Marta N. - cz. siódma

Marta N. - cz. siódma

     Tak więc wyjawienie mamie moich myśli i pragnień, zabiło jej porządnego ćwieka. Poglądy moralne i nakazy obyczajowe, a także rozum podpowiadał mamie; wyrzucenie mnie z jej łóżka i wyciągnięcie wobec mnie odpowiednich konsekwencji, za 'zaśmiecanie' sobie umysłu takimi myślami czy marzeniami niestosownymi czy nie pasującymi do dorastającej nastolatki, do tego jej najmłodszej córki. Ale w myśli mojej mamy pojawiło się pewnie też podyktowane sercem kochającej matki alternatywne rozwiązanie; zaspokoić moje pragnienia i pozwolić się popieścić, obserwując przy tym, czy są to normalne objawy burzy hormonalnej nastolatki, czy przejawy pojawienia się w mojej głowie ukrytej dewiacji seksualnej. Mama po dłuższej chwili zastanowienia, wybrała to drugie rozwiązanie.  
- Cóż, jesteś moją córką i w jakimś stopniu przyczyniłam się do tego, że twoje ciało się obudziło, więc mimo, że postawiłaś mnie pod przysłowiową 'ścianą', nie będę wredną matką, która wszystko najlepiej wie, co jest dobre dla jej dzieci. Przekonałaś mnie córciu i nie widzę innego wyjścia. Tak więc moje ciało jest do twojej dyspozycji. Wygląda na to, że oczekujesz też ode mnie wzajemności, na czym ona według ciebie ma polegać? - mama spokojnym, normalnym tonem zwróciła się do mnie, wyrażając zgodę na udział w zabawie, którą zaproponowałam.  
- Mamo, nie chcę wpędzać cię w kompleksy czy stawiać pod ścianą. Pragnę cię popieścić, ale ma to być dla ciebie przyjemnością, nie zmartwieniem. Martwisz się o mnie, czuję to, ale naprawdę jestem normalna. No może trochę 'odchylona' od normalności, bo drażnią mnie te wszystkie zasady czy nakazy, ale to wszystko. Nie chcę dalej roztrząsać tego tematu, ale powiedz mi szczerze mamo; czy dalej chcesz, abym popieściła cię, czy robisz to tylko przez wzgląd, że mnie kochasz i że jestem twoją córką? - zapytałam mamę wprost.  
- Chcesz pieścić się ze mną czy dyskutować? - odpowiedziała mama pytaniem, uśmiechając się do mnie zachęcająco i ściągnęła z siebie koszulkę, prezentując mi swoje cycki, które mnie tak fascynowały. Położyła się i przygarnęła mnie ramieniem.
- No, na co czekasz? Moje piersi czekają na twoje pieszczoty - powiedziała, całując mnie w usta. Wdarłam się do jej ust językiem i lizałam jej wnętrze jak szalona, ssąc i potykając się z jej językiem. Mama zaskoczona z początku moją gwałtownością, podjęła wyzwanie i zaczęła odpowiadać na moją zaczepkę, zaczynając coraz mocniej oddychać. Ja też, bo mnie też to podnieciło. Całowałam swoją mamę jak kochanka, wprowadzając ją w stan podniecenia, którego się pewnie nie spodziewała. Opuściłam jej usta, a mama westchnęła, widocznie sposób w jaki penetrowałam jej usta wyraźnie się jej spodobał, ale ja już myślałam o jej cudownych półkulach, które na mnie czekały. Objęłam ustami dużego, twardego sutka i zassałam. Mamę aż poderwało. Położyła rękę na mojej głowie, a ja podszczypując wargami i ssąc to jednego, to drugiego sutka, gładziłam dłonią okolice brodawek oraz leciutko ugniatałam jedwabiste i miękkie w dotyku, jednocześnie pełne i sprężyste pod dotknięciem cycki. Mama dyszała coraz bardziej. Widocznie to, co robiłam, robiłam właściwie, bo nie interweniowała, tylko gładziła mnie leciutko po głowie, zaciskając od czasu do czasu dłoń. Ponieważ podniecenia mamy wzrastało coraz bardziej, moje zresztą też, uznałam, że czas zejść niżej i posmakować 'soków' mamy. Zaczęłam przesuwać się w stronę podbrzusza, liżąc i podszczypując jej jedwabiście gładką skórę. Dotarłam do owłosionego wzgórka. Pogładziłam dłonią miękkie owłosienie i dotknęłam sromu. Mama ponownie wzdrygnęła się, a z jej ust wydobył się jęk. Odgarnęłam dłonią włoski i objęłam ustami wzgórek, wywołując przyspieszenie oddechu mamy i swojego. Zeszłam dłonią niżej i przesunęłam po mokrym sromie. Kilkakrotnie przeciągnęłam palcami po szczelinie, cały czas dotykając i ssąc ustami nabrzmiałą łechtaczkę. Językiem odszukałam 'guziczek' wiercąc i uderzając to z jednej, to z drugiej strony. Palcami zaczęłam 'grać' na tym czułym instrumencie mamy, przesuwając palcami po szczelinie i docierając do szparki, w którą zapuszczałam jeden czy dwa palce wiercąc i delikatnie suwając po wejściu do niej. Kiedy liznęłam kilkakrotnie wzdłuż i poprzek łechtaczki, a potem zassałam 'guziczek' obejmując ustami główkę łechtaczki, mama wydała głośny jęk, zacisnęła uda i znieruchomiała. 'Odleciała'. Ponieważ mnie również niewiele brakowało, gładząc leciutko cipkę mamy, pogładziłam mocniej swoją cipkę i ciepło rozlało się również po moim ciele. Orgazm nie był może tak intensywny, jak wtedy, kiedy mnie pieścił Tomek, ale zrobiło mi się bardzo przyjemnie. Mama też oprzytomniała i przygarnęła mnie do siebie.
- Córciu, sprawiłaś mi niesamowita przyjemność i co teraz? Mam ci się odwzajemnić? - zapytała cicho wzruszonym głosem.
- Mamo, nie tylko tobie sprawiłam przyjemność, bo sobie również. Pieszcząc cię, sama się również podnieciłam i kiedy ciebie dopadł orgazm, pogładziłam cię lekko po cipce i drażniąc równocześnie swoją łechtaczkę, też wywołałam orgazm u siebie, tak, że ja też miałam całkiem niezłą przyjemność - odpowiedziałam mamie i soczyście pocałowałam ją w usta.
- Wiesz co? Nie wiedziałam, że mam tak rozgarniętą i rezolutną córkę. Jeżeli więc nic więcej nie potrzebujesz ode mnie, to śpimy. Chcę cię czuć przy sobie - powiedziała i założyła swoją koszulkę. Ja poprawiłam swoją i położyłam się przy mamie, która przygarnęła mnie do siebie. pocałowała na dobranoc i objęła ramieniem. Obie jednak nie byłyśmy przyzwyczajone do spania w takiej pozycji, więc zaproponowałam mamie, żeby położyła się w normalnej dla siebie pozycji i kiedy położyła się na boku, na którym zwykle zasypiała, odwracając się do mnie tyłem, położyłam się za nią i wsunęłam rękę pod jej pachę, obejmując dłonią jej miękką, jędrną pierś. Mama to zaakceptowała i po chwili obie zasnęłyśmy.  
Obudziła mnie mama, gładząc mnie po buzi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam pochyloną nade mną mamę z wesołą, pogodną miną.
- Martuś, pieszczochu mój, trzeba wstawać! - powiedziała mama żartobliwie, ale z tkliwością w głosie, a potem uśmiechając się, pocałowała mnie i serdecznym gestem pogładziła po buzi.  
- Która godzina mamo? - zapytałam, przeciągając się. Czułam się wyluzowana i szczęśliwa, widząc uśmiech na buzi mamy. Widocznie sprawiłam jej nie lada przyjemność i pewnie nie żałuje już, że się na to zgodziła. A ja też miałam nielichą frajdę, pieszcząc i poznając ciało mojej pięknej, zadbanej mamy.  
- Dochodzi siódma, więc masz jeszcze trochę czasu - powiedziała mama i poszła do kuchni. Wstałam i uporządkowałam pościel, a potem zapukałam do łazienki.
- Właź! - usłyszałam głos Martyny, wycierającej się w wannie.
Weszłam i usiadłam na sedesie. Wysikałam się i podeszłam do wanny. Pogładziłam cycki Martyny i uśmiechając się dałam jej buziaka na 'dzień dobry'.
- Marta, czy ty masz jakieś skłonności do dziewczyn? - zapytała, patrząc na mnie poważnym wzrokiem, i wychodząc z wanny, sięgnęła po ręcznik.
- Nie wiem! Może? Podobają mi się twoje cycki i mam ochotę pobawić się nimi. Widziałam jednak, że jak cię dotykam i gładzę po tych cyckach, to nie jest ci to wstrętne? - odparłam Martynie, zabijając jej pewnie podobnego ćwieka w głowie, jak mamie. Weszłam do wanny i zaczęłam się myć, podczas gdy Martyna myła zęby.
- Nie, nie było i nie jest, a na dodatek podnieciło mnie jak diabli - stwierdziła Martyna.
- No widzisz! A jak obie z Sabiną robicie sobie dobrze, to widzisz w tym coś złego? - zapytałam ja z kolei.
- Chciałaś chyba powiedzieć, że jak ja Sabinie robię dobrze, bo ona rewanżuje mi się bardzo oszczędnie i za każdym razem muszę to 'wydzierać' z niej - odparła Martyna poważnie.
- Ale to ciebie nie razi? A mnie pytasz, czy mam jakieś skłonności? - stwierdziłam, pytając ją wprost.  
- Dobrze Marto! Masz rację! Głupio to wyszło, więc musimy się umówić na coś takiego i zobaczymy, co z tego wyjdzie? - zakończyła dyskusję Martyna i już bez niedomówień podeszła do mnie i pocałowała mnie w usta pocałunkiem nie całkiem siostrzanym.
- Pewnie! Musimy oswoić Sabinę i może uda się włączyć w to Tomka - oświadczyłam. Martyna zrobiła taką minę, jakbym jej zrobiła krzywdę i zatrzymała się w drzwiach.
- A mama? Przecież sama powiedziałaś, że Tomek bzyka mamę - powiedziała cicho, cofając się z powrotem do łazienki i zamykając drzwi.  
- To co? Powiedziałam mamie, że Tomek prawdopodobnie zaliczy każdą z nas i nie powinna być o to zazdrosna, tak jak my nie jesteśmy zazdrosne o nią - oznajmiłam jeszcze więcej zaskoczonej, a właściwie zszokowanej Martynie.
- Ty powiedziałaś tak mamie? I co mama na to? - zapytała, patrząc na mnie wzrokiem, jakby widziała kogoś innego niż mnie.
- Nic! Roześmiała się i powiedziała, że jakoś musimy się Tomkiem podzielić - odpowiedziałam i sama się roześmiałam. Zobaczyłam jak rozbiera w myślach to, co powiedziałam i chyba nie było jej do śmiechu to, że powiedziałam mamie o Tomku i o ich 'cnotach', tak jej jak i Sabiny, których być może pozbawi je Tomek.  
- A ty zmiataj już stąd i ubieraj się, bo obie nie zdążymy do szkoły - powiedziałam do Martyny. Uśmiechnęła się i nic nie mówiąc, wyszła z łazienki. Chyba zyskałam sporo plusów u Martyny za swoje wypowiedzi, bo kiedy skończyłam poranną toaletę i pojawiłam się w kuchni, Martyna patrzyła na mnie całkiem innym wzrokiem niż dotychczas. Podobnie jak mama. Chyba obie przestały już uważać mnie za dziecko, czy grzeczną dziewczynkę. Tylko Sabina małomówna jak zwykle uważała mnie pewnie nadal za małolatę, na którą nie warto zwracać uwagi. Halina natomiast, jak zwykle serdeczna, rozdając na wychodne buziaki, popatrzyła na mnie uważnie, jakby zauważyła czy wyczuła jakąś zmianę we mnie czy moim zachowaniu. Zjadłyśmy śniadanie i zapakowałyśmy do szkolnych toreb kanapki, przygotowane przez mamę. Pożegnałyśmy się z mamą buziakami i wyruszyłyśmy do szkoły. Dawno już nie odczuwałam takiego zadowolenia w drodze do szkoły, jak w ten piątek. W myślach i wyobraźni zaczęłam podsumowywać wszystko co wydarzyło się i co mogło się jeszcze wydarzyć; mama kupiła wersalkę do mojego kącika, z której będzie mógł korzystać Tomek, kiedy nas odwiedzi i być może przenocuje. Poza tym pozwoliła się popieścić przeze mnie i doznała przyjemności, tak ona jak i ja. Po szkole miałam iść po Tomka i być może wróci ze mną i zostanie do niedzieli, albo nawet do poniedziałku, jak w tym tygodniu. Byłaby to dla mnie przyjemna perspektywa ponownego wspólnego spania z mamą i Tomkiem na tapczanie mamy. Zajęcia w szkole upłynęły mi nad podziw szybko i co ważne, zarobiłam dwie czwórki z odpowiedzi z matmy i historii. Moje szare komórki pracowały nad wyraz wydajnie, wyciągając z odpowiednich 'szufladek' właściwe odpowiedzi. To mnie jeszcze dodatkowo podbudowało i podpowiedziało, że byłoby dobrze gdyby Tomek poza sobotą i niedzielą mógł spędzać z nami jeszcze jeden dzień jako korepetytor, pomagając nie tylko Martynie i Sabinie, ale również i mnie. Postanowiłam więc najpierw wysondować Tomka, czy on by się na to pisał oraz czy widziałby możliwość załatwienia tego w szkole? a dopiero potem angażując już oficjalnie do tego tematu mamę. Po powrocie ze szkoły odgrzałam sobie przygotowany przez mamę obiad, opróżniłam meblościankę ze swoich rzeczy i złożyłam je w kąciku mamy, a potem z nową energią wyruszyłam po Tomka. Znając już drogę i maszerując w dość dobrym tempie, dotarłam do PSM kilkanaście minut po szesnastej. Podeszłam do dyżurki i widząc młodego chłopaka, wysiliłam się na najbardziej 'gruchający', słodki głos.
- Dzień dobry panu! Czy mogłabym skontaktować się z kuzynem Tomaszem Ś. z pierwszego roku nawigacyjnego? - zapytałam uprzejmie, uśmiechając się.
- Dzień dobry! A w jakiej sprawie? - odpowiedział równie uprzejmie.  
- Chciałam się upewnić, czy przyjdzie dzisiaj do nas, tak jak zapowiedział? - odparłam, podtrzymując uprzejmy ton głosu.
- Proszę poczekać, zorientuję się - odpowiedział i wyszedł z dyżurki. Nie było go przez chwilę i po chwili pojawił się razem z Tomkiem.
- Marta, ty tutaj? - zdziwił się Tomek, widząc mnie.
- Możesz ją wpuścić? - zapytał dyżurnego.
- Pewnie, niech wejdzie! - zgodził się i nacisnął jakiś przycisk. Zabrzęczało przy bramie, więc podeszłam do furtki i nacisnęłam klamkę. Furtka otworzyła się, więc weszłam na teren szkoły i zobaczyłam Tomka idącego naprzeciw mnie.  
- Pewnie znowu przyszłaś po mnie, tak? - zapytał, witając mnie buziakiem w policzek.
- Całuj jak człowiek! - powiedziałam i przycisnęłam usta do jego warg. Odwzajemnił całusa.
- Martuś, nie wiem czy mnie puszczą, bo mamy mieć jutro zajęcia. Muszę zapytać mojego wychowawcy, bo tylko on może mnie zwolnić - powiedział i podał mi rękę, ruszając w stronę internatu.
- Coś musimy wymyślić, aby to było w miarę poważne i nadające się do zwolnienia z zajęć - powiedział Tomek. Zaczęłam myśleć intensywnie, Tomek też.  
- To, że mam chęć spać i pieścić się z tobą, chyba nie chwyci? - zażartowałam, śmiejąc się do niego. Rozbroiłam go zupełnie, bo roześmiał się, patrząc mi w oczy i widząc we mnie nie dziewczynkę, a dziewczynę, którą pieścił i która pieściła czy dotykała jego. Za to spojrzenie, zyskał u mnie wszystko.
- Raczej chyba nie! - odparł, podtrzymując żartobliwy ton.
- Już wiem! - powiedziałam.  
- Moja najstarsza zamężna siostra chrzci dziecko, a ty masz być ojcem chrzestnym - poddałam mu myśl.
- Tak, ale dzieci chrzci się przeważnie w niedzielę, a jutro jest sobota - odpowiedział.
- Ale u nas w parafii chrzty dzieci przeprowadza się w soboty, nie w święta - podtrzymywałam swoją propozycję.
- Może tak być, ale nie musi. Wiesz jakie jest teraz nastawienie do kościoła? - odparł Tomek.
- Nie mamy nic innego, bardziej świeckiego? - zastanawiał się jeszcze Tomek.  
- Choroba babci, choroba mamy, wypadek, wyjazd w Polskę, wykopki na działce, naprawa altany na działce, przywóz i montaż mebli, a w domu same baby, co by tu jeszcze? - zastanawiałam się głośno.
- Dobrze! Przywóz i montaż mebli oraz przygotowanie pokoju na powrót twojej siostry z noworodkiem. To się trzyma kupy - stwierdził Tomek i przyspieszył kroku.
- Musimy go jeszcze zastać, bo miał wychodzić - powiedział, tłumacząc zwiększenie tempa.
Weszliśmy do internatu i podeszliśmy do pokoju wychowawcy. Tomek zapukał i po chwili w drzwiach pojawił się mężczyzna w średnim wieku.
- Panie kapitanie, elew Tomasz Ś. prosi o zwolnienie z zajęć w dniu jutrzejszym - zwrócił się do niego Tomek.
- A ta młoda dama co tu robi? - zapytał, uśmiechając się do mnie.
- To właśnie moja kuzynka, która przyszła zawiadomić mnie, że w dniu jutrzejszym przywożą meble do ich domu i trzeba je zmontować, aby przygotować pokój na przyjęcie jej siostry z nowo narodzonym dzieckiem, która jutro wraca ze szpitala - zwrócił się Tomek z prośbą do swojego wychowawcy.  
- Jak ty się nazywasz? - zapytał wychowawca Tomka.  
- Tomasz Ś. - odpowiedział krótko. Wychowawca cofnął się do pokoju i po chwili wrócił, wertując kartki swojego notatnika.
- Zgoda! I tak nic nie stracisz, bo widzę, że jesteś po maturze i ze stopniami, o których inni mogą pomarzyć. Kiedy chcesz wracać? - zapytał.
- W poniedziałek o 6.45 panie kapitanie - odpowiedział Tomek.
- Znowu zgoda! Baw się dobrze! A ty jak masz na imię młoda damo? - zwrócił się do mnie.
- Marta, panie kapitanie! - odpowiedziałam śmiało, podając swoje imię.
- Dla ciebie pan Jan, młoda damo! - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Dobrze że przyszłaś, bo twoje piękne ślepka załatwiły mu moją zgodę! - dodał i cofnął się do pokoju.
- Patrzcie, patrzcie! A wydawało mi się, że to taki szorstki w obyciu służbista, a tu twoje piękne ślepka go rozbroiły - powiedział wesołym głosem Tomek.  
- Tomek, a dlaczego ty zwracasz się do niego panie kapitanie? - zapytałam.
- Przecież to jest cywilna, nie wojskowa szkoła - dodałam.
- Bo on taki miał stopień w marynarce handlowej, zanim przeszedł do PSM, to jak do niego mam mówić? - zapytał, równie zaciekawiony, dlaczego zainteresowałam się tym.
Podeszliśmy do drzwi jego pokoju i Tomek zapukał.  
- Możesz wchodzić! - usłyszał. Otworzył drzwi i rozejrzał się po pokoju, w którym było dwóch jego kolegów. Nie widząc nic niepokojącego, kiwnął na mnie, żebym weszła.
- Moja kuzyneczka znowu chciała się z wami widzieć chłopaki - zapowiedział mnie.
- Oo…witamy pani Marto! - usłyszała prawie serdeczne powitanie.
- Wystarczy Marta! Ja też witam serdecznie kolegów Tomka i miło mi was widzieć - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, bo byli naprawdę miłymi chłopakami. Tomek przebrał się w swoje ubranie i po pożegnaniu się z jego kolegami, ruszyliśmy do naszego domu.
Cieszyłam się jak dziecko, które otrzymało ulubioną zabawkę, trzymając Tomka za rękę. Ponad trzydzieści godzin Tomek będzie z nami i trzy noce wspólnego spania, bo nie sądziłam, że mama nie pozwoli mi spać z nimi. Co prawda będzie już miał gdzie spać, kiedy będzie wersalka, ale tak czy inaczej, będę walczyć o przywilej spania z nim, jeżeli nie na tapczanie mamy, to na wersalce.  
- Tomku, będziesz miał coś przeciwko temu, żebym spała z tobą? - zapytałam ostrożnie, bo przecież teraz to Tomek będzie mógł decydować, komu pozwoli spać ze sobą.
- Jeżeli ci tylko mama pozwoli spać ze mną, to ja nie mam nic przeciw temu - odpowiedział wesołym tonem, ale nie do końca tak, jak chciałam czy oczekiwałam. Pewnie Halinę czy którąś z bliźniaczek, nie mówiąc o mamie widziałby przy sobie w łóżku chętniej ode mnie, bo mamę mógł bzykać do woli, Halinę też mógłby, ale zdawał sobie sprawę, że Halina ma chłopaka i jego szanse na kontakty intymne z nią były w tej chwili zerowe. Bliźniaczki też były niedostępne, a ja jeszcze nie dojrzałam do sytuacji, aby stać się kobietą, z którą mógłby współżyć. Przynajmniej tak uważała mama, uznając wiek czy ukończenie szesnastu lat, za minimalną granicę do podjęcia współżycia płciowego. Ja od kilku dni nie byłam już tego tak pewna, ale nie próbowałam przekonywać mamy, bo i tak była dla mnie bardzo tolerancyjna, więc bez sensu było wymuszać na mamie coś, co za kilka tygodni stanie się bezproblemowe. Na razie byliśmy w drodze do domu, a ja idąc obok Tomka wymachiwałam swoją i jego ręką jak dziewczynka, ciesząc się, że idę z nim do naszego domu.
- Tomku, widziałam i słyszałam, jak chwaliła cię Martyna, że tak prosto i przejrzyście wyjaśniłeś im czy przybliżyłeś problem z fizyki. Czy mógłbyś bywać u nas częściej niż w soboty i niedziele, na przykład we środę i pomagać mnie oraz bliźniaczkom w nauce matmy, fizyki i chemii? - zapytałam ot tak, od niechcenia.
- Martuś, nie wiem, czy pozwolą mi na to w tygodniu, chociaż we środy być może byłoby to możliwe, bo jest tylko jeden przedmiot z nawigacji, a reszta ogólne, które jak się dowiedziałem, będę miał zaliczone, więc i nauki po południu będzie mniej. Może tak zdarzyć się, że jak dobrze uzasadnię swoją prośbę, to być może będę mógł, może nie we wszystkie środy, ale w niektóre otrzymać przepustkę na odwiedziny rodziny w Gdyni - powiedział Tomek. I tego się trzeba trzymać - pomyślałam.  
     Dość szybko dotarliśmy do naszego mieszkania. Kiedy weszliśmy do przedpokoju, w domu panował harmider. Tomek przywitał się z Haliną, która nie popełniła już żadnego błędu i powitała Tomka soczystym całusem w usta, proponując na wejściu coś do picia i jedzenia. Tomek poprosił jedynie o herbatę, więc Halina poprosiła go do swojego pokoju, prosząc mnie o dotrzymanie towarzystwa gościowi, a sama zajęła się ekipą, w składzie trzech młodych ludzi, która przywiozła meble (wersalkę i nadstawki) i właśnie montowała to wszystko w moim kąciku. Stara meblościanka została już wyniesiona i w jej miejsce wstawiona została wersalka w beżowo-brązowym kolorze, takie jakie lubiłam i monterzy łączyli właśnie konstrukcję nadstawki z bokami wersalki, tworząc w ten sposób nową meblościankę wysoką pod sam sufit. Konstrukcja ta miała zostać połączona z nową, drugą meblościanką tworzącą pomieszczenie dla mnie o powierzchni ponad siedem metrów kwadratowych. Wejściem do tego mojego, już nie kącika a pokoiku, były rozsuwane, harmonijkowe drzwi, około siedemdziesięciocentymetrowej szerokości. Poprzednio wejściem był otwór, zasłonięty płócienną zasłoną. Miałam więc tak jak pozostałe siostry swój pokoik z mnóstwem półek i zamkniętych szafek oraz dwudrzwiową szafę na swoje ciuchy, a także pełno wymiarową wersalkę i biurko do nauki wraz z dwoma krzesłami. Od strony pokoju osłonę ścian mojego pokoiku tworzyły przykręcone do meblościanki płyty drewnopodobne imitujące ścianę z desek dębowych. Kiedy całość została zmontowana i wykończona, Halina, która zastępowała mamę podczas jej nieobecności, odebrała wykonanie całej usługi od ekipy i podziękowała im w imieniu mamy, wręczając resztę ustalonej zapłaty za całość czyli meble, transport i montaż plus kilkadziesiąt złotych na 'piwo', za co zrewanżowali się, zabierając ze sobą wszystkie odpady i śmieci związane z przywiezionymi meblami.
     Po wyjściu monterów, Halina weszła do pokoju i poprosiła mnie, abym pomogła jej posprzątać w pokoiku, przenieść sobie swoje rzeczy i pochować je z powrotem w szafkach czy schowkach. Tomek do nas dołączył, więc dość szybko uporaliśmy się z przeniesieniem i pochowaniem moich rzeczy. Zauważyłam kilkakrotnie, jak Halina spoglądała na Tomka spojrzeniem, w którym nie było niechęci czy obojętności, jaką można by było wnioskować z jej zachowania wobec niego. Tak nieraz patrzy na Tomka mama, ilekroć ma pewnie myśli z nim związane. Wcale jej się teraz nie dziwię, bo Tomek, przystojny, fajny chłopak jest obok, a jej Piotrka nie ma. Przecież to młoda dziewczyna i ma swoje potrzeby, tym bardziej, że zdaje sobie doskonale sprawę, że mama kocha się z Tomkiem, do tego zauważyła na pewno, że coś również łączy Tomka ze mną, tak samo jak widziała spojrzenia Martyny czy Sabiny kierowane w stronę Tomka. Pewnie jej zasady i postanowienia powoli kruszały, tym bardziej jak widzi w oczach Tomka niekłamany podziw i adorację swojej osoby.  
     Kiedy kończyliśmy lokowanie moich rzeczy w szafkach w moim pokoiku, wróciła z pracy mama. Była w niezłym humorze, kiedy więc zobaczyła Tomka, zaświeciły jej się oczy i uśmiech opromienił jej buzię. Tomek podszedł przywitać się z nią, a mama nie krępując się i nie przejmując się nami, objęła ustami jego usta i pewnie wjechała mu językiem do wnętrza, bo trochę trwało nim oderwała się od niego, a Tomkowi w nogawce wyrosło zgrubienie. Halina też to zauważyła, bo kilkakrotnie oblizała wargi, jakby jej naraz zaschło w ustach. Mama natomiast poczuła się jak nastolatka, bo usłyszałyśmy jak podśpiewuje sobie w łazience, przebierając się przy półotwartych drzwiach. Pewnie gdyby nas nie było, wylądowałaby z Tomkiem natychmiast w łóżku.
- To ile masz Tomku tego wolnego? - zapytała rzeczowo.
- Do poniedziałku rano - ubiegłam odpowiedź Tomka.
- Tak ciociu! I to dzięki ślepkom Marty - dodał Tomek, opowiadając z humorem całe zdarzenie z uzyskaniem zwolnienia od swojego wychowawcy. Jak wymyślaliśmy uzasadnienie do prośby o zwolnienie i o wypowiedzi wychowawcy, że to dzięki moim ślepkom daje Tomkowi zwolnienie na jutrzejszy dzień. Mama obejrzała mój pokoik, meble i zewnętrzną elewację meblościanki od strony pokoju.
- I jak Martuś, podoba ci się? - zapytała mama, wyraźnie zadowolona z zakupu i uzyskanego efektu, gdy byłyśmy same w moim pokoiku.
- Mamo, to jest jak z bajki, a ja mam swój pokój, ale dzisiaj marzę o czym innym? - odpowiedziałam mamie.
- Wiem, chcesz spać z nami, tak jak poprzednio, tak? - zapytała mama wprost, jakby czytała w moich myślach.
- Tak mamo! A jak Tomek będzie cię posuwał, ja będę pieścić twoje cycki - nie tylko odważnie ale prawie w bezczelny sposób zaproponowałam mamie wspólną zabawę z Tomkiem.  
- Martuś, może i zgodziłabym się, ale co pomyśli o nas Tomek? - zapytała cicho mama.
- Mamo, sądzę, że Tomek nie będzie miał nic przeciwko temu, jeżeli ty zgodzisz się na to - powiedziałam to dość pewnym, zdecydowanym głosem.
- A ty co? Siedzisz w jego głowie i znasz jego myśli? - zapytała mama, trochę już wkurzona na mnie, bo wyraźnie przegięłam, chcąc wymusić na mamie wygodne dla mnie rozwiązania.
- Mamo, kiedy zapytałam Tomka, czy będę mogła z nim spać, jeżeli nie będziemy spać wspólnie, to odpowiedział mi, że to zależy od ciebie - powiedziałam już bardziej ugodowo.  
- I co? Mam zgodzić się, abyś ty, moja najmłodsza, niepełnoletnia córka spała z dorosłym kuzynem, tak? - zapytała mama neutralnym tonem, bez wyraźnej złości, ale pewnie coraz bardziej na mnie wkurzona, bo sama zrozumiałam, że przeginam i to nieźle.
- Mamo, nie musisz oficjalnie zgadzać się, ale możesz przymknąć oko, jeżeli ja śpiąc oficjalnie z tobą, poleżę sobie przy Tomku, a nawet zasnę obok niego, jak ostatnim razem - podpowiedziałam mamie rozwiązanie, możliwe do przyjęcia.  
- Dobrze! Oficjalnie śpisz ze mną, a Tomek na wersalce. Nie będę wnikać, jeżeli w nocy pomylisz miejsca i położysz się na wersalce, o ile Tomek nie wkurzy się na ciebie i cię nie przegoni - powiedziała mama i roześmiała się. Pewnie wyobraziła sobie jak Tomek to odbierze. Ja też pomyślałam, w jakiej sytuacji znajdzie się Tomek, bo przecież mama na pewno nie odpuści mu możliwości kochania się z nim, jeżeli oboje już to zaakceptowali. Po wszystkim będzie chciał się przespać, a tu naraz ja właduję mu się do łóżka, licząc na wspólne pieszczoty….cdn….

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5033 słów i 27033 znaków, zaktualizował 2 sty 2018. Tagi: #dom #erotyka #wyprawa #po #Tomka #nowa #meblościanka #rozmowa

4 komentarze

 
  • POKUSER

    Witam w Nowym Roku :) I już spieszę nadrabiać zaległości

    23 sty 2018

  • xek

    Kolejna świetna część, fajnie że tak szybko ją napisałeś. Jedynie co zauważyłem i co mnie trochę wybiło z płynności czytania to część "- Dla ciebie pan Jan, młoda damo! - powiedział do Marty", cóż skoro piszesz to z punktu widzenia głównej bohaterki, lepiej byłoby "powiedział do mnie". Ciekawi mnie co będzie dalej, podejrzewam iż znajdzie się sposób by ów Tomek częściej gościł u jakże ciekawej rodziny. Główna bohaterka też widzę coraz bardziej się rozkręca, czyżby wyrosła z niej nimfomanka? hmmm ciekawe. Zastanawia mnie też jak się rozwinie sytuacja gdy wróci Piotrek, chłopak Haliny. Możesz ciekawie rozwinąć z nim sytuację, kto wie może i tamten cieszy się zainteresowaniem tych pań, mogą chcieć konkurować o ich względy (w obie strony -pań i panów), albo dogadać się i próbować zaspokajać je wspólnie zaspokajać. A kto wie czy Marta nie zainteresuje się również współlokatorami Tomka. Możliwości wiele. Pozdrawiam i życzę Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, wielu ciekawych pomysłów.

    1 sty 2018

  • emeryt

    @franek42. Cuda się zdarzają , lecz tego się nie spodziewałem. Ty z powrotem  z kolejnym odcinkiem tego opowiadania, Lecz korzystając z tego że już jesteś, chcę Tobie w tym pierwszym dniu Nowego Roku życzyć Tobie dużo  zdrowia  i wiele szczęśliwych chwil, oraz wspaniałej weny.

    1 sty 2018

  • franek42

    @emeryt Witam. Ja też życzę Tobie Drogi Przyjacielu w Nowym Roku przede wszystkim zdrowia, wszelakiej pomyślności i samych dni bez trosk, zmartwień i przeciwności losu. Dziękuję za post i życzenia. Pozdrawiam

    1 sty 2018

  • Robert72

    Witam Wszystkiego Naj... w Nowym Roku . Martuś nam się rozkręca robi się coraz ciekawiej. Marta z swoimi pięknymi ślepkami może częściej gościć u Tomka ? Dla mnie super .

    1 sty 2018

  • franek42

    @Robert72 Witam. Też witam cię serdecznie w Nowym Roku i Wszystkiego,  co dobre, zdrowia i kufereczek stóweczek. Za post dziękuję i pozdrawiam

    1 sty 2018