MIND || jdb #31

THIRTY - ONE

     POV JUSTIN

     X FLASHBACK X

     - Czy może powiesz mi gdzie mnie prowadzisz? - spytałem głupio. Dobrze wiem, że idziemy do pokoju przesłuchań, ale kurwa, dlaczego akurat z nim?

     - Możesz milczeć przez jakiś czas? Nie mam ochoty na twoje pierdolenie.

     - Tak jak ja na twoje - odpowiedziałem, wywracając oczami. Tak naprawdę kurewsko ciekawiło mnie to dlaczego Felix tu jest i dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że będę miał przesłuchanie w jakiejś sprawie.

     - Olivia też jest? - spytałem, a potem usłyszałem parsknięcie Felixa.

     - Chyba sobie kpisz. Myślisz, że po czymś takim ona tutaj tak szybko wróci?

     - Co jej się stało? - zmarszczyłem brwi.

     - Naprawdę nie wiesz? - zdziwił się, a ja spojrzałem na niego przez ramię.

     - Nie? - Felix wywrócił oczami.

     - Wczoraj się rozryczała gdy od ciebie wyszła.

     Idąc przez chwilę myślałem co ten idiota ma na myśli, ale wreszcie zrozumiałem.

     - Oh kurwa - jęknąłem. - Na pewno chodzi o to, co jej powiedziałem.

     - Tak Sherlocku. Właśnie o to - odpowiedział zirytowany. - Wiesz jak te słowa ją zabolały? Myślałem, że jesteś bardziej rozgarnięty, ale zachowałeś się jak jakiś pieprzony nastolatek.

     - W takim, kurwa, razie ty nie jesteś lepszy, bo pierdolisz mi o tym - warknąłem. Gdyby nie to, że mam kajdanki, przycisnąłbym go do ściany, albo uderzył w tą jego denerwującą twarz.

     - Jak na razie tylko ty pierdolisz.

     - Oh - zaśmiałem się, zagryzając wargę. - Uwierz już niedługo.

     - Jesteś takim idiotą - mruknął z dezaprobatą, a ja się uśmiechnąłem i zaczekałem, aż otworzy drzwi. Zdzwił się, gdy wyjątkowo spokojnie zaczekałem, a nie urządziłem jakieś przedstawienie. Wchodząc do środka spojrzałem na lustro weneckie.

     - Nie martw się - zaczął Felix. - Nikogo tam nie ma.

     - Nie wiem czy mam się bać, czy cieszyć - prychnąłem i usiadłem.

     Felix zrobił to samo, a ja skrzyżowałem ramiona czekając na to, co ma mi do powiedzenia.

     - Chodzi o twoją sprawę - zaczął, a ja się roześmiałem.

     - Przecież wiem, że nie przyszłeś tu na plotki - odpowiedziałem, unosząc rozbawiony brwi.

     - Jezu Bieber - Felix wywrócił oczami. - Choć raz przestań zachowywać się jak dupek i mnie posłuchaj.

     - Jak nie będziesz gadał o Olivii, to jasne.

     - Dlaczego? - położył dłonie na stole, a ja oblizałem wargi i wzruszyłem ramionami.

     - Nie wiem - mruknąłem szczerze. - Wiem, że jest na mnie wkurwiona, a ja nie mam ochoty znowu tego wysłuchiwać - zmrużyłem oczy. Felix skinął tylko głową, po czym przeczesał swoje włosy.

     - Przyszłem tu tylko w jednej sprawie - zaczął, a ja skinąłem aby mówił dalej. Byłem ciekawy tego, co ma mi do powiedzenia. Wziął oddech. - Mógłbyś zaczął zwracać większą uwagę na Trenta?

     - Na tego cymbała? - przerwałem mu. - Po co?

     - Mógłbyś słuchać, a nie przerywać? - syknął, a ja wywróciłem oczami. - Chodzi mi o to, że on może mieć coś wspólnego z twoją sprawą.

     - Taaa, ciekawe co, chyba tylko tyle, że mnie przesłuchiwał.

     - Ciebie i Lucasa? Cały czas zatrówa nam dupę swoim gównem, a co jeśli to on dał ci tego dnia Xenox? - uniósł zywcięsko brwi do góry i oparł się o krzesło. Milaczałem przez chwilę zastanawiając się nad tym, czy on może mieć w jakimś stopniu racje. Czy taki ktoś jak wieczny pechowy Trent Sully mógłby mieć coś wspólnego z moją sprawą?

     - A to nie wszystko - moje przemyślenia przerwał Felix. - Trent był przyjacielem twojego ojca. Kojarzysz go? - w szoku otwarłem usta i przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. Cholera co? Czy to możliwe, aby świat był tak kurewsko mały?

     - Nie rozumiem - powiedziałem wreszcie. To prawda. W ogóle to, co powiedział Felix wpłynęło do mojej głowy, ale trudno jest mi w to uwierzyć, że Trent mógłby być kimś bliskim mojemu ojcu.

     - Obserwuj go, tyle na razie. Często go widujesz?

     - Nie - pokręciłem przecząco głową. - W sumie gdy przechodzi obok mnie czy coś, dziwnie na mnie patrzy jakby mi współczuł, albo coś.

     - Czy rozmawiał z tobą? Prowadził jakieś przesłuchanie w ostatnim czasie?

     - Nie - zaprzeczyłem. - Już się tym nie zajmuje, bo przecież mam wyrok, a jedynie załatwia adwokatów. Ale zawsze mu nie wychodzi, bo oni rezygnują.

     - Zawsze?

     - Tak - skinąłem.

     - A nie pomyślałeś, że Trent może to robić specjalnie? - uśmiechnął się łobuzersko, jakby wiedział co ma na myśli, a ja zbytnio go nie rozumiałem. - Co jeśli on chcę cię tutaj zatrzymać? Może ma do tego jakiś powód?

     - Czekaj - zaśmiałem się nerwowo. - Brałeś coś, zanim tu przyszłeś? Pierdolisz głupoty, tyle.

     - A wcale nie - dodał szybko. - Wiesz, że w ogóle nie ma kopii twoich akt? Ani Lucasa?

     - To oczywiste, kurwa, że nie ma - prychnąłem i nerwowo przeczesałem swoje oczy. - Na cholerę mają być?

     - Każdy więzień na kopię w archiwum i oryginał w życiorysie. A ty nie masz nic w archiwum.

     - Czekaj chwilę - ponownie mu przerwałem, kładąc dłonie na stoliku i nachyliłem się do niego. - Czy Olivia wie, że tutaj jesteś? - spytałem i uśmiechnąłem się.

     Felix zacisnął usta w wąską linię i milaczał.

     - Ha, wiedziałem - zaśmiałem się, opierając się o krzesło. - Nie ładnie Felix, nie ładnie - pokręciłem rozbawiony głową, a on zmrużył na mnie oczy.

     - Zamknij się, kurwa - syknął. - Olivia nic nie wie, bo nie znając ją nie kazałaby mi tu przyjść.

     - I bardzo dobrze - prychnąłem. - Nie mam ochoty słuchać tego pierdolenia - wstałem.

     - Bieber posłuchaj mnie - Felix westchnął. Uniosłem brwi, ale wciąż stałem. - Trent znał twojego ojca, a nawet się z nim przyjaźnił. Pod koniec przyjaźni coś się między nimi popsuło, a nawet on groził, że go zabije. Wiem to, ponieważ zdobyłem nagrania kamer z baru, w którym twój ojciec spędzał dużo czasu - powiedział powoli, tak abym zrozumiał.

     - Co masz na myśli?

     - Stało się to dwa dni przed śmiercią twojej rodziny - odpowiedział, a moje oczy się rozszerzyły.

     - Czy ty coś, kurwa, sugerujesz? - powiedziałem, zaciskając pięści.

     - Przemyśl to - Felix wstał. - Tak będzie lepiej, gdy będziesz o tym wiedział - dodał.

     - Tak to zajebiście - prychnąłem. Świadomość, że Trent mógł mieć z tym coś wspólnego powodowała, że miałem ochotę rozwalić jego głowę o drzwi pierdolonej izolatki.

     - Chodź, odprowadzę cię - chciał złapać mnie za rękę, ale ja na niego spojrzałem.

     - Czy Olivia - zacząłem, ale wziąłem oddech i oblizałem wargi. - Bardzo... cierpi? - uniosłem na niego wzrok.

     Felix milczał przez chwilę.

     - Myślę, że siłę dajesz jej ty, mimo że ją zraniłeś.

xxx

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1315 słów i 6709 znaków, zaktualizowała 11 cze 2016.

2 komentarze

 
  • Patuś

    Pisz pisz robi sie coraz ciekawiej!

    14 cze 2016

  • Patuś

    Świetne opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na dlaszy ciag. Pisz szybko !!!

    12 cze 2016

  • livney

    @Patuś aw dziekuje! tyle, ze nie wiem kiedy bedzie kolejny, ale chyba w tym tygodniu hahaha

    12 cze 2016