Marta N. - cz. czternasta

Kiedy Tomek odłożył akordeon, gruchnęły oklaski. A on oddychał, jak po ciężkiej pracy.  
- Piotrze, może zastąpisz mnie trochę? Bolą mnie już palce i ręce - poprosił Piotra.  
- Co, żartujesz sobie? Ja mam grać po tobie? Nigdy w życiu! - obruszył się Piotr.
- Zagraj, zagraj, a ja ci będę podpowiadał i mówił, co powinieneś zrobić czy zmienić - kontynuował Tomek, nie zważając na protest Piotra.
- Tomku, jeśli dobrze życzysz Piotrowi, to nie zmuszaj go dziś do gry - poparła narzeczonego Halina, która zdawała sobie sprawę, że Piotrek grając teraz po nim, ośmieszyłby się tylko swoją grą.
- Jeżeli nie możesz dalej grać, to na dziś wystarczy, prawda mamo? - zwróciła się do mamy, widząc, że jest coraz bardziej nienaturalnie rozochocona wypitym winem, którego sama wypiła prawie całą butelkę, a i dużą część z drugiej. Do mamy dopiero po chwili dotarło, że Halina coś do niej mówi.
- Tomku, dlaczego przestałeś grać? To było takie piękne! - mówiąc to, podniosła się z krzesła i nieco chwiejnym krokiem podeszła do Tomka, objęła go i zatopiła usta w jego wargi.
- Muszę przyznać, że pięknie grałeś. Prawda dziewczyny, że pięknie grał? - trzymając się jedną ręką Tomka, obróciła się w naszą stronę, szukając potwierdzenia dla swoich słów.
- Tak mamo, Tomek pięknie grał, a ty nam się spiłaś, więc grzecznie pójdziesz ze mną i położymy się do łóżeczka - śmiejąc się, Halina objęła mamę i próbowała ją oderwać od Tomka.
- Zostaw mnie Halinko. Sama spać nie pójdę. Tomek mnie odprowadzi do spania, prawda Tomku, że odprowadzisz mnie do łóżka? - ponownie objęła go i przytuliła buzię do jego twarzy.
- Dobrze Marysiu, pójdziemy razem - potwierdził Tomek i objął mamę jedną ręką, zarzucając sobie jej rękę na szyję. Mama rzeczywiście była pijana i leciała mu przez ręce. Gdyby jej mocno nie podtrzymał, byłaby upadła. Halina podeszła więc z drugiej strony i podobnie jak Tomek objęła ją wpół. Razem podeszli z mamą do tapczanu we wnęce, na którym sypiała mama.  
- Dziewczyny, możecie pościelić tapczan? - zwróciła się do nas mama. Sabina, Martyna i ja szybko podeszłyśmy do nich, wyciągnęłyśmy pościel i przygotowałyśmy spanie dla mamy. Sabina chciała podmienić Tomka i próbowała objąć mamę, ale mama wcześniej pchnęła Tomka na tapczan i oboje przewrócili się na posłanie, z tym, że mama znalazła się na Tomku, który spokojnie chciał wysunąć się z pod mamy, ale mama przesunęła się na bok i mocno objęła go wpół.
- Nie puszczę cię Tomeczku, musisz zostać ze swoją Marysią - powiedziała mama.
- Dobrze Marysiu, zostanę jak sobie życzysz. Nie musisz mnie tak mocno trzymać - odezwał się wesoło Tomek.
- To ja odwrócę się, a ty obejmij mnie, dobrze? - poprosiła mama.
- Dobrze Mario, zrobię jak sobie życzysz - odparł Tomek i zgodnie z prośbą mamy, poczekał, aż odwróci się tyłem do niego i objął ją tak, jak sobie życzyła.
- A wy wynoście się! Tomek zostanie ze mną - oświadczyła kategorycznie mama.
- I przykryjcie nas kocem! - poleciła.
- Ależ mamo, Tomek leżąc, wygniecie sobie ubranie, jak będzie jutro wyglądał? - zapytała praktyczna Martyna.
- To jutro mu je odprasuję tak, że będzie jak nowe -  odparła mama prawie całkiem normalnym głosem, jakby nagle wytrzeźwiała.
- Poza tym Tomek jest pewnie głodny, przecież musi zjeść kolację - wtrąciła Halina.
Na te słowa mama podniosła się i popatrzyła na nas dość trzeźwym spojrzeniem.  
- Masz rację. Zrób kolację dla wszystkich, oprócz mnie, bo nie jestem głodna, a ja pójdę do łazienki. Tomku, po kolacji ściągniesz ubranie, ubierzesz mój szlafrok i położysz się koło mnie, bo muszę przytulić się do ciebie. Grając tak pięknie, przywołałeś moje najpiękniejsze wspomnienia i muszę mieć koło siebie mężczyznę, bo inaczej nie zasnę. Nie bój się, nie będę cię gwałcić, chcę cię tylko mieć koło siebie. Wiem, że mnie troszeczkę lubisz, więc proszę, nie odmawiaj mi tego - powiedziała to dość emocjonalnie, z dużą dozą nostalgii w swoim głosie. Tą wypowiedzią odsunęła podejrzenia, że zamierzała zmuszać czy przymuszać do czegoś Tomka i zrozumieliśmy wszyscy łącznie ze mną, że mama chciała się poczuć jak kobieta i przytulić do mężczyzny. Gdyby nie było Tomka, być może Piotr musiałby przytulić przyszłą teściową, ale Piotr nie wywołałby takiej nostalgii u mamy, tak jak uczynił to Tomek swoją grą.  
     Tak więc Halina z naszą pomocą przygotowała kolację dla nas wszystkich, a mama w tym czasie odświeżyła się w łazience, potem w nocnej koszuli i szlafroku przemknęła do swojego posłania. Tomek zjadł kolację i zamierzał iść do łazienki, gdy zawołała go mama.
- Tomku, weź ten szlafrok i ściągnij swoje ciuchy, a potem przyjdź ukołysać do snu swoją Marysię, tak jak to zrobiłeś niedawno swoją muzyką - zwróciła się do Tomka.
Tomek poszedł do łazienki, zdjął z siebie ubranie, następnie zrobił wieczorową toaletę, założył szlafrok, zabrał z łazienki ubranie, które powiesił na wieszaku w przedpokoju i życząc nam wszystkim dobrej nocy, zgodnie z życzeniem mamy, udał się do niej za kotarę. My wraz z Haliną posprzątałyśmy po kolacji, potem Halina z Piotrem przygotowała ewentualne posłanie dla Tomka w swoim pokoju, bo zamierzała nocować u Piotra, a następnie oboje życzyli nam dobrej nocy, pożegnali się i udali do mieszkania Piotra, który posiadał małe mieszkanie, w domu położonym niedaleko od naszej kamienicy. Ja z siostrami również zrobiłyśmy wieczorową toaletę, a potem siostry udały się do siebie, a ja do swojego pokoiku. Ale nie zamierzałam jeszcze spać, bo i we mnie harcowały hormony, które nie wyciszone, nie pozwoliły mi zasnąć. Miałam dylemat, iść do mamy i Tomka, czy do pokoju bliźniaczek. Podeszłam do kotary i usłyszałam, że mama z Tomkiem 'rozmawiają' ze sobą, aż skrzypiały sprężyny w tapczanie. Mama przy tym pojękiwała i dyszała bardzo głośno. Korciło mnie wejść do nich, ale nie chciałam przeginać, bo co innego uczestniczyć w zabawie od początku, a co innego wdzierać się w trakcie 'zabawy' i stresować, czy wpędzać mamę, a może i Tomka  w kompleksy.  Postanowiłam więc iść do pokoju sióstr. Zapukałam do ich drzwi.
- Właź! - usłyszałam. Weszłam. Obie siostry leżały na jednym tapczanie i coś sobie opowiadały, ale kołdra, która je okrywała, poruszała się jak żywa.
- Przeszkadzam wam? - zapytałam, bo nie chciałam być nachalna i przeszkadzać, jeżeli obie 'robiły' sobie dobrze.
- No właśnie, że nie! Tak sobie właśnie myślałyśmy, mówiąc, że byłoby dobrze, gdybyś do nas wpadła i chyba zadziałała telepatia, bo zjawiłaś się naprawdę. Ponieważ nie mamy już przed sobą tajemnic, to możesz do nas dołączyć - odpowiedziała Martyna i odrzuciła kołdrę. Każda z nich trzymała rękę na cipce drugiej i rozmawiając, tak jakby od niechcenia pieściły się, ale chyba bardziej dla zabicia czasu niż efektu.  
- Wygląda mi to bardziej na 'drapanie się' po cipkach niż pieszczenie. To ma was podniecić i  doprowadzić do 'orgazmu'? - zapytałam, śmiejąc się i położyłam się w środku nich, odwracając się do Sabiny. Obie gmerały sobie w cipkach, ale znając już dobrze swoje ciała oraz reakcje na siebie, nie robiło to na nich prawie żadnego wrażenia. Natomiast mnie to co widziałam, natychmiast podnieciło. Objęłam dłońmi twarz Sabiny i zatopiłam w jej ustach swoje wargi, wsuwając równocześnie język. Zaczęłam energiczne wymiatanie językiem jej ust i przepychanie się z jej językiem. Podjęła wyzwanie i zaczęła potyczkę na języki. W międzyczasie pochwyciłam w ręce jej jędrne cycki i zaczęłam je delikatnie pieścić i miętosić. Zaczęła coraz mocniej oddychać i kiedy pochyliłam się nad jej cyckami, obejmując i ssąc ustami na przemian to jednego to drugiego sutka, zaczęła drżeć i pojękiwać. Przesunęłam rękę na jej cipkę i suwając palcami po jej sromie, pieściłam łechtaczkę i szparkę. Czułam, że bardzo szybko zmierza do finału. Martyna widząc, co wyrabiam z Sabiną, podnieciła się również i zaczęła pieścić się sama, jedną ręka pieszcząc swoje cycki, a drugą cipkę. Obie dochodziły, więc wzmocniłam pieszczoty łechtaczki Sabiny, która po chwili jęknęła głośno, wygięła się w łuk i znieruchomiała. Odwróciłam się wiec do Martyny i przejęłam jej cipkę, obejmując równocześnie ustami jej pierś. Była już mocno 'rozgrzana', więc kiedy wzmocniłam drażnienie jej łechtaczki, z jednoczesnym wierceniem kciukiem w jej szparce, 'odleciała' i ona. Po chwili oprzytomniały obie i obie zaczęły mi dziękować słodkimi buziakami, równocześnie sięgając swoimi rękami do moich drobnych piersi i cipki. Zaczęły mnie intensywnie pieścić i drażnić, tak, że bardzo szybko 'odleciałam' i ja. Leżałam w środku, więc przytuliły się do mnie i kiedy wróciłam do realu, sama podziękowałam im za doznania słodkimi całuskami.
- Martuś, jesteś naszym słodkim skarbem. Dobrze, że cię mamy - odezwała się Martyna.  
- Sabina nie chciała mi wierzyć, kiedy opowiadałam jej o tobie, że jesteś jak żywe 'sreberko', to jej teraz udowodniłaś, że możemy się nawzajem wiele nauczyć od siebie, a właściwie to od ciebie, bo pokazałaś nam, co może zdziałać spontaniczne zachowanie - podbudowała mnie Martyna, a Sabina nic nie mówiąc, przytuliła mnie do siebie i pocałowała tak, że nam obu brakło tchu. Uznałyśmy więc, że jak na pierwszą wspólną 'zabawę' udało nam się dość dobrze odprężyć i wyluzować, czyli spełnione, mogłyśmy iść spać. Pożegnałam się wiec ciepło z siostrami i udałam się do swojego pokoiku. Był pusty, wiec Tomek nadal przebywał z mamą, postanowiłam więc sprawdzić, co porabiają. Podeszłam do kotary, było cicho, więc zerknęłam do wnętrza. W przytłumionym świetle nocnej lampy pogrążeni we śnie, wyglądali pięknie. Tapczan był dość szeroki, ale oboje byli przesunięci w stronę ściany, więc koło mamy było sporo wolnego miejsca, jakby specjalnie zostawili go dla mnie. Nie zastanawiając się ani chwili, położyłam się koło mamy i przytuliłam się do niej. Mama jakby wyczuła, że coś się dzieje, zamruczała przez sen, ale nie obudziła się. Położyłam rękę na jej dorodnych cyckach. Były mięciutkie i jednocześnie jędrne, jedwabiście miłe w dotyku. Przytknęłam usta do sutka z mojej strony. Momentalnie zaczął twardnieć w moich ustach, wsunęłam więc rękę pod kołdrę i przesunęłam ją delikatnie na cipkę mamy. Poczułam, jak mama drgnęła i rozsunęła nogi. Przez chwilę nic nie robiłam i przysłuchiwałam się, czy mama nadal śpi czy obudziła się. Mama nadal oddychała spokojnie i równomiernie, więc być może, że spała nadal, ale dotykanie mamy, tak mnie podnieciło, że przestałam zważać na to, czy mama nadal śpi, czy się obudziła. Zaczęłam ją pieścić coraz mocniej i szybciej, podniecając się coraz bardziej. Mama chyba zresztą też, bo po chwili czułam, że mam całą rękę mokrą od jej 'soków', a mama podgięła nogę, udostępniając mi bardziej swoja cipkę. Byłam już podkręcona na maksa i w pewnej chwili poczułam rękę mamy na mojej cipce. Przyspieszyłam więc drażnienie jej cipki i poczułam, że mama doszła, ale zdążyła jeszcze wsunąć palec w moją szparkę i wiercąc, doprowadzić mnie do 'odlotu'. Kiedy oprzytomniałam, poczułam, że mama przytula mnie do siebie.
- Martuś, co ty ze mną wyprawiasz? - usłyszałam szept mamy, czuły i bez złości.  
- Ale cieszę się, że ja cię też podniecam, bo czułam, jak 'odfrunęłaś' - dodała, całując mnie z języczkiem, jak prawdziwa kochanka.
- A to za doznania, które mi dałaś - powiedziała, odrywając usta ode mnie.  
- Nie sądziłam, że dostanę tak wiele; najpierw od Tomka, a teraz od ciebie - dodała z rozczuleniem i zadowoleniem w głosie.
- To teraz może prześpimy się jeszcze, mamy jeszcze sporo godzin snu - powiedziała cicho i przygarnęła mnie do siebie. Objęłam ustami jej sutka i zasnęłam w objęciach mamy.    
     Obudziłam się i po otwarciu oczu dotarło do mnie, że leżę przy mamie, ale nie na kraju, a pośrodku pomiędzy mamą a Tomkiem. Widocznie mama była w łazience i po powrocie przesunęła mnie do środka, bo będąc w środku była ogrzewana przez dwa młode ciała, co pewnie nie było dla niej zbyt przyjemne. Oboje spali i miałam dylemat, co robić dalej, bo czułam się wypoczęta i wyspana, a teraz patrząc na ich półnagie ciała, poczułam parcie na pieszczoty. Odezwał się pęcherz, więc zsunęłam się delikatnie z tapczanu i zerknęłam na budzik. Dochodziło wpół do siódmej, dość wcześnie jak na niedzielny dzień. Weszłam do łazienki, załatwiłam się i weszłam do wanny, odświeżyć się. Umyłam i opłukałam całe ciało. Sięgnęłam po ręcznik i wtedy usłyszałam pukanie.  
- Właź! - krzyknęłam, sądząc, że to któraś z bliźniaczek, a do łazienki wparowała mama.
- Przepraszam mamo, ale sądziłam, że to któraś z bliźniaczek - usprawiedliwiałam się za swoją trywialną odzywkę.  
- Przestań! Przecież jesteśmy przyjaciółkami, a ja wprost odmłodziłam się przy tobie - powiedziała, siadając na sedesie. Widok sikającej mamy, podniecił mnie tak, jakbym była chłopakiem, a nie jej córką. Wysikała się i ściągnęła koszulę. Zauważyła, że przyglądam się jej z przyjemnością i podnieceniem, bo poczułam, jak mi twardnieją sutki.
- Ty już umyłaś się? - zapytała z uśmiechem, wchodząc do wanny. Przyklękła i położyła rękę na moich piersiach.
- Pamiętasz, coś ci obiecałam wczoraj? - powiedziała, obejmując ustami jednego z moich małych cycków i wkładając rękę w moje krocze. Omal nie posikałam się, czując jej rękę na mojej cipce. A mama zaczęła szaleć ustami i językiem na moich pączusiach. Zrobiło mi się gorąco i błogo. Przysiadłam i nie pytając mamy, też przyssałam się do jej cyców.  
- Podnieś się i przysuń się do mnie - poprosiła, przysiadając na piętach.. Podniosłam się i przysunęłam do jej twarzy. Mama objęła rękami moje pośladki i przyciągnęła mnie do siebie, wpijając się ustami i językiem w moją cipkę. Moje podniecenie zbliżało się do zenitu i kiedy mama swoim sztywnym językiem zaczęła wbijać się w moją szparkę, wiercąc i liżąc językiem okolice szparki, a potem kiedy objęła ustami główkę łechtaczki, ssąc, liżąc i podgryzając, 'odleciałam' w niebyt. Mama trzymała mnie mocno, abym nie upadła i lekkimi liźnięciami wyciszała moje emocje. Sama również nieźle się podnieciła, bo kiedy wróciłam do realu i ponownie przyssałam się do jej cyców, zaczęła drżeć i jęczeć coraz mocniej. Wjechałam ręką w jej krocze, szorując palcami po szczelinie, a potem wsunęłam dwa palce w jej szparkę, suwając nimi wzdłuż i w poprzek po ściankach w okolicach wejścia do pochwy. Pochwyciła moją rękę i wsunęła w szparkę wszystkie cztery palce, suwając nimi coraz głębiej i mocniej. W pewnej chwili dotknęła nimi chyba jakiegoś bardzo czułego punktu, bo prawie zawyła, zacisnęła mięśnie pochwy na moich palcach i znieruchomiała, przyciskając mnie mocno do siebie drugą ręką. Czułam jak mocno oddycha oraz jak mocno i szybko bije jej  serce. Byłam zadowolona z reakcji mamy, ale i lekko zaniepokojona, kiedy to się przedłużało. Po chwili mama otworzyła oczy i uśmiechnęła do mnie. Widziałam, że była więcej niż zadowolona.
- Marta, córeczko! To było niesamowite! Ty, moja własna córka, dałaś mi więcej zadowolenia czy przyjemności, niż którykolwiek z mężczyzn, z którymi miałam do czynienia. To przechodzi wszelkie pojęcie. Czy ty wiesz, że w ten sposób łamiemy wszelkie normy, obyczaje czy zakazy? - zastanawiała się głośno, chcąc pewnie usprawiedliwić się bardziej przed sobą niż przede mną. A ja nie miałam i nie odczuwałam żadnych wyrzutów czy dyskomfortu z tego powodu, że obie z mamą dawałyśmy sobie nawzajem trochę zadowolenia czy przyjemności. Wiem, byłam nastolatką, ale to ja sprowokowałam mamę, która pewnie nigdy w życiu nie przypuszczała czy zakładała, że jej najmłodsza córka spowoduje w jej poukładanym życiu takie zamieszanie, a buzujące w jej młodym ciele, rozbudzone hormony sprowokują ją, samotną matkę czterech córek, (która praktycznie zrezygnowała z własnych cielesnych uciech, na rzecz zapewnienia swoim córkom godziwych warunków do życia i rozwoju umysłowego), do rozbudzenia jej kobiecości, pragnień i potrzeb seksualnych. Oczywiście, swój niewątpliwy udział w wywołaniu 'do tablicy' i rozbudzeniu w niej kobiety miał Tomek. Jego naturalne zachowanie wobec niej nie jako ciotki, ale młodej, atrakcyjnej kobiety, adoracja jej osoby, zafascynowanie jej urodą, młodą sylwetką i bezpruderyjną  osobowością spowodowały, że ponownie stała się kobietą, ze swoimi być może jakimiś wadami ale przede wszystkim zaletami czy potrzebami. Gdyby jej ktoś kilka tygodni wcześniej powiedział, że ulegnie prośbom czy życzeniom jednej z córek, aby się z nią pieściła i pozwalała się pieścić, to pewnie roześmiałaby temu komuś w nos, uznając to za niemożliwe, niedorzeczne i bez sensu. A teraz łamiąc wszelkie reguły, konwenanse czy dobre obyczaje, nie tylko pozwala pieścić się własnej córce, ale znajduje w tym przyjemność i zadowolenie, odwzajemniając te pieszczoty i karesy. To co kiedyś w jej psychice stanowiło niewzruszalne tabu, stało się normalnością i oczywistością, jako jeden z elementów codziennego życia.        
Zadowolone i wyluzowane, obie z mamą dokończyłyśmy toalety, a potem założyłyśmy bieliznę, a mama dodatkowo jeszcze szlafrok. Mama udała się do kuchni, a ja do swojego pokoju, gdzie ubrałam bluzkę i spódniczkę, a potem dołączyłam do mamy w kuchni.  
- Martuś, ja zajmę się przygotowaniem śniadania, a ty zobacz co z Tomkiem, bo być może obudził się i jeżeli nie skorzysta z łazienki, to dziewczyny mu ją zajmą - poprosiła mama.
Udałam się więc do 'dziupli' mamy. Tomek już nie spał i przeglądał jakieś mamy czasopismo. Kiedy mnie zobaczył, przeciągnął się.
- I jak ci się spało w środku? Nie chrapałem ci do ucha? - zapytał, uśmiechając się do mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem.
- Mnie było bardzo dobrze, a ty nie chrapiesz. Kiedy obudziłam się miałam straszną ochotę popieścić się z tobą, ale żal mi cię było budzić. A teraz jeśli się nie pospieszysz, to siostry zajmą ci łazienkę i będziesz sikał do butelki - zwróciłam się do niego żartobliwie. Na moje słowa poderwał się z tapczanu, mucknął mnie w usta i pobiegł do łazienki. Udało mu się ubiec siostry, bo po chwili usłyszałam, jak otwierają się drzwi od ich pokoju. Znając siostry, nie spodziewałam się, że któraś odważy się wtargnąć do łazienki, kiedy korzysta z niej Tomek. Ja bym się specjalnie nie zastanawiała, ale nie one. Byłam prawie pewna, że Tomek nie miał by mi za złe takiego wtargnięcia, mając bonus w postaci widoku sikającej cipki.
Tomek dość szybko i sprawnie wykonał poranną toaletę i w bieliźnie (spodenkach i podkoszulku) pojawił się w kuchni, pytając mamę, gdzie ma szukać ubrania, które wieczorem powiesił na wieszaku w przedpokoju. Mama podeszła do Tomka i nie zważając na moją obecność, mocno pocałowała go w usta i wierzchem dłoni pogładziła po buzi. Takiej zadowolonej mamy dawno nie widziałam. I ta wymiana spojrzeń pomiędzy nimi. Trudno by było się temu dziwić, bo przecież było to podziękowanie za adorację i doznania, ja nawet nie zwróciłam na to specjalnej uwagi, ponieważ bardzo mamę kochałam i widząc, że jest radosna i szczęśliwa, cieszyłam się razem z nią. Potem mama zagarnęła Tomka ramieniem i razem z nim podeszła do szafy przedpokoju, w której umieściła jego ubranie.
- Pamiętaj Tomku, że twoje ubranie, ilekroć będziesz nocował u nas, będzie wisiało zawsze w  tej szafie - powiedziała, wyciągając z szafy wieszak z jego garderobą.  Mama wróciła do kuchni, a Tomek założył ubranie wraz z koszulą i pojawił się w kuchni.  
- Tomku, co życzysz sobie na śniadanie? Może być jajecznica, żółty ser, wędlina. Na co miałbyś ochotę? - zapytała, spoglądając na Tomka spojrzeniem zadowolonej kochanki, patrzącej na swojego mężczyznę.  
- Nie jestem za bardzo głodny, ale wszystko co zrobisz Marysiu, będzie mi smakowało - odpowiedział kurtuazyjnie.  Ponieważ ja zajmowałam się napojami, więc też zwróciłam się do niego.
- Co mam ci zrobić do picia; kawę, herbatę czy kakao? - zapytałam ciepłym głosem.  
- Do śniadania może być herbata, a po śniadaniu kawa, chociaż boję się, aby mi to nie weszło w nawyk, bo codziennie piję kawę, tyle że zbożową - odpowiedział równie ciepło i humorem.
- A ty Martuś co preferujesz? - zwrócił się do mnie, widząc, że nastawiam na gazie czajnik z wodą.  
- To samo co i ty czyli najpierw herbata, a później kawa - odpowiedziałam, robiąc minę damy.
- Widzisz Tomku, jak córcia mi dorośleje, niedługo to będzie dorosła pannica pełną gębą - dowartościowywała mnie mama, robiąc kanapki Tomkowi. Ja w tym czasie zrobiłam w kubkach herbatę dla całej naszej trójki. My z mamą piłyśmy herbatę, a Tomek z dużym apetytem wcinał kanapki z wędliną i serem, które przygotowała mama. A jeszcze przed chwilą mówił, że nie jest specjalnie głodny. Widocznie jego organizm domagał się uzupełnienia kalorii, które zostały dość znacznie uszczuplone wieczorem. Pełna pasji gra na akordeonie i późniejsza 'rozmowa' z mamą musiała kosztować Tomka dość dużo energii, więc młody organizm potrzebował regeneracji. Kiedy siedzieliśmy w trójkę w kuchni, rozmawiając luźno o wszystkim i o niczym, dołączyły do nas starsze siostry, najpierw Martyna, a następnie Sabina. Dziewczyny nie przejmując się faktem, że jest z nami Tomek, wparowały w piżamach, które więcej odkrywały niż zakrywały.  
- Dziewczyny, co wy wyprawiacie? W piżamach do kuchni? Co pomyśli sobie o was Tomek? - fuknęła na nie mama, próbując przywołać je do porządku, bo ich prześwitujące, cienkie piżamki odkrywały przed Tomkiem wiele powabów ich młodych ciał, szczególnie cycków.
- A co ma myśleć? Mamo, jest niedziela, wyluzuj! Ty też jesteś w szlafroku i nikt nie robi z tego problemów - odpowiedziała mamie jak zwykle pyskata Martyna.
To był szok. Zauważyłam jak mama oblała się rumieńcem i wymieniła spojrzenie z Tomkiem.
Praktyczna do bólu Martyna wybiła ją kompletnie z rezonu i pozbawiła dalszych argumentów.  
- To co wam zrobić na śniadanie? - mama próbowała odzyskać równowagę i zatrzeć przykre wrażenie, że nie panuje na sytuacją.
- Możemy same sobie zrobić, ale jeżeli chcesz mamo, to możesz nam przygotować takie same kanapki jak Tomkowi. A do picia; mnie kakao, a tobie Sabina? - Martyna zrozumiała, że swoją odzywką wprawiła mamę w zakłopotanie i to w obecności Tomka.
- Dla mnie herbatę albo kawę, ale mogę sobie sama zrobić, nie musisz mamo nam usługiwać - Sabina też próbowała załagodzić nieopatrzną wypowiedź Martyny.
Zrobiło mi się żal mamy i miałam chęć wygarnąć moim siostrom, że nie muszą prowokować Tomka widokiem swoich cycków, które wyraźnie odznaczały się przez cienką tkaninę ich piżam, ale mogłam w ten sposób narazić nasze dobre, przyjacielskie relacje, podgrzewając tylko niepotrzebnie i tak już napiętą atmosferę oraz przysporzyć mamie dodatkowej przykrości. Zdawałam sobie przecież sprawę, że odkrywanie przed Tomkiem swoich powabów było przez siostry zamierzone. Pewnie i ja na ich miejscu zrobiłabym to samo, wiedząc, że widzem będzie przystojny kuzyn, któremu ma się chęć zawrócić w głowie. Tylko, że przede mną jest jeszcze jakieś dwa lata życia, a wtedy być może, że i ja będę miała co pokazywać przez prześwitującą tkaninę bluzki, koszulki czy piżamki. A ponieważ one miały czym oddychać, podobnie jak mama, więc i przede mną rysowała się obiecująca perspektywa.  
Przez resztę niedzieli nic więcej ciekawego się nie wydarzyło się. Mama ugotowała obiad, na który wmeldowali się Halina z Piotrem, było trochę muzyki w wydaniu Tomka, była krótka, poglądowa lekcja nauki na akordeonie udzielona przez Tomka Piotrowi, ale była też rozmowa mamy z Tomkiem na temat możliwości korepetycji w jego wydaniu z matematyki czy fizyki dla naszej trójki, na co Tomek oczywiście zgodził się, uzależniając swoje wizyty u nas od rozkładu swoich zajęć i obowiązków w szkole. Halina z Piotrem podobnie jak w poprzednim dniu opuścili nas pod wieczór i poszli do mieszkania Piotra. Dla mnie i pewnie nie tylko dla mnie, najważniejszą informacją i ustaleniem było to, że Tomek będzie u nas bywał tak często, jak będzie to możliwe, aby pomagać nam przybliżać w nauce szkolnej to, co w jakimś stopniu stanowiło dla nas problemy czy 'białe plamy'. Było to dla naszej trójki, ale również dla mamy bardzo miłą i obiecującą okolicznością, a dla mnie prawdziwym szczęściem…cdn…

2 komentarze

 
  • Użytkownik Jacy28

    Na szczęście 'cdn...'
    Przeczytałem od początku i powiem, że napisane jest wzorowo :bravo:

    19 lut 2018

  • Użytkownik franek42

    @Jacy28 Witam. Miło, że tak myślisz. Pozdrawiam

    20 lut 2018

  • Użytkownik POKUSER

    Aż by się chciało tam być...

    14 lut 2018