Marta N. - cz. ósma

Nie byłam więc do końca przekonana ani pewna, jak Tomek może to odebrać oraz jak może zachować się, jeżeli niespodziewanie właduję mu się do łóżka. Widziałam jednak jak na mnie patrzy, co świadczyło, że mnie lubi i chce przebywać ze mną, więc jeżeli nie będę nachalna i tylko przytulę się do niego, zostawiając mu swobodę działania, być może Tomek to zaakceptuje, a kiedy przyjdzie mu ochota na ewentualne pieszczoty, będę pod ręką, o czym już się przekonał. I tego powinnam się trzymać - postanowiłam w myśli.  
     Niedługo po tym, wróciły do domu bliźniaczki; Martyna i Sabina. Zobaczyły nowe meble i też były zachwycone moim pokoikiem. Martyna chwyciła mnie pod pachę i weszłyśmy do pokoiku.
- Myślę Marto, że nie będziesz miała nic przeciw temu, kiedy od czasu do czasu wpadnę do ciebie, 'porozmawiać' z twoimi cyckami, a ty z moimi - powiedziała, patrząc mi prosto w oczy i muckając w usta.
- Pewnie że będziesz mogła, a ja nie będę cię pytać, czy nie masz skłonności do dziewczyn? - odparłam, żartobliwie jej dogryzając.
- Przestań i nie wspominaj o tym więcej. Przeprosiłam cię już za to, poza tym jesteśmy już przyjaciółkami, o ile o tym nie zapomniałaś? - odpowiedziała bez złości i z uśmiechem.  
- Wiem i przepraszam. A byłabyś zainteresowana wspólną zabawą z Tomkiem i pozbyciem się 'cnoty'? - zapytałam zagadkowo.
- Marta, co ty kombinujesz? - zapytała Martyna, zaciekawiona na maksa, co miałam na myśli.
- Ale najpierw odpowiedz mi; czy masz kogoś i czy byłabyś zainteresowana tym, co powiedziałam? - zapytałam Martynę wprost, nie owijając niczego 'w bawełnę'.
- Przypuśćmy, że byłabym, to jak zamierzasz to przeprowadzić? - zapytała mnie Martyna.
- To odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie? Co takiego spowodowało, że masz prawie osiemnaście lat i zachowałaś 'cnotę'? - sondowałam Martynę dalej.
- A ty mi odpowiedz, po co ci ta wiedza? - odparła Martyna jeszcze bez złości, ale wyczułam, że jest już lekko zniecierpliwiona.
- Ponieważ nie chciałabym postawić Tomka w głupiej sytuacji, bo za kilka tygodni będę sama zainteresowana tym, aby i mnie podziurawił - oznajmiłam zaskoczonej Martynie.
- Próbowałam dwa razy pozbyć się tej błony i dwukrotnie mi się nie udało - odpowiedziała mi z poważną miną Martyna.  
     Pierwszy raz był to chłopak, na którym mi zależało. Staliśmy się parą jakiś rok temu. Był naprawdę fajnym chłopakiem i chyba jemu też na mnie zależało. Widziałaś go też, bo był tutaj kilka razy. Wiedział też o Sabinie, bo kilka razy spotkaliśmy się w trójkę. Sabinie Staszek też się podobał, ale ona też miała chłopaka, Jurka, którego również widziałaś. Nie wiedziałyśmy, że obaj byli dobrymi kolegami, a nawet przyjaciółmi, przy tym lubili płatać figle swoim dziewczynom. Przy nas zachowywali się jak dwaj faceci, którzy się nie znają i poznali się przez nas. Ponieważ chodziliśmy już ze sobą kilka miesięcy, więc mieliśmy za sobą pocałunki, całowanie z języczkiem, pieszczoty, palcówki i tym podobne. Zmierzaliśmy powoli do 'pójścia na całość'. Staszek nie był nachalny czy niecierpliwy i tym zdobył moje zaufanie. Zawsze brał tyle, na ile mu pozwalałam. Sabina też nie miała problemu z Jurkiem, bo zachowywał się podobnie jak Staszek. W końcu obaj chłopaki postanowili zorganizować wspólną imprezę w domu Jurka, którego rodzice wyjechali na tydzień do Zakopanego. To miało miejsce w tym roku, w zimie, jakoś niedługo po Sylwestrze. Obie z Sabiną powiedziałyśmy mamie, że chłopaki idą na osiemnastkę i chcą, abyśmy im towarzyszyły.      Sama wiesz, że mamy fajną mamę, więc mama nie robiła nam problemu. Zapytała tylko, czy jesteśmy odpowiedzialne, bo na takich imprezach zdarzają się różne rzeczy, a ona nie chciałaby jeszcze zostać babcią i to od młodszych córek. Uspokoiłyśmy mamę, że po pierwsze; obie mamy jeszcze 'wianki', a po drugie; obie jesteśmy przed okresem, tak, że nawet gdyby do 'czegoś' doszło, ciąża nam nie grozi. No i 'doszło', bo obie z Sabiną doszłyśmy do wniosku, że może nadszedł ten czas, aby pozbyć się 'cnoty'. Wypiłyśmy kilka lampek wina i atmosfera tak się rozluźniła, że zrobiło nam się gorąco, chłopakom jeszcze bardziej i po chwili my byłyśmy tylko w majtkach, a chłopaki w slipach.  
     Siedzieliśmy w salonie, gdzie były dwie skórzane kanapy, ja ze Staszkiem na jednej, a Sabina z Jurkiem na drugiej. Chłopaki rozochoceni widokiem naszych cycków, nakręcili się odpowiednio i przystąpili do 'ataku' na nasze 'wianki'. Obie byłyśmy 'nie od tego', bo chciałyśmy 'mieć to z głowy', więc doszło do zbliżenia. I zaczęło się 'kino'. Pierwsza rozdarła się Sabina, bo Jurek dość ostro zabrał się do rzeczy i kilkakrotnie pchnął bardzo mocno, wywołując u Sabiny taki ból, którego po prostu nie mogła znieść, więc darła się na całą okolicę. Jurek wystraszył się, że coś jej zrobił, więc odpuścił i wyprowadził ją do łazienki.  
     Do Staszka dotarło, że coś dzieje się nie tak, jak powinno i też chciał odpuścić, ale powstrzymałam go prawie na siłę i wręcz zmusiłam do stosunku. Przyłożył się i rozgrzał mnie odpowiednio, a potem wsunął się we mnie i poczułam, że dotarł do tej pieprzonej błony. Podniosłam do góry nogi i oparłam je na jego pośladkach. Teraz pchnij mocno - prawie krzyknęłam do Staszka. Zrobił to, a ja zawyłam z bólu, tak jakby mnie rozrywał tam od środka. A on przymierzył ponownie i pchnął, a ja zemdlałam z bólu. Kiedy mnie ocucił i spojrzałam na niego, był przerażony, a ja czułam tępy, przejmujący ból, dochodzący z wewnątrz cipki. Zaprowadził mnie do łazienki i zawołał Sabinę, która już nieco przyszła do siebie. Obejrzała mnie i podobnie jak u siebie przed chwilą, nie stwierdziła nic niepokojącego poza tym, że nasze 'błony' trzymają się dzielnie.  
     Wszystkim odeszła ochota na dalsze imprezowanie, więc nasze chłopaki wezwali taksówkę, zapłacili za kurs i podali kierowcy adres naszej kamienicy, nie chcąc nam nawet towarzyszyć. I na tym zakończyła się nasza znajomość, bo pewnie nie chcieli znaleźć się ponownie w podobnej sytuacji.
     Drugim razem próbowałyśmy się pozbyć cnoty przed samymi wakacjami, ale już na prawdziwej osiemnastce kuzynki naszego kolegi z klasy. To było wprost zaaranżowane przeze mnie. Było trochę ludzi na imprezie, był też alkohol i to nie tylko piwo czy wino. W trakcie przyjęcia siedziałyśmy obok starszego chłopaka, znajomego tego kolegi. Wyglądał na równego, fajnego faceta i widziałam, że dość łakomie spogląda tak na mnie jak i na Sabinę. A byłyśmy wtedy podobne do siebie, jak dwie krople wody, jednakowo ubrane i uczesane, do tego lekko podmalowane, tak że wyglądałyśmy na trochę starsze niż byłyśmy. My byłyśmy bez chłopaków, a on przyszedł też jako singiel, więc posadzono nas przy sobie.  
     Chcąc nas 'zmiękczyć' polewał nam, ale i sam też nie wylewał za kołnierz. Kiedy wypiłam kilka kieliszków, było mi już wszystko jedno, kto mnie 'przeleci', byle zrobił to i to skutecznie. Sabina była też tego samego zdania. Zapytałam więc wprost tego 'kolesia' czy nie chciałby się 'zabawić' i to z nami dwiema. Był 'nie od tego', więc spenetrowałam 'chatę' i zobaczyłam, że na pierwszym piętrze jest wolny pokój z tapczanem i dwoma fotelami. W sam raz dla nas. Podeszłam więc do tego kolegi z klasy i zapytałam, czy możemy ze Sabiną skorzystać z tego pokoju, bo chciałyśmy trochę odpocząć. Nie widział przeszkód, więc poderwałam od stołu Sabinę, a chłopakowi wyjaśniłam, w którym pokoju będziemy i żeby długo nie zwlekał.  
     Wyszłyśmy więc z Sabiną i wmeldowałyśmy się do tego pokoju. Aby ułatwić chłopakowi zadanie, rozebrałyśmy się z ciuchów i leżąc na tapczanie w samej bieliźnie, czekałyśmy z niejaką niecierpliwością i ciekawością na naszego 'rozprawiczyciela'. Nie czekałyśmy długo, bo 'przydarł' za nami po kilkunastu minutach. Kiedy zobaczył, że jesteśmy w bieliźnie, sam też pozbył się ciuchów i położył miedzy nami w slipach. Nie czekał i nie bawił się w podchody czy grę wstępną. Od razu zabrał się za macanie i dotykanie.      Uprzedziłam go, że jesteśmy 'cnotliwe', aby nie był zaskoczony i zostawiłam jego i Sabinę na chwilę samych, a sama poszłam poszukać ręczników, na wszelki wypadek. Nie musiałam długo szukać, bo po wyjściu na korytarz zobaczyłam wychodzącą z łazienki dziewczynę, owiniętą tylko w ręcznik. Weszłam więc do łazienki i w jednej z szafek trafiłam na czyste ręczniki. Wysikałam się i zabrawszy ręczniki, wróciłam do pokoju. Sytuacja niewiele się zmieniła, bo tylko Sabina była już bez stanika, a 'facio' obrabiał jej sterczące i proszące się o pieszczotę cycki.  
     Sabina była już 'gotowa' do dalszej 'obróbki', bo dyszała już dość szybko i głośno. Pomogłam więc jej pozbyć się majtek, potem facetowi slipów, a Sabinie podłożyłam pod miednicę poduszkę, eksponując chłopakowi jej cipkę w całej okazałości. Pochylił się nad nią, więc ujęłam jego 'drążek' i ścisnęłam lekko. Był twardy jak kij, więc nie powinno być problemów - pomyślałam wtedy. Obniżył tyłek i wsparty na rękach, przytknął kutasa do cipki Sabiny. Przeciągnęłam kilkakrotnie jego kutasem po szczelinie Sabiny i nakierowałam na jej dziurkę. Teraz pchaj - powiedziałam, kładąc dłoń na ustach Sabiny, aby przytłumić ewentualny krzyk. Widać było, że facetowi 'dziurawienie' 'cnotek' nie jest pierwszyzną.      Wsunął się powoli i potem kilkakrotnie wykonał kilka krótkich suwów dla oswojenia Sabiny ze swoim kutasem, zatrzymując się na błonie. Sabina drżała ze strachu, więc wysunął się, a potem pchnął gwałtownie. Widziałam jak jego kutas zgiął się w połowie, a chłopak ryknął z bólu. Sabinie też krzyk zamarł na ustach i zemdlała.  
     Nie wiem, co się stało facetowi, bo z wyrazem bólu na twarzy zniknął z pokoju, zabierając swoje ciuchy, a ja zajęłam się cuceniem Sabiny. Na tym zakończyłyśmy eksperymenty z pozbyciem się 'cnoty', opowiadając przy tym, że postanowiłyśmy zaczekać z tym do naszej osiemnastki. A co miałyśmy mówić? Dobrze, że tak chłopaki, jak i ten facet nie powiedzieli nic więcej na ten temat, bo pewnie uznano by nas za nienormalne i unikano, jak 'zapowietrzonych'.
     To teraz wiesz już wszystko, a także to, dlaczego czasem z Sabiną robimy sobie dobrze same - zakończyła Martyna swoją niezwykłą opowieść.  
- Martyna, czy jest to możliwe, że wasze błony są tak mocne, że nie jest możliwe rozerwanie ich w naturalny sposób? - zapytałam, bo nie mieściło mi się to w głowie. A jeżeli ja będę miała to samo? - przebiegło mi przez głowę.
- Marto, nie wiem, czy tak jest na pewno, ale teraz żałuję, że nie zapytałyśmy o to mamy wcześniej, a teraz to obie czujemy się głupio - odpowiedziała Martyna.
- Wydawało nam się, że same uporamy się z problemem, ale wynika z tego, że pewnie i mama na to nie poradzi, tylko lekarz - powiedziała zrezygnowanym głosem.  
- Jeżeli coś mogę doradzić, to zanim powiecie czy zwierzycie się mamie, nie sądzisz, że najpierw wypadałoby na ten temat porozmawiać z Haliną. Wiemy obie, że jest to naprawdę mądra dziewczyna i powinnyśmy się cieszyć, że mamy taką siostrę. Jeżeli same macie jakieś obiekcje, to może ja spróbuję z nią porozmawiać, bo wiem, że lubi mnie jako 'wyskrobka', jak mówi o mnie, a poza tym ja zwierzam się jej ze wszystkiego - powiedziałam.
- Chyba masz rację. Mama ma na głowie cały dom, więc może lepiej będzie, jak najpierw porozmawiamy o tym z Haliną, a dopiero potem z mamą - przyznała mi rację Martyna.
- A co do cieszenia się, to ja teraz też cieszę się z tego, że oprócz Haliny mamy też ciebie. Jesteś Marto naprawdę super dziewczyna i nie tylko jako siostra, ale również obok Sabiny, jako moja najlepsza przyjaciółka - wyraziła swój pogląd na nasze relacje Martyna.
- Ja też cieszę się, że obok wspaniałej, kochającej mamy, mam tak miłe, mądre i kochane siostry - odwzajemniłam swoją opinię o mamie i siostrach. Dałyśmy sobie z Martyną po buziaku i dołączyłyśmy do siedzących przy stole wraz z Tomkiem i mamą pozostałych sióstr.  
- Co, sprawdzałyście dokładnie czy dobrze wszystko zmontowane? - zażartowała mama.
- Pewnie, a jakby tak zwaliło się coś Tomkowi na głowę? - odpowiedziałam mamie tak samo żartobliwie. Mama chwilę zastanowiła się i spoważniała.  
- Faktycznie, nie ma co z tego żartować, ale mam nadzieję, że jest to solidnie zmontowane - stwierdziła mama.
- Mamo, ja zażartowałam. Nie myśl o tym i nie przejmuj się. To byli solidni fachowcy - uspokajałam mamę. I pomyślałam, że nie ma co żartować na tematy, które mogą się urzeczywistnić i przyszło mi na myśl to, co przydarzyło się bliźniaczkom i o czym opowiedziała mi Martyna.  
     A jeśli i moja 'błona' jest tak samo mocna? - utkwiło mi w głowie. Musimy to jak najszybciej wyjaśnić i byłoby dobrze nie angażować w to mamy, aby nie przysparzać jej dodatkowych problemów. Przecież nasza mama musiała, po odejściu taty, zastąpić nam oboje rodziców i jak dotychczas wywiązywała się z tego znakomicie, ale i jej siły fizyczne czy umysłowe też mają swoje ograniczenia.  
     Zaabsorbowało mnie to do tego stopnia, że nie potrafiłam przestać o tym myśleć. Uznałam więc, że muszę podzielić się tym z Haliną, bo byłam pewna, że inaczej nie zasnę, obojętnie; sama, z mamą czy z Tomkiem. Było jeszcze trochę czasu do kolacji, więc wyczekałam, kiedy Halina spojrzała na mnie i dałam je oczami znak, że chcę z nią porozmawiać. Upewniła się jeszcze, czy dobrze zrozumiała, pokazując na migi na usta oraz mnie i siebie. Kiwnęłam głową i Halinka również kiwnęła mi, że zrozumiała. Posiedziałyśmy jeszcze chwilę i coś tam odburkiwałam, kiedy mnie ktoś o coś pytał.  
- Marta, mogłabyś mi pomóc u mnie w pokoju? - zwróciła się do mnie Halina.
- Pewnie! Nie ma sprawy! - odpowiedziałam i poderwałam się z krzesła.
- To my na chwilę was przeprosimy - powiedziała Halina i razem przeszłyśmy do jej pokoju.
Kiedy zamknęła drzwi, zwróciła się w moją stronę.
- Co się stało Martuś, że chcesz rozmawiać i to w tak pilnym trybie? - zapytała, uśmiechając się do mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem i wyrazem twarzy.
- Halinko, mamy w naszej rodzinie duży problem, być może, że dotyczy to także mnie - odpowiedziałam i zobaczyłam zdziwienie na twarzy siostry oraz pytające spojrzenie.  
- Pamiętasz taką ogólną rozmowę, w której bliźniaczki oświadczyły, że postanowiły być cnotliwe do osiemnastego roku życia. To było chyba na początku roku czy trochę później. Nieważne zresztą kiedy to mówiły, za to dlaczego tak powiedziały, jest bardzo ważne, a nawet więcej, więc Martyna opowiedziała mi dzisiaj, co jest tego powodem.
     Zdziwiłam się trochę, bo przecież mogły się poradzić ciebie i być może byłoby już po problemie - powiedziałam, wywołując już nie zaciekawienie, ale poważną minę i zatroskanie u Haliny.
- Marto, a dlaczego ty mi o tym mówisz, a nie któraś z nich, czy nawet obydwie? - zapytała, bo zaszokowało ją to, że stałam się adwokatem starszych sióstr, jakby ich nie było stać na to, aby zwrócić się do niej osobiście.
- Nie wiem Halinko, dlaczego nie zwróciły się ze swoim problemem bezpośrednio do ciebie? Obie z Martyną stałyśmy się bliskimi sobie przyjaciółkami i otworzyła się przede mną, kiedy ją zapytałam wprost, co spowodowało, że ładne i niegłupie moje siostry nie mają swoich chłopaków, a poza tym obnoszą się ze swoja 'cnotą', kiedy znam młodsze ode mnie dziewczyny, które chwalą się tym, że 'mają to już z głowy'. Pewnie z tego właśnie powodu, że dwa razy próbowały pozbyć się 'błony' i nie udało się, co pewnie tak je to zdeprymowało, że wstydziły się wywlekać ten swój wstydliwy problem na światło dzienne nawet przed tobą czy przed mamą - odpowiedziałam, bo i do mnie dotarło teraz, że właśnie dlatego nie mówiły wprost o tym ani Halinie, ani mamie, bo uznały ten swój problem za wstydliwy, poczuwając się przy tym do winy za ten stan. Halina popatrzyła na mnie w sposób mówiący sam za siebie.  
- Wiesz co Marto? Wygląda na to, że ty jesteś dojrzalsza i mądrzejsza od nich, ale powiedz w końcu, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego w ich przypadku 'pozbycie się błony' stało się problemem? - zapytała już spokojnym, wyważonym tonem.
- Tak jak powiedziałam, podejmowały próbę dwukrotnie i podczas każdej próby ich błony okazały się mocniejsze od kutasów, którymi faceci próbowali je 'otworzyć', a one za każdym razem mdlały od bólu, odczuwanego przy każdej próbie defloracji - oświadczyłam, patrząc prosto w oczy Halinie.
- Masz rację, mogły to odebrać, że są inne i poczuwać się do winy za taki stan rzeczy - stwierdziła Halina.
- Sama też słyszałam, że takie rzeczy zdarzają się, może niezbyt często, ale występują. A nasze siostry należą właśnie do takich przypadków i tu żadne naturalne metody pozbycia się błony nie odniosą skutku, a narażą tak je same, jak i chłopaka na stres i ból. Słyszałam też, że w takich chwilach może dojść do złamania penisa, chociaż wydaje się to trudne do uwierzenia - powiedziała Halina.  
- Pewnie i ty też chciałabyś wiedzieć, czy u ciebie jest wszystko w porządku, tak? - zapytała pogodnym głosem.
- Po tym co usłyszałam od Martyny, byłoby to wskazane, ale ja mogę jeszcze poczekać - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo bardziej mi zależało na rozwiązaniu problemu bliźniaczek i to bez angażowania mamy.
- Halinko, a mogłabyś to ty załatwić jako nasza pełnoletnia siostra, bez angażowania mamy - zapytałam z nadzieją, że jest to możliwe.
- Być może, że będzie to możliwe, bo moja koleżanka z technikum ma mamę pielęgniarkę, która jest asystentką pani ginekolog w pobliskiej przychodni, do której ja też chodzę - oświadczyła Halina.
- I masz rację, trzeba spróbować to załatwić, aby nie martwić niepotrzebnie mamy - dodała.
- Ty im to przekażesz, czy ja mam z nimi porozmawiać? - zapytała jeszcze Halina, uważając mnie faktycznie za adwokata bliźniaczek.
- Pewnie lepiej będzie, jak porozmawiasz z nimi, aby nie martwiły się za bardzo - odparłam przekonywującym tonem.
- Czy to wszystko, czego chciałaś ode mnie? - zapytała, jakby przeczuwała, że coś jeszcze mnie nurtuje.  
- Chciałabym przespać się z tobą, pobawić się twoimi cudownymi cyckami oraz spróbować twoich 'soków' z cipki. Wiem, zaraz zapytasz czy mam skłonności do dziewczyn? być może, ale nic na to nie poradzę. Mama chyba to zrozumiała i dałam jej porządny orgazm, myślę, że nie gorszy od tego, jaki jej zafundował Tomek. Podobasz mi się jako dziewczyna, siostra i kobieta. Możesz się zgodzić albo powiedzieć mi, abym spadała na drzewo, zrozumiem i jedno i drugie. To jak będzie Halinko? - wywaliłam z siebie to, co drzemało we mnie od dawna. Kiedy popatrzyłam Halinie w oczy, nie śmiała się i nie złościła. Na jej buzi zagościł zagadkowy uśmieszek.  
- Kiedy by to miało się stać? - zapytała pogodnym, prawie wesołym głosem.  
- W niedzielę wraca Piotr, więc kiedy on będzie, nasze wspólne spanie będzie raczej niemożliwe, więc przemyśl to na spokojnie - zakończyła naszą dyskusję na ten temat i podeszła do mnie, objęła mnie serdecznym gestem i zatopiła usta w moich, wsuwając swój język głęboko, sięgając gardła. Chwilę całowałyśmy się, a potem sięgnęła po moją rękę i wsunęła ją sobie w majtki.
- Czujesz, co zrobiłaś ze mną swoimi słowami? Ty też mi się podobasz jako siostra, dziewczyna i młoda kobietka. I nie martw się, jeżeli nie uda nam się teraz, bo Piotrek odjedzie za dziesięć dni i wtedy będę do twojej dyspozycji w każdą noc - powiedziała wesoło, wsuwając z kolei swoją rękę w moje majtki, które też były mokre, podobnie jak jej.  
- Masz teraz dowód, jak na siebie reagujemy i chyba obie będziemy mieć nielichą frajdę ze wspólnej zabawy, moja kochana przyjaciółko, bo też za taką cię uważam. A jeżeli dzisiaj znajdziesz czas dla mnie, to wiesz gdzie mnie szukać - powiedziała i ponownie pocałowała wcale nie siostrzanym pocałunkiem. Odwzajemniłam się i obie wróciłyśmy do stołu.      Ponieważ nadeszła pora kolacji Halina zajęła się przygotowaniami do niej. Jako jej nowa, kochana przyjaciółka nie mogłam jej nie pomóc, więc poderwałam się i udałam za Haliną do kuchni.  
- Martuś, siadaj do stołu! Zaraz przygotuję i przyniosę kolację - usłyszałam z jej ust.
- Jako twoja przyjaciółka i siostra myślę, że powinnam ci pomóc. Chyba mnie nie wyrzucisz? - zapytałam ostrożnie, nie będąc pewna jak Halina odbierze moje słowa.
- No cóż, masz rację! Przyjaciółki powinny sobie pomagać - powiedziała to normalnym, pogodnym głosem.
- Ja przygotuję wędlinę i pieczywo, a ty przygotuj napoje - zadysponowała Halinka i wzięłyśmy się do roboty. Poszło nam nieźle i po niedługim czasie ja niosłam dwa dzbanki z napojami, a Halinka na tacy dwa półmiski z pokrojoną wędliną, pomidorami i ogórkami oraz koszyczek z pokrojonym pieczywem. Siostry w międzyczasie doniosły kubki na napoje, sztućce i talerzyki.  
     Kolacja upłynęła w serdecznej, rodzinnej atmosferze, a to że Tomek był z nami, dodało niewątpliwie dopełnienia, ciepła i radości, którą można było wyczytać na buzi mamy, a dla mnie to, że zyskałam autentyczne przyjaciółki w osobach Martyny i Haliny oraz w osobie mamy, było wartością nie do przecenienia. Wszystko to przebiła jednak propozycja Haliny, kiedy doszło do ustalenia kolejności korzystania z łazienki. Oczywistym było, że jako pierwsza z łazienki powinna skorzystać mama, ale Halina podając to jako ustalenie, dodała, że mamie w łazience pomoże umyć plecy nie żadna z nas, ale Tomek, o ile się na to zgodzi. Przez chwilę zapadła cisza.
- Oczywiście, że pomogę mojej Marysi, jeżeli tylko zechce skorzystać z mojej pomocy - oświadczył pogodnym tonem Tomek, nie okazując przy tym żadnego zaskoczenia czy zdziwienia. Ja też nie byłam tym ani zdziwiona ani tym bardziej zaskoczona.
- Dziękuję Tomeczku, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć - oświadczyła żartobliwie mama, jakby była pewna odpowiedzi Tomka i uznania tego przez nas za rzecz normalną.
- Potem z łazienki korzystają Martyna z Martą, a ja z Sabiną na końcu - zakończyła swoją propozycję w zakresie łazienki Halina. Nie spodziewałam się co prawda, że Halina tak to rozegra i to tak szybko, ale zrozumiałam, że ja mam uspokoić Martynę, a ona Sabinę.
- Natomiast co do spania, to uważam, że Tomek śpi na wersalce w pokoju Marty, A Marta dzisiaj, a może i jutro prześpi się ze mną - dodała, będąc pewna, że ja na pewno nie będę miała nic przeciw temu. No to będzie się działo! - przebiegło mi przez myśl. ….cdn….

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4449 słów i 23818 znaków, zaktualizował 8 sty 2018. Tagi: #dom #rozmowa #problem #propozycja

4 komentarze

 
  • POKUSER

    I powoli poznajemy tajemnice rodzinne. Oj będzie się działo :)

    23 sty 2018

  • santa

    Witam. Napiszę tylko miało być opowiadanie "Marta N." Franku co się dzieje? Pozdrawiam. Santa

    9 sty 2018

  • xek

    Ciekawa część, poznaliśmy dzięki niej nieco pozostałe panie i ich losy. Chociaż nie całkiem mi pasuje fragment na końcu by Tomek spał na łóżku Marty, szczególnie skoro Halina sama chwilę wcześniej zachęciła by to on umył ich matkę. Mógł spać razem z nią, bo i tak jest oczywiste że do czegoś między nimi dochodzi. Przyznam iż zastanawia mnie, co będzie dalej ;)

    8 sty 2018

  • xek

    @franco oczywiście zdaje sobie sprawę iż to fikcja, raczej wątpię by ktoś miał podobne doświadczenia. Chociaż zabawy w większym gronie mam wrażenie iż zyskują na popularności, to już nie koniecznie rodzinne ;) Czytając próbuję sobie wyobrazić to co piszesz, podejrzewam więc że wszystkie dziewczyny mogły znacznie wcześniej już wiedzieć co się dzieje między Tomkiem, a ich matką. Natomiast po zasugerowaniu przez Halinę by kąpiel wzięli razem i jeszcze ich reakcji, raczej myślę iż nie mają już po co próbować tego ukrywać.

    9 sty 2018

  • Robert72

    Franek za całość super, ale tytuł i miał też być punkt widzenia przez Tomka.

    7 sty 2018

  • franek42

    @Robert72 Witam. Wybacz, ale na razie nie widzę potrzeby zmiany narratora, bo niby co miałby do powiedzenia? Nie chcę przynudzać. A co do tytułu, to nie ogarniam, może jaśniej? Dziękuję za post i pozdrawiam

    7 sty 2018

  • Robert72

    @franek42  Witam . Magda N  czy  Marta N co do tytułu .  Jak uważasz co treści , mi podobało się to że było też jak na to patrzy facet.

    8 sty 2018

  • Robert72

    @franco  wszyscy jesteśmy ludźmi a i komputery się mylą.

    9 sty 2018