Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 20

Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 20Zsiadłam z motocykla i poczułam jak uginają się pode nogi. Oparłam się cały ciężarem na Tezi. Zimny bak przyjemnie chłodził dłonie i czoło. Mogłam się założyć, że w tej chwili wyglądałam jak Balotelli. Byłam cała zgrzana. Jazda na moto wbrew pozorom to niezła gimnastyka i jeszcze ten żar lejący się z nieba… Nie mogłam uwierzyć, że stoimy na podwórku przed domem. Słyszałam radosne szczekanie psów. Mimo minionego miesiąca nie mogłam uwierzyć, że teraz będę mieszkać z Mateuszem w jednym domu. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego – wysoki, przydługie już, trochę tłuste kruczoczarne włosy, delikatnie umięśniony i ten błysk w zielonych oczach… Jakim cudem wybrał akurat mnie? Dziewczynę po przejściach, o ostrym temperamencie i do tego poniżej średniej jeśli chodzi o wygląd. Przy nim dominujący rottweiler staje się uległym jamnikiem, przynajmniej tak mogę obrazowo siebie przy nim opisać. Właściwie to może czas wrócić do nagrywania i zacząć trenować kickboxing? Ponad rok nic się nie działo. Czas zgarnąć jakiś bit, napisać tekst i won do studia. Miałam chyba jeszcze coś do doszlifowania na laptopie. Mateusz w jednym z pustych garaży zrobił sobie mini-siłownię, więc czemu nie? Dam radę. Tylko niech on się zgodzi…

[Oczami Mateusza]
Jestem padnięty, najchętniej położyłbym się i spał przez kilka tygodni. Kamila też jest w nie najlepszym stanie. Zabieram sakwy do domu, moja żona cały czas opiera się o Yamahe. Gdy stałem w drzwiach odwróciłem się na chwilę. Patrzyła się na mnie zamglonym wzrokiem, cień uśmiechu błądził na jej ustach. Ciekawe o czym myśli. Wróciłem na podwórko. Ukochana już kończyła rozpinać swoje bagaże.
M – Daj pomogę ci.
K – Nie bój się, dam sobie radę.
Gdy dotknąłem jej pleców syknęła i jej ciało delikatnie zadrżało. Ehh pewnie tak samo jak ja ma zakwasy na całym ciele. Próbowałem ją odsunąć, ale uparcie trwała przy swoim. Gdy za szybko podniosła się z torbami na ramieniu, zakręciło jej się w głowie. Gdybym jej nie przytrzymał mogłaby upaść. Oparła się na mnie całym ciężarem. Razem z sakwami trochę ważyła. Chrzanić to, nie upuszczę jej. Moja malutka. Przejąłem torby i obejmując w pasie żonę poszedłem do domu. Zostawiłem ją kanapie w salonie i wróciłem po ostatnie rzeczy.  
Zamknąłem drzwi. Sakwy zostały w korytarzu. Zahaczając o kuchnię wziąłem dwie szklanki. Gdy wszedłem do salonu zastałem Kamilę śpiącą jakby ktoś ją po prostu wyłączył. Prawie zero reakcji na bodźce. Gdy przykrywałem ją kocem delikatnie się przekręciła i wtuliła w poduszkę. Siedziałem na dywanie i po prostu patrzyłem na nią. W tej chwili wydawała się taka delikatna, krucha. Jak porcelanowa lalka. Mimo miesiąca we Włoszech ledwo się opaliła. W porównaniu do mnie była blada jak ściana. Dwa przeciwieństwa się spotkały. Jak taka delikatna istota może mieć w sobie tyle siły?
W nocy obudził mnie cichy szloch. Okazało się że spałem oparty o kanapę. Spojrzałem na Kamilę. Oczy miała mocno zaciśnięte, po policzkach płynęły łzy, cała drżała. Znowu ma koszmary…
K – Boli.
Dotknąłem jej policzka. Z wysiłkiem podniosła głowę. W ogóle nie spała. Oczy były czerwone od płaczu. Pięści zacisnęła tak mocno, że paznokcie zaczęły ranić delikatną skórę.
K – Boli.
Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem do łazienki. W apteczce były leki przeciwbólowe, może chociaż na chwilę pomogą. Najszybciej jak się dało wróciłem do salonu i dałem żonie tabletki. Drżącą ręką wzięła je i wodę.  
M – Kochanie co się dzieje? Co boli?
K – Na dole pleców… lewa strona… pomóż mi.
Usiadłem obok niej i przyciągnąłem do siebie. Z czasem uspokajała się i prawie nie drżała. Gdy minęło trochę ponad pół godziny z ulgą wypisaną na twarzy zasnęła. Co to było? Ból po tak długiej jeździe? Zmęczenie mięśni? Nie wiem. Rano jedziemy do szpitala.

[Oczami Kamili]
Gdy obudziłam się rano byłam sama. Podniosłam się do pozycji siedzącej i natychmiast tego pożałowałam. Echo dzisiejszej nocy boleśnie dawało się we znaki, ale i tak było lepiej. Kiedy powoli wyszłam z pomieszczenia usłyszałam krzątaninę. Poszłam za dźwiękiem. Mateusz pakował moje rzeczy do małej torby podróżnej.
K – Co robisz?
M – Pakuję cię. Zaraz jedziemy do szpitala. A to tak awaryjnie jakbyś musiała zostać. W nocy nieźle mnie przestraszyłaś.
K – Ale przecież leki pomogły.
M – A jeśli to coś poważnego? Nie marudź tylko zjedz coś i jedziemy.
Nie miałam siły się kłócić. Pół godziny później byliśmy w drodze. Na miejscu zostałam wypytana i wyoglądana. Skończyło się na tym, że podpięli mnie do kroplówki i umieścili na jednym z oddziałów. Po południu USG. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Nie chcę po raz kolejny tu leżeć jak kilka lat temu.


_______________________________________________
Dzisiaj taki krótki rozdział. Jak myślicie, o co może chodzić?

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 960 słów i 5119 znaków.

8 komentarzy

 
  • ja

    daj ciąg dalszy

    28 lip 2017

  • ansik

    Dodasz coś jeszcze? bo ciekawi mnie co będzie dalej

    27 lis 2016

  • kaay~

    Będzie next?? <3 <3!!!!

    4 wrz 2016

  • Yamaha

    @kaay~ Będzie tylko wiadomo, nowy rok szkolny, jestem w internacie, wszystko jest zagmatwane

    7 wrz 2016

  • Misiaa14

    Piękne

    9 sie 2016

  • Malineczka2208

    Super <3

    9 sie 2016

  • ~Kaay~

    USG, Ooooo  to może będzie w ciąży<3 hah :D

    9 sie 2016

  • ~Kaay~

    @~Kaay~ A kiedy będzie następne cześć? Xd:D

    9 sie 2016

  • ansik

    Nie wiem o co chodzi ale mam nadzieję, że szybko się dowiemy.

    8 sie 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną:* :)

    8 sie 2016