ROZDZIAŁ 5
Starałam się przywołać ciało do jakiegokolwiek ruchu, ale zbyt zdziwiło mnie to, co działo się właśnie kilka metrów przede mną. Jak to możliwe, że Justin i Rosie? Prawie się roześmiałam, ale w porę odwróciłam wzrok od pary, która całowała się wchodząc do budynku. Szybko skręciłam w korytarz i udałam się w stronę miejsca pracy, gdzie na pewno będzie Cameron. Po drodze wzięłam aparat i notatnik, aby nie wracać się po to ponownie.
- Szykuj się, bo idziemy w teren! - powiedziałam podekscytowana, kładąc dłonie na ramionach przyjaciela. Spojrzał na mnie, a ja się szeroko do niego uśmiechnęłam.
- Gdzie? - wyłączył komputer i wstał, a następnie chwycił swój telefon.
- Alissa poprosiła nas, abyśmy wywęszyli sprawę z samobójstwem – odpowiedziałam, a oczy przyjaciela się rozszerzyły; chwilę potem na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Mówisz poważnie?
- Aha – skinęłam i wzięłam swoją kurtę. - Na szczęście nie pada, więc się zwijajmy.
Cameron przytaknął i wyszliśmy na korytarz, gdzie wciąż stała Rosie i rozmawiała z Justinem.
- Co to kurwa... - zaczął przyjaciel, ale nie dokończył, gdyż Rosie nas zauważyła i z uśmiechem podeszła do nas.
- Dzień dobry – przywitałam się pierwsza.
- Czy to nasi nowy pracownicy? - zapytała podekscytowana, a Cameron przytaknął. - Cieszę się, że to jednak wy tutaj jesteście, bo widziałam wasze CV.
- Dziękujemy – rzekł Cameron, a ja miałam nadzieję, że zaraz nie wyleci ze szkołą, którą skończyłam.
- Poznaliście już Justina? - odwróciła się w stronę naszego sąsiada, który niezadowolony do nas podszedł.
- Tak, hmm, jest naszym sąsiadem – odpowiedziałam niechętnie.
- I nic mi nie powiedziałeś?! - zawołała oburzona i uderzyła go lekko w ramię na co on się roześmiał, a ja wywróciłam oczami, chcąc wreszcie stąd wyjść.
- Nie pytałaś – odpowiedział oschle.
- Musimy już iść – Cameron złapał mnie za ramiona i skinął w stronę wyjścia.
- Oh, tak. Praca! - powiedziała podekscytowana i pożegnała się, a potem odeszła, jednakże Justin wciąż się na nas patrzył.
- Słucham? - spytałam.
- Gdzie jedziecie? - zmrużył na nas oczy.
- Sądzę, że nie jesteś odpowiednią osobą, której mogę udzielać takie informacje.
- Bzdura – syknął. - Jestem po prostu ciekawy, więc liczę na odpowiedź.
Podeszłam do niego, patrząc wprost w jego oczy.
- Jedziemy na miejsce samobójstwa – kącik jego ust drgnął jakby chciał się uśmiechnąć, ale ostatecznie nic nie zrobił. Zrobił dwa kroki do tyłu i skrzyżował ramiona.
- Jeśli nie będą chcieli wam nic powiedzieć, powiedźcie im, że Justin Bieber wyraża na to zgodę – powiedział tylko, a ja otwarłam w szoku usta.
Co on właśnie powiedział?
- Dlaczego? - odezwał się Cameron.
Justin podrapał się po brodzie.
- Powiedzmy, że to przysługa.
- Do czego? - dociekałam.
- Do tego, co będzie potem – odpowiedział tajemniczo i zanim zdążyłam zapytać o coś jeszcze Justin sobie poszedł. Odwróciłam się aby spojrzeć jak wychodzi z redakcji, a potem znowu spojrzałam na Camerona, który się uśmiechał.
- Mimo, że ma dziewczynę to na ciebie leci – zachichotał, a ja wywróciłam oczami.
- Jesteś idiotą.
- Nah, mam wyobraźnię – uśmiechnął się, a ja nie chcąc tego dłużej słuchać wyszłam na zewnątrz. A może Justin pracuje dla policji? Prędzej pasowałby mi do tego Jason, ale on przecież ma swój interes, a gdyby Bieber faktycznie miał z policją coś wspólnego powiedziałby, a nie używał słowa ''biznes''.
Okej stop, Arabella za dużo myślisz.
Siedząc w firmowym samochodzie włączyłam klimatyzację, a potem radio i sprawdziłam czy mam aparat. Cameron chwilę potem zajął miejsce kierowcy i wpisał adres w GPS.
- Nie wiesz gdzie to jest?
- Nie, a ty? - spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami. - No właśnie.
- Zgaduję, że to gdzieś za miasteczkiem.
- Wiesz, tyle to ja też wiem.
- Okej, ja już nic nie mówię – mruknęłam i wyjrzałam za okno. Nie padało, ale wiał wiatr i naprawdę mało ludzi było na ulicach, ale za to sporo samochodów. Wyjęłam telefon, ponieważ muszę napisać smsa do mamy.
JA | Jestem właśnie w pracy, co u was? xx
Mam nadzieję, że mama się nie dowie, że jadę na miejsce gdzie popełniono samobójstwo, ale przecież jeśli będzie wiedzieć – nie będzie mogła nic z tą informacją zrobić.
- Wychodzimy gdzieś w piątek? - zagadnął Cameron, gdy zatrzymaliśmy się na światłach.
- Sami?
- Nie, to nie randka – poruszył zabawnie brwiami, a ja się roześmiałam.
- Przypomniało mi się jak w liceum była taka jedna dziewczyna, której się podobałeś, ale ona tobie nie, więc wmówiłeś jej, że jestem twoją dziewczyną, a ona nie uwierzyła i skończyło się na tym, że mnie pobiła.
- Nie, Arabella. Ty pobiłaś ją.
- Jezu! Działałam w obronie własnej! - powiedziałam niemal od razu. - Jak na mnie wskoczyła to jej oddałam. Nawet dyrektor to przyznał.
- Nie mam ochoty już słuchać o Maggie, okej?
- Ty znasz nawet jej imię! - zawołałam oburzona. - Nie powiedziałeś mi?!
- Miałem ją w znajomych na facebooku.
- Ale znałeś jej imię i mi nie powiedziałeś!
- Ponieważ byś ją przestalkowała – powiedział z politowaniem.
- Nieprawda! - szybko zaprzeczyłam.
- Okej, więc idziemy gdzieś w piątek? Może do tego klubu, który jest przy tym barze?
- Ten na S? Możemy – odpowiedziałam z uśmiechem.
Dziesięć minut później byliśmy już na miejscu. Tak jak myślałam – to miejsce było za miastem oddalone od naszego domu zaledwie o pięć kilometrów. Teren nad rzeką być odgrodzony taśmą policyjną, a przy miejscu wyłowienia zwłok wciąż kręcili się ludzie z policji. Oprócz nas nie było tu w ogóle osób trzecich.
- Wiesz, co robić? - mruknął Cameron, a ja skinęłam i ruszyłam do przodu. Zauważyłam młodego policjanta, więc udałam się w jego kierunku z nadzieją, że on mi pomoże.
- Przepraszam! - krzyknęłam zatrzymując się przy taśmie. Nie chciałam przechodzić pod nią, bo nie potrzebuje w tym momencie więcej problemów. Mimo wiatru, chłopak mnie usłyszał i odwrócił się w moją stronę. - Mam pytanie!
- Każdy o coś pyta! - odkrzyknął z uśmiechem.
- Może pan podejdzie, a nie będziemy przekrzykiwać wiatr?! - zasugerowałam, odgarniając włosy z twarzy.
- Słucham – stanął blisko mnie, ale wciąż odgradzała nas taśma policyjna.
- Mógłby mi pan odpowiedzieć na kilka pytań? Chcę napisać artykuł o samobójstwie.
- Dostaliśmy polecenie na nieodpowiadanie na żadne pytania, a nawet na aresztowanie wścibskich i ciekawskich ludzi, a ty się chyba do nich nie zaliczasz, prawda? - posłał mi lekki uśmiech, a ja w duszy wywróciłam oczami.
- Myślę, że zmieni pan zdanie, gdy powiem, że Justin Bieber wyraża na to zgodę – powiedziałam pewna siebie i oblizałam wargi, a potem przechyliłam głowę w bok, patrząc na jego zdziwioną minę. - To jak?
Odwrócił się aby spojrzeć na swoich kolegów, a potem znowu spojrzał na mnie.
- Wchodź – podniósł taśmę, a ja się szeroko uśmiechnęłam i zawołałam przyjaciela.
- On jest ze mną – wyjaśniałam szybko.
- Co chcecie wiedzieć?
- Mogę zrobić zdjęcia? - spytał szybko Cameron.
- Pewnie – wzruszył ramionami. - Tylko uważaj pod nogi – polecił widząc jak zmierza w stronę rzeki.
- Co tu się w ogóle stało? I dlaczego nie ma tutaj wstępu?
- To śmierdząca sprawa – odpowiedział.
- Chcę ją poznać.
- Koleś był zamieszany w napad na bank, a potem popełnił samobójstwo gdy w jego domu znaleźliśmy ukradzione pieniądze za które mógłby wyjechać dajmy na to do Brazylii. Dziwne prawda?
- Zgadzam się. Dowiedziałam się, że była jeszcze jedna ofiara, która miała rany kłute i była możliwe, że uduszona.
- Przygotowałaś się – zaśmiał się.
- Po prostu jestem ciekawską osobą, a dziwne są procedury, ponieważ gdyby to było samobójstwo kazalibyście na jakieś zdjęcia czy artykuł, a gdy powiedziałam, że Justin Bieber wyraża na to zgodę to już nie było problemu.
- Ma się wtyki ma się prąd – odpowiedział, a ja rozdrażniona poprawiłam okulary.
- Kim jest dla policji Justin Bieber?
- Tajemnica – rzekł szybko.
- Chyba coś znalazłem! - krzyknął Cameron, a ja spojrzałam na niego widząc jak stoi przy rzece i patrzy na coś. Zerknęłam szybko na policjanta, a potem szybko udałam się z nim do przyjaciela.
- Coś mi się nie wydaje, że to było samobójstwo – mruknęłam, patrząc na kolejne ciało, tym razem kobiety, które prawdopodobnie przypłynęło tutaj przez silny wiatr.
XXX
w sumie to piszę coś nowego o typowo amerykańskiej szkole, złym chłopaku, który ma brata bliźniaka, i który podobnie jak brat nie jest aniołkiem i pytanie - czy ktoś by to czytał?
4 komentarze
Olifffka<3
????
Kiedy kolejna ?
livney
@???? dodam jak juz nie bede miala szlabanu, wiec moze jakos w ciagu 5 dni nadrobie kazde opwiadanie : ) xx
Julka000666
Oczywiście że tak kocham twoje opowiadania!????????
Ania13477
ja na pewno bym czytała! lubie takie opowiadania