Hogwart - nowa historia cz. XVI - Teraz wszystko mi wyśpiewasz

Hogwart - nowa historia cz. XVI - Teraz wszystko mi wyśpiewasz- Mam do ciebie sprawę, Skyler - powiedział na powitanie i stanął naprzeciwko dziewczyny. Nie zareagowała i dalej skupiona była na lekturze.  
- Ej, ty, ślepa ścigająca, kontaktujesz?!  
Cassandra dalej totalnie go olewała.  
- Wingardium leviosa! - książki i wszystko czym się zajmowała uniosło się do góry i pofrunęło do Draco. - Quidditch dla początkujących - przeczytał. - Słusznie, przyda ci się. Na twoim miejscu przejrzał bym jeszcze eliksiry, zielarstwo, transmutację, obronę przed czarną magią, zaklęcia i uroki, astronomię, numerologię, historię magii, starożytne runy, opiekę nad magicznymi stworzeniami, mugoloznawstwo i wróżbiarstwo. Oczywiście dla początkujących szlam, Skyler - wyszydził ślizgon i spostrzegł luźną kartkę, która wypadła z książki o quidditchu. Podniósł ją z podłogi uważnie się przyjrzał.  
- To moje, Malfoy - był to list miłosny.  
- Raczej nie moje - kpił dalej. - Oddam ci ją, ale mam kilka pytań.  
- No mów - odpowiedziała szukając w kieszeni różdżki.  
- Kto ci wszystko wygadał? Naomi? A może Eddy? Czego chciał od ciebie Snape na błoniach?  
Zauważył jednak, że dziewczyna czegoś szuka. Wyprzedził jej działanie używając zaklęcia rozbrajającego:  
- Expelliarmus!  
Cassandra upuściła wszystko i zatoczyła się do tyłu. Draco podszedł do niej, przyłożył jej różdżkę do gardła, uśmiechnął się cwaniacko i powiedział:  
- Śpiewaj, Skyler.  
- Dam ci wskazówkę, Malfoy. Nikt mi nic nie mówił, a Snape nauczył mnie bardzo pożytecznej rzeczy, która umożliwiła mi dowiedzenie się tego. Poszperaj w bibliotece, jeśliś taki ciekawy. Mój ród charakteryzuje się pewną wrodzoną umiejętnością, którą pokazał mi Snape. Nawet on tego nie potrafi, ale nie obawiaj się, przestałam jej używać bez powodu - wyjaśniła tajemniczym głosem, otrzepała się i wyszła.  
***  
- Proszę o ciszę! - Profesor Dumbledore stuknął łyżeczką o kielich. Prośba została natychmiast spełniona.  
- Od jutra w ramach dodatkowych zajęć z obrony przed czarną magią zakładamy klub pojedynków. Zapraszamy zarówno pierwszorocznych, jak i naszych czwartoklasistów. Przyjść może każdy, chociaż po to, by pooglądać - oznajmił dyrektor, a w sali zrobiło się głośno jak na targu.  
- Ja tam polecam oglądać trening quidditcha i Skyler spadającą z miotły - Draco głośno skompromitował Cassandrę, a Ron i Harry już zaciskali pięści z sąsiedniego stołu. Malfoy tylko szczerzył się  demonicznie w ich stronę.  
- Myślę, że jest to dobra okazja do ćwiczenia zaklęć w praktyce. Wszystko będzie odbywać się bezpiecznie, zapewniam was, że nikomu nie stanie się krzywda nawet po najgorszym uroku. Dziękuję - skończył Dumbledore, a Cassandra już wiedziała, że spotka się tam jutro z Malfoyem.  
- Taka szlama jak ty, Skyler... - kontynuował, ale przerwał mu stojący za nim Ron.
- Zostaw ją, Malfoy!
On zerknął na niego kątem oka, poderwał się z krzesła i jadowicie spytał:
- A co ty, Weasley? Jesteś jej adwokatem? Ach, zapomniałbym. Przyjacielem za dychę.
- A nawet więcej niż przyjacielem -  Ron już podnosił różdżkę jednak Draco mówił dalej:
- Znowu chcesz rzygać ślimakami? Więcej?! No, chętnie zobaczę jak chodzicie za rączkę po korytarzu. Ja przyszedłem na świat, bo ludzie lubią inteligencję, a...
- Cassandra, bo lubią piękno i inteligencję - nie dał się zgasić.
- Nie można zaprzeczyć, że ma jakąś tam urodę - odparł zadziornie w jej stronę. - A ty, bo ludzie mają poczucie humoru - dokończył i odszedł.

Igi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 634 słów i 3610 znaków.

1 komentarz

 
  • nyneeeamelia

    :jupi:

    31 sie 2016