Draco kroczył dumnie do stołu Gryffindoru. Na pewno nikt nie był zadowolony z jego towarzystwa. Przystanął, obrzucił wszystkich lodowatym wzrokiem w poszukiwaniu pewnej osoby i poprawił swoją platynową grzywkę opadającą na stalowoszare oczy.
- Ukradnę wam ją na moment - powiedział patrząc z góry na zmieszaną Naomi. Wiedziała, że nie ma wyboru i ostrożnie oddaliła się z nim od reszty.
- Myślałaś, że się nie dowiem, Lovato?! - warknął. - Nie rób miny kota srającego na pustyni i lepiej się przyznaj.
- Nie mam pojęcia do czego - odpowiedziała najspokojniej jak potrafiła.
- Skyler wie to, o czym nie powinna wiedzieć.
- Nie mam z tym nic wspólnego - broniła się.
- A co? Może ptaszki jej wyćwierkały?!
- Nie sądzę, Draco. To musiał być Eddy. Okłamał cię i tyle. Miał motyw, by użyć języka. W końcu Kasa podoba się nie tylko tobie - uśmiechnęła się złośliwie.
- Zostawiłaś jej wiadomość. Spotkałyście się wczoraj na błoniach.
- Uczyłam się w bibliotece!
- A o której godzinie, spryciaro? - nie dawał za wygraną.
- Od szesnastej do osiemnastej! Przechodziłeś i mnie tam widziałeś, pamiętasz? Poza tym dzisiaj sowa przyśle mi nowe magiczne pióro, bo wczoraj Eddy zamienił je w okulary i rzucił nimi w Pottera - podała dowody, a Malfoy rzeczywiście nie mógł im zaprzeczyć.
- Masz siedzieć cicho.
- Już ci wybaczyłam, Malfoy. Przestań mnie dręczyć, zostańmy przyjaciółmi. Zabiorę tę tajemnicę do grobu - podała mu rękę na zgodę.
- Nie zadaję się z Gryffindorem, a tym bardziej ze szlamami. Zbyt wiele ode mnie oczekujesz, Lovato - wytrącił jej książki, które spadły z hukiem na podłogę i korzystając z przerwy poszedł po jedzenie dla ikady. Na łące była też Cassandra. Draco uważał, że wyglądała cudownie w rozwianych brązowych włosach i powiewającej szacie, spod której wystawał mundurek Slytherinu. Szklane, wielkie oczy mocno podkreśliła makijażem, tak samo jak usta malując je na ciemny fiolet. Jednak jemu podobało się każda jej "stylówa" nawet ta bez tapety.
- Na co się tak patrzysz? - spytała nie przestając wydłubywać nasiona. Chowała je do aksamitnego woreczka.
- Przeszło ci już, Skyler? - podszedł do niej bliżej.
- Nawet jeśli to co z tego? Nie masz się z czego cieszyć.
- Będziesz obrażona na wieki?
- Właśnie tego pragnę. Odczepcie się ode mnie - rzuciła oschle.
- Właśnie wywołałaś wojnę - odrzekł i wrócił do szkoły.
Malfoy mówił, że Snape faworyzuje wszystkich ślizgonów. Jego w szczególności i przekonała się o tym na dzisiejszej lekcji.
- Dzisiaj przypomnimy sobie w praktyce jak uwarzyć eliksir słodkiego snu. Pracujemy w trójkach, ale dobiorę was inaczej. Micky, siadaj tutaj do Doloress i Patrysi. Panna Skyler z Eddym i Panem Malfoyem. Dobrze, nie będę wam rozdawać przepisów, trzeba było się nauczyć ich na pamięć. Mam nadzieję, że nie będziecie głupio wymachiwać różdżkami nad pustym kotłem - przeniósł wzrok na Rona Weasleya. - Za najlepszy eliksir drużyna otrzyma piętnaście punktów dla swojego domu, a najgorsza utraci dziesięć. To wszystko, do roboty!
- Najpierw zastanówmy się co będzie nam potrzebne - główkował Eddy.
- Sześć miarek standardowego składnika - wsypała Cassandra. - Cztery gałązki waleriany.
- Pssst...Nie zapomnij o wodzie, Skyler - zażartował Malfoy wskazując na Kasę
- Może dokończysz przepis mój geniuszu?!
- Cztery gałązki lawendy i dwie krople śluzu gumochłona, szlamo - wyrecytował wrzucając składniki do kociołka.
- Nie jestem szlamą, dobrze o tym wiesz.
- Co nie znaczy, że nie jesteś ją dla mnie i nie będę cię tak nazywać, Skyler.
Nauczyciel krążył po klasie i sprawdzał jak uczniowie radzą sobie z zadaniem. Podszedł do stolika, gdzie pracowali gryfoni.
- Profesorze, to były dwie czy trzy krople? - zapytał Harry. Siedział tylko z Ronem, bo Hermiona miała dodatkowe zajęcia z zaklęć, a nie potrzebowała powtórki z eliksirów.
- Ktoś tu się nie nauczył, Potter. Nie gap się tak, bo na moim czole nie ma wypisanej odpowiedzi! - skomentował surowo Snape i sprawdził stolik ślizgońskich dziewczyn, które nie należały do wzorowych uczennic.
- Nie to, Patrysio. Musisz dodać sześć miarek składnika standardowego - dyktował cały przepis. - Czas minął! Oceniłem wasze prace i najgorzej poradzili sobie Weasley i Potter. Natomiast za najlepszy eliksir uznaję pracę Pana Malfoya, Eddiego i Panny Skyler! Postęp zauważyłem też u Panny Patrysi, co nagradzam pięcioma punktami dla Slytherinu. Dobra robota jak zwykle, Panie Malfoy.
Po lekcji Cassandra otrzymała kartkę od Draco:
Pożałujesz, Skyler
I pożałowała, bo przez następne trzy dni stała się obiektem jego żartów.
Dodaj komentarz