Meteory. Po zachodzie słońca 19

Rozdział 35

     Medalion jest ciepły od ciepła moich dłoni. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę, co jest na tej kartce! A jeśli nic tam nie ma? Jeśli chodziło o aniołka?Dopiero teraz przychodzi mi do głowy ta niepokojąca myśl. Musiałabym wrócić na cmentarz. Cała się trzęsę, tak, że nie mogę trafić paznokciem w szczelinę. Wreszcie się udaje! Maleńka karteczka wypada na kołdrę.  Rozwijam ją ostrożnie, żeby nie uszkodzić...
     „Helena Littenstein- Kraft.  
     Przywołaj mnie, Marianno.
     Proszę”
- O mój boże! - szepczę do siebie, wpatrując się w równiutkie staranne pismo.
     Kim ona jest? Moją matką czy babką? Nosi nazwisko Rosanny! Szuka mnie! Jestem w szoku. Tylko dlaczego sama mnie nie przywoła? Przecież, skoro prosi o przywołanie, to ona też może... Nie rozumiem.  
     Czuję, że ktoś się zbliża. Johan. Czeka, aż odpowiem na przywołanie. Ależ on jest poprawny! Otwieram drzwi do kabiny.
- Tak? - pytam.
     Johan stoi na progu.
- Zabieram Akosa i Jeana. Zostaje Greg, ale nie śpi, bo ma pilnować nas wszystkich, więc jeśli czegoś potrzebujesz...
- Nie, dzięki – odpowiadam szybko – Zajrzę tylko do rodziców, ale mój dom jest azylem, więc nie będę cię fatygować – uspokajam go – A dokąd lecicie?
- Dwie elektrownie atomowe, platforma wiertnicza w Zatoce Meksykańskiej – wylicza – a na koniec  rurociąg gazowy w Rosji.
- Oskar was nie oszczędza – mówię z autentycznym współczuciem. - Teraz rozumiem, dlaczego wybrał inżynierów.
- Ja skończyłem rolnictwo i ochronę środowiska – szczerzy do mnie zęby, ale zaraz poważnieje – W każdej chwili możesz na nas liczyć, OK?
- OK – klepię go po ramieniu, choć nie jest to takie proste przy jego wzroście.
     Kiedy znika, jeszcze raz oglądam karteczkę. Co ja mam zrobić? Przywołać ją, czy nie? A jeśli to jakaś pułapka? Oskar ma obsesję na punkcie mojego bezpieczeństwa. Najpierw rodzice, postanawiam w końcu. Skupiam się na moim pokoju, na wypadek, gdyby nie spali.  
     W pokoju jest duszno. Mam ochotę otworzyć okno, ale nie chcę hałasować, więc odpuszczam.  Ktoś śpi w moim łóżku. Podchodzę bliżej.  Duszący zapach znienawidzonych tanich perfum. Babcia Jasia! Musieli ją umieścić w moim pokoju? Szafka nocna zawalona jest jakimiś proszkami. Między nimi tandetna plastikowa figurka Matki Boskiej. Gdzie mój aniołek? Półki, biurko, parapet... Nigdzie go nie ma! Odnajduję go w końcu pod łóżkiem. Kręci mi się w głowie, nie wytrzymam w tej duchocie! Nasłuchuję chwilę, ale w domu jest cicho. Idę do sypialni rodziców. Śpią spokojnym snem. Przyglądam im się długo. Czy oni mają pojęcie, kim ja jestem? Czy  zrozumieją? Czy kiedykolwiek rozumieli?
     Wracam do mojego pokoju i zabieram aniołka. Po chwili jestem na „Insomni”. Odstawiam go na półeczkę koło łóżka.    
-  Helena Littenstein- Kraft – szepczę i skupiam się z całych sił na swoich słowach. Mam nadzieję, że to nie jest pułapka. Ostatecznie wiedziała, do czego przykleić tę kartkę, żeby zwrócić moją uwagę.
     Czuję obecność drugiej osoby. Przywołuje mnie! No dobra, jeśli chcę się dowiedzieć, kim jestem, to nie mam wyjścia. Materializuję się w jakimś salonie. Że też wszyscy oni mają mieszkania większe, niż nasze!  
- Marianna! Majka! Dzięki bogu!  
     Dopiero teraz dostrzegam elegancką kobietę w miękkiej dzianinowej sukience. Jest mniej więcej, w wieku Judith. Znam ją!  
- To ciebie widywałam czasami w snach – szepczę zamiast powitania – O rany, przepraszam. Dobry wieczór...
- Nie przepraszaj, dziecko kochane! - wyciąga do mnie ręce – Oczywiście, że mnie widziałaś. Towarzyszę ci od urodzenia.
     Dlaczego mam wrażenie, że brzmi to jak fragment bajki o kopciuszku? Niesforna myśl wpada mi do głowy.  
- Jesteś córką Rosanny? - szepczę, nie mogąc się zdobyć na wypowiedzenie głośno moich prawdziwych myśli.
- Tak i jestem twoją babcią – uśmiecha się do mnie ciepło – Nie bój się mnie. Wiem o tobie tyle rzeczy. Masz na szafce nocnej śpiącego aniołka od Julii, twojej mamy. Kiedy masz egzamin, wkładasz pod poduszkę książkę... – nadal wyciąga ręce.  
     Podchodzę do niej niepewnie. Setki pytań cisną mi się na usta, ale ona chwyta mnie w objęcia i nagle ogarnia mnie ciepło. Jest miłe, pełne czułości i miłości... Nigdy takiego nie czułam. Nigdy? No, chyba tak... Nie jestem pewna...  
- Tak bardzo się o ciebie bałam – szepcze drżącym głosem – Nie mogłam cię odnaleźć. Czasem wydawało mi się, że już prawie... Och, Maju!    
- Jak to? Przecież ty wiesz, jak się nazywam – nagle włącza się mój analityczny umysł – Wiele razy śniłam...
- Blokowali mi dostęp – odsuwa się odrobinę i zagląda mi w twarz, jakby się chciała napatrzeć – Jaka jesteś śliczna i te oczy! Jak u mojej matki – po policzkach spływają jej łzy.
- Blokowali? Co ty mówisz? - czuję, że coś mnie dusi, coś w środku – Ale kto? Mistrz? - on pierwszy przychodzi mi na myśl – Oskar? - dodaję ciszej, błagając w myślach, żeby zaprzeczyła.  
- Jesteś z nimi? Mam na myśli, ciałem, w realnym świecie? - w głosie kobiety czuję niepokój – Na pewno tak! - odpowiada sobie sama – Więc nie mamy wiele czasu!  
     Prowadzi mnie korytarzem do jakiegoś pokoju. To gabinet pełen książek.
- Czy możesz zapewnić nam ochronę? - pyta nagle – Ja mam Dar II stopnia i moje siły nie na wiele się zdadzą.    
     Z jakiegoś powodu jej wierzę. Czuję w niej coś swojego, znajomego... Staję na środku pokoju i wznoszę ręce. Skupiam się na tym wnętrzu. Dobrze, że wybrała mały pokój, a nie salon! Czuję, jak moja energia się rozszerza. Wydaje mi się, że wsiąka w ściany i okno, i formuje mur.
- Gotowe – opuszczam dłonie. Nagle czuję, że moje stopy dotykają ziemi. O kurde, oderwałam się, zupełnie tego nie czując!
- Jesteś wspaniała – babcia patrzy na mnie z zachwytem.  
     Jestem trochę zakłopotana, ale też dumna! Uśmiecham się, ale zaraz poważnieję. Rzuciła poważne oskarżenie.
- Dlaczego, skoro jesteś moją babką, nie jestem z tobą? - pytam – Czy moi biologiczni rodzice żyją? Co to wszystko znaczy? -  emocje nie pozwalają mi utrzymać się w ryzach.
- Wszystko ci wyjaśnię – mówi szybko – Jeśli im umknęłaś, to nie na długo. Lepiej, żeby nie wiedzieli, że ze mną rozmawiałaś. Musisz się stamtąd wydostać. Wrócić do domu, do mnie!  
- O czym ty mówisz? - nadal nie rozumiem – Oddaliście mnie, czy ktoś mnie odebrał? Dlaczego nie jestem z moimi rodzicami? Odpowiedz mi! Nie wiem, czy powinnam cię słuchać!?
- Ukryliśmy cię! Nie mieliśmy innego wyjścia, ale cały czas byliśmy blisko ciebie. Znamy każdy twój krok, aż do chwili, kiedy... - głos jej się łamie – Miałam nadzieję, że Dar objawi się dopiero kiedy skończysz 21 lat. Tak niewiele brakowało...
- Ukryliście? Oddaliście mnie obcym ludziom z powodu Daru? - nie pojmuję, jak mogli to zrobić.    
- Musieliśmy – sięga po jakąś książkę. To kodeks! Podobny do tego, który ma Oskar. Nie, inny, starszy – Weź to i schowaj dobrze. Należał do Rosanny, twojej prababki. W środku są pieniądze, gdybyś potrzebowała...  
- Babciu – nagle dopadają mnie wątpliwości – Oskar broni mnie przed Swenem. Dobrze mnie ukrył i zapewnił ochronę. Co się stanie, jeśli się wymknę? Nie jestem pewna, czy mogę ci ufać. Zrozum mnie... -  czuję się taka zagubiona.
- Jesteś z Oskarem? Pod jego dachem?! - w jej głosie brzmi panika – Jesteś z nim?!
- Niezupełnie, ale coś w tym rodzaju. O co chodzi? - to ponad moje siły.
- Czy wy...? Czy należycie do siebie? - szepcze z napięciem – Złożyliście przyrzeczenie?
- Nie wiem... - czuję się niepewnie, kiedy tak mnie wypytuje.
- Majka, to ważne! Jeśli złożyliście przyrzeczenie pod jego dachem i... kochaliście się, to katastrofa!
- Jak brzmi to przyrzeczenie? - pytam bez tchu i czuję, jak łydki zaczynają mi drżeć.
- Czy oświadczyliście, że należycie do siebie? Nieważne, jakich słów użyliście – widzę w jej twarzy napięcie.
- Co się stanie, jeśli tak? - pytam cicho, nie spuszczając z niej wzroku.
- Zrobiłaś to dobrowolnie?  
- Nie wiedziałam, że to ma też inne znaczenie – szepczę – Nie traktowałam tego, jak coś wiążącego... Miałam na myśli związek, ale... Co to znaczy? - jej zdenerwowanie mi się udziela.
- To znaczy, że macie do siebie Prawo – mówi, załamując ręce.
- Tylko tyle? - czuję, jak schodzi ze mnie powietrze – A tak się wystraszyłam.
- Wiesz, co oznacza Prawo? - pyta poważnie – Oznacza tyle, ile u nas narzeczeństwo. Jesteście zaręczeni.
- Ale zaręczyny można zerwać... – uśmiecham się pod nosem. Wcale się nie martwię, że Oskar jest moim narzeczonym. Kocham go.  
- Nie wśród Zgromadzonych – mówi grobowym głosem – Musielibyście się na to zgodzić wy oboje i Mistrz, a ani on, ani Oskar nigdy tego nie zrobią.
- To chyba dobrze? - nie rozumiem jej. Kocham go, a on kocha mnie. To prawda, że ukrywa przede mną sporo faktów, ale to można wyjaśnić, a poza tym robił to, żeby mnie chronić!  
- Gdyby chodziło mu tylko o ciebie, byłabym najszczęśliwsza na świecie – bierze mnie za ręce i sadza na obrotowym fotelu, a potem kłęka obok niego.  
- Babciu, co robisz? - widok jej na klęczkach, mnie rozczula – Babciu... - mam pod powiekami łzy, kiedy gładzi moje kolana swoją szczupłą dłonią, pokrytą pomarszczoną skórą z drobnymi plamkami. Zawsze chciałam mieć babcię. Taką prawdziwą, kochającą...
- Oni chcą twojego Daru - szepcze – Jesteś ostatnią Obdarowaną Darem Wiedzy. Twój Dar jest dla Zgromadzenia bezcenny. Dlatego musieliśmy cię ukryć. Chcieliśmy ci ofiarować normalne życie. Prawdziwe. Chcieliśmy ci dać możliwość wyboru, miłości...  
- O, kurwa! –  wyrywa mi się.  
     Jej słowa zwalają mnie z nóg. Dobrze, że siedzę. „Jesteś wyjątkowa..., Twój Dar, to wiedza..., Gdybyś należała do Zgromadzenia, kazałabyś mi się wcześniej oświadczyć..., Wybrałem cię...,  Jesteś moja...,  A czy ty jesteś mój?..., Dzieci są dla nas ważne..., Mój syn dobrze wybrał..., Należymy do siebie!”. Czuję jak włosy stają mi dęba. Ukrywam twarz w dłoniach.  
- Majka, jeszcze nie wszystko stracone... - jej głos brzmi matowo – Nie zdawałaś sobie sprawy, co robisz. Może da się znaleźć jakieś wyjście... Z twoim umysłem...
- Ty nie rozumiesz! - przerywam jej – Ja go kocham. Zakochałam się w Oskarze! Nie mogę znieść myśli, że robił to wszystko z powodu mojego Daru. Myślałam, że mnie kocha!  
- Nie można tego wykluczyć... – mówi bez przekonania.  
- Muszę wracać – wstaję z fotela.
- Tylko bez gwałtownych ruchów, błagam – kładzie mi ręce na ramionach – Wracaj do mnie. Twoi rodzice i dziadek są w Stanach. Będą tu za dwa dni. Jesteśmy zamożni. Zapewnimy ci najlepszą ochronę, a po zachodzie słońca, nie musisz się bać nikogo! Tylko dobrze to przemyśl i nie daj się zmanipulować – szepcze i przyciąga mnie do siebie – Wybacz mi, że cię nie ochroniłam. Jeśli cię skrzywdzą, nigdy sobie tego nie wybaczę.
     Już mnie skrzywdzili. Oczywiście, jeśli moja babcia mówi prawdę. Dociera to do mnie i czuję w piersiach ciężar.  
- Muszę wracać – szepczę – Ale wrócę. Obiecuję.
     Chowam kodeks pod bluzkę i całuję miękki, trochę wiotki policzek. Pachnie słodko i znajomo...jest mokry od łez.
     Zjawiam się na „Insomni” na czas. Zdaje się, że nikt nie odkrył mojego zniknięcia. Otwieram kodeks i biorę się do czytania. Muszę się z nim dobrze zapoznać, zanim porozmawiam sobie z Oskarem! Na myśl o tym, czuję w sercu cierń. Nie wierzę, że jest taki! Może Mistrz tak, ale nie on.

Rozdział 36

Wyspy greckie. Sierpień 2014.     
     Majka prawie do świtu siedziała z dwoma kodeksami na kolanach i porównywała je ze sobą. Dość szybko odkryła, że Oskar nie miał zamiaru zdradzić jej, jak wielką władzę nad Obdarowanymi miał Mistrz, jak prosty i bezkompromisowy był system kar i jak ważne były składane przysięgi.  Znalazła jeszcze kilka drobiazgów, ale uznała je za nieistotne. Za to doszukała się dokładnego opisu  instytucji małżeństwa i narzeczeństwa. Wynikało z niego jasno, że Helena miała rację. Do chwili uzyskania pełnoletności, Majka praktycznie przeszłaby spod władzy rodziny, pod jego władzę. Dopiero teraz zrozumiała, jak to możliwe, że młodzi Obdarowani pobierali się z wyznaczonymi przez rodziców narzeczonymi. Ich Dar ujawniał się zwykle około osiemnastego roku życia, a więc dla Zgromadzenia byli niepełnoletni i nie mieli pełni praw. Zresztą, najprawdopodobniej święcie wierzyli, że tak należy zrobić i koniec. Istniała co prawda „furtka”, gdyby postanowili sami wybrać ukochanych. Wystarczyło, że młodzi składali sobie przysięgę i potwierdzali ją „skonsumowaniem” związku. Nigdzie nie natrafiła jednak na wzmiankę, że ktoś z pełnym Darem z tego skorzystał.
- Średniowiecze – wyszeptała do siebie, zdruzgotana odkryciem. Nic dziwnego, że Oskar dawkował jej wiedzę. Tylko, jak miała interpretować ich sytuację? Dwa razy przewertowała kodeks, ale nie znalazła wyjaśnienia, czy seks przed przysięgą coś zmieniał. Przypomniała sobie też reakcję Oskara na jej stwierdzenie, że seks w realu jest przereklamowany. Oblała się rumieńcem – Dobrze, że nie drążył tematu – szepnęła do siebie.
     Kiedy zauważyła, że granatowy otwór w dachu kajuty jaśnieje, schowała kodeks pod poduszkę i wśliznęła się pod kołdrę. Musiała zebrać myśli. O odprężającym śnie nie było nawet mowy. Kiedy zobaczyła pierwsze promienie słońca, wstała z zamiarem pójścia do Oskara. Przecież musiał już wrócić. Kręciła się jednak bez celu po niewielkiej powierzchni pokoju, jak niespokojne zwierzę.  
- Prysznic – powiedziała do siebie, nie mogąc się uspokoić.  
     Stojąc pod strugami wody, widziała, jak porusza się klamka od drzwi łazienki, ale nie była gotowa na konfrontację. Już po raz drugi tego lata jej świat się załamywał i kruszył w posadach. Nie była na to gotowa! Nie teraz! Nie w taki sposób!
     Dygocząc, mimo że w łazience było gorąco i duszno od pary, szybko naciągnęła na siebie świeżą bieliznę i bawełnianą sukienkę, pierwszą rzecz, jaka wpadła jej w ręce. Przyjrzała się swemu żałosnemu odbiciu. Opuszczone ramiona i brak makijażu sprawiły, że znów poczuła się  nieatrakcyjna. Westchnęła ciężko i wyszła na korytarz. Na łodzi panowała cisza, więc ruszyła do kajuty Oskara. Zapukała. Otworzył jej z uśmiechem, który na jej widok jakby przybladł.       
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? - Majka stanęła przed nim z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
- Powiedzieć o czym? - Jeszcze próbował ratować sytuację, ale wiedział doskonale, że zyskał tylko kilka sekund na zebranie myśli.
- O mojej prawdziwej rodzinie, o Helenie – powiedziała powoli – O kodeksie... tym prawdziwym – głos jej drżał.
- Kodeks, który ci dałem jest prawdziwy – odparł, cofając się w głąb kajuty.
- Oczywiście, tylko ma o trzy rozdziały mniej, niż oryginał – stwierdziła z sarkazmem – Rodzinę też zamierzałeś mi przedstawić wybiórczo?
- Maja... - wyciągnął do niej ręce.
- Nie dotykaj mnie – jej głos brzmiał cicho, ale odczuł to, jakby krzyknęła.
- Tak trzeba było – odparł równie cicho i spróbował dosięgnąć jej dłoni -  No chodź do mnie.
- Ty cholerny draniu! - wycedziła przez zęby – Oszukiwałeś mnie przez cały ten czas!
- Nie! Przysięgam, że nie...
- Nie wierzę w twoje przysięgi!
- Majka! - zmarszczył brwi – Nic nie wiedziałaś o Darze, ani o Zgromadzeniu, a my nie mieliśmy pojęcia, że istniejesz. Jak mieliśmy cię przygotować na to, co niosą ze sobą takie właściwości? Wychowałaś się w innym świecie! Pozbawionym zasad...
- Nie – pokręciła głową – Mój świat nie jest pozbawiony zasad. Po prostu kieruje się innymi, niż wasze.
- Ale to także twój świat!
- Niekoniecznie.
- No widzisz? I ty się dziwisz, że nie chcieliśmy, żebyś się spotkała z Heleną? Namąciła ci w głowie!
- Raczej rozjaśniła!
- Doprawdy? I co? Łatwiej ci będzie podejmować decyzje?  
- Na pewno będą przemyślane, a przez to lepsze.  
- W takim razie, słucham – wbił w nią ponure spojrzenie.  
- Och, Oskar... Myślałam, że jak jesteśmy ze sobą, to, to ma jakieś znaczenie... to jesteśmy ze sobą szczerzy – powiedziała z wyrzutem w głosie.
- Szczerzy? A ty jesteś ze mną szczera? - wycedził przez zęby.
- Ja? - spytała, czując, że oblewa ją pot.
- Nie udawaj. Wiem o tym archeologu - wydyszał – Mówisz, że mamy być szczerzy. Byłaś ze mną, a zaraz potem z nim! A czy jemu powiedziałaś o mnie?  
- Śledziłeś mnie? - Nie mogła uwierzyć, w to, co usłyszała – Szpiegowałeś? O, boże! - ukryła twarz w dłoniach. - Jak mogłeś?!
- Jak mogłem? A myślałaś, że będę się przyglądał? Jesteś moja! - głos mu się zniżył, stał się gardłowy, wręcz złowrogi – A ten dupek na ciebie nie zasługuje. Bierze do namiotu to tę, to inną... Takie są te wasze zasady!?
- A ty co robiłeś we śnie? - zaatakowała – Nie pieprzyłeś przede mną innych?  
- To co innego.
- Tak? A czym się różni? Wy macie swój sen, a my prezerwatywy albo tabletki! - wysyczała.  
- Od kiedy jestem z tobą, nawet nie pomyślałem o innych – powiedział cicho, spuszczając wzrok.
- Jeszcze tego by brakowało – odparowała, czując, że serce powoli jej mięknie
- Maju, zapomnijmy o tamtym... – wypuścił głośno powietrze z płuc – Ja chcę zapomnieć. Wybrałem cię, a ty mnie przyjęłaś. Czego chcieć więcej? - rozłożył ręce - Chcę, żebyś została moją bratnią duszą, moją żoną... Helena zrobiła wszystko, żebyś nie związała się z Obdarowanym. Musiałem znaleźć sposób.
- Oszalałeś? - Majka ukryła twarz w dłoniach – O czym ty mówisz?  
- Potrzebuję cię. Jesteś idealna – Oskar utkwił w niej wzrok – Wiem, że to nie są oświadczyny, jakich oczekiwałaś, ale nie dałaś mi szansy...
- Oskar, ja nie jestem na to gotowa. To znaczy... Chciałabym być z tobą, chciałabym związku, ale... - Miała w głowie zamęt – Teraz, już sama nie wiem... Nie potrafię ci zaufać.
- Ale przecież jest nam razem dobrze – Nie mógł zrozumieć, dlaczego wciąż się wahała.  
- Ale ja potrzebuję czasu. W tym kodeksie jest napisane, że nie mogę o sobie stanowić, jeśli nie skończyłam dwudziestu jeden lat. To za dwa miesiące. Poczekajmy do tego czasu. Poznajmy się lepiej – przekonywała – Jeśli ci na mnie zależy, to zrób to dla mnie.
- Nie mogę się na to zgodzić – głos Oskara zabrzmiał cicho, ale kategorycznie – Po prostu nie mogę.
- W takim razie chcę się spotkać z rodziną – wyszeptała – Chcę do nich lecieć.
- Nie możesz!  
- Mogę. Przeczytałam cały kodeks. Nie możesz mnie zatrzymać, nawet, jeśli to przyrzeczenie jest ważne.
- Majka, o czym ty mówisz?  
- Chcę do mojej rodziny. Wypuść mnie stąd.
- Nie jesteś więźniem, ale to niebezpieczne! Przecież wiesz – podszedł bliżej – Nie chcę, zebyś ryzykowała – ujął jej drobną twarz w dłonie i spróbował pocałować.  
     Majka przymknęła oczy i odetchnęła głęboko. Tak bardzo chciała, żeby kochał ją tak, jak ona jego. Uczucie przesłoniło jej rozsądek? On należał do innego świata. Świata, gdzie o wartości człowieka decydował Dar. Czy była gotowa na takie poświęcenie? Usta Oskara muskały jej policzki i oczy. On nadal nic nie rozumiał!
- Zostaw mnie samą – szepnęła, odsuwając się od niego – Muszę to przemyśleć, ale i tak chcę lecieć. Zarezerwuj mi bilet, albo ja to zrobię.  
     Ruszyła w stronę swojej kajuty.
- Majka! - Oskar chciał iść za nią, ale machnęła w jego stronę, jakby się od niego opędzała.
     Zatrzasnęła za sobą drzwi. Mistrz chciał jej ofiarować wszystko, czego zapragnie? Biedny stary głupiec! Nie mógł jej ofiarować tego, czego pragnęła.    
---
     Manewrowanie katamaranem nie było aż takie trudne, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, tym bardziej, kiedy za kołem sterowym stał doświadczony żeglarz. Bez większych problemów przycumowali do nabrzeża. Oskar zapukał do kajuty Majki. Otworzyła mu gotowa do zejścia na ląd. Jej torba leżała na łóżku.  
- Samolot już czeka – powiedział spokojnie, jakby nic złego między nimi nie zaszło.
- Daj mi słowo, że wylądujemy w Poznaniu i spotkam się z babcią Heleną – odparła równie spokojnie.
- Masz moje słowo, ale potem zabieram cię do zamku – zaznaczył.
- Zobaczymy.
- Jak to, zobaczymy?  
- Oskar, nie chcę się kłócić. Skoro i tak miałeś zamiar się stąd wynieść, to wynośmy się. Będziemy mieć czas na rozmowę w samolocie – postanowiła przyjąć jego strategię.  
     Schodząc po trapie, czuła smutek. Coś się kończyło i nie wiedziała, czy przyszłość miała jej przynieść radość czy łzy.  
     Przejechali na niewielkie lotnisko taksówkami i po przejściu ekspresowej kontroli, znaleźli się w samolocie, który Majka zdążyła już poznać podczas ich pierwszego wspólnego lotu. Wsiadając, zdała sobie sprawę, że Oskar musiał rzeczywiście planować tę przeprowadzkę, skoro tak szybko zorganizował transport.  
- Porozmawiajmy teraz – poprosił, kiedy rozsiedli się w fotelach i zapięli pasy – Przez cały dzień mnie unikałaś...
- Dziwisz się? Odkryłam, jaki jesteś – nachmurzyła się.
- Tak myślisz? - odczuł jej słowa, jak policzek – Odkryłaś tylko, że zataiłem parę faktów.
- Dość istotnych – wpadła mu w słowo.
- Majka... – ujął jej dłoń w swoje. Uniósł ją w górę i zaczął delikatnie gładzić palcem wnętrze – Musiałem tak postąpić. Przecież wiesz, że nie mógłbym cię skrzywdzić. Nie po tym, co między nami zaszło.
     Jego kojąco ciepły i niski tembr głosu sprawił, że emocje powoli w niej przygasły. Tak bardzo chciała mu wierzyć. Taka bliskość oddziaływała na nią fizycznie.  
- Chcę porozmawiać z tobą i moją babcią – wyszeptała. W jego obecności nie była sobą. Nie potrafiła stawić mu czoła.
     Oskar poczuł, że nad jego głową zbierają się chmury grożące burzą z piorunami, ale nic nie odpowiedział. Westchnął tylko ciężko. Jak to się stało? Co przeoczył?  
- Jak cię znalazła? - spytał cicho.
- Ja ją przywołałam – odparła Majka, rozumiejąc, że pyta o Helenę.  
- Ale skąd wiedziałaś, kogo masz szukać?
     Uśmiechnęła się smutno. Więc on naprawdę próbował ją oddzielić od rodziny. Objęła dłonią skronie, zakrywając oczy. Po chwili wyjęła z torby karteczkę i bez słowa podała ją Oskarowi. Wpatrywał się w nią jak otępiały.  
- Skąd to masz?  
- Było na grobie Judith – odparła tak cicho, że ledwie dosłyszał.    
     Pokiwał głową.  
- Nie powiedziałaś mi – westchnął, czując podświadomie, że zasłużył na takie traktowanie - O czym będziemy rozmawiać?      
- O Zgromadzeniu, o mnie, o nas... - Majka czuła drapanie w gardle – Chce poznać prawdę.
- I myślisz, że uzyskasz ją od Heleny? - Oskar ścisnął jej dłonie – Gdyby była inna, gdyby zechciała nas wysłuchać... Ona przedstawia ci swoją wersję.
- Zdaję sobie z tego sprawę – przerwała mu – Dlatego uważam, że jedynym sposobem jest wysłuchanie was obojga. Musicie się jakoś dogadać – westchnęła.  
- A jeśli się nie dogadamy?  
- To będę musiała wybrać – odparła.
     Zapadło przygnębiające milczenie. Nagle Majka poczuła, że jej serce wypełnia się niepokojem. Czy naprawdę będzie musiała dokonać wyboru? Nie, to niemożliwe! Dlaczego mieliby ją do tego zmusić? Spojrzała Oskarowi w oczy.
- Nie – pokręcił głową – Nie dopuszczę do tego. - Otoczył Majkę ramieniem i przytulił mocno do piersi – Nie dopuszczę... - powtórzył jakby do siebie.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 4323 słów i 24088 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik KAROLAS

    Czekam na więcej :-)

    6 mar 2016

  • Użytkownik ANITA

    Super uwielbiam ! :)

    6 mar 2016

  • Użytkownik zwoneczek

    Majka trzymaj się !!! Ja też mam Dar. Nie damy się :)

    6 mar 2016

  • Użytkownik zwoneczek

    Bardzo podoba mi się ten odcinek opka. Jest dużo emocji i trochę wiedzy dotyczącej tej dziwadłej organizacji :D

    6 mar 2016