Czy to jest miłość, czy to jest kochanie? - cz. dziesiąta

Dochodziła ósma, kiedy obudziła mnie Zosia.  
- Wstawaj śpiochu! Mama pojechała do Centrum, kupić nam coś świeżego do zjedzenia na podróż. A my mamy wszystko spakować i przygotować się do wyjazdu, abyśmy mogli wyjechać wkrótce po jej powrocie. Tak powiedziała mama. A mnie dopadło to, o czym ci mówiłam. Czuję się tak, jakbym całą noc nosiła worki do piwnicy.  
          Oboje wybuchliśmy śmiechem, bo tylko oboje znaliśmy znaczenie tych słów. Poderwałem się z tapczanu i biegiem ruszyłem do łazienki. Chyba nigdy nie zrobiłem tak szybko toalety, łącznie z odświeżeniem się w wannie.  
Wróciłem do pokoju i równie szybko założyłem ciuchy do wyjazdu. Po chwili
dołączyłem do Zosi w kuchni, która w międzyczasie przygotowała śniadanie dla nas. Co prawda były to tylko napoje, bo mama znając nasz apetyt, przygotowała nam sporo kanapek.
          Po śniadaniu zebraliśmy resztę naszych rzeczy i zapakowaliśmy do samochodu. Wkrótce po tym wróciła mama. Wyglądała jak zwykle pięknie i świeżo. Czy sprawiła to wieczorowa kąpiel w wannie czy może coś innego, ale wyglądała fantastycznie.    
          Pewnie gdyby to nie była moja mama, ale nieznana kobieta, też zakochałbym się w niej, takie robiła wrażenie. Mama zauważyła, że ją obserwuję i widziała moją reakcję, bo jej uroczą buzię opromienił jeden z jej pięknych uśmiechów.    
- Widzę, że zjedliście i jesteście spakowani? To dobrze. A teraz musimy omówić i załatwić pozostałe sprawy związane z waszym wyjazdem.  
          To mówiąc mama sięgnęła do swojej torebki, a właściwie torby i podała mi nową, elegancką skórzaną saszetkę.
- Otwórz synu i sprawdź, co zawiera - powiedziała mama, uśmiechając się do mnie.     
          Zacząłem przeglądać przedmioty w saszetce. Był mały portfel z tworzywa z kieszonkami, a w nim dokumenty samochodu; dowód rejestracyjny z ubezpieczeniem oraz pełnomocnictwo dla mnie, że użycza mi samochodu i wyraża zgodę na dokonywanie przeze mnie wszystkich czynności w jej imieniu, związanych z samochodem.
          W kolejnej przegródce była umowa bankowa związaną z założeniem konta bankowego na moje imię i nazwisko na kwotę pięciu tysięcy złotych wraz z kartą debetową do konta i zdrapką z pinem.  
- Adamie, to jest wasze wspólne konto. Mam nadzieję, że to powinno wystarczyć na wasze wspólne wakacje. Zakładam też, że zabezpieczysz potrzeby swojej dziewczyny i siostry na odpowiednim poziomie. A ty Zosiu staraj się zrozumieć brata, jeżeli w którymś momencie nie spełni twojej prośby, z takich czy innych względów. I zachowujcie się oboje wobec cioci i dziadka we właściwy oraz odpowiedzialny sposób. Macie ode mnie wolną rękę, że możecie ujawnić swoje uczucia i relacje pomiędzy wami, jeżeli uznacie, że tak ciocia, jak i dziadek, będą gotowi to zaakceptować. Z ciocią Elą nie powinniście mieć problemów, trudniej może być z dziadkiem. Chociaż, bo ja wiem? Wasz dziadek jest według mnie, normalnym facetem, w odróżnieniu od jego syna, a waszego ojca. Ciocia Ela też jest kobietą ‘po przejściach’, bo mąż, pomimo że był dużo starszy od niej, poszukał sobie jeszcze młodszej. Podobno mieli problemy związane z dziećmi, ona chciała zajść w ciążę, a mąż podobno nie bardzo. Ale jak było naprawdę, to nie wiem. Jest o kilka lat młodsza ode mnie, ale podobno czas się jej nie ima i wygląda ponoć dużo młodziej, niż opiewa to jej metryka. Zresztą widziałam, jak zareagowałeś Adamie na jej uwodzicielski głos. Tak, że Zosiu miej oko na swojego chłopaka, bo ciocia, być może, gotowa jest zainteresować się naszym przystojniakiem. To tyle w tej sprawie. Dla ciebie Zosiu z okazji twoich urodzin mam tylko mały prezent w postaci nowego smartfonu, który podobno jest bardzo fajowy czy cool, wśród twoich rówieśniczek. Obydwa wasze smartfony opłaciłam kwotą po pięćdziesiąt zł. Oprócz tego oboje macie do swojej dyspozycji po kilkaset zł na drobne wydatki w podróży. Poza tym Adamie, informuję cię, że samochód został przeglądnięty i uzupełnione zostały wszystkie płyny. Ponadto, sprawdzona została klimatyzacja wraz z wymianą filtru. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Moja rada jest też taka, żebyś korzystał z GPS, bo nie tylko doprowadzi cię na miejsce, ale wskaże również najmniej obciążoną trasę. Ale o tym sam zadecydujesz. O prędkości i przepisach nie będę ci truła, bo wiem, że jesteś młodym, ale mądrym i rozsądnym facetem.
          Mama w nieco przydługiej wypowiedzi zawarła wszystkie niezbędne informacje i przestrogi, niezbędne dla mnie, jako kierowcy i niejako szefa naszego dwuosobowego zespołu. Widać było po niej, że bardzo przeżywa nasz wyjazd i rozstanie.  
          Zosia natomiast nękana miesiączką, zachowywała się więcej niż neutralnie. Nie okazywała tego wprost, ale widać było, że zachowuje się wobec mamy z niejakim dystansem czy rezerwą. Czyżby była zazdrosna o mnie lub o mamę? - zaświtało mi w myśli.
          Pewnie obudziła się i stwierdziła, że nie ma mnie w łóżku, a potem nie znalazła mnie ani w kuchni ani w łazience, więc była pewna, że jestem z mamą. Do tego doszła miesiączka, więc mogła to wszystko razem odebrać bardzo negatywnie.    
          Ktoś już kiedyś stwierdził, że czasami trudno nadążyć za kobiecą logiką, więc nawet nie kusiłem się specjalnie o dociekanie, co nurtuje moją siostrę, będącą przy okazji moją dziewczyną i kochanką. Miłość i zazdrość podobno często idą w parze.  
          Mama nie dała poznać tego po sobie, ale widziałem, że często spogląda w stronę siostry zamyślonym spojrzeniem, więc pewnie odczuła i odebrała zachowanie siostry jako swoisty dopust ze strony dorastającej, mającej swoje humory, córki.    
- Widzę, że babcia, albo nie okazuje zainteresowania waszym wyjazdem, albo zapomniała, mimo, że jeszcze dzisiaj jej o tym przypomniałam. Tak czy inaczej wypada wam pożegnać się z nią. Idźcie więc do niej i pożegnajcie się przed wyjazdem. Poza tym Adasiu, sprawdź czy zabrałeś dokumenty związane ze studiami, bo na złożenie podania o przyjęcie na studia, zostało ci już niewiele czasu. Myślę, że wspólnie z dziadkiem i ciocią wybierzecie mniej więcej optymalne rozwiązanie; tak, co do uczelni, jak i kierunku studiów. To tyle. Czekam tu na was - powiedziała mama i patrzyła na nas z niejaką nostalgią w spojrzeniu.  
          Podeszliśmy więc z Zosią do mieszkania babci. Trochę trwało, nim nam babcia otworzyła, pomimo, że dzwonek był bardzo głośny. Była lekko zdyszana i zarumieniona. Popatrzyła na nas zdziwionym spojrzeniem, jak na intruzów.
- Co to, pali się? Stało się coś, że wpadliście do mnie? - babcia wyraźnie była rozkojarzona.  
- Chcieliśmy się babciu pożegnać z tobą przed wyjazdem – odezwałem się w miarę spokojnym głosem.
- A gdzie wy znowu wyjeżdżacie? Mama też? - babcia zachowywała się dość nienaturalnie.
- Wyjeżdżamy babciu na wakacje do dziadka i cioci, na Mazury – włączyła się Zosia.
- Gdzie? Na Mazury? Jakie Mazury? I jaki znowu dziadek? Pewnie miała na myśli swojego zmarłego męża.
          Stwierdziłem, że z babcią nie ma sensu dalej rozmawiać. Była w jakimś amoku, jakby przebywała w swoim świecie i nie do końca rozumiała, co do niej mówimy.
- Dobrze babciu! Jak wrócimy, to porozmawiamy więcej, a teraz pożegnamy się - powiedziałem.  
          Podszedłem do babci, objąłem ją i przytuliłem, po czym pocałowałem w policzek i ustąpiłem miejsca Zosi. Powtórzyła to samo, co ja, po czym zostawiliśmy babcię, która faktycznie zachowała się wobec nas, jakby nie wszystko do niej docierało.
          Wróciliśmy do mamy i zobaczyła nasze niepewne miny.
- Co się stało? Macie miny, jakby babcia was wyrzuciła - powiedziała zaniepokojona.
- Mamo! Nawet nie to. Babcia rozmawiała z nami, jakby nas nie poznała. Nie dość, że nie od razu nam otworzyła, to była zdyszana i czerwona, jakby ciężko pracowała. Kiedy powiedzieliśmy, że wyjeżdżamy na Mazury do cioci i dziadka, to zdziwiła się, o jakich Mazurach my mówimy i o jakim dziadku? Pożegnaliśmy się więc, daliśmy babci po buziaku i tyle nas widziała. Co innego mogliśmy zrobić? - poinformowałem mamę o całym zdarzeniu i rozmowie, podczas pożegnania się z babcią.  
- Rozumiem! Po prostu była w swoim świecie. Niestety, ale zdarza się jej to coraz częściej.  
Obawiam się, że to będzie się pogłębiało, ale będziemy musieli to jakoś przeżyć. Nieważne. Zrobiliście to, o co was prosiłam i co wypadało zrobić. Więc nie pozostało nic innego, jak pożegnać nam się ze sobą. Sprawdziłeś synku to, o co cię prosiłam? – zapytała jeszcze raz.
- Tak, mamo! Wszystko mam! Od prawa jazdy poczynając, na dokumentach szkolnych kończąc - upewniłem mamę, co do posiadania wszystkich niezbędnych dokumentów.
- To jeszcze jedno synku! Nie jesteś przyzwyczajony nosić ze sobą saszetki, a praktycznie masz w niej wszystkie ważne dokumenty, dotyczące samochodu, twoje osobiste, w tym i kartę bankową. Saszetka ma chip, który możesz skonfigurować ze swoim smartfonem. Możesz na przykład ustalić odległość pomiędzy saszetką a smartfonem w okolicach jednego, dwóch metrów, powyżej której smartfon podniesie alarm. Wtedy nie pozostawisz jej czy to na stacji benzynowej czy w jakimś markecie, biurze i tym podobnym miejscu.
          Musiałem przyznać, że mama pomyślała o wszystkim. Wyszliśmy przed dom i podeszliśmy do samochodu. Czas pożegnań, to trudny czas. Pewnie nie tylko dla naszej rodziny, powiązanej tak ścisłymi węzłami i relacjami rodzinnymi.  
          Próbowałem zgrywać twardziela, ale też nie wytrzymałem. Widząc łzy w oczach mamy i siostry, pękłem i ja. Mama przygarnęła nas ramionami, jak kwoka skrzydłami swoje pisklęta i przytuleni, trwaliśmy chwilę w milczeniu.
- No to czas na was! – powiedziała mama i po kolei, mocnymi całusami usta-usta, pożegnała się najpierw z Zosią, a potem ze mną.  
- Jedźcie szczęśliwie i wracajcie tak samo. Cieszcie się wakacjami i opiekujcie się sobą. Miłego pobytu i pięknych wrażeń każdego dnia. Jak tylko ustawię i ureguluję wszystkie sprawy, związane z wyzwaniem, które podjęłam, postaram się do was wpaść, chociaż na chwilę. Trochę wam zazdroszczę, ale i cieszę się, że mam tak wspaniałe dzieci i nie tylko. Pamiętajcie też o waszej starej mamie, która będzie z wami, przynajmniej myślami. Zadzwonię do cioci Eli, że jesteście już w drodze do nich, a wy też dzwońcie i do nich i do mnie. Jeszcze raz życzę wam; szczęśliwej, bezpiecznej podróży i wspaniałych wakacji. Pozdrówcie i uściskajcie ode mnie; ciocię i dziadka. Niech moc będzie z wami!
          Mama nie tylko pożegnała się z nami, ale złożyła nam najpiękniejsze życzenia, związane z podróżą, wakacjami i pobytem u rodziny naszego ojca. Wsiedliśmy w końcu z Zosią do samochodu i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było włączenie i ustawienie GPS.  
          Samochód miał zamontowane urządzenie GPS tom-tom, które znałem. Ustawiłem ekran, aby mieć dobry wgląd i wcisnąłem przycisk off-on. Po chwili pojawił się ekran powitalny. Zastanawiałem się czy ustawić adres domu cioci i dziadka, czy miasto.
          Wybrałem to drugie i po chwili pojawiły się dane, związane z drogą, długość, proponowane trasy i orientacyjny czas dojazdu. Uruchomiłem silnik w dwóch fazach i pomachaliśmy jeszcze raz mamie, po czym ruszyliśmy.  
          Włączyłem na chwilę światła awaryjne, aby pożegnać mamę. Pomachała nam jeszcze raz i sięgnęła po telefon. Czyli zadzwoniła do cioci, informując ją pewnie o naszym wyjeździe. Po chwili wyjechaliśmy na drogę główną.  
          Przyspieszyłem i ogarnęło mnie niesamowite uczucie zadowolenia, że jedziemy na wakacje i mama bez cienia zawahania, powierzyła mi swoje ulubione auto. Zerknąłem na siostrę i spotkaliśmy się spojrzeniami. Zobaczyłem, że też jest zadowolona.  
          Siedziała rozparta wygodnie w fotelu i od czasu do czasu zerkała na mnie.
- Adasiu! Dobrze ci się jedzie? - zapytała, kokietując mnie swoim uśmiechem.
- Jak widzisz, nieźle! A mogę wiedzieć, skąd to pytanie? - odpowiedziałem pytaniem.
- A mógłbyś się zatrzymać gdzieś w ustronnym miejscu? - ponowiła pytanie, patrząc na mnie z zaciekawieniem, jak zareaguję na jej sugestię.
- Co ty Zosiu znowu kombinujesz? Ledwie ujechaliśmy kilka kilometrów. Jeżeli będziemy się zatrzymywać, co kilka kilometrów, to do jutra nie dojedziemy - próbowałem uświadomić mojej siostrze bezsens takiej, przerywanej co rusz, podróży.  
- Naprawdę, nie będziesz żałował! I to będzie tylko ten jeden raz, obiecuję - usłyszałem w odpowiedzi, co wskazywało, że jest dość zdeterminowana, aby wymusić to na mnie.  
- Dobrze! Około piętnastu km stąd będzie zjazd na lokalną drogę. Tam się zatrzymamy - powiedziałem, uśmiechając się do siostry, na znak, że zaakceptowałem jej pomysł..
- A teraz zadzwoń do mamy i powiedz, że jedzie nam się wspaniale i że o niej myślimy - teraz ja zasugerowałem siostrze przerywnik, aby oderwać ją, od jej dziwnych myśli.  
          Co taka głupia miesiączka potrafi wyczyniać z dziewczynami czy kobietami? Jednak bycie chłopakiem, ma swoje zdecydowane plusy - pomyślałem o różnicach dzielących kobiety i mężczyzn oraz o kobiecej fizjologii i przypadłościach.
          Po przejechaniu, zapowiedzianych kilkunastu kilometrów, pojawił się zjazd na drogę lokalną i możliwość zjechania na pobocze drogi. Zatrzymaliśmy się więc na poboczu i wyłączyłem silnik. Spojrzałem na siostrę i znowu zostałem zaskoczony.  
          Szybko wypięła się z pasa i to samo zrobiła z moim pasem, po czym, sięgnęła do guzika moich spodni. Bez słowa rozpięła spodnie i próbowała je zsunąć w dół.  
- Rusz ten tyłek i ściągnij te pory przynajmniej do kolan - fuknęła na mnie, widząc, że zachowuję się biernie i nie palę się zbytnio do pomocy.
          Rozejrzałem się wokoło i było pusto. Uniosłem się i ściągnąłem spodnie wraz ze spodenkami do kolan. Mój kolega nie przejawiał zbytniego zapału, więc pochyliła się i objęła go dłonią, po czym przesunęła ustami po główce, wibrując językiem wokół.  
          Ożył i zaczął rosnąć, drażniony ustami i ruchliwym językiem. Nie czekała, aż urośnie całkowicie i wpakowała go sobie do ust, ssąc czubek i suwając językiem wokół  niego. Zaczęło mi się robić błogo i przyjemnie. To, co robiła z kutasem, było wprost niesamowite.  
          Położyłem dłoń na jej głowie i pogłaskałem po miękkich, puszystych włosach. Następnie wsunąłem rękę w jej dekolt i sięgnąłem do jej miękkich, sprężystych cycków. Zacząłem je obgniatać i wodzić palcami wokół sutków, to jednego, to drugiego pączusia.  
          Kiedy ja zabawiałem się z jej cyckami, Zosia z zaangażowaniem obrabiała mojego sztywniaka i nie tylko. Drugą dłonią objęła mój woreczek, ważąc i zabawiając się przesuwaniem kulek, powodując, że szybko zmierzałem do finału.  
          Czując, że dochodzę, nagle puściła mój worek i przesunęła dłoń na pośladek, pakując mi palec w tyłek. To było, jak rażeniem prądem. Wpakowałem gwałtownie cały swój ładunek z jąder, głęboko w usta siostry. Nawet się nie zakrztusiła, połknęła wszystko.
- No i drugie śniadanie mam z głowy. Było tego nawet sporo, biorąc pod uwagę wielkość twojego woreczka. Zadowolony jesteś braciszku? Nie żałujesz teraz, że wymusiłam na tobie przerwę w podróży? - podsumowała siostra ‘na wesoło’ mój poczęstunek i naszą przerwę w podróży.
- Odstawiłaś dobry kawał roboty, że boję się, aby mi to przypadkiem nie weszło w nawyk.
I ten palec w tyłku? Gdzie ty się tego nauczyłaś? To wszystko było wprost niesamowite - nie mogłem się nachwalić siostry, za jej koncertowe pieszczoty i obróbkę mojego kutasa.
- Nikt mnie nie uczył, jak pieścić kutasa, braciszku. Sam widziałeś i czułeś, jak robiłam to pierwszy raz. Było to więcej niż nieporadne. A teraz naprawdę chciałam zrobić to dobrze, aby sprawić ci przyjemność. To, że moja cipka jest teraz nie do użycia, nie oznacza, że nie mogę cię zadowolić w inny sposób. Zresztą słyszałam, że chłopaki lubią być ssani i pieszczeni ustami. Więc kiedy tylko będziesz sobie życzył, zawsze będziesz mógł zanurzyć ten swój drążek w moich ustach, zamiast w cipce. A moja cipka też powinna być w porządku do dwóch, trzech dni. Wynagrodzę ci to, przekonasz się. Dobrze wiesz, że kocham cię tak, jak może kochać dziewczyna, zakochana bez reszty w swoim bracie i przyjacielu. A co z moim tyłkiem? Dowiedziałeś się coś więcej na temat seksu analnego? Też słyszałam, że faceci lubią anal i to nie tylko geje.  
          Patrząc na zadowoloną buzię mojej siostry, również wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu.  
- Faktycznie, masz siostrzyczko niezwykle utalentowane usta i potrafisz je używać. Jeżeli  twój tyłeczek będzie w połowie tak dobry, jak twoja cipka i usta, chętnie spróbuję analu.
          Po wysłuchaniu siostry, nie ukrywałem podziwu dla jej umiejętności, zdolnych ust i zaangażowania w sprawianiu przyjemności facetowi, nawet jeśli jest on jej bratem. Po chwili wróciliśmy na drogę i na pierwszym skrzyżowaniu zawróciłem w stronę głównej drogi.
          Po kilkunastu minutach byliśmy ponownie na drodze wiodącej na Mazury. Straciliśmy ponad półgodziny czasu, ale nie narzekałem. Byłem odprężony i wyluzowany. Jakby tego było mało, Zosia zaczęła zachowywać się, jakby nie siedziała w samochodzie, a w zaciszu domowym.  
          Przekręciła się na fotelu w moja stronę i zaczęła mnie obserwować. Zerknąłem na nią i zauważyłem, że wykonuje dziwne ruchy nogami. Rozkładała je i składała. Ruch na drodze był niewielki, więc popatrzyłem uważniej na jej nogi i krocze.
          Widok miałem dobry, bo akurat jej fotel był dobrze oświetlony przez promienie słoneczne, świecące poniżej słonecznej zasłony na przedniej szybie. Moja siostrzyczka była bez majtek i jej manipulacje nogami miały na celu, pokazanie mi jej cipki.
- Miałaś mnie nie rozpraszać w czasie jazdy, a ty, co robisz? - zwróciłem jej żartobliwie uwagę, prawie wesołym tonem.  
- Przecież nie rozmawiam z tobą, a to, co robię nogami, to moja sprawa. Ty patrzeć nie musisz - odburknęła mi, patrząc na mnie i szczerząc się w uśmiechu.  
- A jeśli już patrzysz, to podoba ci się to, co widzisz? - dodała mimochodem.  
          I to była cała Zosia. Przeważnie pogodna, słodka, przymilna przylepka, ale nieraz pokazująca pazurki i prychająca, jak rozzłoszczona kotka.  
- Pewnie! Sama o tym dobrze wiesz? - zapewniłem ją.  
- Nie wiem tylko, po co to robisz? Po pierwsze; więcej się nie zatrzymamy, chyba, że na siku. Musisz mnie tylko wcześniej uprzedzić, abym mógł się zatrzymać bądź na stacji benzynowej bądź na parkingu. A po drugie: sama powiedziałaś, że twoja cipka będzie dostępna dopiero po dwóch dniach. Więc nie rozumiem, w jakim celu robisz te pokazy? – zwróciłem się do siostry, uświadamiając jej, że ukazywanie mi przez nią cipki, mija się z celem.
- Braciszku, to nie ma być kuszenie cię czy pokaz bez sensu, ale zainteresowanie cię czy zajęcie twojej uwagi, aby nie ogarniało cię znudzenie czy senność wywołane monotonią jazdy. Ruch na drodze jest niewielki, teren mało urozmaicony, więc jazda staje się nudna i monotonna. Tym bardziej, że zachowujesz się już za kierownicą, jak rasowy kierowca, mający arkana jazdy w jednym paluszku.
          Ponownie mnie zaskoczyła swoją dojrzałą, sensowną wypowiedzią. Faktycznie jazda nie sprawiała mi problemu i mogło się tak zdarzyć, że monotonia jazdy doprowadziłaby do znużenia. Moja siostra-mądralinka wykazała się nie tylko dojrzałością, ale i intuicją.  
          A póki co, upływ czasu i przejechana droga, zbliżały nas do celu. Po około dwóch godzinach przejechaliśmy około sto pięćdziesiąt kilometrów i wjechaliśmy w zalesiony teren. Klimatyzacja spisywała się znakomicie, więc nie odczuwaliśmy zmęczenia.  
- Adasiu, a tutaj możemy się gdzieś zatrzymać? - zapytała Zosia.  
- Oczywiście, jeżeli tylko pobocze pozwoli na zjechanie z drogi i zatrzymanie się - powiedziałem pogodnym tonem.
- To proszę pana kierowcę o zatrzymanie się – odpowiedziała równie pogodnym tonem.  
          Zwolniłem, obserwując pobocze z prawej strony drogi. W większości było pokryte trawą, odgrodzone od lasu prawie dwumetrową fosą. Nie chciałem ryzykować obsunięcia się samochodu, w mało spoistym pasie zieleni.  
          Po chwili pojawiła się jednak w poboczu piaszczysta łysina, pozbawiona prawie trawy. Wolno zjechałem na pobocze. Było twarde i w miarę bezpieczne, więc zatrzymałem się i wyłączyłem silnik.  
Wysiedliśmy z samochodu i zobaczyłem, że Zosia rozgląda się bezradnie za ustronnym miejscem, przeszedłem więc na jej stronę. Rozejrzałem się, na drodze było pusto.
- Z czym masz problem? - zwróciłem się do siostry.
- Teraz nikt nie jedzie, ale za chwilę może się ktoś pojawić i co wtedy? - powiedziała, patrząc na mnie bezradnym wzrokiem.
- Oj siostro, siostro! Kucaj i sikaj! Zasłonię cię - zapewniłem ją.  
- Tak! Z jednej strony, a z drugiej? To nie jest wyjęcie siusiaka, wysiuranie się i po sprawie - fuknęła na mnie, że nie traktuję poważnie jej problemów.  
          Otworzyłem więc drzwi samochodu; przednie i tylne, tworząc z nich zasłonę.  
- A teraz? – zapytałem. Machnęła ręką i przykucnęła pomiędzy drzwiami. Podniosła głowę do góry i uśmiechnęła się, widząc, że ją obserwuję.  
          Odciągnęła sznurek od tamponu w bok i zaczęła sikać, patrząc na mnie.  
- Nawet nie wiesz braciszku, ile to dla mnie znaczy, że nie budzę w tobie wstrętu z powodu miesiączki. Kocham cię za to. I wynagrodzę ci to, przekonasz się - powiedziała to głosem, nie pozbawionym egzaltacji.  
          To uzmysłowiło mi, jak ważne stało się dla Zosi to, że dzieliłem z nią w jakimś sensie uciążliwość, spowodowaną jej kobiecą fizjologią.  
- Przepraszam cię braciszku, ale czy możesz podać mi chusteczkę z torebki? - poprosiła.
          Wyraźnie mnie testowała, jak daleko może się posunąć, bo przecież mogła mieć chusteczkę ze sobą, wiedząc, że będzie sikała. Torebka leżała na tylnym siedzeniu. Podałem jej więc torebkę. Skrzywiła się, ale próbowała wyciągnąć pakiecik jedną ręką.
          Faktycznie, miała tylko wolną jedną rękę, bo drugą odciągała ten nieszczęsny sznureczek od tamponu. Wziąłem od niej torebkę i wyjąłem pakiecik, a potem chusteczkę.
- Wspominałaś coś o wyciąganiu tamponu, więc dlaczego go nie wyciągniesz? - zapytałem, bo nie rozumiałem, dlaczego odciąga sznurek, zamiast wyciągnąć tampon.
- Założyłam go dziś rano i jest zbyt suchy, żeby go zmieniać. A sznureczek odciągałam, żeby go nie zasikać – Zosia próbowała wyjaśnić mi łopatologicznie problem, związany z tamponem.  
          Nie zamierzałem kwestionować jej racji, więc podałem jej chusteczkę i po podtarciu cipki, wziąłem od niej chusteczkę i wrzuciłem do woreczka na odpadki czy śmieci. Widziałem wdzięczność w jej oczach, że bez obrzydzenia pomagam jej w czynnościach fizjologicznych.  
          Wsiedliśmy do samochodu i Zosia wyciągnęła mokre chusteczki higieniczne, abyśmy wytarli i oczyścili ręce. Potem wyciągnęła z reklamówki kanapki, przygotowane przez mamę. Jedne były z szynką i musztardą, drugie z żółtym serem i ketchupem.
- Proponuję po jednej kanapce z szynką i jedną z serem. Do popicia mamy ice tee lub sok pomarańczowy.      
          Wolałabym coca colę, ale mama była nieubłagana. Żadnych bomb cukrowo-kalorycznych. Więc jak? - Zosia, typowa mięsiara, jedząca żółty ser, to już było coś.
          Zjedliśmy więc po dwie kanapki, tak jak zaproponowała siostra i popiliśmy również zgodnie po kubku ice tee i kubku soku. W znakomitych humorach zapieliśmy ponownie pasy i uruchomiłem silnik. Zosia obdarzyła mnie podobnie jak mama, jednym z najpiękniejszych swoich uśmiechów. Ruszyliśmy w dalszą drogę. …cdn…

7 komentarzy

 
  • Wariat102

    Taki detal - w aucie nie miała majtek po czym na poboczu je ściągnęła ;)

    6 wrz 2020

  • franek42

    @Wariat102 Witam. Dziękuję za wyłapanie mojego błędu i przepraszam. A ogólnie rzecz ujmując, dziękuję za czytanie i to z uwagą. Pozdrawiam

    7 wrz 2020

  • waldekm

    Fajna saga. Czekam na ciąg dalszy

    5 wrz 2020

  • Coloryt

    Bardzo miło się czyta można powiedzieć że wciąga i nie możesz się doczekać następnego fragmentu.

    4 wrz 2020

  • edi

    czyta sie fajnie   :smile:

    4 wrz 2020

  • Coloryt

    @edi
    Ale jesteś mądry 😊 i taki do przodu 😜 tylko uważaj by Ci z tyłu nie zabrakło 😱

    10 wrz 2020

  • emeryt

    Ciąg dalszy nastąpił, odcinek spokojny w swojej treści ale fajny, a Ty Szanowny Autorze trafiłeś na jakiś nowych komentatorów. Za kolejny odcinek bardzo dziękuję Tobie i serdecznie pozdrawiam.

    3 wrz 2020

  • Olf

    Chciałbym mieć taką siostrę... Zamiast tego mam niewydarzonego brata...

    3 wrz 2020

  • Kutas

    :spanki:  :cray:  :cray:

    3 wrz 2020