chciał pomóc, ale Halinka 'obezwładniła' go uśmiechem i głosem.
- Tomku, jest nas dwie, kuchnia nie jest zbyt obszerna, więc bądź uprzejmy i usiądź przy stole. Jest nam miło, że towarzyszysz nam, ale same damy sobie radę - powiedziała, patrząc mu w oczy spojrzeniem, które mówiło wiele o jej wdzięczności za to, co od niego dostała. Usiadł więc grzecznie i spoglądał w naszą stronę, co rusz spotykając się ze spojrzeniem którejś z nas, bo obie byłyśmy nim zafascynowane i faktycznie było nam miło, że jest z nami w kuchni.  
     Po chwili w kuchni pojawiła się mama w szlafroku. Wyglądała pięknie, świeżo i naturalnie, bo bez makijażu oraz z 'burzą' włosów okalających jej buzię. Widać było, że jest wyspana i wypoczęta. Jej dorodne cyce niemal wylewały się z prześwitującej koszulki. Chyba spodziewała się, że zastanie w kuchni Tomka, bo kiedy poderwał się na jej widok, przywitała się z nim w swoim stylu; soczystym całusem w usta. Do tego nie omieszkała wsunąć swojego kolana w jego krocze. Kiedy zareagował i poczuła jego kutasa, oblizała znaczącym gestem wargi i z uśmieszkiem na ustach usiadła obok niego.
      Cała nasza mama. Musiała sprawdzić, czy Tomek na nią reaguje. Gdyby nie 'okres', czy 'kobieca przypadłość' jak nazywała miesiączkę, to Tomek byłby na pewno 'rwany' do jej dziupli, bo mama już wcale nie krępowała się nas, kiedy chodziło o seks z Tomkiem. Może to i dobrze. Też należało się jej coś z życia. Pamiętałam przecież reakcję mamy, na moją pierwszą propozycję popieszczenia jej cycków, które mnie tak fascynowały. Dla zachowania pozorów, wzbraniała się przed tym jak mogła. W końcu wymusiłam wręcz na niej zgodę na wspólne pieszczoty, którą wyraziła pewnie bardziej z ciekawości niż z potrzeby.  
     Kiedy zaserwowałam jej niemal żywiołową 'obróbkę' czy pieszczoty tak cycków jak i cipki, używając przy tym ust, języka i palców obu rąk, omal nie posikała się z wrażenia, czując zalewające ją doznania płynące ze wszelkich możliwych punktów erogennych na jej ciele. Na pewno nie spodziewała się, że jej najmłodsza córka tak 'zaszaleje' i zapewni jej tak mocne doznania. Trudno więc by było dziwić się potem, że mama przestała się nas krępować; mnie, Halinki czy Tomka.  
     Co prawda Halinka nie brała jeszcze udziału we wspólnej 'zabawie' czy pieszczotach z mamą, ale byłam przekonana, że pieszczoty ze mną, a potem seks z Tomkiem spowodowały 'demolkę' w jej umyśle, o czym świadczyło złamanie ustalonych przez nią samą reguł czy zasad, tak więc sądziłam, że kiedy w odpowiedniej chwili i przy odpowiednim nastroju zaproponuję jej 'zabawę' z udziałem mamy, być może nie będzie miała oporów, aby w czymś takim uczestniczyć.  
     Teraz natomiast  obie z Halinką miałyśmy okazję obserwowania mamy uwodzącej na naszych oczach Tomka. Mama siedząc obok kuzyna, nie zważając na to, że obie z Halinka jesteśmy w kuchni, bezceremonialnie wsunęła mu rękę w spodenki i bez żadnego  skrępowania 'bawiła' się jego sztywnym kutasem, jakby chciała nadrobić miniony czas, kiedy była pozbawiona takich możliwości.  
     Tomek zaczerwienił się jak sztubak, rzucając spłoszone spojrzenia na Halinkę i na mnie, jakby szukał u nas pomocy. Halinka popatrzyła na mnie oraz na Tomka i widząc, że mama 'trzepie' mu kutasa i za chwilę Tomek będzie musiał spuścić się w spodenki, uznała, że powinna interweniować.
- Mamo, co ci jest? Przecież Tomek za chwilę spuści się w spodenki. Pytałaś go chociaż, czy chce tego? To, że ty masz miesiączkę, nie oznacza, że nie ma w tym domu cipki, która chętnie przyjmie jego kutasa, jeżeli będzie chciał sobie 'ulżyć' - Halinka nie bawiąc się w dyplomację, wygarnęła mamie, co myśli o jej 'sposobie' pomocy Tomkowi.  
     W pierwszej chwili mama zajęta 'ręczną' robótką z kutasem Tomka, chyba nie usłyszała, co powiedziała Halinka, bo nie od razu zareagowała, ale w końcu dotarły do niej słowa córki. A był chyba najwyższy czas, bo Tomek zmienił się na twarzy, będąc pewnie chwilę przed orgazmem. Kiedy mama puściła kutasa i wyjęła rękę z jego spodenek, sam chwycił kutasa i wybiegł z kuchni, a ja za nim.  
- Do pokoju Halinki, szybko! - powiedziałam, ściągając w biegu majtki. Wpadliśmy do pokoju i wsparłam się na wersalce rękami, wypinając tyłek w jego stronę. Dopadł do mnie i nie ściągając spodenek, wyciągnął kutasa przez nogawkę, pakując go we mnie. Nie tylko on był napalony, bo moja cipka też już była nabrzmiała z podniecenia i kiedy wsunął się we mnie, to ja pierwsza 'doszłam' po kilku frykcyjnych ruchach.  
     Na szczęście zdążył mnie złapać i kiedy dopadł mnie orgazm, trzymał mnie już mocno powyżej pasa, a potem sam zaczął pompować we mnie nasienie. Oprzytomniałam i poczułam jak kutas kurczy się, 'zwijając' się ze mnie. 'Chlupnął' jak korek i poczułam jak wypływa ze mnie jego nasienie, więc nie namyślając się, obtarłam lekko jego kutasa trzymanymi w ręku majtkami, a potem zatkałam nimi swoja cipkę.  
     Tomek bez słowa poszedł do łazienki po ręcznik i nie pukając wszedł. Na sedesie siedziała Sabina i zaskoczona, patrzyła na niego pytającym wzrokiem. Tomek zmieszał się i zamierzał się cofnąć.
- Ooo….przepraszam! Wybacz - mruknął, chcąc się wycofać, bo nieźle śmierdziało.  
- Jeżeli chcesz sikać, to musisz poczekać - powiedziała, chwytając go za rękę.  
- Wiem! Śmierdzi, ale już kończę - powiedziała, widząc, jak kręci nosem, obdarzając go przy tym rozbrajającym uśmiechem. Puściła jego rękę i podniosła się, wycierając pupę papierem.  
- Jak już tu jesteś Tomku, to może umyjesz mi plecy? - mrugnęła porozumiewawczo okiem.
- Dobrze! Tylko najpierw muszę coś komuś zanieść - odpowiedział, bo chciał zatrzeć nieprzyjemne wrażenie, że wtargnął do łazienki, nie upewniając się, czy nie jest zajęta. Wziął ręcznik i przyniósł mi do pokoju Halinki. Zauważyłam po jego minie, że coś jest nie tak.
- Co się stało Tomku? Masz minę psiaka, który coś tam zbroił - zapytałam, widząc jego nietęgą minę.
- Wszedłem bez pukania do łazienki, kiedy Sabina siedziała na sedesie - wyznał szczerze.
- I tym się tak przejąłeś? Opieprzyła cię? - zapytałam, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Właśnie, że nie, ale mam jej umyć plecy - odpowiedział już trochę rozluźniony, widząc uśmiech na mojej twarzy.          
- To na wszelki wypadek przygotuj się, że będzie cię prosić, abyś sprawdził jej cipkę, po 'zabiegu' przy mojej pomocy - uprzedziłam lojalnie Tomka.
- Martuś, zlituj się! Jaki znowu zabieg? - zapytał, bo nie pamiętał już, co na ten temat mówiłam mu, kiedy wyjaśniałam i tłumaczyłam swoje siostry, za ich wycofanie się, z umówionej wcześniej wspólnej 'zabawy'.    
- No cóż! Zapomniałeś po prostu, o czym mówiłam kiedyś tam na temat cipek bliźniaczek. Miały błony nie do przebicia, więc przeżywały to, bo naraziły tak siebie, jak i chłopaków na ból i stres, a do tego bały się ginekologa, więc trochę im pomogłam i udało się im pozbyć tej błony. Tak więc nie są już co prawda 'cnotkami', ale stały się przez to normalnymi, radosnymi i wyluzowanymi dziewczynami - powiedziałam, nie będąc pewna, czy Sabina faktycznie zdobędzie się na to, aby zaproponować czy prosić Tomka, aby ją 'przeleciał'. Ale przecież uprzedzić go na wszelki wypadek mogłam. Tomek skwitował moją wypowiedź uśmiechem.  
     Sabina jak każda z moich sióstr była fajną laską i bzyknięcie jej dałoby mu pewnie sporą przyjemność, Sabinie również, a mnie to specjalnie nie ruszało, a co! Wychodziłam po prostu z założenia, że jak ma chęć i siłę aby obrobić wszystkie chętne cipki w naszej rodzinie, to niech sobie chłopak używa, dopóki może. Cieszył się sympatią nas wszystkich, więc dlaczego miał nie skorzystać, jeżeli miał taką okazję. Być może takie rozumowanie z mojej strony było lub można go było uznać za naganne, ale nic na to nie poradzę, bo wtedy nie widziałam w tym nic nie normalnego i nie byłam zazdrosna tak o Tomka, jak i o mamę czy siostry. Tomek popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się.
- I za to cię lubię, chociaż jest to pewnie za słabo powiedziane - powiedział, mucknął mnie w usta i już go nie było. Cóż, kolejna cipka czekała na niego - pomyślałam, śmiejąc się sama do siebie. Wytarłam się, ile się dało i przeszłam do swojego pokoju, po świeże majtki. Założyłam je i zamiast wrócić do kuchni, jakieś licho podkusiło mnie, aby iść do łazienki. Trzymając w ręku ubabrane nasieniem majtki  jako ewentualny powód, podeszłam do łazienki i zapukałam. Nic, żadnego odzewu, więc otworzyłam drzwi i robiąc głupią minę, weszłam. Najwyżej zbiorę opieprz od siostry - przebiegło mi przez myśl.  
     Ale gdzie tam. Pieprzyli się jak dwa króliki, aż miło było popatrzeć. Sabina wyposzczona przez dość długi okres, wsparta rękami o obrzeże wanny, była napalona i nabuzowana energią jak parowóz; dyszała, sapała i stękała przy każdym pchnięciu Tomka. Byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Mogłam wyjść niepostrzeżenie, tak jak weszłam, ale nie chciałam nić stracić z widowiska, które miałam przed sobą. Tomek rżnął więc moją siostrę z pasją podobną, do tej z jaką bzykał Halinkę.  
     Sabinie to widocznie odpowiadało, bo obok odgłosów sapania czy dyszenia były też pomruki zadowolenia, kiedy Tomek trafił w szczególnie czuły punkt. Aż mnie korciło zająć się jej kształtnymi, sterczącymi i kołyszącymi się w takt ruchów cyckami. Ponieważ jej dyszenie i pojękiwanie było coraz szybsze i głośniejsze, domyślałam się, że Sabina dochodzi.  
     Najwyższy czas na zwinięcie się. To co chciałam zobaczyć zobaczyłam, więc po cichu otworzyłam drzwi i tak jak weszłam, opuściłam łazienkę, dalej trzymając mokre majtki w ręku. W końcu zostawiłam je w swoim pokoju, aby po śniadaniu przeprać je z nasienia. Muszę przyznać, że ich zapach; mieszanina moich soków i nasienia Tomka nieźle mnie podrajcował. No, kochana! Stajesz się po trochu seksoholiczką - pomyślałam sama o sobie.  
Faktycznie, zaczęło mnie rajcować wszystko; pieszczoty i 'zabawa' z mamą, z Haliną, z bliźniaczkami, nie mówiąc o bzykaniu się z Tomkiem. Inaczej mówiąc; nuda mi nie groziła.
     Czy to był objaw nienormalności, jakiejś nimfomanii czy czegoś innego? Trudno mi teraz na ten temat wypowiadać się, bo życie samo zweryfikowało moje zachowania, popęd seksualny, parcie na 'zabawy' erotyczne z udziałem mamy, sióstr czy Tomka. Bywałam wtedy mocno pobudzona seksualnie i to niezależnie, czy pieściłam się z siostrami, mamą czy z Tomkiem, to fakt, ale nie wynikła z tego żadna patologiczna zmiana, uzależnienie, zachowanie czy nawyki.  
     Wtedy to było dla mnie zabawą i rozładowaniem wewnętrznego napięcia, po którym wszystko wracało do normalności i zachowań zwyczajnej, młodej dziewczyny, nie odbiegających od zachowań innych dziewczyn w moim wieku. Byłam może tylko mniej nieśmiała i bardziej przebojowa w dążeniu do pełniejszego korzystania z życia. Wróciłam do kuchni. Mama i Halina były w połowie śniadania, rozmawiając pogodnie na różne tematy, pewnie na temat Tomka również.  
     Kiedy weszłam do kuchni, obie jak na komendę spojrzały na mnie pytającym wzrokiem. Nalałam sobie do kubka herbaty i zajęłam się jedzeniem, patrząc im śmiało w oczy. Halinka odpuściła, z trudem tłumiąc śmiech, bo zorientowała się, że pogrywam lekko z mamą. A mama widząc, że nie mam zamiaru zabierać głosu, nie wytrzymała.  
- A Tomek gdzie? Wyszliście razem, wracasz sama i nic nie mówisz? - zapytała nieco rozczarowanym czy rozgoryczonym głosem.
- A co mam mówić mamo? Podnieciłaś Tomka na maksa i teraz chłopak w łazience rozładowuje napięcie. Pomaga mu w tym Sabina - odpowiedziałam, starając się mówić obojętnym tonem, dusząc się jednak wewnętrznie ze śmiechu. Mama wzruszyła ramionami, jakby odżegnując się od tego, co się stało, a ona nie zrobiła nic takiego, co miałoby obciążać ją w jakimś tam stopniu, ale coś tam chyba do niej dotarło, bo widać było, że nie czuje się zbyt pewnie.
- Chcesz powiedzieć, że Tomek bzyka się, jak to wy mówicie, z Sabiną? - zapytała mnie mama, starając się utrzymać neutralny ton głosu.
- A co miał robić? Dobrze, że Sabina wyczuła, że Tomek potrzebuje pomocy, bo inaczej chyba rozerwałoby mu ten jego woreczek z jądrami - starałam się za wszelką cenę utrzymać powagę, ale widząc, że mama zaczyna to przeżywać, odpuściłam.
- Mamo, żartowałam! Nic się nie stało i niczemu nie jesteś winna. Po prostu Tomek wszedł do łazienki, która była zajęta i Sabina widocznie wykorzystała to jako wtargnięcie i pewnie      
przedstawiła mu propozycję nie do odrzucenia, aby sprawdził czy jej cipka nadaje się do użycia - wyłuszczyłam mamie prawdopodobny powód seksu Tomka z Sabiną. Zobaczyłam jak mama odetchnęła z ulgą i cień uśmiechu zagościł na jej miłej, kochanej buzi.
- A ty skąd o tym wszystkim wiesz? - zapytała, bo zainteresowało ją, jak dowiedziałam się o tym wszystkim, co mówiłam.  
- Bo najpierw opróżnił jądra we mnie, a później poszedł po ręcznik do łazienki. Wrócił i powiedział, że bez pukania wtargnął do łazienki, zajętej przez Sabinę, która załatwiała się. Za karę musiał najpierw wąchać jej smród, a potem wymogła, żeby wrócił i 'umył' jej plecy, więc przyniósł mi ręcznik i wrócił do łazienki. Nie wiem, co mnie podkusiło i też poszłam do łazienki. Tomuś tak pięknie i intensywnie 'współpracował' z naszą siostrzyczką, że ta dyszała i sapała niemal jak parowóz. Zajęci sobą, nawet mnie nie zauważyli. Kiedy zobaczyłam, że zbliżają się do końca tej 'harówy' wyszłam, tak samo jak weszłam - przedstawiłam mamie i Halince wyniki mojego osobistego 'śledztwa'.
- Ot, cała nasza Martusia! Oczywiście nic nie może dziać się w naszym domu bez jej wiedzy  - podsumowała nieco złośliwie moją wypowiedź Halinka. Popatrzyłam uważnie w oczy mojej 'idolce' i o dziwo, Halinka zmieszała się pod moim spojrzeniem.  
- Nie bierz tego złośliwie, bo nic takiego nie miałam na myśli - siostra natychmiast złagodziła czy sprostowała swoje słowa.
- Po prostu taka jesteś i taką cię kochamy, prawda mamo? - poszukała potwierdzenia swoich słów u mamy. A mama po moich słowach zaczęła się zachowywać dziwnie. Skończyła śniadanie i spoglądała niecierpliwie w moją stronę. Nie tylko ja, ale Halinka też to zauważyła.
Skończyłam śniadanie i zamierzałam pomóc Halince odnieść brudne naczynia.
- Martuś, mogłabyś podejść ze mną do mojej dziupli? - zwróciła się mama do mnie.  
- Oczywiście mamo, nie widzę przeszkód - powiedziałam sądząc, że chodzi o coś nieistotnego. Wzięłam swój kubek i udałam się za mamą. Zostawiłam kubek w kuchni i podeszłam do dziupli. Mama ściągnęła już szlafrok i leżała, czekając na mnie. Przysiadłam przy niej, ale uznałam, że wygodniej mi będzie rozmawiać, leżąc przy niej.
- Martuś, mam prośbę do ciebie i nie będę gniewać się, jeżeli się nie zgodzisz - zwróciła się do mnie mama, wywołując we mnie lekki popłoch.
- Wiesz, że mam okres, ale powiedz mi; brzydzisz się mną w tym stanie? - mama coraz bardziej mnie intrygowała, stopniując napięcie.
- Mamo, wykrztuś wreszcie, o co w tym wszystkim chodzi i czego ode mnie oczekujesz - nie wytrzymałam i prawie zmusiłam mamę do wyjawienia, czego ode mnie chce.  
- Chciałabym popieścić się z tobą, bo jestem tak podniecona, że aż boli mnie wszystko w podbrzuszu. Dlatego miedzy innymi bawiłam się kutasem Tomka i gdybyście nie wtrąciły się, to pewnie bym doszła, bo byłam bardzo blisko - mama bez żadnego skrępowania wyjawiła mi, co ją gnębi i czego ode mnie oczekuje. O mało nie roześmiałam się, kiedy mówiła o Tomku, że byłaby doszła, zapomniała tylko, że przy okazji nabuzowała Tomka i mało brakowało, żeby spuścił się jej w ręce, ale pewnie o to jej chodziło. A to, jak czułby się Tomek, gdyby wywalił w spodenki swoje nasienie, mamy widocznie nie obchodziło.  
- Mamo, chyba pamiętasz, że mnie też dopadają 'przypadłości kobiece' więc jak możesz przypuszczać, że mogę brzydzić się tobą z tego powodu. To po pierwsze, a po drugie, przecież nie muszę ci pchać paluchów do cipki, bo łechtaczka, czyli twój najważniejszy 'instrument' znajduje się poza pochwą, tak samo jak twoje cudowne cyce. A po trzecie; wystarczyło mi tylko o tym powiedzieć, że dopadła cię 'chcica' i miałabyś to z głowy zaraz po przebudzeniu. Sama wiesz, że uwielbiam cię pieścić i zawsze możesz liczyć na mnie w takiej sytuacji. Teraz myślę, że i Halinka nie odmówiłaby ci, gdybyś ją o to poprosiła - wyjawiłam mamie co myślę o przedstawionej przez nią sprawie. Podciągnęłam jej koszulkę i ..była bez majtek. Czyli stosowała tampon, nie podpaskę, co ułatwiało sprawę.
- W pochwie masz tampon, tak? - zapytałam, sięgając do jej krocza i szukając sznurka od tamponu. Był, więc jednak tampon. Pochyliłam się nad jej kroczem i byłam zaskoczona. Nie wyczułam żadnego przykrego zapachu. Jej cipka pachniała świeżością i naturalnością.
- Tak, ale założyłam rano świeży. Już bardzo mało krwawię - wyjaśniła mi mama.
- Oj mamo, mamo! Pachniesz wspaniale, świeżo i naturalnie - powiedziałam i wtuliłam twarz w jej czuprynkę. Polizałam po sromie i poczułam smak jej soków. Pycha.  
     Przesunęłam się ponownie do twarzy mamy i zaczęłam od lizania oraz całowania jej buzi, ust, oczu, uszu. Mama nie wytrzymała i pochwyciła moją głowę. Przylgnęła ustami do moich, wpychając mi do razu głęboko swój język i tocząc pojedynek z moim. Kiedy obie znudziłyśmy się tą 'wojną', przesunęłam się na dorodne cyce mojej mamy. Była już nieźle podniecona, bo były mocno napięte i nie tylko z powodu 'przypadłości', a sutki twarde jak kamyki.  
     Wiedziałam, że muszę pieścić ją z wyczuciem, aby nie sprawiać mamie bólu. Masowałam więc delikatnie  dłonią i palcami wydatne brodawki, obejmując ustami sutki, uruchamiając przy tym język, ssąc je i podgryzając leciutko zębami. Mama coraz głośniej dyszała i jęczała, wspinając się powoli na szczyty doznań. Ręką sięgnęłam do cipki mamy i w ślad za nią zaczęłam całować skrawek po skrawku brzuch mamy i przesuwając się w stronę cipki, którą już delikatnie pieściłam dłonią i palcami.  
     Mama zadrżała, kiedy ustami objęłam wyłaniającą się spod 'kapturka' nabrzmiałą łechtaczkę, a potem kilkakrotnie przesunęłam się językiem po rozwartej lekko szczelinie, rozgarniając wewnętrzne fałdki. Mama jęczała już jednostajnie, 'skarżąc' się na 'tortury', którym poddawałam nieustannie jej cipkę. Kiedy ponownie objęłam ustami łechtaczkę, ssąc i podgryzając główkę, a palcami suwałam po sromie i obrzeżach łechtaczki, mama wybuchła, przycisnęła moją głowę rękami  i zwarła uda, przeżywając mocny orgazm, bo cały czas czułam drżenie jej ciała.  
     Po chwili sięgnęła po mnie rękami i kiedy przesunęłam się głową w pobliże jej twarzy objęła mnie i przytuliła do siebie, całując mocno i dziękując mi za doznania, orgazm i przyjemność, sprawiając mi tym wielką radość. ..cdn…

4 komentarze

 
  • Użytkownik wwwww

    Liczę na wspólną zabawę wszystkich sióstr i mamy, ale w dwóch wariantach. Z Tomkiem i bez;)
    Super opowiadanie.

    20 maj 2018

  • Użytkownik TojaPysiorka96

    Pozostaje mi zacytować Twoje opowiadanie: " dziękuję za doznania...." :*

    20 maj 2018

  • Użytkownik POKUSER

    No nadrobiłem zaległości jeśli idzie o "Martę N", teraz mam nadzieję, jeśli nic mi ponownie nie wyskoczy, bardziej regularnie czytać i komentować. Nieźle się akcja rozwija, Marta rządzi, Tomek nie do zdarcia, dziewczyny wszystkie rozpalone do czerwoności,a ty (i to się czuje, choćby w tym odcinku) masz dużą frajdę z pisania  :cheers:

    20 maj 2018

  • Użytkownik POKUSER

    @franco nadmiar pracy, problemy zdrowotne, wszystko się tak skumulowało... Co prawda zaglądałem, ale nawet nie miałem siły komentarza napisać. Za to teraz wróciłem, zaległe opowiadania przeczytałem plus do każdego oczywiście łapka w górę i komentarz, no i czekam na ciąg dalszy. Ps tak jak Ci w którymś komentarzu pisałem, widzę że piszesz jeszcze lepiej, postacie jakby nabrały nowego wyrazu, więcej jest opisów, czyli jednym slowem, a właściwie dwoma TAK TRZYMAJ :) Pozdrawiam

    20 maj 2018

  • Użytkownik Robert72

    Marta jest przebojowa , to w jaki spsób rozwiązuje problemy . Super część !

    18 maj 2018