Miarowy łopot skrzydeł Ciernia, którymi smok poruszał bardzo leniwie oraz stosunkowo ciepły wiatr, uspokoiły Nasuadę, która w głębi serca bardzo obawiała się tej podróży. Do tej pory na smoku miała możność lecieć tylko dwa razy, z czego pierwszego razu nie wspominała zbyt dobrze, bo to wtedy na rozkaz Galbatorix'a została porwana przez Murtagh'a właśnie. A drugim razem... No cóż, była zbyt utrudzona na ciele i duchu, by rozkoszować się lotem. Teraz jednak musiała przyznać Murtagh'owi rację, że było to przyjemne uczucie. Wkrótce też podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z ukochanym. Ten zaśmiał się w myślach i mocniej ją przytulił.
- Wiedziałem, że ci się spodoba — odparł. - Ja sam, choć już tyle czasu jestem Jeźdźcem, wciąż odczuwam tę samą ekscytację, co podczas pierwszego lotu... Cieszę się też, że jest wyjątkowo dobra pogoda, bo przy silnym wietrze więcej energii trzeba wkładać w utrzymanie się w siodle, co przy dodatkowych manewrach czy też walce, wcale nie jest proste...
- Podziwiam cię za to samo, że jesteś Jeźdźcem! - wyznała. - Dla mnie jest to coś tak niesamowitego, jak Szary Lud!... Niestety oni są tak samo realni, jak ty, Arya, czy Eragon i w końcu nadejdzie ten czas, że Alagaësia będzie musiała stanąć do kolejnej walki i tym razem też nie wiem, czy uda nam się wygrać.
- Musisz w to wierzyć! - powiedział z mocą. - Jeśli ty tego nie uczynisz, twoi ludzie też nie... Musimy wygrać, inaczej kraj pogrąży się w takim chaosie i zniszczeniu, jakiego dotychczas jeszcze nigdy nie doświadczył!
- Wiem to... Ale i tak się boję.
- Chyba jak wszyscy, którzy poznali dzisiaj tę nieprzyjemną prawdę i zapewniam cię, że pewnie zastanawiają się teraz, co należy uczynić, by Szary Lud nie przejął nad nami władzy... Według mnie najlepiej by było, gdybyśmy w ogóle nie wpuścili ich w nasze granice! Aczkolwiek wiem, że będzie to arcytrudne zadanie, bo po prawdzie nie znamy dokładnej liczby ich wojowników. A fakt, że posługują się magią potężniejszą, niż magia elfów, czy Jeźdźców, działa bardzo na nie naszą korzyść — powiedział Murtagh ponuro, przechylając się lekko w bok, gdy Cierń wykonał delikatny wzrok, by nie przelatywać przez znajdujący się przed nimi obłok. Jeździec wiedział, że smok w ciszy przysługiwał się ich rozmowie, by później, już na ziemi udzielić im swoich spostrzeżeń, o ile takowe posiadał.
- Skontaktuję się z Eragonem! - powiedział nagle Murtagh.
- Co?! - wykrzyknęła zaskoczona jego słowami Nasuada. - Po co?
- Być może Eldunarí, które zabrał ze sobą, pomogą nam wpaść na jakiś pomysł, który my omijamy — wyjaśnił.
- Przecież część z nim nie jest nawet tak stara, jak nasz złoty przyjaciel!
- Wiem, lecz to mądre smoki, a im więcej będzie głów do rozmyślań, tym lepsze pomysły powstaną...
- Ale również może pojawić się równie wiele sprzecznych koncepcji, które tylko zamącą nam w umysłach...
- Wiem o tym, lecz chwytam się każdego pomysłu, który tylko może okazać się przydatny — odparł i na chwilę zapanowała pomiędzy nimi cisza, gdy oboje oddali się ponurym rozmyślaniom. Przerwała ją w końcu Nasuada, pytając:
- A właściwie, to dokąd lecimy, bo jeszcze nie wyjawiłeś mi celu naszej podróży?
- To niespodzianka, moja miła, ale zapewniam cię, że będziesz uradowana, widząc to miejsce — rzekł wyjątkowo tajemniczo. - Chciałbym nadrobić te wszystkie miesiące, gdy nie było mnie przy twym boku i naprawić szkody, jakie ci wyrządziłem...
- Murtagh'u, już o nich nie pamiętam...
- Ale ja tak i to wielce mnie smuci — odparł. Wtedy też Cierń zanurkował lekko i oczom zakochanych ukazała się rzeka Ramr, a po kolejnej krótkiej chwili również urocza polanka nieopodal, dokąd — jak wywnioskowała ciemnoskóra dziewczyna — właśnie zmierzali.
- Tam? - zapytała, ręką wskazując miejsce.
- Nie — odparł młodzieniec. - Tam! - skierował jej głowę lekko w lewo, lecz w miejscu, które wskazywał, obaczyła jeno grupę drzew.
- Co tam jest? - zapytała zaciekawiona.
- Niespodzianka — odparł, uśmiechając się lekko, lecz tego nie mogła akurat zobaczyć. - I jestem pewny, że ci się spodoba!
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.