STALKER • 23

Młoda dziewczyna weszła do restauracji, a potem rozejrzała się w poszukiwaniu swojego towarzysza. Uśmiech zagościł na jej twarzy, kiedy zobaczyła mężczyznę siedzącego pod oknem. Pewnym krokiem udała się w jego stronę, a kiedy chłopak podniósł na nią znudzony wzrok jęknął w duchu. Wprawdzie nie przyszedł by tutaj, gdyby nie to, że ma w tym swój cel.

– Nick – przywitała się, siadając naprzeciwko niego.

– Pensy – odpowiedział niemiło i kiwnął głową na jej kawę, którą sobie wcześniej zażyczyła. – Czemu chciałaś się spotkać? – zapytał od razu. Miał ciekawsze rzeczy do robienia, a tym bardziej bał się, że któryś z ludzi Justina mógłby zobaczyć z kim on rozmawia.

– Pewna sprawa wciąż mnie męczy i chciałabym się dowiedzieć prawy – wzięła łyk kawy, a Nick wywrócił oczami, co oczywiście nie uszło uwadze Pensy.

– Nie sądzę, abym znał odpowiedź na nurtujące cię pytanie – odpowiedział, a była sąsiadka Justina uśmiechnęła się szeroko.

– Och, jestem pewna, że będziesz wiedział – machnęła ręką. Nick skrzyżował ramiona, oparł się wygodnie o krzesło i cierpliwie czekał na to, aż dziewczyna zacznie mówić dalej. Chciał jak najszybciej zakończyć tą rozmowę i wyjść stąd, bo przecież by jej nie zabił. – Krążą plotki, że Justin ma nową dziewczynę.

– Nawet jeśli to nie powinno cię to interesować – rzekł chwilę po tym. Po wczorajszym incydencie w klubie Jasona wolał nie mieszać się w sprawy Justina i Arabelli. Wiedział, że następną nauczką, którą da mu Justin nie będzie postrzelenie ani upomnienie.

– Jest coś jeszcze – uniosła w górę palec wskazujący. – Ona mieszka w moim domu, prawda?

– Domu, który im sprzedałaś – Nick ją poprawił ze sztucznym uśmiechem. – Nie powinno cię tu w ogóle być. Miałaś się wynieść z Coldwater i nie wracać tu, kurwa, nigdy – wycedził, nachylając się w jej stronę. Liczył, że nikt nie usłyszy o czym rozmawiają.

Pensy wciągnęła dramatycznie powietrze.

– Justin zabił moją siostrę, więc jak mam to zostawić w spokoju?

Nick z pewnością w tym momencie uderzył by się w głowę filiżanką, aby nie drążyć ponownie tego tematu; wypuścił powoli oddech i był gotowy do powtórzenia tego, co mówił jej już wiele razy.

– Pensy – rzekł cicho i powoli. – Justin nie zabił twojej siostry.

– Zabił.

– Nigdy nie zabiłby żadnej kobiety, więc skończ ten temat – warknął z wyraźną złością. Mimo że, Nick zaszkodził w pewien sposób Justinowi to nigdy by go nie zdradził. Był pewien, że nie zabił siostry Pensy i, że nie miał nic z tym wspólnego.

– Och, daj spokój – wywróciła oczami. – Justin po to oświadczył się Rosie, żeby żadne podejrzenia nie spadły na niego, ponieważ zabił Leilę. Czy to czasem nie ona chodziła spanikowana i przerażona na każdym kroku, bo dostawała anonimowe pogróżki? A potem została znaleziona martwa?

Nick uderzył dłońmi w stolik tak, że ludzie obecni w lokalu spojrzeli na tę dwójkę, ale chłopak się tym nie przejął.

– Przyjechałaś tutaj w środku jakiegoś gówna i gdyby twoje, jebane, źródło informacji było sprawdzone to byś wiedziała, że niby dziewczyna Biebera też dostaje pogróżki, a na dodatek ginie każdy, który miał coś wspólnego z tym pieprzonym napadem na bank – wycedził. Był zły; nie mógł wciąż zrozumieć czemu Pensy się miesza w to wszystko, ani czemu węszy.

– Co? – spytała cicho. – Jak to też dostaje?

– Normalnie, kurwa. Nie wiesz co to znaczy?

– Zapytałam spokojnie – rzuciła z wyrzutem.

– A myślisz, że nie zauważyłem? Po prostu daj mi już spokój, nie pisz i nie dzwoń do mnie.

– Byłam świadkiem jak Justin zabijał Leilę na moich oczach i myślisz, że o tym zapomnę? – jej głos zadrżał, a Nick myślał, że zaraz się rozryczy i na jego nieszczęście będzie musiał ją pocieszać.

– To nie było tak – powiedział, kręcąc głową. – Justina dzień przed tym napadem nie było wcale w mieście, bo miał do załatwienia jakieś rzeczy. Wtedy ty poszłaś na imprezę, gdzie oczywiście, ktoś dał ci jakieś gówna, więc nie myślałaś wcale. On kochał Leilę i myślisz, że by ją zabił? Kiedy wróciłaś do domu to widziałaś jak Justin klęczy i trzyma ją martwą, więc zanim dojebiesz jeszcze raz, że on ją zabił to wyjdź stąd już teraz.

Pensy milczała, próbując ułożyć to sobie wszystko w głowie. Nick był tak nabuzowany, że mówił dalej:

– Nigdy nie byłaś zadowolona z tego, że Justin wolał twoją siostrę niż ciebie, prawda? Byłaś jak psychopatka, która śledziła go na każdym kroku. Jeden jedyny raz, kiedy szłaś za nim widziałaś jak do kogoś strzela, a potem on się dowiedział, zapłacił ci i powiedział, że masz wyjechać, a ty, do kurwy nędzy, tu wróciłaś! Wiesz dlaczego Justin oświadczył się Rosie? – zrobił pauzę, a Pensy pokręciła przecząco głową. – Po to, żeby żadne podejrzenia nie spadły na niego. Handluje bronią, więc było by źle, gdyby jej ojciec, który jest szeryfem się o tym dowiedział. A tak? Tak jak jest królem w tym co robi, tak jej ojciec go uwielbia.

– Ja... – nie wiedziała co powiedzieć. Jej myśli krążyły wokół Justina i Leili. Szokiem było dla niej to, kiedy zobaczyła ich po raz pierwszy, kiedy się całowali. Potem nie mogła uwierzyć w to, że Leila nie żyje.

– Justin chce zapomnieć o twojej siostrze, teraz musi pilnować Arabelli...

– Kim jest Arabella? – przerwała mu.

– A kim ma być? – prychnął. – Ona i Justin dostają wiadomości od jakiegoś pojeba, który pisał też do twojej siostry, tak myślę.

– On też dostaje te wiadomości? – pokręciła głową.

– Yeah, to właśnie powiedziałem.

– Ale... czemu?

– A jak myślisz? – zaśmiał się bez krzty rozbawienia.

– Udało mu się pozbyć Leili, a Justin obwiniał potem siebie, więc zobacz jak skończy potem, kiedy umrze Arabella.

Pensy przełknęła ślinę i z obrzydzeniem spojrzała na swoją kawę, której już nie dotknie.

– Arabella nie ma praktycznie o niczym pojęcia, a Justin mówi jej tyle ile powinna wiedzieć.

– Leila za to wiedziała o wszystkim.

– Dziwisz się, więc, dlaczego Justin milczy? – zapytał retorycznie Nick.

– Oczywiście, że nie – zaprzeczyła szybko i wstała. – Ta rozmowa zostanie między nami, tak? Nikt się o niej nie dowie.

– Masz moje słowo – przytaknął Nick i patrzył jak dziewczyna odchodzi. Kiedy zniknęła mu z pola widzenia, odetchnął z ulgą, dopił swoją kawę i wyjął telefon, aby zadzwonić do Justina.

Musi mu wszystko powiedzieć, skoro sam Justin chciał, aby Nick z nią pogadał.

POV JUSTIN

Nie to, że byłem wkurwiony ani nic z tych rzeczy. Po prostu starałem się zachować trzeźwość umysłu na to, co muszę teraz przemyśleć. Patrzyłem na śpiącą obok mnie Arabellę i zagryzłem wargi. Cholera, nie mogę przecież tak cały czas jej zwodzić, bo przecież jeśli dowie się tego wszystkiego od kogoś innego to mnie w końcu ostatecznie zostawi. Moje myśli rozsadzały mi głowę, a ja wstałem, wziąłem telefon i po cichu wyszedłem z mojej sypialni. Kiedy byłem już na dole zobaczyłem tam Jasona jak robił coś przy laptopie. Dostrzegając mnie odłożył go na bok i mi się przyjrzał.

– I? – spytał od razu, a ja przetarłem twarz ręką.

– Pensy zaczęła węszyć, ale Nick powiedział jej dokładnie to, co chciałem – odpowiedziałem. Chociaż to mam na razie z głowy. Tę psychiczną sąsiadkę.

– Kiedy niby ty z nim o tym gadałeś? Z tego co wiem prawie się z nim u mnie pobiłeś.

– Tak, ale potem jak dostałem z Arabellą SMS kazałem jej iść do pokoju, a sam odnalazłem Nicka i przekonałem go, żeby poszedł na to spotkanie z Pensy.

– Skąd wiedziałeś, że ona będzie chciała się z nim spotkać?

Uśmiechnąłem się łobuzersko, a potem podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej piwo, które potem otworzyłem.

– Dobra, zapomnij. Nie chcę tego wiedzieć – machnął ręką, a ja się cicho zaśmiałem.

– Nie no, poprosiłem Kevina, aby śledził Pensy, bo wydało mi się dziwne to, że tu wróciła.

– Znowu się nie pomyliłeś – stwierdził i spojrzał na mnie kręcąc głową.

– Czy ja się kiedykolwiek mylę?

Mój brat zmrużył oczy.

– Mam ci przypomnieć ile razy miałeś dramy z Arabellą?

– Dobra, to się nie liczy.

Między nami zapadła cisza, podczas której patrzyłem na etykietę od piwa.

– Wiesz, że będziesz musiał jej powiedzieć o Leili.

– To na razie zostawmy – odpowiedziałem szybko. – Na razie zająłbym się tak całkiem, dogłębnie tą sprawą z wiadomościami. Nikt nie może namierzyć tego numeru, nikt nie ma pojęcia kto to jest, a ja mam wrażenie, że to jest ktoś, kogo znam ja, ty; którego znamy my wszyscy. Wodzi nas, trzyma nas w garści i się śmieje z tego wszystkiego.

– Na tych zdjęciach, które były z tego napadu na bank nie ma nikogo podejrzanego z zakładników. Sprawdziłem wszystkich po kilka razy i żadna z tych osób nie pasuje – odpowiedział zrezygnowany Jason.

– A Cameron? – kurwa, nie wiedziałem, że te słowa przeszły przez moją buzię. Wprawdzie miałem mało możliwości rozmowy z nim, a dziewczyna też mówiła, że był ostatnio zajęty.

– Co Cameron?

– A co jeśli to on?

– Nah, nie wydaje mi się. Nie ma tu nikogo, jego rodzina jest w Miami, ma tylko Arabellę, więc to na pewno nie on. Jest czysty.

– Nic też nie wie o tym wszystkim.

– Nic? Nikt mu nie powiedział? – zapytał z niedowierzaniem.

– Zostawiłem to Arabelli. Ona z nim będzie rozmawiać.

– Po jego reakcji będziemy wiedzieć czy ma coś z tym wspólnego, czy nie.

Przytaknąłem i opróżniłem butelkę po piwie.

– A Evan? – spojrzałem na mojego brata ciekawskim wzrokiem. Włączył laptopa, wszedł w swój szpiegowski świat i chwilę potem zobaczyłem na ekranie wszystkie informacje o nim.

– Też się nad tym zastanawiałem. Kurwa, wiesz, że żaden dzieciak nie robił nic przy jego samochodzie tego dnia, kiedy było to włamanie? Hasło Rosie nie jest trudne, a przecież zawsze mógł dorobić sobie klucz.

– Zniknęły nagrania z kamer i listy z redakcji czyli ktoś musiał tam przyjść. Ktoś kto nie był tam mile widziany – mruknął Jason, kiedy czytałem życiorys Evana. Nie było tam nic interesującego; same nudne rzeczy. Jedyną rzeczą która mnie zainteresowała to to, że uciekł mu rok z życiorysu. Jakby w tym czasie nie robił zupełnie nic i jakby zapadł się pod ziemię.

– Może jest w mafii? – spytał Jason, a ja parsknąłem.

– Chyba robi tam za błazna – odpowiedziałem, a Jason zaczął się śmiać. Potem pożegnałem się z bratem i udałem się na górę. Było po drugiej, a muszę przecież wstać wcześnie rano, aby pobiegać. Najciszej jak potrafiłem wszedłem do pokoju, a potem po ciemku dotarłem do łóżka. Położyłem się obok dziewczyny i odetchnąłem z ulgą, kiedy przykryłem się kołdrą.

– Gdzie byłeś? – mój serce zabiło mocniej, kiedy usłyszałem głos dziewczyny obok niej. W pokoju było całkiem ciemno.

– Nie śpisz? – szepnąłem cicho, odwracając się na bok.

– Nie było ciebie, więc się obudziłam – przyznała zaspanym głosem, a ja się lekko uśmiechnąłem i oblizałem wargi.

– Teraz już jestem, więc możesz spokojnie spać – szepnąłem i rozłożyłem swoje ręce, a chwilę potem dziewczyna się do mnie przytuliła. Bardziej przykryłem nas kołdrą i zamknąłem oczy zastanawiając się czy kiedykolwiek moje życie będzie wyglądało normalnie.

Ale pewnie nie.

* * *

Kurewsko nienawidziłem tego pieprzonego słońca, które budziło mnie wtedy, kiedy chciałem, żeby zniknęło. Zirytowany odwróciłem się plecami do okna przeciągle westchnąłem uświadamiając sobie, że dzisiaj też czeka mnie ciężki dzień.

– Boże, Bieber nie rozpychaj się tak w tym łóżku – usłyszałem jęk za sobą i przetarłem piąstkami oczy.

– Daj mi spokój – mruknąłem zachrypniętym głosem.

– Zabrałeś mi całą kołdrę i jest mi zimno – spojrzałem na nią przez ramię i zmarszczyłem brwi.

– Jesteś pewna, że jest ci zimno, bo nie masz kołdry? – spytałem, aby się upewnić. Arabella miała zamknięte oczy i przyciskała do siebie poduszkę.

– A co ja właśnie powiedziałam?

– A to nie ja czasem tak na ciebie działam?

– O co ci teraz chodzi? – spojrzała na mnie.

– Jesteś przykryta kołdrą, więc zgaduję, że...

– Och, zamknij się i daj mi spać – odpowiedziała oburzona, a ja zacząłem się śmiać. Nie mogłem leżeć dalej w łóżku, więc z niechęcią i wyraźnym niewyspaniem i brakiem chęci na robienie czegokolwiek usiadłem na łóżku i rozejrzałem się w poszukiwaniu jakichś rzeczy. Niestety nic nie leżało na podłodze, ani nigdzie, dlatego podszedłem do szafy. Kiedy wyjmowałem dresowe spodnie odwróciłem się napotykając spojrzenie dziewczyny jak patrząc na mnie się śmiała.

– Co? – spytałem, odgarniając włosy do tylu.

– Nic, po prostu śmiesznie wyglądasz. Taki zaspany, zmęczony Justin – uśmiechnęła się, a ja wywróciłem oczami i założyłem bluzę z kapturem.

– Cóż, ten zaspany i zmęczony Justin musi wziąć się do pracy i zrobić ci śniadanie.

– Nie musisz – powiedziała, opierając się na łokciach, kiedy na nachyliłem się i złożyłem szybki pocałunek na jej ustach.

– Ale chcę, więc się zamknij – wyprostowałem się i zlustrowałem wzrokiem ją, leżącą w moim łóżku.

– Jak chcesz – położyła się i chwyciła pilota z szafki. – Piję herbatę od rana i sypię dwie łyżeczki. Nie jem owsianki i zrób coś, co będzie mi smakować i, żeby to nie były płatki – dodała.

– Baby i ich zachcianki – mruknąłem wychodząc i kierując się na dół.

– Ale jesteś zjebany – piętnaście minut później odezwał się mój brat.

– A ty spierdolony – odpowiedziałem wkurwiony i wyrzuciłem przypalone naleśniki.

– Ty nawet gotować nie umiesz – zaśmiał się, siadając przy stole.

– A ty nie potrafisz żadnej dziewczyny zadowolić – Jason nic nie odpowiedział, a ja położyłem na talerz te naleśniki, które mi wyszły.

– Zachowujecie się jak dzieci – do kuchni weszła dziewczyna ubrana w moje ciuchy. Miała na sobie koszykarskie spodenki, skarpetki do kolan i jakąś bluzkę, którą widzę pierwszy raz na oczy.

– Co się tak patrzysz? – rzuciła siadając, a ja się otrząsnąłem i spojrzałem na talerz, który trzymałem w dłoni.

– Patrzę, ponieważ jesteś piękna – odpowiedziałem, a Jason zagwizdał. Arabella się uśmiechnęła i położyła łokcie na stole, nachylając się w stronę brata. Ten się od niej odsunął.

– Co ty robisz? – spytałem, kiedy zasiadłem obok dziewczyny.

– Sorry, to twój teren – wskazał palcem na mnie, a potem na naszą sąsiadkę. Dziewczyna zaczęła się śmiać, a ja pokręciłem głową z dezaprobatą.

– Ja pierdole, po prostu zacznijmy jeść.

Godzinę później, kiedy Arabella była w pracy ktoś zapukał do moich drzwi. Jak się okazało był to Kevin, który zaspany wszedł do środka.

– Zmęczyłeś się? – zapytałem, zamykając drzwi, a ten rzucił mi oskarżycielskie spojrzenie jakby moją winą było to, że tak wygląda. Oparł dłonie na kolanach i starał się wyrównać oddech.
Odczekałem jakiś czas, zanim coś powie, aż wreszcie przeszliśmy do salonu.

– Chcesz coś do picia?

– Nie.

– Biegłeś i nie chcesz nic do picia? – zdziwiłem się.

– Jak się napiję to zapomnę co chciałem powiedzieć – odpowiedział, a ja się zaśmiałem i skinąłem, aby zaczął mówić.

– Śledziłem tą psychopatkę.

– Mów dalej – usiadłem, ponieważ ciekawiło mnie to, co miał mi do powiedzenia. Może nie powinienem go tak wykorzystywać, bo coś mogłoby mu się stać przeze mnie, ale wiedziałem, że Kevin mimo wszystko sobie poradzi, bo przecież pracuje dla mnie.

– Dzisiaj spotkała się z Evanem Smithem.

– To ten, który pracuje u Rosie – powiedziałem po chwili.

– Tak, właśnie z tym – przytaknął.

– Po co?

– Pensy mówiła tylko coś o jakiś pieniądzach, a Evan wyglądał na wkurzonego, kiedy z nią rozmawiał, aż wreszcie wziął kasę, którą mu wcisnęła i rozeszli się w swoje strony. Evan poszedł do pracy, a Pensy do siebie.

Kurwa mać.

Złapałem się za włosy i pociągnąłem za ich końce, kiedy wstałem i spojrzałem na zdjęcie, które przedstawiało mnie i Jasona jak byliśmy mali. Były to nasze pierwsze wakacje zimowe w góry i pamiętam, że wtedy złamałem nogę. Fotografia przedstawiała mnie i brata jak staliśmy w kombinezonach na stoku narciarskim.

Nic nie przychodziło mi do głowy, nic nie układało się w całość i niczego już w tej sprawie nie byłem pewien. Nienawidziłem tej niewiedzy, która za każdym razem przeszywała moje ciało, kiedy myślałem o tej sprawie. Chciałbym dopaść już tego człowieka i zabić go bez żadnych wyrzutów sumienia, bo z pewnością zrobię to, kiedy się dowiem kim on, kurwa, jest.

Dźwięk przychodzącej wiadomości przerwał ciszę jaka panowała w salonie, a ja odblokowałem telefon z myślą, że to znowu jakaś wiadomość od stalkera, ale jak się okazało był to SMS od Arabelli. Krew na moment odpłynęła z mojej twarzy, bo nie wiedziałem czego się mogę spodziewać w treści.

Arabella: chyba się czegoś dowiedziałam, ale nie jestem pewna, więc jak możesz to przyjedź do Rosie.

wiecie dziękuję za komentarze, wyświetlenia i łapki w górę serio aw aż mi się ciepło na sercu robi, bo ktoś to przecież czyta okej:-)

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3204 słów i 17921 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Malineczka2208

    :) Nieźleee <3 Czekam na kolejną <3

    11 sty 2017

  • Użytkownik livney

    @Malawasaczka03 dziękuję!

    7 sty 2017

  • Użytkownik werrtuiopadfuo

    Hej Cudoo !!!! Moja taka mała sugestia wiesz oni nie muszą tak cały czas przeklinać :)

    7 sty 2017

  • Użytkownik livney

    @werrtuiopadfuo wiem, że nie muszą hah

    7 sty 2017