Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 18

Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 18Jedziemy już dobre kilka godzin, tyłek zaczyna mnie boleć. Wspólnie ustaliliśmy, że czas na obiad i zjechaliśmy na pobliską stację, obok której był zajazd. Zatankowaliśmy motocykle, zapłaciliśmy i weszliśmy do zajazdu. Mateusz poszedł coś dla nas zamówić, a ja udałam się do łazienki. Wyglądałam okropnie. Przemyłam twarz i doprowadziłam włosy do ładu. Warkocz prawie się rozpadł, włosy były potargane, ledwo je rozczesałam. Już trochę lepiej. Wróciłam na salę i odszukałam Mateusza. Siedział przy drewnianym stole w rogu sali. Nie wiem dlaczego, ale byłam nie w humorze, wszystko mnie drażniło. Ciężko oklapłam obok niego, oparłam łokcie o stół i położyłam na nim głowę. Mati pewnie patrzył na mnie zdziwiony. Wyglądałam jakbym miała zaraz się rozpłakać. Wyciągnęłam wodę z plecaka. Po chwili łykałam kolejną dawkę ibupromu. Nerka bolała mnie jak cholera. Znowu uzależnię się od leków, ale innej opcji nie ma. Inaczej nie dojadę do domu. Auć. Ból promieniuje na brzuch i kręgosłup. Zaczęło robić mi się słabo. Nie wiedziałam co się dzieje.
M – Kamila, wszystko w porządku?
K – Tak, to tylko zmęczenie, muszę od nowa przywyknąć do jazdy na takie odległości.
M – Nie okłamuj mnie. Co się dzieje?
K – Ehh no skoro chcesz… od kilku dni czuję promieniujący ból na dole pleców i jest mi słabo. Pewnie nerki przewiałam.
M – I nic przez ten czas nie mówiłaś? Nie pomyślałaś, że możesz w którymś momencie zasłabnąć? Kobieto aż tak ci nie zależy na życiu? Chcesz mnie zostawić?
K – Nie, ale…
M – Co ale? Zbieraj się, jedziemy do najbliższego szpitala.
K – Ty możesz jechać. Ja tu posiedzę i poczekam aż wrócisz.
M – Kochanie błagam nie zachowuj się jakbyś miała dysmózgię.  
K – A mogę najpierw zjeść?
M – Yhh no jeśli musisz…
Usiadł obok z naburmuszą miną. Wyglądał jakby miał kilka lat i nie dostał wymarzonego autka ze sklepowej półki. No cóż byłam naprawdę głodna i miałam ochotę na wielką porcję frytek. Gdyby wszystko było takie piękne i ten tłuszcz poszedł w cycki… ale niestety odkłada się na brzuchu. Niedługo zacznę wyglądać jakbym była w ciąży. Jazda na moto kosztuje wiele wysiłku to mogę sobie ten jeden raz odpuścić zdrowe żarcie.  
Gdy wszystko zjadłam wyszliśmy na zewnątrz. Nie chciałam, ale skoro mąż się uparł, to pojechaliśmy do szpitala. Poczekaliśmy jakiś czas w kolejce. Gdy weszłam do gabinetu lekarz wypytał mnie o wszystko. Okazało się, że przyczyną było wyziębienie nerek. Czyli miałam rację a Mateusz niepotrzebnie się martwił. Wyszliśmy ze szpitala. Cały czas był zamyślony. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Był kompletnie zaskoczony. Szybko zrozumiał co robię i objął mnie dociskając do swojego torsu.  
K – Nie martw się tak, nie umieram, wszystko będzie dobrze.
M –Wiesz, że zawszę będę się martwić. Nie chcę cię stracić.
K – Jesteś na mnie skazany, pogódź się z tym.
M – Zrobiłem to dawno temu, nawet mi to pasuje.
Gdy zobaczyłam na jego twarzy szeroki uśmiech wiedziałam, że osiągnęłam zamierzony cel. Wreszcie przestał się tak smucić. Nie chciałam go widzieć w takim stanie.
Podeszliśmy do moto. Wyciągałam rękawice z kasku kiedy poczułam czujesz dłonie na talii i gorący oddech na szyi. Westchnęłam i odwróciłam się. Mati trzymał mnie blisko siebie nie pozwalając się wyrwać. W sumie nie chciałam nigdzie uciekać. Tak było mi dobrze. Widziałam ten cwaniacki uśmiech wiele razy. Coś kombinuje i jest to związane ze mną. Znałam ten błysk w oczach. Chciał więcej niż jeden delikatny pocałunek.  
K – Co kombinujesz?
M – Nie powiem.
K – Szkoda.
Wyplątałam mu się z objęć i usiadłam na moto opierając jedną nogę na stopce a drugą na ziemi. Czekałam na reakcję. Przewrócił oczami i szybkim krokiem podszedł do mnie. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć pocałował mnie. Czułam jego ręce za plecach i policzku. Całował zachłannie, jakby chciał wraz z tym pocałunkiem wydrzeć moją duszę. Poddawałam się temu uczuciu w całości. Trwaliśmy tak dobrą chwilę, jednak niestety w końcu musiałam przerwać pocałunek. Mąż mi nie pozwolił. Dopiero on nagle zostawił mnie samą na motocyklu zostawiając po sobie niedosyt. Przygryzłam wargę i patrzyłam na niego. Uśmiechnął się i założył kask. Zrobiłam to samo. Po chwili znów byliśmy w trasie.  
Wieczorem dotarliśmy do hotelu i po wejściu do pokoju padliśmy jak dwie muchy. Niechętnie zwlokłam się z mięciutkiego łóżka i podreptałam do łazienki. Rozczesywałam włosy kiedy w lusterku zobaczyłam, że drzwi się otwierają. Mateusz jak gdyby nigdy nic wszedł i zdjął kombinezon.
M – A ty co? Masz zamiar się kisić?
Odwrócił mnie przodem do siebie i jednym ruchem odsunął suwak. Potem zsunął mi go z ramion. Widziałam z jakim pożądaniem na mnie patrzy, ledwo się powstrzymuje. Gdy zostałam w samej bieliźnie zobaczyłam tylko szaleństwo w jego oczach.
M – Czy ty musisz tak na mnie działać?
Nim zdążyłam odpowiedzieć docisnął mnie do ściany. Moje ręce trzymał nad głową, uniemożliwiał mi jakikolwiek ruch…

____________________________________________________
Reszta jutro ;)

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 965 słów i 5350 znaków.

6 komentarzy

 
  • Imperius

    Boskie ;)

    22 cze 2016

  • Yamaha

    Przepraszam was bardzo, ale bratu popsuł się laptop i musiałam mu dać na jakiś czas swojego

    21 cze 2016

  • Misiaa14

    Cudowne *-*

    20 cze 2016

  • Lovcia

    Supciastycznie. Czekam na ciąg dalszy. Love<3

    20 cze 2016

  • majli

    Zrobiło się gorąco. :devil:

    19 cze 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacja czekam już na kolejną :* kiedy mogę spodziewać się następnej części? :*

    19 cze 2016