Czy to jest miłość, czy to jest kochanie? - cz. dwudziesta pierwsza

Kiedy zaczęliśmy się kochać, Ela była faktycznie podniecona maksymalnie, bo
po kilku minutach jej głośne dyszenie i pojękiwanie, świadczyło, że dochodzi.  
- Adasiu, przyspiesz i popieść mnie trochę - usłyszałem jej prośbę.  
          Wsparłem się więc na jednej ręce, a drugą przesunąłem na jej wzgórek i zgrubienie, pieszcząc i drażniąc z wyczuciem jej łechtaczkę. Była już blisko, ale jakby dla wzmocnienia moich ruchów, opasała mnie nogami i piętami dopychała mnie do siebie.
- Ooo...ch, jak dobrze! Jeszcze trochę, Adasiu, jeszcze trochę….Ooo....ch. Spuść się we mnie, kochany, nie wstrzymuj się - usłyszałem jej niemal błagalny głos.  
          Poczułem, jak mięśniami pochwy wciąga mojego kutasa jak najgłębiej, dopychając jednocześnie piętami. Przyspieszyłem i wzmocniłem dobijanie do dna jej pochwy, jednocześnie wzmacniając drażnienie jej łechtaczki. W końcu wytrysnąłem w głębi jej cipki.
          Poczuła to, bo mocno dopchnęła mnie do siebie i wrzasnęła, kiedy dopadł ją orgazm. Nadal poruszałem się w niej, a jej ciało trzęsło się i drgało, w spazmach orgazmu. Po chwili poczułem, jak odpręża się, luzując ucisk rąk na moich plecach i zwarcie swoich ud.  
          Mój kutas też uznał, że wykonał dobrą robotę i po chwili zwinął się z jej cipki.
Otworzyła oczy i szeroki uśmiech opromienił jej buzię.
- Jesteś kochany! Aż wierzyć mi się nie chce, że jesteś tak młodym, a tak dojrzałym kochankiem. Naciskałeś i drażniłeś z dużym wyczuciem prawie wszystkie wrażliwe punkty i miejsca. Już myślałam, że nie dojdę, bo tak bardzo tego pragnęłam, że sama siebie hamowałam. A jak tu cię nie kochać? Chyba bym zwariowała teraz, gdybym miała cię stracić. Ale nie martw się. Kocham cię Adasiu, jednak znam swoje miejsce. Wiem, że też mnie kochasz i to mi wystarczy - powiedziała, patrząc na mnie z czułością i nieskrywaną miłością.
          Przylgnąłem do jej ust, całując czule i z uczuciem, podobnie jak ona.  
- Też cię kocham Elu i tak, jak powiedziałem, musimy to jakoś ogarnąć, aby uniknąć złości czy zazdrości. Nie chcę tego ukrywać przed tobą, ale kocham też Zosię i mamę - powiedziałem, patrząc jej w oczy.
- Zdaję sobie z tego sprawę i wiem, że muszę się tobą dzielić. Czy z mamą jesteś na takim samym stopniu zażyłości, jak z Zosią czy ze mną? - zapytała z pewnym zażenowaniem.
- Elu, nie odpowiem ci teraz na to pytanie. Kocham mamę, zresztą zawsze ją kochałem, a po tym, jak tata się z nią obszedł, jeszcze bardziej. I to nie tylko jako mamę. Mama mnie chyba też, ale nie odpowiem ci, czy jest we mnie zakochana, czy tylko pociągam ją, jako młody mężczyzna, którego dawno nie miała.
          Po moich słowach Ela zamyśliła się na chwilę. Pewnie przetrawiała to, co jej powiedziałem. Potem obrzuciła mnie poważnym spojrzeniem.
- To nieco komplikuje całą sprawę, bo nie wiem, jak twoja mama odbierze to, że chcę, abyś został ojcem naszego dziecka. Czy mogła by wpłynąć na ciebie, żebyś się na to nie zgodził? - zapytała, patrząc mi poważnie w oczy.
- Elu, po pierwsze; jak wiesz, jestem dorosły i mama to uznaje. Jest mądrą matką i kobietą. Wychowała mnie i wpajała mi zawsze, że mam być mądrym, rozsądnym, samodzielnym i odpowiedzialnym facetem.  
Po drugie; opowiedziałem jej, w jaki sposób, tak ty, jak i dziadek przyjęliście i potraktowaliście mnie oraz Zosię, a także to, że oboje z dziadkiem staliście się dla nas obojga, oczywiście obok niej, najbliższą i najbardziej kochaną rodziną. Mama to przyjęła z dużym zadowoleniem, dodając, że to obliguje nas nie tylko do wdzięczności, ale niejako zobowiązuje do odpłacenia wam podobnym uczuciem, płynącym z serca i duszy. Tak też to zrozumiałem. Może i były kiedyś pomiędzy wami jakieś różnice zdań, ale obecnie, z tego co jest mi wiadome, mama czuje, że jest przez was akceptowana, jako członek rodziny i tak to odbiera. Nie sądzę więc, że nawet jak się dowie, że łączą nas znacznie bliższe więzy, niż rodzinne, to nie będzie miała nic przeciw temu. To tyle Elu, co mam do powiedzenia w tej sprawie - powiedziałem i zakończyłem swoją wypowiedź.           
- No, cóż! Już raz to powiedziałam, więc tylko powtórzę; tak dziadek, jak i ja sądzimy, że jesteś młodym, ale rozsądnym, racjonalnie myślącym facetem. I w pełni zasługujesz na to, żeby być ojcem naszego dziecka - powiedziała i uśmiechnęła się.  
- A teraz może odświeżmy się w łazience, a potem dokończę ci historię, związaną ze mną.  
          Weszliśmy więc do łazienki i z wielką przyjemnością obmyliśmy nawzajem swoje ciała, nie unikając przy tym drobnych pieszczot i przyjemności z tym związanych. Ja ubrałem spodenki do spania, a Ela swoją prześwitującą nocną koszulkę. Na to narzuciliśmy szlafroki i wróciliśmy do sypialni.  
          Mnie co prawda korciło, aby podejść na chwilę do salonu, ale Ela wyperswadowała mi to, uznając, że Zosia sama poradzi  sobie z dziadkiem i nie ma co narzucać im się czy przeszkadzać.  
- Powiedz mi Adasiu, ale szczerze; jesteś zazdrosny o Zosię? - zapytała mnie z znienacka.
- Już raz ci powiedziałem; nie, nie jestem zazdrosny ani o Zosię ani o dziadka. Zosia ma w tym przypadku wolną rękę. Jestem nawet zadowolony, bo w ten sposób ja mam ciebie, a dziadek też nie jest samotny - odpowiedziałem szczerze, bo tak to odbierałem.
- I za to cię kocham! Wiesz, że jest mi go autentycznie żal, bo to jest mój ojciec i nawet nie wiesz, jak wiele dla mnie znaczy, że Zosia go polubiła, jako dziadka i jako faceta. Do tego jest honorowy. Pewnie mógłby znaleźć sobie kobietę, jaką by chciał, ale nie chce - powiedziała.
- Elu, czy dziadek o nas wie? - zapytałem ostrożnie.
- Oczywiście! Nie tylko wie, ale i akceptuje. Dziecko też. Ucieszył się, kiedy powiedziałam mu, że chcę, abyś to ty był ojcem tego dziecka. Uznał, że nic lepszego nie mogłam wymyślić. Wie też, że wy oboje kochacie się nie jak rodzeństwo, ale kochankowie. Też mu to nie przeszkadza, a może nawet odpowiada. Co jeszcze chcesz wiedzieć? - zapytała na końcu.
- Żebyś dokończyła tę historię o sobie. I żebym mógł cię pieścić, jak poprzednio - oświadczyłem.
          Nic nie powiedziała, tylko zebrała kilka poduszek i zrobiła z nich legowisko na łóżku. Potem ściągnęła swoją koszulkę, a ja spodenki i położyliśmy się na przygotowanych poduszkach w półleżącej pozycji. Ela oparła się tyłem o mój korpus.
          Oboje mieliśmy dostęp tak do całowania, jak i do pieszczenia. Zaczęliśmy od mocnego pocałunku, takiego od serca, do utraty tchu. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, Ela sięgnęła do mojego kutasa, a ja przez chwilę zabawiłem ręką na jej cyckach, a potem przesunąłem w dół.
          Ela zabawiała się moim kutasem, a ja zacząłem gmerać palcami w jej cipce. Poprzednio jej to odpowiadało, więc i teraz to zaakceptowała, a ja miałem radochę.
- Ostatnio skończyłam na tym, że twój ojciec, a mój brat zerwał z nami wszelkie kontakty i teraz nawet nie wiemy, gdzie przebywa i co się z nim dzieje - zaczęła snuć swoją opowieść.  
- Być może, że w ogóle wyjechał z Polski. Ale wracając do tematu, to kiedy pozbierałam się psychicznie i zdałam maturę, zaczęłam studiować na uniwersytecie ekonomię. Po uzyskaniu licencjatu, tata uznał, że jest to wystarczający zakres wiedzy, żebym mogła podjąć pracę w naszej firmie.
Kiedy Jacek porzucił firmę, ojciec na gwałt potrzebował kogoś zaufanego, który by go zastąpił i pomógł mu w  zarządzaniu oraz pilnowaniu interesów firmy. Nie bardzo mi to odpowiadało, ale nie miałam wyboru.  
Rozpoczęłam więc pracę w firmie i to dość odpowiedzialną, bo ojciec mianował mnie od razu swoim zastępcą w randze wiceprezesa do spraw ekonomicznych. Firma dość dynamicznie się rozwijała, więc lekko nie było. Na szczęście mieliśmy kilku bardzo dobrych dyrektorów, na kluczowych dla firmy, stanowiskach. Moim zadaniem było więc kreowanie, w jakimś tam stopniu, odpowiednich warunków i usuwanie im spod nóg potencjalnych przeszkód w działaniu.  
Sądzę, że mimo młodego wieku w jakiś sposób mi się to udawało, ku zadowoleniu ojca i mojej satysfakcji. Poza tym, ponownie podjęłam studia, ale już w systemie zaocznym, na kierunku zarządzania i udało mi się je ukończyć w przewidzianym terminie.
Kiedy więc wszystko jakoś się wyklarowało i unormowało, miałam trochę więcej czasu dla siebie. Uznałam wtedy, że jest to najwyższy czas, na pomyślenie o sobie. Zresztą ojciec też doszedł do podobnego wniosku i zaczął mnie dopingować.
I na jakimś spotkaniu towarzyskim, których było w tamtych czasach dużo, z uwagi na ekspansję rozwojową naszej firmy, pojawił się na tym przyjęciu i na mojej orbicie facet.  
Był to niezwykle przystojny, elegancki, ujmujący mężczyzna.  
Nie byłam już młodą, głupiutką gęsią, a ten starszy ode mnie, bardzo miły, elokwentny mężczyzna, taki typ współczesnego pana Wokulskiego, po prostu strzelił w moje serce nie strzałą z łuku Amora, ale olbrzymim bełtem z miłosnej kuszy.  
Po prostu poraził mnie i obezwładnił swoim miłosnym, lukrowanym słowotokiem. Byłam tak oszołomiona, że wprost oszalałam na jego punkcie. Nie docierały do mnie żadne słowa zdroworozsądkowe czy opinie osób, które go znały i ostrzegały  przed nim.
Byłam więc łatwą zdobyczą czy ofiarą przystojnego, czarującego mężczyzny, który sztukę uwodzenia kobiet, uczynił swoim, praktycznie jedynym, sposobem na życie. Trudno by było dziwić mi się, że jako młoda dziewczyna uległam urokowi tego typu faceta.  
On nie tylko znał odpowiedzi na trudne pytania, ale potrafił komplementować, rozweselić, pocieszyć, ale też współczuć i przytulić, dziewczynę. Poza tym, muszę przyznać, że jako doświadczony, dojrzały facet, nieźle sobie radził w łóżku.
Spełniał wszystkie moje życzenia czy kaprysy w tym zakresie. Dlatego tak głęboko mnie omotał, że byłam w nim zakochana po uszy. To sprawiło, że zasypałam ojca swoimi błaganiami i łzami, aż w końcu ustąpił i zezwolił na mój ślub z tym facetem.
Zrobił to, mimo, że zdawał sobie sprawę, kim on naprawdę jest. Niedługo po ślubie, mieliśmy poważną rozmowę z mężem na temat naszej przyszłości i dzieci. Dość szybko przekonałam się, kim jest mój mąż i że popełniłam największy błąd w swoim życiu.  
To był typowy, niezwykle przystojny lowelas, który nie miał zamiaru bawić się w rodzinę. On chciał używać życia, a nie zawracać sobie głowy pracą, obowiązkami czy rodziną. Do tego dowiedziałam się, że nie tylko bawi się moim kosztem, ale mnie zdradza.
Rozczarowana i wściekła, powiadomiłam więc ojca, że mój szanowny małżonek nie tylko nie wywiązuje się z obowiązków małżeńskich, ale prawdopodobnie również zdradza mnie. Ojciec wściekł się i przeprowadził z nim poważną rozmowę.
Zagroził mu, że jeżeli nie zmieni swojego trybu życia i zachowania wobec mnie, to ograniczy czy wręcz wstrzyma mu dostęp do środków materialnych na zaspokajanie jego pasji i zachcianek, typu gry w golfa, odwiedzin w kasynach czy innych spotkaniach.  
Mój małżonek obraził się więc na mnie i na niego. Wyprowadził się do hotelu i zażądał wysokich alimentów ode mnie i ojca, zatrudniając do tego wysokiej klasy prawników. Oczywiście znalazło się kilku takich, gotowych pomóc hochsztaplerowi oskubać z kasy mnie i mojego ojca.
Oczywiście robili to, skuszeni wysokim wynagrodzeniem, w razie wygranej.
Niestety, skończyło się to tak dla niego, jak i dla tych pożal się Boże pomagierów, sromotną porażką.  
Tata też miał dostęp do równie biegłych i skutecznych prawników, a ci puścili go z torbami.  
Nie mając wyjścia, zadłużony i doprowadzony do załamania nerwowego, zagrał va banque. I wyobraź sobie, że wygrał. Zagrał rolę naiwnego i nieszczęśliwie zakochanego, skrzywdzonego przez los i niedobrych ludzi, gentlemana.
I omotał kolejną, bogu ducha winną, młodą dziewczynę, dziedziczkę fortuny, dla której był założony przez jej dziadka, wysokiej wartości fundusz powierniczy. Będąc, z jakichś powodów, w chwilowym dołku psychicznym, uległa urokowi mojego byłego męża. Rozkochał ją, podobnie jak mnie, do szaleństwa.  
Po rozwodzie ze mną, oczywiście z jego winy, ożenił się więc ponownie ze swoją, dużo od niego młodszą, kolejną ofiarą swoich sztuczek i zachodów, niezwykle piękną dziewczyną.  
Oczarowana, podobnie jak ja, jego staraniami i podchodami, złożyła swój los w jego ręce i nie tylko los, ale i swoją niemałą fortunę, w postaci funduszu powierniczego.  
Znając jego sposób bycia i życia, można  przypuszczać, że tylko kwestią czasu było roztrwonienie przez niego pieniędzy, zdominowanej przez męża-lowelasa, żony.  
Mam tylko nadzieję, że jego kolejny teść, zorientował się, kim jest jego zięć i był w stanie wziąć w obronę córkę jedynaczkę, podobnie jak mój ojciec i odciął zięcia od pieniędzy żony, na które pracował jej dziadek, zakładając dla jedynej wnuczki fundusz powierniczy.  
I to jest kochanie, koniec tej przykrej dla mnie historii i nauczki na przyszłość.  
Ale podobno nauka w las nie idzie - stwierdziła filozoficznie, już bez emocji czy rozżalenia.
- To dlatego Elu, czując się oszukana i wykorzystana przez cynicznego do szpiku kości faceta, zraziłaś się do mężczyzn tak bardzo, że nie byłaś w stanie nawiązać następnego, w miarę normalnego kontaktu, tak? - zapytałem, niesamowicie poruszony, opowiedzianą przez Elę, historią.  
          Zdałem sobie sprawę, co Ela musiała przeżywać, doświadczona dość brutalnie  przez los. Była przecież wtedy młodą, zakochaną dziewczyną. Chcąc okazać jej, jak bardzo jest mi bliska i droga, objąłem ramieniem i przytuliłem tę piękną, dojrzałą kobietę.
- Nieważne! Było, minęło! W nagrodę los zesłał mi młodego, niezwykle przystojnego, miłego i wrażliwego mężczyznę - podsumowała z pogodną, niemal obojętną miną i bez emocji, swoje perypetie miłosne,
a zarazem matrymonialne, z przeszłości.
- A teraz ten młody, przystojny facet, gmerający cierpliwie i bez znudzenia w mojej cipce, podnosząc mi przy okazji ciśnienie, pokocha się ze swoją Elą, na dowód swojego uczucia… do niej - dodała po chwili, widząc, jak bardzo przytłoczyła mnie historia, o jej byłym mężu i niezbyt udanym związku.  
- Adasiu! To już historia, więc nie odbieraj tego, jakby to działo się teraz, bo zacznę żałować, że ci to opowiedziałam - powiedziała Ela pogodnie i z uśmiechem, ale też z niejakim cieniem rozgoryczenia i nostalgii w głosie.  
          Nie musiała ponownie tego powtarzać. Objąłem ją i zacząłem całować skrawek po skrawku, jej uroczą, pachnącą, prawie dziewczęcą, pozbawioną makijażu, buzię. Zaczęła oddawać mi pocałunki, po czym razem usunęliśmy, tworzące legowisko, poduszki.  
          Ponownie przylgnąłem twarzą i ustami do jej szyi, całując i liżąc jej wrażliwe miejsca. Przesunąłem się na obojczyki, a następnie na piersi, pieszcząc, liżąc i całując po kolei jej dorodne cyce. Byłem na dobrej drodze, bo zaczęła coraz mocniej dyszeć i pojękiwać.  
          Powoli sunąłem ustami w dół jej ciała, całując i podszczypując wargami jej jedwabistą skórę. Zabawiłem chwilę na jej pępku, po czym przesunąłem się pomiędzy jej nogi, które rozłożyła dla mnie szeroko. Ponownie przylgnąłem ustami, ale już do jej cipki.
          Pomagając sobie palcami, rozszerzyłem jej dolne wargi i długimi pociągnięciami języka, zacząłem zlizywać jej soki to z jednej, to z drugiej strony szczeliny.
Czułem, że wchodzi na coraz wyższy stopień podniecenia, pojękując i dysząc coraz mocniej.  
          Wyczyściłem śliną swoje palce i wsunąłem palec wskazujący w szparkę, a kciukiem odepchnąłem w tył kapturek łechtaczki, wibrując językiem wokół niej i co rusz ją   szturchając. Westchnęła głęboko i sapnęła, kiedy wsunąłem kolejny palec do szparki.
- O, kurcze! Rób tak dalej i mocniej …! Naciskaj i drażnij mocniej łechtaczkę. Oooch…dochodzę. Jeszcze troszkę …., mocniej, Adasiu, ..mocniej…oooch - usłyszałem i poczułem, że zadrżała i wypchnęła biodra do góry, kiedy dopadł ją orgazm.  
- O, kurde! Jesteś coraz lepszy w te klocki, Adasiu! To było niesamowite! - powiedziała, kiedy doszła do siebie.
- A teraz potrzebuję cię we mnie! Sam zdecyduj, jak chcesz mnie pieprzyć - powiedziała.
          Uznałem, że zafunduję jej ostrzejszą wersję na pieska.  
Poprosiłem więc, żeby się odwróciła i uklękła. Przyjęła to z zadowoleniem.
- Chyba czytasz w moich myślach. Odpowiada mi to - powiedziała, przyjmując pozycję na pieska i trzepocząc z zadowoleniem pośladkami.  
          Nie chciałem sprawiać Eli bólu, wepchnąłem się więc w nią delikatnie, a potem powoli zacząłem wsuwać się w głąb jej cipki. Widocznie nie tego oczekiwała, bo dopchnęła się energicznie do mnie, aż jej pośladki klasnęły z hukiem o moje uda.
- Adasiu! Wiem, że chcesz być czuły i delikatny, ale moja cipka potrzebuje mocnego rżnięcia - usłyszałem i poczułem. I bądź tu człowieku mądry - pomyślałem.
- Elu, pozwól mi zrobić to tak, abym mógł się delektować tym, że jestem w tobie - wyraziłem swój punkt widzenia, w miarę neutralnym tonem.  
- Dobrze! Rób jak uważasz! Ja też cieszę się, że jesteś we mnie i tak dobrze mnie wypełniasz.
Powiedziała to pogodnie, ale poznałem ją już na tyle, że wiedziałem, dlaczego mówiła to w taki, a nie inny sposób. Po prostu, nie chciała mnie urazić. Też jej zależało na mnie, podobnie, jak mnie na niej. Czyli to, co mówiła, że zdobyliśmy ich serca, było prawdą.  
          Niemal położyłem się na jej plecach, chwytając w dłonie jej jędrne cyce, lekko je miętosząc i przecierając w palcach kamyki sutków. Cały czas suwałem się w niej miarowo, wysuwając się niemal do końca, a potem wpychałem delikatnie kutasa do dna jej cipki.
          Faktycznie delektowałem się aksamitem jej przytulnego wnętrza, ale Ela w pewnej chwili miała dość.
- Adasiu, nie rób z mojej cipki cylindra, a z kutasa tłoka, bo nie uruchomisz w ten sposób nic, poza nudą i tym, że prędzej się zestarzejemy, niż dojdziemy do orgazmu. A ja potrzebuję mocnego rżnięcia, żeby w mojej cipce zaiskrzyło i doprowadziło do wybuchu lawiny doznań oraz przyjemności. A ty dałeś już nieraz dowód, że to potrafisz.
          Cóż, uznałem, że miała rację. Moje miarowe suwanie mogło ją doprowadzić do frustracji, a nie do orgazmu. Nie pozostało mi nic innego, tylko wygrzmocić ją tak, jak sobie życzyła i na co zasługiwała. Była jeszcze młodą i gorącą kobietą, a nie leciwą niewiastą.
           Wzmocniłem więc nacisk i tempo, co przyjęła z wyraźnym zadowoleniem, bo sama zaczęła wspomagać moje ruchy, dopychając się do mnie i cofając w odpowiednim momencie. W końcu złapaliśmy wspólny rytm i po chwili pieprzyliśmy się jak dwa króliki.
          Czułem jak mocno dyszy i okazuje swoje zadowolenie, kiedy wchodziliśmy na coraz wyższy poziom podniecenia.
- Ooo…tak! Ooo..ch jak dobrze. Kochanie, możesz mocniej tarmosić moje cycki. Ooo…ch, ooo…ch, dochodzę kochanie! Jeszcze trochę…. - słyszałem jej mruczenie i pojękiwanie.
          Jej ciało zwijało się, trzęsło i drżało, aż w końcu ogarnął ją dziki orgazm. Zatrzęsła się, jakby ją poraziło i wrzasnęła głośno, po czym, poczułem jak zaciska mięśnie pochwy na moim kutasie. Opadła bezwładnie na posłanie i znieruchomiała.  
          Byłem też blisko, ale kleszcze jej mięśni zatrzasnęły się i wstrzymały wytrysk. Leżałem na niej z unieruchomionym kutasem i po chwili poczułem, jak rozluźniła się.  
- Jesteś we mnie nadal, nie doszedłeś, tak? - usłyszałem jej cichy głos.
- Nie przejmuj się! Czuję się bardzo dobrze, wiedząc, że ty jesteś usatysfakcjonowana Elu.
Już myślałem, że nie dojdziesz i dam plamę - powiedziałem pogodnie, bo faktycznie bałem się, że chyba po raz pierwszy nie stanę na wysokości zadania.
- Głuptasie! Dałeś mi już tyle przyjemności, że mam na ten temat wyrobione zdanie. A teraz to było prawdziwe szaleństwo. Chyba jednak to twoje suwanie, uruchomiło czy wyzwoliło we mnie jakieś dawno nie poruszane pokłady, bo orgazm uruchomił moje całe ciało. Wcześniej tego tak nie odczuwałam. A teraz kochanie, wybacz, ale musisz się wycofać. Muszę odpocząć i zregenerować się, bo wszystko mam obolałe  - powiedziała i kiedy wysunąłem się, kładąc się obok niej, odwróciła się do mnie i ujmując w dłonie moją twarz, zaczęła mnie całować z nie tłumioną pasją i zaangażowaniem.
          Jakby tego było mało, przesunęła się w dół mojego ciała, biorąc w dłoń kutasa.
- Nie zostawię cię tak! Musze ci podziękować za ten orgazm, który mi dałeś - powiedziała, po czym objęła ustami mojego kutasa, ssąc i pakując go sobie głęboko w swoje usta. …cdn…

4 komentarze

 
  • Użytkownik St.sz

    Franko nie zawracaj sobie głowy sarkazmami, bo myślę, że odezwał się ktoś, komu chyba trochę się pomieszały uczucia czy odczucia. Jeśli jest tak konkretny niech poczyta literatury fachowej ale z innych dziedzin. Ważne, że podoba się większości a pojedynczym malkontentom na pohybel. Wszak zawsze mogą poprosić o książeczki ,,Poczytaj mi Mamo". Duża buźka, zdrówka i 3maj się ciepło.
    :cheers:

    22 lis 2020

  • Użytkownik Gimnazjalista

    Mama, Zosia, Ela, Basia, wszystkie szczęśliwe i zadowolone, jakoś tak pochwaliły się nieziemskim kochankiem.
    Poszła fama po całych Mazurach, dziewczynki, dziewczyny, kobiety, nawet stateczne matrony jęły się zgłaszać celem wykopulowania ich. Moje przymioty ciała, wrodzone potężne wymiary, talenta a także zdolności szybkiego szkolenia wraz z niespożytymi siłami, pozwoliły na obsługę klientek co godzinę. Dziennie uszczęśliwiałem ok. 16 pań, niestety spanie i posiłki zajmowały mi ok. 8 godzin na dobę.
    Te wspaniałe historie w następnych odcinkach.

    20 lis 2020

  • Użytkownik nanoc

    @Gimnazjalista Fantazja, a w niej można wszystko, nawet latać. Pozdrawiam

    21 lis 2020

  • Użytkownik Gimnazjalista

    @franco  
    Wszystko nie jest do d...
    Zaczynał Pan historię dość nieprawdopodobnie ale w miarę zakotwiczoną w życiu. Niestety w miarę pisania zrobił Pan z bohatera seksualnego herosa który bez najmniejszego wysiłku ze swej strony jest obiektem zachwytu i pożądania każdej pani, niezależnie czy jest znana od lat czy też paru godzin czy minut. Jedyny wysiłek bohatera to utrzymywanie potężnej erekcji przez cały czas.
    W amerykańskich serialach nazwane to zostało przeskoczeniem przez rekina.
    Ale i tak można Pana pochwalić.

    21 lis 2020

  • Użytkownik andkor

    Nic nie napiszę , ale łapkę w górę.

    20 lis 2020

  • Użytkownik nanoc

    O, świetne opowiadanie, smacznie napisane i podniecająco. Brawo. :bravo:

    20 lis 2020