- Teodora! Teodora, wracaj! - ryczał dość pucołowaty młokos pędząc we łzach za ropuchą.
- Neville! Znowu?! - postanowiła pomóc dziewczynka o kędzierzawych włosach. - Dalej nie umiesz upilnować tej biednej ropuchy?!
Nieopodal zauważyła całą rodzinę Weasleyów czekających na pociąg z jakimś okularnikiem. Fred i George próbowali sprawić za pomocą czarów, by uciekinierka wróciła do Nevilla. Po rzuceniu zaklęcia ''Pymadunturus" zaczęła latać przez dobre pięć minut.
- Co robicie?! Ministerstwo Magii nie będzie zadowolone! - zganił ich ojciec. Bliźniacy tylko wzruszyli ramionami i przypomnieli, że i tak są już na peronie dziewięć i trzy czwarte, a tu wszyscy są zapoznani z ich dziwnymi wybrykami. Widząc tą sytuację usłyszała wybuch śmiechu blondyna i jego bandy:
- Miałeś ją zatrzymać, a nie zrobić z niej obślizgły samolot, Weasley!
- Nikt Cię nie pytał o zdanie, Malfoy - odburknęła dziewczyna o kręconych włosach.
- Cicho siedź, szlamo!
Cassandra spoglądała też na nastolatki, które zbierały się w grupkach i żywo o czymś plotkowały. Jedna z nich utkwiła w niej swój wzrok i życzliwie się uśmiechnęła. W końcu do niej podeszła i zagadała:
- Jestem Naomi. Naomi Lovato - podała rękę.
- Cassandra Skyler - przywitała ją ciepło. Cieszyła się, że poznała kolejną magiczną osobę.
- Nie wyglądasz mi na pierwszoroczną, ale nigdy cię nie spotkałam.
- Idę od razu do drugiej klasy - przyznała. - Z jakiego jesteś domu?
- To tak jak ja! Gryffindor - odpowiedziała dumnie.
- No pięknie! Mam nadzieję, że też się tam dostanę.
- Masz pewnie zaległości w nauce. Ale znając wasz ród szybko to nadrobiłaś! Na pewno trafisz do Gryffindoru! Dam sobie rękę uciąć. A nawet obie! Czytałam o was dużo i z twojej rodziny wyszli wspaniali czarodzieje. Podziwiam i zazdroszczę! U mnie zarówno matka i ojciec to mugole, tylko jakaś praprapraprababcia była czarownicą. Strasznie podoba mi się w Hogwarcie i już nie mogę się doczekać! Spotkamy znowu tych wariatów Weasleyów, słynnego Harry'ego Pottera, a nawet trujących nam życie Ślizgonów i profesorów! O! Pociąg przyjechał! - wyrzuciła na jednym oddechu Naomi.
- Muszę tylko coś załatwić - poleciała po walizkę chcąc odczepić się od gaduły. Chciała wsiąść na końcu, żeby nie przepychać się i nie zostać przez przypadek zadeptaną na śmierć. Szkoda byłoby umrzeć tuż przed tak satysfakcjonującym wydarzeniem. Okazało się to jednak złym pomysłem, gdyż wszystkie przedziały pozajmowali uczniowie. Przeciskając się korytarzem w poszukiwaniu wolnego miejsca wpadł na nią drugoklasista:
- Uważaj jak chodzisz, szlamo... To znaczy... To ja przepraszam - nieco się zmieszał i ratował sytuację głupio się uśmiechając. Rozpoznała w nim blondyna naśmiewającego się na peronie. Zapamiętała, że miał na nazwisko Malfoy. Dziewczyna mu się spodobała.
- No ok, już w porządku - schyliła się, by podnieść klatkę z Podróżnikiem.
- Szukasz wolnego przedziału? - spytał ironicznie.
- Dzięki, że we mnie wierzysz.
- Chodź ze mną, coś się znajdzie - zaproponował i poprowadził dziewczynę do swojej bandy.
Siedziało tam kilku chłopaków i dwie dziewczyny. Wyglądali na tych, co lubią łamać zasady. Bawili się właśnie rzucając zaklęcia na mysz, którą znaleźli w pociągu. Kazali jej tańczyć makarenę, a potem pofarbowali ją na fioletowo.
- Aż tak dobrze się bawicie? - spojrzała z litością na gryzonia. - "Uwanirus!" - krzyknęła, a mysz wróciła do dawnej postaci i uciekła do dziury pod siedzeniem. Dobrze, że nauczyła się całej pierwszej klasy.
- Ej no! - obraziła się smarkata dziewucha. Pozostali wpatrywali się w Cassandrę.
- Niezła sztuka - skomentował Dave - najlepszy kumpel Malfoya.
- Mnie się kupuje tylko na kilogramy, kolego - oburzyła się Cassandra.
- Wyluzujcie już. Siadaj obok mnie - wskazał Malfoy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, że nie będzie musiała siadać za blisko reszty.
- Mam na imię Draco Malfoy, to jest Patrycia, a to Doloress - przedstawił znęcającą się nad zwierzętami. - To jest Dave, Robert i Billy. A ty, ślicznotko? Pierwszoroczna jak zgaduję? A status krwi?
- Cassandra Skyler. Drugoroczna, ale mój list się spóźnił. Czysta - odpowiedziała bezbarwnie.
- Same cechy wspólne! Do jakiego domu chcesz trafić?
- Może do Gryffindoru. A wy? - tak na prawdę rozmawiała tylko z Draco.
- Mieszkamy w Slytherinie.
Wbrew pozorom podróż minęła jej przyjemnie. Nauczyła się ignorować irytujących ją Dave'a i Doloress i spróbowała gry w czarodziejskie szachy. W końcu nadszedł czas na przebranie się w szaty i udanie się łodziami do Hogwartu. Zaprowadził ich tam gajowy - Hagrid czyli olbrzym o wzroście grubo ponad trzy metry, długiej brodzie, za to łagodny jak baranek. Od razu wiedziała, że zostaną przyjaciółmi. Na początek udała się razem z pierwszorocznymi po przydział. Profesor McGonagall wszystko im wyjaśniła, ale Cassandra znała to już na pamięć. Po odśpiewaniu swój pieśni, tiara rozdzielała uczniów pomiędzy cztery domy. Nareszcie nadeszła jej kolej i włożyli jej magiczne nakrycie głowy, które rozpoczęło z nią konwersację:
- Sprytna, inteligentna...Ród Skylerów haha...Od wieków wysyłałam ich do Gryffindoru...A więc nie pozostawiasz mi wyboru...
1 komentarz
maselkoozehowe
Czekam na next!!!!