To na Ciebie czekałem cz. 65

Jedno szarpnięcie za ramię wystarczyło, by Grzegorz wybudził się ze zbyt płytkiego snu. Przetarł twarz dłońmi i od razu skupił wzrok na twarzy Elizy, która pochylała się nad nim. Coś w jej oczach zaniepokoiło go.  

-Co jest? - zapytał zachrypniętym głosem.

Rozejrzał się niespokojnie po pokoju. Był środek dnia, a jemu udało się zasnąć, co było chwilowym wybawieniem, ale ten moment gdy granica między snem, a jawą zacierała się, był zbyt okrutny. Nie lubił go, bo w tej właśnie chwili docierały do niego wszystkie myśli, które na jakiś czas trzymały się na bezpieczną odległość.  

-Rozmawiałam z Wojtkiem - wypaliła nagle, by po chwili się zamilknąć.  

-Z kim?  

-Nieważne - machnęła ręką - musimy jechać do szpitala. Nikola miała wypadek.  

To jedno zdanie wystarczyło by wszystkie jego zmysły postawić w stan gotowości.  

-Jaki wypadek? O czym ty mówisz?  

-Sama nie wiele wiem. Była z mamą na dworcu, ktoś w nie wjechał.  

Na dźwięk tych słów serce boleśnie podskoczyło mu do gardła, a po chwili z ciężarem całego świata, spadło do samych stóp, szarpiąc i raniąc mu wnętrzności.

W głowie miał tylko jedno pytanie, ale nie miał odwagi powiedzieć tego na głos. Zacisnął usta w wąską linię i w oczach siostry próbował odnaleźć odpowiedź.

- Wiem tylko tyle, że obie zabrali do szpitala. Ratownicy nic więcej nie powiedzieli, prócz tego, żeby przyjechał ktoś z rodziny. Ja nie wiem co z jej ojcem, gdzie go szukać.. - mówiąc to nieporadnie machała dłońmi.  

-Który? - Zerwał się na równe nogi i w ekspresowym tempie chwycił za telefon i klucze. Kilka sekund później wkładał już buty przy wejściu.

-Co?  

-Który szpital?  

-Na Galla. Jadę z tobą.

Grzegorz nie mówiąc już nic wybiegł na klatkę schodową. Jeszcze miał siłę, bo adrenalina wypełniała mu żyły. Napędzał go strach, to on trzymał go w mentalnym pionie i nie pozwalał zwariować.  

Przez jego głowę co chwilę przelatywały dziesiątki różnych myśli, ale on odrzucał te wszystkie, które go niepokoiły. Trzymał się tylko tej jednej jedynej, ale aby mieć pewność musiał ją zobaczyć. Musiał przekonać się na własne oczy, że Nikola jest bezpieczna.  

***  

-Co ty do cholery zrobiłaś?! - głos Krzyśka odbijał się echem od ścian pokoju. Krążył w kółko, zaciskając dłonie na karku.  

Aneta nie zaszczyciła go ani jednym spojrzeniem. Wyminęła go szybko rzucając walizkę na łóżko.  

-Przypominam ci - wymierzyła w niego palcem, przybierając groźną minę - że ty byłeś tam ze mną. Jak pójdę na dno, to pociągnę też ciebie.  

-I co teraz? I co, do cholery teraz?! Przecież nie taki był plan.

-Jak to co? Nie widzisz? - wzruszyła ramionami, wskazując na walizkę, do której nawrzucane były ubrania, kosmetyki i najpotrzebniejsze rzeczy. - Ja się pakuje. Spadam stąd i tobie radzę to samo.  

Podczas gdy ona wróciła do zbierania swoich rzeczy, on nadal stał i wpatrywał się w jej gorączkowe ruchy. W chwili gdy poznał Nikolę, nie spodziewał się, że ta historia skończy się właśnie w taki sposób. Nie planowali tego. Mieli pozbyć się tylko jej matki, która jako jedyna znała całą prawdę. Tylko ona i nikt więcej miał nie ucierpieć, a na pewno nie Nikola. Czuł się skołowany, zupełnie nie wiedział co robić. Przypomniał sobie słowa Przemka, który uciął znajomość z nimi, ostrzegając go przed Anetą. Wtedy nie wierzył jego słowom, ale dziś, właśnie w tym momencie, zaczyna rozumieć ich sens. Nie mógł już tego odwrócić w żaden sposób. Nie mógł się zdobyć na ucieczkę, ale zostać tu gdzie był, też nie powinien.  

Z rozmyślań wyrwało go szarpnięcie za ramie. Aneta wcisnęła mu w dłoń drugą torbę i z szafy za jego plecami zaczęła wyjmować jego ubrania. - Naprawdę nie mamy czasu. Ruszaj się. Mam nadzieję, że ten twój wujek przechowa nas przez kilka dni, z dala od tego bajzlu.  

To go wyrwało z letargu. Kiwnął głową, upychając do torby rzeczy. Teraz już nie było czasu na analizowanie sytuacji, teraz musieli uciekać i to jak najszybciej.  

-Nie wiem kim jest ten gnojek, który się przy niej kręcił, ale czuję, że to on doprowadzi wszystkich do nas. Ale gdy gliny zapukają do naszych drzwi, nas już dawno tu nie będzie. - z uśmiechem zwycięzcy chwyciła go za szyję i mocno przyciągając do siebie, pocałowała.  

Przepełniała ją niezdrowa energia. Moment, w którym jej auto wjechało w dwie niczeho niespodziewające się kobiety, zapamięta do końca życia. A mina matki nieudolnie próbującej ochronić córkę, była warta wszelkich wyrzeczeń. Długo czekała na ten moment aby pozbyć się Nikoli, a teraz uciekając do innego kraju, miała nadzieję, że udało jej się to raz na zawsze.  

***  

Szpitalne korytarze ciągnęły się nieskończenie. Wszystkie wyglądały tak samo. Szereg jaskrawych lamp rażących po oczach, kremowo mdłe ściany i rząd zielonych krzesełek pod nimi. Co kilka metrów drzwi, jedne otwarte inne zamknięte. Grzegorz biegł ile sił w nogach, ale gdy dotarł do kolejnego rozwidlenia korytarzy, stanął zdezorientowany. Nie wiedział gdzie ma iść. Czuł się co raz bardziej zirytowany, bo wiedział, że już jest blisko, że za chwile może ją zobaczyć i przekonać się na własne oczy, że jego serce jest jeszcze zdolne do przejawów życia.  

-Tam! - Eliza machnęła ręką w przeciwnym kierunku, gdy w oddali zobaczyła kręcącego się pod zamkniętymi drzwiami, Wojtka.  

-Co z nią? Gdzie ona jest? - Grzesiek zatrzymał się przed wejściem na oddział i kręcąc się niespokojnie, spojrzał na Wojtka.  

Uderzyła go ta sytuacja, tak jakby dopiero zdał sobie sprawę z tego komu zadał to pytanie i kim był ten człowiek, który przez ostatnie tygodnie nie odstępował jego ukochanej kobiety na krok, a który teraz z przerażeniem w jasnoniebieskich oczach, wpatrywał się w niego.  

-Zabrali ją na badania. Trzeba czekać. - Wojtek odwrócił wzrok od mężczyzny, przenosząc go na Elizę, która do tej pory milczała.  

Dziewczyna czuła się niezręcznie, bo stała między dwoma bliskimi jej mężczyznami, których łączyły uczucia do jednej kobiety. Ale teraz nie to było ważne. Teraz chciała tylko usłyszeć, że Nikola nie ucierpiała mocno. Grzesiek nie zniósł by tego, gdyby coś jej się stało.  

Nie wiele myśląc podeszła do Wojtka i zamknęła go w objęciach. Zignorowała wzrok brata, który czuła na ciele. Wiedziała, że będzie musiała mu to wszystko wytłumaczyć, ale to później, najpierw chciała aby całe to zamieszanie już się skończyło.

Grzesiek nic z tego nie rozumiał. W ostatnim czasie działo się za dużo rzeczy, które gdzieś mu umknęły i dopiero teraz się o nich dowiadywał. O tym chłopaku wiedział już dawno od swoich przyjaciół, ale nie mógł zrozumieć co go łączy z Elizą. Sam nie wiedział czy chciał to teraz wiedzieć i jak zadać to pytanie, ale mimo to otworzył usta aby coś powiedzieć. Nie zrobił tego jednak bo w tej samej chwili szklane drzwi za jego plecami otworzyły się, a ze środka wyszedł starszy mężczyzna cały ubrany na biało.  

W tej właśnie chwili Grzesiek przypomniał sobie o istnieniu swojego serca, które mocno zabiło mu w piersi. Niemal boleśnie uderzając o żebra.  

-Co z nią? Panie doktorze co z Nikolą? - zapytał spoglądając na mężczyznę, ale ten zdezorientowany przenosił wzrok między nim, a Wojtkiem.

Wojtek zrozumiał o co tu chodzi. To jego lekarz widział jako pierwszego przy Nikoli, więc uznał, że to on jest jej partnerem. Bardzo chciałby aby tak było, ale spoglądając w oczy Grześka, widział to samo co w szarych tęczówkach Nikoli. Bezgraniczną miłość. Z tym się nie można było równać.  

-Któryś z panów jest mężem? - lekarz machnął ręką między nimi dwoma. - albo kimś z rodziny?  

Grzesiek nie mógł wydobyć z siebie słowa. Każda sekunda zwłoki była dla niego bólem nie do opisania. W środku krzyczał z nagromadzonych emocji, ale nie potrafił się zmusić aby wydobyć je na zewnątrz.  

-Narzeczonym. - Wojtek cicho odchrząknął, unikając wzroku tych bursztynowych tęczówek, które przeszywały go niemal na wskroś. - On jest narzeczonym. - wskazał ruchem głowy na oniemiałego z wrażenia Grześka, a sam cofnął się o krok.  

Grzesiek nie potrafił logicznie nazwać tego, co się z nim działo. W głowie panował mu jeden wielki chaos, ale mimo tego zamieszania dotarła do niego jedna ważna rzecz, której wcześniej nie wiedział, albo nie chciał wiedzieć, odsuwając ją na skraj świadomości.  

Wojtek był zakochany. Był zakochany w jego kobiecie. Zrozumiał to teraz, gdy w jego spojrzeniu, głosie, a nawet postawie można było dostrzec strach o tą kruchą istotę, która leżała teraz gdzieś za tymi szklanymi drzwiami.  

Nie zawładnęła nim zazdrość, że w jej życiu pojawił się ktoś inny, nie poczuł złości, że obcy facet jest przy niej non stop, nie poczuł strachu, że może mu ją odebrać. Jedyne co poczuł to bezsilność i żal. Żal za tym co ich łączyło, za tą miłością, która miała trwać i trwać, za tymi wspólnymi chwilami, za przyszłością, której nie było im dane, wspólnie przeżyć. I w końcu żal o swoją decyzję, do której został zmuszony. Nie chciał jej zostawiać, ale zostać z nią też nie mógł. A towarzysząca mu bezsilność, każdego dnia odzierała go sił, sprawiając, że stawał się co raz słabszy.

-Zapraszam pana - lekarz wskazał korytarz, z którego Grzegorz niedawno przyszedł - musimy porozmawiać.  

***  

Wojtek swoje zniecierpliwienie przeżywał w milczeniu. Krążył po korytarzu jak niespokojny tygrys w klatce. Nadal nie mógł uwierzyć w to co się stało. Został już przesłuchany przez policję. Ale ta rozmowa wzmogła tylko jego niepokój. W głowie niczym migawka flesha, raz po raz pojawiały się i znikały obrazy z przed kilku godzin. Zacisnął mocno powieki aby się ich pozbyć, ale to nic nie dało.

Bez względu na to czy miał zamknięte czy szeroko otwarte oczy, wciąż widział jej drobne ciało, bezwiednie leżące na ulicy.  
Temu wspomnieniu nieustannie towarzyszyło uczucie strachu. Ten nieznośny, obezwładniający go paraliż, który przez pierwsze sekundy trzymał go przyszpilonego do siedzenia w samochodzie, z którego wszystko widział.  

Bał się. Bał się, że z Nikolą jest źle. Gdy zabierało ją pogotowie była nieprzytomna. A teraz nie mógł zrobić nic, prócz czekania.

***
Grzegorz wpatrywał się w lekarza niewidzącym wzrokiem. Właśnie usłyszał to czego się najbardziej się obawiał.  

Wiadomość o ciąży Nikoli, wprawiła go w dwa maksymalnie skrajne uczucia. Z jednej strony dręczył go paniczny strach o nią i o to maleństwo, bo to właśnie ono mogło za to zapłacić najwyższą cenę, a z drugiej strony nie potrafił nie czuć tego rozlewającego się ciepła w sercu, gdy myślał o tym czego się dowiedział. Pod sercem jego kobiety, biło drugie małe serduszko. Ta świadomość zawsze rozczula człowieka. I od chwili gdy usłyszał te słowa, nie potrafił nie żałować tego, że tak piękna rzecz przytrafiła im się w tak potwornym czasie.

-Halo - zamrugał gdy lekarz pomachał mu po ręką przed oczami - dobrze się pan czuje?

-Tak.  

-Przykro mi. Nie mogliśmy nic zrobić. W wyniku uderzenia dostała krwotoku, a tutaj była potrzebna natychmiastowa pomoc. Wszystko się potoczyło szybko, zanim dojechała karetka.  

Grzesiek siedział nieruchomo, ze zgarbionymi plecami. Tylko taka pozycja pozwalała mu na nie odczuwanie bólu. Nie mówił nic, próbując przetrawić usłyszane słowa, które boleśnie wbijały mu się w serce, zadając ogrom bólu.  

-To cud, że panśka narzeczona nie ucierpiała bardziej. Ma tylko lekki wstrząs mózgu i małego krwiaka w płacie czołowym, złamane trzy żebra i liczne zadrapania, ale wszystko mamy pod kontrolą. Zostanie u nas kilka dni na obserwacji.  

Zanim zadał to pytanie, które go dręczyło, odchrząknął cicho.  

-Krwiaka? Będzie operowana?  

-Na razie nie. Jej stan jest stabilnym, więc możemy poczekać kilka dni. Jeśli nie wystąpią komplikacje, krwiak sam się wchłonie. Ale musi odpoczywać.  

Było jeszcze jedno pytanie, której go dręczyło. Wziął głęboki oddech i zapytałam cicho. - Czy... ona już wie?

-Nie. Gdy odzyskała przytomność była w szoku, zaczęła panikować. Nie mogliśmy jej uspokoić. Dostała leki uspokajające, po których zasnęła.

-Mogę ją zobaczyć?  

-Tak tak, oczywiście. Będzie potrzebowała tego aby ktoś przy mniej był, gdy się obudzi.

***

Wojtek nie polubił Grześka. To było oczywiste. Zależało mu na Nikoli do tego stopnia, że pozwolił sobie na wyobrażenie jak zajmuje miejsce u jej boku. Przez cały ten czas miał złudną nadzieję, że uda mu się pokonać demony przeszłości. Ślepo wierzył, że w końcu nadejdzie ten dzień, a dziecko innego mężczyzny, którego Nikola nosiła pod sercem, będzie ich łączyło, a nie dzieliło.  

Niestety, teraz patrząc na tego mężczyznę tracił resztki tej nadziei, choć bardzo nie chciał jej wypuścić.  

-Co mówią lekarze? - Eliza wstała z krzesła, gdy zobaczyła brata.

-Z Nikolą to tylko strasznie wyglądało. Wprawdzie ma wstrząs mózgu, złamane kilka żeber i jakieś zadrapania ale wyjdzie z tego. - w jego słowach wyraźnie słyszalna była ulga.  - Za to z jej mamą jest gorzej. Właśnie jest operowana.  

-Widzisz - Eliza podeszła do brata i cwyciła go w objęcia. - Mówiłam, że wszystko z nią dobrze.  

Grzesiek pozwolił to zrobić, pozwolił jej się przytulić ale nie potrafił tego odwzajemnić. Czuł za dużo sprzecznych emocji. A wiadomości o tym, że stracili dziecko, ale Nikola potrzebuje tylko kilku dni na to aby dojść do siebie, zdecydowanie należały do skrajności.  

Przez jedną krótką chwile wzrok obu mężczyzn skrzyżował się, że ponad głową Elizy. Myśleli o tym samym, ale żaden nie potrafił pokonać tej bariery utkanej z wymownego milczenia.  

Wojtek na sekundę zamknął oczy, a gdy ponownie uniósł powieki, przepełniony był nadzieją na to, że ten najgorszy sceneriusz się nie spęłnił.  

-A dziecko? - zapytał na wdechu, ignorując zaskoczony wzrok Elizy.  

Grzesiek nie był w stanie nic odpowiedzieć. Do oczu napłynęły mu łzy, a za gardło ścisnął go żal. Pokręcił przecząco głową, dając mu do zrozumienia, że dziecka nie dało się uratować.  

Eliza spoglądała to na jednego, to na drugiego. Szukała między nimi jakieś odpowiedzi, ale żaden z nich jej tego nie dał. Grzesiek wycofał się szybko, wchodząc do sali, w której leżała Nikola. Nie chciał z nikim rozmawiać.  
Teraz chciał tylko być obok niej i nie spuszczać z niej oczu ani na chwilę.  

***
Była piąta nad ranem, gdy Grzegorz z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w jej bladą twarz. Siedział przy jej łóżku od kilku godzin i nie wypuszczał jej drobnej dłoni ze swoich.  

Odszedł od jej łóżka tylko dwa razy. Raz aby dowiedzieć się co z Alicją, gdy jej operacja się skończyła, a drugi raz gdy Eliza przyniosła mu kawę, informując go przy tym, że zabiera Wojtka i wracają do domu.  

W między czasie odebrał kilkanaście telefonów i odpisał na dziesiątki wiadomości, w których przyjaciele pytali o stan zdrowia Nikoli. Lekarz pozwolił mu przy niej zostać, ale nikt więcej nie mógł jej jeszcze odwiedzać.

Ciszę, jaka panowała w sali, przerywało tylko regularne pikanie maszyn kontrolujących jej funkcje życiowe. Tylko fakt, że lekarz trzy razy zapewnił go o jej stabilnym stanie, a te wszystkie aparatury są tylko dla zwykłej kontroli, sprawił, że nie wariował na widok plątaniny tych kabli i rurek.  

Przez głowę przetaczały mu się setki myśli. Jedna po drugiej siała co raz większe  spustoszenie. Przez te kilka godzin poczuł tylko przedsmak bólu, ale wiedział, że cała reszta dopadnie go, gdy będzie musiał od niej odejść.

Szczupłe, chłodne palce zacisnęły się lekko na jego dłoni, co sprawiło, że serce szybciej mu zabiło, a on sam wyprostował się w oczekiwaniu tego, co miało za chwilę nastąpić.  

Kilka płytkich oddechów później, otworzyła oczy i wbiła wzrok w biały sufit, przyćmiony delikatnym światłem z lampki.  

Grzesiek nie chcąc jej wystraszyć, delikatnie przycisnął jej dłoń do swoich ust, ściągając na siebie jej uwagę. Odwróciła powoli głowę i wzrokiem bez wyrazu wpatrywała się w jego oczy, które płonęły żywymi emocjami.

-Nikola, skarbie. - szeptał, całując jej palce, każdy z osobna. - Jak się czujesz? Coś cię boli?  

Dziewczyna powoli podniosła rękę do głowy i dotknęła opatrunku. W jej oczach zaćmienie niewiedzy, ustępowało miejsca dezorientacji pomieszanej ze strachem.  

Grzesiek widział jak powoli zaczyna rozumieć gdzie się znajduje. Jak gorączkowo próbuje połączyć elementy układanki.  

-Szpital? Jestem w szpitalu. - jej głos zadrżał pod wpływem emocji. - Pamiętam ten samochód... Wjechał w nas. Gdzie mama? Co z nią? - zaczęła się kręcić na łóżku, gotowa z niego zejść i iść tam gdzie ją nogi poniosą.  

-Kochanie, spokojnie. - przytrzymał ją za ramiona - uspokój się proszę, zaraz wszystko ci opowiem. Tylko uspokój się.  

Dziewczyna złapała go za rękę, rozpaczliwie szukając nadziei.  

-Twoja mama miała operację, lekarze wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną. Ma złamany kręgosłup. - urwał nagle, bo doszedł do wniosku, że dalsze informacje nie pomogą jej się uspokoić. - Twój tata ma tu być niedługo.  

Jej szare oczy wypełniły się łzami. Wpatrywała się w niego w zupełnym milczeniu. A on wiedział, że trzymają jeszcze ten chaos w ramach względnego porządku, dopóki nie zapyta o dziecko.  

Wystarczy to jedno pytanie, aby po raz kolejny wszystko legło w gruzach.  
Pocałował ją w czoło, zaciskając mocno szczęki.  

Mimo zapachu środków dezynfekujących jakie w szpitalu były niemal namacalne, on nadal czuł delikatną woń jaśminu jakim pachniały jej włosy. To zawsze go uspokajało. Bo dawało mu poczucie dopełnienia i świadomości, że wszystko jest na swoim miejscu.  

Leżała przez chwilę zupełnie spokojnie, jakby leki, które jej podali jeszcze działały. Wiedziona mimowolnym ruchem, położyła dłoń na brzuchu, a wtedy ich oczy się spotkały.  

-Ale z dzieckiem wszystko dobrze, prawda? Wszystko jest w porządku?  

Wpatrywała się w niego, oczekując odpowiedzi.

-Przykro mi. - szepnął. - lekarze nie mogli nic zrobić.  

-Co to znaczy? - jej głos zaczynał był drżeć.  

-W wyniku wypadku dostałaś krwotoku, lekarzom nie udało się utrzymać ciąży. Tak bardzo mi przykro z tego powodu. - schował twarz w dłoniach, nie mogąc już dłużej powstrzymywać łez.  

Nikola odsunęła się od niego. Panika zaczęła przejmować nad nią kontrolę.  

-Nie! To nieprawda. To na pewno jakaś pomyłka. - odrzuciła kołdrę na bok i nerwowo zaczęła szarpać za rurkę od kroplówki.  

Grzesiek złapał ją za dłonie, próbując nawiązać z nią kontakt wzrokowy.  

-Kochanie wiem, że ci ciężko ale musisz być spokojna. Musisz teraz leżeć.  

-Ale to było nasze dziecko. - zwiesiła głowę na jego ramieniu i zaczęła cicho płakać.  

-Wiem. Wiem o tym. O niczym tak bardzo nie marzyłem jak o tym, aby założyć z tobą rodzinę. Ale to Wszystko tak bardzo się skomplikowało. Przerosło nas.  

-Nie kłam. - znów go odepchnęła. - Ty nie chciałeś tego dziecka. Nie chciałeś mnie!

Mimo tego, że jej słowa sprawiały mu ból, nadal ją kochał i nie pragnął  teraz niczego bardziej, jak spokoju dla niej, w którym mogłaby dojść do siebie.  

Panika i spokój zamieniały się miejscami, co chwilę strącając ją w nową przepaść ze skrajności. Raz go przyciągała, by zaraz odepchnąć. Raz kochała by zaraz szczerze nienawidzić. Ale on był cierpliwy. Choć serce pokruszyło mu się w drobny mak, trwał przy niej, cierpliwie znosząc wszystkie słowa i okskarżenia, ocierając łzy i dając poczucie bezpieczeństwa, takie na jakie pozwalały okoliczności.  

Na dłużej uspokoiła się dopiero wtedy gdy dostała kolejne leki. Wtedy usiadł obok niej na łóżku i obejmując ją, głaskał po ramieniu.  

Walczyła z opadającymi powiekami, co chwilę coś mówiąc. Trzymała go mocno za rękę dopóki jej oddech nie wyrównał się, a ona sama zapadła w sen.  

Sam nie wiedział ile czasu tak ją tulił. Trwał przy niej w ciszy, bo tego mu było trzeba. Bo to jej obecność trzymała go jeszcze przy zdrowych zmysłach. Wiedział, że kolejne zmartwienia przyjdą za kilka godzin, gdy Nikola znów otworzy oczy. Wtedy od nowa będą musieli walczyć o własne istnienie z demonami teraźniejszości.

18 komentarzy

 
  • ansik

    Warto było czekać najlepsze opowiadanie na świecie  
    :)

    13 wrz 2018

  • mariplosa

    No tak  powrót  Anetki i wiele się wyjaśniło...ufff..oby tylko  Niki i Grześ  dostali nową szansę na  bycie razem, w końcu  nie potrafią bez siebie żyć. A tą psychicznie chorą Anetę to do wariatkowa za kraty!!!! Piękna  część:) Pozdrawiam serdecznie:*

    25 sie 2018

  • Ola1

    A jednak wróciłaś. No cóż, było do przewidzenia.

    19 sie 2018

  • Nunulinkusiak

    Czytam tą część 3 raz  :cray:  
    Zreszta jak i każda, czekam z utęsknieniem.  :przytul:  :zakochany:  <3   :napalony:

    18 sie 2018

  • blondeme99

    Aneta to prawdziwy czarny charakter. Oby Nikoli i Grzegorzowi nie zabrakło sił na to wszystko. Razem tak naprawdę są siłą nie do przebicia

    14 sie 2018

  • Kiko

    Pisałaś również na Quku? Bo pamiętam początkowe rozdziały z tamtej strony.

    13 sie 2018

  • Sensi11

    @Kiko tak tak. pisałam ale później przeniosłam się gdzie indziej.

    15 sie 2018

  • Halusien

    Pod kolejnym wrażeniem! Współczucie, to to co w tej chwili czuję. Myślę, że dość nieszczęść ich spotkało! Utrata dziecka boli chyba najbardziej. Mam nadzieję, że matka Nicoli dojdzie do siebie i wyjawi tajemnicę poczęcia Nicoli i ten wyzuty z uczuć człowiek okaże się nie być jej ojcem! A zbrodniczej parze, Ani i Krzyśkowi, życzę jak najgorzej!

    13 sie 2018

  • Almach99

    Musze przyznac, potrafisz budowac napiecie niczym Sam Hitchcock. Doswiadczasz bohaterow do granic wytrzymalosci.  
    Biedna Nicola, stracila dziecko, matka moze nie przezyc I zabrac tajemnice poczecia Nicoli do grobu.
    Aneta - prawdziwy czarny charakter - msciwa, nieobliczalna psychopatka.  
    Grzes ma ciezkie zadanie. Nie do pozazdroszczenia.
    Czekam Na ciag dalszy 😃

    12 sie 2018

  • ~Miśka

    ❤️❤️❤️💔

    12 sie 2018

  • Wera

    Czekam na ciąg dalszy!!

    12 sie 2018

  • Wiktor

    Sensi jestem i ja.  Mam nadzieję że złapią tę chorą psychicznie parę.  Śliczna cześć

    9 sie 2018

  • Sensi11

    @Wiktor dziękuję! :) zastanawiałam się czy czytałeś...

    11 sie 2018

  • Julakula

    Kiedy kolejna część?

    6 sie 2018

  • zabka815

    Kochana fantastyczna część jeśli to słowo wystarczy na opisanie tego ile emocji dostarczasz za każdym razem  :przytul: . Cieszę się bardzo, że Nikoli nic nie jest jeśli można tak powiedzieć, bo utrata dziecka jest straszną rzeczą, ale cieszę się, że przeżyła. Teraz tylko ( mam nadzieję ) patrzeć jak w końcu tym dwojgu wyjdzie słońce i wszystko powoli zacznie się układać  :danss: Jeszcze jedna sprawa mam nadzieję, że ta wredna Aneta nie zdoła uciec i zapłaci za te wszystkie krzywdy jak najszybciej, które wyrządziła. Czekam oczywiście na dalsze losy bohaterów  :kiss:

    6 sie 2018

  • Sensi11

    @zabka815 mówią, że nic we wszechświecie nie jest zapomniane ani pominięte. Za wszystko trzeba zapłacić i wszystko będzie wynagrodzone.. Więc hmm Wszystko się okaże..

    Dziękuję 😍

    6 sie 2018

  • Gett

    No wreszcie jest, ile jeszcze będzie części?

    5 sie 2018

  • Convallaria

    Ciężko się to od kilku rozdziałów czyta. Dramat goni dramat. Lubię czytać to co piszesz i wciąż będę to robić tylko błagam niech coś pozytywnego się zacznie w końcu.

    5 sie 2018

  • volvo960t6r

    Cudowna część moja droga :)

    5 sie 2018

  • Sensi11

    @volvo960t6r dziękuję :D

    5 sie 2018

  • volvo960t6r

    @Sensi11 Proszę bardzo :D

    6 sie 2018

  • AnonimS

    Piętrzą się trudności , coraz więcej bólu i rozpaczy. Aneta mściwa do końca. Pozdrawiam

    5 sie 2018

  • Sensi11

    @AnonimS podobno już przed tym "lepszym czasem" bólu i cierpienia jest w ogromnych ilościach..

    5 sie 2018

  • Nunulinkusiak

    Świetna część.  :zakochany:  
    Czekam z utęsknieniem na dalsze losy
    Grzegorza I Nikoli.   :yahoo:

    5 sie 2018