Marta N. - cz. trzydziesta siódma

          Halinka sama wyszukała i przepasała sobie głowę jakimś jedwabnym szalikiem, a ja oczywiście sprawdziłam czy ma dobrze zasłonięte oczy i rozpoczęliśmy zabawę. Mama jako pierwsza wyłożyła swoje kształty na tapczanie, koło niej zajął miejsce Tomek, obok Martyna, potem Piotrek i na końcu Sabina. Podeszłam do Halinki i podprowadziłam ją w pobliże tapczanu. Nie obyło się też od paru potknięć o nogi leżących osób.
- Rozsuńcie bardziej nogi, żeby ciuciubabka miała w miarę swobodny dostęp do waszych skarbów - przypomniałam leżącym na tapczanie.  
          Halinka wykorzystała natychmiast ten dostęp i weszła z humorem w swoją rolę. Wsunęła się pomiędzy nogi mamy i dorwała do jej pośladków. Mruczała przy tym i mlaskała z zadowolenia jak kot, który dorwał się do sperki.  
- Hmm…, kogo my tu mamy? Hmm, jakie młode, jędrne ciałko? - nie wiadomo czy udawała czy była szczerze zachwycona ciałem mamy, masując, oklepując i podszczypując jej pośladki  pieszczotliwymi gestami. Widać było, że jej pieszczoty sprawiły mamie dużą przyjemność.  
          Do tego obie nieźle się podnieciły, bo cipka mamy nabrzmiała i zalśniła od jej wydzieliny. Halinka też wykazywała podniecenie, czego nie omieszkałam sprawdzić, kładąc rękę na jej tyłku i przesuwając dłonią po jej kroczu. Była więcej niż wilgotna.
          Nie odezwała się, tylko obrzuciła mnie wymownym spojrzeniem, jakby chciała powiedzieć; rób tak dalej i zatrzepotała zabawnie pośladkami. Kiedy Halinka przesunęła ręce z pośladków na krocze mamy i zaczęła badać jej cipkę, a właściwie pieścić, mama też zaczęła podrygiwać i mruczeć. Pewnie oczekiwała, że Halinka pieszczotami, doprowadzi ją do orgazmu. Żal mi się zrobiło mamy, bo widziałam, że Halinka rozgrzała ją mocno, ale przecież byłam sędzią. Popatrzyłam na zegarek; dobiegała trzecia minuta.
- Halinko, czas się kończy! - powiedziałam, trzymając się roli. Halinka chcąc nie chcąc, musiała kończyć badanie i pieszczenie mamy, a mama wyraźnie jęknęła z zawodu.
- Było trudno zgadnąć, ale to chyba cipka Marysi - odezwała się Halinka, nazywając mamę z imienia, bo chyba trudno byłoby jej wypowiedzieć w takiej chwili, że to cipka mamy.
- Super! Jesteś dobra Halinko w te klocki - odezwałam się, potwierdzając jej wybór jako sędzia.  Odwróciła się i gestem ręki pokazała, że dobrze się bawi. Przesunęła się więc pomiędzy nogi Tomka.  
          Ja natomiast wsunęłam się pomiędzy nogi mamy i podjęłam pieszczotę jej skarbu. Aż zadrżała z podniecenia, kiedy wyczuła moją dłoń. Nie cackałam się, tylko wjechałam jej całą dłonią w cipkę, chcąc dokończyć to, co zaczęła Halinka.  
          Mama zaczęła drżeć i mruczeć przytłumionym głosem. Czułam, że dochodzi i trochę bałam się, że kiedy dopadnie ją orgazm, nie wytrzyma i rozwrzeszczy się, zdradzając, że dzieje się coś innego niż zapowiadałam przy wyjaśnianiu szczegółów zabawy.  
          Ale mama chyba wyczuła w czym rzecz i nie chcąc mnie zdradzić, zacisnęła usta na ręce i wytłumiła wydawane przez siebie odgłosy, skupiając się przy tym na doznaniach, które jej serwowałam. Dużo jej nie brakowało, więc wzmocniłam pieszczoty, sięgając jedną ręką do jej cyca, miętoląc go dość brutalnie, podobnie jak cipkę. Po chwili mama zadrżała i znieruchomiała, wydając tylko przytłumione pomruki.  
          Mogłam więc ponownie skupić się na Halince i wynagrodzić jej nudnawą rolę ciuciubabki. Kiedy ja masowałam i pieściłam jej cipkę jedną ręką, a drugą, podobnie jak u mamy, tłamsiłam jej cyca, Halinka macała i badała dokładnie Tomka.  
          Robiła to z wyraźną przyjemnością, masując mu pieszczotliwie kutasa i jądra, dostarczając mu pewnie wiele przyjemnych doznań, bo podrygiwał i wypinał się przed nią, jakby go dotykała nie rękami, ale przewodem podłączonym do prądu. Sama również doznawała nie mniejszych przyjemności, bo czułam jak wzmogła produkcję swoich soków.  
          Podobnie jak z mamą, masowała i pieściła jego pośladki, potem ujęła kutasa i pieszczotliwymi ruchami badała jego twardziela, bo w jej dłoni momentalnie osiągnął gotowość do tego, do czego najbardziej się nadawał, czyli do penetracji czy szorowania cipki.  
          A Halinka mając okazję, wyraźnie bawiła się jego sprzętem, gładząc i suwając  napletkiem, podnosząc ciśnienie nie tylko jemu ale i sobie. Nie wiem jak on to wytrzymywał, ale mimo że Halinka go nie oszczędzała, powstrzymał się od orgazmu i zalania posłania.
           Ja w tym czasie obrabiałam jej cipkę, mając przy tym nie lada frajdę, kiedy przysiadała i wyginała swoje ciało, jak urodzona  ekwilibrystka, żebym dotykała i masowała ją w sposób, jaki dawał jej maksimum doznań, zadowolenia i przyjemności.  
          Nawet nie protestowała, kiedy zasygnalizowałam jej zbliżający się koniec  badania Tomka. Z wyraźną przyjemnością wymieniła jego imię, jako osoby badanej, a ja to  potwierdziłam. Była więcej niż zadowolona z bycia ciuciubabką, a ja wychodziłam z siebie żeby ją zadowolić i wynagrodzić nie tylko bycie ciuciubabką, ale i zaniedbanie przez Piotrka.  
          Wyglądało na to, że moje pieszczoty i to że utrzymywałam ją w stanie permanentnego podniecenia, odpowiadało jej. Przesunęła się pomiędzy nogi Martyny, po czym podjęła badanie jej cipki i tyłka. Łatwego zadania nie miała, bo bliźniaczki faktycznie nie różniły się kształtem budowy pośladków, a tym bardziej cipek.  
          Odgadnięcie więc, która to z nich, było bardziej kwestią szczęśliwego strzału, niż wyniku na podstawie badania fizycznego. Martyna mając świadomość, że ręce, które ją pieszczą i badają, są rękami autentycznie kochanej przez nią najstarszej siostry, reagowała wręcz entuzjastycznie.  
          Wyginała się i wypinała Halince swój tyłek, jakby wprost czekała na jej ręce i pieszczoty. A ja też nie próżnowałam, pieszcząc Halinkę coraz szybciej i mocniej. Po chwili stało się to, co było do przewidzenia. Halinka bez specjalnego wysilania się, w niecałe dwie minuty doprowadziła Martynę do mocnego orgazmu i ta, tłumiąc swoje odgłosy, odleciała.
           Jej ciało opadło bezwładnie niczym worek na tapczan. Halinka pieszczona przeze mnie i utrzymywana przez cały czas w stanie silnego podniecenia, też nie wytrzymała natłoku doznań i doszła, nie rozpoznając badanej osoby, po czym opadła na ciało Martyny.  
          Dość szybko pozbierała się i chcąc być fair wobec mnie i pozostałych uczestników zabawy, ponownie zaczęła badać i pieścić Martynę. Korciło mnie, aby jej podpowiedzieć którą z bliźniaczek bada, ale to nie z Halinką takie numery.  
          Chyba wyczuła czy zorientowała się, że chcę jej pomóc odgadnąć, kogo bada, bo przyłożyła palec do ust, abym milczała. Wobec tego nie pozostało mi nic innego, jak przypomnienie jej głośno, że czas badania się kończy.  
- Nie wiem, którą z was badam, więc strzelam; jesteś prawdopodobnie Martyną - Halinka honorowo przyznała, że nie ma pojęcia, której z bliźniaczek obrabiała i badała tyłek, ale strzał był trafny. Była to rzeczywiście Martyna.
           A ja to potwierdziłam. Mogłam się domyślać, że zachowanie i spontaniczna, radosna reakcja Martyny na jej pieszczoty, mogła pomóc Halince w trafnym odgadnięciu, ale było to moje subiektywne odczucie, a nie dowód, że tak mogło być.  
          Jako sędzia uznałam, że dalsze badanie i odgadywanie, kto jest kim? jest bez sensu, bo wiadomo przecież było, że z chłopaków pozostał Piotrek, a z dziewczyn Sabina.  
- Słuchajcie! Jako główny i jedyny arbiter stwierdzam czy sądzę, żeby uznać, że Halinka odgadła bezbłędnie wszystkie osoby i jako taka, może wyrazić swoje dowolne życzenie wobec pozostałych uczestników zabawy - przedstawiłam swój punkt widzenia, ale nie doceniłam tak Piotrka jak i Sabiny. Byli odpowiednio nastawieni i tak samo oczekiwali, że Halinka obada i popieści ich siusiające organy.
- Jak to? A my? Kutas Piotrka jest gorszy od kutasa Tomka, a moja cipka gorsza od cipki Martyny? - Sabina w swoim stylu zaprotestowała i podniosła larum w swoim i Piotrka imieniu. Inna rzecz, że to ona, a nie ja, miała rację.
- Wydaje mi się, że tak Sabinka jak i Piotrek mają rację - odezwała się nagle mama, która słysząc moje słowa, popatrzyła na mnie brzydko  i opowiedziała się po stronie Sabiny oraz Piotrka, których w jej mniemaniu chciałam pokrzywdzić.
- A żeby było ciekawiej i przyjemniej, przyjmijmy, że Halinka wywiązała się ze swojej funkcji prawidłowo i ma prawo wyrazić swoje życzenie wobec każdego z nas. A co do Sabinki i Piotrka proponuję, żeby szczegółowe i baaardzo wnikliwe badanie Sabinki przeprowadził Tomek, bo wyraźnie życzyła sobie, aby to był chłopak, a Piotrkiem zajmie się jedna z nas, wylosowana wyliczanką Marty. Będzie to jakaś tam forma nagrody za to, że Marta chciała pozbawić ich przyjemności zabawy, którą sama wymyśliła - mama przedstawiła swoją propozycję i punkt widzenia, dowalając przy okazji mnie, jako tej, która chciała pozbawić rodzoną siostrę i przyszłego szwagra przyjemności, które poprzednio tak jej, jak i Halince sama zafundowałam.  
          Tak więc zamiast pochwały i wdzięczności, dostało mi się małe opieprzantus ze strony rodzicielki. No cóż, nie byłam pierwszą ani ostatnią osobą, którą takie coś spotkało, czyli niewdzięczność i brak uznania za pomysły czy starania.  
          Pewnie gdyby to był ktoś inny, a nie moja kochana mama i prawie kumpela, pojechałabym temu komuś z tekstem, żeby mu w pięty poszło. Ale mamie przecież nie mogłam się odgryźć za jej słowa, żaląc się czy zachowując jak ktoś niedoceniony.  
          Poza tym wyczułam, że mama specjalnie mi przywaliła, żeby pokazać, że mnie nie faworyzuje i obchodzi się ze mną podobnie, jak z każdą sióstr. Czyli że jest przykładną i sprawiedliwą matką. A że tak było, dała mi tego dowód, bo po wypowiedzeniu tej swoistej przygany dla mnie, spotkała się z moim wzrokiem i puściła mi oczko.
          Omal nie roześmiałam się, ale tym samym dałabym odczuć, że mam gdzieś to, co mama mówi o mnie. Byłby to przejaw kompletnego braku szacunku dla mojej kochanej mamy i na szczęście udało mi się powstrzymać w porę ten wybuch wesołości.
- Ponieważ mama nie podzieliła mojego poglądu, a ja szanuję niezmiernie zdanie naszej rodzicielki, proponuję więc przystąpić niezwłocznie do realizacji jej propozycji. Zaczniemy od wytypowania dziewczyny, która obada Piotrka, bo kto będzie badał Sabinkę, to już wiemy - odezwałam się, trzymając się swojej roli arbitra.  
          Ponownie zaczęłam wyliczankę, ale już bardziej wymyślną, którą też gdzieś tam usłyszałam i zachowałam w pamięci, modyfikując ją odpowiednio do naszych potrzeb;
- Cycek, pisiorek, sutek, pipka,
   palec w szparce, w ręku pytka,
   żebyś z tego też coś miała,  
   kiedy będziesz go badała.
   Raz, dwa, trzy…
   Piotrka zbadasz właśnie ty…! - i…wypadło na mamę. Nie chciałam tego, bo można by było sądzić, że chciałam się odgryźć na mamie za jej słowa.
- Zdaje się, że coś mi się pokręciło. Powtórzę jeszcze raz - próbowałam odkręcić sprawę, by wytypować Halinkę, ale to nie z mamą te numery.
- Nic ci się nie pokręciło! Też liczyłam z tobą i faktycznie wypadło na mnie. A tak poza nawiasem, skąd ty znasz takie wyliczanki? Zresztą nieważne. Piotrze, masz coś przeciw temu, żeby przyszła teściowa zbadała twój organ? - mama nie certoląc się, wprost zwróciła się do Piotrka, czy zgadza się, aby to ona zajęła się badaniem jego kutasa.  
          A biedny Piotruś zmieszał się i zarumienił jak panienka. Widząc, że wszystkie oczy zwrócone są na niego, w oczekiwaniu co powie, otrząsnął się i odpowiedział nam zdecydowanym, śmiałym spojrzeniem. Spodobał mi się za swoją postawę.
- Nie widzę problemu Marysiu, los tak zdecydował, więc czyń swoją powinność - oświadczył zdecydowanie i z humorem, zwracając się chyba po raz pierwszy do mamy po imieniu.  
          Pewnie miałby trudności z wypowiedzią typu; - Mamo, możesz w czasie badania potraktować  delikatnie mojego kutasa?  
- Tak więc mama zajmuje się badaniem Piotrka, a ty Tomku zgodnie z tym, co powiedziała mama, zajmiesz się tyłkiem i cipką Sabiny. Przypominam tak tobie mamo jak i Tomkowi, że badanie ma być dokładne i szczegółowe, bez ograniczeń czasowych, sprawiając tak badaczom jak i badanym wiele doznań i przyjemności, a nam radości w asystowaniu i obserwowaniu tychże czynności - zwróciłam się jako arbiter do wszystkich uczestników tej ekstra zabawy w rodzinnym wydaniu. I okazało się, że miałam rację.  
          Zainteresowanie publicznym badaniem organów Sabiny i Piotrka przeszło wszelkie oczekiwanie i wszyscy chcieli zająć jak najlepsze miejsca na widowni w tym teatrze.                Pierwsza do akcji przystąpiła mama.  
          Widać było, że z dużym animuszem potraktowała swoje zadanie. Ciekawe co ją bardziej ciekawiło; gabaryty kutasa Piotrka w wzwodzie czy jego sprawność w praktycznym działaniu i jak zamierzała to sprawdzić?               
          Podeszła do Piotrka, który natychmiast przyjął poprzednią pozycję, czyli przyklęknął i położył się na brzuchu. Przez chwilę mama znęcała się na dość chudymi pośladkami Piotrka, masując je i oklepując pieszczotliwie.  
          W tym momencie Piotrek chrząknął bardzo głośno i być może mama coś tam usłyszała czy wyczuła, bo teatralnym gestem pomachała rękami, przeganiając niby zepsute powietrze z nad jego pośladków. Wywołała tym taki gromki wybuch naszego śmiechu, że aż żal mi się zrobiło biednego Piotrka, który skulił się wręcz ze strachu czy wstydu, tego już nie wiedzieliśmy.  
- Wy przestańcie rechotać się, a ty Piotrze odwróć się i połóż się na plecach - mama nie przejmując się naszym zachowaniem i śmiechem, nie prosiła, ale wydawała dyspozycje nam i Piotrkowi. Skutecznie.  
          Nam śmiech zamarł na ustach, a Piotrek posłusznie odwrócił się i położył na plecach, z nogami wspartymi o podłogę i ze zwisającym smętnie kutasem. Co ciekawe; Tomek i Sabina mimowolnie dołączyli do nas; widzów, zamiast zająć się sobą i przystąpić do realizacji własnej wersji zabawy we dwoje. Oni mogli o tym zapomnieć, ja jako sędzia nie.
- Przypominam wam, że wy też macie do wykonania swoją część zabawy ku waszemu obopólnemu zadowoleniu oraz dla zapewnienia rozrywki nam, obserwatorom waszych poczynań - fuknęłam na nich, widząc, że z zainteresowaniem obserwują maltretowanie i znęcanie się nad sprzętem Piotrka przez mamę, zamiast realizować swoje widowisko.
          Widać było, że oboje mają z tym problem, wiedząc, że ich obserwujemy. Tomek ze swoim poczuciem humoru pewnie jakoś poradziłby sobie z tym, ale Sabina była wyraźnie spięta, żeby nie powiedzieć; przerażona, nie wiedząc, jak się zachować.  
          Zauważyłam, że opuściła ją zwykła pewność siebie i chyba straciła chęć do dalszej zabawy. Byłam nie tylko arbitrem, ale i pomysłodawcą zabawy, musiałam więc jakoś  zareagować. To miała być zabawa i przyjemność, a nie psychiczne tortury czy znęcanie się.  
          Zrozumiałam, że Sabina jest wyraźnie zdeprymowana uczestnictwem w zabawie i bezpośrednią obecnością mamy, bo nigdy nie była z nią tak blisko jak ja.
- Słuchajcie! Chciałabym coś powiedzieć! Jako pomysłodawca i jako sędzia! Widzę, podobnie jak wy, że Sabina ma problemy z akceptacją i realizacją zabawy z Tomkiem w publicznym wydaniu i z naszym udziałem, mimo że sama się tego domagała. Czy wobec tego pozwolimy im, aby oboje zajęli się sobą w sposób kameralny, bez naszego udziału, w którymś z pokoi? - zaproponowałam modyfikację zabawy Sabiny i Tomka.  
- O nie! Niby dlaczego Sabinka i Tomek mają zabawiać się bez naszego udziału? - odezwała się mama, która też nie mogła wykrzesać z Piotrka chęci czy akceptacji do dalszej zabawy.
          Znając Piotrka,  nie zdziwiłam się, że tak zareagował na poczynania mamy. To w sumie był skromny, nieśmiały chłopak i tego typu erotyczne zabawy przyprawiały go bardziej o ból głowy, niż dostarczały jakichś pozytywnych wrażeń  czy przyjemnych doznań.           Dla niego erotyka czy seks kojarzyły się raczej z ciemnościami i czynnościami czy pieszczotami uprawianymi w milczeniu pod kołdrą. Dobrze że nie dostał zawału, jeżeli rzeczywiście puścił bąka i usłyszał nasze  ryczenie z niego, kiedy mama zaczęła rozganiać zepsute powietrze z nad jego pośladków.  
- To może pozwólmy Sabinie i Piotrkowi w ramach rekompensaty, o której wspomniała mama, zabawić się samym ze sobą. Co wy na to? - rzuciłam kolejnym pomysłem. Przez chwilę w pokoju zapanowała cisza, połączona niemal z konsternacją
- Jestem za! - odezwała się pierwsza Halinka. Tego się nie spodziewałam.  
          Było nie było, Piotrek był przecież jej chłopakiem, a ona rzucała go w objęcia siostry. Ale Halinka była też naszą siostrą i uznała pewnie, że podobnie jak ja, nie ma co  odgrywać zazdrosnej o Piotrka wobec siostry. Tym bardziej, że była na niego wkurzona.
          Przecież ja bez mrugnięcia okiem, zgodziłam się, aby Tomek zajął się Sabiną, mimo że kochałam Tomka i nieoficjalnie wszyscy uważali go za mojego chłopaka. Oznaczało to też, że moje przypuszczenia co do zaostrzenia się relacji pomiędzy Halinką a Piotrkiem, w pełni potwierdziły się.  
- A ty mamo co o tym sądzisz? - zapytałam kurtuazyjnie naszą seniorkę i kumpelę w zabawie.
- A co mam sądzić? Jak zabawa to zabawa, więc jak im to pasuje, to niech się migdalą ze sobą jak chcą i gdzie chcą - mama jak zwykle dotrzymała nam kroku w zabawie.  
          Nie wiem czy nie było jej to nawet na rękę, bo chciała w jakimś tam stopniu zadowolić i oswoić bardziej Piotrka ze sobą, a wyszło jak wyszło i to nie z winy mamy.  
- Ja też nie mam nic naprzeciw, jeżeli Piotrkowi to odpowiada - Sabina również opowiedziała się za takim rozwiązaniem, wychodząc pewnie z założenia, że na bezrybiu i rak ryba.  
          Zresztą podobnie jak my wszyscy lubiła Piotrka i jako chłopaka i jako przyszłego szwagra. Dlaczego więc nie miała skorzystać z okazji, jaka się przytrafiła.
- Jeżeli Sabinka nie widzi w tym nic zdrożnego, podobnie jak Halinka, mogę spróbować wynagrodzić jej tę niepowetowaną stratę, w postaci macanek i pieszczot - Piotrek stanął w końcu na wysokości zadania i z niejakim humorem podjął wyzwanie, rzucone mu przez Sabinę. Nie okazał przy tym niewątpliwego rozżalenia na Halinkę, która bez skrupułów wepchnęła go w objęcia siostry.    
- To na co czekacie? Już was tu nie ma. Za półgodziny będzie obiad, więc dużo czasu wam nie zostało - mama w swoim stylu fuknęła na nich, aby zeszli nam z linii żartów i docinków.           Sabina zareagowała natychmiast i nie namyślając się wiele, pochwyciła Piotrka za to coś, zwisające w jego kroczu i oboje opuścili dziuplę mamy. Musiała mieć dużą moc w ręce, bo jeszcze przed zniknięciem nam z oczu, trzymała już w dłoni niezły kawałek mięcha.
- Halinko, musisz być mocno wkurzona na Piotrka, jeżeli oddałaś go na pastwę Sabiny? - zwróciłam się po cichu do siostry, widząc jej uśmieszek, kiedy Sabina wręcz ciągnęła Piotrka  
do miejsca rozpusty.
- Martuś, sama wiesz, że go kocham, ale jest dupkiem. Dość długo tolerowałam jego humory, zazdrość i egoizm. Może gdybyś się w to nie wdała, pewnie dalej uważałabym, że w relacjach pomiędzy chłopakiem i dziewczyną seks nie jest najważniejszy, ale niestety. Otwarłaś mi oczy na wiele spraw, a przede wszystkim na to, jak może być i ja to zrozumiałam, a Piotrek nie. Może teraz Sabina zmusi go do myślenia, a znając jej bezkompromisowość, do działania również. Jeżeli jej nie zaspokoi, to gotowa jest zrobić mu krzywdę. Może wtedy przekona się, co znaczy rozpalić dziewczynę i jej nie zaspokoić - Halinka bez emocji potwierdziła moje domysły, że Piotrek nadużył jej zaufania i olał jej potrzeby.  
- To wy zostańcie sobie tutaj i pomyślcie co robić dalej, a ja pójdę kończyć przygotowania do obiadu - mama dość zadowolona ze wspólnej zabawy, zostawiła nas i wróciła do kuchni.
- Ja chyba też pójdę pomóc mamie, a wy zastanówcie się, jak wynagrodzić Marcie tak pomysł, jak i sędziowanie, bo wyszło na to, że jest najbardziej pominięta w tej zabawie.  
Nie wiem, jak to ty odbierasz Martynko, ale ja również jestem zadowolona z tej zabawy -  wyglądało na to, że Halinka w jakimś tam stopniu doceniła to, że dostarczyłam jej trochę przyjemności, podobnie jak ona Martynie.  
          Zapomniała jednakże o tym, że oprócz mnie, Tomek również mógł poczuć się pominięty czy nie w pełni dowartościowany w zabawie. Przy czym do przyjemności można byłoby zaliczyć to, że jego sprzęt został przez Halinkę dość szczegółowo obadany, wymacany i wymaglowany. Do tego dobrze wiedział, czyje ręce pieściły czy badały jego kutasa.  
- Co do pominięcia mojej osoby, nie poczytuję tego jako straty czy zawodu. Została nas czwórka, więc proponuję, aby Tomek zajął się jedną z nas i przemaglował w swoim stylu, ku obopólnemu zadowoleniu, a pozostała dwójka sprawi sobie przyjemność we własnym zakresie. Myślę, że tak to widziała również mama, zostawiając nas jako dwie pary - domyśliłam się, że Halinka chciała nas zostawić w trójkę, aby ułatwić Tomkowi zajęcie się mną i Martyną.
- Też tak pomyślałam i nie waż się nas zostawiać w trójkę Halinko - tak jak przewidywałam, Martyna jednoznacznie poparła moje stanowisko. Domyśliła się, że Halinka przeżyła w nocy z Piotrkiem swego rodzaju upokorzenie i podobnie jak ja, chciała jej to zrekompensować.  
- Co więc proponujecie? - Tomek zorientował się, że tak ja, jak i Martyna zmierzamy w kierunku tego, aby umożliwić mu bzykanie się z Halinką.  
          A ja główkowałam już nad tym, jak doprowadzić do tego, żeby los wskazał Halinkę, jako partnerkę Tomka. I naraz mnie olśniło. Przecież nadal jestem arbitrem.  
- Pewnie nie odkryję Ameryki, jeżeli przypomnę wam, że nadal jestem i czuję się sędzią w tej zabawie. Proponuję więc, żeby Tomek położył się na tapczanie i przygotował swojego ostrego rumaka do jazdy. Halinka natomiast, jak na rasową amazonkę przystało, dosiada jego narowistego rumaka i spróbuje go ujeździć, żeby go trochę utemperować. Często zdarza się przy wysiłku, że dana osoba odczuwa w pewnym momencie pragnienie. Martyna poda więc swoją cipkę Tomkowi i postara się ugasić to pragnienie swoimi sokami. Przypominam też, że przy ostrej jeździe trzeba cipkę nieco ochłodzić, więc nie tylko możesz, ale powinieneś Tomku pofolgować sobie i spuścić się w cipkę Halinki. Możesz to zrobić bez obawy, bo Halinka jest zabezpieczona, a jej cipka strasznie lubi smak i zapach nasienia - w trochę przydługiej wypowiedzi przedstawiłam swoją propozycję oraz wyraziłam swoje zdanie co do przebiegu ich zabawy w trójkącie.  
          Bałam się trochę, czy cała trójka; czyli Halinka, Martyna i Tomek postawieni w ten sposób przeze mnie pod ścianę, podejmą to wyzwanie. Ale okazało się, że moja propozycja wcale ich nie przeraziła. Okazali co prawda swoje obiekcje, ale wobec mnie.
- Przypuśćmy na chwile, że zgodzimy się na to, ale co ty będziesz miała z tego? - Halinka pierwsza zabrała głos, i neutralnym tonem wykazała pewną troskę o mnie.
- O mnie nie musicie się martwić. Jak będzie trzeba, to oboje z Tomkiem nadrobimy to, prawda Tomuś? - odezwałam się, patrząc i uśmiechając się do Tomka. Wyszczerzył zęby i odwzajemnił uśmiech, czyli zgodził się ze mną.
- Nie macie co zastanawiać się, bo dużo czasu nie ma. Bierzcie się więc do roboty i to już - fuknęłam i ponagliłam ich. Skutecznie.  
          Tomek rozłożył się na tapczanie i gestem pokazał Halince, że jego sterczący rumak jest gotowy do jazdy. O dziwo, Halinka wcale nie ociągała się. Zgrabnym ruchem okraczyła jego
ciało i zwrócona w jego stronę, przykucnęła.
          Patrząc Tomkowi w oczy, sprawdziła stan swojej cipki i pewnie podniecona nie mniej od niego, pochyliła się i uniosła lekko tyłek. Przeciągnęła kutasem po sromie, a potem wolno przysiadając, nasunęła się szparką na jego drążek. Westchnęła głęboko i przysiadła, pogrążając kutasa w swojej cipce. …cdn…    

3 komentarze

 
  • Użytkownik St.sz

    Nic dodać, nic ująć . Obiema ręcami podpisowam soę pod zdaniem przedmówcy. Autorowi zaś życzę jeszcze dużżżo takich pomysłów na tą Jego ,,zabawę piórem".Pozdrówki dla Autora i czytacieli.

    29 maj 2019

  • Użytkownik St.sz

    @franco Było to jeszcze w zamierzchłych, sztubackich czasach i wychodziły gnioty jakich mało.. Gdzies tam jakieś resztki znalezione po czasie nie dały się czytać. pozdrówki.

    30 maj 2019

  • Użytkownik PoProstuJa

    Naprawdę nie mam pojęcia skąd masz te świetnie pomysły ale najważniejsze że świetnie się to czyta.  
    Pozdrawiam

    28 maj 2019