Obraz przesuwał się za oknem. W pewnym momencie wtoczyli się na peron dziewięć i trzy czwarte. Wszyscy przechodząc obok nich szczerze im gratulowali. Tworzyli wspaniałą parę. W końcu musieli opuścić pociąg, więc ociężale wysiedli wdychając londyńskie powietrze. Na koniec do Cassandry podszedł Ron.
- Mi jest tak bardzo... przykro - przeprosiła go.
- Nie przejmuj się. Jesteś szczęśliwa, prawda? - uśmiechnął się życzliwie.
- Myślę, że tak - odwzajemniła uśmiech.
- To najważniejsze. W takim razie widzimy się w święta w Hogwarcie?
- Oczywiście - uciskała go serdecznie. Pożegnała się też z Naomi.
- Wyciągnąć ci torbę? - usłyszała dobrze znany głos.
- Jakbyś mógł, kochanie - poprosiła narzeczonego.
Harry wydawał się być idealnym partnerem na resztę życia. Wierny, troskliwy. Gdy tylko odrzuciła oświadczyny Malfoya, ten postarał się o jej rękę. Tak, Malfoy był jedyną osobą smutną tego dnia. Mimo tego zagadała do niego:
- Przychodzisz skończyć czwarty rok?
Zmierzył ją pustym wzrokiem:
- Raczej nie.
- To znaczy, że... już się nie zobaczymy?
Pokiwał głową. Zauważyła łzę przecinającą jego policzek. Starła ją mówiąc:
- Dziękuję za wszystko.
Obrzucił ją swoim typowym spojrzeniem:
- Niech ci się wiedzie.
Poczuła obejmującego ją Harry'ego. Draco zaczął zmierzać w przeciwnym kierunku. Każdy jego krok przepełniony był melancholią, wołaniem o pomoc. Ruszyła z Harrym do swojego domu. Wielokrotnie oglądała się za siebie, ale Draco już się nie odwrócił. Jego sylwetka stawała się coraz mniej widoczna.
I na koniec został sam. Nie zwątpiła już ani razu, że ją kochał. Teraz zrozumiała - on nigdy nie miał szansy...
- Ej, czemu płaczesz? - przytulił ją wybraniec.
- Alergia.
- Na co?
- Na pożegnania tych, których kochamy.
Dodaj komentarz