Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 17

Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 17Otworzyłam oczy i spojrzałam na telefon. Kurde zaspaliśmy. Zerwałam się na równe nogi budząc tym męża. Otworzył na chwilę oczy, pomruczał coś pod nosem tylko po to, żeby zaraz odwrócić się na drugi bok i znów zasnąć. Złapałam bieliznę w ręce i popędziłam do łazienki. Szybki prysznic i byłam gotowa. Jak na złość nie mogłam rozczesać włosów. Po męczarni związałam je w luźną kitkę. W drodze powrotnej obudziłam męża i złapałam pierwszą lepszą koszulkę. I tak będę musiała później się przebrać w skórę, więc to bez większego znaczenia. Woda się zagotowała. Zrobiłam dla siebie herbatę a dla Mateusza kawę. Nie było słychać jakiegokolwiek ruchu na piętrze. Wchodziłam co drugi schodek. Dalej spał. Wzięłam kołdrę w ręce i brutalnie zdarłam ją z męża.
K – Ruchy leniu! Zaspaliśmy!
M – Zaaaraaaaa.
Nie wytrzymałam. Po chwili Mati poczuł cios poduszką.
K – Nie zara tylko tera.  
M – Co to miało być?!  
K – Pobudka. Śniadanie na stole. Ja idę przypiąć torby do motocykli.  
Nie czekając na odpowiedź wyszłam trzaskając drzwiami. Ehh dzisiaj jakaś drażliwa jestem. Wszystko przez ten wyjazd. I ostatnio coś przy dole pleców mnie boli. Pokręciłam głową. Zarzuciłam sakwy na ramiona i poszłam do garażu. Po 10min wszystko było gotowe. Oparłam się o zadupek R1 i westchnęłam. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jakiejś nerwicy dostałam. Czas się pozbierać do kupy bo nie będę w stanie jechać. Nie wiem dlaczego ale z oczu zaczęły płynąć łzy. Cicho załkałam.  

[Oczami Mateusza]
Ehh co ona jest taka drażliwa… Może to przez cały ten stres spowodowany powrotem. Podniosłem się z łóżka i poszedłem doprowadzić się do porządku. Narzuciłem na siebie pierwsze lepsze ciuchy i zszedłem na dół. Śniadanie stało na stole. Posłodziłem herbatę i zabrałem się za jedzenie. Po skończonym posiłku włożyłem naczynia do zlewu i miałem je pozmywać ale usłyszałem coś w garażu. Podszedłem do drzwi. Kamila chyba płakała. Cicho wszedłem do środka. Ukochana siedziała na ziemi koło motocykla. Kolana przyciągnęła do siebie a głowę schowała w rękach. Usiadłem obok i przytuliłem ją. Gdy spojrzała na mnie serce rozpadło mi się z bólu. Nie chcę żeby kiedykolwiek płakała. Wziąłem ją na ręce, posadziłem sobie na kolanach i pocałowałem w czoło.
M – Ciiii spokojnie. Nie płacz już i powiedz co się stało.
K – Przepraszam za swoje zachowanie. Nie wiem co się ze mną dzieje.
M – Nic się nie stało skarbie. A teraz kończ płakać bo zacznę łaskotać.
K – Oki. Daj mi chwilę.
Otarła łzy i próbowała wstać. Przytrzymałem ją za rękę gdy chciała odejść. Spojrzała się na mnie zaskoczona. Kolejna łza spłynęła po jej nieskazitelnym policzku. Ten widok boli jak cholera. Stanąłem obok niej i starłem kciukiem łzę. Przyciągnąłem ukochaną do siebie i zamknąłem w ramionach. Chciałbym zawsze być tak blisko niej, czuć zapach jej włosów, skóry… Działa na mnie jak narkotyk, afrodyzjak. Uzależnia do granic możliwości i z tego nałogu nie chcę się leczyć.
Wyszliśmy z garażu. Posadziłem Kamilę na krześle w kuchni i zająłem się robieniem herbaty. Na pytanie czy cokolwiek zjadła pokręciła przecząco głową. Ehh znowu chce się bawić w anorektyczkę czy jak… Wiedziałem, że nie za fajnie teraz z jej poczuciem wartości. Dla polepszenia nastroju usmażyłem jej omlety. Na widok talerza na jej twarz mimowolnie wkradł się uśmiech.  
K – Czy ty chcesz żebym była gruba?
M – Przecież w domu jesz dwa razy tyle. Zmieścisz się w skórę, nie bój się.
K – Ale żebyś potem nie narzekał, że musisz robić mi strój kąpielowy z plandeki od żuka.
M – Jedz nie marudź. Bo usmażę drugie tyle.
Żona przewróciła oczami i zabrała się za jedzenie. Ja w tym czasie poszedłem doprowadzić kaski do porządku bo przypominają cmentarz i zniosłem cały ekwipunek na dół. Kamila była dopiero w połowie posiłku. Albo wczoraj mi się wydawało, albo wychudła przez ten miesiąc. Muszę ją przypilnować bo znowu stanie się szkieletorem, którego wiatr przewraca.

[Oczami Kamili]
Zjadłam (najpyszniejsze na świecie) śniadanie, umyłam naczynia i poszłam po kosmetyczkę, której miałam przygotowane rzeczy na przebranie. Mateusz dziwnie na mnie spojrzał i pokręcił głową z rozbawieniem. Przebrałam się w bieliznę sportową, doprowadziłam do porządku i poprawiłam warkocz. W tym zestawieniu wyszłam z łazienki. Gdy mąż się odwrócił myślałam, że huk jego szczęki uderzającej o podłogę wystraszy wszystkie zwierzęta w okolicy.  
K – No co?
M – Chcesz żebym cię do łóżka zawlókł zamiast jechać do domu?
K – Takie 50/50. Jak zasłużysz to dostaniesz co chcesz.
M – No ja myślę.
Odwróciłam się i zaczęłam zakładać kombinezon. Czułam jego wzrok na sobie. Gdy się zasuwałam postanowiłam wybudzić go z transu.
K – Co się tak gapisz? Idź się przebrać bo zaraz wyjeżdżamy.
Usłyszałam jak odchodzi. Wzięłam ostatnie rzeczy w ręce i spakowałam je do pustych kufrów. Otworzyłam bramę i wyprowadziłam motocykle przed dom.


_____________________________________
Wiem, że trochę krótsza niż ostatnia, ale chyba nie będziecie źli?

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 993 słów i 5341 znaków.

9 komentarzy

 
  • Lolunia

    Czekam i czekam I się doczekać nie mogę????

    19 cze 2016

  • Lovcia

    Będzie kolejna?

    17 cze 2016

  • Yamaha

    @Lovcia postaram się coś wrzucić w ten weekend

    17 cze 2016

  • Lovcia

    @Yamaha <3

    18 cze 2016

  • Lovcia

    Super. Kiedy kolejna Love<3

    8 cze 2016

  • Imperius

    Zajebiste!!!

    6 cze 2016

  • Misiaa14

    Boskie uwielbiam *-*

    5 cze 2016

  • malutka16

    Cudeńko :)

    5 cze 2016

  • Tosia12283

    Super ;)

    5 cze 2016

  • Ewcia:D

    Noooo nadrabiasz części ;) fantastyczna część ;)

    5 cze 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością:)

    5 cze 2016