Uzależniona od adrenaliny - rozdział 19

Uzależniona od adrenaliny - rozdział 19<- Kamila i Mateusz



M - … jest moim bratem.
K – Czemu wcześniej nie powiedziałeś?
M – Myślałem, że już go więcej nie spotkam.
K – Ale czemu jest w was taka nienawiść?
M – To nie jest takie łatwe…
K – Spokojnie, nie spiesz się. Mamy czas.
M – Od zawsze byliśmy nierozłączni: wspólne wyjazdy, imprezy ale pewnego dnia to wszystko się złamało bo poznał Anię. Chodził za nią jak pies, a ona go wykorzystywała: zakała mu sprowadzać alko i narkotyki na własny koszt. Sprzedawała je, nie dając ani grosza Dominikowi. Sam też zaczął ćpać. Przez to prawie nas zrujnował. Próbowałem… mówiłem mu jaka jest prawda. Nic do niego nie docierało. Na jednej z imprez Anka próbowała się do mnie dobierać… Prawie jej się udało, kiedy zobaczył nas Dom. Rzucił się na mnie i wrzeszczał, że próbuję mu odbić dziewczynę. Anka wykrzyczała, że oni nawet nie są razem. Dotarło do niego to, co cały czas próbowałem mu powiedzieć. Anka zerwała z nami wszelki kontakt, uprzednio zabierając cały towar. Nigdy więcej jej nie zobaczyłem. Dom do tej pory obwinia mnie o to, że od niego odeszła. Zaraz po tym wydarzeniu wyprowadził się. Nie miałem z nim kontaktu, aż do teraz. On jest niebezpieczny, nie można mu ufać, dlatego powinnaś jak najszybciej powiedzieć o tym Agnieszce.
K – Tylko, że ona jest w nim zakochana po uszy. Nie wiem czy dam radę.
M – Musisz. Dominik może jej zrobić krzywdę.
K – Wiem…
Siedziałam na pniu drzewa pogrążona w rozmyśleniach. Nawet nie zauważyłam kiedy Mateusz do mnie podszedł. Złapał mnie za podbródek i skierował w swoją stronę.  
M – Nie ważne co się stanie ze mną, z moim bratem i z kimkolwiek innym wiedz jedno – zawsze będę cię kochał.
Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Kiedy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam mu w oczy. Te jego oczy w kolorze młodych liści działały na mnie jak narkotyk. Mati był moim uzależnieniem, z którego nie chciałam się wyleczyć. Byłam gotowa zrobić dla niego wszystko, nie ważne co by to było.  
Wstaliśmy i poszliśmy w stronę domu. Uśmiechnięta trzymałam ukochanego za rękę. Mimo że nie odzywaliśmy się do siebie nie czuliśmy skrępowania jak w tej typowej ciszy. Po prostu nie potrzebowaliśmy słów. Były zbędne. Wyszliśmy z lasu w dużo lepszym humorze. Black bawił się z Sarą, maszyny stały dumnie w garażu. Ten obraz zostanie mi w pamięci do końca życia.
Weszliśmy do domu. Od progu przywitał nas zapach pieczonych schabowych. Mniam. Poszłam z Mateuszem do mojego pokoju i zdjęłam ortezę. Narzeczony wziął mnie na kolana, a przed nami postawił laptop.
M – No to co oglądamy?
K – Dzisiaj zdaję się na ciebie.
Po chwili już oglądaliśmy. Film nawet fajny – Street Dance 3D. Znowu pogrążyłam się w marzeniach. Zawsze chciałam tańczyć ale nigdy nie było okazji. Gimnazjum – nauka, teraz – nauka i motocykle. Ehhh no cóż takie życie. Nawet nie wiem kiedy głośno westchnęłam.
M – O co chodzi kochanie?
K – A nic.
M – Przecież widzę.
K – Zawsze chciałam tańczyć tak jak oni.
M – Kiedyś to się stanie, uwierz mi.
K – Mam nadzieję.
Wtuliłam się w niego. Kurde jaki on wygodny. Mogłabym tak leżeć do końca życia i jeszcze dłużej. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam…
Obudził mnie czyiś śmiech. Niechętnie otworzyłam oczy. No tak zasnęłam. Mati miał na pewno ze mnie ubaw bo mówię przez sen.
K – Co?
M – Nieee nic.
K – Co tym razem mówiłam przez sen.
M – Nic ciekawego.
I wybuchnął śmiechem. Ciekawe co mi się śniło bo nie pamiętam. Może kiedyś się dowiem. Podniosłam się na łokcie i próbowałam pozbyć się senności z oczu. Zapamiętać – nigdy nie zasypiaj w dzień bo w nocy nie uśniesz. Kiedy "rozlepiłam” oczy napotkałam figlarne spojrzenie. Oho tym razem musiałam powiedzieć coś komicznego.
K – Co ja takiego powiedziałam?
M – Nic ciekawego.
Wzięłam do ręki poduszkę.
K – Na pewno?
M – Nieee. Kiedyś się dowiesz.
K – Ale ja chcę wiedzieć teraz. Chyba, że chcesz żeby ta poduszka znalazła się na twojej twarzy.
M – Nie powiem ci.
W tym samym momencie oberwał ode mnie poduszką. Celny rzut. Wielce usatysfakcjonowana patrzyłam na niego. Oj chyba się "wkurzył”.
M – Oj nie tego ci nie wybaczę.
Zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się jak opętana. Nie miałam pomysłu co zrobić żeby przestał. W końcu zdecydowanym ruchem odtrąciłam jego ręce i zatopiłam swoje wargi w jego idealnych ustach. Był potwornie zdezorientowany. Kiedy zajarzył o co chodzi podniósł mnie i przyciągnął do siebie. Popchnęłam go na łóżko i zakleszczyłam między moimi rękami tak, że nie mógł wstać.
K – Wygrałam.
Po chwili już byłam pod nim.
M – A wcale że nie.
Uśmiechnęłam się i znów zatopiliśmy się pocałunku. Narzeczony jedną ręką obejmował mnie w pasie, a drugą położył na moim udzie. Lubiłam jak facet nade mną dominował nie zaprzeczę. Wtopiłam ręce w jego jedwabiste włosy…


----------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że takie krótkie. Postaram się to odrobić

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 946 słów i 5242 znaków.

4 komentarze

 
  • dfg

    kiedy będzie kolejny rozdział

    27 lis 2014

  • jify78

    kiedy kolejny rozdział

    23 lis 2014

  • Py64 (...)

    Zdjęcie rozwaliło mnie. W pozytywnym sensie oczywiście.
    Muszę mówić, że lepszego opowiadania nie ma? Chwila, już powiedziałem.

    23 lis 2014

  • hkbv

    Pisz dalej proszę ;D

    23 lis 2014