MIND || jdb #54

MIND || jdb #54FIFTY – FOUR

POV JUSTIN

     Chodziłem po celi, ciągnąc się za włosy i coraz bardziej stając się nerwowy. Olivia nie zadzwoniła tylko kazała mi przekazać, że za godzinę powinna już tu być, a ja się martwię tym, że nie rozmawiała ze mną.

Coś się musiało stać.

- Będziesz tak chodził cały czas? - spytał Blake, a ja spojrzałem na niego z zaciśniętą szczęką.

- Zjebałeś nam randkę, więc nic już nie mów – syknąłem do niego, a w zamian usłyszałem jego śmiech. Usiadł na łóżku i założył snapbacka daszkiem do tyłu.

- Co zrobisz jak stąd wyjdziesz? Nie licząc Olivii.

- Na pewno zrobię sobie więcej tatuaży. Chcę mieć cały rękaw – rzekłem, opierając się o ścianę tak, że stałem naprzeciwko niego. - A ty? Co zrobisz jak wyjdziesz?

Blake wzruszył ramionami i westchnął.

- Nie wiem – odpowiedział. - Rodzina nie chce mnie znać, więc – dodał.

- Jak wyjdziesz to ja już będę wolny, więc jak nie znajdziesz sobie czegoś to zapraszam do mnie – uśmiechnąłem się do chłopka, a ten otwarł w szoku usta.

- Mówisz poważnie? Tak całkiem poważnie?

- A czemu miałbym żartować?

- Nie po prostu, wow, dziękuje. Bym cię przytulił, ale zgaduje, że nie chcesz.

- Na to przyjdzie jeszcze czas – oblizałem usta.

- Wciąż nie wiesz z kim ona tam jest?

- Jasne, że nie – prychnąłem. - Jak kurwa wejdzie tu z Dylanem to chyba pierdolnę.

- Nah, nie sądzę – stwierdził.

- Czemu?

- Gdyby to był Dylan to by ci powiedziała, a jedyne co wiesz to nic – odpowiedział.

- Może masz rację.
- Justin, przepraszam, ale – zaśmiał się. - Ja mam ją na pewno.

- Pieprz się – rzuciłem do niego i zanim on mi coś odpowiedział, Bradley stanął przed naszą celą. Z tego wszystkiego to nawet Blake wstał.

- Jak mi chcesz przyjebać znowu to cię nie wypuszczę – ostrzegł, a ja się zaśmiałem, podobnie jak Blake.

- To było przez przypadek – mruknąłem. - Także dalej, chcę wreszcie zobaczyć moją dziewczynę.

     Dziesięć minut później siedziałem już w pokoju odwiedzin i naprawdę nie mogłem się doczekać aż wreszcie ją zobaczę, przytulę i pocałuje. Tęskniłem za nią w cholerę, więc teraz z każdą minutą stawałem się coraz bardziej niecierpliwy. Aż chciałem się uśmiechać, bo w piątek rozprawa i jestem pewien, że to co Olivia przywiezie będzie wystarczające.

- Hej – usłyszałem tak bardzo znajomy głos i zerwałem się, stając przodem do niej. Moja szczęka wylądowała właśnie na podłodze, bo aż nie wierzyłem w to, co widzę. Dlaczego kurwa ona ma siniaka na policzku i dlaczego kurwa jej noga jest w bandażu? Zatkało mnie, a ona przełknęła ślinę i szybko do mnie podeszła. Była sama. - Tęskniłam – przytuliła się do mnie, a ja w szoku objąłem ją, opierając podbródek na czubku jej głowy.

- Co ci się stało? - zapytałem do razu, gdy się od siebie odsunęliśmy. Uśmiechnęła się i złapała moją twarz w swoje dłonie. Musnęła powoli moje usta i przysięgam to mi się nigdy nie znudzi.

- Moment – mruknęła, a ja zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co jej do kurwy chodzi.

- Mam dosyć tajemnic, więc serio Olivia – mruknąłem zirytowany, a ona jedynie wywróciła oczami.

- Możesz wejść! - zawołała i odwróciła się w stronę wejścia, a ja podążyłem za jej wzrokiem. Oblizałem usta i zobaczyłem mężczyznę, który właśnie stanął kilka metrów przede mną. Stałem odrętwiały i przez chwilę nie mogłem się ruszyć. Chciałem odwrócić wzrok, ale nie mogłem; podobnie nie mogłem przywołać mojego ciała do jakiegokolwiek ruchu.

Umysł miałem pusty, a szczęka leżała na ziemi.

Jakbym mógł go nie rozpoznać? To przecież mój brat. Nicholas.

- Co... - wykrztusiłem z siebie, a potem nie czekając ani jednej sekundy więcej minąłem Olivię i podszedłem do Nicka, a potem go przytuliłem. On także mnie mocno objął w pełnym smutku uścisku. To się nie dzieje. To nie może być Nicholas i on nie może tu stać, a ja go na pewno nie przytulam.

Czy to sen?

- To właśnie Nicholas był ze mną przez ten cały czas i to właśnie Nicholas uratował mnie przed Jamie'em w motelu – usłyszałem zza pleców głos Olivii. - Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale naprawdę chciałam, żebyś zobaczył go na własne oczy i nie dowiadywał się o tym przez telefon – zakończyła, a ja odsunąłem się od brata i nie mogłem powstrzymać łez, które były pod moimi powiekami.

- Cześć, Justin – przywitał się z lekkim uśmiechem. Wyglądał, naprawdę wow. Nie spodziewałbym się, że ten chłopak tak wyrośnie.

- Jesteśmy równi – stwierdziłem głupio. Nicholas wyraźnie odetchnął z ulgą, a ja się skrzywiłem.

- Myślałem, że będziesz...

- Wkurwiony? - przerwałem mu. - Nie mam do tego powodu, mój brat przecież żyje.

- Wyglądasz naprawdę dobrze jak na to miejsce.

- To dlatego, że każdy się go tu boi – parsknęła Olivia, a ja wywróciłem oczami.

- Przerwałaś tę chwilę – powiedziałem.

- Nieprawda – żachnęła się.

- Irytowała cię? - spojrzałem z politowaniem na Nicka, który przytaknął z uśmiechem.

- Cholernie – stwierdził.

- Jesteś wredny – odezwała się. Zaśmiałem się i zająłem miejsce obok mojej dziewczyny, a Nick usiadł naprzeciwko nas. Chwyciłem Olivię za rękę i położyłem nasze splecione razem dłonie na moim kolanie. Nie mogłem oderwać wzroku od mojego brata. Zmienił się, ale wszędzie poznam te oczy, ten uśmiech, te włosy. Wszędzie poznam mojego brata. Wiem, że kiedyś się nienawidziliśmy, ale patrząc na te wszystkie wydarzenia to naprawdę głupio mi. Nicholas zapewnił bezpieczeństwo Olivii, uratował ją, a nawet jakimś cudem odnalazł i przecież żyje. Będę mu za to wdzięczny do końca życia.

- Także zacznijmy od początku – Nicholas spojrzał porozumiewawczo na Olivię, a ta rzuciła mu drwiące spojrzenie, na co ja się zaśmiałem.

- Najpierw chcę się dowiedzieć kto cię tak urządził – skinąłem na dziewczynę, a ta westchnęła.

- Tobias uderzył mnie w pysk i wbił to gówno w nogę – powiedziała od razu i aż się zdziwiłem, ponieważ nie spodziewałem się od niej aż takiej szczerości. - Dylan go zabił – dodała, a ja otwarłem usta.

- Co? Ten Dylan go zabił?

- Tak – odezwał się Nicholas, więc spojrzałem na niego. - Niby był z nimi, a tak naprawdę sam chciał zdobyć dowody na ich winę, więc gdy Tobias chciał ją zabić to zareagował.

- Ale wcześniej go musiałam obezwładnić – powiedziała, a ja uśmiechnąłem się dumnie i ścisnąłem pocieszająco nasze dłonie.

- No a potem go zabił – dokończył Nick.

- A co z tobą? - zapytałem.

- Cóż na mnie czekał Jamie...

- Ten przygłupi Jamie? - parsknąłem. - Nie wierzę.

- Taa, a jednak – mruknęła.

- No więc musiałem się bronić i jego też zabiłem.

- Tobias i Jamie to bracia. A Jamie to Tobby. Wzięło się to od tego, że jego pierwsze imię to Theodor.

- Jak to odkryłaś? - spytałem.

- Kiedy Sean, ten który dał nam protokół, pokazał nam bazę danych sprawdziłam potem Jamie'ego i w akcie urodzenia pisało, że urodził się w Kanadzie i, że ma brata. Potem skontaktowałam się z Felixem, który nic o tym nie wiedział.

- To on nas śledził gdy jechaliśmy do Stratford.

- Czyli żadnego świadka nie było, tak?

- Nie. Molly chciała się mnie po prostu pozbyć, a gdy Tobias i Jamie stwierdzili, że się im nie przyda to ją zabili. Molly była w tobie zakochana, a ty dałeś jej kosza – Olivia spojrzała na mnie ze współczuciem, a ja zastanowiłem się chwilę.

Ale na nic nie wpadłem i nie pamiętałem w ogóle tej dziewczyny.

- Nicholas? - spojrzałem na brata, który wzruszył ramionami.

- Kiedyś coś tam może było – zaczął. - Ale nie jestem do końca pewien, czy faktycznie coś do ciebie czuła. Być może to oni jej to wmówili, bo nie wierzę, że ona była poczytalna.

- Tak czy inaczej Dylan nagrał wszystko i to także jest mocny dowód. To Jamie dał ci Xenox i to Jamie przypalił ci plecy.

Patrzyłem w jeden punkt, który był gdzieś na ścianie, a Olivia głaskała kciukiem moją skórę. Oblizałem wargi i więcej nie chcę nic wiedzieć.

- Więc to koniec, prawda? - spojrzałem na Nicka, a potem na Olivię, która się uśmiechnęła. - Jestem wolny?

- Jeszcze rozprawa, ale to tylko kwestia czasu – odpowiedziała. - Wytrzymasz jeden dzień.

- Jak to? Ona miała być dopiero w piątek.

- Wszystkie dowody przekazaliśmy Ernestowi, a on dał to do sądu, a sąd po analizie stwierdził, że z tym nie można czekać. Justin każde media o tym trąbią – powiedziała, a ja wypuściłem oddech i odchyliłem głowę do tyłu, uśmiechając się.

- Także, Justin – zaczął Nicholas. - Gdzie zamieszkasz jak stąd wyjdziesz?

Spojrzałem na Olivię z uśmiechem i oblizałem wargi.

- Razem z moją dziewczyną będę tańczył przy wodzie pod meksykańskim niebem i będę pił Margarity przy sznurze niebieskich lampek*.  


XXX

* fragment piosenki Lost Frequencies - Are You With Me

jeszcze epilog i aż nie mogę się doczekać kiedy to skończę hahahaha

a w mediach Blake (:

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1781 słów i 9237 znaków.

2 komentarze

 
  • Malutka

    To już koniec ojćć szkoda ale w tym opowiadaniu było tyle wrażeń, że ciężko będzie je przebić pod wieloma względami :) Mogę tylko życzyć Ci więcej takich opowiadań bo weny i pomysłowości Ci nie brakuje :) A teraz baw się dobrze na wakacjach i odpocznij :) :*

    23 lip 2016

  • Ewcia:D

    O Boże! Już prawie koniec! :) Będziesz pisać jakieś inne opowiadanie? :) czekam na epilog ;)

    22 lip 2016

  • livney

    @Ewcia:D pewnie! Pisze dwa, ktore publikuje tutaj xx

    23 lip 2016