Uzależniona od adrenaliny - rozdział 14

Uzależniona od adrenaliny - rozdział 14Ten rozdział dedykuję chłopakom, którzy pomogli mi odzyskać wenę. To dzięki nim dzisiaj dodaję ten rozdział. LwG!

-------------------------------------------------------------------------
L – Cudem udało uratować się pani przyjaciela lecz teraz jest podpięty do respiratora i nie pozostało mu wiele czasu. Jeśli można proszę, aby poinformować rodziców pacjenta.
K – Oczywiście, zaraz to zrobię.
Kiedy lekarz odszedł sięgnęłam po telefon i wybrałam numer matki Hugo. Szybko streściłam przebieg wydarzeń i wyjaśniłam gdzie jesteśmy. Po kilku minutach na korytarzu było słychać stukot obcasów.
MH (mama Hugo) – Gdzie on jest?
Wskazałam głową drzwi do Sali a przerażona kobieta czym prędzej tam pobiegła. Postanowiłam zadzwonić też do Patryka i Agi. Skoro się przyjaźnimy oni też powinni o tym wiedzieć. Poinformowani o tym co się stało szybko się rozłączyli i już po parunastu minutach stali przy mnie.  
Pa – Co z nim?
K – Jest źle – sam nie może oddychać i jest przypięty do respiratora.
A – Wyjdzie z tego?
K – Niestety nie, już nic nie da się zrobić.
Zasmuceni staliśmy pod drzwiami czekając aż mama Hugo wyjdzie z pokoju. Niedługo też pojawił się lekarz i stał razem z nami. Nie musieliśmy długo czekać ale kiedy na mnie spojrzała wiedziałam, że jest załamana.
MH – Dzieci podjęłam decyzję nie mogę go jeszcze męczyć. Chcę… żeby odpięto go od respiratora.
Wszyscy byliśmy wstrząśnięci. Ale taka była prawda, nie można było go dłużej męczyć. Postanowiliśmy, że każdy po kolei wejdzie do Sali by pożegnać się z przyjacielem. Ostatnia byłam ja. Kiedy nadeszła moja kolej Mati wprowadził mnie do pokoju.
M – Chcesz żebym z tobą został?
K – Nie dam sobie radę.
Narzeczony wyszedł a ja zostałam sam na sam z moim najlepszym przyjacielem. Położyłam dłoń na jego ręce.
K – Och, Hugo tak bardzo chciałabym żebym to ja tu leżała a nie ty. Nie zasługujesz na to… Żałuję, że zerwaliśmy kontakt i nie widzieliśmy się dwa lata… chciałabym cofnąć czas. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej… Chcę tylko żebyś wiedział, że zawsze byłeś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem.
Patrząc na niego miałam wrażenie, że uśmiecha się delikatnie. Mogę mieć zwidy, przecież to niemożliwe…  Zawołałam chłopaków mówiąc, że jestem gotowa. W milczeniu patrzyliśmy jak lekarz odpina aparaturę. Bezczynnie patrzyłam jak umiera jedna z najważniejszych osób w moim życiu. "Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy” szepnęłam w myślach.  
L – To koniec. Już po wszystkim.
Lekarz wstał i po prostu wyszedł z Sali. Spojrzałam na przyjaciół. Aga już nie mogła wytrzymać i rozpłakała się, wtulając w Patryka. Chłopak na początku był zaskoczony ale potem objął przyjaciółkę i szeptał jej coś do ucha. Piotrek patrzył z kamienną twarzą jednak w pewnej chwili po jego policzku spłynęła samotna łza, którą czym prędzej starł. Mati rozpłakał się na dobre, tylko ja i on wiedzieliśmy dlaczego…
Po 30 minutach wyszliśmy ze szpitala. Agnieszka pojechała z Patrykiem a ja i Mati z Piotrkiem. Weszłam do domu, a raczej chłopacy pomogli mi wejść, miałam całe zapuchnięte oczy od płaczu. Rodzice wypytali mnie o wszystko. Ledwo powstrzymywałam się od ponownego rozpłakania. Ukochany postanowił zostać ze mną na noc. Przebrałam się i spojrzałam za zegarek – 2:03. No to chyba się nie wyśpię. Chociaż i tak bym nie zasnęła.
Położyłam się, a Mateusz obok mnie. Wtuliłam się w jego cudowne ciało. Kiedy byłam przy nim zapominałam o całym świecie, wszystkie problemy znikały. Ale teraz było inaczej… nie potrafiłam zapomnieć o tym co się dzisiaj wydarzyło.  
Godzina minęła, Mati zasnął a ja dalej leżałam i nie mogłam zasnąć. Poruszyłam się, co obudziło mojego ukochanego. Spojrzał na mnie zaspanymi oczami. Gdy zobaczył, że nie śpię od razu się rozbudził.
M – Kochanie dlaczego nie śpisz?
K – Próbuję ale nie mogę zasnąć. Cały czas w myślach mam to co się dzisiaj wydarzyło.
M – Chodź zaraz ci te smutne myśli z głowy wybiję.
To mówiąc zbliżył się do mnie i złączył swoje aksamitne usta z moimi. Nasze pocałunki były coraz bardziej namiętne, zachłanne. Nasze języki tańczyły taniec miłości. Teraźniejszość nie istniała. Byłam tylko ja i on…
Oderwaliśmy się od siebie dopiero po dłuższym czasie. Obu nam tego brakowało. Patrzyliśmy sobie w oczy z taką pasją jak nigdy.
M – Już lepiej?
K – Tak. Mam niecny plan…
M – A jaki?
K – Zamknij oczy to się dowiesz.
Mati wykonał moje polecenie a ja zaczęłam całować go po szyi i zanim zauważył zostawiłam po sobie idealną malinkę na szyi. Dopiero gdy pojął co zrobiłam spojrzał na mnie z rozbawieniem.
M – Zaraz ci się odwdzięczę.
Nie protestowałam. Uwielbiałam czuć dotyk jego ust na wrażliwej skórze szyi. Cudowne uczucie. Po chwili miałam na sobie ślad jego obecności.
M – Wiesz co?
K – Co?
M – Kocham cię.
K – Ja ciebie też.
Wtuliłam się w jego tors. Tym razem zasnęłam i mogłam cieszyć się głębokim snem.
Gdy wstałam rano miejsce obok mnie było puste. Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Albi niespokojnie tłukła się o szybę akwarium, domagając się jedzenia. Zapaliłam jej światło i nakarmiłam. Żółwica uradowana pływała po akwarium i szukała krewetek, które jej dałam. Gdy już miałam się zbierać, żeby się ubrać do pokoju wkroczył narzeczony z tacą w rękach.
M – A gdzie się wybierasz? Śniadanko czeka.
K – A czym sobie na to zasłużyłam?
M – Wszystkim kochanie.
Chcąc nie chcąc wróciłam do łóżka i zabrałam się za śniadanie. Było wyśmienite, nigdy nie jadłam niczego tak dobrego. Najlepsze śniadanie w moim życiu. Po posiłku zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym.
K – Dziękuję.
M – Za co?
K – Za wszystko, wreszcie mam dla kogo żyć.
M – To ja powinienem ci dziękować, nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak ty.
K – Takie egzemplarze nie są produkowane masowo.
M – A szkoda.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez pół godziny. Z pomocą chłopaka wyszykowałam się i wyszłam przed dom. Black bawił się z Sarą a Misiek spokojnie spał w cieniu krzaków. Kiedy zagwizdałam momentalnie trójca znalazła się przy mnie. Każdego czworonoga wyprzytulałam i dałam ciastko. Sarcia poszła się napić, Misiek wrócił do spania a Black’ i mimo że mógł odejść siedział przede mną i bacznie się we mnie wpatrywał.  
K – Co się maleństwo stało?
Na to pytanie labek podbiegł do swojej budy, wziął piłkę w pysk i przyniósł ją mnie.
K – Teraz wszystko jasne. Ale coś za coś.
Na te słowa pupil zaczął się obracać wokół własnej osi, turlać się jednym słowem wykorzystywać wszystko czego go nauczyłam. Po kilku minutach niedanych prób Piecho w końcu nie wiedział co robić i szczeknął w moją stronę.
K – No i na to czekałam. Leć.
Rzuciłam mu piłkę za którą pomknął najszybciej jak mógł. Dzisiaj miał lepszy dzień – czasami było tak, że przez chorobę nie mógł wstać i piszczał z bólu.
Po godzinie zabawy Black był wyczerpany a ja postanowiłam wrócić do domu. Mimo tej radości, którą wszyscy widzieli byłam zdruzgotana śmiercią przyjaciela ale postanowiłam trochę poudawać, żeby innym nie udzielił się mój smutek.
Weszłam a raczej "zakuśtykałam” do domu i siadłam na ławeczce pod ścianą i zaczęłam zdejmować buty. Kiedy byłam gotowa i chciałam pójść do salonu pooglądać TV ktoś zapukał do drzwi. Mateusz poszedł sprawdzić kto przyszedł. Gdy wyjrzałam nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Za drzwiami stał…

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1415 słów i 7828 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik Yamaha

    Dzisiaj nie miałam czasu napisać następnej części. Jutro postaram się wyrobić

    18 paź 2014

  • Użytkownik Iza

    Opowiadaniem jestem po prostu zachwycona! Przeczytam te wszystkie rozdziały w niecałe 3h..
    Dziewczyno masz talent, te opowiadanie czyta się tak lekko, a strasznie wciąga i chce się przeczytać jak najszybciej kolejny rozdział..
    Uwielbiam je! :)
    Życzę weny co do następnego rozdziału i pozdrawiam! :*

    18 paź 2014

  • Użytkownik Yamaha

    Napiszę najszybciej jak tylko będę mogła

    17 paź 2014

  • Użytkownik Py64

    ... No i znowu w takim momencie...
    Jak jeden z poprzedników: Nie w takim momencie!!!

    17 paź 2014

  • Użytkownik PrPo2a

    Kiedy kolejny rozdział???

    17 paź 2014

  • Użytkownik sawicza

    Pewnie Hugo

    17 paź 2014

  • Użytkownik omomom

    Z ciekawości nie usne no ! ^^

    16 paź 2014

  • Użytkownik punkhead

    Nie w takim momencie!!!

    16 paź 2014