Hogwart - nowa historia cz. XVII - Olać znicz, na ratunek.

Hogwart - nowa historia cz. XVII - Olać znicz, na ratunek.Cassandra, Ron i Harry przebrani w szaty do gry w quidditcha wyruszyli na boisko.
- Szkoda, że musimy grać przeciwko tobie. I jeszcze muszę cię zwyciężyć, Kasa - powiedział smutno Ron.  
- Nie tak prosto.  
- Oczywiście. Przecież Slytherin ma najlepszą ścigającą wszechczasów - objął ją w pasie.
- Gryffindor również - uśmiechnęła się.
- Kto jest w końcu waszym kapitanem? - zainteresował się Harry przerywając ten romantyczny moment. Dziewczyna odpowiedziała mu milczeniem.
- Draco Malfoy, prawda?  
Przytaknęła, a Ron zdenerwował się:
- Czy on musi być wszystkim? Ulubieńcem Snape'a, prefektem i kapitanem drużyny.
- Nie zapominaj o skończonym idiocie - uśmiechnął się Harry.
- Tym też.
- Żeby nie okazało się, że czymś jeszcze - chłopak stanął naprzeciwko nich.
- Jakieś wyzwisko by się znalazło, ale nie chcemy przebywać w twoim towarzystwie - odburknął Ron.
- Masz rację. To dla mnie niekorzystne, bo twój oddech gniecie mi koszulę, zainwestuj w gumę.
- Tak? A w którą? - pozwolił mu dokończyć.
- Do żucia, Weasley, do żucia, inna nigdy nie będzie ci potrzebna. Chodź ze mną, Skyler.
- Powodzenia. Uważajcie na siebie - przytuliła Harry'ego i zrobiła coś, czego się nie spodziewali. Przelotnie dotknęła swoimi ustami ust Rona i ruszyła obok Malfoya, który najwidoczniej nie mógł się po tej sytuacji pozbierać. Draco tłumaczył wszystkim wyćwiczoną wcześniej strategię. Wkrótce do ich uszu dotarły odgłosy widowni i komentatora - Jeremy był krukonem (Ravenclaw) z trzeciego roku. W końcu wlecieli na boisko. Pani Hooch surowo spojrzała na Malfoya i Wooda i powiedziała:
- To ma być czysta i ładna gra.
Wypuściła kule i zajęła miejsce. Obie drużyny ustawiły się na pozyjcje. Rozległ się gwizdek i Cassandra chwyciła kafla czyli podstawową kulę, którą ścigający mieli przerzucić przez obręcz, a obrońcy im to uniemożliwić. Do gry wkroczyły też tłuczki służące do zrzucenia z miotły zawodników, a pałkarze musieli ochraniać przed nimi zawodników. Kasa zmyliła broniącego obręczy Wooda i zdobyła dziesięć punktów. Ron szybko się zrewanżował, później Gryffindor wygrywał dzięki innemu ścigającemu. Harry i Draco szukali dalej znicza.
- Zazdrosny się zrobiłeś, Malfoy?
- Zamknij się, Potter! - wrzasnął rozgniewany.
Obok nich przemknął znicz i oboje zapomnieli o kłótni i rzucili się w pogoń. Slytherin prowadził sto dziesięcioma punktami i szansę na zwycięstwo dawała tylko złota kuleczka o rozmiarach piłeczki golfowej. Draco nie grał czysto i cały czas pędził bez trzymanki, jedną ręką po nią sięgając, a drugą spychając Harry'ego. Reszta dalej rzucała pomiędzy sobą kafla. Cassandra nie miała szczęścia do tłuczków i własnie jeden z nich prawie strącił ją z miotły. Dodatkowo była w złym nastroju i zaczęła fikać koziołki, więc Kasa w niedługim czasie zaczęła lecieć w dół. Wszystkie oczy skierowały się w jej stronę, a ona myślała z przerażeniem o bólu, który ją czekał. Nagle ktoś pomógł wpakować się jej na miotłę. Był to nie kto inny jak Draco.  
- Przerzuć nogę - instruował trzymając ją nad biodrami, a dziewczyna za chwilę miała już siedzieć na nimbusie dwa tysiące. Jednak obok nich przemknął znicz i Malfoy bardzo chciał go złapać. Nastolatka nie zdążyła wsiąść i dalej mocno trzymała go za szatę, a pomiędzy nogami ściskała nimbusa.  
- Puść go, wsiadaj na moją, bo spadniesz! - krzyknął z trudem Malfoy śmigając z trzysta metrów nad ziemią. Ron patrzył na nich wystraszony i powtarzał pod nosem:
- Trzymaj się, Kasa. Proszę, trzymaj się.
Ona nie mogła wejść na miotłę, gdyż gnali jakieś trzysta kilometrów na godzinę. Znicz znajdował się przy samej ziemi, więc ostro skręcili do dołu. Ślizgon wyciągnął jedną rękę, ale musiał skierować się jeszcze bardziej w dół. Zahaczyli o ziemię i runęli na nią. W zasadzie to Draco na ziemię, a Cassandra na niego. Harry wleciał w nich i spadł kilka metrów obok ze zniczem w dłoni.
- Gryffindor wygrał! - rozległy się krzyki natomiast Ron nie cieszył się ze zwycięstwa. Martwił się o swoją ukochaną.
- Wszystko dobrze? - spytał Malfoy.
- Uratowałeś mnie Draco - zdołała wydusić. - I jeszcze osłoniłeś własnym ciałem. - On tylko się uśmiechnął. Wszyscy troje zostali zaniesieni do skrzydła szpitalnego.

Igi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 801 słów i 4477 znaków, zaktualizowała 31 sie 2016.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Nataliiia

    Kiedy następna część????? <3

    31 sie 2016

  • Użytkownik Igi

    @Nataliiia dzisiaj po południu :) Teraz nadrabiamy zaległości, bo później szkoła :(

    31 sie 2016

  • Użytkownik Nataliiia

    @Igi hah no tak

    31 sie 2016