Marta N. - cz. osiemnasta

Po przeprowadzeniu pomyślnej 'operacji' pozbycia się swoich 'cnót' przez bliźniaczki i zapowiedzi Tomka o ewentualnym pobycie u nas w okresie przerwy świątecznej w szkole, zaczęłam i ja myśleć o Tomku w kategoriach bardziej erotycznych niż dotychczas.  
     W minionym okresie skończyłam szesnaście lat, które mama uważała za wiek zaporowy dla każdej ze swoich córek, jeżeli chodzi o rozpoczęcie myślenia o 'pójściu na całość' w relacjach dziewczyna - chłopak. Czy byłam na to gotowa? I tak i nie. To co przeżyły bliźniaczki, dość skutecznie zniechęcało mnie, do podjęcia próby 'pójścia na całość' z Tomkiem. Prawdę mówiąc, nie miałam szczególnego parcia na pozbycie się 'błony', nie mając rozeznania co do jej stanu, dlatego bardziej rajcowały mnie pieszczoty, a najbardziej z Haliną, potem z mamą, a na końcu z bliźniaczkami, a chyba najmniej z Tomkiem, bo co niby mogłam mu zaoferować we wspólnej zabawie, przy obecnym stanie mojej świadomości i wiedzy o dziewiczej 'zaporze' w mojej cipce.  
     Moje uczucie do Tomka było na krzywej wzrostowej, ale wyraźne prowokowanie go moim 'dziewictwem' i możliwość totalnej porażki, gdyby okazało się, że moja błona skutecznie odparłaby atak jego kutasa, narażając nas oboje na niepotrzebny ból, nie mogło wchodzić w grę. Kochałam już na swój sposób Tomka, ale wiedziałam też, że nie mam co konkurować swoją posturą drobnej nastolatki w zakresie fizycznego kontaktu z Tomkiem, ani z mamą ani z bliźniaczkami.  
     Halina natomiast, która zajmowała niewątpliwie najbardziej myśli Tomka, była poza jego zasięgiem, bo jakby nie oceniać jej uczucia do Piotra, była mu wierna i mimo, że Tomek stał wyżej w jej hierarchii atrakcyjności jako mężczyzna, nie zamierzała niczego zmieniać. Natomiast moja atrakcyjność na tle moich sióstr czy mamy musiała być u Tomka na bardzo niskim poziomie.      
     Oceniając to wszystko teraz z perspektywy minionego czasu, wydało mi się dziwnym, że Tomek w ogóle zwracał wtedy na mnie uwagę, kiedy w domu były dwie niebrzydkie, dorodne dziewoje, które wyraźnie dawały mu do zrozumienia, że są nim zainteresowane oraz dojrzała, piękna kobieta, którą mógł bzykać bez ograniczeń i która nie ukrywała swojej wdzięczności dla niego za jego adorację i traktowanie jej jako kobiety godnej pożądania.  
     Pomimo tego, ilekroć wpychałam się bezczelnie w jego objęcia, prowokując go gorącymi pocałunkami, pieszczotami czy zachowaniem egzaltowanej nastolatki, nie odrzucał mnie, nie odwracał się, ale traktował mnie z wrodzoną sobie życzliwością, humorem i uśmiechem. Właziłam mu do łóżka, nie wyrzucał mnie ale przygarniał i przytulał. Całowałam go, odwzajemniał pocałunki, pieściłam go, odwzajemniał mi się tym samym. Trudno się więc dziwić, że moje uczucie do niego wzrastało i dojrzewało, a to że mnie tolerował i nie odrzucał, mogło oznaczać, że i ja nie byłam mu obojętna, a jego uczucia do mnie drzemały czy tliły się już w nim, może wtedy tylko w jego podświadomości, ale zarzewie jego uczuć do mnie musiało już w nim istnieć.
      Ale wracając do tematu potencjalnego pobytu Tomka w naszym domu w okresie świąt. Wiedząc o tym, że Tomek może być z nami przez dziesięć dni, należało tak zorganizować jego pobyt, aby nie zanudzić go 'na śmierć' lub nie 'zamordować' nieustannymi karesami. Mama już zapowiedziała, że nie może liczyć na urlop, więc zajęcie się w odpowiedni sposób Tomkiem spadało praktycznie na bliźniaczki i na mnie, bo Halina też będzie zajęta Piotrem, który w okresie świąt będzie miał wolne.
     Tak więc w piątkowy wieczór na tydzień przed świętami, po kolacji i po wieczorowej toalecie, poszłam do siebie do pokoiku, spakowałam się do szkoły i wybita ze snu, myślałam intensywnie, co zrobić ze sobą i ze swędzącą cipką, bo naraz poczułam niesamowite parcie na amory; tylko gdzie i z kim?  
     Wiedziałam już, że jeżeli nie zaspokoję swoich potrzeb, to ze snu będą nici, bo będę myśleć o wszystkim, tylko nie o śnie. Pewnie, mogłam spróbować zaspokoić się sama, ale osiągnięte w ten sposób doznania były dużo słabsze i mniej dla mnie atrakcyjne, niż z mamą czy którąś z sióstr.  
     Nie wiedziałam, gdzie w tej chwili i z kim przebywa Tomek, więc musiałam chwilę poczekać, aż wszyscy opuszczą łazienkę. Najbardziej miałam chęć pobaraszkować z Halinką, bo ilekroć zaproponowałam jej wspólne pieszczoty, nie miała nic przeciwko temu i chętnie dołączała się do zabawy, a dla mnie pieszczenie jej pięknego, dorodnego ciała było niebywałą przyjemnością, tym bardziej, że w pełni mi się rewanżowała i odwzajemniała moje pieszczoty.  
     A mnie wprost nosiło, więc nie bacząc już na nic, udałam się do pokoju Haliny. Nie wiem jak to stało się, ale wyglądało na to, że chyba mnie oczekiwała, bo kiedy cicho zapukałam, otworzyła drzwi i widząc mnie, nie okazała żadnego zdziwienia czy zaskoczenia.
- Wchodź Martuś! Chyba zadziałała telepatia, bo właśnie myślałam o tobie - odezwała się jak zwykle pogodnym, wesołym głosem.  
- Ja o tobie Halu też! Nosi mnie po prostu, a cipka mnie tak swędzi, że nie zasnę, jak nie popieszczę się z tobą, bo przecież wiesz, że niesamowicie mnie rajcujesz i to nie jako siostra, ale dziewczyna - wyrzuciłam szybko z siebie to, co mnie nurtowało, nie zważając na to, czy Halina to zaakceptuje czy nie.
     Ale moja siostra mnie nie zawiodła. Zresztą Halina zawsze mnie wspierała i jako najstarsza z nas trzymała zawsze moją stronę jako najmłodszej z rodzeństwa. I to pomimo tego, że nasz ojciec odszedł od mamy i od nas między innymi właśnie z powodu moich narodzin, bo nie mógł znieść myśli, że będzie musiał żyć z pięcioma 'babami' jak to podobno stwierdził.  
     Jako najstarsza córka, która jako mała dziewczynka ubóstwiała wprost ojca, to Halinka najbardziej boleśnie odczuła jego odejście czy porzucenie nas. Do tego połączył się z kobietą, która była młodsza od naszej mamy, ale jak Halinka nieraz wyrażała się o obecnej żonie naszego ojca, nie dorastała mamie do pięt, tak pod względem urody, zaradności, jak i uczucia, które żywiła do naszego taty.
- Hmm.., ciekawe! Moja mała siostrzyczka uwodzi swoją najstarszą siostrę. To dlaczego tak długo musiałam na to czekać? - fuknęła na mnie żartobliwie, uśmiechając się jednak do mnie.  
- Ja też tęskniłam za twoimi pieszczotami, całuskami i twoimi cycuszkami. Tak samo, jak za twoją małą, słodką cipką - usłyszałam z ust Haliny. Faktycznie, trochę czasu upłynęło od naszej ostatniej wspólnej 'zabawy', ale tak jakoś złożyło się, że kilkakrotnie nasze spotkanie i 'zabawa' nie doszła do skutku, bo albo ja albo Halina była niedysponowana wtedy, kiedy jedna z nas miała chęć na wspólne karesy czy zabawę. Nie powiem, że narzekałam na nudę, bo kiedykolwiek 'nosiło' mnie tak jak dzisiaj, a Halinka była 'niedostępna', zawsze mogłam liczyć na wspólną zabawę z mamą, bliźniaczkami czy Tomkiem.  
- Przyszłaś ze mną dyskutować, czy pieścić się? - zapytała po chwili widząc moje lekkie niezdecydowanie. To mówiąc, ściągnęła koszulkę, prezentując mi całą krasę swojej urody. A mnie po prostu opadła szczęka, tak cudnie wyglądała.  
     Nie byłam znawcą kobiecej urody, ale Halinka wręcz urzekała swoim wyglądem. Urocza, zachwycająca buzia, okolona puklami ciemnych, falujących włosów, urzekające, kształtne, dorodne piersi, żadnego zbędnego fałdka na jedwabistej skórze, cudownie zaokrąglone, kobiece bioderka i smukłe, długie nogi tworzyły wręcz klasyczną sylwetkę kobiecej urody. Do tego ładnie przystrzyżona w kształcie trapezu fryzurka, okalająca jej cipkę, która też wręcz urzekała i prosiła się o pieszczotę.  
     Halina zobaczyła, jakie wrażenie na mnie zrobiła i pewnie sprawiło jej to niekłamaną przyjemność, widząc moją minę. W milczeniu podeszła do mnie i podciągnęła moją koszulkę do góry, pomagając mi ją ściągnąć i przyspieszyć moją decyzję w zakresie pieszczot. Uwiesiłam się jej na szyi, wpijając się w jej słodkie usta. Całując się, przemieściłyśmy się w stronę wersalki, zachowując się jak dwie napalone nastolatki, bo Halinka podjęła, narzuconą jej przeze mnie konwencję spontanicznego zachowania.  
     Przewróciłyśmy się na posłanie i ja natychmiast przyssałam się do jej cudownych cycków. Zaczęło ją to rajcować, bo miłe w dotyku, miękkie i jednocześnie sprężyste półkule, lizane, ssane, całowane i podszczypywane przeze mnie wargami, napięły się, a sterczące sutki stwardniały na kamyki. Przesunęłam się wyżej i ponownie poszukałam jej ust, a potem łapczywie objęłam je swoimi wargami, wsuwając równocześnie język. Wchłonęła go i wyszła naprzeciw swoim, omiatając i przepychając się z moim językiem.  
     Kiedy już wszystko wyssałam i 'wymiotłam' z jej ust, ponownie dorwałam się do jej piersi, pieszcząc je ustami, językiem i dłońmi, powodując, że Halinka weszła na 'wysokie' obroty, bo zaczęła jęczeć i pomrukiwać z przyjemności, gładząc i pieszcząc przy tym moje pączusie. W pewnym momencie uznałam, że najwyższy czas przejść do 'konkretów'. Zaczęłam się więc przesuwać ustami w stronę jej krocza, całując, śliniąc i podszczypując wargami jej gładziutką, jedwabistą skórę na brzuchu. Pasowało jej to i coraz bardziej podniecało, bo zaczęła coraz więcej i częściej skupiać się na swoich doznaniach, które jej serwowałam.  
     Były momenty, że przestawała bawić się moimi drobnymi cyckami, jakby czekała na dalszy czy intensywniejszy napływ doznań z mojej strony. Kiedy powierciłam przez chwilę językiem w zagłębieniu pępka, zaczęła drżeć, czyli byłam na najlepszej drodze aby dać jej porządny orgazm, na czym mi bardzo zależało, bo wtedy będąc pewna, że dostarczam jej wiele przyjemności, będzie jeszcze bardziej chętna do zabawy ze mną.  
     Wyczuwałam, jak spina się i oczekuje, kiedy wreszcie 'zaatakuję' jej cipkę. Przesunęłam więc dłoń na owłosiony wzgórek, delikatnie bawiąc się włoskami i w końcu dotknęłam łechtaczki. Halinka zadrżała, przesunęłam się palcami wzdłuż łechtaczki i rozgarnęłam fałdki sromu. W ślad za dłonią nasunęłam się ustami na główkę łechtaczki, która jak na zawołanie wyłoniła się z kapturka, jakby chciała poczuć moje usta bezpośrednio, bez osłony.  
     Oznaczało to również to, że Halinka była o krok od 'wybuchu', więc oblizałam ostentacyjnie swoje palce, ociekające jej 'sokami' i po kilkakrotnym muśnięciu 'poboczy' łechtaczki, rozgarniając jej fałdki, wjechałam dwoma palcami do szparki, zasysając równocześnie ustami główkę łechtaczki. Ciepło moich ust i leciutkie muśnięcia języka wokół 'guziczka', powodowały, że łechtaczka nabrzmiewała i 'rosła' w moich ustach, wywołując w Halince wulkan doznań. Zaczęła drżeć i coraz głośniej pojękiwać.  
     Musiała być bardzo spragniona tego typu pieszczot i niesamowicie pobudzona, bo pochwyciła moją rękę i kilkakrotnie mocno się nią 'posunęła' sama i wydając głośne ni to jęk ni westchnienie, wepchnęła moją rękę mocno w siebie, znieruchomiała i 'odpłynęła', zalewając mnie swoimi 'sokami'. Czułam, że przeżywa coś fajnego i tym bardziej mnie to rajcowało, że to ja przyczyniłam się do tego, bo sama miałam nielichą frajdę i przyjemność, pieszcząc cudowne ciało mojej pięknej siostry. Kiedy powróciła do realu, sięgnęła po mnie i zatopiła swoje słodkie usta w moich, całując mnie tkliwie, w podziękowaniu za moje starania.
- Martuś, siostrzyczko, jesteś niesamowita! Dałaś mi coś cudownego! Gdzie i kiedy nauczyłaś się tak pieścić dziewczynę? Przecież jesteś młodziutką dziewczyną, a zachowujesz się jak profesjonalistka. Będę chyba musiała wysłać Piotrka do ciebie, żebyś go nauczyła, jak się pieści i zajmuje dziewczyną, aby jej sprawić przyjemność - powiedziała żartobliwie, ale widać było po jej minie czy zachowaniu, że jest zadowolona, czym sprawiła mi nie lada przyjemność.
- Nawet nie wiesz, jak cudownie smakujesz i jaką frajdę miałam, że pozwoliłaś mi się tak pieścić, a że przy tym udało mi się sprawić ci trochę przyjemności, to tym bardziej jest mi miło i przyjemnie - powiedziałam, nie ukrywając zadowolenia oraz uczucia jakie do niej żywiłam. Popatrzyła uważnie na mnie i widząc szczerość oraz radość w moich oczach, przygarnęła mnie do siebie, zaczynając pieścić i całować moje małe cycki. Zaczęłam odwzajemniać się jej tym samym.  
- Martuś, nic nie rób! Pozwól mi popieścić cię tak, jak ty pieściłaś mnie - odezwała się Halinka. Mówiąc prawdę, zaczęło mi się robić dobrze, ale tym bardziej miałam ochotę, aby ponownie pieścić jej ciało.
- Halinko, jest mi niesamowicie przyjemnie, jak mnie pieścisz, ale pozwól mi pieścić również siebie. Masz takie cudowne ciało, że nie mogę utrzymać rąk i ust, same się do ciebie wyrywają - powiedziałam, bo rzeczywiście tak było.  
- Martuś, zachowujesz się jak niewyżyty demon seksu. Dałaś mi niesamowity orgazm, chcę ci to wynagrodzić i odwdzięczyć się, a ty dalej chcesz zajmować się mną? To jak mam to zrobić? - zapytała pogodnym, prawie wesołym głosem.  
- Obie zajmiemy się równocześnie naszymi cipkami - powiedziałam neutralnym tonem, jakbym mówiła o obieraniu ziemniaków, a nie o obrabianiu cipek.
- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytała Halina, a ja pomyślałam, że kpi ze mnie. Nie sądziłam, że moja kochana, najstarsza siostra jest tak 'surowa' w tych sprawach. Teraz jest to dla mnie zrozumiałe.      
     Znając jej zasady, którymi kierowała się w życiu, po prostu Halinka nigdy z nikim na te tematy nie rozmawiała, ani nikogo o to nie pytała, a jedynym chłopakiem, którego znała to był Piotrek, który prawdopodobnie o pieszczotach, seksie oralnym czy pozycjach erotycznych miał takie samo pojęcie jak Halina, czyli nijakie lub żadne.  
     To dlatego Halina pozwoliła mi się zdominować w naszych pieszczotach i tak pozytywnie reagowała, kiedy pieściłam, czy drażniłam jej punkty czy strefy erogenne, o których pewnie też nie wiedziała. Teraz dopiero do mnie dotarło, że Halinka pieszcząc mnie, papuguje dokładnie to, w jaki sposób ja ją pieszczę.  
     Moja biedna kochana siostra. To stąd jej słowa, że musi chyba wysłać Piotrka na szkolenie do mnie; co, gdzie i jak pieścić dziewczynę, żeby sprawić jej przyjemność.  
- Haluś, możemy to zrobić na dwa sposoby; ty położysz się na wznak, a ja położę się na tobie tyłem, przysuwając się swoją cipką do twojej twarzy. Ty będziesz mogła pieścić mnie od dołu, a ja leżąc na tobie, zajmę się twoją cipką od góry. Może też być odwrotnie, ja będę leżeć na dole, a ty na mnie. Podobnie możemy pieścić się, leżąc obok siebie na boku - odpowiedziałam pogodnie. Halinka ponownie spojrzała na mnie niepewnie i nieco podejrzliwie.
- Martuś, skąd ty to wszystko wiesz? - zapytała, jakby nie dowierzała, że to, co mówię, jest możliwe i ma sens.  
- No cóż, jestem po prostu ciekawa życia i nie tylko ja. Moja przyjaciółka ma starszą siostrę, tak mniej więcej w twoim wieku i to ona jest źródłem informacji mojej koleżanki, a ona moim - powiedziałam śmiało. Zarumieniła się, kiedy dotarło do niej, że ja wiem więcej o 'tych sprawach' niż ona.  
- To kładź się na mnie i bierzmy się do roboty - powiedziała, kładąc się na wznak i wyciągając do mnie ręce.
- Powoli Haluś, najpierw się musimy trochę rozgrzać; poliżemy się trochę, pobawimy się cyckami, a cipki zostawimy na koniec - przyhamowałam jej zapędy. Znowu ją zaskoczyłam, bo zobaczyłam w jej oczach niepewność i prawie zrezygnowaną minę.  
     Pewnie pomyślała sobie; i tak źle i tak niedobrze. Nasunęłam się wiec na nią i ponownie zaczęłam od całowania jej ust, wpychania języka i toczenia potyczek z jej językiem. 'Zaskoczyła' ponownie i podjęła zabawę. Równocześnie z 'dialogiem' ustno-językowym, bawiłam się jej cudownymi cyckami, wydziwiając i kreśląc palcami na jej brodawkach różne esy-floresy, gładząc, obejmując i obgniatając delikatnie jej półkule oraz podszczypując leciutko i pocierając palcami 'kamyki' sutków. Halinka też nie próżnowała, bo tak samo bawiła się moimi małymi cyckami.  
     Obie podnieciłyśmy się, więc przeszłam do drugiego etapu, przesuwając się ustami w stronę jej krocza, nasuwając się swoim ciałem na jej ciało. Kiedy okraczyłam ją, poczułam na brzuchu jej cycki i twarde sutki. Wycofałam się lekko w stronę jej twarzy i poczułam na pośladkach jej dłonie, przyciągające mnie w stronę jej ust. Prawie równocześnie dotknęłyśmy ustami naszych cipek. Ja zanurkowałam w jej fryzurkę, a ona w moją szczelinkę. Przechyliłam głowę i ponownie objęłam ustami główkę jej łechtaczki, a Halinka rozgarnęła językiem fałdki i językiem wjechała w moją szparkę.  
     Zaczęłyśmy się nawzajem zalewać 'sokami'. Jej smakowały mi bardzo, ale chyba i moje były niezłe, bo czułam jak Halinka też sumiennie mnie wylizuje. Krótkimi, lekkimi, wzdłużnymi liźnięciami obok łechtaczki pobudzałam ją coraz bardziej, ona mnie też, powtarzając prawie to samo. Oczyściłam śliną palce i wsunęłam na początek dwa, lekkimi ruchami suwając po górnej ściance pochwy. Usłyszałam głębokie westchnięcie i zadrganie ciała. Widocznie dotknęłam czułego punktu. Zwinęłam więc wszystkie cztery palce, wsuwając je w szparkę i zaczęłam bardziej energiczne suwy wzdłuż pochwy, drażniąc czy pobudzając wszystkie punkty i strefy erogenne w jej przedniej części.  
     Halina nie pozostała mi dłużna, ale kiedy podkręciłam tempo suwów w jej cipce i ssanie czy lizanie jej łechtaczki, Halina ponownie 'odleciała'. Pomimo, że nie doprowadziła mnie do orgazmu, miałam nielichą satysfakcję, że ponownie zapewniłam jej przyjemność, a głównie o to mi chodziło. Ja na brak orgazmów nie mogłam narzekać, bo podczas 'zabawy' z mamą czy bliźniaczkami zawsze mogłam liczyć, że dając im orgazmy, też zawsze mi się skutecznie zrewanżują. Zabawa z Haliną i jej zachowanie dała mi natomiast wiele do myślenia. Nie byłam pewna, ale prawdopodobnym wydało mi się, że 'szczęście' Haliny w trakcie pożycia seksualnego z Piotrkiem jest wielce problematyczne.  
     Być może dlatego, bez żadnego oporu godzi się na zabawę erotyczną ze mną, swoją najmłodszą siostrą, nie mając przy tym żadnych specjalnych skłonności do dziewczyn. I nie tylko godzi się, ale wręcz oczekuje, że jej taką zabawę zaproponuję. To nie Piotrek rozbudził ją jako kobietę, ale ja. Zsunęłam się z siostry i odwróciłam do niej twarzą. Miała przymknięte oczy, które po chwili otworzyła.  
- Znowu to powtórzyłaś! Dałaś mi przyjemność, a ja 'odfrunęłam'. I co teraz? - zapytała z uśmiechem, widząc, że wpatruję się w nią.
- Halinko, możesz mi coś powiedzieć, ale szczerze? - zapytałam, rewanżując się jej uśmiechem.  
- Pewnie! Nigdy cię nie oszukałam i nie mam zamiaru tego robić - zapewniła mnie.  
- Czy ty Halinko jesteś szczęśliwa z Piotrkiem? - zapytałam wprost.
- Tak, a dlaczego pytasz? - odpowiedziała nieco zaskoczona, dalej uśmiechając się do mnie.
- Dał ci kiedyś taki orgazm, jak ja? - indagowałam dalej. Widać było, jak zmieszała się.
- Martuś, co się dzieje? Co znaczą te pytania? - momentalnie spoważniała, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Bo chciałabym, aby moja piękna, mądra siostra była szczęśliwa - odpowiedziałam bez wahania.  
- Jestem! Zresztą, nie tylko łóżko daje szczęście - powiedziała zdawkowo, już bez uśmiechu.
- I tu mylisz się moja piękna siostrzyczko! Już starożytni filozofowie greccy uważali, że kto nie osiąga szczęścia w łóżku, jest zgorzkniały, bez polotu, rzadko osiąga sukces w życiu - przytoczyłam opinię, którą na poczekaniu wymyśliłam. Miałam cichą nadzieję, że Halinka nie będzie ciągnąć tego tematu dalej i sondować mojej znajomości filozofii starożytnej.
- Chyba coś się wykluło w tej twojej główce, bo wyraźnie pogrywasz ze mną? - próbowała zbagatelizować poruszoną przeze mnie sprawę i zamknąć niewygodny dla siebie temat.
- Halinko, nie chcę wymądrzać się, bo gdzie mi tam do ciebie, ale co powiedziałabyś na to, gdybyśmy obie zabawiły się razem z Tomkiem? - rzuciłam propozycję, która powinna wstrząsnąć Halinką. I chyba tak się stało, bo moja siostrzyczka wyciągnęła rękę i przyłożyła mi ją do głowy.
- O kurcze, ale parzy! - oderwała rękę i zaczęła nią potrząsać. Nie okazała jednak tego, czego przez chwilę obawiałam się; emocji i złości do mnie.
- Co ci przyszło do głowy i dlaczego? - zapytała, patrząc mi w oczy poważnym spojrzeniem.
- Bo cię kocham i szanuję, podobnie jak mamę i chcę, żebyś była szczęśliwa - odpowiedziałam, podtrzymując neutralny ton.
- Przecież mówiłaś, że kochasz Tomka i jest ci bardzo drogi, to skąd ta propozycja? - kontynuowała, dostrajając się do mnie.
- Jedno drugiego nie wyklucza. Kocham was i nie jestem zazdrosna, a ty mogłabyś spróbować, jak to jest z innym chłopakiem. Może wtedy poczułabyś się rzeczywiście kochana, adorowana i szczęśliwa. Może i Piotrek zacząłby się wtedy starać więcej, abyście oboje nie gnuśnieli w swoim związku, a rozwijali się jako przyszłe małżeństwo - dodałam, czując, że nie powinnam dociskać Halinki. Ziarno wątpliwości w Halince przecież zasiałam.
- No dobrze! Powiedziałaś 'a', a teraz jak to sobie wyobrażałaś mądralinko? - usłyszałam. A jednak, coś tam w głowie Halinki 'zaskoczyło' - pomyślałam.
- Normalnie! Najpierw bym go zapytała, czy nadal go interesujesz? - powiedziałam.  
- I co dalej? Przypuśćmy, że byłby zainteresowany, to jak to miałoby wyglądać? - indagowała dalej. Wyglądało na to, że posiane przeze mnie ziarno, zaczęło rozwijać się w głowie Halinki.
- Mówisz; przypuśćmy, że byłby zainteresowany? To nie widzisz, jak wodzi za tobą tymi swoimi niesamowitymi ślepiami, jak omal nie ślini się na twój widok? Czemu wcale zresztą nie dziwię się, bo dziwne by było to, gdyby na ciebie nie reagował - podbudowywałam siostrę, bo faktycznie Tomek, kiedy tylko Halinka pojawiała się w zasięgu, nie spuszczał z niej oczu.
- No więc przypuśćmy, że tak jest i co….? - ciągnęła Halina dalej.  
- Wtedy powiem mu, że może cię bzyknąć - powiedziałam i roześmiałam się.  
- Martuś, przecież wiesz, że nie mogę - mitygowała mnie i jednocześnie usprawiedliwiała się.
- To ci coś dosypię do kawy czy herbaty i wtedy nie będziesz nawet wiedzieć, co się z tobą dzieje - powiedziałam żartem. Halina momentalnie spoważniała.
- Jestem więcej niż przekonana, że nie zrobiłabyś mi tego - powiedziała, ale pewnie taka myśl zaświtała jej w głowie.
- Poza tym, jakbym nie czuła czy nie wiedziała, co dzieje się ze mną, to po co miałaby być ta cała 'zabawa'? - ziarno nie tylko zakiełkowało, ale zaczęło szybko rosnąć w głowie Haliny. Wyglądało na to, że sama poszukuje jakiegoś rozwiązania, które byłoby dla niej do przyjęcia, a sama miałaby możliwość przekonać się, jak to jest z innym, a do tego młodszym i kuzynem, przystojniejszym od jej Piotrka.
- No to byś udawała, że śpisz lub jesteś pod wpływem czegoś, nie reagując. Wtedy byś czuła, że cię posuwa, a jednocześnie nie miałabyś poczucia, że zdradzasz Piotrka - też zaczęłam wymyślać różne scenariusze tego 'eksperymentu'.  
- Sądzisz, że Tomek by na coś takiego poszedł? - dociekała i dociskała mnie niemiłosiernie.
- Myślę, że tak, bo przecież byłby ze mną. Najpierw ja bym cię spróbowała 'rozgrzać', bo przecież musiałabyś być odpowiednio nasmarowana, a ty oczywiście 'nie wiedząc' co się dzieje, reagowałabyś, to znaczy twoja cipka i cycki reagowałyby, niezależnie od twojej woli. Tomek ma niezły 'sprzęt' w majtkach, więc wziąłby cię od tyłu, a ja pomagałabym mu, aby cię przypadkiem nie zostawił 'niezaspokojoną'. Jesteś zabezpieczona, więc spuściłby się w tobie, a ja po prostu mając ręcznik, pilnowałabym, aby to nie wylało się z ciebie na pościel - wyjaśniałam siostrze w jaki sposób widziałabym przeprowadzenie 'eksperymentu'.
- Ja dalej nie wierzę, że Tomek zdobyłby się na takie coś, żeby w ten sposób 'przelecieć' bezwolną dziewczynę. Przecież to jest fajny chłopak i nie ma co pakować go w tego typu podchody czy 'eksperymenty' - Halina coraz bardziej nakręcała się i nabierała chęci na 'bzykanie' się z Tomkiem, ale widać było, że lubi Tomka i nie chce narażać go na to, żeby musiał brać ją podstępem. Mimowolnie napytałam sobie biedy. Kręciło mnie co prawda, żeby Halina miała możliwość porównania walorów 'sprzętowych' oraz podejścia czy kultury współżycia Piotrka i Tomka, ale przy okazji okazało się, że siostra wyraźnie oczekuje ode mnie rozwiązania problemu, który sama sprowokowałam i wywołałam.
- No to powiem mu, że jesteś chętna do zabawy, ale kiedy wejdziemy do pokoju, udasz, że już śpisz. Ja spróbuję cię rozgrzać i rozbudzić, odkrywając cię i ukazując mu wszystkie twoje walory. Rozchylę twoje fałdki, ukazując mu twoją łechtaczkę, sikawkę i wejście do szparki. Mam nadzieję, że widok ten nie rozerwie mu jąder. Ty nadal będziesz 'spać', a ja spróbuję go przekonać, żeby wziął cię od tyłu, a ty wtedy obudzisz się, trochę pokrzywisz się, pokręcisz nosem, ale ponieważ będzie już w tobie, będzie ci już wszystko jedno, a Tomek będzie musiał wykazać się, abyś przestała gniewać się na niego - przedstawiłam Halinie kolejną wersję 'zabawy' erotycznej z udziałem jej i Tomka. Widziałam po minie Halinki, że moje słowa ją dobrze nakręciły. Zarumieniła się i mimowolnie pogładziła się po kroczu, chyba wyobrażając sobie spojrzenie i reakcję Tomka.
- Martuś, musimy to jeszcze obie przemyśleć i obgadać szczegóły - Halina już bez obiekcji czy skrupułów zaakceptowała możliwość uczestniczenia w 'zabawie' z moim i Tomka udziałem.
      Prawdę mówiąc, nie zdziwiło mnie to wielce, bo przecież widziałam, że Halinka, ilekroć Tomek bywał u nas, też była lekko pobudzona jego obecnością i tak jakby radosna. Starała się zachowywać niby biernie czy obojętnie, ale nieraz przyłapywałam jej spojrzenia, rzucane w stronę Tomka, które mówiły same za siebie.  
     I kiedy wyjechałam jej z propozycją 'zabawy' z Tomkiem, zareagowała niby oburzeniem, ale coś takiego musiało pewnie nieraz pojawiać się w jej myślach czy było już nawet zagnieżdżone w jej głowie. Teraz pewnie też rozgrzesza się w myśli, że to ja wręcz ją przymusiłam do rozważenia czegoś takiego, jak zdradzenie Piotra z innym chłopakiem. I dobrze! - pomyślałam. Niech też pozna życie z nieco innej strony, niż ta, którą 'ogląda' od pięciu lat, zamknięta w 'kokonie', który zbudowali wokół siebie razem z Piotrem.  
     Teraz należało tylko odpowiednio przygotować do tego Tomka, aby nie stchórzył w którymś momencie i naraził Halinkę, mnie i siebie na śmieszność, frustrację czy kompleksy. Rozważając to wszystko, byłam gotowa zaryzykować nawet próbę rozprawiczenia mnie przez Tomka w czasie tej 'zabawy', nie zważając na stan tej mojej pieprzonej 'błony', jaki by on nie był. W ostateczności Halinka czy Tomek pomogliby mi pozbyć się jej, przebijając ją palcem, podobnie jak zrobiły to bliźniaczki, posługując się moimi palcami. I tego się trzymajmy - pomyślałam. ...cdn…  

  
               *********************************************************
            Zdrowych, Pogodnych, Wiosennych i Wesołych Świąt Wielkanocnych
                                      dla
                  Wszystkich Czytelniczek i Czytelników i ich Rodzin
                                     oraz
                     Ciepłego, Radosnego Śmigusa - Dyngusa
                                     wraz
                       z serdecznymi pozdrowieniami - franek42

3 komentarze

 
  • Użytkownik POKUSER

    Już co prawda po świętach, więc życzę wszystkiego najlepszego na dalszą część roku dla Szanownego Autora, jak i dla nas czytelników :) Dołożyłeś ładnie do pieca z tym odcinkiem, Młoda to nieźle ziółko, w pozytywnym sensie, rzecz jasna. Dużo weny na kolejne odcinki, bo potencjał jest ogromny  :bravo:

    8 kwi 2018

  • Użytkownik edi

    fajnie sie czyta czekam co wykluje sie dalej  WESOLYCH SWIAT
    :P

    29 mar 2018

  • Użytkownik franek42

    @edi Witam. Dziękuję za post i życzenia. Pozdrawiam

    29 mar 2018

  • Użytkownik disciple

    Czekam na kolejną część. Wesołych Świąt.

    27 mar 2018

  • Użytkownik franek42

    @disciple Witam. Wysiliłeś się strasznie. Też ci życzę a to czekam, to w formie życzenia czy rozkazu? Pozdrowienia

    27 mar 2018

  • Użytkownik disciple

    @franek42 To nie rozkaz tylko prośba:) Świetnie piszesz tę sagę o Marcie:) Wesołych pogodnych świąt życzę i dobrej weny na dalsze części:)

    28 mar 2018

  • Użytkownik franek42

    @disciple Witam ponownie. Dziękuję za post i życzenia. Pozdrawiam

    29 mar 2018