STALKER • 18

Zanim weszliśmy do środka, Justin kazał mi być cicho i nie przerywać, kiedy będzie mówił. Zgodziłam się, ponieważ nie miałam siły na kłótnie z nim, a poza tym byłam zmęczona i chciałam spać. Kiedy tylko znajdę się w pokoju to zadzwonię do Camerona, bo już praktycznie cały dzień z nim nie rozmawiałam.  

Hotel był zachowany w ciemnych barwach, a jedynie żyrandol się wyróżniał oraz recepcja, za którą siedziała znudzona młoda dziewczyna. Widząc Justina, jak idzie w jej stronę natychmiast się wyprostowała i przywdziała uśmiech na twarz. Wywróciłam na to oczami.

– Dobry wieczór – przywitał się Justin, kiedy byliśmy już dostatecznie blisko. – Chciałbym jeden pokój na jedną noc.

Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego; wiedziałam, a nawet spodziewałam się tego, że weźmie jeden pokój, bo wiem, że nie zostawiłby mnie samej.

Boże, powinnam przestać się go bać, bo gdyby chciałby mnie zabić albo zrobić coś innego to już by to zrobił, a ja za bardzo wszystko przeżywam.

– Jeden pokój? – rzuciła mi niezadowolone spojrzenie.

– A czy ja powiedziałem coś niewyraźnie? – warknął chłopak, a ja zacisnęłam usta aby się nie roześmiać. Jej mina spoważniała, a potem szybko wpisała coś w komputer. Podała Justinowi klucz, a on potem zapłacił kartą.

– Siódme piętro, pokój jedenasty – mruknęła cicho.

– Taa, dzięki. Umiem czytać – odeszliśmy od tej dziewczyny, a potem wsiedliśmy do windy. Westchnęłam i przetarłam oczy. Wyjęłam telefon, a na szczęście nie dostałam żadnych wiadomości. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy jednak nie.

– Jesteś zmęczona? – zagadnął Justin, patrząc na mnie.

– Jestem śpiąca – ziewnęłam, a on się zaśmiał. Wsadziłam dłonie w kieszenie i oparłam się o ścianę. Patrzyłam na nasze odbicia w lustrze i musiałam przyznać, że Justin znowu wyglądał idealnie.

– Dobrze wyglądasz w mojej bluzie.

W lustrze spojrzałam na niego, uśmiechając się.

– Dziękuję – odpowiedziałam. Kiedy wyszliśmy z windy, Justin spojrzał na klucz, a potem zaczął szukać naszego pokoju. Korytarze były brązowe, a gdzieniegdzie stał stolik z kwiatami. Pod nami był czerwony dywan.

– To tutaj – odezwał się Justin i wsunął klucz do środka. Po chwili otworzył brązowe drzwi, a ja wchodząc do środka, wstrzymałam oddech, kiedy znalazłam włącznik światła.

– Jedno łóżko?

– Jedno łóżko – potwierdził zamykając drzwi. Zdjął bluzę z kapturem, zostając białej bluzce, a potem zasunął zasłony. Po prawej stronie było duże dwuosobowe łóżko obok którego stał stolik nocny. Za nim ściana była obita jakimś materiałem, a nad tym świeciły się małe światełka. Na przeciwko był długi stolik z telewizorem, a także z dwoma białymi krzesłami. Obok tego były drzwi do łazienki. – Podoba ci się? – odwrócił się w moją stronę.

– Hmm – mruknęłam, siadając na łóżku. Przynajmniej to nie motel ani inne gówno. Zdjęłam bluzę, a potem wyjęłam telefon z torebki razem z powerbankiem. Wybrałam numer Camerona, kiedy Justin włączał telewizor.

– Jak się bawisz? – usłyszałam po drugiej stronie jego głos, więc odetchnęłam z ulgą.

– Jest okej – przyznałam. – Gdzie jesteś?

– Jestem z Rachel na randce – przyznał, a ja mogłam wyczuć dumę w jego głosie. – Po tej nieudanej akcji z Jasonem, postanowiliśmy pójść z Rachel coś zjeść.

– To dobrze.

– Jason mówił, że jesteś z Justinem. Nic ci nie jest?

– Jestem cała i zdrowa, nie martw się.

– To dobrze – odetchnął z uglą. – Muszę kończyć, bo Rachel już przyszła z łazienki. Do zobaczenia jutro.

Cameron się szybko rozłączył, a ja wzdychając rzuciłam telefon na łóżko.

– Co za złom, kurwa – Justin przeklną i uderzył w telewizor.

– Zepsujesz to będziesz musiał za to zapłacić.

– Nikt mi nic nie udowodni, że to ja, kurwa, to zepsułem.

– Jestem ja – uśmiechnęłam się szeroko do niego, a ten patrząc na mnie przez ramię, wywrócił oczami. Chwyciłam jeden z dwóch pilotów leżących obok mnie i włączyłam telewizję.

– Za to zajmuję całe łóżko – rzekłam poważnym tonem.

– Nie ma mowy. Zapłaciłem za ten hotel i chcę chociaż kawałek łóżka dla siebie – stanął naprzeciwko mnie.

– Hmm – spojrzałam na łóżko. – Są dwie poduszki, koc i jedna kołdra. Oddam ci poduszkę i koc. Zapamiętaj ten dzień, bo nie zawsze jestem taka dobra – ponownie spojrzałam na niego, widząc, jak się szeroko uśmiecha.

– Pamiętam inny dzień – wychrypiał, a ja przełknęłam ślinę.

– Jaki?

– Dzień, kiedy mnie pocałowałaś.

– Ty zrobiłeś to pierwszy. Wbrew mojej woli.

– Ale podobało ci się.

Milczałam.

– Ha, wiedziałem.

– Ja pamiętam każdy dzień, kiedy byłeś dla mnie dupkiem.

– Nigdy nie byłem dla ciebie dupkiem – Justin zmarszczył brwi, a potem się zastanowił. – Dobra, może parę razy byłem wredny, ale to wszystko – wzruszył ramieniem, a ja się zaśmiałam, a potem opadłam na łóżko. Westchnęłam przez fakt, jakie ono było wygodne.

– O Boże Justin, dam ci nawet kołdrę, ale chcę mieć całe to dla siebie – powiedziałam wtulona w poduszkę. Usłyszałam jego zaraźliwy śmiech, a potem poczułam jak ściąga mi buty. Rzucił się na miejsce obok mnie i też mruknął z rozkoszy.

– Hmm, mam wygodniejsze łóżko – stwierdził. – I chyba ty poważnie nie będziesz kazała mi spać na podłodze, nie?

Roześmiałam się i położyłam się bokiem, a prawą dłoń umieściłam pod głową, aby widzieć lepiej Justina.

– Pewnie, że nie – przyznałam. – Która godzina? – mruknęłam. Justin spojrzał na swój zegarek, a mi się rozszerzyły oczy. – O mój Boże, czy to pieprzony Rolex? – zapytałam z niedowierzaniem, a Justin zmarszczył brwi i potem się uśmiechnął, wystawiając nadgarstek w moją stronę. Usiadłam po turecku i złapałam go za dłoń, przyglądając się złotemu zegarkowi, który wokół tarczy miał małe diamenciki.

– Jak myślisz, ile kosztował?

– Dużo – wzrok przeniosłam na jego ręce; podwinęłam mu rękawy aby zobaczyć tatuaże, przez które zagryzłam wargi. Wow, na tej ręce ma ich dużo. Nie było między nami żadnych spięć, rozmawialiśmy normalnie, więc chciałam tą miłą atmosferę wykorzystać, aby się czegoś dowiedzieć.

Miałam dwie opcje: pierwsza to taka, że Justin by się wkurzył i zaczął krzyczeć, a druga to taka, że wyjaśniłby mi pewne rzeczy, bo wiem, iż nie powie mi przecież wszystkiego. Kiedy na tarczy zegarka zobaczyłam, że jest po jedenastej wstałam.

– Idę się myć – powiedziałam.

– Masz jakieś rzeczy do spania?

Kurwa, nie pomyślałam o tym. Spojrzałam na moją bluzkę i spodnie, a potem doszłam do wniosku, że w tym będzie mi się niewygodnie spało, a poza tym nie przepadam za spaniem w ubraniach, w których chodziłam cały dzień.

– Pomyślałem, że nie będziesz miała, więc obok łóżka jest torba – skinął na miejsce obok moich nóg. Schyliłam się i potem podniosłam czarną, sportową torbę a Adidasa.

– Skąd to masz? – zapytałam głupio.

– Wiesz, zawsze mam w bagażniku zapasowe ubrania, które zawsze mi się przydają tak jak, na przykład, dzisiaj. Powinnaś znaleźć coś dla siebie, ale uprzedzam, że nie mam tam nic damskiego.

– Spoko, przeżyję – prychnęłam, wyjmując czarną bluzkę, która pachniała, oczywiście, perfumami Justina i koszykarskie spodenki. Wzięłam rzeczy w dłonie, a potem ostatni raz zerkając na Justina, który oglądał telewizję, weszłam do łazienki.

*

– Długo jeszcze?! Siedzisz tam chyba z godzinę!

– Jestem kobietą, więc to chyba normalne, że będę siedziała dłużej niż ty! – odkrzyknęłam, próbując zawiązać sznurek od spodenek. Bluzkę musiałam wsadzić w środek, ponieważ wyglądałabym w innym wypadku jak troll.

– Ja pierdole! – Justin uderzył w drzwi. – Skończyłem oglądać chyba z dwa odcinki „The Walking Dead”, a ty wciąż tam siedzisz! – wywróciłam oczami, odłożyłam pastę do zębów na swoje miejsce, a potem chwyciłam swoje ciuchy. Odkluczyłam drzwi, a wtedy przede mną pojawił się Justin, jakby czekał kiedy stamtąd wreszcie wyjdę.

– Współczuję potem twojej przyszłej żonie, jak będzie musiała znosić twoje humorki – powiedziałam, mijając go i siadając na łóżku. Usłyszałam jego prychnięcie, kiedy położyłam się po prawej stronie. – Co? – mruknęłam, widząc jego uśmieszek i to, jak patrzył na mnie w dziwny sposób. Szybko pokręcił głową i sam zniknął w łazience.

Wkręciłam się w oglądanie „The Walking Dead”, a nawet pisałam chwilę z Cameronem, który napisał, że wrócił już do domu i życzy mi także dobrej nocy. Odpisałam mu to samo, a potem odłożyłam telefon na stolik i skupiłam się na powtórce drugiego sezonu serialu o zombie.

Jakiś czas później, kiedy serial mnie pochłonął, coś gdzieś spadło, a ja szybko usiadłam. Justin wciąż siedział w łazience, a oprócz lampki, która dawała nikłe światło i włączonego telewizora było praktycznie ciemno. Spojrzałam szybko na okno, które było uchylone, a potem się wzdrygnęłam, kiedy znowu coś, gdzieś spadło.

– Co za jebany kubek, ja pierdole – usłyszałam podniesiony głos Justina, a potem odetchnęłam z ulgą i opadłam na poduszki.

– Boże – mruknęłam cicho.

– Wystarczy Justin – usłyszałam jego śmiech, kiedy wszedł do pokoju. Pozostawił za sobą zapach żelu pod prysznic, a kiedy zobaczyłam, że ma na sobie dresy i jest bez koszulki zrobiło mi się gorąco.

Ja pierdole, takie widoki powinny być zakazane. Patrzyłam na Justina jak odkłada rzeczy na krzesełko, a potem jak zamyka okno. Za każdym razem jego mięśnie na plecach się poruszały, a ja przełknęłam ślinę, kiedy odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się łobuzerko, wiedząc, że się gapię.

– Dupek – mruknęłam cicho, bardziej przykrywając się kołdrą. Starałam się skupić na serialu, ale to mi nie wyszło, kiedy on położył się obok mnie.
– Lubisz „The Walking Dead”? – zapytał Justin.

– Oczywiście – odpowiedziałam niemal od razu, zerkając na niego. – Jeden z moich seriali. Tuż obok „Skazanego na śmierć”.

Justin spojrzał na mnie z zaskoczeniem.

– CO? Oglądasz to?

– Oglądałam – poprawiłam, oblizując usta.

– Jestem ciekawy, kto zginie w nowym sezonie – powiedział, patrząc na ekran.

– Wiesz, że Negan to taki sukinsyn, że jego nie da się lubić, a w „Chirurgach” było mi tak szkoda, podobnie jak w „P.S Kocham Cię” – dodałam z oburzeniem.

– No wiesz – westchnął. – Nie każdy zły charakter jest aż tak nieczuły.

– Przepraszam, ale jeśli zabije Glenna jak zginął w komiksie to będzie bez serca, a jeśli doda do tego...

– Zginie też Abraham – przerwał mi, a ja poczułam jak coś spada mi na serce.

– Boże, ty... – nawet nie wiedziałam jak go nazwać. Zaczął się śmiać z mojej miny, a ja zacisnęłam usta i wróciłam do oglądania napisów końcowych. Świetnie.

– Nie dokończyłaś – stwierdził, więc wywróciłam oczami.

– Jeśli zdradziłeś mi spoiler, kogo zabije Negan to nie rozmawiam z tobą.

– To tylko serial, Jezu, co przeżywasz.

Spojrzałam na niego.

– Dobranoc – odpowiedziałam, chcąc brzmieć na obrażoną. Chyba mi wyszło, kiedy zauważył, że odwróciłam się plecami do niego, chcąc zasnąć. Zamknęłam oczy i aż nie mogłam uwierzyć, że jestem tu z Justinem.

Usłyszałam jego westchnięcie, a potem to jak przysunął się bliżej mnie i pocałował  mnie w policzek.

– Odsuń się ode mnie, a nawet zadzwoń do Rosie.

– Nie będę do niej dzwonił.

Prychnęłam.

– Typowe.

– Jezu, Arabella przepraszam – zaczął gnieść w dłoniach kawałek pościeli.

– Mogę cię o coś zapytać? – szybko zmieniłam temat i odwróciłam się znowu w jego stronę. Oblizał usta i przytaknął.

– Ale odpowiesz mi szczerze?

– Zależy o co chcesz zapytać – wychrypiał z uśmiechem.

– O twoją pracę – powiedziałam na jednym wdechu, a potem zauważyłam jak wyraz twarzy Justina się zmienia w poważny. Przetarł dłonią brodę, a potem westchnął.

– Prawda może okazać się zbyt ciężka dla ciebie – powiedział cicho, patrząc na mnie ze współczuciem.

– Chyba nie jesteś mordercą? – przełknęłam ślinę, a kiedy Justin się roześmiał odetchnęłam z ulgą.

– Każdy z nas jest świrem i nie rozpoznasz, kiedy morderca jest obok ciebie – powiedział poważnie, a mnie aż przeszły dreszcze. – Ale to nie to – pokręcił przecząco głową.

Odkryłam się i znowu zrobiło mi się zimno, a potem usiadłam okrakiem na Justinie i złapałam go za dłonie.

– Powiedz mi – poprosiłam cicho. Przymknął powieki, a potem uderzył głową o tył łóżka.

– Będziesz krzyczeć.

– Nie.

– Uciekniesz.

– Nie.

– Ale to nie jest najgorsze.

Teraz nie wiedziałam już nic.

– Więc czego się obawiasz? – zmarszczyłam brwi.

– Tego, że po tym co powiesz zostawisz mnie.

– Nie zostawię cię, Justin – obiecałam mu. – Powiesz mi czym się zajmujesz?

A wtedy to się stało tak niemożliwe, ponieważ tak długo czekałam aż mi to powie. Nie wierzyłam, że za chwilę powierzy mi jedną ze swoich tajemnic, która być może jest czymś strasznym, ale mimo to nie zostawię go.

Wiem, że to co robi Justin nie jest legalne.

Spojrzał na mnie, a ja wstrzymałam oddech, czując jak serce mi zaczyna szybciej bić, a jego wzrok zaczął mnie przeszywać niż kiedykolwiek.

– Razem z Jasonem zajmuję się nielegalnym handlem każdym rodzajem broni na terenie całych Stanów.

coś za wesoło mają, hmm. a tak w ogóle to The Walking Dead to życie i eh szkoda Glenna i Abrahama, ogólnie całego teamu Ricka :(

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2451 słów i 14073 znaków.

3 komentarze

 
  • Olifffka<3

    Kiedy next ?

    13 lis 2016

  • Ania13477

    kiedy jeszcze bedzie jakas kolejna na weekendzie czy jutro? :D <3

    31 paź 2016

  • livney

    @Ania13477 postaram się dodać coś do najbliższej niedzieli :)

    1 lis 2016

  • Ania13477

    @livney  <3

    2 lis 2016

  • Olifffka<3

    Super

    31 paź 2016