Marta N. - cz. trzydziesta piąta

          Tomek słysząc wypowiedź Marysi, doszedł do prostego wniosku, że jeżeli dalej będą kontynuować te niepotrzebne i rozpraszające ich dywagacje, stanie się to, co w nocy. Ich wzajemne zainteresowanie sobą i nastrój ponownie prysną, nie mówiąc o podnieceniu czy erotycznej zabawie.
- A poza tym Tomku, jeżeli natychmiast nie zaczniemy się pieścić, to możemy spokojnie dać sobie siana i ubierać się. Widzę, że twój kolega w spodenkach uważa pewnie tak samo, bo jeszcze przed chwilą domagał się uwolnienia, a teraz znudzony naszą rozmową, chyba przechodzi w stan spoczynku - usłyszał z ust Marysi podobne do swojego spostrzeżenie.  
- Ściągnij te spodenki i połóż się tak, abyśmy się mogli nawzajem pieścić - Marysia nie zamierzała odpuścić, bo pamiętała jeszcze ruchliwy język Tomka na swojej cipce.  
          Tomek zdjął spodenki i dał buziaka Marysi, po czym odwrócił się i położył się na boku z głową przy jej udach. Marysia przyjęła podobną pozycję, zginając lekko kolana. Nim się oglądnął poczuł na kutasie ręce Marysi.  
          Przyciągnął więc jej kolana bardziej do siebie i uniósł lekko górną nogę, kładąc głowę na dolnej i zbliżając twarz do jej pachnącej cipki. Zanurzył nos w szczelinę, szorując nim po sromie i  rozgarniając zewnętrzne fałdki. Pachniała sobą i chyba jakimś lubrykantem.
          Podnieciła się podobnie jak i on, wilgotniejąc od własnych soków. Polizał i wyczyścił śliną palce, po czym zagłębił dwa z nich w szczelinę w okolicach łechtaczki. Język natomiast zagłębił w okolice szparki. Przystrzyżona czuprynka rajcowała go niesamowicie. Podniecenie ich wzrastało z każdą chwilą.  
          W pewnej chwili poczuł na główce kutasa język i usta Marysi. A jednak, odważyła się! - przebiegło mu przez myśl. Nie tylko odważyła się. Przez chwilę possała go, po czym zaczęła wsuwać i wchłaniać go coraz głębiej, a drugą ręką zaczęła pieścić jego klejnoty.  
- Marysiu! Odpuść trochę, bo za chwilę zaleję cię nasieniem! - ostrzegł ją, czując, że jeszcze chwila, a wybuchnie.  
          Zignorowała jego ostrzeżenie i zaczęła pracować ustami, językiem i ręką jeszcze intensywniej. Poczuł, że jego kutas pulsuje, zrobiło mu się ciepło, przyjemnie i błogo.  
- Marysiu! Nie musisz…! - zdążył wydobyć głos i trysnął w jej usta z dużą siłą. Przydławił ją. Zaskoczona, zachłysnęła się, ale szybko zaczęła połykać to, co w nią pompował.  
- To nawet nieźle smakuje! - mruknęła, kiedy uporała się do końca z jego nasieniem.  
- Człowiek uczy się do końca życia! Szkoda, że tyle jedzonka przeszło mi koło nosa - podsumowała z humorem swoją oralną przygodę z kutasem Tomka i jego nasieniem.
- Teraz na ciebie kolej! Masz wylizać mi cipkę, żeby piszczała z radości - oświadczyła z nieoczekiwanym ożywieniem i entuzjazmem w głosie.  
- Z przyjemnością, ale muszę zmienić pozycję! Przykro mi, ale zabiorę ci zabawkę - powiedział, odsuwając się od niej i kiedy wypuściła kutasa z ręki, zsunął się z tapczanu.
- Przesuń się Marysiu maksymalnie w stronę wezgłowia i rozłóż szeroko nogi, abym miał więcej miejsca - Tomek komenderował Marysią pogodnym głosem, a ona dość ochotnie spełniała jego polecenia.  
          Przyklęknął pomiędzy jej nogami i pochylił się nad jej uroczo wyglądającą czuprynką i zachęcająco otwartą nieco cipką. Spojrzał w stronę twarzy Marysi. Podłożyła obie ręce pod głowę i patrzyła na niego filuternie przymrużonymi oczami.  
          Była zadowolona, widząc jak ochoczo i z niekłamanym entuzjazmem traktuje swoje zadanie. A przecież na zawołanie może mieć trzy młode cipki jej córek, a kiedy Piotrek wyjedzie nawet cztery. A on klęczy pomiędzy jej nogami i przymierza się do pieszczenia czy lizania cipki swojej ciotki, która wydała na świat cztery dorodne córki.  
          Nie tylko się przymierza, ale daje do zrozumienia, że jej cipka nieźle go rajcuje. A Tomek faktycznie był zafascynowany jej cipką, która zachowała kształt, wygląd i zapach cipki młodej kobiety. Pod jego spojrzeniem Marysia zaczęła ponownie podniecać się i produkować podniecającą zapachowo wydzielinę. Jego kutas też ożył i przyjął postawę gotowości. Ale najpierw musi spełnić daną Marysi obietnicę, że zrobi jej wspaniałą minetkę.
          Przeczyścił śliną palce ręki i pochylił się nad jej cipką. Wsunął język w szczelinę i  przeciągnął wzdłuż sromu od szparki do łechtaczki i z powrotem. Usłyszał cichy pomruk Marysi, zaczął więc z coraz większą pasją wywiązywać się z danej jej obietnicy.  
          Szorował nosem, ustami i językiem wzdłuż sromu liżąc, spijając soki i ustami podszczypując wydatne wargi jej cipki. Był niesamowicie podrajcowany i chętnie zanurzyłby kutasa w cipce Marysi, ale obietnica jest obietnicą, więc najpierw musi doprowadzić ją do orgazmu oralnie, tak jak ona jego, zgodnie z tym co jej obiecał.
          Zaczął więc szaleć ustami i językiem w jej cipce, dostosowując szybkość i nacisk do reakcji Marysi, której jego działanie wyraźnie odpowiadało. Mruczała, jęczała i co rusz zaciskała uda na jego głowie. Czując jak wzrasta jej podniecenie, wsunął dwa palce w szparkę, suwając nimi wzdłuż i w poprzek. Wywołał tym wręcz euforię w Marysi.  
          Nie trwało to już długo, bo Marysia bombardowana nawałem doznań, płynących z wnętrza pochwy oraz z łechtaczki i jej okolic, zmierzała bardzo szybko do finału, wijąc się i wyginając ciało pod wpływem jego pieszczot.  
          W pewnej chwili Tomek objął ustami główkę łechtaczki, liżąc i wiercąc wokół niej językiem oraz wzmocnił ruchy palców w jej szparce. Musiał natrafić na szczególnie wrażliwy punkt w jej pochwie, bo wydała głośny jęk i zacisnęła uda na jego głowie, tryskając strużkami jasnej cieczy, po czym znieruchomiała.  
- To było to! - usłyszał, kiedy doszła do siebie.
- Chodź tu łobuzie do mnie! - poprosiła, wyciągając ręce w jego stronę. Zaczął powoli przesuwać się w górę, całując skrawek po skrawku jej ciało.  
          Zatrzymał się chwilę na jej cyckach, które ponownie napięły się pod wpływem jego pocałunków, bodąc ją przy okazji sztywnym, gotowym do akcji kutasem.  
- Wsuń go we mnie, niech się dzieje, co chce! - poprosiła, kiedy mamlał, całował i pieścił jej cyce. Ponownie była podniecona i gotowa do przyjęcia jego sprzętu.  
          Sama pochwyciła kutasa i naprowadziła go na szparkę, nawilżając przedtem główkę. Wolno, z wyczuciem, aby nie sprawiać jej bólu, zaczął wsuwać się do jej wnętrza. Doceniła jego delikatność i troskę o nią. Kiedy wsparty na rękach, przesunął się nad jej buzię, pochwyciła jego głowę i wpiła się gwałtownie w jego usta, dziękując za doznania.  
- Tomuś! Nie musisz czekać na mnie! Wlej we mnie wszystko, co ci tam jeszcze zostało w tych twoich zbiorniczkach. To będzie balsam dla mojej zbolałej cipki - odezwała się pogodnie, obściskując czy obmacując mięśniami Kegla jego kutasa.  
          Do tego jej cipka jak na zawołanie zaczęła obficie produkować wydzielinę, bo poczuł i usłyszał wyraźny odgłos chlupotania, podczas wolno wykonywanych, frykcyjnych ruchów kutasa w jej szparce.  
- Słyszysz to samo co ja? Jak chlupie w mojej cipce? Twój kutas nie tylko suwa się, ale chyba uczy się pływać w tym moim baseniku czy cylindrze - usłyszał żartobliwe słowa Marysi.  
          A Tomek był co prawda podniecony, ale zdał sobie sprawę, że w tak wolnym tempie oraz w dość rozluźnionej i nawilżonej cipce Marysi będzie mu trudno dojść, podobnie jak i Marysi. Tym bardziej, że nie chciał przysparzać Marysi bólu.
- Marysiu, głupio mi mówić o tym, ale czuję, że w tym stanie żadne z nas nie osiągnie finału. Nie chcę ci przysparzać bólu, a że oboje jesteśmy w jakimś tam zakresie zaspokojeni, więc może nie próbujmy robić tego na siłę i poczekajmy, aż twoja cipka wydobrzeje czy się zregeneruje - Tomek w nieco zawoalowany sposób przedstawił Marysi bezskuteczność ich dalszej zabawy. Roześmiała się.
- Wiesz co? Jesteś chyba nie z tej ziemi! Gdybym cię nie znała, jak i twoich możliwości, mogłabym pomyśleć, że przestałam cię podniecać i masz mnie dość. Ale wiem, że tak nie jest. Jesteś nie tylko kochanym i wrażliwym chłopcem. Jesteś też dżentelmenem w każdym calu. Inny miałby w nosie interes partnerki i trzymając kutasa w cipce, parłby ze wszystkich sił, aby zaspokoić swoje potrzeby. A ty w trosce o stan tej mojej biednej cipki, okazujesz delikatność i do tego mówisz o tym, jakby to była twoja wina. Masz rację, nie musimy tego robić na siłę. To ma nam obojgu sprawiać przyjemność, nawet jak będzie przy tym trochę bólu. Mam na myśli to rżnięcie, które sobie sama zafundowałam, demolując przy tym swoją cipkę. I jak tu ciebie nie kochać? - zadała sama sobie retoryczne pytanie.
- Chcesz jeszcze poleżeć ze mną, czy ubieramy się i idziemy do kuchni? - zapytała Tomka.  
          Popatrzył na nią szczerym, poważnym spojrzeniem. Była naprawdę piękną kobietą i podobała mu się, czego nie zamierzał ukrywać. Zauważyła to jego spojrzenie.  
- Wiesz co, Tomuś? - Kiedy tak na mnie patrzysz, przypominasz mi pewnego chłopca, który kiedyś też patrzył na mnie takim wzrokiem. Nie znałeś go przypadkiem? - uśmiechając się słodko, zwróciła się do niego żartobliwymi słowami.
- Zastanawiałem się Marysiu nad tym, czy ci o tym powiedzieć? Wiesz, o czym wtedy pomyślałem czy zamarzyłem? O tym, żeby ta piękna ciocia była kiedyś moją kobietą, tak jak mama była kobietą taty - Tomek z niejakim oporem podzielił się z Marysią swoim marzeniem z przeszłości, kiedy to odwiedziła ich rodzinę na wsi.             
- Zmyślasz Tomku na poczekaniu, aby mi sprawić przyjemność? - zapytała, uśmiechając się.
- Nie! Przecież to stało się, więc nie mam powodu zmyślać. Dla mnie Marysiu byłaś i nadal jesteś piękną, zmysłową kobietą. Poza tym dodam, że tylko dlatego, że znam cię, wiem, o ile lat jesteś starszą ode mnie osobą. Ale tak dla mnie, ale pewnie i dla innych wyglądasz na młodszą o co najmniej dziesięć lat - Tomek szczerze wyznał Marysi, że nadal podoba mu się  jako kobieta i jest nią zafascynowany.  
          Marysia obrzuciła go szczerym spojrzeniem i na chwilę zamyśliła się.
- A niech tam! Niech się dzieje co chce! Nie wiem, co sobie o mnie pomyślisz, ale jak nas zebrało na zwierzenia, to ja też powiem ci to Tomku wprost. Jesteś bystrym chłopakiem, więc pewnie sam też się tego domyślasz. Po prostu kocham cię Tomku! Kocham cię jako kuzyna, kocham cię jako pięknego chłopaka i kocham cię też jako mężczyznę czy kochanka. I chyba też to zaczęło się od tego mojego pobytu na wsi. Wspomnienia z tego pobytu to blakły, to odświeżały się w mojej pamięci, dając nieraz o sobie znać w szczególny sposób. Pewnie mama ci o tym nie powiedziała, ale wycyganiłam od niej twoje zdjęcie. Tylko twoje. Inne mnie nie interesowały. Nie wiem dlaczego, ale stałeś się i byłeś dla mnie takim dobrym duchem. Ilekroć coś mnie uwierało, czy spotkało przykrego w życiu, wyjmowałam twoje zdjęcie i patrzyłam na szczere, wyraziste spojrzenie twoich oczu. Buchał z nich optymizm i coś jakby magnetyzm, który natychmiast poprawiał mi humor czy nastrój. Tak więc było i jest coś, co nas pchało ku sobie i pozwoliło ponownie spotkać się czy połączyć - Marysia patrząc Tomkowi w oczy, zwierzyła mu się ze skrzętnie ukrywanej i zagrzebanej wprost w swojej pamięci tajemnicy.  
- Marysiu, czy chcesz przez to powiedzieć, że mimowolnie, bez bezpośredniego mojego udziału spowodowałem niejaki zamęt w twoim życiu i przyczyniłem się do tego, że nie wyszłaś ponownie za mąż? - zapytał Tomek, przytłoczony zwierzeniem czy wyznaniem Marysi.  
- To może nie aż tak! Pewnie coś tam we mnie siedziało, ale nie przypisuj sobie Tomku z tego powodu żadnej winy. Ty tu nic nie zawiniłeś. Po prostu dostałam od losu potężnego kopniaka, zawiodłam się na kochanym mężczyźnie i czułam się odpowiedzialna za los moich czterech córek. Próbowałam nawet spotykać się z facetami, ale nie zobaczyłam z tego powodu zachwytu w żadnym z poznanych mężczyzn - odpowiedziała zgodnie z prawdą.  
          Swoim wyglądem, urodą, elokwencją budziła zachwyt i fascynację mężczyzn niezależnie od wieku, do chwili, kiedy dowiedzieli się, że jest samotną matką czterech córek. Wtedy rejterowali przed nią podobnie, jak wcześniej zrobił to kochany przez nią mąż.      
- Tak się niestety złożyło, że byłeś Tomuś pierwszym mężczyzną, który zapukał do moich drzwi i z wielkim entuzjazmem zaakceptował mnie jako kobietę wartą grzechu, nie bacząc, że jestem niepisanym szefem pięcioosobowego babińca - Marysia podsumowała z właściwym sobie humorem całą sytuację. Oboje roześmieli się, bo rzeczywiście jej słowa zabrzmiały jak podsumowanie życiowej tragifarsy Marysi.                 
- Dobrze! Wyjaśniliśmy chyba dostatecznie całą sytuację. Mam Tomuś nadzieję, że nie wystraszyłeś się, że kocha cię dużo starsza ciotka i to nie tylko jako kuzyna, ale jako mężczyznę i kochanka. Nie chciałabym też, żebyś czuł się do czegoś przymuszany czy zobowiązywany. Kiedy zaczniesz mnie unikać, zrozumiem. Do końca życia będę ci wdzięczna za wszystko, co od ciebie dostałam jako kobieta - to mówiąc objęła Tomka i przytuliła do siebie jak najdroższy skarb.  
          Ujął jej twarz w ręce i zaczął pokrywać buzię czułymi, pełnymi uczucia pocałunkami. Kiedy pojawiły się łzy w oczach Marysi, zaczął zcałowywać je z tkliwością i podobnym wzruszeniem. W końcu opanowała się i starła łzy, cisnące się jej do oczu.
- Dość tego! To mają być radosne święta nie stypa - poderwała się energicznie z posłania, po czym oboje założyli bieliznę i szlafroki.  
- Idę zobaczyć co z łazienką - powiedziała i wyszła z dziupli. Tomek zgarnął pościel i schował ją do schowka tapczanu. Nakrył tapczan narzutą i usiadł, czekając na Marysię. Pojawiła się po chwili.  
- Możesz iść, w łazience jest tylko Marta. Powiedziałam jej, że wpadniesz - oznajmiła mu z uśmiechem, jakby Marta czekała na niego z filiżanką kawy.  
- Chyba to nie jest dobry pomysł! - oświadczył z niezdecydowaniem w głosie.  
- Idź, idź! Ona faktycznie będzie na ciebie czekać. Musicie się też pospieszyć, bo pewnie jeszcze nie wszyscy skorzystali z łazienki - Marysia wręcz wpychała go w objęcia córki.  
          Trudno byłoby dziwić się temu, wiedziała przecież, że Marta uważa go po prostu za swojego chłopaka, ale bez zazdrości czy zaborczości wobec niego w odniesieniu do matki czy sióstr. Tomek odnosi się do niej podobnie, jakby akceptując taki stan i zachowanie Marty. Spojrzał jeszcze raz na Marysię. Uśmiechnęła się i gestem ręki pokazała mu kierunek.
          Podniósł się i ruszył w stronę łazienki. Podszedł do drzwi i zapukał.
- Można! - usłyszał wesoły głos Marty. Wszedł. Marta mocowała się ze stanikiem.
- Dobrze że jesteś! Pomożesz mi? - poprosiła i podeszła, dając mu buziaka na powitanie i wręczając staniczek.  
- Chyba że mam go jeszcze nie zakładać? - powiedziała z uśmiechem, widząc, że przygląda się jej drobnym cyckom z niejakim zainteresowaniem i rozczuleniem.
- Wiem! Wiem! Porównujesz cyce mamy i moje? To tak to jakbyś porównywał piłkę siatkową z piłeczką tenisową - odezwała się żartobliwie i w swoim stylu.
- Nie przejmuj się! Moje też urosną! - dodała i potrzepała swoimi cycuszkami.  
- Martuś, nie prowokuj! Opłukam się tylko i umyję zęby - powiedział i zapiął jej stanik.
- Musimy przecież zwolnić łazienkę, bo być może jeszcze nie wszyscy z niej skorzystali - dodał, mając w pamięci uwagę Marysi.
- Szkoda, bo miałam chęć na co nieco! - powiedziała z niejakim przekąsem, ale bez złości.
- A mogę poczekać na ciebie? - słysząc to Tomek, zorientował się, że Marta nie bardzo zamierza odpuścić mu.  
- Nie widzę przeszkód! Jeżeli chcesz czy musisz? - odpowiedział żartobliwym tonem, po czym zdjął spodenki i wszedł do wanny. Zobaczył, gdzie skierowała swój wzrok.
- Mogę ci pomóc, jeżeli nie będzie ci to przeszkadzać? - wyszczerzyła zęby w uśmiechu, dostrajając się do jego żartobliwego tonu.
- Jesteś niemożliwa Marto! Trudno cię zbyć, jak się na coś uprzesz - powiedział, puszczając wodę. Marta nie czekając na jego zgodę, szybko nabrała mydła w płynie na gąbkę i zaczęła namydlać jego brzuch i krocze.  
- Ty zajmij się górą, a ja dołem - usłyszał. Po namydleniu, Marta moczyła gąbkę, spłukując i zmywając mydło z dolnych partii jego ciała. Dużą uwagę poświęciła sterczącemu kutasowi, zajmując się nim szczególnie pieszczotliwie i z niejaką czułością.  
- Przecież ochlapiesz się czy zamoczysz? - powiedział z uśmiechem, widząc z jaką pasją myje, a właściwie pieści jego kutasa wraz z klejnotami.
- Nie szkodzi! Mam nadzieję, że docenisz moje starania i odwdzięczysz się przy najbliższej okazji - odpowiedziała wesołym głosem.  
- Skończyłam! - ogłosiła po chwili, wyciskając gąbkę i osuszając go z wody. Przemył twarz i tors, po czym sięgnął po ręcznik do twarzy. Marta tymczasem wytarła umyte przez siebie dolne partie jego ciała i pocałowała kutasa.  
- Pamiętaj kutasku, że masz mi się odwdzięczyć! - oznajmiła, wykonując kilka suwów na jego trzonie. Wyprostowała się i patrząc Tomkowi w oczy, pokazała paluszkiem na swoje usta, że oczekuje podziękowania za starania i wykonaną pracę.  
          Nie miał wyboru. Pochylił się i chciał dać jej całusa na podziękowanie, Nie docenił Marty. Chwyciła jego twarz i wpiła się w jego usta, całując do utraty tchu.
- Co? Chciałeś mnie zbyć byle czym i  podziękować jakimś buziakiem, tak? - spytała i widząc zaskoczoną minę Tomka, poczuła zadowolenie z jego reakcji.  
- Dobra! Wyłaź z tej wanny i idziemy do kuchni, bo jestem głodna - oznajmiła, przyjmując pogodną minę. Tomek założył spodenki i razem przeszli do jej pokoju.  
          Narzucili na siebie ciuchy i ruszyli do kuchni. Zastali w niej Marysię i Halinkę, krzątające się wokół śniadania dla powiększonej nieco rodziny. Obie piękne, wypoczęte i wyluzowane. Widząc wchodzących Martę i Tomka, uśmiechnęły się do nich.  
- Przyszedł największy głodomór mamo! - oznajmiła Halinka, witając się z nimi.
- A żebyś wiedziała! Jestem głodna jak wilk! - potwierdziła Marta spostrzeżenie Halinki.
- Trudno się dziwić! Po całej nocy! - podtrzymała żartobliwie temat Halinka.
- A ty Tomku wytrzymałeś w nocy z tym małym głodomorem? - Halinka nie odpuszczała, nie wiedząc, że Tomek nie spał w pokoju Marty. Natychmiast zauważyła, że po jej słowach mama wymieniła spojrzenie z Tomkiem. Zorientowała się, że popełniła niejakie faux pas.
- Mam przyłączyć się do pomocy? - zapytał Tomek, chcąc przykryć słowa Halinki.
- Miło nam, że chcesz pomóc, ale damy sobie radę same - oświadczyła Marysia, która niezbyt przejęła się słowami najstarszej córki.  
          Poza tym nie miała zamiaru ukrywać przed córkami faktu, że Tomek spał z nią w nocy. Przecież wszystkie wiedziały, że podkochuje się w Tomku i że on do pewnego stopnia odwzajemnia jej uczucie, traktując i adorując ją nie tylko jako ciotkę, ale jako piękną kobietę, czego nie tylko nie potępiały, ale wręcz były mu wdzięczne, że się nią zajął.  
- Chodź Tomku, nie chcą naszej pomocy, to idziemy do pokoju - Marta momentalnie skorzystała z okazji wymigania się z przygotowań do śniadania.
- Ty byś mogła zostać i pomóc nam! - Halinka miała na temat pomocy przy przygotowaniu śniadania przez Martę wyraźnie inne zdanie niż mama.  
- Daj jej spokój Halinko! Niech idą! Damy sobie radę! - Marysia chyba poczuwając się do wyimaginowanej winy przed najmłodszą córką, uznała, że lepiej będzie, jak Marta zostanie z Tomkiem, a nie z nimi w kuchni.
- Za piętnaście minut śniadanie! - przypomniała im Marysia.
- Będziemy na pewno! - oświadczyła Marta i widząc pokrojony chleb oraz wędlinę, podkradła się, chwyciła dwie kromki chleba i kilka plastrów wędliny. Nim Marysia zorientowała się, w czym rzecz, już jej nie było.  
- Faktycznie! Prawdziwy głodomór! - śmiejąc się, pokiwała głową, po czym sama przygotowała podobną kanapkę i wręczyła Tomkowi.  
- To dla ciebie! Nie będziesz patrzył, jak ona będzie jeść - przełamała jego opór, bo wzbraniał się jak tylko mógł, chociaż zapach kanapki również w nim wywołał uczucie głodu. …cdn…

3 komentarze

 
  • Użytkownik Arf

    Fajniejsze czyta , ale ok 30 opowiadań on tym samym ruchaniu,  może jakieś udziwnienia wprowadzisz. W dzisiejszych czasach robienie loda to jakiś wyczyn? Tyle lasek że jedna mogłaby mu obciagac I druga  dupe lizać np... W czasie kiedy on robi minete innej

    22 maj 2019

  • Użytkownik Robert72

    Życzę tobie jak najwięcej zabawy piórem . Mam nadzieję że ta zabawa będzie cię bawić bardzo długo , i podzielisz się z nami.  :bravo:

    1 mar 2019

  • Użytkownik PoProstuJa

    Hmmmm... sam nie wiem co powiedzieć. Nie wiem skąd biorą się te cudne pomysły. Życzę ci zdrowia i pozdrawiam mojego ulubionego pisarza

    1 mar 2019