Uzależniona od adrenaliny - rozdział 27

Uzależniona od adrenaliny - rozdział 27Poranne promienie słońca obudziły mnie brutalnie oświetlając mi oczy. Spojrzałam w stronę ukochanego – Mati smacznie spał obejmując mnie pasie. Starając się go nie obudzić wyswobodziłam się z jego ramion i ruszyłam w stronę łazienki.  
Kiedy już się ogarnęłam poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Dzisiaj zachciało mi się naleśników. Przygotowałam więc ciasto i zabrałam się za pieczenie. Po kilku minutach usłyszałam kroki i z góry przyszedł Mati. Wciąż sennym wzrokiem rozglądał się po kuchni. Jego włosy wyglądały były ułożone w artystycznym nieładzie. Podszedł do mnie i zajrzał mi przez ramię.
M – A co tu tak pięknie pachnie?
K – Naleśniki.
M – A za długo je dostanę?
K – Jak będziesz grzeczny to może coś dostaniesz.
M – No ok.
Narzeczony pocałował mnie w szyję i poszedł się pięknić. Ja tymczasem kończyłam smażenie. Chwilę później na horyzoncie pojawił się kolejny głodny facet.
P – Mogę?
K – Jasne, nasmażyłam tyle, że ciężko będzie to wszystko zjeść.
Gdy brat już wychodził coś sobie przypomniałam.
K – Piotrek!
P – Co?
K – Coś wczoraj przyszło do ciebie, jest na półce w garażu.
P – Ok.
Majster nr.1 się ulotnił a na jego miejsce przybył Mateusz już wypiękniony. Włosy oczywiście musiały zostać postawione na żel.  
Zrobiłam herbaty i zabraliśmy się do konsumowania. […] Po śniadaniu niestety Mati musiał jechać do domu. Zostałam sama w promieniu 60m ode mnie. Włożyłam buty i skierowałam się w stronę garażu. Widok jaki tam zastałam był dla mnie jednocześnie tak codzienny i magiczny odkąd byłam młoda – facet umazany w smarze, grzebiący przy moto. Dopiero gdy podeszłam bliżej Piotrek mnie zauważył.
K – Pomóc ci w czymś?
P – Możesz dać klucze? Są na górnej półce.
K – Ok. co tym razem kombinujesz?
P – Planuję nakleić paski na koła.
K – Jaki kolor?
P – Czerwone.
Usiadłam obok brata i razem przez jakieś dwie godziny lepiliśmy paski. Niby długo ale dla nas to było jak kilka minut. Najpierw czyszczenie koła oraz suszenie, naklejanie. Potem zajęliśmy się szwankującą skrzynią. Co jakiś czas któreś z nas robiło na drugim plamy przez co wyglądaliśmy co najmniej jak dalmatyńczyki. Praktycznie non stop chodziłam po garażu i szukałam odpowiednich kluczy, bo panu majstrowi nie chciało się tyłka ruszyć. Kiedy wszystko było już wmontowane wyprowadziliśmy moto na podwórko. Poleciałam jeszcze po karchera, żeby go umyć. Po długim szorowaniu i polerce Cezia prezentowała się tak, jakby wyszła prosto z salonu. Zmęczeni usiedliśmy na schodach przed domem.
K – Piotrek, która godzina?
P – Koło 16:00
K – Już? Pasowałoby coś zjeść.
P – To jak idziesz to mi też coś zrób.
K – Rusz tyłek, usługiwać ci nie będę.
P – Do garów kobieto.
K – Sam idź mądralo.
W ostatniej chwili schroniłam się za drzwiami przed lecącą czapką brata. Pobiegłam na górę i zmyłam z siebie resztki smaru. Po kąpieli przebrałam się w czyste ubranie i zeszłam na dół, żeby znowu coś upichcić. Zdecydowałam się na jajka sadzone dla brata a sama wzięłam się za resztę naleśników czekających na stole. Po chwili Piotrek pojawił się w kuchni i ze zniecierpliwieniem czekał na obiad. Kiedy on z prędkością światła pochłonął jajka ja jak zawsze, spokojnie jadłam naleśniki z cukrem.
Po skończonym posiłku obydwoje leżeliśmy przed telewizorem oglądając "Piekielną autostradę”.
K – Jedziesz gdzieś dzisiaj?
P – Za jakąś godzinę do Moniki, a co?
K – A tak się pytam.
Potem podniosłam się sprzed magicznego pudełka i rzuciłam na odchodne, że idę przejść się z psem. Zabrałam torbę z zeszytem, telefonem i wyszłam z domu.
Black’i na perspektywę spaceru zareagował entuzjastycznie. Gdyby tylko mógł to by zaczął latać z tej radości. Włączyłam cicho muzykę i poszłam do lasu. Labek dawno się nie bawił w wodzie, więc postanowiłam pójść do mojej miejscówy nad wodą. Kiedy tylko zobaczył wodę zanim w ogóle zdążyłam zareagować już pływał daleko od brzegu. Ale miałam jeden "magiczny artefakt”, przez który bardzo szybko znajdował się przy mnie – piłkę. Trochę pobawiłam się z pupilem, a potem razem odpoczywaliśmy grzejąc się w świetle słonecznym.  
W tym czasie też zabrałam się za pisanie kolejnego tracku, w nagłym przypływie weny. Jednak gdy komary zrobiły się nieznośnie upierdliwe ruszyliśmy w kierunku domu. Po drodze postanowiłam iść drogą okrężną przez miejsce, gdzie często można spotkać crossy, enduro ale też i quady.  
Kiedy doszłam na miejsce zobaczyłam na leśnej drodze kilku chłopaków. Zdziwiło mnie to, że wcześniej mnie nie zauważyli ale po chwili spostrzegłam leżący motocykl i kogoś kto przy nim leżał. Podbiegłam, rozgarnęłam chłopaków i podeszłam do leżącego. Pierwsze co zauważyłam to jego podłużną ranę na szyi.
K – Filip? Chłopaki co się stało?
Ch – Filip zaczepił się o linkę rozwieszoną między drzewami.
K – Dzwonił ktoś po karetkę?
Ch – Mają zaraz przyjechać.
Faktycznie, o dziwo po kilku minutach zjawili się ratownicy i zabrali Filipa. Jego stan ocenili na razie na stabilny. Kiedy ambulans odjechał odwróciłam się w stronę chłopaków.
K – Dobra zacznijcie od początku.  
Ch – Filip zjeżdżał z górki i nie zauważył linki porozwieszanej między drzewami.
K – Gdzie ta linka?
Chłopak ruchem głowy wskazał mi kierunek. Poszłam w tamtą stronę i zobaczyłam stalową linkę rozwieszoną na wysokości głowy. To antymotocyklowe debilstwo też tu się pojawiło! I zaczną się linki, gwoździe i inne sposoby na pozbycie się "głośnych” motocyklistów. Podeszłam do pierwszego drzewa i zaczęłam odwiązywać zabójcze sidło.
K – Co tak stoicie? Poszukajcie jeszcze innych linek. Patrzcie też pod nogi bo mogą tam być wkopane deski z gwoździami.
Chłopacy rozeszli się na wszystkie strony i po godzinie sporo się tego uzbierało. Nie wiedziałam, że można aż tyle pułapek zastawić na motocyklistów. Omówiliśmy, że któryś z nich jutro podjedzie i zabierze całe to ustrojstwo. Zapytałam się czy ktoś z nich będzie mógł wrócić motocyklem Filipa. Jeden z chłopaków powiedział, że nie będzie problemu. Pożegnaliśmy się i ruszyłam do domu.  
Po drodze zżerały mnie mordercze myśli co zrobię z tym debilem, który rozstawia te wszystkie pułapki. Kto może aż tak nienawidzić ludzi z pasją?


-------------------------------------------------------------------------------------------
Nuta na dziś: Wiecznie młody - Brak wyobraźni

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1206 słów i 6739 znaków.

29 komentarzy

 
  • ApekaBajKa

    Yhh to o co Ty pytasz? Do której ja chodzę czy do której Ona bo juz Cię nie rozumiem xD

    21 lut 2015

  • Gsuhgghs

    Znam ja i wiem do ktorej chodzi klasy hahaha

    21 lut 2015

  • Yamaha

    Ehh ciekawi mnie skąd takie szczegółowe informacje wykombinowali  :rotfl:

    20 lut 2015

  • ApekaBajKa

    Hahah to chyba masz złych informatorów bo jednak chodzę do 2 technikum xD także ten :*

    20 lut 2015

  • gyu

    nie chodzisz do tech kłamiesz nawet się nie pytaj skad to
    wiem

    20 lut 2015

  • Yamaha

    Niedługo będą za mną detektywów wysyłać  :cool:

    20 lut 2015

  • ApekaBajKa

    Jacy ciekawscy xD 2 tech i koniec spamu :D :*

    20 lut 2015

  • gyu

    dobra do to której o to mi chodzi jakbyś nie zauważyła

    17 lut 2015

  • Yamaha

    przeczytaj jeszcze raz, on nie chodzi ze mną do klasy

    16 lut 2015

  • Gsuhgghs

    Do ktorej klasy

    16 lut 2015

  • ApekaBajKa

    Nie, nie chodzę z Nią do klasy, jestem od Niej starszy troszkę ;) a Yamaha jest moją koleżanką :D tyle wystarczy :*

    14 lut 2015

  • Gsuhgghs

    Chodzisz z nia do klasy czy jak

    10 lut 2015

  • ApekaBajKa

    Tak, znam Yamahę zadowoleni?

    8 lut 2015

  • gyu

    takkkkkkkk

    8 lut 2015

  • ApekaBajKa

    A co Ci/Wam tak na tym zależy?

    5 lut 2015

  • Sbgavhsjd

    To znasz ja czy nie

    5 lut 2015

  • ApekaBajKa

    A co to da że znam?

    2 lut 2015

  • Gdyjcgh

    Nie znasz ok

    2 lut 2015

  • ApekaBajKa

    Może znam, może nie.
    Niech Cię to nie intere :*

    1 lut 2015

  • fgytftyfj

    czemu? co nie znasz jej?

    1 lut 2015

  • ApekaBajKa

    Nie powiem :3

    30 sty 2015

  • Hgtjvhkub

    Powiedz  znasz Yamahe

    30 sty 2015

  • Apekabajka

    Tajemnica :**

    29 sty 2015

  • Gfsehgfth

    Skad wiesz że już prawie wyzdrowiala

    29 sty 2015

  • apekabyk

    Nasza Yamaha już prawie wyzdrowiała, więc pewnie w weekend pojawi się następny rozdział, już ja tego dopilnuję :D lewa

    29 sty 2015

  • Gdyfrhnukr

    Czyli kiedy napiszesz

    29 sty 2015

  • Yamaha

    teraz będzie małe opóźnienie (choroba = brak weny)

    24 sty 2015

  • takasobie69

    Kiedy kolejny ?Super piszesz

    23 sty 2015

  • Pjjjoonaaa

    ogólnie to też tych linek i innych .. nie toleruje,oni chca bark halasu a innych chca pozbawić zycia

    15 sty 2015