MIND || jdb #15

FIFTEEN
POV OLIVIA

     Czułam ogromne znudzenie, gdy przebywałam wśród mojej matki i siostry. Do ostatniego momentu starałam się odwlec moment, gdy razem z nimi musiałam iść do centrum handlowego. Ale tak się dzieje, gdy nie masz żadnych wspólnych zainteresowań z matką tylko z ojcem. Siedziałam właśnie na kanapie w jakimś sklepie z sukienkami i pisałam z Dylanem. Powiedziałam mu o tym, że byłam w celi u Justina, a on zamiast szoku uśmiechnął się do mnie i życzył powiedzenia w tej sprawie. Zaproponował także swoją pomoc, gdy takową będę potrzebowała.

     - A co myślisz o tej? - spytała mama, wychodząc i pokazując się w długiej, czarnej sukience zakończonej koronką.  

     - Jest taka sama jak tamte - odpowiedziałam szczerze, ponieważ one różniły się tylko jakimiś detalami. Kobieta westchnęła i usiadła obok mnie.

     - Co się stało? - zdziwiona spojrzałam na nią.

     - Co?

     - Zapytałam, czy coś się stało.

     - Nie, a dlaczego coś miałoby się stać? - zmarszczyłam brwi

     - Jesteś dziwnie milcząca - wyjaśniła z przekąsem, a ja wywróciłam oczami i wstałam, chwytając torby z moimi zakupami.

     - Przepraszam, że nie interesują mnie żadne sukienki - powiedziałam. - Ale naprawdę gdy umawialiśmy się liczyłam na jakąś kawę czy coś takiego, a nie to, że będziemy chodzić po sklepach, gdy mogłabyś robić to tylko z Madison - dodałam dokładnie to, co leżało mi na sercu. Mama westchnęła i wstała.

     - A myślisz, że mi jest łatwo? Wiesz, że nie pochwalam tego, co robisz, ale staram się to zrozumieć. Naprawdę ostatnią rzeczą jaką chce robić jest rozmowa o twojej pracy.  

     Otwarłam buzię w szoku i czy ona naprawdę to powiedziała, czy tylko ja źle usłyszałam?

     - Świat nie kończy się na mojej pracy, mamo - syknęłam. - Jest tyle innych rzeczy, o których mogłybyśmy rozmawiać, ale mam wrażenie, że wcale nie chcesz. Dlaczego nie odwiedzisz mnie w mieszkaniu? Nie zadzwonisz, a robisz to tylko raz w tygodniu? I dlaczego nie zapytasz mnie o to czy mam chłopaka, jak się czuje, czy jestem zdrowa? Ale zawsze gdy robimy coś razem wybierasz to gówno, a ja tego nie znoszę - nie odpowiedziała nic, tylko z szokiem wymalowanym na twarzy patrzyła na mnie, a ja wykorzystałam ten moment i odeszłam z uniesioną głową. Byłam dumna, że jej się postawiłam i, że powiedziałam to, co od tak dawna chciałam jej powiedzieć.

     Irytował mnie fakt, że gdy mieszkałam w rodzinnym domu wszystko co słyszałam to, to że zawsze mogłam zrobić to lepiej. Nigdy nie usłyszałam żadnej pochwały ani nic dobrego. Czułam się uwięziona i naprawdę jestem szczęśliwa, że te czasy minęły, a ja mogę wreszcie robić to, co kocham niezależnie od tego czy mojej matce się to podoba czy nie. Chciałam wyjść stąd jak najszybciej i pojechać do domu oraz zająć się wreszcie sprawą Justina, bo im szybciej to się stanie tym szybciej dowiodę prawdy.

     
     XXX

     - Molly jesteś w domu? - krzyknęłam, wchodząc do środka. Nie usłyszałam nic z jej strony więc musi jej nie być. Całe pieprzone szczęście. Zdjęłam buty i kurtkę, a torby rzuciłam na komodę. Wyjmując telefon udałam się do kuchni, aby zrobić sobie coś do picia. Wyjęłam kubek i wrzuciłam torebkę jakiejś herbaty, a gdy nastawiłam wodę zobaczyłam notatkę od Molly, w której pisało, że jej nie ma.  

     Wow, jakbym nie zauważyła.  

     Znajdując długopis narysowałam obok tego uśmiechniętą buźkę i przykleiłam to na lodówkę.  

     Tak trochę przeraża mnie fakt, że już jutro idę do Justina i muszę znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Wzdrygnęłam się słysząc gotujący się czajnik i jak najszybciej zalałam herbatę wodą. Idąc do pokoju zaświeciłam wszystkie światła, bo cholernie nie lubiłam tego, że będąc sama w domu miałam wrażenie, że ktoś tu jest albo ktoś mógłby mnie zaatakować.

     Włączyłam MTV, zasłoniłam rolety i spod łóżka wyjęłam karton z papierami Justina. Usiadłam po turecku na łóżku i gdy otwarłam je wzięłam oddech. Czułam się jak zdrajca biorąc to, gdy wiem, że coś tam będzie, coś co na pewno mi się nie spodoba.

     Przełknęłam ślinę i spojrzałam na ścianę.  

     Hmm, ciekawe co robi teraz Justin.

     ''Imię i nazwisko: Justin Drew Bieber
     Data urodzenia: 1 Marca 1993
     Wyrok: Dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia.
     Popełnione przestępstwo: Zamordowanie całej swojej rodziny - rodzice i trójka rodzeństwa

Justin został znaleziony obok ciała swojej nieżyjącej matki z nożem w ręku; obok niego leżała broń, którą zabił swojego ojca. Jego jasne spodnie były zakrwawione, jednakże na rękach i ubraniu nie miał śladów krwi. Badania potwierdziły to, iż była to krew rodziny, ale także krew kogoś obcego. Był zdezorientowany tak, jakby nie wiedział co się dzieje. W radiowozie cały czas się trząsł i mruczał coś pod nosem.

Przy przesłuchaniu Justin Bieber nie był w stanie złożyć spójnych zeznań, a zapytany o to, co zrobił odpowiadał krótko, zdawkowo, a wszystko nie trzymało się kupy.  

Badania potwierdziły, że Justin w dzień zabójstwa wziął dużą dawkę leków na schizofrenię, o nazwie Xenox, które spożywała jego matka.  

Skazanego przesłuchiwał Trent Sully.''

     Odłożyłam akta na bok, a następnie wstałam, bo serio wystraszyłam się. Mama Justina brała Xenox? I dlaczego on o tym nie wiedział? Justina przesłuchiwał Trent i albo to przypadek, że przesłuchiwał także Lucasa, albo coś kompletnie innego.

     Tak, cóż, jutro czeka mnie wizyta w więzieniu oraz wizyta u Trenta i mam nadzieję, że powie mi coś więcej.  


xxx

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1062 słów i 5679 znaków, zaktualizowała 25 maj 2016.

Dodaj komentarz