MIND || jdb #48

FORTY - EIGHT

     Ponieważ byłam bardzo głodna, a Nicholas był zirytowany moim ciągłym gadaniem, znaleźliśmy jakiś bar w którym są serwowane tylko naleśniki. Ten pomysł nie spodobał się bratu Justina, ale mnie to mało interesowało, więc po małej kłótni zamówiliśmy śniadanie.

- Jak długo jesteś z Justinem? - spytał Nicholas, gdy kelnerka już sobie poszła. Oprócz nas była tutaj jakaś inna para i jakiś mężczyzna.

- To skomplikowane - oznajmiłam, chwytając widelec w dłonie.
     
- Jak skomplikowany może być związek z moim bratem? - Nicholas parsknął, a ja rzuciłam mu spojrzenie.

- Przez pół roku byłam w śpiączce – chłopak wypuścił oddech i oparł łokcie na blacie. - Miałam rany kłute i uraz mózgu. Mało brakowało, a Tobby całkiem zniszczyłby nam życie.

- Ale na szczęście już jest okej, tak? - spytał, aby się upewnić, a ja skinęłam potakująco.

- Nie chciał mnie znać, mówił różne rzeczy, ale tak. Już jest między nami okej – odpowiedziałam z uśmiechem. Myśłałam, iż to przyjdzie mi z trudem mówienie o takich rzeczach, ale myślę że poszło tak dobrze dlatego, że to brat Justina.

- Miał jedną dziewczynę, Penny, ale ta dała mu kosza.

- Tak, wiem – skinęłam. - Eric mi o niej mówił.

Nicholas zmarszczył brwi.

- Eric? On żyje? - zdziwił się. - Ten Eric Sully?

- Dlaczego miałby nie żyć? W ogóle to na początku utrudniał mi pracę, ale potem okazało się, że jednak nie jest taki zły – zaśmiałam się ponuro. - Smaczego – skinęłam na talerz Nicka, aby uniknąć dalszej rozmowy, ale też aby się wreszcie najeść, bo byłam kurewsko głodna. Cisza między nami nie trwała długo, bo gdy tylko zładłam śniadanie, Nicholas wstał i spojrzał na mnie.

- Jem jeszcze – powiedziałam z pełną buzią. Wywrócił oczami i cierpliwe zaczekał. Jego spojrzenie było tak przeszywające, że jak najszybciej połknęłam to, co miałam w buzi i wzięłam swój plecak.

- Idziemy do łazienki – oświadczył, łapiąc mnie za rękę, a ja zmarszczyłam brwi i chciałam mu się wyrwać, ale był silniejszy. Oczywiście.

- Po co? - zapytałam, rozglądając się, ale na szczęście nikt nie zwracał na nas uwagi. Nick wszedł do męskiej toalety razem ze mną, a ja się skrzywiłam, bo naprawdę jak już chciał coś zrobić to mógł robić tą rzecz w toalecie dla kobiet. Upewnił się, że nikogo nie ma w kabinach, a potem podszedł do mnie. Przełknęłam ślinę i bardziej ścisnęłam pasek od plecaka, który trzymałam w dłoni. Oparłam się o drzwi, bo on stanął naprawdę blisko mnie.

- Podnieś koszulkę – oświadczył, a moje serce szybciej zabiło. Spojrzałam na niego, jednakże Nicholasowi w ogóle nie było do śmiechu; był śmiertelnie poważny.

- Nie ma mowy! - przyznałam. - Nie rozbiorę się przed tobą! - zawołałam oburzona.
- Nie masz się przede mną rozbierać tylko chcę zobaczyć twoje blizy – westchnął i zanim zdążyłam zareagować podniósł kawałek mojej koszulki i przejechał palcami po bliźnie. Przezs moje ciało przeszły dreszcze, gdy jego palce dotknęły mojej skóry i przysięgam, że to było strasznie żenujące. Przymknęłam powieki aby to się już skończyło i wszystko co chciałam to powrót do samochodu.

- Tak myślałem – stwierdził po chwili i wziął swoje dłonie, a ja szybko poprawiłam t – shirt spojrzałam na niego. Wtedy on uniósł swoją koszulkę, a ja odruchowo zacisnęłam powieki. On zaczął się śmiać z mojej reakcji.

- Twoim chłopakiem jest Justin, a ty tak reagujesz? Nie widziałaś go nigdy bez koszulki? - zapytał, śmiejąc się, a ja zastanwiłam się i wzruszyłam ramionami.

- Nie pamiętam – otwarłam oczy i starałam się zignorwać sześciopak chłopaka. Wzrok skupiłam na jego bliznach, których było chyba osiem, i które zostawiały ślady po torsie i brzuchu.

Były tej samej wielkości co moje i na pewno były zrobione tym samym narzędziem.

- Tobby? - wymamrotałam, zerkając na niego. Zaprzeczył.

- To byłoby za łatwe, a teraz chodźmy – szybko wyszliśmy z łazienki i jak najszybciej mieliśmy pokonać drogę, która prowadziła do wyjścia, ale mój wzrok powędrował na telewizor, a dokładnie na wiadomości, nadawane z jakiegoś tutejszego źródła.

- Morderstwo w motelu! Zeszłej nocy w motelu, przy drodze prowadzącej do Stratford doszło zabójstwa! Została zamordowana młoda kobieta oraz właścicielka motelu. Nie ma żadnych śladów, a polica ma żadnych poszlak, gdyż dziewczyna nie miała przy sobie żadnych dokumentów oraz nie było żadnych świadków – pokazali parking oraz dwa radiowozy. Moje serce na moment się zatrzymało, bo to był ten sam motel oraz jestem pewna, że Molly nie żyje. Przyłożyłam dłoń do ust, a drugą chciałam złapać krzesło, ale to mi nie wyszło i gdyby nie pomoc Nicholasa, przewróciłabym się. W moich oczach stanęły łzy, a ja wciąż liczyłam na to, że Tobby ją zostawi, biorąc pod uwagę fakt, że działali razem.

- Czy wszystko w porządku? - szybko się otrząsnęłam, gdy kelnerka podeszła do nas.

- Tak, tak – odezwał się Nick. - Jest po prostu strasznie przewrażliwiona – dodał. Zignorował inne pytania kobiety, a chwilę potem wyszliśmy na świerze powietrze.

- Ona nie żyje – powiedziałam płaczliwym głosem.

- Daj spokój – mruknął Nick. - Prawie cię zabiła.

- A teraz to ona została zabita.

- Karma to suka.

XXX

     Minęły dwie godziny odkąd jechaliśmy, a ja przez ten czas prawie w ogóle się nie odzywałam. Byłam w szoku; nie mogłam uwierzyć, że Molly nie żyje. Prawda – słyszałam wczoraj strzał, ale naprawdę liczyłam, iż to jakiś postrzał lub coś. Molly być może okazała się suką, ale tak czy inaczej było mi jej szkoda, ponieważ nieszczęśliwie się zakochała, ale to nie powód aby robić tak straszne rzeczy.
A teraz pytanie – gdzie ona była przez ten czas, gdy rzekomo szukała świadka.

- Kurwa, nie lubię gdy nic nie mówisz – ciszę przerwał Nick. Wywróciłam oczami i poprawiłam okulary, bardziej przykrywając się jego kurtką. - Powinnaś o tym zapomnieć lub się postarać.

- Taa – mruknęłam niechętnie.

- Gdzie pracujesz? - Nicholas wyraźnie starał się zmienić temat, co chyba mu się udało, ponieważ spojrzałam na niego.

- Pracowałam w policji – odpowiedziałam. Ze zdziwieniem spojrzał na mnie, a potem szybko wrócił wzrokiem na drogę.

- Słucham? Gadam z gliną? - zaśmiał się.

- Już nie – usiadłam prosto. - Odeszłam gdy się wybudziłam. A ty? - spojrzałam na niego i położyłam nogi na desce rozdzielczej.

- Byłem żołnierzem. Miałem pięć zmian – odpowiedział cicho. Zauważyłam jak zaciska dłonie na kierownicy. Aż nie wiedziałam co powiedzieć, ponieważ to mnie totalnie zaskoczyło. Miałam ogromny szacunek do żołnierzy, a Nickowi udało się być na pięciu zmianach. - Po ostatnim razie – ciągnął dalej. - Natknęliśmy się na minę. Odrzuciło mnie i doznałem urazu kręgosłupa i głowy.

- A... ale już wszystko okej, tak? - wyjąkałam.

- Tak – uśmiechnął się w moją stronę. - Po tym wydarzeniu wróciłem do domu i starałem się prowadzić normalne życie.

- Czy widziałeś wszędzie zagrożenie?

Milczał przez chwilę.

- Przez pierwsze pół roku nie wychodziłem z domu, bo bałem się wszystkiego – powiedział. - Jednak potem zrozumiałem, że muszę odnaleźć Justina.

- Co tam konkretnie robiłeś, w sensie...

- Byłem snajperem – odpowiedział. - Pamiętam gdy byłem młodszy zawsze z Justinem bawiliśmy się w te różne rzeczy, wiesz strzelaniny i te sprawy – zaśmiał się, jednak ja wciąż byłam w szoku. - Pewnego dnia on powiedział, że chciałby robić coś dla innych. Nie miał tu na myśli jakiegoś wolontariatu czy innego gówna. Powiedział, że chce iść do wojska.

- A ty zrobiłeś to dla niego – dodałam i zagryzłam wargę.

- Tak – przyznał. - Nie wiedziałem co jeszcze mogę zrobić. Eric mi wmawiał, że Justin zabił swoją rodzinę, że ja mam o nim zapomnieć, ale ja nie mogłem wiesz? Nie mogłem w to uwierzyć, że ten chłopak, który kiedyś grał na gitarze przed teatrem i ten, który zorganizował zbiórkę pieniędzy dla swojego chorego kolegi mógł zabić naszych rodziców i rodzeństwo. Po prostu kurwa nie wierzyłem w to. Dlatego wstąpiłem do wojska, chciałem o tym zapomnieć, zmieniłem nazwisko i tak – zakończył, a ja otarłam łzę, która na szczęście nie spłynęła. W gardle miałam gulę i aż nie wiedziałam co powiedzieć, ponieważ tego się w ogóle nie spodziewałam.

- A teraz obiecałem sobie, że zrobię wszystko aby udowodnić prawdę, że Justin jest niewinny.  



XXX
ten rozdział dziwnie wygląda i przepraszam za to, bo dosłownie padam na twarz, ale chciałam to wreszcie dodać, lol + przepraszam, poniewaz raz za dywizy, a raz myslniki, eh :(

Kto polubił Nicholasa? *zgłaszam się*





jestem przerazona tym, co dzieje sie na swiecie.

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1685 słów i 9046 znaków, zaktualizowała 15 lip 2016.

4 komentarze

 
  • Użytkownik niezgodna

    Ja polubiłam

    16 lip 2016

  • Użytkownik Karolina12

    Ja polubiłam  <3

    16 lip 2016

  • Użytkownik Lili

    Ja polubilam;)

    15 lip 2016

  • Użytkownik niejestempiekna

    Jeszcze!  :)

    15 lip 2016