Marta N. - cz. trzydziesta ósma

Zauważyłam, że Martyna obserwując manewry Halinki i Tomka, podnieciła się nie mniej od nich. Pewnie wyobraziła sobie kutasa Tomka w sobie. Kiedy Halinka wchłonęła całkowicie kutasa Tomka i zaczęła go ujeżdżać, podając mu jednocześnie do miętolenia swoje  dorodne cycki, Martyna nadal była niezdecydowana.  
- A ty nad czym zastanawiasz się? - podeszłam do Martyny i wsunęłam rękę w jej krocze.           Była już podniecona maksymalnie i mokra. Kiedy poczuła moją dłoń, zwarła i zacisnęła uda, słaniając się na, drżących z wrażenia, nogach. Pewnie wystarczyłoby parę chwil i kilka zdecydowanych, mocnych ruchów dłoni, a doprowadziłabym ją do orgazmu.  
          Uznałam jednak, że małe lizanko ustami Tomka sprawi jej więcej frajdy, niż moje ręczne pieszczoty.
- Smaruj do niego i podaj mu cipkę! Niech się cieszy i ma satysfakcję, że równocześnie obrabia dwie dziewczyny i do tego siostry - szepnęłam Martynie na ucho.  
- Martuś, a ty? - usłyszałam jej szept.  
          Wtedy dotarło do mnie, dlaczego czai się i waha przed zajęciem odpowiedniej pozycji nad głową Tomka. Ona cały czas myślała o mnie. Uznała mnie za pokrzywdzoną przez los i nie bardzo chciała pogodzić się z moją wspaniałomyślnością, że odstąpiłam im Tomka, którego one uważały już za mojego chłopaka.  
          To była cała Martyna. I jak tu jej nie kochać, kiedy całą sobą daje mi do zrozumienia, że nie tylko mnie kocha jako siostrę, ale stałam się też dla niej kimś ważnym.
- Przestań myśleć o mnie jako o ofierze. To ja jestem sędzią i pomysłodawcą. I to ja nadal decyduję o tym, co macie robić. I masz mnie słuchać! - fuknęłam na nią w żartobliwy sposób, szczerząc do niej zęby.  
          Zrozumiała, że zależy mi na tym, aby to one były zadowolone, podobnie jak Tomek. Obrzuciła mnie uważnym spojrzeniem i wdrapała się na tapczan. Przesunęła się za jego głowę i wolno przesuwając się kolanami, zmierzała w stronę jego twarzy.  
          Zawahała się przez chwilę, ale widząc, że ją obserwuję, nasunęła się kroczem nad jego twarz.
- Podobno ktoś tu jest spragniony? Jestem więc! - zagadała nieśmiało do Tomka, który też zauważył, że Martyna ma problem sama ze sobą. Pochwycił ją więc za pośladki, przyciągnął bliżej i ustawił w dogodnej dla siebie pozycji. Liznął ją jak psiak kilkakrotnie po szczelinie i widocznie zasmakował, bo zaczął z zapałem obrabiać ustami i językiem jej cipkę.  
          Ośmielił w ten sposób Martynę i musiał sprawiać jej sporo radochy, bo zaczęła spontanicznie reagować i popiskiwać z wrażenia. Widząc, że Halinka równie radośnie reaguje, szorując swoją cipką po kutasie Tomka, pochwyciła jej podrygujące przy każdym ruchu cycki, miętoląc je nie mniej skutecznie od Tomka.  
          Przez chwilę jeszcze obserwowałam ich wspólną zabawę i widząc, że cała trójka radzi sobie i doskonale się bawi, uznałam, że nie jestem im już do niczego potrzebna. Czułam się jednak nadal arbitrem, więc uznałam, że należałoby sprawdzić, co porabiają i jak sobie radzą Sabina i Piotrek.  
            O ile byłam usatysfakcjonowana zachowaniem i formą Tomka, o tyle Piotrek swoim zachowaniem i odnoszeniem się do Halinki, budził nieraz moje poważne zastrzeżenia.  Fakt, był znacznie starszy od niej i jako kierowca pracował niewątpliwie znacznie ciężej niż Tomek.  
          Pewnie w swoim mniemaniu kochał Halinkę, tylko że nie potrafił jej tego okazać.
Do chwili pojawienia się Tomka, Halince to w jakimś stopniu wystarczało, lecz obecnie jego wrażliwość, wyczucie i rozumienie czy stopień zaspokojenia jej potrzeb okazał się nie do zaakceptowania, ale do Piotrka to nie docierało.
          Według mnie, miłość to wzajemne zrozumienie, okazywanie i pielęgnowanie uczuć, więc jeżeli kochał Halinkę, mógł przynajmniej postarać się doceniać jej uczucia i oddanie, które mu dotychczas okazywała. Tylko że albo tego nie potrafił albo uznał, że nie musi się już wysilać, bo Halinka akceptuje go takim, jakim jest.  
- Widzę, że radzicie sobie nieźle, więc pozwólcie, że zostawię was teraz samych, a ja pójdę  sprawdzić, jak sobie radzą Sabina z Piotrkiem - uprzedziłam ich lojalnie, dając im jednocześnie do zrozumienia, że w dalszym ciągu czuję się odpowiedzialna i czuwam nad przebiegiem zabawy.  
- No pewnie! Jakże mogłoby być inaczej? - mruknęła Martyna i puściła mi oczko.  
          Widać było, że jest zadowolona, bo z animuszem pieściła cycki Halinki, która też nie ukrywała, że ujeżdżanie Tomka sprawia jej wiele frajdy. Suwała się na jego drążku w sposób, który jej najbardziej odpowiadał, tak pod względem pozycji, tempa czy głębokości penetracji.  
          Widząc, że zmierzam w stronę wyjścia z dziupli, też odezwała się.
- Przypilnuj Martuś, aby Sabina wykorzystała odpowiednio okazję i  … Piotrka! - usłyszałam na odchodnym jej słowa, które potwierdziły moje przypuszczenia o olaniu jej potrzeb w nocy.
- I co, oni bawią się nadal, a ty dalej udajesz sędziego i twardzielkę, tak? - usłyszałam pytanie mamy, kiedy przechodziłam obok kuchni.
- Dlaczego tak mówisz mamo? Ja też świetnie się bawię, widząc ich zadowolenie i radość - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.  
- Niech ci będzie! Ja jednak wiem swoje! Obyś tylko nie przesadziła, bo Tomek w końcu straci cierpliwość i zainteresuje się kimś innym. Pomyśli, że ci na nim nie zależy.  
          Mama powiedziała na głos to, co i mnie nurtowało nieco od jakiegoś czasu.
- Mamo, nas jest pięć, a ich jest tylko dwóch. W tym Piotrek uznał, że wszystko co dostał do tej pory od Halinki, jest mu już dane raz na zawsze. Nie wziął tylko pod uwagę, że Halinka, podobnie jak ty mamo, zaczęłyście żyć i wymagać od życia trochę więcej niż do tej pory.  
A on swoją postawą czy zachowaniem coraz bardziej zniechęca Halinkę do siebie.
Dlatego idę sprawdzić, czy Sabina, która zawsze starała się być przebojowa, wykrzesała coś więcej z niego oraz uświadomiła mu, że każda dziewczyna czy kobieta ma określone potrzeby, które facet powinien w ten czy inny sposób zaspokoić. A co do Tomka, to pewnie masz rację, ale za bardzo kocham ciebie, Halinkę czy bliźniaczki,  żebym odcinała was od niego. Będzie co będzie? Na razie nie mam za bardzo czym konkurować z wami, bo w każdym elemencie przebijacie mnie wyglądem, cyckami, cipkami czy kobiecymi tyłkami.  
          Mama, patrząc mi w oczy, cierpliwie wysłuchała mojej tyrady i pokiwała głową z niejakim politowaniem.  
- Ty wiesz swoje, ale i ja wiem, że jesteś młodą, ładną, a do tego niegłupią dziewczyną. Doskonale też wiesz, że pewne rzeczy należy mierzyć właściwą miarą. Zdajesz sobie chyba sprawę, że w pewnych sprawach można przedobrzyć i pozostać na lodzie. Ja też swego czasu myślałam, że kocham i jestem kochana jak nikt inny na tym świecie, a świat cały leży mi u stóp. Skończyło się to tym, że wasz tata poszukał sobie innej. Na szczęście pozostawił mi was, największy skarb mojego życia. Więc ty też pamiętaj, że nic w życiu nie jest dane raz na zawsze. Tak jak o wszystko, o szczęście też trzeba walczyć, a kiedy już się pojawi, to trzeba go pielęgnować i troszczyć się o nie, uważając, aby nie przedobrzyć i nie przekroczyć czerwonej linii.
          Mama, podobnie jak ja, nie omieszkała wyrazić swoich poglądów na życie, przytaczając przy okazji kilka prawd czy reguł, którymi należy kierować się w życiu.      
- Mamo, wiesz jak bardzo cię kocham i doceniam twoją życiową mądrość. Dlatego zawsze staram się słuchać i stosować do twoich rad. Też zdaję sobie sprawę, że stąpam po kruchym lodzie, ale wiem też, że Tomek jest zakochany bardziej w Halince niż we mnie. I wcale mu nie dziwię się. Gdyby nie to, że Halinka kocha Piotrka, a przynajmniej tak uważa, jeszcze dzisiaj wepchnęłabym ją w objęcia Tomka. Oni oboje zasługują na siebie i na szczęście, ale Halinka wbiła sobie do głowy, że nie może zostawić Piotrka. A on wykorzystuje jej uczucia i uważa, że nikt mu jej nie odbierze. Oby się nie przeliczył.  
          Kiedy to mówiłam, mama spoglądała na mnie jak na nienormalną.
- Marto, ty słyszysz sama siebie, co do mnie mówisz? – odezwała się do mnie z troską w głosie.
- Mamo, domyślam się, co sobie o mnie myślisz, ale kocham Halinkę, chyba bardziej niż sama siebie. Mam też oczy i widzę, jak oboje wodzą za sobą oczami i co, mam oburzać się na nich o to? Kocham Tomka, przynajmniej tak mi się wydaje, ale kocham również ciebie, jako najlepszą, najdroższą i najbardziej kochaną mamę na świecie. Kocham też Halinkę, jako najmilszą i najfajniejszą siostrę, która obok ciebie matkowała naszej trójce, ale mnie jako najmłodszą w naszej rodzinie darzyła zawsze wyjątkowym uczuciem. I wiem, że nie poskąpiła by mi ostatniej kropli krwi, gdyby zaszła taka potrzeba. Dlatego tak bardzo pragnę, aby była szczęśliwa. Dotychczas wydawało mi się, że Piotrek będzie w stanie sprostać jej oczekiwaniom i sprawdzi się w roli męża, a tym samym jej mężczyzny na całe życie. Teraz kiedy widzę jego zachowanie i ubóstwo jego uczuć do niej, nie jestem już tego taka pewna.  
          Mama obserwując mnie uważnie, wysłuchała spokojnie moich słów i pokiwała głową z niejakim politowaniem.
- Martuś, jesteś kochana w tym, co mówisz! Boję się tylko, abyś nie przedobrzyła i nie powtórzyła moich błędów, bo zostaniesz sama ze swoimi uczuciami i dobrymi uczynkami.  
- Mamo! Podobno czynione dobro, odpłaca się tym samym tym, którzy je czynią. Dlatego jestem dziwnie spokojna o swój los i chciałabym, aby tak ciebie mamo, jak i nas wszystkie czy obu chłopaków dobry los obdarzył szczęściem i spełnieniem marzeń każdego z nas.
- Dobrze, już dobrze, moja mądralinko! Idź już i pełń tę swoją rolę do końca. Nie wiem, po kim ty to odziedziczyłaś, ale zadziwiasz mnie swoimi odzywkami - skwitowała mama moją wypowiedź.  
- A ja wiem, że na pewno nie po tacie, który zostawił tak piękną, mądrą i wspaniałą  kobietę, szukając szczęścia gdzie indziej - odwzajemniłam się mamie za jej słowa, szczerząc w uśmiechu zęby, po czym ruszyłam do pokoju bliźniaczek.
          Zapukałam dość energicznie, żeby dać im znać, gdyby byli bardzo zajęci sobą.
- Można wejść! - usłyszałam głos Sabiny. Weszłam i tak, jak spodziewałam się, leżeli na boku i zwróceni do siebie, swobodnie gawędzili.
- Widząc wasze zadowolenie i luz, mam rozumieć, że spełniliście swoje oczekiwania wobec siebie i zaspokoiliście swoje potrzeby? - zapytałam z uśmiechem, może w nieco bezczelny sposób włażąc myślami w ich intymną sferę, ale byłam przecież arbitrem.
          Sabina w pierwszej chwili spojrzała na mnie niezbyt miłym spojrzeniem, chcąc mi pewnie wygarnąć w swoim stylu, ale widocznie zreflektowała się, co do mojej roli, bo po chwili jej buzia złagodniała i wypogodziła się.
- Chyba nie masz zamiaru badać mnie i sprawdzać fizycznie, czy Piotrek spuścił się we mnie? – zrewanżowała  mi się żartobliwym pytaniem.  
- Pewnie jako sędzia mogłabym to zrobić, ale nie, nie będę ci gmerać w cipce i sprawdzać, ile Piotruś wlał w ciebie tego swojego nektaru. Co nie oznacza, że nie mam zamiaru go wykorzystać, jeżeli zaspokoił twoje wymagania czy potrzeby? - odgryzłam się jej w równie żartobliwy sposób.
- Martuś! O czym ty mówisz? Jak to chcesz mnie wykorzystać?  
          Piotrek po moich słowach wpadł prawie w panikę, jakbym mówiła po chińsku.  
- Po prostu! Chcę sprawdzić twoją formę i pojeździć trochę na twoim koniku Piotrze! Chyba mi nie odmówisz? – zapytałam pogodnie, obserwując, jak jego mina tężeje.  
Sabina również spoważniała, widząc, że nie żartuję i mówię serio.  
- Chyba ci się nie uda, bo sama widzisz, że Piotrek nie za bardzo jest w nastroju.  
Nie wiem, czy próbowała go w ten sposób bronić przede mną, czy też chciała mnie po prostu  zniechęcić. Nie zauważyłam, żeby kierowały nią jakieś głębsze emocje.
- To tylko ty tak uważasz Sabinko, prawda Piotruś? - powiedziałam, po czym pozbyłam się łaszków i naga przysiadłam obok niego.  
          Chcąc nie chcąc, oboje z Sabina przesunęli się i zrobili mi miejsce na wersalce. Okraczyłam jego ciało, przyklękłam i przesunęłam się tyłkiem w stronę jego krocza, siadając mu na udach.  Tak Sabina jak i Piotrek obserwowali moje poczynania w milczeniu.
          Uśmiechnęłam się szelmowsko do nich obojga i pochwyciłam zwiotczałego siusiaka Piotrka. O dziwo, zareagował jak każdy młody mężczyzna. Wiedziałam, że ma do mnie słabość i bezczelnie to wykorzystałam.  
          Nie byłam do końca pewna, co spowodowało, że reakcja Piotrka była dość szybka. Może wpłynął na to widok jeszcze niezbyt rozwiniętych powabów mojego nastoletniego ciała, a może ta jego słabość do mnie, bo jego kutas w dość szybkim tempie urósł i zesztywniał w mojej dłoni.  
          Uniosłam tyłek i mocno już podniecona, nasunęłam się swoją dobrze już nawilżoną cipką nad jego gotowego do akcji kutasa. Rozgarnęłam nim moje fałdki i po nasmarowaniu, zaczęłam przysiadać, wsuwając go w moją spragnioną i chętną szparkę.  
          Przy biernym zachowaniu Piotrka, kilkoma przysiadami udało mi się wchłonąć jego kutasa dość głęboko w siebie, wzmagając tak jego, jak i moje podniecenie.  
- A jednak, udało ci się! Piotrek, możesz mi powiedzieć, dlaczego mimo moich mocnych starań, cierpliwości i długiej mordęgi, nie zdołałam doprowadzić twojego kutasa do stanu, żebyś mógł go we mnie wepchnąć, a Marcie udało się to za pierwszym razem? - odezwała się Sabina z lekką nutką rozbawienia, ale i z wyczuwalnym rozdrażnieniem w głosie.      
- Bo trzeba to robić z odpowiednim wyczuciem i nastawieniem, prawda Piotruś? Kutas też ma swój rozumek w tej swojej główce i wyczuwa, kiedy dłoń, która go obejmuje, jest ciepła, reaguje odpowiednio na wysyłane sygnały i chce sprawić mu przyjemność, a kiedy pewne ruchy wykonuje pod przymusem i z niechęcią, połączoną z chłodem czy obrzydzeniem. Jak sądzisz, w którym przypadku kutas szybko urośnie i stanie się sztywny oraz gotowy do akcji?  
          No cóż! Byłam młodsza od Sabiny i znałam jej niewyparzony język, ale słysząc zakamuflowaną pretensję w głosie mojej siostry pod adresem Piotrka, zaryzykowałam i pozwoliłam sobie zwrócić jej uwagę, że oczekując czy chcąc otrzymać coś od kogoś, trzeba też samemu postarać się i dać coś od siebie.  
          Byłam przygotowana, że Sabina nie wytrzyma i wygarnie z grubej rury tak mnie jak i Piotrkowi. O dziwo, nic takiego nie nastąpiło.  
- Wiem, że czasami zachowuję się jak rozgrymaszona gówniara i nie powinnam mieć do nikogo pretensji o coś, czemu sama jestem winna. Przepraszam cię Piotrze, bo faktycznie Marta ma w genach to, czego ja muszę się dopiero nauczyć.
          Tak ja, jak i Piotrek słysząc słowa Sabiny, byliśmy wprost zszokowani. Coś, co niedawno było nie do uwierzenia, stało się faktem. A że byliśmy już oboje z Piotrkiem nieźle podnieceni, to samokrytyka Sabiny podziałała na nas jak smagnięcie biczem.
          Natychmiast przyspieszyłam tempo i głębokość penetracji mojej cipki, dobijając pośladkami do ud Piotrka.  
- Piotruś, nie jesteś czasem spragniony? - rzuciłam w jego stronę luźną uwagę-pytanie. Nie od razu zaskoczył, o co mi chodzi. Ale po chwili uśmiechnął się i zwrócił w stronę Sabiny.
- Sabinko, z przyjemnością zająłbym się twoją cipką, gdybyś pozwoliła mi ugasić pragnienie twoimi sokami? – odezwał się do niej żartobliwym, pogodnym głosem.  
          Zaskoczył Sabinę. Popatrzyła na mnie, a potem na niego i też uśmiechnęła się przez łzy, które pojawiły się w jej oczach po słowach samokrytyki. To faktycznie była już inna Sabina. Po samolubnej, kłótliwej i oschłej dziewczynie nie było już śladu.
          Przesunęła się w pobliże głowy Piotrka i dała mu słodkiego buziaka, a potem uklękła i patrząc na mnie, przez chwilę zastanawiała się, jaką ma zająć pozycję.    
- Prochu Sabinko już nie wymyślisz, więc nie myśl, tylko przesuń się nad głowę Piotrka i podaj mu w końcu tę cipkę, a przy okazji zajmiesz się też moimi cyckami, a ja twoimi.  
          Widząc jej niezdecydowanie, ponagliłam ją trochę, sugerując jej zajęcie się również moimi cyckami, a więc tym samym przednią pozycję w stosunku do mnie. Sabina okraczając jego ciało, przesunęła się więc na kolanach do przodu od strony głowy Piotrka.  
          Mając ją przed oczami, pochwycił lekko jej pośladki i ustawił w pozycji, w  
której miał najlepszy dostęp do jej cipki. Jęknęła z wrażenia, kiedy poczuła usta i język Piotrka na swojej cipce. Trzeba przyznać, że nauka w jego przypadku nie poszła w las.  
          Doświadczenie zdobyte w oralnym pieszczeniu tak mojej, jak i Halinki cipki, zaowocowało tym, że od razu przystąpił do fachowego obrabiania cipki Sabiny, używając przy tym ust, języka i palców. Sabina zaczęła coraz mocniej dyszeć i pojękiwać.  
          Aby wzmocnić dodatkowo tak jej, jak i moje odczucia, suwając się coraz szybciej  na kutasie Piotrka, pochwyciłam jedną ręką dorodnego, jędrnego cyca Sabiny, a drugą objęłam swojego dużo mniejszego pączusia, miętoląc je z niejaką pasją, ale również z wyczuciem, bo pierś Sabiny była już mocno napięta, a nie chciałam jej sprawiać bólu.
          Widać było, że moje i Piotrka działania wywołują u Sabiny coraz mocniejsze doznania i coraz głośniejsze jęki. Ale nie tylko u niej, bo w pewnej chwili poczułam, jak ciało Piotrka spręża się i dobija do moich pośladków, a jego kutas drga i pulsuje, potęgując i moje doznania, by za chwilę trysnąć we mnie z dużą siłą.  
          To była ta kropla, która przepełniła czarę i orgazm dopadł również mnie. Opadłam bezwładnie na Piotrka i odfrunęłam. Kiedy ocknęłam się, kutas Piotrka właśnie zwijał się z mojej cipki, a ja poczułam, jak wypływa ze mnie nasienie Piotrka.  
          Otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak Piotrek szoruje ustami, językiem i palcami po cipce Sabiny, starając się doprowadzić i ją do orgazmu. Doceniłam to, że Piotrek pomimo własnego zaspokojenia nie pozostawił podnieconej Sabiny samej sobie.    
          Podniosłam się i ponownie pochwyciłam jej sterczące, napięte cycki, starając się wspomóc Piotrka w jego staraniach. A Sabina pochyliła się w moją stronę, umożliwiając mi objęcie jej sutka ustami. Zaczęłam ssać, lizać i wirować językiem wokół jej twardych jak kamyki sutków oraz podszczypywać czy podgryzać je na przemian zębami.  
          Po chwili nasze działania odniosły właściwy skutek. Sabina wrzasnęła, jakby stała się jej straszna krzywda i dociskając się cipką do ust Piotrka znieruchomiała. Omal go nie udusiła, bo przez chwilę pozbawiła go oddechu i dostępu powietrza. W końcu jakoś udało mu się przekręcić lekko głowę w bok i odetchnąć z ulgą.  
- No, no! Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam i to podczas lizania, a nie pieprzenia. Dziękuję ci Piotrze i tobie Martuś również. Dzięki wam obojgu zdobyłam całkiem nowe doświadczenie i sporo przyjemności, czego za bardzo się już nie spodziewałam.
          Sabina po powrocie do realu, w przypływie szczerości i zadowolenia, też doceniła starania Piotrka i moje, żeby zaspokoić jej potrzeby i dość duże wymagania w zakresie seksu oralnego. Pewnie obawiała się, że oboje z Piotrkiem, po zaspokojeniu naszych potrzeb i doprowadzeniu się do orgazmów, olejemy ją i zostawimy samą sobie.
          A my wbrew jej obawom, nie tylko że nie zostawiliśmy jej samej, ale staraliśmy się wzmóc nasze starania i obróbkę jej cipki, cycków czy innych erogennych stref jej ciała, aby doprowadzić ją do orgazmu i zaspokojenia jej potrzeb. Miała więc, podobnie jak my, niezły udział w zabawie i pewnie sporo przyjemności.  
          Po tej drobnej wymianie poglądów i wzajemnych podziękowań za wspólną zabawę i doznania, uznaliśmy, że wypada odświeżyć się trochę, a potem dołączyć do reszty domowników, w oczekiwaniu na świąteczny obiad.  
          Na szczęście łazienka była wolna, więc całą trójką odświeżyliśmy nieco nasze ciała, nie krępując się już wobec siebie i paradując nago, jak domorośli naturyści. Oczywiście, przed wejściem do dużego pokoju, wszyscy założyliśmy stosowne ciuchy.
          Niedługo po tym, jak pojawiliśmy się w dużym pokoju, mama ogłosiła, że jest gotowa z obiadem i poprosiła chłopaków o zajęcie miejsca, a nas o pomoc. …cdn…

3 komentarze

 
  • Użytkownik TojaPysiorka96

    Mniam 😉sutek do suteczka, tak jest bardzooo milusio hihi 😉💋

    13 gru 2019

  • Użytkownik St.sz

    Się czekało i się doczekało. Prochu nie wymyślę stwierdzając, że kolejne opowiadanie przyciąga oko i poprawia nastrój. Przyłączam się do próśb o jeszcze. Pozdrówki z życzeniami zdrówka i weny.

    7 gru 2019

  • Użytkownik PoProstuJa

    To cudowne wrócić do domu i znaleźć na stronie kolejne wspaniałe opowiadanie!  
    Pozdrawiam ciepło i czekam na więcej

    5 gru 2019