MIND || jdb #47

FORTY - SEVEN

     - POMOCY! - Molly zaczęła krzyczeć i się wierzgać, a ten cały Nick zakleił jej twarz taśmą. Zeszłam z niej i obserwowałam jak sadza ją na łóżku i obkleja taśmą jej nogi i ręce. Szybko się ogarnęłam i pozbierałam swoje rzeczy. Nie powinnam mu ufać, ale przecież gdyby chciał mnie zabić już by to zrobił, a jeśli chce to trudno, najwyżej ucieknę.

     - Powiedz temu skurwielowi jak już cię znajdzie, że tak łatwo się z tego nie wywinie - syknął i poklepał ją po policzku, a ona zaczęła płakać. Nick wstał i spojrzał na mnie. - Musimy się pośpieszyć. Tą walizkę musisz wziąć? - wskazał palcem na nią, a ja pokręciłam przecząco głową, bo głównie wszystko czego potrzebowałam mam w plecaku. - W takim razie chodźmy - chwycił mnie za rękę, a potem zamknął drzwi na klucz, który chwilę potem zrzucił z piętra. - Wyjdziemy tylnym wejściem i mam nadzieję, że go tam nie będzie - szłam cały czas za nim i byłam naprawdę przerażona, mimo że starałam się tego w ogóle nie okazywać.

     Niespodziewanie Nick się zatrzymał się przez co ja uderzyłam w jego plecy i gdyby nie jego szybki refleks runęłabym na ziemię. Zacisnęłam zęby i poprawiłam okulary, widząc jego uśmiech.

     - Uważaj - odpowiedział, zachrypniętym głosem, a to brzmiało dziwnie znajomo.

     - Tak, dzięki - mruknęłam speszona i z jego pomocą szybko wstałam i poprawiłam włosy. Wyszliśmy na pusty parking i odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że nie idziemy w stronę motocyklu. - Dokąd idziemy? - spytałam cicho. Czułam jak serce mam aż w gardle.

     - Mam samochód za stacją benzynową - odpowiedział, a ja się zatrzymałam. Myślałam, że zaraz się rozpłaczę i, że krzyknę z przerażenia, gdy wreszcie coś do mnie dotarło. Chłopak szybko odwrócił się w moją stronę i chciał złapać za rękę, abym się pośpieszyła, ale ja się szybko wyrwałam i zrobiłam krok w tył. Ruch ten był tak niespodziewany, że prawie się przewróciłam i jedynie poprawiłam pasek od plecaka.

     - Jesteś bratem Justina? - spytałam, przełykając ślinę. Widziałam jak zaciska usta w wąską linię i jak bardzo chce coś powiedzieć, ale szybko się powstrzymuje. Nigdy nie sądziłam, że takie wydarzenia będą miały miejsce w moim życiu. - Jesteś Nicholas, prawda? - serce biło mi naprawdę szybko i ja szczerze myślałam, że zaraz się przewrócę.

     - Tak - powiedział. Otwarłam usta w szoku i szybko przyłożyłam do nich rękę.

     - Ty pieprzony... - zaczęłam, podchodząc do niego. Byłam gotowa aby go uderzyć, jednak złapał mnie za rękę i wykręcił do tyłu.

      - To nie czas ani miejsce na wyjaśnienia, okej? Musimy iść.

     - Nigdzie nie idę. Wracam do Justina - splunęłam.

     A wtedy usłyszałam strzał. Natychmiast odwróciłam się w stronę hotelu i zobaczyłam, że światło w pokoju, w którym jest Molly zgasło. Chciałam coś powiedzieć, ale Nicholas wziął mnie na ręce i mimo moich sprzeciwów zaczął biec w stronę swojego samochodu.

     - Jesteś dupkiem! Jak mogłeś przez tyle lat siedzieć cicho i nie pomóc swojemu bratu, co? - wrzasnęłam, będąc już w samochodzie. - Jak tylko stąd wyjdę, przysięgam, uderzę cię! Czy ty w ogóle pomyślałeś jak Justin się będzie czuł? Przecież on się dosłownie wkurwi i po prostu w to nie wierzę! - mocno pociągnęłam za swoje włosy, chcąc chociaż w małym stopniu jakoś się uspokoić. Myślałam, że wszystkie pieprzone niespodzianki już mnie spotkały, a to jakiś pieprzony dodatek?

     - Zamknij się, wreszcie, ja pierdole - westchnął Nicholas, a ja się zaśmiałam sarkastycznie.

     - Nie zamknę się, bo jesteś totalnym idiotą - wycedziłam. - Twoj brat siedzi w więzieniu, a ty nic z tym nie zrobiłeś?

     - Kurwa zamknij się na pieprzoną chwilę! - wrzasnął tak, że aż się wzdrygnęłam. Włączył radio, w którym leciały jakieś spokojne piosenki, a ja odetchnęłam i oparłam głowę o okno. Jechaliśmy opustoszałą ulicą, co jakiś czas mijając domy czy lasy. Nie wiedziałam która godzina i nie wiedziałam gdzie tak właściwie jedziemy i nawet nie wiem czy Molly żyje.

     Przymknęłam oczy i jedyne o czym pomyślałam to Justin.

XXX

     Otworzyła leniwie oczy, które chwilę potem przetarłam dłonią i rozejrzałam się. Miałam nadzieję, że to będzie sen, ale myliłam się gdy dostrzegłam, że leżę na rozłożonym fotelu, przykryta kurtką. Usiadłam prosto i syknęłam przez ból, rozschodzący się po mojej głowie, a potem założyłam okulary. Staliśmy na jakieś leśnej dróżce, a Nicholasa nie było w środku, więc wyszłam z samochodu, naciągając bardziej rękawy bluzy, bo był wczesny poranek i nie było w ogóle ciepło. Nicholas chodził przy drodze i rozmawiał z kimś przez telefon dlatego nie chciałam mu przeszkadzać i po prostu oparłam się o tył samochodu.

     Patrząc tak na niego widziałam podobieństwa między nim, a Justinem. Na pewno był od niego starszy; był naprawdę dobrze zbudowany i wyglądał jakby był ochroniarzem w jakimś klubie. Trzymając telefon przy uchu, ciągnął się za kosmyki swoich włosów, podobnie jak Justin gdy się denerwował. Nicholas odwrócił się i gdy zobaczył, że nie śpię, powiedział coś do swojego rozmówcy i rozłączył się. Schował telefon i podszedł do mnie, trzymając dłonie w kieszeniach swoich czarnych jeansów. Przez chwilę mierzyliśmy się na spojrzenia, aż wreszcie brat Justina się uśmiechnął.

     - Cześć - powiedział. - Wyspałaś się?

     - Nie - powiedziałam od razu, przez co on się zaśmiał. - Która godzina?

     - Kilka minut po szóstej - odpowiedział, a ja skinęłam. Naprawdę nie wiedziałam o czym mogę z nim rozmawiać, bo przecież cholera. Rozmawiam z bratem Justina, który żyje. Mam tak wiele pytań, ale wiem, że on mi na nie teraz nie odpowie i muszę być cierpliwa tego, co on zrobi.

     - Wsiadaj, jestem głodny, więc poszukamy jakiegoś miejsca do jedzenia - powiedział po chwili, widząc zapewne moją zdezorientowaną minę. Poszłam za nim do samochodu, a gdy oboje byliśmy w środku, Nicholas wyjechał na autostradę. Zmieniłam stację na jakąś inną, a on nie protesował. Wyjęłam telefon i chciałam zadzwonić do Bradley'a, ale zrezygnowałam, ponieważ na pewno jeszcze śpi, a pracę zaczyna dopiero o ósmej. Wybrałam numer Felixa i modliłam się aby odebrał.

     - Gdzie ty kurwa jesteś?! - skrzywiłam się słysząc krzyk Felixa. - Czy ty wiesz co ja tu przeżywam? Myślałem, że znowu mnie wychujałaś z tym, że nie ma cię w kraju, ale kurwa! Bradley też był w to zamieszany, do kurwy nędzy! - zrezygnowana uderzyłam głową o szybę, a Nicholas się zaśmiał, a ja byłam totalnie pewna, iż on to słyszał.

     - Jestem w Kanadzie - przyznałam i słyszałam jak Felix wciąga dramatycznie powietrze.

     - Co tam robisz? Z kim tam jesteś, bo ostatnio jak sprawdzałem to Justin wciąż siedzi - odpowiedział.

     - Ostatnio jak sprawdzałam to nie odbierałeś i wszelkie problemy czy inne gówna zostaw sobie na potem - odpowiedziałam spokojnie.

     - Po prostu cholernie się ździwiłem, że cię nie ma, a Bradley mi powiedział, że wyjechałaś z Molly do Kanady.

     - Tak, z Molly już nie jestem - mruknęłam.

     - To z kim jesteś i gdzie jest Molly?

     Spojrzałam na Nicholasa i zakryłam telefon ręką, aby Felix choć trochę nie słyszał tego o co chcę go zapytać.

     - Co mam mu powiedzieć?

     - Prawdę - wywróciłam oczami.

     - Mówisz serio? - spytałam z niedowierzaniem.

     - Z kim ty tam rozmawiasz? - usłyszałam jego głos, więc przyłożyłam telefon do ucha.

     - Z bratem Justina - usłyszałam jak coś mocno spada, a potem to jak Felix przeklina.

     - Śmieszne - zaczął się śmiać. - Pytam na poważnie.

     - Siedzę w samochodzie z bratem Justina. Co w tym śmiesznego?

     - To, że ci nie wierzę - żachnął się. - Zadzwoń jak już będziesz trzeźwa czy coś.

     - Rozłączył się - mruknęłam z niedowierzaniem, a chwilę potem Nick zaczął się śmiać.

     - Wiedziałem, że nie uwierzy.

     - Też bym nie uwierzyła, gdybym tutaj nie siedziała - powiedziałam. - Mam nadzieję, że mi to jakoś wytłumaczysz czy coś takiego.

     - Dlaczego mam to powiedzieć tobie? - uniósł na mnie brwi z uśmiechem, a ja zmrużyłam na niego oczy.

     - Ty naprawdę jesteś bratem Justina - stwierdziłam oczywiste. Nicholas się zaśmiał i przyśpieszył. Oblizał powoli swoje usta, a potem spojrzał na mnie.

     - A ty naprawdę kochasz Justina - odpowiedział z uśmiechem.

                                             zostaw komentarz, czy coś.


XXX
mam wrażenie, że z tego się robi coś jak Moda Na Sukces, a tego nie chciałam no aleXD

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1644 słów i 8681 znaków, zaktualizowała 12 lip 2016.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Karolina12

    Kiedy kolejna? Super opowiadanie poprostu kocham  <3

    14 lip 2016

  • Użytkownik niejestempiekna

    Chce kolejną!  :)

    12 lip 2016

  • Użytkownik livney

    @niejestempiekna twój nick jest smutny według mnie. Każdy jest przecież piękny!

    12 lip 2016

  • Użytkownik Barbie

    Genialna część! ALE MAM PYTANIE DOTYCZĄCE OPOWIADANIA: TEN MOMENT GDY ZGASŁY ŚWIATŁA W POKOJU ZARAZ PO STRZALE TO TEN GOŚCIU CO TAM WPAROWAŁ ZABIŁ TĄ MOLLY? proszę o szybką odpowiedź <3

    12 lip 2016

  • Użytkownik livney

    @Barbie nie chcę dawać żadnych spoilerów ani nic powiem tylko, że to się wyjaśni w najbliższych rozdziałach :)

    12 lip 2016

  • Użytkownik Ewcia:D

    Super część! Odnalazł się brat Justina! :P teraz wszystko musi być już dobrze ;)

    12 lip 2016

  • Użytkownik livney

    @Ewcia:D też mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze hahahaha

    12 lip 2016