MIND || jdb #19

NINETEEN

     Wędrowałam wzrokiem od ludzi w lewym kącie, którzy rozmawiając śmiali się oraz między tymi, którzy siedzieli przy stolikach. Westchnęłam i spojrzałam w dół na moją szklankę, w której był sok pomarańczowy. Tak szczerze to jak najszybciej chcę wrócić do domu, a nie siedzieć tutaj, bo mimo, że to miała być impreza dla policjantów to było tu nudno. W sumie czego się mogłam spodziewać; przyszłam tu tylko ze względu na Felixa.

     - Co tu tak sama siedzisz - Dylan uderzył dłońmi o blat, przy tym strasząc mnie. Zmrużyłam oczy i rzuciłam mu krótkie spojrzenie, a potem widząc jego szeroki uśmiech wywróciłam oczami, mimo, że miałam się tego oduczyć.

     - Widocznie nie umiem się bawić - posłałam mu wymuszony uśmiech, a potem napiłam się z mojej szklanki. Dylan widząc, że to nie alkohol, zmarszczył nos.

     - Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że mówisz prawdę - roześmiał się, a potem usiadł obok mnie. Zauważyłam, że on miał piwo. - Co tam u ciebie ciekawego?

     - Czego chcesz? - spytałam, ponieważ wiem, że jeśli Dylan pyta o tak proste rzeczy oczywistym jest fakt, że coś chce. Chwilę potem usłyszałam jak przeklina, więc chyba się nie pomyliłam. Spojrzałam na niego z dumnym uśmiechem.

     - Cholera przed tobą to nic się nie ukryje - stwierdził, a ja się zaśmiałam. Wcale tak nie jest; jestem beznadziejnym obserwatorem jeśli chodzi o odczytanie emocji z ludzi.

     - W takim razie jaka wiadomość nie pozwala ci spać w nocy? - spytałam. Dylan się rozejrzał, jakby chciał się przekonać, że nikt na nas nie patrzy; ale tak nie było, ponieważ nikt nie zwracał na naszą dwójkę uwagi.

     - Czy to prawda, że prowadzisz sprawę Biebera? - zapytał i szczerze to spodziewałam się takiego pytania i od jakiegoś czasu nawet chciałam powiedzieć mu prawdę; był moim najlepszym przyjacielem, podobnie jak Felix, jednakże z nim moje relacje także były na wysokim poziomie.

     - Skąd takie wnioski? - spytałam, krzyżując ramiona i patrząc na niego. Chłopak się szeroko uśmiechnął, jakby coś wiedział.

     - Ponieważ Felix coś podejrzewa - odpowiedział, a ja otwarłam buzię w szoku. Jak? Nie zauważyłam tego, że on węszy? W sumie to tylko kolejna sprawa, którą prowadzę sama i jedyne co mi pozostaje to potwierdzenie.

     - Tak - przyznałam szczerze; mina mu zrzedła jakby takiej odpowiedzi się nie spodziewał.

     - Jezus - warknął, łapiąc się za głowę. Obserwowałam jego reakcje i to było conajmniej śmieszne, bo to aż takie wrażenie? - Czy wiesz w co się pakujesz? - zpaytał, a ja zmarszczyłam brwi.

     - Co? - zaśmiałam się. - O czym ty mówisz?

     - Zajmujesz się tym sama, gdy powinnaś robić to z kimś - wyjaśnił.

     - Oh - klasnęłam w dłonie. - Czy chcesz mi potowarzyszyć? - parsknęłam, wywracając oczami.

     - Tak naprawdę gówno obchodzi mnie to czy Justin jest niewinny, ale skoro ty w tym siedzisz to - wzruszył ramionami i wziął łyk ze swojej butelki. Skinęłam głową nie wiedząc co jeszcze mogłabym dodać, ponieważ naprawdę byłam zmęczona dzisiejszym dniem i tylko czekałam na moment gdy stąd wreszcie wyjdę.

     - Mam nadzieję, że jutro mnie wtajemniczysz w to wszystko - powiedział cicho.

     - Okej - odpowiedziałam. - Nikt ma się nie dowiedzieć jasne? - uniosłam brew i czekałam na jego potwierdzenie, a gdy to się stało wstałam.

     - Chwila, gdzie idziesz? - Dylan także wstał, a ja oblizałam wargi i spojrzałam w jego brązowe oczy.

     - Wychodzę - uśmiechnęłam się. - Mam dosyć tego miejsca, jak na ten moment - przyznałam szczerze i wzięłam swoją torebkę. - Dobranoc.

     Już myślałam, że on odpuści, ale czego mogłam się spodziewać po Dylanie? Tak więc on ruszył za mną, a ja czując jego rękę na moich plecach, nie powiedziałam nic. Wychodząc widziałam Felixa - jak trochę pijany grał w piwnego ping - ponga. Chociaż on się dobrze bawi.

     - Wyjdziemy tyłem? - zapytałam, przypominając sobie, że będzie wtedy bliżej do parkingu, gdzie mam samochód.

     - Jasne - powiedział zachrypniętym głosem. Nie odpowiedziałam tylko szłam dalej, a Dylan obok mnie. Czułam się dziwnie; dlaczego miałam to głupie uczucie przy Dylanie? Mam na myśli to, że okej - znam go naprawdę dobrze, ale dlaczego onieśmiela mnie to, że widać po nim, iż chce czegoś więcej? Był przystojny to prawda, jednakże ja nie patrzyłam na niego tak jak on na mnie. Gdy tylko wyszłam, odetchnęłam świeżym powietrzem; wiał lekki wiatr, a niebo było spowite gwiazdami.

     - Wow jest naprawdę fajnie - odwróciłam się uśmiechnięta do chłopaka, który patrzył na mnie także z uśmiechem.

     - Tak? - zapytał głupio, a ja wywróciłam oczami, wciąż się uśmiechając.

     - Jasne - przytaknęłam. - Popatrz - wskazałam ręką na teren wokół nas. Dylan podszedł do mnie, a ja poczułam to jak śmierdzi alkoholem.

     - Jesteś pijany - mruknęłam, marszcząc nos. - Masz jak wrócić do domu? - pokręcił przecząco głową, a ja westchnęłam i zaczęłam szukać w torebce kluczy. Chwilę potem Dylan chwycił mnie za nadgarstek przez co spojrzałam na niego i właśnie w tym momencie on był naprawdę blisko mnie, a ja się totalnie przeraziłam, ponieważ domyślałam się co on chce zrobić.

     - Jesteś najebany - jęknęłam, kładąc ręce na jego klatce piersiowej i delikatnie odpychając go. Dobrze, że on nic z tego nie będzie pamiętał. Chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Westchnęłam zirytowana i zaczęłam go szukać.Zmarszczyłam brwi widząc numer Bradley'a. Dlaczego on do mnie dzwoni? Zagryzłam wargę, stając się przerażona, a moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha.

     - Justin... on - zaczął, a ja już czułam jak tracę grunt pod nogami. - Przyjedź szybko do więzienia - powiedział spokojnie, choć ja wiedziałam, że on nie był spokojny, a tym bardziej ja.

     Wystraszyłam się.

xxx

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1140 słów i 6007 znaków.

Dodaj komentarz