Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 1

Uzależniona od adrenaliny 2 - rozdział 1Otworzyłam oczy. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Światło boleśnie raziło mnie w oczy. Wszędzie było biało. Zauważyłam postać, która się we mnie wpatrywała. Dopiero po kilkunastu sekundach moje oczy przyzwyczaiły się do otoczenia i wszystko zobaczyłam. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Nic z tego nie rozumiem, przecież powinnam być kompletnie gdzieś indziej, bardzo daleko stąd. Nie byłam na Niebieskich a w szpitalu. Byłam kompletnie zdezorientowana. Dlaczego? Czemu nie Niebieskie Autostrady a dalsze życie na ziemi? Nie mam pojęcia.  
Podniosłam się do pozycji siedzącej. Syknęłam z bólu. Na klatce piersiowej miałam ślady po reanimacji. Rozejrzałam się. Niedaleko mnie stał Hugo. Uśmiechnął się tylko i szepnął "Żegnaj.” Nim zareagowałam zniknął.  
M – Kamila? Co się dzieje? Kochanie spójrz na mnie.
Już nie wiedziałam co robić, więc posłusznie wykonałam jego polecenie. W jego zielonych oczach widziałam mieszaninę strachu i radości.
M – Czy to byłaś ty? Czy to ciebie widziałem kilka godzin temu jak mówiłaś mi, że mnie opuszczasz?
Nie odezwałam się, po prostu kiwnęłam głową. Między nami zapadła cisza. Nie wiem czy to było kilka czy kilkanaście minut ale ten czas ciągnął się w nieskończoność. Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam łzy spływające po policzkach Mateusza.
M – Dlaczego chciałaś mi to zrobić? Dlaczego chciałaś mnie zranić w najgorszy możliwy sposób?
K – Sam powiedziałeś, że to koniec, że mnie nienawidzisz. A mi nie da się wybaczyć tego co zrobiłam. Tego, że uwierzyłam, że to naprawdę ty wziąłeś mnie pod zastaw, że cię zdradziłam i to dwukrotnie, mając pierścionek na palcu. Straciłam całą wolę życia, nawet Black i moto nie mogły mnie powstrzymać.  
Nie wytrzymałam i wybuchnę łam płaczem. Po raz kolejny pokazałam jak bardzo nienormalna jestem. Tnę się, chciałam odejść i zostawić tych, których kocham tylko dlatego, że mi się tak uwidziało. Mateusz poczekał aż wystarczająco się uspokoję i poprosił, żebym opowiedziała mu wszystko od początku. Po pierwszych kilku, ciężko wypowiedzianych, zdaniach dostałam słowotoku. Mówiłam wszystko co się działo od dnia, w którym mnie porwano aż do momentu gdy wkroczyła policja. Po ponad godzinie skończyłam mówić. Aż było mi ciężko po tym oddychać. Wtedy na spokojnie wszystko przeanalizowałam. Nie czułam do Bruna tego samego co do Mateusza. To wszystko w ogóle nie powinno mieć miejsca. Zachowałam się jak dziwka. Zdradziłam tego, którego kochałam i kocham całym sercem bo inny zawrócił mi w głowie. Złamałam własne zasady. Czy coś takiego można wybaczyć? Oczywiście, że nie.
M – Kamila? Dlaczego nic nie mówisz.
K – A co mam powiedzieć? Zdradziłam cię, chciałam odejść z tego świata… przecież to jest niewybaczalne.  
M – Wszystko da się wybaczyć.
K – Co chcesz przez to powiedzieć?
M – Chciałbym ci dać drugą szansę, zacznijmy wszystko od nowa.
Niepewna spojrzałam w oczy tego, którego kocham. Mówi prawdę, czy żartuje tylko po to, żeby mnie dobić? Nie mam pojęcia.
K – Naprawdę?
M – Tak ale sądzę, że najlepiej będzie jak wyjedziemy na jakiś czas gdzieś razem, tylko we dwoje.
K – Dobrze ale gdzie?
M – Może po prostu weźmiemy namioty i pojedziemy w nasze miejsce?
K – Oki.
M – Ja już muszę iść ale niedługo wrócę. Odpoczywaj kochanie.
Mati pocałował mnie w czoło i wyszedł. Wtedy w drzwiach zobaczyłam brata i chłopaków z ekipy. Razem siedzieliśmy i rozmawialiśmy dopóki lekarz nie wygonił ich z oddziału, tłumacząc się końcem wizyt.

Kilka dni później…
Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Wieczorem jadę z Mateuszem pod namiot. Spędzimy tam co najmniej tydzień, więc muszę się jeszcze spakować i przygotować Tezię. Tak, dobrze słyszeliście. Jedziemy tam na motocyklach.  
Stałam przed budynkiem z wypisem i swoimi rzeczami w ręce. Czekałam aż Piotrek przyjedzie i zawiezie mnie do domu. Po chwili słyszę znajome brzmienie silnika Forda Mondeo ST200. Auto zatrzymuje się przede mną a ja bez zastanowienia schowałam torbę w bagażnika i wsiadłam do samochodu. Przytuliłam się do brata, chociaż bardziej próbowałam się przytulić bo on jak to on zaczął mnie szczypać po rękach żebym go puściła. No tak, znienawidzona młodsza siostra powróciła i będzie mu uprzykrzać życie. Kiedy odwróciłam się, żeby zapiąć pasy, zauważyłam paczkę leżącą na tylnim siedzeniu.
K – Co zamówiłeś?
P – Wydech, łańcuch i zębatki do Hondy.
K – A jaki ten wydech? Yoshimura? Akrapovic?
P – Tri-oval Yoshimura.
K – Mhmmm.
Myślami byłam już przy Cezi i tym jak będzie ją słychać z nowym tłumikiem. Coś mi się zdaje, że nigdy nie będę miała dość tego dźwięku.
P – Sprzedaję CBR’kę.
Te słowa w jednej chwili sprowadziły mnie na ziemię. Byłam w ciężkim szoku, że po tylu latach i tylu godzinach ciężkiej pracy chce sprzedać moto.
K – Po co? Przecież tak ciężko nad nią pracowałeś?
P – Chcę kupić 1000RR. Jutro jadę jedną oglądać.
K – Tak szybko?
P – Dzisiaj po południu ma przyjechać chętny na Hondę, więc czemu nie?
K – To w takim razie jaki sens ma kupienie nowych zębatek, łańcucha i wydechu?
P – Do nowego moto.
K – A skąd wiesz, że łańcuch będzie miał dobrą długość?
P – Bo już nieraz pracowałem przy tym motocyklu. Należy do jednego z klientów z serwisu.
K – No chyba, że tak.
Nasza rozmowa dalej ciągnęła się przy podobnych tematach. Po kilkunastu minutach zajechaliśmy na podwórko. Weszłam do domu i przywitałam się z rodzicami. Po krótkiej rozmowie poszłam na górę. Gdy tylko weszłam do pokoju usłyszałam znajome stukanie pazurów o podłogę. Po chwili Albi była przy moich nogach i próbowała się po nich wdrapać. Wzięłam ją na ręce, podrapałam po pstrym pyszczku i postawiłam z powrotem na ziemi.
Wyjęłam plecak z szafy i zaczęłam się pakować. Szczęście, że mam jeszcze małe kuferki do zapięcia na moto. Chodziłam po pokoju a za sobą słyszałam stukot oznaczający, że żółwica cały czas mi towarzyszy. A pomyśleć, że kiedyś była zdziczała… Jakieś pięć lat temu, kiedy dostałam ją w prezencie.
Gdy skończyłam się pakować wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki, żeby przyszykować się do wyjazdu. Po niecałej godzinie byłam gotowa. Założyłam buty i kombinezon. Rękawice i kask czekały na dole. Zgarnęłam bagaże i poszłam założyć je na TZR. Kiedy założyłam plecak i rękawice zobaczyłam Mateusza wjeżdżającego na podwórko. Zatrzymał się obok mnie i poczekał aż będę gotowa. Jego R1 była jeszcze bardziej obładowana niż Tezia. Po chwili ruszyliśmy w pamiętne, dla nas obojga, miejsce.

___________________________________________________
Oto nowa część historii Kamili i Mateusza. Jak podoba się wam kontynuacja?

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1270 słów i 7047 znaków.

10 komentarze

 
  • Gsuhgghs

    A kiedy dodasz

    21 kwi 2015

  • Yamaha

    Przepraszam was ale ostatnio trochę się w moim życiu dzieje i nie mam kiedy skończyć pisać rozdziału.

    12 kwi 2015

  • Gsuhgghs

    Kiedy dodasz

    10 kwi 2015

  • Paulinka :***

    No kochana kiedy następny rozdział ??

    4 kwi 2015

  • Paulinka :**

    Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu :) 2 raz czytam :*

    3 kwi 2015

  • Paulinka :**

    Super pisz dalej :* <3 :)

    1 kwi 2015

  • Gsuhgghs

    Kiedy kolejny rozdział

    1 kwi 2015

  • Fantasia

    Super! Pisz dalej :D życzę weny. :kiss:

    31 mar 2015

  • Hanka16

    "odgrzewany kotlet"  :jem:

    31 mar 2015

  • tralala

    Genialne  <3 bardzo mi się podoba

    31 mar 2015