Hogwart - nowa historia cz. XXX - Gdy coś ci nie wyjdzie i polerujesz srebro

Hogwart - nowa historia cz. XXX - Gdy coś ci nie wyjdzie i polerujesz srebroProfesor Morgan spoglądał z dachu kiedy uczniowie skończą się wspinać na najwyższą wieżę Hogwartu i wołał wyglądając ich przez lornetkę:
- Zagęszczać ruchy! Raz, dwa, trzy, cztery! Tempo! Tempo! Tempo! Tempo!
Pierwszy wdrapał się Wood, za nim Pansy, a potem Malfoy. Blondyn począł zacięcie szukać czegoś w kieszeni. Zanim wygrzebał z niej różdżkę, na górę doszła już Cassandra, ale miała niemały problem z podciągnięciem się na dach.
- Ktoś tu chyba nie zjadł śniadania, Skyler? - powiedział złośliwie Draco.
- Nie jestem alpinistką, Malfoy - prychnęła.
- Fakt. Dodam to do listy rzeczy, które ci nie wychodzą. Obawiam się, że będzie tak długa, że zniknie pół Zakazanego Lasu na produkcję papieru.
- Zamknij się, bo cię zamienię w szczura.
- Chyba jednak muszę ci pomóc - uśmiechnął się przekornie, ale dziewczyna zignorowała jego wyciągniętą dłoń. - Nie to nie - odwrócił się na pięcie. Cassandra wolała tu zostać do końca życia niż dać mu kolejny powód do naśmiewania się z niej. Nagle mocniej zaparła się na stopniu, który złamał się i zleciał kilkaset metrów w dół. Ślizgon błyskawicznie podbiegł do niej i złapał ją w ostatniej chwili za rękę.  
- Trzymaj się mocno! Nie puszczaj.
Nastolatka szybko znalazła się na górze.  
- Na miotle czy na murze - zawsze trafię na ciebie - przybrała życzliwy wyraz twarzy i otrzepała swoją szatę.  
- To nie będzie trwać wiecznie, Skyler - zakomunikował i ponownie zaczął spoglądać na wspinających się uczniów. Przypomniały mu się słowa ojca. Tak, chodzi o zlikwidowanie Pottera. Im wcześniej to zrobią, tym lepiej. Czyż teraz nie jest idealna okazja? Nawet jeśli jakimś cudem ujdzie z życiem (co niestety znając jego szczęście jest bardzo prawdopodobne) to może przynajmniej wyląduje na dłuższy czas w skrzydle szpitalnym. Draco stanął na krawędzi i użył bezdźwięcznego zaklęcia. Lina Harry'ego przerwała się w mgnieniu oka na dwie części i czarodziej wisiał bezwładnie trzymając się kurczowo za jedną końcówkę.
- Harry! - krzyknęła Kasa i od razu rzuciła zaklęcie lewitujące. Teraz mógł swobodnie dostać się na górę.  
- Uratowałaś mi życie - zamknął ją w szczelnym uścisku.
- Drobiazg. Chciałam się zrehabilitować za wpadnięcie do jeziora.  
- Nie wiem, które z was to zrobiło - do uszu uczniów doszedł chłodny głos Morgana - ale oboje macie dziś w nocy szlaban. Pan Filch na pewno znajdzie coś, czym będziecie mogli się zająć.  
- Szlaban z Malfoyem...przez całą noc...szczyt marzeń - myślała Cassandra. Poczuła na sobie przepraszający wzrok Pottera, który bezskutecznie starał się jej bronić. Uścisnęła jego dłoń szepcząc mu, że to nie jego wina.
- Profesorze, to ja - przyznał się Draco.
- No proszę, proszę. Zachowałeś resztki honoru, Smoku - rozmyślała dalej ślizgonka.
- Wydaje mi się, że wyraziłem się jasno, Panie Malfoy?
***
- Pierwszy raz pożałujecie, że nasza szkoła ma tyle osiągnięć - Filch prowadził ich ciemnym korytarzem. Znaleźli się w sali z niezliczoną ilością pucharów, dyplomów, certyfikatów, pomników za szklanymi szybami, odznak i innych nagród oraz tabliczek.
- Jak widzicie to wszystko trzeba wypolerować - przejechał palcem i podsunął im pod nos garść kurzu. - Bez wyjątku.
- Mieliśmy przyjść w nocy. Jest dopiero osiemnasta - burknęła Cassandra.  
- Może wyrobicie się do śniadania. Radzę zacząć od razu - zacharczał i wypadł z pokoju. Kasa sięgnęła po szmatkę i wzięła się do pracy. Natomiast Draco zjechał na podłogę ze zrezygnowaną miną.
- Nie będę tego sama...
- Zamknij się, Skyler. Popatrzę jak się męczysz - uśmiechnął się zadziornie.
- Przez ciebie, idioto! - odwróciła się gwałtownie.
- Przecież próbowałem ratować sytuację. Po prostu Morgan mnie nie posłuchał - ignorowała go, przeglądając się w kielichu. - Oj, już daruj sobie! Na prawdę zamierzasz to robić?
- A co mam lepszego do roboty? Siedzenie z tobą w jednym pomieszczeniu przez długie godziny? - w jej głosie przeważał sarkazm.
- Na przykład - podszedł do niej. W zamian za to oberwał mokrą ścierą.
- O nie! Niech ja cię dorwę! - zaśmiał się i po sekundzie gonił ją po całej sali. Złapał ją w rogu blokując jej przejście przez podparcie się rękoma o ścianę.  
- I co teraz, Skyler?  
- A tylko spróbuj...- napotkała jego inny niż dotychczas wzrok - mi... - niebezpiecznie się do siebie zbliżyli i Malfoy namiętnie ją pocałował. Wyrywała się, ale on mocno trzymał ją w pasie i nie odpuszczał.
- Draco...
- Hmmm?
- Ja nie chcę - wyszeptała. - Draco, proszę cię! - nie zareagował, wręcz bardziej przyciągnął ją do siebie. Cały czas pogłębiał pocałunek wędrując rękami po jej ciele.  
- Malfoy, przestań! - krzyknęła odpychając go. Dopięła swoją koszulę. Opanował się. Podniósł ścierkę i wziął się za polerowanie pucharów mówiąc:
- Zapomnijmy o tym. Nic takiego nie miało miejsca.
- Najpierw mnie wykorzystujesz, a teraz znowu chcesz mnie... - nie przeszło jej przez gardło.
- Nic się nie zdarzyło! Nigdy się nie znaliśmy! Nie było żadnych listów, żadnych balów, wieczorów! Nie uratowałem cię z miotły ani z muru! Nienawidzę cię! Tylko to musisz pamiętać - krzyknął.  
- Raz jestem dla ciebie "miłością życia", potem udajesz, że nie istnieję, a gdy potrzebuję czasu, by to wszystko przemyśleć to ty mi go nie dajesz. Na koniec zachowujesz się jak wredny arystokrata traktując mnie z góry.  
- Powtarzam, nie znamy się - wysyczał wściekły.  
- Znamy się i to cię boli.
- Zamknij raz na zawsze ten swój przeklęty, szlamowaty ryj! - warknął w furii i ponownie pucował srebro. Cassandra rzuciła szmatę na podłogę, przytupnęła nogą, uniosła dumnie głowę i poszła w stronę dormitorium. Po drodze potrąciła Naomi, która zachwiała się i ledwo złapała równowagę:
- Aż tak źle było?
- Ktoś mi dzisiaj tak ładnie powiedział "spierdalaj". Aż mi motyle w brzuchu trupem padły! - wybuchnęła robiąc dziwny gest rękoma.
- Wyluzuj. Przecież jeśli nie chcesz to nawet nie musisz nigdy więcej z nim gadać! - przytuliła ją czule.
- Ale ja... - dodała w myślach, że go kocha. Chyba. Nie. To za duże słowo. Nie wolno używać za dużych słów. Za duże słowa prowadzą do za dużych kłopotów, zbytecznego myślenia, nieprzespanych nocy, łez, potłuczonych zdjęć i zapłakanych poduszek. Trzeba być silnym i nie można używać za dużych słów.
- Wiem, Kasa. Ale musisz zrozumieć, że on jeszcze do tego nie dojrzał. Nie wszyscy od razu będziemy zdolni kochać. Tego trzeba się nauczyć tak jak pisania, liczenia...mówienia. Nie. Ten ostatni to zły przykład. Mało kto umie mówić.  
- Ale ty nie masz z tym najmniejszych problemów - uśmiechnęła się pierwszy raz od długiego czasu.
- Jestem gadułą. Nic na to nie poradzę.  
- Może przynajmniej u ciebie wydarzyło się coś dobrego? - miała nadzieję Cassandra.
Naomi uniosła jeszcze wyżej kąciki ust i rozpromieniła się.
- No mów! - niecierpliwiła się radośnie brunetka.
- Powiem ci to w wielkim skrócie! Harry zaprosił mnie na spacer na błonia jutro na szesnastą! Zamierzam tam być już pół godziny wcześniej, żeby się przypadkiem nie spóźnić. To byłaby tragedia! Zagłada! Muszę zrobić się na bóstwo. Pomożesz mi, czy mam spytać jęczącą Martę? Szkoda tylko, że to nie jest oficjalnie randka. Tak to miałabym pewność, że wszystko idzie po mojej myśli. A co jeśli ja mu się w ogóle nie podobam i chce się ze mną spotkać, bo jestem jego ostatnią opcją? Strasznie nie lubię być ostatnią opcją! Ale mam nadzieję, że coś tam skrycie do mnie czuje. W sumie to musisz przyznać, że ostatnio poprawiłam się i paplam mniej, prawda? - wyrzuciła na jednym tchu nie robiąc najmniejszej przerwy pomiędzy wyrazami. Cassandra mimo woli zastanawiała się jak brzmiałby głos Naomi w przyspieszonym tempie. Epicko!
- Yyy... Powiem ci, że masz znakomitą dykcję, bo ja bym się nieźle jąkała przy takim tempie.
- Ej, przestań! W końcu nie wszyscy muszą... No dobra, starczy już tego, bo zaraz wpadnie na nas Snape i będę musiała dołączyć do Malfoya - wybuchnęła śmiechem i obie zniknęły w mroku korytarza. Kasa myślała tylko:
- Przyjaciel jest jak dobry stanik. Trudno jest go zdobyć, jest podporą, wyglądasz z nim lepiej, dobrze się z nim czujesz i zawsze jest blisko twojego serca. Mogła szczerze przyznać, że Naomi idealnie pasuje w tej kwestii.

Igi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1614 słów i 8682 znaków.

4 komentarze

 
  • Lillly

    świetne! :D

    17 wrz 2016

  • Igi

    @Lillly miło słyszeć :)

    17 wrz 2016

  • Zaslodko

    Dobre :D

    17 wrz 2016

  • Igi

    @Zaslodko dzięki ;)

    17 wrz 2016

  • Oliwia

    Kiedy next?

    16 wrz 2016

  • Igi

    @Oliwia może jutro :)

    16 wrz 2016

  • Oliwia

    @Igi Czekam! :)

    16 wrz 2016

  • Nataliiia

    Kiedy next??

    16 wrz 2016

  • Igi

    @Nataliiia może jutro :D

    16 wrz 2016

  • Nataliiia

    @Igi ok

    16 wrz 2016