
"Przyszła poczta. Nadawca prosił mnie, bym ci to napisała, bo to niezwykle ciekawe. Tylko ty zauważysz tą wiadomość
Marta"
Cassandra przeczytała informację utworzoną ze srebrnego pyłku. Pobiegła się ubrać, a za pięć minut była w drodze do toalety jęczącej Marty.
- Co jest?! Pali się czy co?
- Ron tu był, zostawił pergamin pomiędzy kafelkami i powiedział mi, że chce z tobą popisać jak wstaniesz to wezwałam cię natychmiast.
- Jak wstanę! Jest sobota szósta rano!
- Czułam się taka samotna - wyjęczał duch.
- Też ostatnio tak mam. Dobrze, że się poznałyśmy i zostałyśmy przyjaciółkami.
- Przyjaciółkami?! Czy ja dobrze słyszę?! - podfrunęła do niej natychmiast.
- A jak to inaczej nazwać?
- To bez wątpienia najpiękniejszy dzień mojego życia! - wzruszyła się Marta i chciała przytulić ślizgonkę, ale przypomniała sobie, że nie żyje i tylko obejmuje powietrze. - Na co czekasz? Sprawdź co napisał ci twój Ronaldo-Romeo!
- Nie podpisuje się nigdy. To on, prawda?
- Tak! Kręci się tu często i to on zostawia te listy. Chyba, że treść się nie zgadza, ale w to wątpię, bo sama go tu widziałam, hmmm?
- Do nikogo nie pasują bardziej niż do niego. O, popatrz! Pierwszy raz się podpisał.
- A nie mówiłam?! Życzę szczęścia moje gołąbeczki! Będę później - pstryknęła palcami i zniknęła.
- Idziesz dzisiaj na trening? - spytała Kasa.
- Tak, a ty?
- W takim razie widzimy się o dziesiątej.
- Tak się cieszę, że cię zobaczę.
- Z wzajemnością.
- Chciałbym ci coś wyznać, Cassandra.
- Mów śmiało.
- Lubię Cię.
- To już wiem, głuptasie.
- Bardziej niż myślisz.
- To znaczy?
- Zakochałem się w tobie od naszego pierwszego spotkania, ale nie umiem na razie rozmawiać o tym z tobą w realu.
- To miłe. Pójdę już zakuwać, żeby mieć wolne po treningu.
- Do zobaczenia, Kasa. Kocham.
- Ja też.
Wyszła z toalety i udała się do pokoju. Schody jednak nie chciały początkowo współpracować.
- Bez kitu! Dziś nie piątek, nie nabierzecie mnie!
Po tych słowach wróciły grzecznie na miejsce.
- Panno Skyler. W sobotę o siódmej nad ranem? Wszędzie rozpozna ten głos wydobywający się z ust otoczonych tłustymi włosami.
- Kto rano wstaje temu...
- Ktoś mogłyby pomyśleć, że Pani coś kombinuje. Proszę uważać - ostrzegł i ruszył do gabinetu. Czym prędzej chciała się znaleźć u siebie.
***
- Szybciej, Weasley! Inaczej obrońca na pewno bez problemu sobie z tobą poradzi! - krzyczał Wood - kapitan gryfonów. Cassandra czuła się coraz pewniej na miotle i ogarniała co ma robić na boisku. Pojawienie się znicza wywołało duże poruszenie i szukający rzucili się w pogoń. Tłuczek właśnie zmierzał w stronę Harry'ego, ale w ostatniej chwili odbił go któryś z bliźniaków. Kula uwzięła się teraz na ścigających.
- Tłuczek, Kasa! Tłuczek za tobą! - krzyknął Ron. Dzięki niemu dziewczyna zdołała uchronić się przed guzem wielkości pomarańczy i długim pobycie w skrzydle szpitalnym.
- Po co jej mówiłeś?! O to chodzi w tej grze! - Gryfoni z drużyny mieli do niego pretensję.
- Miałem jej dać się poważnie zranić i...
- Tak! - odpowiedzieli chórem.
- Nasza nowa gwiazda quidditcha, ślepa Cassandra Skyler - skomentował Draco.
- Darowałbyś sobie?! - bronił ją Harry.
- Mów do mnie milcząc, Potter.
1 komentarz
Lillly
kiedy kolejne części?
Igi
@Lillly dzisiaj
Lillly
@Igi oki