SIXTEEN
Gdy tylko przekroczyłam próg więzienia od razu wiedziałam, że to będzie nieprzyjemna wizyta, ponieważ już za zakrętem pojawił się Trent. Widząc go wywróciłam oczami i powstrzymałam się od powiedzenia czegoś niemiłego na jego temat.
- Dzień dobry - mruknęłam, dosyć chłodno. Mężczyzna stanął na przeciwko mnie i zlustrował wzrokiem, a następnie poprawił swoją czarną teczkę.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry - odpowiedział, wracając do mnie wzrokiem. Wymuszony uśmiech pojawił się na jego twarzy, a on widocznie nie chciał zakonczyć naszej rozmowy.
- Mam widzenie z Justinem Bieberem, więc przepraszam - powiedziałam i minęłam go, poprawijąc torbę na ramieniu. Jednakże Trent chwycił mnie zbyt mocno za ramię, przez co byłam zmuszona spojrzeć na niego.
- Nie podoba mi się to, że tak tu węszysz - syknął, mrużąc oczy, a ja zmarszyłam brwi w niezrozumieniu.
- Przepraszam? - wyrwałam się, robiąc krok w tył. - To moja praca więc jeśli się to panu nie podoba, nie zwracaj na mnie uwagi - syknęłam. Dlaczego tak bardzo obchodziło go to, że staram się wyjaśnić sprawę Justina? Powinien zajmować się innymi rzeczami, a nie zatruwać mi pracę.
- Jak już się do siebie kleicie to róbcie to tak, żeby nikt nie widział - powiedział, a ja zagryzłam wargi aby nie parsknąć śmiechem w twarz tego idioty. Czy on naprawdę myśli, że ja i Justin?
- Dobrze rozumiem - skinęłam głową. - Następnym razem postaramy się być ciszej - sztucznie się uśmiechnęłam i odeszłam, zostawiając go zdezorientowanego.
XXX
Gdy tylko zobaczyłam Bradley'a stojącego przez pokojem przesłuchań, odetchnęłam z ulgą.
- Ale szybko przyszłaś - zaśmiał się, podchodząc do mnie.
- Trent mnie zatrzymał i znowu gadał o jakimś gównie - wyjaśniłam. - Justin jest w środku?
- Tak jest zwarty i gotowy - odpowiedział z uśmiechem. - Jak skończysz go przesłuchiwać użyj pager'a - dał mi owe urządzenie do dłoni, a ja przypięłam je do spodni.
- Okej nie potrwa to długo. I dziękuje - uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech i odszedł. Odwróciłam się w stronę drzwi, za którymi był Justin i wzięłam głęboki oddech. Nacisnęłam klamkę i po chwili byłam już w środku.
Siedział tam.
Patrzył wprost na mnie z lekkim uśmiechem; miał na sobie szare ubrania, a jego lekko przydługawe, brązowe włosy były zaczesane w grzywkę.
- Hej - przywitał się, a potem odkrząknął.
- Cześć. Jak się czujesz? - zapytałam, kładąc torebkę na stolik i wyjęłąm z niej teczkę.
- Pytasz jak się czuje? - spytał z sarkazmem, a ja gdy usiadłam, spojrzałam na niego.
- Owszem - posłałam mu uśmiech. - Wyspałeś się? - dodałam, widząc podkrążone oczy. Justin oparł się o krzesłko i skrzyżował ramiona, przez co miałam możliwość zobaczenia przez szarą koszulkę, jego mięśni. Przełknęłam ślinę.
- Jasne - uśmiechnął się. - Połowę nocy nie zmrużyłem oka, a druga połowę robiłem pompki.
- Okej - mruknęłam, chcąc zakończyć ten temat.
- A co tam u ciebie? - na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Wspaniale - uśmiechnęłam się sztucznie. - Moje życie jest tak bardzo idealne, że nie chcę go wcale zmieniać - Justin chyba wyczuł mój sarkazm, ponieważ skinął potakująco.
- Wow u mnie też - oboje się zaśmialiśmy, a ja spojrzałam na niego akurat gdy zagryzał wargę.
- Tak więc - zaczęłam niepewnie. Tak naprawdę to nie mam pojęcia jak Justin zareaguje gdy pokażę mu jego akta, choć wiem, że nie powinnam tego robić, no ale. - Błagam to co zaraz przeczytasz może być dziwne i proszę nie zrób nic głupiego.
- Spokojnie - zaśmiał się, kłądac łokcie na stół. - Nic mnie już nie zdziwi, okej? - uniósł brwi, a ja mimo wszystko podałam mu teczkę i obserwowałam to jak on ją bierze, ogląda, a na koniec wyjmuje kartki. Zerknął ostatni raz na mnie, zanim zaczął czytać.
Panowała cisza; nie miałam odwagi mu przerwać, a nawet nie chciałam. Zmarszczył brwi i zacisnął szczękę, aby następnie odłożyć akta na stolik. Przymknął powieki i wypuścił oddech. Jego klatka unosiła się i szybko opadała, a ja wiem, że on chce się uspokoić.
- Mam nadzieję, że nie dostaniesz żadnego ataku czy coś - powiedziałam cicho.
- Możesz do mnie mówić? - poprosił i okej w tym momencie zaczęłam się bać. Moje serce zabiło naprawdę szybko, a dziwne uczucie rozlało się po moim ciele.
- Uh jasne. Tak więc nie wiem co mam konkrenie mówić, więc powiem cokolwiek - zaśmiałam się ponurym głosem, cały czas nie spuszczając wzroku z Justina. - Na początku gdy miałam twoje akta nie chciałam tego otwierać, ponieważ bałam się zobaczyć to, co tam było. Ale udało się i dosłownie byłam w pieprzonym szoku, bo nie spodziewałam się tego. Cholera Justin to, że nie pamiętasz tego, że ich zabiłeś wskazuje na to, że mogłeś być pod wpływem Xenax. I nagle dostajesz to w więzieniu? - przerwałam na moment zauważając jak Justin wstaje i zaczyna krązyć po pomieszczeniu. - Przesłuchiwał cię Trent i nikt inny, więc co jeśli on podał ci tutaj te leki?
- Kurwa - zaklnął, chwytając włosy. - To wszystko jest tak kurewsko pojebane - uderzył pięścią o ścianę, a potem syknął patrząc na dłoń. Wstałam i podeszłam do niego, łapiąc go za rękę. Starałam się zignorować mrowienie w miejscu, gdzie ręka Justina doknęła mojej dłoni. Czułam bijące od niego ciepło i cholera staliśmy naprawdę blisko siebie. Spojrzeliśmy na siebie, a ja totalnie utonęłam w jego oczach.
Nie wspominając o jego idealnej twarzy.
xxx
jeśli przeczytałaś / eś zostaw komentarz (:
1 komentarz
niezgodna
Cudo.
livney
@niezgodna wcale nie, ale i tak dzięki (: