Marta N. - cz. druga

Kiedy dołączyła do nas mama i otrzymała karty, mieliśmy ponownie wznowić grę i zacząć na  serio grę w pokera, ale znowu powstrzymała nas mama..  
- Zaraz, zaraz! Gracie na punkty czy na wirtualne pieniądze? - zapytała sensownie mama.
- Na pieniądze! - odparła Martyna.
- To jaka jest wycena poszczególnych elementów garderoby i co podlega wycenie? - kontynuowała mama. Martyna jako prowadząca zmieszała się nieco.  
- Skarpety, spódnica, bluzka i stanik razy dwa u nas, a u Tomka skarpety, spodnie, koszula, podkoszulek i sweter - odpowiedziała Martyna mamie.
- Nie zgadzam się! Dlaczego stanik ma być liczony razy dwa? Przecież to jest jedna rzecz. Dlaczego Tomek ma rozbierać sześć rzeczy, a my tylko pięć. Uważam, że stanik to jedna rzecz i Tomek nie musi ubierać swetra - stwierdziła autorytatywnie mama. Nikt się nie sprzeciwił, więc tak to zostało ustalone i przyjęte.  
- To teraz jaka jest wycena poszczególnych rzeczy? Macie to ustalone? - dopytywała mama. Wyszła z niej typowa ekonomistka, która uznaje konkrety i nie pozostawia nic przypadkowi.
- Widzę, że nie! To przyjmujemy; skarpety dwa razy po pięć, spódnica i spodnie - po piętnaście, bluzka i koszula również piętnaście, a stanik i podkoszulek po dziesięć, czyli na wejściu każdy dysponuję sumą pięćdziesięciu umownych złotych. Wejście do gry pięć złotych - mama w sensowny sposób wyceniła poszczególne części garderoby i właściwie ustaliła niezbędne szczegóły, tak aby gra była zrozumiała i przejrzysta dla wszystkich. W końcu mogliśmy zacząć grę z pulą trzydziestu umownych złotych.  
- Ponieważ nie zmieniałem skarpet od wczoraj, proponuję zamiast skarpet sweter za dziesięć złotych, bo nie chcę was narażać na być może nieprzyjemne zapachy - zasugerował Tomek, mając wątpliwości co do świeżości swoich skarpet. Przyjęliśmy zamianę jako coś oczywistego, chociaż później okazało się, że Tomkowi nogi nie pociły się i nie śmierdziały.
Martyna, jako rozdająca, zapytała czy każdy z nas ustalił już, ile odrzuca i dobiera kart. Po wymianie i uzupełnieniu kart rozpoczęła się właściwa gra, pełna humoru, śmiechu i erotyki. Gra w rozbieranego pokera z udziałem Tomka stała się naraz ciekawa, wciągająca i co tu dużo mówić, przesycona erotyzmem. Pierwszego pokera wygrała mama, bo mając na wejściu trójkę dziesiątek, dobrała tylko jedną kartę do trójki i waleta. Dostała drugiego waleta. Mając fula szarżowała, a Martyna mając trójkę i wiedząc, kto i  ile kart dobierał, była pewna swego. Zostały więc we dwie na placu boju i obie nie popuściły. W puli było już dziewięćdziesiąt umownych złotych i mama zagrała za kolejne dziesięć i Martyna sprawdziła. Wygrała mama mając fula, Martyna trójkę. Była strasznie zdziwiona fulem mamy, bo była pewna, że ma dwie pary. Po rozegranej partii, wystąpiła kwestia interpretacji; czy przegrana skutkuje oddaniem jednej rzeczy czy przeliczeniem wartości na umowne złote. Po burzliwej dyskusji ustalono, że przegrany oddaje jeden fant, który sam ustali, a ponadto nie ma przymusu wchodzenia do gry i dokładania się do puli, bez zobaczenia kart.  
- To co oddajesz jako fant, po przegraniu partii? - zwróciła się mama pogodnie do Martyny.
- Jak to co, biustonosz - odpowiedziała Martyna bez zająknięcia. Przesunęła ręce do tyłu pod bluzkę, bez słowa rozpięła stanik i odwróciła się tyłem do Tomka. Nie zdejmując bluzki, sprytnymi ruchami zsunęła oba ramiączka stanika i wyciągnęła go spod bluzki, wręczając mamie. Sama została w samej bluzce, z rozpiętym głęboko dekoltem, ku ogólnemu zaskoczeniu nas wszystkich, nie wyłączając Tomka, który zaczerwienił się jak panienka, widząc zwrócone na siebie nasze oczy. Był młodym chłopakiem, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że Martyna zrobiła to nie dla nas, ale wyłącznie ze względu na niego i dla niego.
- Taak, rozumiem! No cóż, twój wybór - powiedziała mama, odbierając od niej biustonosz i powstrzymując się od dalszych uwag, mimo, że rozpięta bluzka Martyny przy każdym jej ruchu, ukazywała prawie w całości jej piersi. O to jej chyba chodziło, bo Tomek zaczął od tej chwili, bardzo często zerkać na jej pełne, ładne piersi, nawet nie starając się tego ukrywać. Nie powiem, wytworzyła się ciekawa sytuacja przy stole, bo widać było po naszych minach czy spojrzeniach, że wszystkie, łącznie z mamą, też z chęcią zdjęłybyśmy bluzki i staniki, pokazując Tomkowi nasze cycki, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Ale póki co, po chwilowym zamieszaniu, wznowiliśmy grę w pokera. Martyna natomiast bez skrępowania i bez widocznej potrzeby, bez przerwy odwracała się w stronę Tomka, wykonując przy tym ruchy czy manewry, aby miał jak najlepszy wgląd na jej piersi. A Tomcio bez jakiegokolwiek skrępowania prawie bez przerwy gapił się na jej cycki. Gra nabrała też niespodziewanych 'rumieńców', bo wszystkie bez wyjątku zaczęłyśmy pewnie myśleć o tym, jak zablefować czy podłożyć się, aby jak najprędzej pozbyć się górnego odzienia, w postaci staników i bluzek. Oczywiście pierwsza pozbyła się bluzki Martyna, bo bez zbędnego kombinowania, już w drugiej grze wymieniła dozwolone cztery karty i udając, że ma niezłą kartę, przebiła przymusowe zagranie Haliny. Halina mając słabą parę, była pewna, że Martyna jest od niej lepsza, sprawdziła ją. Martyna wyłożyła swoje karty. Nie miała nic. Pięć różnych, słabych blotek. Wygrała Halina z parą ósemek, a Martyna w bezczelny sposób jako fant zdjęła bluzkę, robiąc przy tym bezradną minę, że los tak chciał i ją chyba pokarał, bo została w stroju topless. Nas skręcało ze złości i zazdrości, a nasza siostrunia jakby nigdy nic prezentowała swoje fajne cycki Tomkowi, któremu na ten moment odjęło mowę. Co sobie przy tym pomyślał, to jego tajemnica, ale mina i spojrzenia rzucane w stronę Martyny, nie pozostawiały wątpliwości, o czym myślał, patrząc na jej gołe cycki. Przez chwilę nawet myślałam, że mama przerwie to przedstawienie i przywoła Martynę do porządku, przepraszając przy tym naszego gościa. Pewnie nie tylko ja miałam taką nadzieję, bo i spojrzenia sióstr rzucane w stronę mamy, były jednoznaczne.
- Nie ma co mówić! Rozegrałaś to koncertowo, wykazując się nawet niezłym refleksem, więc nam nie pozostaje nic innego, jak tylko dołączyć do ciebie - powiedziała mama, zwracając się do Martyny, ale i pośrednio do nas. To mówiąc, zdjęła bluzkę, rozpięła biustonosz i uwolniła swoje dorodne, sterczące zadziornie piersi. Na ten widok Tomek dostał wręcz oczopląsu. Piersi Martyny były niczego sobie, jak na jej wiek. Ładnie wykształcone, spore półkule, z wyraźnie zaznaczonymi obwódkami brodawek i ładnymi kuleczkami sutków. Natomiast piersi mamy, dojrzałej kobiety wręcz kusiły swoim wyglądem, kształtem, wielkością i jędrnością. Nie były to jakieś olbrzymie balony, ale ich wielkość na pewno odbiegała w górę od przeciętnej. Pięknie zaokrąglone, duże półkule, szerokie, ciemne obwódki brodawek i spore kulki ciemnych sutków wprost zapraszały do zabawy i pieszczot. Wyobrażam sobie, co przeżywał nasz biedny kuzyn, kiedy zobaczył te pełne, dorodne cyce mamy. Halina widząc, co mama zrobiła, zawahała się, natomiast Sabina nie miała żadnych obiekcji i tak jak mama szybko pozbyła się bluzki i stanika, odkrywając swoje piersi, które wyglądem, kształtem i wielkością były odbiciem piersi Martyny. Patrząc na Tomka, zauważyłam, że zaczął powoli oswajać się z widokiem gołych cycków mamy i bliźniaczek. Ja też zaczęłam wahać się czy pozbywać się stanika, ale pewnie z innych względów niż Halina. Po prostu wstydziłam się swoich małych piersi, które nijak się miały do cycków sióstr, nie mówiąc o piersiach mamy. Halina chyba domyśliła się, dlaczego nie zdejmuję bluzki i stanika.  
- To wy chwalcie się Tomkowi, że macie czym oddychać, a my z Martą pozostaniemy w tym, co mamy na sobie - powiedziała Halina w geście solidarności ze mną.
- No nie moje panny! Albo wszystkie, albo żadna - zaperzyła się mama, słysząc słowa Haliny.
Na takie dictum mamy, Halina bez słowa zdjęła bluzkę i stanik, mnie nie pozostało nic innego, jak zrobić to samo i po chwili przy stole siedziało umownie mówiąc pięć 'kobiet' w stroju topless i jeden 'facet' z gołym torsem (mama wymusiła to na Tomku).  
- To teraz słuchajcie moje panny i ty Tomku! Ponieważ widziałam, jak paliłyście się do tego, aby pochwalić się swoimi cyckami przed Tomkiem, to teraz, kiedy to już stało się i Tomek zobaczył nie tylko wasze, ale i moje piersi, proponuję zakończyć grę i nasze przedstawienie - powiedziała mama.
- A ty Tomku co o tym sądzisz? - zwróciła się do właściwego sprawcy całego zamieszania.
- A co mam powiedzieć, tak tobie ciociu jak i wam, moim kuzynkom? - zapytał poważnym głosem nasz gość i jedyny facet, dla którego zrobiłyśmy ten nasz pokaz.
- Po prostu, co myślisz teraz o nas? O mnie, twojej cioci, czy o moich córkach, twoich kuzynkach i o naszym, trochę nietypowym 'przedstawieniu' dla ciebie? Czy było ci to miłe, czy wstrętne? I czy nadal uważasz nas za normalne i chcesz dalej mieć z nami do czynienia? - mama dostroiła się do poważnego tonu głosu Tomka i zasypała go pytaniami, które mogły załamać dużo starszego i bardziej doświadczonego faceta. Ale Tomek stanął na wysokości zadania i podjął wyzwanie, rzucone przez mamę.
- Ciociu kochana i wy moje kuzyneczki! Nie spodziewałem się co prawda takiego przyjęcia i takiego pokazu świadczącego o braku pruderii z waszej strony, ale jeżeli myślicie, że w ten sposób zniechęciłyście mnie do wizyt u was, to osiągnęłyście odwrotny skutek. Uważam was za najmilsze i najsympatyczniejsze osoby, z jakimi miałem przyjemność i zaszczyt się spotkać, a za dowód tej sympatii przyjmuję też to, że pokazałyście mi się w stroju topless i muszę dodać, że tak pięknych piersi  nie dane mi było do tej pory poznać i oglądać, poczynając od drobnych, rozwijających się piersi kuzynki Marty, na dorodnych, cudownych piersiach cioci kończąc - podsumował swoją wypowiedź Tomek.
- A dużo już tych piersi widziałeś Tomku w swoim życiu? - zapytała z humorem moja mama.
- To właśnie powiedziałem, że nie dane mi było do tej pory poznać tyle pięknych, dorodnych piersi - powtórzył Tomek, dostrajając się do mamy.  
- No to masz szczęście, że Martyna wykluczyła z elementów do zdejmowania majtki i spodenki, bo pewnie miałbyś problemy z podniesieniem się z tego krzesła i poruszaniem się po mieszkaniu - zauważyła mama, widząc, że Tomek od dłuższego czasu nie rusza się i siedzi jak przyspawany do krzesła.  
- Dziewczyny, kończymy 'przedstawienie' i ubieramy oraz zapinamy bluzki, bo inaczej Tomek nie ruszy się z krzesła, widząc nasze gołe cycki - powiedziała mama, litując się nad Tomkiem i zdając sobie sprawę z reakcji młodego chłopaka, który prawdopodobnie po raz pierwszy widział naraz tyle nagich biustów.  
     Bez szemrania i komentowania wypowiedzi mamy, ubrałyśmy za jej przykładem swoje bluzki, zapinając przy tym prawie wszystkie guziki, aby nie prowokować naszego gościa. Zakończyłyśmy przy tym grę w pokera, bo bez odpowiedniej 'motywacji', gra przestała nas interesować, a mama z Haliną uznały, że czas zacząć przygotowania do kolacji.  
     Mama zaproponowała przy tym Tomkowi, że jako pierwszy może skorzystać z łazienki, aby wykonać wieczorną toaletę i zaniosła do łazienki mały i średni ręcznik oraz swój szlafrok, aby nie musiał ubierać po kąpieli ubrania. Tomek z chęcią skorzystał i po kilkunastu minutach wyszedł z łazienki w szlafroku mamy, niosąc w ręku spodnie i koszulę, które zaniósł do pokoju Haliny, w którym miał spać. Wyglądał obłędnie, co zauważyłam w oczach sióstr i mamy.  
     W nocy może być całkiem ciekawie - pomyślałam, widząc spojrzenia mamy i bliźniaczek, rzucane w stronę Tomka. Halina, też zerkała ciekawie na niego od czasu do czasu, ale z powodu, że miała chłopaka, udawała, że nie jest nim zainteresowana. Ja natomiast  byłam jak najbardziej zainteresowana, ale wiedziałam, że przy mamie czy bliźniaczkach z moją postura małolaty i małymi cyckami, nie mam żadnych szans. Każda z nas zdawała sobie sprawę z tego, że Tomkowi chyba najbardziej utkwiły w głowie dorodne cyce mamy, od których nie mógł wprost oderwać oczu i które aż prosiły się o pieszczoty i całowanie.  
     Czas ma to do siebie, że upływa dość szybko, więc i nam dość szybko zleciał najpierw do kolacji, a następnie po niej, tym bardziej, że mamie przy kolacji zachciało się wina i w trójkę, z Tomkiem i Haliną obciągnęli butelkę, z tego oczywiście najwięcej mama. Po kolacji każda z nas robiła wieczorną toaletę, od mamy poczynając. Halina w międzyczasie chciała zmienić pościel na swojej wersalce, ale Tomek ją przystopował, tłumacząc jej, że z większą przyjemnością prześpi się na pościeli przesyconej jej zapachem, a nie zapachem proszku, tym bardziej, że Halina zmieniała pościel w dniu poprzednim. Kiedy wszystkie już zrobiłyśmy wieczorną toaletę, nadszedł czas na obowiązujący w naszej rodzinie wieczorny pocałunek, przed udaniem się do łóżka.  
     Mama, która pożyczyła swój szlafrok Tomkowi i paradowała w samej nocnej koszulce, dość cienkiej, tak, że jej dorodne cycki wyraźnie prześwitywały przez tkaninę, podeszła bez żadnego skrępowania do Tomka i obdarowała go soczystym całusem w usta, życząc dobrej nocy i przytulając go do swoich piersi. Sięgając Tomkowi do ust musiała się trochę wznieść, a wraz z nią i jej koszulka, serwując nam widok swoich obnażonych pośladków. Wiedziałyśmy, że mama zwykle sypia bez majtek, bo przecież nas nie musiała się krępować, ale sądziłyśmy, że przy obecności w naszym domu Tomka, ubierze tym razem majtki. Nie ubrała. Co to miało oznaczać, mogłyśmy się tylko domyślać, tym bardziej, że nasza mama wręcz zaczęła udawać, że jest lekko pijana, opierając się bez skrępowania na Tomku. Co ten chłopak musiał wtedy czuć, to jego. Do tego mama wymogła na nim, aby ją odprowadził do samego tapczanu we wnęce i kładąc się, potknęła się o własne nogi, wywalając się na tapczan i pociągając na siebie Tomka, stwarzając mu okazję dotknięcia i pomacania jej obfitego biustu przez cienką tkaninę koszulki. Przy okazji zaserwowała mu widoki swojego obnażonego podbrzusza i owłosionej cipki, bo kazała mu podnieść swoje odkryte nogi na tapczan i pomóc jej okryć się kołdrą. Teraz tak sobie myślę, że gdyby wtedy byli sami, nasza mama 'na bank' zgwałciłaby po prostu wtedy Tomka. Kiedy już ją podniósł i otulił kołdrą, musiał jeszcze raz pocałować w usta na dobranoc swoją 'kochaną ciocię', jak o sobie powiedziała. Po mamie, pocałunek na dobranoc Tomek odebrał od Haliny, ubranej w koszulkę i majtki, ale było to tylko muśniecie ustami w policzek. Natomiast bliźniaczki też przeszły same siebie, bo ich koszulki były wprost prześwitujące, a cycki 'wylewały' się niemal na zewnątrz przez wąski, głęboki dekolt. Widoczne przez cieniutką tkaninę paseczki majtek nie zakrywały nawet połowy ciemnego owłosienia wzgórka. Jestem teraz przekonana, że gdyby wiedziały, że mama będzie bez majtek, obie by ich również nie ubrały, bo widać było po ich minie, że najchętniej wyszłyby nago do Tomka, tak były na niego napalone. Żadna z nich nie odmówiła sobie pocałowania Tomka w usta i to nie jakimś tam muśnięciem. To był klasyczny, miłosny pocałunek, który niewątpliwie miały dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Obie zaliczyły już niejednego chłopaka, bywało, że jednego i tego samego, bo wobec siebie nie były zazdrosne i kiedy zdarzało się, że kiedy jedna chodziła z chłopakiem, a druga akurat była 'wolna', to ten jeden biedak musiał obsłużyć obie, oczywiście tylko w zakresie pocałunków czy pieszczot, bo jak się później okazało,  wtedy jeszcze żadna z nich nie straciła 'cnoty'. Umówiły się, że swoją 'cnotę' podarują tego samego dnia chłopakowi, który będzie tego wart w dniu ich osiemnastych urodzin. Dlatego między innymi, tak często zmieniały chłopaków, bo albo nie wytrzymywali presji dwóch podobnych jak kropla wody dziewczyn i ich wzajemnych czy wspólnych upodobań, albo zniechęcał ich brak zgody na 'pójście na całość'. Kiedy przyszła moja kolej, ja też miałam na sobie cienką piżamkę, przez które widać było moje "pączusie', ale ich widok na pewno nie budził w Tomku takich uczuć jak cycki moich sióstr czy dorodne cyce mojej mamy. Pocałowałam go jak za pierwszym razem w usta, liżąc wprost jego wargi, ale jego reakcja była taka, jakby całowała go mała dziewczynka, a nie szesnastoletnia, drobnej postury dziewczyna. Czy byłam zawiedziona? Raczej nie, bo zdawałam sobie doskonale sprawę, jak wyglądam i prezentuję się na tle moich sióstr czy mamy. Może będzie to trochę dziwne, ale w sprawach sercowo-erotycznych nie kibicowałam żadnej z sióstr, tylko mojej pięknej mamie. Widziałam jej spojrzenia rzucane w stronę Tomka i życzyłam jej, aby to nią zainteresował się nasz kuzyn, bo dawno już nie widziałam tak ożywionej, rozbawionej mamy, jak wtedy, podczas pierwszej wizyty Tomka w naszym mieszkaniu. Widziała, że wzbudziła w Tomku zainteresowanie nie tylko jako ciocia, którą pewnie nie bardzo pamiętał z tego okresu, kiedy przyjechała odwiedzić rodzinę na wsi, ale przede wszystkim jako dojrzała, piękna kobieta mająca czym oddychać i o nie banalnej  prezentacji. Stąd pewnie bez skrupułów przyłączyła się do zabawy, zaproponowanej przez niezawodną w takich sprawach Martynę. Była przecież jeszcze stosunkowo młodą kobietą o uśpionych przez nią samą aspiracjach do adoracji i pożądania przez mężczyzn. Mama pod tym względem miała swoje określone wymagania, tak pod względem aparycji jak i szeroko rozumianych przymiotów umysłowych. Dlatego między innymi pokochała naszego ojca, który nie tylko był przystojnym, wysokim i szczupłym chłopakiem ale odpowiadał jej także mentalnie, bo nadawali oboje na tych samych falach, jeżeli chodzi o estetykę, piękno i szeroko pojętą kulturę. Interesowały ich podobne książki, filmy czy muzyka. Oboje lubili ale i umieli nieźle tańczyć. To wszystko razem wzięte ich połączyło. Kiedy tata odszedł, w jej życiu nastąpiła totalna pustka. To dlatego, po odejściu taty, ponosiła porażki matrymonialne, bo żaden z poznanych mężczyzn nie spełniał jej oczekiwań czy wysokich wymagań. Mimo, że mogła się podobać i podobała się mężczyznom, większość z nich kończyło znajomość po pierwszej rozmowie z mamą, kiedy zorientowali się, czego się po nich spodziewa czy czego oczekuje.  
     Kiedy pojawił się Tomek, wzrostem, sylwetką i wyglądem przypominający jej byłego męża, z okresu kiedy go poznała, to był dla niej jak cios między oczy. Ale było  to również obudzenie tłumionych przez nią i uśpionych potrzeb w zakresie adoracji i pożądania, które niektóre kobiety uzewnętrzniają przez całe życie.  
     W końcu nadeszła pora odpoczynku i snu. Tomek nie dowierzając sobie, że sam się rano obudzi, poprosił o budzik, lub o obudzenie przez którąś z nas przed szóstą, bo musiał stawić się w szkole za piętnaście ósma. Na szczęście od nas do PSM miał niedaleko, około dwudziestu minut drogi pieszo. Mama, która miała być pijana, usłyszała prośbę Tomka i poderwała się z posłania, wchodząc do pokoju w koszulce, która więcej odkrywała niż zakrywała. Pogoniła nas do spania, a sama wzięła Tomka pod pachę i weszła z nim do pokoju Haliny, przykazując również Halinie aby kładła się spać i nie czekała na nią, bo ona wybiła się ze snu i chce sobie jeszcze z Tomeczkiem porozmawiać. Oczywiście to, że Tomek jechał do Gdyni całą noc i może być zmęczony, jakoś naszej mamci umknęło. Zanim znikli w pokoju Haliny, ta, jak na prawdziwą gospodynię przystało, zapytała jeszcze Tomka, czy nie ma czegoś do przeprania, ale podziękował, mówiąc, że spodenki, podkoszulek i skarpety ma świeże w torbie, a koszulę przeprasuje sobie sam rano, po czym oboje z mamą weszli do pokoju i zamknęli drzwi za sobą. Nam nie pozostało nic innego, tylko położyć się spać. Nie ukrywam, że korciło mnie aby podsłuchać tę ich 'rozmowę', ale że, tak jak powiedziałam, życzyłam mamie, aby Tomek zainteresował się nią jako kobietą, to moja ciekawość byłaby więcej niż niestosownym przegięciem. Halina i siostry wyszły pewnie z tego samego założenia, bo bez słowa udały się na spoczynek; bliźniaczki do swojego pokoju, a Halina na tapczan mamy we wnęce. Martyna z Sabiną musiały się nieźle namęczyć, aby rozładować nagromadzone w sobie napięcie, bo dość długo z ich pokoju dochodziły odgłosy, podobne do tych, które dochodziły z ich pokoju po powrocie do domu z randki z jakimś nowym chłopakiem. Teraz wiem, że było to spowodowane potrzebą samozaspokojenia, wywołaną brakiem spełnienia czy niezaspokojenia swoich potrzeb z powodu ich dobrowolnej, niewymuszonej wstrzemięźliwości seksualnej w kontaktach z chłopakami. Na moje szczęście  wolniejszy rozwój fizyczny i uśpione jeszcze w moim ciele hormony, nie zmuszały mnie do jakichś zdecydowanych zachowań czy podejmowania działań w celu rozładowania napięcia.  
Nie oznacza to, że nie miałam chęci położenia się obok Tomka, dotykania czy całowania się z nim. I tak z myślą o Tomku, który spał (przynajmniej tak myślałam) w pokoju Haliny, zasnęłam i ja...cdn..

4 komentarze

 
  • Użytkownik Askeb

    Czekam na 3 część

    21 lis 2017

  • Użytkownik Fury

    A ja się zastanawiam, czy gdziekolwiek w polskim Internecie można jeszcze znaleźć tekst z właściwym użyciem 'ubrać' i 'założyć'

    21 lis 2017

  • Użytkownik Fury

    @franco  
    W stolicy też ciężko usłyszeć poprawne użycie. Jak zaczniesz stosować prawidłowo będziesz wyjątkiem na skalę państwową  :cool:

    24 lis 2017

  • Użytkownik POKUSER

    Rewelacja :) Jak Ci się pisze z punktu widzenia nastolatki? To forma zabawy, czy chęć sprawdzenia się?

    19 lis 2017

  • Użytkownik franek42

    @POKUSER Witam. Co ci mam napisać? Sam nie wiem. Piszę i jakoś jedno z drugiego wypływa. Prawdę mówiąc, to nawet nie zastanawiam się. Przecież nie byłem i pewnie nie będę nastolatką. Pewnie ten mój stary dysk w mojej głowie ma wpisane jakieś cuda wianki i w trakcie pisania wynika jedno z drugiego. Nie powiem ci. Sam pewnych rzeczy do końca nie rozumiem, ale na pewno, nie ma to formy 'sprawdzenia się'. Może w którymś wcieleniu, byłem kimś innym? Ale tak ogólnie, jest to super gimnastyka dla umysłu, bo wiem, jak mi się pisało na początku, a jak obecnie. To tyle. Nie wiem czy wiesz, że to ty mnie zbanowałeś, bo kiedy odpowiedziałeś pozytywnie, abym nic nie zmieniał, administrator mnie odblokował. Masz duży potencjał i nie tylko ty, ale nie żywię do ciebie urazy, bo jesteś super gość. Pozdrawiam

    19 lis 2017

  • Użytkownik POKUSER

    @franek42 rozwiń o co chodzi ze zbanowaniem, bo nie pojęcia. W życiu Cię nie banowałem, bo czytam Cię z prawdziwą przyjemnością i nawet nie wiem jak się banuje

    19 lis 2017

  • Użytkownik franek42

    @POKUSER Witam ponownie. Tak jak ci powiedziałem, nie wiem na pewno, ale jak zauważyłeś, siedziałem dość długo w poczekalni z "Mogło być i tak cz. XXVII" , gdzie wyraziłeś swoje zastrzeżenia i prawdę mówiąc, miałem jeszcze trochę poczekać i wycofać tę część, ale w między czasie napisałem do ciebie. Wyraziłeś się, abym zostawił to tak jak jest i nic nie zmieniał i wkrótce po tym, zaakceptowano te cześć opowiadania 'Mogło i być tak". Może to tylko zbieg okoliczności, jeżeli tak, to przepraszam, bo jesteś super. Pozdrawiam

    19 lis 2017

  • Użytkownik POKUSER

    @franek42 no to mnie mocno zaskoczyłeś... Bardziej obstawiam zbieg okoliczności, bo raczej się nie spodziewam, żeby moje komentarze miały taką moc sprawczą. Ale od tej chwili, jak mi jakieś uwagi przyjdą do głowy, to będę pisał do Ciebie na priv, a nie pod opowiadaniem. Pozdrawiam serdecznie :)

    19 lis 2017

  • Użytkownik franek42

    @POKUSER OK. Przyjmuję do wiadomości i pozdrawiam

    19 lis 2017

  • Użytkownik Robert72

    Podoba mi się to że główna bohaterka opowiada z jej punktu widzenia.

    19 lis 2017

  • Użytkownik franek42

    @Robert72 Witam. Co powiesz na to, że chcę to pisać na przemiennie. Raz z punktu widzenia Marty, a czasem jak to widzi Tomek. Nie wiem, jak mi to wyjdzie i czy w ogóle. Pozdrawiam

    19 lis 2017

  • Użytkownik Robert72

    @franek42 Witam myślę że to dobry pomył. Moja wyobraźnia już mi podsuwa pytania czy punkty widzenia Tomka i Marty bardzo się różni  ? Jakie szczegóły widzi Marta a jakie Tomek ?  Tomek jest trochę zagadkom , nic nie wiemy o jego przeszłości i rodzinie.

    19 lis 2017

  • Użytkownik franek42

    @Robert72 Witam ponownie. Właśnie to chcę uzupełnić,  aby Tomek przestał być człowiekiem 'znikąd' oraz pokazanie obrazu rodziny Marty i wydarzeń widzianych jego oczami i z jego udziałem. Pozdrawiam

    19 lis 2017