Hogwart - nowa historia cz. XXXVIII - to pozwoli ci przetrwać

Hogwart - nowa historia cz. XXXVIII - to pozwoli ci przetrwać- Draco - szeptała przez sen z uśmiechem na ustach.  
- Ooo...Jak słodko, śni o mnie - pomyślał blondyn.
- Draco... - gładziła ręką materac.  
- Masz bardzo ciekawy sen. Podoba mi się - zaśmiał się i czekał co będzie dalej.
- Draco... Wypierdalaj z mojego dormitorium - mruczała nadal śniąc.
- Ehh...Jednak to nie to, o czym myślałem - burknął zawiedziony. Dotknął jej czoła i poczuł, że jego obawy potwierdziły się i jest gorące, więc wstał i zmoczył kawałek ręcznika chłodną wodą. Ułożył go na niemalże parzącym miejscu. Następnie przemył jej rany, co spowodowało przebudzenie się Cassandry.
- Gdzie jest ta różdżka? - spytała głupio ocknąwszy się z tak dawno niedoświadczonego snu.
- To nie rzeczywistość. Cokolwiek masz na myśli - uśmiechnął się pod nosem. - Żeby tylko różdżka.
- Powiedziałam coś głupiego, prawda? - fuknęła.
- Nie, nic. Darłaś się tylko do Morgana żeby zmniejszył dystans podczas biegów, bo masz dość tej patologicznej szkoły. I coś tam gadałaś z Weasleyem, ale nie przejmuj się. To typowe po takim urazie.  
- Tak. Miałam koszmar - próbowała się podnieść, ale zrezygnowała czując przeszywający ból ręki zmieszany z obolałą głową. Spostrzegła, że rękaw został odwinięty, a na skórze widniał szkarłatny napis - SZLAMA.  
- Opowiesz mi? - spytał i czule pogłaskał ją po ramieniu.
- Nie - odparła po dłuższym zastanowieniu się. Chłopak westchnął głęboko.
- Tak w ogóle to co ja tu robię skoro deklarowałeś, że jeśli nie spełnię twoich warunków to nigdy mnie nie uratujesz?
- Wiedziałem, że o to zapytasz...Więc...Odwołuję to.
- Dlaczego? - wzruszyła ramionami, a w jej głosie na kilometr wiało sarkazmem.
- Nie widzisz, co zrobił ci Eddison?! I ty jeszcze masz czelność wypominać mi coś takiego?! - przecież powinna mu być wdzięczna! Szybko jednak opanował gniew.
- Odczarujesz to, co nie? - wskazała na ranę pokładając w nim ostatnią nadzieję.
- Zrobię co w mojej mocy - zapewnił. - Teraz powinnaś odpocząć.
- Już się czuję lepiej, Malfoy. Lepiej mów, co się dzieje na zewnątrz.
- To nie takie proste. Nikt nie wie, kiedy ten horror się skończy. Jedno jest wiadome. Nieprędko - stwierdził poważnie. - Mam też dobre wieści. Może nie do końca, ale lepsze.
- To w ogóle jeszcze możliwe? - przybrała obojętną minę. Niby co mogło się zdarzyć?
- Pamiętasz jak w nocy usłyszałaś ten krzyk? Faktycznie, to była Lovato. Martyna Lovato. Nie żyje młodsza siostra Naomi, a gaduła wciąż tu jest - wyjaśniał. - Żywa - dodał przyciszonym tonem.
Kamień spadł z serca Cassandry. Co prawda okropnie było jej szkoda niewinnej siostrzyczki Naomi. Pomimo to rzuciła się uradowana w ramiona ślizgona, który objął ją silne.
- Cassandro - wyszeptał.
Cassandro. Nie Skyler, lecz Cassandro. To brzmiało jak najpiękniejsza melodia. Cudownie.
- Przyznaję, boję się.
- Ochronię cię. Pomogę ci, przetrwasz to, mała. Obiecuję.
- Nigdy nie wolno wierzyć Malfoyom na słowo - przypomniała sobie.
- Daj mi tą szansę...Idź już spać, jest już późno - zmienił temat.
- Dokąd idziesz? - zasmuciła się nie chcąc go puścić.
- Niedługo wrócę.  
- Do Voldemorta? - nie odpuszczała dziewczyna. Po chwili przytaknął:
- Tak.
***
Czarna szata spływała po jego plecach.      Odpiął dwa guziki koszuli tego samego koloru. Przemył swoją twarz lodowatą wodą dla ponownego przestawienia się na nocny tryb życia. Jego platynowa grzywka przysłaniała stalowe tęczówki. Nikt nie wiedział, co się w nich kryje. Dwukrotnie potrafił uratować życie Cassandry, a potem chciał ją brutalnie wykorzystać. Uczynił to z jej najlepszą przyjaciółką. Co ona komu zrobiła? Teraz dodatkowo stanie się mordercą. Tak. Mordercą. Niejednokrotnie. Nagle odwrócił się gwałtownie, gdyż wyczuł czyjąś obecność. Czekoladowooka.  
- Tęskniłam za tobą.
Działała na niego rozbrajająco. Miał ochotę ją pocałować, powiedzieć, że wszystko już będzie dobrze. Że to koniec wojny, że mogą bezpiecznie wrócić do domu i być szczęśliwi. Nie, nie mogą.
Zdecydowała sama do niego podejść i zainicjowała pocałunek.
- Wyglądasz na bardzo zmęczonego - przeczesała jego cudowne włosy. - No chodź. Musisz mieć jakąś radość z życia - otarła się zachęcająco o okolice jego krocza. Dostrzegała jego melancholię, zapracowanie, smutek, ale też to, czego on sam nie był pewien. Troszczył się o nią - widziała to doskonale. Dlatego postanowiła go spróbować pokochać. Zacząć od nowa. Teraz chciała mu sprawić przyjemność.
- Nie będę tu tej nocy - wyszeptał.
- Gdzie znów znikasz? - nie dawała za wygraną. Przywarła do niego całym ciałem. Kolejny pocałunek. - Hmm?
- Mam zlecenie - wepchnął język głębiej i błądził dłońmi po całym jej ciele. Nie protestowała. Pragnęła pozwolić mu wtedy na wszystko. Uświadomiła sobie, jak bardzo tęskniła za nim w czasie wojny. Przez chwilę nawet poczuła się szczęśliwa, że trafiła właśnie do niego.
- Draco...
- Też chciałbym zostać - mruczał podniecony. - I zająć się czymś innym - uśmiechnął się prowokacyjnie. - Brakowało mi ciebie.  
Musiała posunąć się do ostatniego kroku i rozpięła rozporek od jego spodni.
- Nie, kochanie, nie. Jak wrócę.
- Ale się stanowczy zrobiłeś - musnęła jego wargi.  
- Czekaj tu na mnie - w jego oczach świeciły iskierki pożądania.
- A mam inne wyjście? - wybuchnęła szczerym śmiechem.
- Nie. W końcu oficjalnie jesteś moja - kąciki jego ust powędrowały nienaturalnie wysoko.  
- Bardzo śmieszne - zarechotała.
- Haha! Oj, nagrabiłaś sobie. Udowodnię ci jak wrócę.
Poprawił szatę i niechętnie opuścił pomieszczenie. Ledwo wykonał tą czynność, natknął się na Eddiego, który oznajmił, że wychodzą dopiero za godzinę.
- Aaa, ok. To jeszcze kupa czasu - poprawił mu się humor i już miał wracać, gdy usłyszał:
- Widzę, że idziesz na trochę rozrywki przed zleceniem. Pokażesz mi ją? Tak dawno jej nie widziałem - śmiał się na cały głos Eddy.
- Bardzo dawno - pomyślał wściekły Draco. - Przyjdź za jakieś pół godziny.  
I zniknął równie szybko jak się pojawił.
- Co za bezczelny typ. I ty mu jeszcze przytaknąłeś! - powitała go tymi słowami dziewczyna.
- Dobrze wiesz, że nie możemy budzić podejrzeń i musimy odwalić tą szopkę. Aż tak głupia jesteś, żeby na to nie wpaść? - odpowiedział wyjątkowo surowo.  
- O! Teraz cię poznaję - burknęła niezadowolona.
- Milcz - ściągnął jej ciepły sweter.
- Co ci znowu do łba strzeliło? - broniła się przed tym.
- Leć się umaluj. Musisz wyglądać... ostrzej.
Leniwie spełniła prośbę, a Draco pokręcił głową mówiąc:
- Jeszcze jeden "szczegół".
- Może mam się rozebrać, co?!  
- Zgadłaś - uśmiechnął się zadziornie.
- Zapomnij.
- Mam ci pomóc? Wiesz, że musimy. Nie mogą nic podejrzewać - podszedł do dziewczyny ściągając z niej dżinsy i koszulkę. Nie mógł powstrzymać się przed zatrzymaniem wzroku na tym i owym. Zauważył, że bardzo schudła podczas wojny. Zdecydowanie za bardzo. Przysięgł sobie dobrze się nią zaopiekować. Cassandra czmychnęła pod kołdrę. Chłopak usiadł obok niej.
- Kochanie, odwróć tu główkę w moją stronę - poprosił Draco. Rozmazał makijaż jej oczu oraz wyszedł szminką wyraźnie poza krawędź ust. - Jak przyjedzie siedź cicho. Słuchaj się mnie, bo w przeciwnym razie będę musiał cię ukarać, a tego nie chcę. Rozumiesz?
Zostawiła ślad na jego szyi. Teatrzyk powinien się udać. Niebawem zjawił się Eddy.
- Bawiłeś się nową zabaweczką?
- A co? Zalatuje spermą?
- Raczej nie - wskazał na jego szyję.
- Jeszcze się to cholerstwo nie domyło? - Malfoy był bez wątpienia świetnym aktorem.
- Gdzie ona jest?
- Jak to gdzie? W łóżku. Tam gdzie jej miejsce.
- Całkiem niezła sprawa taka dziewczynka. Pożyczysz mi ją kiedyś?
- Nie - odparła nastolatka.
- Zamknij mordę! - ryknął na nią Draco. - To moja dziwka, Eddy, ale się zastanowię. Chodź, już najwyższa pora.  
Wyruszyli na misję, a Kasa siedziała samotna w komnacie. Wiedziała, że Malfoy tylko grał. Mimo to strasznie ją to bolało. Pozostało jej powtarzać, że to pomoże jej przetrwać. Chłopak nie odda jej Eddiemu.

Igi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1534 słów i 8406 znaków, zaktualizowała 1 paź 2016.

1 komentarz

 
  • Alcik

    OMG!  ;) Już nmg się dodczekać kolejne części  ^^

    1 paź 2016