SEVENTEEN
- Jesteś idiotą - skomentowałam cicho, nadal patrząc na jego twarz. Uśmiechnął się i podszedł jeszcze bliżej.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem - uśmiechnął się, a ja wywróciłam oczami.
- Nie będę się wysilała - odpowiedziałam. Justin ostatni raz spojrzał na mnie i ponownie zajął miejsce.
To nie tak, że byłam zawiedziona. Nie, wcale.
- Tak więc co dalej? Szczerze to nie mam pojęcia, co można jeszcze zrobić.
- A ja wiem! - powiedziałam podekscytowana, ale widząc jego spojrzenie, ogarnęłam się. - Mam znajomego, który jest adwokatem - zaczęłam, również siadając na przeciwko Biebera. - On na pewno pomoże nam z oficjalnego punktu widzenia, bo co ja mogę zrobić na rozprawie?
- Rozprawie? - uniósł brwi.
- Chyba nie chcesz aby to zostało, tak jak jest - na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Serio Olivia? W takiej sytuacji robisz sobie żarty?
- Myślę - mruknął Justin, splatając razem ręce. - Więc jak na razie wersja jest taka, że ja ich nie zabiłem prawda? - wypowiedziane przez niego te słowa sprawiły, że to brzmiało tak niemożliwie w jego ustach, a jednak.
- To dopiero początek, ale najpierw trzeba porozmawiać z Ernestem. Myślę, że to co na razie mamy nie wystarczy więc trzeba dotrzeć głębiej.
- Co masz na myśli?
- Myślałam o wizji lokalnej, ale potem pomyślałam sobie, że to zły pomysł.
- Nie da się ukryć - Justin prychnął tym samym przerywajac mi.
- Mógłbyś mnie posłuchać chociaż teraz - odpowiedziałam z wyrzutem, na co on wywrócił oczami. Tak naprawdę powinnam pozbyć się tego nawyku, ale trudno mi to wychodzi, a ja nic na to nie poradzę.
- Kontynuuj - skinął głową. Chyba to, co mam do powiedzenia zainteresowało go.
- Inna wersja jest taka, aby porozmawiać z Trentem, a jeśli on tego nie będzie chciał zrobić załatwię nakaz - Justin chyba tego się nie spodziewał, ponieważ nachylił się w moją stronę.
- Czekaj, co? - szepnął, jakby myślał, że ktoś może nas podsłuchiwać. Mam nadzieję, że tak nie jest, bo inaczej byłoby strasznie źle.
- Chcę porozmawiać z Trentem - oświadczyłam. - Przesłuchiwał zarówno ciebie i Lucasa, więc dlaczego miałabym tego nie robić?
- Jest gównianym człowiekiem i wątpie, aby powiedział ci coś ważnego - odpowiedział pewnie. Nadal go nie przekonałam.
- Wytęż umysł Justin. Kto powiedział, że zapytam go wprost o to, gdy wiem, że on mi tego nie powie? - uśmiechnęłam się, zauważając jak w oczach Justina było coś dziwnego.
- Nie mów mi Olivia, że chcesz go porwać, albo torturować - powiedział po chwili ciszy.
- Po raz pierwszy słyszę jak wypowiadasz moje imię - uśmiechnęłam się, a moje serce jakby mocniej zabiło, ponieważ Justin też się uśmiechnął.
- Powiedziałem coś ważnego, a ty wychwyciłaś tylko swoje imię? - zapytał rozbawiony.
- Nie, zrozumiałam za pierwszym razem, ale postanowiłam to zignorować, bo mimo, że twój pomysł jest uh... - przerwałam na moment, szukając odpowiedniego określenia. - Drastyczny...
- Drastyczny? - Justin prychnął, znowu mi przerywając, a ja rzuciłam mu spojrzenie.
- Tak wiesz myślę, że ten idiota nie nabrał by się na piątkowe wyjście aby się zabawić - odpowiedziałam zirytowana. - Tak więc serio.
- Drastycznym jest to, że zabiłem swoją rodzinę - powiedział szybko, a ja westchnęłam.
- Prawdopodobnie.
- Nie Olivia - pokręcił przecząco głową. - Oni chcą abym ja nie wierzył w to, że tego nie zrobiłem - moje serce się właśnie w tym momencie zapadło, gdy te słowa upuściły jego usta. - Przez ten cały czas rozmawiasz z mordercą - spojrzał mi w oczy i w tym momencie w nich było coś szalonego.
- Nie Justin - szybko zaprzeczyłam. - Nie pamiętasz nic z dnia, kiedy ich zabiłeś, a założę się, że pamiętasz wiele innych rzeczy, prawda?
- I co to ma do rzeczy, co? - syknął. - To wszystko to jedno wielkie gówno! - krzyknął, a ja kompletnie nie wiedziałam o co mu, do cholery chodzi.
- Aha, czyli nie chcesz mojej pomocy, tak? - wstałam i stałam się niesamowicie zła.
- Tego nie powiedziałem - warknął.
- Ale pomyślałeś - oznajmiłam cicho.
- A skąd kurwa wiesz o czym ja myślę, co?! - krzyknął. Jedyne co chciałam to właśnie stąd wyjść. Przez chwilę mierzyliśmy się na spojrzenia i przysięgam, że jeśli jego wzrok mógłby zabijać, już dawno leżałabym martwa. Był naprawdę mocno wkurzony, a ja nie wiem z jakiego powodu, bo przecież ja jestem tu aby mu pomóc, a on co? - Wyjdź - powiedział cicho i przymknął powieki. Zacisnęłam szczękę, bo to nie tak miało być. Moje serce właśnie w tym momencie zapadło się.
- Jeśli to jest, co chcesz, okej wyjdę - mój głos zadrżał i widziałam wściekły wyraz twarzy Justina. Czyli on tak poważnie. - Trzymaj się, Justin.
xxx
drama time
Dodaj komentarz