Hogwart - nowa historia cz. XXVIII - Jeśli dane jest jej wrócić - wróci

Hogwart - nowa historia cz. XXVIII - Jeśli dane jest jej wrócić - wróciNa dworcu można było dosłyszeć tysiące odgłosów. Hukanie sów, miauczenie kotów i kumkanie ropuch mieszało się z ludzkimi słowami.  Płakali, cieszyli się, nawoływali. Nadszedł czas pożegnania na pełne dwa miesiące. Ron pakował walizki do samochodu razem z braćmi i Ginny, Harry pośpiesznie ciągnął bagaże za wujem Vernonem, a Naomi nawijała jak zawsze bez przerwy. Najwyraźniej nie przeszkadzało jej, że nikt jej nie słucha. Natomiast Draco stał otoczony grupką ślizgonów i wpatrywał się w stronę, z której przyjechał pociąg. Tylko on i kilka osób wiedzieli, że Hogwart będzie musiał zatrudnić nowego dyrektora na przyszły rok. Oraz oczywiście nauczyciela obrony przed czarną magią. Stało się to już rytuałem trwającym podobno od kilkunastu lat. Cassandra pożegnała się z przyjaciółmi i obiecała, że będą do siebie pisać. Miała ochotę napisać też do Malfoya, ale dobrze wiedziała, że to bez sensu. Nie zaprowadzi ją to do niczego, a przecież już dwa razy oczekiwała od niego wiecznego milczenia. Wreszcie dostała to, czego tak bardzo pragnęła.  
Po około pięciu minutach zauważyła ojca z przyszywaną matką, którzy zmierzali w jej stronę. Skierowała wzrok na Dracona. Szybko się na tym przyłapała i natychmiast przeniosła go na kufer. Wykorzystała całą swoją siłę i skierowała się w stronę wyjścia.  
- Cassandra! - uratowała się pseudo matka i zamknęła ją w gorącym uścisku.
- Tak bardzo nie mogliśmy się doczekać spotkania z tobą. Wiele udało ci się podobnie osiągnąć w szkole - ujął jej dłoń ojciec i pomógł z bagażem. Ona jednak myślała:
- Powinnam się cieszyć, że to wakacje, ale nie potrafię. W dodatku kolejny raz mimo woli patrzę na tego idiotę! Musimy stąd wyjść jak najszybciej.
- Mam nadzieję, że pamiętasz o ważnej rzeczy - uśmiechnęła się Marianna. - Zero czarów poza szkołą!  
- Rozumiem, że wyraziliśmy się jasno? Nie dopuszczam możliwości zawalenia poczty listami z ministerstwa - ostrzegł Thomas gdy przekraczali próg domu.
- Tak, tato. Tak...proszę pani - spojrzała lodowato na macochę.
- Dumbledore ci o wszystkim powiedział, prawda? Mimo wszystko wolę jak mi mówisz mamo - odparła smutna stewardessa.
- Mhm - wymruczała nastolatka.
- Cassandro, może usiądziemy? - chciał wyjaśnić ojciec.
- Powiedziałeś mi, że jestem czystej krwi. Nie chcę słuchać twoich kolejnych kłamstw - rzuciła oschle i ruszyła schodami na górę.
- To było dla twojego dobra.
- Nikt nie będzie mówił mi, co dla mnie jest najlepsze! - krzyknęła za nim i trzasnęła drzwiami.
Wyciągnęła z kuferka dwie klatki. Najpierw wypuściła sowę, by rozprostowała skrzydła, a później ikadę i usiadła na łóżku kładąc ją na kolanach. Postanowiła przypomnieć sobie jak działa technologia. Weszła na Facebooka, zignorowała tysiące powiadomień, odszukała jedynie zaproszenie od Hermiony i Naomi. Wiedziała, że od nikogo oprócz czarodziejów z rodzin mugoli nie może liczyć na ten rodzaj kontaktu. Potem rzuciła telefon na róg łóżka o dziwo trafiając i przekręciła się na bok rozmyślając o wielu sprawach. Została wielokrotnie okłamana, wyśmiana, poniżona i wykorzystana. A co jest najbardziej poniżające? Kochać człowieka, który ma cię za nic. Nie można już ufać nikomu. Z głębokich dociekań wyrwała ją nadlatująca sowa. Usiadła na jej ramieniu i podała list. Szybko odfrunęła z powrotem. To, co było w nim zawarte wywróciło całe wakacyjne plany dziewczyny do góry nogami. Zbiegła na dół i zastała rodziców siedzących w ogrodzie.  
- Mamo. Tato - oznajmiła swoją obecność. Thomas spojrzał na nią znad gazety.  
- Jutro wracam do Hogwartu - zawiadomiła. Rodzice popatrzyli na siebie zdziwieni, a Marianna spytała:
- Dlaczego? Czy coś się stało?
Potwierdziła ruchem głowy.  
- O co chodzi, Cassandro?
Nastolatka podała mu kopertę przyniesioną przez sowę. Ojciec drżącymi rękoma zajrzał do środka, przeczytał i otworzył usta ze strachu i zdziwienia. Stanęli twarzą w twarz, a on odparł:
- I chcesz, żebyśmy cię puścili?
- Ja...- zawahała się na chwilę. - Muszę tam iść. Potrzebują mnie.
- Wiesz, że to nie zabawa?  
- Jestem świadoma konsekwencji - zniżyła głos.  
Pan Skyler spojrzał na swoją zdezorientowaną żonę.  
- Chyba nie chcesz się zgodzić? - wydukała przerażona.
- Musimy ją puścić, Marianno. Jeśli dane jest jej wrócić - wróci. Takie jest jej przeznaczenie.
***
Pomimo wakacji w kominku tańczyły iskierki ognia. Resztę ogromnej jadalni oświetlały dwa słabe żyrandole, więc panował półmrok. Na środku pomieszczenia umieszczono wielki, ciemny stół. Ustawiono przy nim dwadzieścia parę krzeseł. Na trzech z nich siedzieli Lucjusz i Narcyza Malfoy wraz z synem. Jedli właśnie kolację, a obok nich uwijał się ich skrzat domowy. Niespodziewanie przez wąskie okno podleciała sowa i upuściła list prosto w ręce ślizgona. Wyjął go delikatnie i rozwinął. W jednej chwili szklanka trzymana w dłoni upadła z hukiem rozbijając się o podłogę na tysiąc kawałeczków.  
- Draconie? - zaniepokoiła się matka. Lucjusz skinął gniewnie na skrzata, który popędził w jego stronę.  
- Do roboty, Zgredek! - warknął. Chłopiec dalej wpatrywał się w list zapominając o istniejącym świecie.
- Od kogo to? - spytał pan domu marszcząc brwi.
- Dumbledore...on żyje - odparł ściszonym głosem blondyn. - Ja podałem mu ten eliksir.
- Spokojnie, Draconie. Wszystko idzie zgodnie z planem. Nie wspomniałem, że go to zabije...nie od razu.
- Oni wiedzą o powrocie Voldemorta .
- Dajmy im szansę się przygotować - zaśmiał się na cały głos Lucjusz. -      Do nieuniknionej klęski. Mam nadzieję, synu, że nikt nie wie o tym, którą stronę trzymasz.
- Naturalnie, że nie - zapewnił Draco. - Wysłali mi nawet list. Dumbledore wysłał.
- Co pisze? - zaciekawiła się Narcyza unosząc do ust kielich.
- Wybranych uczniów naszej szkoły prosimy o niezwłoczne przybycie do Hogwartu. Rozpoczniemy przygotowania do stawienia czoła największemu czarnoksiężnikowi. Z pomocą nauczycieli uda nam się obronić. Dnia pierwszego lipca zaczynamy szkolić uczniów. Będą to lekcje przydatne podczas tego wydarzenia. Za zgodą rodziców lub opiekunów i wyrażeniem chęci nasi trzecio i czwartoklasiści staną w szeregach...Zakonu Feniksa - zacytował.  
- To znakomita okazja...- rozpoczął ojciec, ale Draco przerwał mu:
- Aby dowiedzieć się co planują.  
Pan Malfoy uśmiechnął się i powiedział:
- Zwracaj uwagę na każdy szczegół. Poznaj ich taktykę i plan działania. Trenuj pilnie, by wspomóc śmierciożerców. O wszystkim będę cię informował i oczekuję tego samego z twojej strony. Jutro wyruszysz do Hogwartu.

Igi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1229 słów i 6840 znaków.

1 komentarz

 
  • Nataliiia

    Super

    11 wrz 2016

  • Igi

    @Nataliiia dzięki <3

    11 wrz 2016

  • Nataliiia

    @Igi a i kiedy next?????

    11 wrz 2016

  • Igi

    @Nataliiia dzisiaj :D

    11 wrz 2016

  • Nataliiia

    @Igi ok a mniej więcej o której godzinie???

    11 wrz 2016

  • Igi

    @Nataliiia 16 lub 17, bo jeszcze nie zaczęłam :D

    11 wrz 2016

  • Nataliiia

    @Igi ok

    11 wrz 2016