Marta N. - cz. czterdziesta

Kiedy mama i Tomek opuścili nasze grono, widać było, że słowa Tomka o możliwości wezwania go do Szkoły Morskiej zrobiły smutne wrażenie na każdym z nas i spowodowały, że nie za bardzo wiedzieliśmy, jak to odbierać i co robić dalej z tym fantem?  
          Może nie do końca tak było, ale wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że nastrój beztroskiego świętowania mamy już za sobą. Wyłączając Piotrka i Halinkę, którzy mieli siebie i w miarę jasną sytuację, tak mnie jak i bliźniaczkom pozostało tylko cieszyć się myślą, że to mama umili Tomkowi jego ewentualną ostatnią noc w naszym domu,  a być może będzie odwrotnie, bo znałyśmy możliwości i temperament Tomka.  
          Najważniejsze w tym wszystkim było to, że w każdym przypadku wychodziło to na dobre tak Tomkowi, jak i mamie. Przez chwilę zapadło przy stole milczenie i nie do pozazdroszczenia nastrój, po czym naraz całe towarzystwo zwróciło swoje oczekujące, smętne spojrzenia na mnie.
- Oczywiście, jakżeby inaczej! Patrzycie na mnie, jakbym to ja była winna, że stało się tak, a nie inaczej. I pewnie oczekujecie, że znowu ja, najmłodsza z was, mam coś wymyślić, aby ożywić nastrój  i przegonić ten smutek z waszych oczu, tak? – powiedziałam, widząc ich osowiałe miny i pozbawione wyrazu spojrzenia.
- Martuś, przyzwyczaiłaś już nas, że to w tej twojej łepetynie lęgną się niekonwencjonalne pomysły, stosowne do każdej sytuacji, więc pewnie i teraz wymyślisz coś, co poprawi nam nastroje i samopoczucie, bez względu na to czy Tomek zostanie z nami czy odejdzie.
          Martyna, która po Halince, stała się teraz dla mnie najlepszą przyjaciółką w naszej rodzinie, zagadała jak zwykle w swoim stylu. Wiedziała jak mnie podejść, abym próbowała uruchomić szare komórki w celu ‘wyskrobania’ pomysłu, który poprawiłby nam wszystkim humor i samopoczucie.  
- Właściwie to masz rację! Przecież nie stało się nic takiego, żebyśmy zachowywali się jak na stypie. Tomka co prawda uprowadziła mama, ale może to i lepiej, bo przynajmniej nie musimy martwić się o nią i jej samopoczucie. A z nami jest przecież Piotrek. Wydaje mi się, że obecnie nasze wzajemne relacje i nie tylko oraz sprawy związane z rodzinnym tabu zaszły już tak daleko, że Halinka nie będzie samolubna i nie zagarnie go tylko dla siebie – zagaiłam wesoło, szczerząc bezczelnie zęby tak do siostry jak i do Piotrka, którzy patrzyli na mnie z niejakim zdziwieniem, jakby nie dowierzali, czy dobrze mnie usłyszeli.  
          Jak na komendę bliźniaczki też zwróciły oczy na mnie, oczekując, że wyjaśnię im bliżej, co miałam na myśli, mówiąc te słowa.  
- No co? Przecież na Tomku świat się nie kończy, a Piotrek też dał się nam poznać z tej dobrej strony jako mężczyzna i każdej z nas pokazał, na co go stać.
          Pewnie żadne z nich nie spodziewało się po mnie takich słów. Zamiast żalu i  rozczarowania, że Tomek, uważany przez moje siostry i mamę wprost za mojego chłopaka, może nas opuścić w każdej chwili, przeszłam nad tym do porządku, jak nad czymś zwykłym czy normalnym. Przy tym dowartościowałam Piotrka, robiąc aluzje do jego samczej tężyzny.
          Tego już było za wiele nawet dla Halinki. Bezceremonialnie wzięła mnie pod ramię i pociągnęła do swojego pokoju.
- Marto, co ty wyprawiasz? Wiem, że mama zachowała się wobec ciebie nie fair i wyłazi z ciebie żal czy rozgoryczenie, ale weź się w garść i nie wariuj. Do tego wbijasz jeszcze w ambicję  Piotrka, wychwalając jego tężyznę seksualną. A on gotowy jest w to uwierzyć.
          I bądź tu mądry człowieku. Chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle. Przez chwilę zapadło między nami milczenie, po czym wlepiłam wzrok w jej oczy.
- Teraz zrozumiałam! Ja też uważam Halinko, że oboje z Tomkiem pasujecie do siebie, jak nikt inny, tak pod względem charakteru, jak i urody. Ale rozumiem też ciebie. Ty w związku szukasz stabilności, oparcia i żeby ten ktoś był z tobą na co dzień, a Tomek wybrał zawód niezbyt odpowiadający twoim poglądom i zapatrywaniom na życie. Ja na szczęście nie muszę jeszcze wybierać, ale już teraz mogę stwierdzić, że moje poglądy na życie w jakimś stopniu są zbieżne z poglądami Tomka. A przy tym jest przystojnym, miłym i fajnym chłopakiem. Do tego traktuje mnie jak każdą młodą dziewczynę i nie odżegnuje się ode mnie, nawet kiedy słyszy, że łączycie go ze mną. Ale mam też oczy siostrzyczko i dobrze wiem, że gdybyś tylko zechciała, bez wahania zostałby nie tylko twoim chłopakiem, ale prawie poddanym czy oddanym sługą. I nie osądzaj go tylko na podstawie tego, że nie unika kontaktu z żadną z nas, nawet z mamą i stwarza wrażenie, że dobrze się bawi, bo jedno twoje słowo może to zmienić. Czy zmieniłby swoje poglądy na życie pod twoim wpływem, nie wiem? ale że durzy się w tobie na umór, to widzimy wszyscy.  
          Zobaczyłam jak Halinka zmieszała się i zmieniła na twarzy. Nie spodziewała się po mnie takich słów i tego, że ją przejrzałam. Wyrwała mnie od stołu, bo nie mogła ścierpieć, że tak obojętnie odniosłam się do informacji, że Tomek może być w każdej chwili wezwany do stawienia się w Szkole Morskiej i wypłynąć w szkolny rejs na co najmniej pół roku.  
          A więc przeczucie mnie nie zawiodło. To Halinkę najbardziej tąpnęła ta wiadomość, co oznaczało, że sama zadurzyła się w Tomku i tylko ambicja, poczucie godności i niejakie uczucie przywiązania czy lojalności wobec Piotrka, nie pozwalało jej na natychmiastowy odzew na nieme, jednoznaczne sygnały wysyłane jej przez Tomka.
          Czy byłabym o to zła na siostrę? Nie. Ba, pewnie bym cieszyła się z takiego obrotu sprawy, bo naprawdę kochałam Halinkę i po mamie, to ona była dla mnie tą drugą, ważną osobą w naszej rodzinnej hierarchii i jej szczęście byłoby również moim.  
- Co ci znowu strzeliło do głowy? Dlaczego sądzisz, że Tomek jest we mnie zakochany i jedno moje słowo może wpłynąć na zmianę jego poglądów czy zamierzeń? Przecież ta szkoła i zawód marynarza jest jego marzeniem oraz świadomym wyborem sposobu na życie.
          Wyczułam, że trafiłam w sedno i Halinka szuka u mnie potwierdzenia swoich wątpliwości czy rozterek sercowych, związanych z Tomkiem. Oczekuje przy tym, że to ja, jej najmłodsza siostra, podsunę czy podpowiem jej jakieś pomysły czy sposoby rozwiązania tego swoistego dylematu życiowego.  
- Halinko, zdaję sobie sprawę, że stanęłaś na przysłowiowym rozdrożu swoich uczuć czy poglądów na życie. Wiesz, że bardzo cię kocham jako siostrę i nie tylko. Jesteś dla mnie po mamie drugą najważniejszą osobą w naszej rodzinie i prawdziwą przyjaciółką. Dlatego życzę  ci więcej niż dobrze i moim marzeniem jest abyś była szczęśliwa. Żeby jednak tak się stało, to ty musisz podjąć decyzję i dokonać wyboru. Nie możesz chować głowy w piasek na zasadzie; chciałabym, a boję się lub jakoś tam będzie. Wiem, że nie jest ci łatwo, ale przeczucie mówi mi, że w tej chwili bliższy ci jest Tomek niż Piotrek. Piotrka lubisz i czujesz do niego przywiązanie po tych wszystkich latach bycia razem, ale kochasz lub jesteś bardzo bliska zakochania się w… Tomku. Więc rozważ na spokojnie to, co powiedziałam i odpowiedz sobie; czy aby nie mam racji, ja Marta, twoja najmłodsza siostra, która cię bardzo, ale to bardzo .. kocha. I nie wmawiaj mi tego, czego nie powiedziałam. Powiedziałam, że nie wiem, czy zmieniłby pod twoim wpływem do końca swoje poglądy czy zapatrywania na życie, ale że jest w tobie zakochany, to tego jestem więcej niż pewna.
          Kiedy zakończyłam swoją wypowiedź, Halinka bez słowa podeszła do mnie, objęła mnie mocno i przytuliła. Podniosłam oczy i widząc łzy w oczach Halinki, sama też nie mogłam powstrzymać się od łez. Chwilę trwało, nim oderwałyśmy się od siebie.
- Martuś, to musiał być bardzo dobry ten duch, który podrzucił nam ciebie do naszej rodziny - skomentowała moją wypowiedź Halinka, przecierając oczy i uśmiechając się do mnie.
          Czułam się doceniona i podbudowana słowami siostry, jak nigdy dotąd.
- Masz rację! Stojąc w rozkroku, nie da się rozwiązać żadnego problemu, a do tego jest to dość niewygodne, a nawet męczące. Poza tym, muszę uporać się z tym sama i to w miarę szybko. Dziękuję ci siostrzyczko! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakim jesteś dla naszej rodziny bezcennym skarbem i niezwykle mądrą dziewczyną – dodała Halinka, już w znacznie lepszym humorze i nastroju.  
          Co miałam jej powiedzieć, słysząc z jej ust takie peany na mój temat.
- Halinko, podobno nie chwali się dnia przed zachodem, więc nie przesadzaj, bo a nuż w to uwierzę i co wtedy? - próbowałam wyhamować jej egzaltowane pochwały na mój temat.  
- No to uwierz, bo to już dzieje się! A tak poza nawiasem; jeżeli Tomek pozostanie z mamą na noc, to obiecuję, że przyjdę do ciebie, aby nie było ci przykro być samej  i jednocześnie podziękować ci za twoje słowa i nie tylko. I  Piotrek do niczego nie będzie nam potrzebny.  
          To że było jej smutno, było widać. Do tego, nie wiedzieć czemu, nie szukała pocieszenia w ramionach Piotrka, ale wręcz zapowiedziała, że woli spędzić noc ze mną niż z nim. Było to bardzo miłe! Zaskoczyła mnie zupełnie swoimi słowami czy złożoną obietnicą i to w sytuacji, kiedy Piotrek, w przeciwieństwie do Tomka, nigdzie się nie wybierał.
          Nic nie mówiąc, podeszłam do niej i jedną rękę wsunęłam jej w dekolt, a drugą w krocze. Zadrżała z wrażenia, ale nie cofnęła się, tylko uśmiechnęła się i rozszerzyła nogi, aby ułatwić mi bardziej dostęp do jej cipki. Czyli zgadzała się na pieszczoty i zabawę.
- Poczekaj, nie musisz się do mnie zalecać. Wiesz, że lubię się z tobą pieścić - powiedziała i zdecydowanymi ruchami rozpięła bluzkę, a następnie sięgnęła do spódnicy.
- Ty też ściągaj ciuchy! Jak zabawa to zabawa! - dodała, pozbywając się również stanika i majtek. Po chwili obie pozostałyśmy tylko w krótkich koszulkach, łyskając gołymi cipkami.
- Hala, a jak przyjdzie Piotrek, bo on chyba nie do końca zrozumiał, że dzieje się coś dziwnego z tobą i być może będzie chciał to naocznie sprawdzić? – wyraziłam swoje wątpliwości, chociaż sama sprowokowałam całą sytuację.
- To co? Będzie miał dwie gorące, napalone dziewczyny do obsłużenia. Ale jestem przekonana, że nie zdobędzie się na to. Właśnie dlatego, że jesteś ze mną. Dobrze zdaje sobie sprawę, że to ty obudziłaś we mnie demona seksu i czuję, że wręcz boi się ciebie. A więc nie będzie kusił losu, kiedy jesteśmy tutaj obie.
          Halinka jak prawdziwa psiapsióła, nie ukrywała przede mną, że nie ma najlepszego zdania o charakterze, inteligencji czy tężyźnie swojego chłopaka.  
- A teraz Martuś przestań dyskutować i zacznijmy robić to, co sama wywołałaś - powiedziała Halinka, obejmując mnie i zatapiając swoje usta w moich, napierając językiem na moje wargi.  
          Kiedy je  uchyliłam, wdarła się do wewnątrz i zaczęła taniec języków w moich ustach, jednocześnie cofając się i pociągając mnie za sobą. Wylądowałyśmy na wersalce. Przejęłam inicjatywę i wjechałam ręką w krocze Halinki, szorując z wyczuciem po jej szczelinie. Wkrótce zaczęła dyszeć i sapać z podniecenia, zalewając przy tym obficie moją dłoń swoimi sokami.  
- Martuś, ty też obróć się i podaj mi swoją cipkę! - usłyszałam jej prośbę pośród pojękiwań.
          Obróciłam się i zanurzyłam twarz w jej przystrzyżonej czuprynce ciemnych, kręconych loczków. Pięknie pachniała swoją kobiecością. Leżałyśmy obie na boku. Halinka podgięła i uniosła lekko górną nogę, ułatwiając mi dostęp do jej cipki. Zrobiłam to samo.
          Potem odgarnęłam loczki i rozszerzyłam palcami szczelinę. Zaczęłam długimi liźnięciami jeździć językiem od dołu do góry, drażniąc co rusz jej łechtaczkę. Poczułam, że mnie papuguje i powtarza moje ruchy. Obie dość szybko zaczęłyśmy wspinać się na wyżyny doznań. Kiedy polizałam      swoje palce i wsunęłam je w jej szparkę, powtórzyła to samo.
          Czując, że jest bliska finału, przyspieszyłam i wzmocniłam swoje ruchy w jej cipce, szorując paluchami wzdłuż i w poprzek szparki, jednocześnie ssąc i podgryzając lekko zębami łechtaczkę. Wpadła w trans, drżąc i coraz głośniej pojękując.  
          Równie intensywnie reagowała  również na moje działania w jej cipce, tak ustami, jak i palcami. Przestała mnie pieścić, skupiając się na swoich doznaniach i zbliżającym się szybko orgazmie.
          Objęłam ustami nabrzmiałą łechtaczkę, ssąc i drażniąc ją szybkimi ruchami  języka, jednocześnie szorując i drażniąc palcami jej strefy erogenne w wejściu do szparki. Halinka miotała się w spazmach doznań, a przez jej ciało co rusz przebiegały fale drgań.
          Temu wszystkiemu towarzyszyło dyszenie i przejmujące pojękiwanie. W którymś momencie musiałam trafić na jej szczególnie wrażliwy punkt w cipce, bo usłyszałam głośny, żałosny jęk. Jej ciało zatrzęsło się i wygięło w łuk.
          Poczułam, jak jej cipka strzyka strumykami cieczy. Nie wyczułam żadnego zapachu, więc to nie był to mocz. Kiedy doszła, mimowolnie zakleszczyła moją głowę pomiędzy swoimi nogami i odfrunęła w chwilowe zamroczenie.  
          Po chwili poczułam jak rozluźnia się i bez żadnego gestu czy słowa wznawia pieszczoty mojej cipki, szorując językiem po łechtaczce, a palcami po szczelinie  i szparce. To była cała Halinka. Dałam jej niepowtarzalny orgazm z wytryskiem, więc poczuła się pewnie zobowiązana, aby nie pytając mnie o zdanie, natychmiast mi się zrewanżować.  
          Aby ułatwić jej zadanie, teraz ja z kolei starałam się skupić na swoich doznaniach, ale nie przestałam też lizać i gmerać palcami w jej cipce. Po prostu, sprawiało mi to dodatkową frajdę i przyjemność, czując, jak rozkosznie i emocjonalnie na mnie reaguje.  
          Obie ponownie weszłyśmy na wysokie obroty, zalewając się nawzajem swoimi sokami. Pieściłam ją więc w swoim stylu, reagując na każdy jej ruch czy gest, oznaczający, że jestem na najlepszej drodze, do doprowadzenia jej do ponownego orgazmu.
          Nie chciałam sprawiać jej przykrości tym, że nie może doprowadzić mnie do finału, ale wyszło na to, że jestem bardziej odporna na jej pieszczoty, niż ona na moje. Nawet nie musiałam zbytnio wysilać się, kiedy Halinka ponownie zasygnalizowała mi, że dochodzi.  
          Tak jak poprzednio objęłam ustami łechtaczkę, która wysunęła się prawie
całkowicie spod kapturka, jakby wychodząc na  spotkanie z moimi ustami. Zasysając oraz drażniąc ją językiem, wywoływałam drżenie ciała Halinki i przejmujące pojękiwanie.  
          Przyspieszyłam i wzmocniłam palcowanie jej szparki, wywołując skurcze jej cipki, a po chwili powtórny orgazm, który obezwładnił jej ciało i spowodował ponowny, chwilowy odlot.
- Martuś, co ty ze mną wyprawiasz? Niedługo dojdzie do tego, że zacznę reagować orgazmem, kiedy tylko dotkniesz mojej cipki – powiedziała z humorem, kiedy ocknęła się.
- A co z tobą? Robię coś nie tak, że nie reagujesz na moje pieszczoty?
          Powiedziała to pogodnym głosem, ale można było wyczuć w tym trochę żalu.
- Halinko, nie zaprzątaj sobie tym głowy! Czuję się więcej niż dobrze! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile zadowolenia i przyjemności daje mi doprowadzenie cię do finału i zaspokojenia oraz sprawienie ci rozkoszy, którą tak cudownie okazujesz.  
- Ale ja Martuś też chciałabym doprowadzić cię do zaspokojenia i orgazmu, aby również w twoich oczach zobaczyć radość i zadowolenie – powiedziała z niejakim rozżaleniem.
- A teraz co widzisz na mojej twarzy? Oznaki smutku, rozczarowania czy pretensji? Nawet nie potrafię wyrazić słowami tego, co odczuwam, kiedy widzę twoją rozradowaną piękną buzię i uśmiech zadowolenia na twarzy – fuknęłam delikatnie na siostrę.
- Rozumiem! To teraz Martuś zmieniamy pozycję. Kładź się na wznak i rozłóż szeroko nogi.
I nic nie rób, tylko skup się na swoich doznaniach. Twoja starsza siostra zajmie się twoją cipką. Ty tylko odpowiadaj na pytania i koryguj moje poczynania tak, aby odniosły właściwy skutek – zakomenderowała mną Halinka, nie dopuszczając mnie do głosu czy sprzeciwu.
          Cóż, nie miałam wyboru. Za bardzo ją kochałam, aby sprzeciwiać się czy próbować perswazji w sytuacji, jaka zaistniała. Dałam jej dwa mocne orgazmy i doszła do wniosku, że w pozycji 69 zapewniającej wzajemność pieszczot, jestem albo lepsza w te klocki od niej lub bardziej odporna na jej pieszczoty.
          Uznała więc, że tylko pełna dominacja i wymuszenie uległości z mojej strony, może zapewnić jej doprowadzenie mnie do finału. Zastosowałam się więc do jej prośby i ułożyłam się w dogodnej dla niej pozycji, rozkładając szeroko nogi.  
          Położyła się pomiędzy moimi nogami i przyssała ustami do cipki. Pomagając sobie palcami, rozgarnęła językiem wargi i długimi liźnięciami zaczęła spijać moje soki, mlaskając i mrucząc z zadowoleniem, jak kot, któremu udało się dorwać do spyrki.  
          Tak jakby jej to nie zadowoliło, przesunęła się do góry po moim ciele i ujęła w dłonie moją twarz, po czym przycisnęła usta do moich i naparła językiem, abym go wpuściła do wnętrza.                Otworzyłam usta i po chwili jej język przekazał mi smak oraz zapach moich cipkowych soków. Pewnie skrzywiłam się trochę, bo uśmiechnęła się.
- Co, nie smakują ci twoje soki? Uważam, że są super. Czy bardzo różnią się od moich? – zapytała, jakby chodziło o smak i zapach barszczu, a nie o wydzielinę z cipki.
- Trochę tak! Twoje są mniej kwaskowe, ale zapach mają prawie taki sam – odpowiedziałam, uśmiechając się i starając się dostosować do jej konwencji rozmowy.  
          Przez chwilę zabawiła się jeszcze z moim językiem, po czym zsunęła się niżej i ustami objęła mojego pączusia. Zadrżałam z wrażenia, czując jak ssie i wiruje językiem wokół twardego sutka. Zrobiło mi się bardzo miło. Chyba wyczuła to, bo po chwili powtórzyła to z drugim moim cyckiem, ssąc i mamlając językiem sutek oraz jego okolice.
          Zsuwając się po moim ciele, bez przerwy mamlała i całowała moje ciało przez cienką tkaninę koszulki. Przez chwilę żałowałam, że nie ściągnęłam koszulki, ale Halinka szybko zmierzała do właściwego miejsca.  
          Ponownie przylgnęła ustami do wzgórka, poszczypała trochę wargami mój mikroskopijny, jasny zarost i wjechała językiem w szczelinę, wywołując drżenie mojego ciała. Polizała swoje palce u prawej ręki i delikatnie zaczęła wsuwać je w szparkę.
          Nie zatrzymała się przy wejściu, tylko wsunęła je maksymalnie w głąb pochwy, jakby chciała spenetrować i zbadać mój erotyczny tunelik. Obojętnie co nią kierowało, to ssanie i drażnienie mojej łechtaczki oraz jej delikatna, palcowa penetracja cipki podniosła natychmiast stopień moich doznań i poziom ero-endorfin w moim mózgu.
          Czułam jak robi mi się coraz bardziej błogo i jak gwałtownie rośnie moje podniecenie, wywołując skurcze cipki. Nie słyszałam się, ale na pewno byłam głośna, bo co rusz wyrywały mi się z ust jęki, o dyszeniu czy sapaniu nie wspominając.
          Nagle zalała mnie ogromna fala doznań płynąca ze wszystkich stref erogennych mojego ciała. Wprawiło mnie to w swoisty stan euforii i ekstazy. Zamroczyło mnie i odpłynęłam w niebyt. Kiedy wróciłam do realu, poczułam jak Halinka delikatnie gładzi moją cipkę, jakby chciała pomóc w wyciszeniu moich  emocji.
- Kocham cię siostrzyczko i dziękuję! Pewnie do pięt ci nie dorastam z dostarczeniem takiego poziomu doznań, jaki mi teraz zafundowałaś. Czuję się tak lekko, wyluzowana i szczęśliwa jak nigdy – odezwałam się promieniejąc szczęściem i niesamowitym uczuciem do Halinki.
- Teraz ty nie przesadzaj Martuś! Sama wiesz, ile rozkoszy i zadowolenia dałaś mi przed chwilą. Ale bardzo się cieszę, że udało mi się sprawić i tobie radość oraz zadowolenie. Aż miło popatrzeć jak promieniejesz szczęściem i wyluzowaniem. Tylko nie odfruwaj daleko.
          Halinka była nie mniej szczęśliwa ode mnie, że udało jej się zaspokoić moje oczekiwania i wyprawić w kosmos niebytu czy szczęśliwości.  
- Dobrze Martusiu! Mamy to już za sobą i teraz musimy wrócić z powrotem na ziemię, do naszych sióstr i Piotrka, bo pewnie dziewczyny sikają z ciekawości czy niecierpliwości, co ja tu z tobą wyprawiam.      Widziały przecież, że rwąc cię tutaj do mojego pokoju, miałam nie bardzo pokojowy nastrój i minę. Aż dziwię się, że nie zaniepokoiły się o ciebie i nie przyszły sprawdzić, czy jeszcze żyjesz.
          Halinka z właściwym sobie humorem podsumowała nasze rendez vous w jej pokoju i sprowadziła na ziemię. W więcej niż w dobrych nastrojach i komitywie ruszyłyśmy do naszych sióstr- bliźniaczek, które pozostawiłyśmy wraz z Piotrkiem przy stole. ….cdn….

1 komentarz

 
  • Użytkownik PoProstuJa

    Naprawdę się ciesze ze wróciłeś, opowiadania oczywiście są przegenialnie jak zawsze
    Chociaż żałuję iż dopiero dzisiaj zauważyłem twój powrót  
    Pozdrawiam

    13 cze 2020