– Muszę iść, cześć – rzuciłam szybko i minęłam go. Mimo nawoływań chłopaka szłam przed siebie i naprawdę miałam go gdzieś. Czemu Justin, który jak nie patrzeć, jest dla mnie obcym człowiekiem, wymyślił coś takiego? Nie potrzebuję ochroniarza ani jego pomocy w ogóle to nic od niego nie potrzebuję.
Czemu on po prostu nie może dać mi spokoju? Podczas gdy ludzie szli w stronę ogniska, ja szłam w przeciwną stronę aby znaleźć Camerona i powiedzieć mu, że wracam do domu. Wiem, że on tu na pewno zostanie, ale ja w tym przypadku nie mam ochoty tu siedzieć.
A wtedy usłyszałam krzyk. Zatrzymałam się i zaczęłam rozglądać co to było, ale jedyne co widziałam to całkowity chaos i ludzi, którzy uciekali i krzyczeli. Zmarszczyłam brwi i chciałam iść w tamtą stronę aby zobaczyć co się stało, ale wówczas ktoś złapał mnie za rękę. Przerażona odwróciłam się w stronę tej osoby i prawie umarłam widząc Justina.
– Ty wstrętny... – już chciałam mu wygarnąć to wszystko, ale zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia z parku. Szliśmy bardzo szybko, a ja dosłownie biegłam za nim. – Puszczaj mnie! – wrzasnęłam, a wtedy Justin przycisnął mnie do maski samochodu i spojrzał zły na mnie.
– Zamknij się chociaż ten jeden, jebany raz – warknął, mrużąc oczy. – Nie odzywaj się w ogóle i rób co mówię.
– Mam słuchać kogoś, kto kazał mnie pilnować? – parsknęłam z niedowierzaniem i skrzyżowałam ramiona. – Zapomnij Bieber.
Przycisnął mnie bardziej do maski samochodu, a ja jęknęłam czując jak zabolały mnie plecy. On mnie przygniatał swoim ciałem. Oddychał szybko, a jego serce biło także zastraszająco szybko. Przełknęłam ślinę, kiedy poczułam zapach jego perfum, a potem spojrzałam na jego przystojną twarz.
Ponieważ oczywiście. Justin był przystojny, ale i tak był człowiekiem z dziwnymi upodobaniami.
– Posłuchaj mnie Arabella – zaczął Justin powoli. Rozejrzał się po parkingu, a ja dyskretnie pociągnęłam moją sukienkę w dół. – Wracasz ze mną do domu.
– Nie zostawię Camerona – powiedziałam od razu.
– Cameron już na ciebie czeka – westchnął, a ja poczułam jak kamień spada mi z serca, ponieważ nic mu nie jest.
– Nie wierzę ci – powiedziałam aby zobaczyć jego reakcję czy kłamał. Justin westchnął i lekko się uśmiechnął.
– Nie kłamałbym w takiej sprawie, Arabella – odpowiedział. – Ktoś właśnie chciał ci coś zrobić, więc to chyba logiczne, że...
– Czekaj, co ty powiedziałeś? – położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i zmarszczyłam brwi.
– Nie dostałaś smsa? – spytał z niedowierzaniem, a ja wyjęłam telefon z torebki i spojrzałam na wyświetlacz, ale nic nie było.
– Nie. Nic nie mam – schowałam go z powrotem.
– Wsiadaj do samochodu – rozkazał Justin, a ja nie chcąc go bardziej denerwować wsiadłam do środka i zapięłam pasy. Tymczasem Justin także zajął miejsce i podał mi swój telefon.
– Dostałem to dzisiaj rano – zaczął, gdy wyjechaliśmy z parkingu. Widziałam dwie karetki i trzy wozy policyjne i aż się wzdrygnęłam. – Byłem w pracy, więc powiedziałem Noah żeby miał na ciebie oko, ale nie sądziłem, że ten idiota do ciebie zagada – westchnął.
NIEZNANY : Uważaj dzisiaj na Arabellę, ponieważ coś niechcąco może się jej stać
NIEZNANY : Chyba nie chcesz jej dzisiaj martwić, hmm?
NIEZNANY : Czas ucieka, Justin.
– Więc widzisz – odezwał się, gdy przeczytałam te trzy dziwne wiadomości.
– Nie sądzę, żeby on mi coś zrobił – mruknęłam.
– Też nie byłem jakoś specjalnie przekonany tym jego gównem, ale wolałem aby ktoś komu ufam miał na ciebie oko.
– Gdzie byłeś? – spojrzałam na niego.
– W pracy.
– Wow, Justin – powiedziałam z udawanym przejęciem. – Dzięki tej krótkiej informacji będę mogła napisać książkę.
- I tak nie powiem ci więcej, więc na to nie licz.
– Spokojnie. Nie oczekuję nic od ciebie – mruknęłam i wyjęłam swój telefon. Wywróciłam oczami widząc wiadomość z nieznanego numeru i dokładnie wiedziałam od kogo ona jest.
Od tego popierdolonego człowieka, który jest bardziej popierdolony niż Justin.
NIEZNANY : Wow! Nie spodziewałem się, że Justin wyrwie się wcześniej z pracy aby zobaczyć czy żyjesz, czy może umarłaś.
– Dostałam od stalkera smsa – powiedziałam. – I on dokładnie wie, że byłeś w pracy.
– Pokaż go – polecił, a ja rzuciłam mu spojrzenie.
– Prowadzisz.
– Czy to jakaś różnica?
– A nie?
– Po prostu to kurwa pokaż – westchnął, a ja w duszy uderzyłam go w głowę. Wetknęłam mu telefon przed nos, tak że nie widział drogi, więc rzucił mi rozdrażnione spojrzenie i złapał za moją rękę aby przytrzymać urządzenie.
– Po raz pierwszy napisał coś tak długiego – zaśmiał się.
– Ciebie to bawi? – zadałam pytanie.
– Jest zły, bo mu się nie udało. Poza tym myślisz, że by cię zabił? To byłoby za proste i na pewno tak by tego nie skończył, bo ma w tym jakiś cel.
– Powiedz mi Justin – zaczęłam, kładąc nogi na deskę rozdzielczą i ciągnąc sukienkę w dół. – A może coś w twoim biznesie nie pykło i jakiś klient nas dręczy? – patrząc na niego i widząc jak się zastanawia wiedziałam, że trafiłam w czuły punkt. Oblizał wargi i wyglądał tak jakby poważnie nad czymś myślał, aż wreszcie pokręcił przecząco głową.
– Nie – odpowiedział. – Wtedy to byłbym tylko ja. Myślę, że musimy mieć ze sobą coś wspólnego, że wysyła te wiadomości tylko do nas.
– Nie wydaje mi się żebym kiedykolwiek widziała cię na zjeździe rodzinnym – rzekłam poważnie, a Justin się zaśmiał i spojrzał na mnie rozbawiony.
– Och, uwierz, że ja ciebie też nie widziałem.
– Więc? Data urodzin? Grupa krwi? Wspólni znajomi?
– Jaką masz? – spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam ramionami.
– Ja nawet numeru swojego telefonu nie znam, a ty mnie pytasz o grupę krwi.
– Moja to AB. Kiedy się urodziłaś?
– Trzynasty luty.
– Pierwszy marca. Wspólni znajomi?
– Nah, nie sadzę, bo nie jestem z Los Angeles. Mieszkałam w Teksasie.
– To ja jestem z Kanady.
– Może jakieś wydarzenie? Powitanie nowego roku na Time Square? Koncert Arctic Monkeys na Madison Square Garden?
– Byłaś w tamtym roku na Time Square ? – spojrzał na mnie.
– Tak z Cameronem.
– Też tam byłem, ale nie sądzę, że to jest akurat to.
– Tak, ja też. To nie mam pojęcia – odpowiedziałam zrezygnowana. – Nie można go jakoś namierzyć? Przecież pisanie do niego i tak nic nie da.
– To telefon na kartę, bo próbowałem go namierzyć.
– Trochę jak w jakimś kryminale – parsknęłam, gdy Justin wjechał na swój podjazd. Spojrzałam w stronę mojego domu, gdzie nie świeciły się żadne światła, a potem na dom Justina, gdzie było odwrotnie.
– Cameron jest u ciebie? – odpięłam pasy, a potem wyszliśmy. Było naprawdę gorąco plus dało się słyszeć głosy sąsiadów z okolicy, którzy w spokoju spędzali sobotni wieczór.
– Tak, jest z Jasonem.
Kiwnęłam głową, nie odpowiadając mu; po prostu idąc za nim przeklinałam siebie, że założyłam sukienkę i teraz będę siedzieć z nimi nie wiadomo ile.
– Czekaj – złapałam go za łokieć i zmusiłam aby się zatrzymał. Odwrócił się w moją stronę ze swoją normalną nie wkurzającą miną.
– Tak?
– Nie powiesz im tego? Nie chcę aby Cameron się tym jakoś przejmował, proszę.
– Oczywiście – rzekł cicho. – To będzie nasza tajemnica – wychrypiał.
a wciąż nie wiadomo czym zajmuje się Justin :-(
3 komentarze
Julka000666
Cudowne!!!
livney
@Julka000666 dziękuje!
Julka000666
@livney nie ma za co
Ania13477
kiedy oni sie pocałuja albo cokolwiek??!!!!
livney
@Ania13477 niedługo :-)
kaay~
Czekam na next!!!