Marta N. - cz. jedenasta

Obudziłam się w nocy i udałam do łazienki, a potem jak 'nocny marek' zaglądnęłam do swojego pokoiku. Był pusty, więc Tomek spał z mamą - pomyślałam. Faktycznie za kotarą świeciła się nocna lampa z mocno przytłumionym światłem. Zerknęłam za kotarę, mama z gołym tyłkiem na wierzchu, obejmowała ramieniem Tomka, przytulając się do niego. Oboje pogrążeni byli we śnie. Nie powiem, ucieszyłam się z tego widoku, że mama ma się do kogo przytulać. Należało jej się to i mimo, że Tomek był mi bardzo bliski, nie odczuwałam cienia zazdrości, chociaż widok tyłka mamy mocno mnie podniecił. Z chęcią bym ją popieściła. Wróciłam więc do pokoju Haliny. Zastałam prawie podobny widok, tylko jeszcze bardziej apetyczny, bo Halina śpiąc na wznak, odkryta, z odgiętą nogą w bok ukazywała w poświacie  oświetlenia ulicznego powaby swojego młodego ciała. Żal było mi ja budzić, więc położyłam się obok niej i przytuliłam do jej ciała, a jej spokojny sen wpłynął na mnie i znowu zasnęłam. Kiedy się obudziłam był już dzień. Niedziela - pomyślałam i odwróciłam się w stronę Halinki. Spała i we śnie wyglądała pięknie. Piękną mamy siostrę - przemknęło mi przez myśl. A 'piękna' chyba wyczuła, że jej się przyglądam, bo otworzyła oczy i słodki uśmiech opromienił jej buzię.  
- Nie spisz już? Przecież jest niedziela - zapytała i przeciągnęła się leniwie, aż jedna pierś wysunęła się z koszulki. Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności. Przysunęłam się natychmiast i próbowałam się przyssać do niej, ale odgoniła mnie.
- Poczekaj, muszę iść siku, ale zaraz przyjdę, to sobie possiesz cycusia - powiedziała wyraźnie rozbawiona, mucknęła mnie pieszczotliwie w usta  i zsunęła się z wersalki, udając się do łazienki. Faktycznie, po niedługiej chwili wróciła i położyła się ponownie, przysuwając się do mnie.  
- Wiesz co, ściągnę tę koszulkę, aby ci ułatwić dostęp, ale ty też zdejmij swoją - odezwała się do mnie i szybko pozbyła się ciuszka. Zrobiłam to samo i po chwili leżałam już na niej. Dałam jej dziuba i pochyliłam się nad jej piersiami, obejmując jedną pierś ustami, a drugą obejmując ręką. Pieszcząc piersi Haliny podnieciłam się niesamowicie, ale widziałam, że Halinę też nieźle wzięło, bo nie tylko stwardniały jej sutki, ale zaczęła też coraz mocniej oddychać. Przesunęłam rękę na jej łono, była bardzo mokra.
- Marto, czy ty wiesz, co ze mną wyrabiasz? Pieścisz mnie tak, że podniecam się bardziej niż z Piotrkiem - oświadczyła, uśmiechając się ciepło do mnie. Po jej słowach nic nie mówiąc, odwróciłam się tyłem i nasunęłam na jej ciało, a potem zanurzyłam twarz w jej łono. Poczułam, ze Halina też przyssała się do mojej cipki, więc zaczęłam szaleć ustami, językiem i palcami w jej cipce. Chyba jej to odpowiadało, bo aż podrygiwała całym ciałem, kiedy włożyłam dwa palce, suwając nimi wzdłuż i w poprzek jej szparki, a ustami objęłam główkę łechtaczki, smyrgając językiem wokół niej. Chyba robiłam to skutecznie, bo Halina zaczęła podrzucać tyłkiem i podrygiwać całym ciałem. Wzmocniłam ruchy palcami, gmerając coraz głębiej i szybciej, wtedy nagle zwarła uda, wydając głośny jęk i znieruchomiała. Musiał to być dość mocny 'odlot', bo trochę trwało, niż ponownie odczułam ruchy jej języka i palców w mojej cipce. Halinka chyba uznała, że powinna mi się zrewanżować, bo zaczęła powtarzać w mojej cipce podobne ruchy, które wykonywałam przed chwilą w jej cipce, zapędzając się palcami aż do mojej 'błony', którą kilkakrotnie nacisnęła dość mocno, aż zasyczałam z bólu. Ale byłam już mocno podrajcowana, tak że zasysanie i podszczypywanie wargami łechtaczki oraz suwanie palcami w mojej szparce, doprowadziło w końcu i mnie do mocnego orgazmu oraz chwilowego 'odlotu'. Kiedy oprzytomniałam, odwróciłam się w stronę twarzy Haliny i buziakami podziękowałam jej za pieszczoty i orgazm. Halinka odwzajemniła mi buziaki.
- Jest z ciebie niezłe ziółko Martuś - powiedziała ze śmiechem.
- Tak załatwić własna siostrę, że omal się nie posikałam z rozkoszy - stwierdziła pełnym emocji, ale i zadowolenia głosem.
- Mam nadzieję, że choć w części ci się odwdzięczyłam - dodała.
Obie zadowolone i wyluzowane udałyśmy się do łazienki i odbyłyśmy poranną toaletę, a potem zjadłyśmy wspólne, rodzinne śniadanie. Niedziela upływała nam w dość przyjemnej atmosferze, ale po obiedzie Tomek oświadczył, że chciałby wcześniej wrócić do internatu, bo chce przygotować się do praktycznych zajęć i poćwiczyć z przyrządami nawigacyjnymi. Oczywiście za zgodą mamy odprowadziłyśmy go w trójkę do bramy szkoły, przypominając mu, że oczekujemy go we środę, tak jak ustalałyśmy to z mamą. Następnie pożegnałyśmy się z Tomkiem buziakami, siostry w policzek a ja naturalnie w usta i wróciłyśmy do domu.
     Nadeszła środa. Zgodnie z tym, co ustaliłyśmy z Tomkiem, miał on zwrócić się do swojego wychowawcy z prośbą o zwolnienie z popołudniowych zajęć, w celu udzielenia pomocy w przygotowaniu się do klasówki jednej z kuzynek w Gdyni. Tomek nie przesądzał jednak sprawy, że na pewno przyjdzie, bo regulamin szkoły i internatu był dość rygorystyczny, a każde zwolnienie z zajęć musiało być bardzo dobrze uzasadnione ważnymi względami rodzinnymi czy wydarzeniami losowymi.  
     Po powrocie ze szkoły zjadłam obiad i zasiadłam do odrabiania zadań domowych. Po niedługim czasie w domu pojawiła się Halina z Piotrem, swoim chłopakiem, który widocznie wrócił z turnusu wyjazdowego i miał przed sobą dziesięć dni wolnego. Mieszkał blisko nas, więc przyszedł do nas ubrany po domowemu, w dresie. Wyszłam ze swojego pokoiku i przywitałam się z Piotrem, dając mu buziaka, potem wróciłam do odrabiania pracy domowej.      Piotr tymczasem poproszony przez Halinę, coś tam zaczął naprawiać w kuchni, a Halina odgrzewała w tym czasie obiad dla siebie i dla Piotra, który czuł się już u nas jak u siebie w domu. W pewnej chwili odezwał się dzwonek u drzwi. Halina poszła otworzyć i w drzwiach stanął Tomek. Wszedł do przedpokoju i Halina widząc Tomka krzyknęła w stronę kuchni;
- Piotrze, możesz wyjść z kuchni? Chciałabym ci kogoś przedstawić - powiedziała wesołym tonem głosu. Ja też wyszłam ze swojego pokoiku i dołączyłam do niej. Tomek przywitał się z Haliną, cmokając ja swoim zwyczajem w policzek, a potem pochwycił mnie i podnosząc do góry, również cmoknął, ale nie w policzek tylko w usta, które mu nadstawiłam.
     Piotr wychodząc z kuchni, zauważył, jak jakiś facet wita się dość poufale z jego narzeczoną i całkiem poufale z jej młodszą siostrą. Widać było, że jest zaskoczony i nieco rozeźlony, spoglądając ponuro spode łba to na Tomka, to na Halinę.  
- Piotrze, to jest Tomek, nasz kuzyn gdzieś tam z południa Polski. Teraz uczęszcza do PSM  tu u nas w Gdyni - przedstawiła ciepło Tomka Halina.
- A to Tomku  jest Piotr, mój narzeczony, który właśnie traci swój wolny czas i naprawia cieknący zlew w kuchni - przedstawiła Piotra Tomkowi, ale widząc skwaszoną minę Piotra, objęła go i złożyła na jego ustach czuły pocałunek, pragnąc go nastawić bardziej pokojowo do kuzyna.
- To, że jest kuzynem, nie upoważnia go do całowania ciebie, mogłabyś bardziej szanować się - odburknął Piotr i machnął ręką, nie podając jej Tomkowi. Następnie skierował się do kuchni,  jakby chciał w ten sposób dać do zrozumienia, że to on tu jest u siebie, a Tomek jest intruzem, którego olewa. Halina oblała się rumieńcem, a Tomek skrzywił się z niesmakiem.      Pamiętam to do dziś, bo było to ich pierwsze spotkanie i to tak z fatalnym podtekstem. Fakt, może Tomek nie powinien na oczach narzeczonego witać się w ten sposób z Haliną, ale reakcja i zachowanie Piotra przekroczyła wszelkie granice dobrego smaku. Halina chyba po raz pierwszy poczuła się jak szmata, znieważona przez człowieka, którego tak bardzo kochała i któremu bezgranicznie ufała.  
- Przepraszam cię Halinko, jeżeli czymkolwiek ci uchybiłem - powiedział smutno Tomek i kiwnął głową Halinie, a mnie serdecznie przytulił i ucałował;
- Do widzenia Martusiu, muszę już iść, bo wpadłem tylko przywitać się! Pozdrówcie mamę i siostry ode mnie. Pa! - odwrócił się i wyszedł.  
     Halina rozpłakała się i przytuliła mnie do siebie. Mnie też zakręciły się łzy, bo żal zrobiło mi się siostry, która rzadko płakała, zawsze starając się ukrywać przed nami swoje słabości, żale czy negatywne emocje. Nie pamiętałam też, żeby kiedykolwiek między nią a Piotrem wynikały jakieś poważne nieporozumienia, które kończyłyby się płaczem. Zrobiło się bardziej niż niesympatycznie. Nie do końca zrozumiałam, dlaczego tak się stało, ale miałam wrażenie, że pomiędzy Haliną a Piotrem coś pękło.  
- Halinko, czy Tomek wyszedł zły od nas i już więcej nie przyjdzie? - zapytałam, gdy dotarło w końcu do mnie, że pomiędzy Tomkiem a Piotrem nastąpiło coś niedobrego, co może być powodem, że możemy więcej nie zobaczyć Tomka.
- Nie wiem Martusiu czy Tomek więcej nie przyjdzie, ale na pewno wyszedł niezadowolony, żeby nie powiedzieć; zły - odpowiedziała mi markotnym tonem.
- Czy uraziło go to, co Piotr powiedział, że powinnaś się szanować? Przecież on cię tylko pocałował w policzek, tak jak mamę, Sabinę czy Martynę, więc o co się Piotr zezłościł? - nie odpuszczałam.
- Martusiu, nie wiem, co stało się Piotrowi, że tak się zachował? Na pewno nie miał racji i nie powinien, ale zrobił to. To nie miało prawa stać się, ale stało się - dodała z żalem w głosie.
- Hala, a to nie jest zazdrość? Może on myślał, że Tomek cię całuje? - stwierdziłam.
- Nie wiem? Ale chyba tak. Zobaczył to, co chciał zobaczyć, chociaż to nie miało żadnego znaczenia. Przecież  tam skąd Tomek pochodzi tak się witają, ale Piotr mógł to zrozumieć inaczej. A ja tak mu ufałam i wierzyłam, że nigdy we mnie nie zwątpi. Jak on mógł powiedzieć, że ja nie szanuję się - żaliła się przede mną, a łzy same płynęły jej z oczu.
- Halu, nie płacz już, bo za chwilę sama też się rozbeczę - uspokajałam siostrę, którą traktowałam z podobnie wielkim szacunkiem jak mamę.
Po dłuższej chwili wyszedł z kuchni Piotr.
- Same jesteście? Ten apsztyfikant poszedł już sobie? A to gnojek, sądził, że wszystko mu wolno - gadał jak nakręcony, mimo, że widział, jak reaguje na jego słowa Halina.
- Zamknij się! - krzyknęła histerycznie Halina.
- Zamknij się i wynoś się, bo tylko pogarszasz sprawę! - wykrzyczała ponownie.
Piotr zamilkł i zamrugał oczami z niedowierzaniem, patrząc na Halinę. Pewnie tak rozeźlonej   Haliny, jeszcze nigdy nie widział.  
- A co ja takiego zrobiłem, że tak na mnie krzyczysz? Że pogoniłem tego gnojka? - nie zrażony jej zachowaniem, brnął dalej w zaparte, nie przyjmując do wiadomości, że zrobił coś niewłaściwego.
- Piotr, to ty zachowałeś się gorzej od gnojka, jeżeli rozumiesz, co to słowo znaczy. Co on ci zrobił, żeś go tak potraktował? Że pocałował mnie w policzek? Tam skąd pochodzi, tak się witają w rodzinie i nie tylko. To ty zachowałeś się jak ostatni cham. Co cię do tego upoważniało? Co on teraz pomyśli sobie o nas, o mnie, o tobie, o naszej rodzinie? - mówiła rozżalona i sfrustrowana. Słowa Haliny nie robiły na Piotrze żadnego wrażenia, o czym świadczyło samozadowolenie, wyrysowane na jego twarzy. A co? Utarł nosa jakiemuś tam wieśniakowi, niech wie, gdzie jest jego miejsce.  
- Piotr, ja mam na dzisiaj dość. Udowodniłeś, jaki jesteś i co sobą reprezentujesz, więc bądź uprzejmy i opuść nas. Może jak przemyślisz sobie to na spokojnie, to dotrze do ciebie, co zrobiłeś i co teraz wygadujesz - Halina z wyrazem rezygnacji na twarzy, spokojnym głosem wyjaśniała Piotrowi jego niestosowne zachowanie. Ale mogła sobie mówić. Piotr dalej zachowywał się, jak ostatni osioł. Żadne słowa rozsądku do niego nie docierały. Nie miał też zamiaru wychodzić, o co go prosiła Halina. I ona to zrozumiała.
- Chodź Marto, idziemy do babci. Napiszę tylko kartkę Sabinie i Martynie gdzie jesteśmy. A ty rób co chcesz. Mam nadzieje, że jak wrócimy, to ciebie tu nie będzie. I nie przychodź tu, dopóki nie zrozumiesz, co zrobiłeś. Klucze możesz zostawić w szufladzie, a drzwi zatrzaśnij. Na razie nie chcę cię widzieć. Żegnam - powiedziała i ogarnęła mnie ramieniem.
Do Piotra wreszcie dotarło, że Halina nie żartuje i naprawdę chce wyjść, zostawiając go samego.  
- Halina, co ci się stało, że lepiej traktujesz tamtego gnojka niż mnie? - mówiąc to spuścił nieco z tonu, przyjmując postawę bardziej ugodową.
- Ten gnojek, jak wyrażasz się o facecie, którego nie znasz, jest moim kuzynem i przyjechał do Gdyni realizować swoje marzenia, chociaż mógł w Krakowie podjąć każde studia na tamtejszych uczelniach. Przyjechał jednak tutaj i podjął trudne wyzwanie, na które nie każdego stać - przygadała narzeczonemu.
Widać było, że jej słowa były celne, bo tąpnęło nim.  
- Widocznie ten laluś do niczego innego nie nadaje się, więc przyjechał tutaj, aby sobie trochę poużywać w Gdyni - próbował bronić się, odgryzając.
- Ten laluś zdał maturę z wyróżnieniem, a do PSM wstąpił, bo obudziła się w nim chęć sprawdzenia się w zawodzie, który tam na południu Polski jest tak samo popularny, jak górskie narciarstwo u nas -  podsumowała wręcz humorystycznie swoją wypowiedź Halina.
- Dużo o nim wiesz! Zainteresował cię, bo jest ode mnie młodszy i ładniejszy, tak? - jeszcze nie rezygnował i bił słowami na oślep.
- Jesteś żałosny w tym, co mówisz. Gdyby tak było, to dawno już nie bylibyśmy ze sobą, dobrze o tym wiesz - Halina ukazała Piotrowi, jak bardzo głęboko ją dotknął, nie ufając jej.
     Dopiero teraz zrozumiał, że przegrał i ośmieszył się swoją żałosną zazdrością przed dziewczyną, która naprawdę go kochała i ufała, a on zdeptał to uczucie, chociaż zawsze dowodziła mu, że kocha go i zależy jej na nim. Uklęknął przed nią.
- Halinko, nie wiem, co mnie napadło. Wybacz, jeżeli możesz. Sama nie wiesz, co to jest zazdrość, bo tego nie doświadczasz, ale przecież mam oczy i widzę, jak na ciebie patrzą, jak rozbierają cię wzrokiem. Nie ma mnie dwadzieścia dni, a wiesz co ze mną dzieje się w trasie?
Ja boję się zasypiać, bo śnisz mi się w takich sytuacjach, że zgrzytam zębami w bezsilnej złości. Co mam teraz zrobić? Jechać, iść za nim do tej szkoły i przepraszać? Jeżeli chcesz, to zrobię to. Daj mi jego nazwisko, a pójdę i jeszcze dziś z nim tu wrócę - żal było patrzeć i słuchać, jak z chojraka wygrażającego buńczucznie jakiemuś tam 'gnojkowi', stał się małym człowieczkiem, który za wszelką cenę chce udobruchać swoją ukochaną dziewczynę.  
     Widać było, że to co mówi, jest szczere i naprawdę spokorniał. Zrozumiał, co może stracić, jeżeli Halina zrobi to, co mu zapowiedziała i nie zechce się z nim spotykać. A poznał ją na tyle, żeby wiedzieć, że jest konsekwentna i dotrzymuje słowa.  
Na jego słowa Halina złagodniała i uśmiech zagościł w kącikach jej ust.
- Ej Piotr, Piotr! Lat masz sporo, ale rozumek chyba zatrzymał ci się w miejscu. Przed chwilą wygadywałeś głupoty chojraku i co? Teraz też gadasz jak chory w gorączce. Pójdę, znajdę, przeproszę! - przedrzeźniała go.
- I co, jakbyś się czuł potem? Przeprosiłbyś 'gnojka' i co byś zrobił, gdyby ci kazał 'spadać' na drzewo? Sam wiesz, że nie miałeś racji. Pocałował mnie w policzek, normalnie jak kuzynkę, a ty od razu z armaty; szanuj się! Nie obcałowuj się z byle kim! Dobrze, nie będę taka jak ty, nie będę cię dobijać czy kopać leżącego, przepraszam, klęczącego. Zostawmy już tę sprawę, bo niedobrze mi się robi - podsumowała całą sprawę spokojniejszym tonem i z uśmiechem.
- Idź Martusia, odrób w końcu te lekcje. Niedługo pewnie wrócą Sabina i Martyna oraz mama. Wtedy przygotujemy kolację, chyba, że jesteś głodna? - zapytała z pogodniejszym wyrazem twarzy, odprężona i nawet lekko rozbawiona zachowaniem Piotra.
- Nie, nie jestem głodna. Zjem później ze wszystkimi - odpowiedziałam i wróciłam do swojego pokoiku, ciesząc się, że wszystko skończyło się dobrze pomiędzy Haliną i Piotrem, chociaż to, że Tomek opuścił nasz dom znieważony czy obrażony przez Piotra, mogło napawać smutkiem nie tylko mnie.  
     Po powrocie do domu pozostałych sióstr, które po szkole poszły, za zgodą mamy oczywiście, do kina oraz  mamy po pracy, Halina przygotowała kolację dla nas wszystkich. Była już sama, bo Piotr poszedł do domu, widocznie oboje z nadmiaru wrażeń postanowili odpocząć od siebie. Siedząc przy stole, mama swoim utartym zwyczajem, po kolei przepytywała nas co robiłyśmy i jak zleciał nam dzień, a my jak zwykle zdawałyśmy relację z wydarzeń całego dnia. W pewnej chwili mama zapytała;
- Dzisiaj zapowiadał się do nas Tomek, był? - zwróciła się do nas.
- Był mamo, ale krótko. Po prostu został obrażony przez Piotra i bardzo szybko pożegnał się. Nie mogłam nic zrobić. Piotr w jakimś amoku zazdrości, nie podał mu ręki i naubliżał mnie, więc tamten przeprosił mnie, kazał pozdrowić was wszystkie i pożegnał się z Martą, mnie tylko kiwnął głową i poszedł sobie - oznajmiła szczerze, bez żadnej osobistej emocji, Halina.
     Wszyscy zamilkli na chwilę, ale po chwili rozbrzmiał zgiełk, co, jak, dlaczego? Pytaniom i uwagom nie było końca. Halina spokojnie odpowiadała na pytania, komentowała odzywki Piotra i na koniec humorystycznie opisała bezradność i pomysły Piotra na naprawienie swojego wyskoku oraz przywrócenie prawidłowych relacji pomiędzy nimi. Najpierw wszystkie uśmiałyśmy się z relacji pełnej humoru, przedstawionej przez Halinę, potem głos znowu zabrała mama.
- No cóż, mleko już rozlało się, więc wypada zastanowić się, co możemy z tym wszystkim zrobić, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy to tak zostawiły i żeby Tomek omijał nasz dom szerokim łukiem - skomentowała całą sprawę nasza mama. Mnie też trudno by było wyobrazić sobie sytuację, że Tomek już nas nie odwiedzi, aż mnie zatrzęsło z niepewności.  
- Prawdę mówiąc, nie wydaje mi się, że Tomek o nas zapomni, ale pewnie nie szybko go zobaczymy. Widziałam jego minę, gdy odchodził - powiedziała Halina.
- To nie była szczęśliwa mina, a jeszcze przed tym spotkaniem z Piotrem, widać było, że autentycznie cieszył się, że może być u nas i pewnie odczuwał, że wszystkie żywimy do niego niekłamaną sympatię - dodała.
- Zresztą, nie tylko ja to widziałam. Sabina i Martyna, które go nieustannie kokietowały, mogą to potwierdzić, nie mówiąc o Marcie, prawda dziewczyny? - powiedziała żartobliwie.
- Nam cały czas zdawało się, że Tomek nie jest specjalnie zainteresowany nami, ale mamą i Martą, nie mówiąc o tobie, bo widziałyśmy jakie spojrzenia kierował w twoją stronę, a na nas nie zwracał specjalnie uwagi - odcięła się w imieniu swoim i Martyny Sabina, dodając;
- A szkoda, bo my jesteśmy wolne, a ty zakochana, więc po co kusił los i drażnił Piotra? - wtrąciła się szczera do bólu Martyna.
- Nie filozofuj młoda i nie bądź taka do przodu, bo cię z tyłu braknie - skarciła ją żartobliwie Halina.
- Tomek nie kusił żadnego losu i nie dał żadnego powodu Piotrowi, żeby ten zachował się jak gówniarz, ale stało się i jak mówi mama, mleko już się rozlało. Teraz trzeba pomyśleć, jak to odkręcić. Jesteście sprytne, pomyślcie jak to zrobić i możecie czarować go sobie sroczki dalej - zagrała na naszych ambicjach i zmyślności.
- Powiedz, dlaczego ci tak zależy, aby Tomek nas odwiedzał? Coś się za tym kryje? - Sabina wyraźnie nie bardzo wierzyła w bezinteresowność najstarszej siostry, ale skłaniała się do podjęcia gry, licząc, że być może Tomek, który bardzo jej się spodobał, zainteresuje się bardziej nią czy nimi, jeżeli Halina wyraźnie da mu odczuć, że nie jest nim zainteresowana. Na jej nieszczęście o tym samym pomyślała Martyna, która była od niej bardziej przebojowa, nie mówiąc o mnie, mającej myśli i marzenia wypełnione właśnie Tomkiem, czy mamie, która też nie ukrywała swojego zainteresowania Tomkiem i on dobrze o tym wiedział.  
- Ja mam Piotra, więc Tomek mnie nie interesuje, jeśli już chcesz wiedzieć, tak, że nie mam nic do ukrywania, bo dobrze o tym wiecie - odparła Halina.
- Może i ty nie jesteś zainteresowana nim, ale on jest zainteresowany tobą, przecież widać, jak wodzi za tobą tymi swoimi niebieskimi ślepiami. Ty też zresztą nie uciekasz oczami przed nim, to znaczy że i tobie też się podoba, tego nam nie wmówisz - ciągnęła swój wątek Sabina.
- Przyznaję, że jest fajny i przystojny, ale to nie znaczy, że mam zamiar go uwodzić - odparła spokojnie Halina.
- Przestańcie! - wtrąciła się nagle Martyna, która stawiała zwykle sprawy bezkompromisowo.  
- Tomek wszystkim nam się podoba, Marty i mamy nie wyłączając. Mam oczy i widzę, ale teraz jak powiedziała mama, musimy coś zrobić, żeby zatrzeć wrażenie tego, co zrobił Piotr. Nigdy bym nie przypuszczała, że może się na coś takiego zdobyć. Żeby być zazdrosny o pocałunek w policzek? Zachował się jak niektórzy nasi koledzy debile, ale w naszym wieku to normalność, czego nie można powiedzieć o wieku Piotra - dodała Martyna, wzbudzając dojrzałością swojej odzywki lekkie zaskoczenie w oczach mamy, a także Haliny i Sabiny. Wszystkie trzy zwróciły oczy w jej stronę. Ja wtedy nie potrafiłam jeszcze wyciągać tego typu podobnych wniosków z całego zdarzenia, ale z perspektywy lat muszę stwierdzić, że Martyna w wieku prawie osiemnastu lat była bardzo dojrzałą, przebojową i racjonalnie myślącą dziewczyną, podobnie zresztą jak Sabina.  
- Włączyłaś się w dyskusję, więc przypuszczam, że coś przemyślałaś i kombinujesz, tak? - wtrąciła się mama, którą odzywka Martyny mocno zaintrygowała.
- Prawdę mówiąc, to na razie nie mam żadnego pomysłu, jak załatwić tę sprawę i wyjaśnić Tomkowi całe zajście - odpowiedziała nieco zmartwiona czy zrezygnowana Martyna.
- Jeżeli wy nie wiecie jak to załatwić, to może posłuchacie, co ja o tym myślę - wtrąciłam się do rozmowy, bo nie wyobrażałam sobie, że Tomek mógł nas już nie odwiedzić.
Tak mama jak i siostry spojrzały nagle na mnie inaczej niż dotychczas. Wyczuwałam, że Tomek mnie lubi i to niekoniecznie jako kuzynkę czy najmłodszą dziewczynę w tym 'babińcu'. Tomkowi widocznie też było miło, że okazuję mu otwarcie moją sympatię do niego, która powoli przeradzała się w coś znacznie poważniejszego. Kiedy go całowałam w usta nie bronił się i w większości oddawał mi buziaki w usta z widoczną przyjemnością, nie mówiąc o pieszczotach, którymi serwował mi orgazmy, odczuwając przyjemność i pozwalając mi na to samo, dlatego postanowiłam to teraz wykorzystać.
- W piątek pójdę do jego szkoły tak jak poprzednio i spróbuję mu wyjaśnić, dlaczego Piotr zachował się nie tak jak powinien - powiedziałam pogodnym tonem.  
- A my mogłybyśmy pójść z tobą? - zapytała Martyna, która z wizytami Tomka w naszym domu również wiązała duże nadzieje.
- Pewnie, być może w trójkę będzie nam łatwiej przekonać Tomka, że wyskok Piotra to jego sprawa i musiało mu coś paść na głowę, bo nigdy, odkąd go znamy, czegoś podobnego nie zrobił. Wyraźnie odbiło mu coś z zazdrości, bo są już z Haliną bardzo długo, a on praktycznie dwadzieścia dni spędza w rozjazdach i dzisiaj widząc Tomka całującego Halinę w policzek, po prostu nie wytrzymał. Tutaj na Wybrzeżu nie ma zwyczaju, że rodzina całuje się przy powitaniu, więc Piotr opatrznie to sobie skojarzył i stąd całe nieporozumienie. Powiemy, że po rozmowie z Haliną, Piotr zrozumiał swój błąd i chciał nawet iść do PSM, aby przeprosić Tomka, ale Halina wytłumaczyła mu, że to nie ma sensu, bo jeśli Tomek poczuł się obrażony, to pewnie nawet nie chciałby z nim gadać - powiedziałam.
Po moich słowach zapadło milczenie. Nagle Halina podeszła do mnie, objęła mnie i przytuliła.  
-  Ty mała spryciaro! Wszystkie, łącznie z mamą wmawiałyśmy sobie, że Marta to jeszcze mała dziewczynka i pewnych rzeczy na pewno nie rozumie, to co powiecie teraz?  - zapytała, spoglądając na mnie z lekkim podziwem w oczach.
     Zobaczyłam więc w oczach mamy i starszych sióstr niedowierzanie, ale także i lekki podziw. Gówniara, jak o mnie pewnie myślały, powiedziała im to, o czym prawdopodobnie myślały wszystkie, ale żadna nie chciała się do tego przyznać. Nie wiedziały tylko jednego. Żadna z nich nie odczuwałaby nieobecności Tomka tak jak ja. Podkochiwały się w nim wszystkie, ale gdyby przestał być obecny w naszym domu, to pewnie przebolały by to szybko i szukały kontaktów z innymi chłopakami. Ale nie ja. Podobnie jak Halinie zaimponował dużo starszy od niej Piotr, tak Tomek stał się dla mnie tym najładniejszym, najmilszym i kochanym. Wtedy też i ja zdałam sobie sprawę z tego, że to moje młode serduszko zaczęło już na stałe bić dla Tomka i tylko dla niego. Żadna z moich sióstr, a także mama nie miały nic naprzeciw, aby zrobić tak, jak powiedziałam. ….cdn….

2 komentarze

 
  • Użytkownik Robert72

    Pozdrawiam i czekam na dalej.

    23 sty 2018

  • Użytkownik POKUSER

    Bardzo fajny odcinek, pozdrawiam :)

    23 sty 2018

  • Użytkownik franek42

    @POKUSER Witam. Dziękuję za post i pozdrawiam

    23 sty 2018

  • Użytkownik POKUSER

    @franek42 staram się pod każdym opowiadaniem zostawić choć krótki komentarz, wychodzę bowiem z założenia, że skoro Autorowi chciało się podzielić swoją twórczością, to niech wie, że ktoś to czyta, zachwyca się, czeka na kolejne odcinki. Długo nie miałem czasu na czytanie, więc wracam odrabiać zaległości :)

    23 sty 2018