To na Ciebie czekałem cz.25

Kiedy Grzegorz z Nikolą wyszli z biura, samochodu Anety już nie było na parkingu. Była zbyt zbulwersowana aby tu zostać, nadal oglądając ich uśmiechnięte twarze i nie mogąc bliżej podejść. Bo nie mogła, to znaczy teoretycznie mogła ale praktycznie nie chciała, bo nie miała żadnego planu. Postanowiła wrócić do domu i jeszcze raz na spokojnie przeanalizować całą sytuację a później obrać jakąś taktykę i przystąpić do działania. Dla niej cała ta sytuacja była na wagę złota, a najgorsze było to, że ona nienawidziła gdy ktoś ją odtrącał, a Grzesiek niewątpliwie to zrobił. Była zbyt ambitna aby poddać się przed metą i za bardzo zapatrzona w czubek własnego nosa aby przyznać się do porażki. A niczego nieświadomy Grzesiek cieszył się obecnością Nikoli w najmniejszym stopniu nie podejrzewając tego, że już niedługo nad jego głową zawisną ciemne chmury..
  
-Gdzie my w ogóle jedziemy? -zapytała Niki gdy byli już w aucie.  
-Wiesz gdzie jest Kryspinów?  
-Wiem. -kiwnęła głową.  
-Właśnie nad tym zalewem spędzimy dziś dzień, a przynajmniej jakąś jego część. Byłaś tam może kiedyś?
-Wiesz, że nigdy nie miałam okazji?  
-No to dzisiaj masz. -uśmiechnął się.  
-A na jaki temat ta twoja sesja jest?  
-Sprzęt wodny. Na rynku pojawił się nowy producent, to znaczy wiesz on nic nowego nie wymyślił, może jedynie ulepszył jakieś rzeczy, które już były ale chce się jakoś zareklamować wiec zażyczył sobie spot reklamowy, jakąś sesje. Coś dzięki czemu ludzie go zauważą i właśnie dlatego tu jesteśmy.-posłał jej uśmiech.
-No i dlatego zatrudnił do tego najlepszego fotografa. -uśmiechnęła się.  
-No nie przesadzajmy. -odwzajemnił jej uśmiech.  
-A co, może zaprzeczysz? Nie jesteś dobry w tym co robisz?  
-Dobry jestem, nie ukrywam. Ale czy najlepszy?-wzruszył ramionami.  
-Ja bym tak powiedziała, w końcu ciągle masz prace gdyby było inaczej, prawdopodobnie świadczyłoby to o twoim braku umiejętności. Ludzie zatrudniają cię do przeróżnych sesji, masz też zagraniczne zlecenia więc ja uważam, ze jesteś najlepszy.
-Skąd wiesz, że wyjeżdżam? -spojrzał na nią.  
-Kinga mi kiedyś mówiła.  
-A coś jeszcze ci mówiła? Na mój temat. -dodał szybko, chcąc bardziej sprecyzować swą wypowiedź. Spojrzał na nią, jej oczy tak samo jak i usta śmiały się ale jednak było widać, że nad czymś myśli, zastanawia się, rozważa co odpowiedzieć.
  
Przez krótką chwile poczuł strach, że przez jedno niewłaściwe pytanie ich spotkanie może stać się katorgą dla obojga ale już po chwili Nikola spokojnym głosem powiedziała:
-Nic, o czym musielibyśmy teraz rozmawiać. -Zrozumiał jej aluzje, czyli od Kingi też usłyszała kilka słów p r a w d y o nim. Zacisnął mocniej dłonie na kierownicy i spojrzał na drogę, przed sobą w oddali widział już zjazd na parking dla odwiedzających zalew. Przez moment zrobiło mu się przykro, a może głupio. Sam nie wiedział jak nazwać to co poczuł ale niewątpliwie nie było to nic przyjemnego. Dopiero teraz uświadomił sobie, że Nikola doskonale zdaje sobie sprawę z tego jakie on, życie prowadził wcześniej. Miał tylko nadzieje, że jest równie przekonana o tym, że ona nie jest jego kolejną zdobyczą. Zauważyła jego zmianę nastroju, zrobiło jej się go żal. Odkąd go poznała zdążyła się już nasłuchać jaki to on nie jest i jaki nie był, owszem nie były to najprzyjemniejsze rzeczy jakie usłyszała ale nie było to też tym, co bezwarunkowo kazało by jej zerwać z nim kontakt, choć niejednokrotnie przez te właśnie słowa dopadały ją wątpliwości i niezliczona ilość pytań, ale jednak nie potrafiła go ignorować. Nie chciała teraz o tym rozmawiać, choć była przekonana, że kiedyś go o to zapyta i będzie chciała poznać odpowiedź, jeśli on sam wcześniej tego nie powie ale nie teraz, nie w tym momencie. Spojrzała na niego i nagle z całego serca zapragnęła zobaczyć uśmiech na jego twarzy, chciała aby wpatrywał się w nią i po prostu był sobą. Sobą, takim jakiego go poznała..
  
-Studiowałeś na krakowskim ASP? -Grzesiek drgnął na dźwięk jej głosu. Zrozumiał cel jej pytania i był jej za to niezmiernie wdzięczny. Spojrzał na nią przelotnie zjeżdżając na parking.
-Nie, studiowałem w Londynie.  
-To widzę, że poważnie Grzegorz. -uśmiechnęła się, wpatrując się w niego tymi szarymi oczyma i nie odwróciła głowy ani na sekundę nawet wtedy gdy już zaparkował. Chciała aby na nią spojrzał. Aby zobaczył, że ona nadal ma dobry humor i ani trochę nie żałuje, że się z nim spotkała. Grzesiek w końcu odwrócił głowę i zatopił się w jej czułym spojrzeniu. Uśmiechnął się i poczuł ulgę.
-Tak wyszło. W zasadzie to nie. -roześmiał się.-zawsze chciałem studiować w Londynie. Dlatego gdy tylko zdałem maturę od razu złożyłem papiery na uczelnie modląc się aby mnie przyjęli. Na tamten czas to było moje największe marzenie.
  
Dziewczyna z wielką uwagą wysłuchała jego słów i oboje już nic nie mówiąc wysiedli z auta choć nie ukrywała, że chciałaby poznać jego marzenia...
Chwile po tym, po raz kolejny została pochłonięta przez otaczający ją widok. Nim zrobiła kilka kroków, rozejrzała się dookoła. Przed sobą miała krajobraz niczym z najlepszego katalogu z biura podróży. Zalew, którego tafla wody mieniła się ciemnym granatem, szarością i połyskującym w słonecznych promieniach srebrem, rozciągał się przez całą długość szosy, jaką z tego miejsca było widać, plaża usypana była ze złocistego piasku, a daleko za wodą rosły drzewa, które w dzisiejszą pogodę zlewały się z horyzontem, tworząc zapierający dech w piersiach obraz.
-Plaża nie jest zamknięta na waszą sesję? -zapytała wskazując głową w kierunku kilku osób, które siedziały na wychodzącym w głąb wody pomoście i obserwowały poczynania swoich znajomych wygłupiających się w wodzie. Wprawdzie nie było jeszcze tłoczno bo ta wspomniana przed chwilą grupka młodzieży, nie robiła tłumów ale oczywiste było, że już z dnia na dzień to się zmieni.
-Nie, my nie zajmiemy całej plaży, tylko ten kawałek gdzie jest odgrodzone, widzisz? -wskazał taśmę, która lekko drgała na wietrze.
-Całej nie, ale pół tak. -zaśmiała się.  
-No gdzieś musimy się z tym rozłożyć. -powiedział otwierając bagażnik, z którego wyjął aparat.
-A kto jeszcze będzie? -patrzyła na niego i w duchu podziwiała jego skupienie gdy sprawdzał ustawienia w aparacie.
-No oczywiście modelka, stylista, wizażystka. Wiesz zawsze ci sami. Uśmiech. -powiedział nagle, kierując obiektyw w jej stronę, dziewczyna zdążyła tylko podnieść oczy nim rozbłysł flesz i usłyszała szybki dźwięk migawki.
-No tak. Idziemy na plażę? Bo chyba jeszcze nikogo nie ma?  
-Jeszcze chwila -spojrzał na zegarek - i zaczną się zjeżdżać. Ale możemy iść. -uśmiechnął się do niej, znów kładąc rękę na jej odsłoniętym ramieniu. Choć na słońcu nie stała zbyt długo jej skóra była już gorąca od wysokiej temperatury, przesunął po niej palcami, nie mogąc się nacieszyć jej gładkością, z błogim uśmiechem na twarzy zrobił to jeszcze raz. Kiedy zeszli na plażę postanowili wejść do wody, która pod wpływem powiewu wiatru i ruchu łódek znajdujących się na niej, tworzyła maleńkie przypływy. Nikola pierwsza przeszła po mokrym piasku, zostawiając za sobą ślady swoich zgrabnych kobiecych stóp. Grzesiek poszedł w ślad za nią. Obejrzał się za siebie spoglądając na piach, uśmiechnął się na ten widok i sam nie wiedział dlaczego ale postanowił to zapisać na fotografii. Kiedy to zrobił, zawiesił sobie aparat na szyi i tak po prostu bez żadnego ostrzeżenia pocałował Nikolę, nie dając jej możliwości odsunięcia się. Dziewczyna tylko w pierwszej chwili, nie wiedząc co się dzieje zawahała się ale bardzo szybko odnalazła przyjemność w ich pocałunku i jeszcze trochę onieśmielona uniosła dłoń dotykając jego policzka i przestając jednocześnie bronić się przed jego czułością.
-Za co to było? -zapytała.  
-Za te ślady, zobacz jak to uroczo wygląda. -wskazał na piach. Dziewczyna spojrzała we wskazanym kierunku, potem na niego i znów na odbicia ich stóp. On faktycznie miał rację, w tym obrazku było coś ckliwego ale nigdy nie sądziła, że mężczyzna pokroju Grzegorza może dostrzegać takie drobiazgi. Uśmiechnęła się i w przypływie radości wspięła się na palce i złożyła na jego ustach szybki pocałunek. Był on nie mniej tym zaskoczony niż ona. Odsunęła się z uśmiechem na twarzy i ostatni raz spoglądając na niego zaczęła biec przed siebie ochlapując go przy tym wodą. A on patrzył na nią i widział jak jej długie, idealnie proste włosy rozwiewa wiatr, jak jej stopy co chwilę zanurzają się w złocistym piasku a woda delikatnymi falami zmywa jej ślady. Instynktownie chwycił aparat i zrobił kilka zdjęć tej uciekającej piękności, po czym sam za nią ruszył. Gdy był już blisko, chwycił ją w pół i podniósł z ziemi obracając dookoła, teraz to on był zaplątany w jej włosy, wciągnął powietrze i poczuł delikatny zapach jaśminu. Zrobił to jeszcze raz, wtulając jednocześnie twarz w zagłębienie jej szyi, chciał się nauczyć na pamięć jej zapachu, każdego jej szczegółu. Śmiali się, rozmawiali, uciekali od siebie tylko po to by zaraz do siebie wrócić, chlapali wodą jak małe dzieci i po prostu byli szczęśliwi.
-Chodź, odpoczniemy chwilę. -wziął ją za rękę i poprowadził w głąb plaży. Nikola splotła palce z jego palcami obserwując jego reakcję, uśmiechnął się do niej. Przyjrzała mu się uważnie, miał przemoczoną koszulkę, zmierzwione włosy i roziskrzone oczy, uwielbiała go takiego, uwielbiała mieć tą świadomość, że te piękne bursztynowe oczy są wpatrzone tylko w nią..
-Wybierz sobie jakieś miejsce a ja zaraz wrócę. -powiedział zostawiając ją samą by na chwilę wrócić do samochodu. Dziewczyna domyśliła się, że to miejsce ma być odpowiednie do rozłożenia koca, rozejrzała się i podeszła kilka metrów dalej, gdzie znalazła ocieniony fragment złocistego piasku, stanęła tam i odwróciła się w stronę Grześka, który szedł już do niej w jednym ręku trzymając koc a w drugim koszyk jak się domyśliła z jedzeniem. Uśmiechnęła się na ten widok, nie spodziewała się czegoś takiego po nim.
-Tu chcesz siedzieć? -zapytał stając przed nią.  
-Tak. -odparła radośnie.  
-Więc proszę bardzo. -uniósł lekko ręce do góry. -pomyślałem, że na pewno zgłodniejesz.
-Zaskoczyłeś mnie. -kiwnęła głową z uznaniem patrząc jak Grzegorz przygotowuje dla nich miejsce.
-Mam plusa? -mrugnął do niej zawadiacko.  
-Masz plusa. -przyznała.  
-Za ile będzie nagroda?  
-Tego jeszcze nie przemyślałam o ile oczywiście w ogóle będzie jakaś nagroda.  
-A już myślałem. -pokręcił głową udając zmartwienie. -Proszę, siadaj. Gdy zajęli miejsca Grzesiek zabrał się do rozpakowywania pyszności, które przygotował.
-Niestety nie wiedziałem co lubisz więc masz tu kilka rodzajów kanapek, jakieś owoce, słodka bułka też jest, mam nadzieję, że wybierzesz coś dla siebie a jak nie, to powiedz to ci pizze zamówię.
-Spokojnie, ja nie jestem takim niejadkiem. -uśmiechnęła się. -na pewno coś dla siebie znajdę. Tak się napracowałeś.
-Chciałem, żeby było ci miło. W sumie właśnie nie wiedziałem czy lubisz takie pikniki więc poszedłem na żywioł i zaryzykowałem.
-No i ci się udało bo ja uwielbiam takie rzeczy.  
-Zapamiętam na przyszłość. -zatrzymał dłużej na niej wzrok. - Chcesz kawy?  
-Nie, wolę coś zimnego.  
-To proszę sok. -uśmiechnął się podając jej szklankę wypełnioną pomarańczowym płynem.
-O chyba ktoś jedzie. -wskazała na auto, które miało na drzwiach logo krakowskiej agencji reklamowej.
-Faktycznie. -pokiwał głową. -więc chyba będę musiał cię zostawić na troszkę, ale najpierw chodź ze mną, poznasz moich współpracowników, no chyba że nie chcesz.
-Czemu? Z chęcią ich poznam.  

Idąc blisko siebie, tak blisko, że momentami stykali się ramionami poszli na parking, gdy przybyła przed chwilą reszta zorientowała się że ich kolega z pracy, nie jest sam, nie potrafili ukryć zaskoczenia bo zawsze odkąd pamiętają na sesje przyjeżdżał sam, pomijając oczywiście jego asystentkę, którą wszyscy znają. Zresztą choć do tej pory wszystkim obił się mniej lub bardziej ciekawy fragment streszczający jego bujne życie towarzyskie i zamiłowanie do niezobowiązujących znajomości, nikt nigdy nie widział go z żadną kobietą. Ostatecznie bez żadnego problemu i komentarzy, bo znali Grześka i wiedzieli, że jego życiem nie należy się zbytnio interesować, zaakceptowali fakt, że dziś będą mieli obserwatora, choć mimo to nie szczędzili jej ukradkowych spojrzeń, rzucanych w całkowitym milczeniu. Grzegorz przedstawił ją, udając, że nie dostrzega tych ciekawskich spojrzeń, jego nie obchodziło to nawet w najmniejszym stopniu i miał nadzieje, że Nikola również nie będzie czuła się tym skrępowana.
Zanim przyjechała modelka wszyscy mieli jeszcze chwilę na rozmowę i na przygotowanie się do pracy. A oni wrócili do biwakowania, dopijając swoją kawę powiedział:
-W sumie źle zrobiłem.  
-Ale co?  
-Mogłem ci wcześniej powiedzieć gdzie jedziemy to mogłabyś sobie wziąć strój kąpielowy, może zechciałabyś się wykąpać albo poopalać.
-Innym razem też mogę. Lato dopiero przed nami.  
-No tak, w sumie masz rację. -uśmiechnął się.  
-Chyba musisz już iść. -powiedziała gdy zorientowała się, że wszyscy im się przyglądają. Grzesiek idąc jej śladem, odwrócił się i zobaczył wlepione w siebie kilka par oczu.
-No chyba. -westchnął. -ale nie martw się, niedługo do ciebie wrócę. -posłał jej uśmiech i nim wstał pochylił się nad nią szybko i pocałował ją w czoło. Nie obchodziło go w ogóle to, że wszyscy się na nich gapią i że za pewne z wrażenia wstrzymali aż oddech, teraz było ważne tylko to, że ona tu jest i nic poza tym. A że ludzie będą gadać? To co? Niech gadają...
  
Nikola z zafascynowaniem przyglądała się temu co działo się na plaży. Praca Grzegorza pochłonęła ją w całości. Gdy dopiła sok, podeszła bliżej do jego znajomych, a w zasadzie chwilowo bezrobotna była tylko wizażystka, i miała nadzieję rozpocząć z nią luźną rozmowę, tak po prostu o niczym, aby tylko nie stać w niezręcznym milczeniu. Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, Ewa była miła, chętnie wymieniała z Nikolą swoje spostrzeżenia i uwagi co do sesji, swojej pracy i współpracy z Grzegorzem, była ciekawa czym zajmuje się Nikola, jak jej idzie na studiach, czym się interesuje. Wszystko co by składało się na niezobowiązującą rozmowę ale nie była wścibska i nie zadała żadnego z pytań, które można by było nazwać niewłaściwym. Czas płynął dość szybko, a ona ani trochę nie była znudzona patrząc na Grześka, który sprawnie operował aparatem w swoich dłoniach.
-Mam nadzieje, że się nie nudzisz? -zapytał podchodząc do dziewczyn, gdy zrobił kilkuminutową przerwę.
-Oczywiście, że nie. Rozmawiamy sobie z Ewą. -obie dziewczyny uśmiechnęły się do niego.
-No to dobrze. Ewa poprawisz nam modelkę?  
-Jasne, jasne.  
-Już ostatni raz. Za piętnaście minut kończymy.  
-Okej Grzegorz, mi się nie spieszy. A tak swoją drogą, już wiem do kogo mogę chodzić na masaż po takiej męczącej pracy z tobą. -mrugnęła do Nikoli. -Nie chwaliłeś się, że twoja dziewczyna jest masażystką.
Grzesiek w pierwszej chwili nie wiedział czy dobrze usłyszał. Był nieco zmieszany, słysząc określenie o Nikoli, że jest jego dziewczyną, spojrzał na nie niepewnie i już po chwili można było dostrzec błysk radości w jego bursztynowych oczach. W sumie można było spokojnie obstawiać to, że wszyscy wezmą ich za parę ale jednak on nie dopuszczał do siebie takiej myśli.
-No bo nie jest. Ona studiuje fizjoterapię.  
-To ty nie wiesz co ona studiuje? -zaśmiała się.  
-Ej no wiem. -bronił się, szukając poparcia w szarych oczach. -zawsze myślałem, że fizjoterapia to bardziej te wszystkie zabiegi niż sam masaż.
-Fizjoterapia to wszystko razem wzięte. -Nikola wybawiła go z opresji z uśmiechem na ustach.
-Oj Grzegorz Grzegorz. -dziewczyny zaczęły się śmiać. A on po raz kolejny nie potrafił dobrać odpowiednich słów aby opisać to jak się czuł, będąc w jej pobliżu.
  
Po skończonej sesji, gdy zostali już sami, nadal byli nad zalewem. Leżeli swobodnie na kocu obserwując jak zawieszone, nisko nad horyzontem słońce kąpie całe otoczenie w różowo pomarańczowej poświacie, wiatr był łagodniejszy i cieplejszy niż za dnia, delikatnie smagając ich twarze. Grzegorz karmił ją winogronem gdy jako jedyni na plaży obserwowali, jak lustro wody tworzy idealne odbicie otoczenia.
-Pięknie tu. -szepnęła w końcu. Wokół nich panowała pozorna cisza, która tworzona była ze stłumionych odgłosów miasta, dobiegających z oddali, z cichego szumu wiatru i wody, ze śpiewu ptaków, z krzyków dzieci bawiących się gdzieś po drugiej stronie.
-Dlatego chciałem abyś tu ze mną była. -szepnął siadając obok niej.  
-Mi osobiście bardzo się tu podoba ale trochę byłam zaskoczona, że właśnie tu organizujecie sesje, przecież mogliście wybrać większy zalew, bardziej znany albo choćby morze.
-Miejsce to był wybór producenta, on szukał agencji reklamowej, nasza się zgłosiła, wygrała przetarg i dlatego tu wszystko było. Zazwyczaj klienci proszą o pomoc w dobraniu odpowiedniego miejsca, a ten był już zdecydowany.
-W sumie to chyba lepiej dla was, że nie był marudny.  
-W pewnym sensie tak.  

Podniósł głowę i ich spojrzenia się spotkały, trwali tak w milczeniu pozwalając aby kąciki ich ust lekko drgały. Oboje lubili te chwile, które sprawiały, że wszystko wokół wydawało się magiczne, niczym malowane kolorowymi kredkami. Przechyliła bardziej głowę, pozwalając aby włosy zsunęły się jej z ramienia. Usta co raz bardziej się śmiały a oczy przeszywały go na wskroś.
-Nie zaprzeczyłeś dziś jak Ewa powiedziała, że jestem twoją dziewczyną.  
-Pewnie chciałabyś wiedzieć dlaczego tego nie zrobiłem. -stwierdził delikatnie szturchając ją w ramie. A ona ani nie zaprzeczyła ani nie potwierdziła tylko zaśmiała się spoglądając mu w oczy. -Prawdę mówiąc wtedy nie myślałem o tym dlaczego to robię, tylko to zrobiłem tak po prostu, ale teraz jak o tym myślę to dochodzę do wniosku, że to jest tylko z korzyścią dla ciebie.
-Dla mnie? -spytała nie do końca pewna czy rozumie sens jego słów.  
-Tak. Gdybym zaprzeczył wtedy wszyscy by usłyszeli jasno i wyraźnie, że nie jesteśmy razem a wtedy mieli by wodę na młyn, że jesteś kolejną dziewczyną z doskoku, że jesteś tylko po to abym mógł się z tobą zabawić i nic więcej. Uwierz to odbiłoby się na tobie, a tego nie chcę. I tak wszyscy przyglądali się na ciebie z pytaniem w oczach, co na pewno zauważyłaś. -zaśmiał się. -a tak gdy nie zaprzeczyłem temu jednoznacznie, zdaje sobie sprawę z tego, że wprawiłem ich w niemały szok ale mam nadzieje, że tym samym uchroniłem ciebie od zbędnych komentarzy. -na dźwięk tych słów poczuła przyjemne ciepło. -Mam nadzieję, że nie jesteś za to zła, bo prawda jest inna.
-Ale nikt nie wie jaka jest prawda. -tymi słowami dodała mu otuchy.  
-Więc nie jesteś zła?  
-A czy twoim zdaniem mam powód?  
-No nie wiem -wzruszył ramionami. -mam nadzieje, że nie. A jak jest? -szepnął.  
-Coś cię męczy. -stwierdziła równie cicho jak on przed chwilą.  
-Mnie? -zapytał próbując uniknąć jej wzroku ale ona była nieugięta. Przyglądała mu się, cierpliwie wyczekując na odpowiedź.
-Co masz na myśli?  
-Wiesz co. -westchnął ciężko, pewnie że wiedział. Oboje wiedzieli. -Powiedz to. -ponagliła go szeptem.
-Boje się. -nim wypowiedział te słowa przetarł dłońmi twarz. -Wiem, może dla kogoś, może dla ciebie mój strach jest idiotyczny, irracjonalny ale.. -nie dokończył bo przerwała mu z wesołym śmiechem. Nim się odezwała zastanowiła się chwile czy powinna ale szybko doszła do wniosku, że mała uszczypliwość z jej strony nikomu nie wyrządzi krzywdy, a poza tym jakby się przyjrzeć temu dokładnie to nie do końca była to taka kąśliwa uwaga.
-Nie, Grzegorz twój strach wcale nie jest irracjonalny. -zamilkła na chwile, wyczekując jego reakcji, a on w pierwszej sekundzie wstrzymał oddech czując jak z nerwów napinają mu się mięśnie ale zaraz potem nadeszła druga i trzecia sekunda w których odnalazł jej oczy, które śmiały się choć twarz była poważna.
-Dzięki. -uśmiechnął się i pokręcił głową. -Aż za takiego palanta mnie masz?  
Rozśmieszyły ją jego słowa.  
-Tego nie powiedziałam. -znów spojrzał w jej szare tęczówki, ujrzał tam niezliczone pokłady spokoju i pewności, takiej cholernej pewności, nie do zniszczenia, takiej której jemu, właśnie teraz jak nigdy dotąd, zabrakło. Chciał coś powiedzieć ale pogubił myśli, nie potrafił sklecić porządnego zdania z tych wszystkich słów, które kłębiły mu się w głowie. Patrzył na nią i czuł się kompletnie wytrącony z równowagi, poczuł suchość w ustach, tłukące się serce i jeszcze do tego drżały mu ręce. Zacisnął je w pięści, wziął głęboki wdech i jeszcze raz spojrzał na nią. Mimo jego nadziei, ten stan nie minął. Czuł się jak ryba bez wody, patrzył na nią i nie potrafił wydobyć z siebie żadnego słowa.
Nikola od razu zauważyła to jak bardzo chciał jej coś powiedzieć, już kilka razy próbował ale nigdy mu się to nie udało. Dla niej było to nawet urocze, nigdy nie sądziła, że zobaczy Grzegorza w takim stanie emocjonalnego rozbicia. A on po raz kolejny odwrócił się w jej stronę, otworzył usta i wtedy powiedział:
-Muszę zapalić. Cholera. -dotknął kieszeni w spodniach w poszukiwaniu paczki papierosów. Teraz był jeszcze bardziej zdenerwowany. A ona wykorzystała to najlepiej jak umiała, uznała że teraz jest odpowiednią pora na jej mały kroczek.
-Nie musisz. -gdy nie spojrzał na nią, chwyciła jego twarz w dłonie i delikatnie zmusiła go by spojrzał na nią, gdy już to zrobił, powtórzyła- nie musisz, słyszysz? -zapytała ale nie dała mu możliwości na odpowiedź, bo od razu się pochyliła w jego stronę i przymykając oczy pozwoliła aby ich wargi się dotknęły. Gdy znów poczuła jego smak, jej żołądek ścisnął się z pożądania, które kumulowało się w nich od tego pierwszego dnia, od tej chwili gdy ich oczy się spotkały. Odsunęła się dosłownie na kilka milimetrów aby móc ujrzeć jego oczy. W życiu nie widziała piękniejszego spojrzenia, ostatnie promienie świeciły wprost na jego twarz, sprawiając, że bursztynowe tęczówki mieniły się milionem drobinek, zmieniając swój kolor na środku źrenicy. Ta chwila dla nich była niczym slajd filmu odtwarzany w zwolnionym tempie. Wydawało im się, że świat zadrżał gdy ich usta ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku.
  

Dla Grześka to było coś w rodzaju antidotum i choć brew pozorom jego serce nie zwolniło ani na chwile, to czuł się teraz spokojniejszy. Dotknął jej twarzy najpierw delikatnie samymi drżącymi opuszkami, później nieśmiało przesuwał palce po jej policzkach, błądził po jej skórze niczym niewidomy po książce napisanej w języku Braille'a, aż do momentu gdy całą dłoń wplątał w jej pachnące włosy. Teraz ich serca biły już jednym rytmem. Języki tańczyły w ten sam takt, a dłonie nawzajem uczyły się kolejnych szczegółów ich ciał.
Grzegorz długo błądził ustami po jej twarzy. Całował jej czoło, brwi, powieki najdelikatniej jak umiał, mamy nosek milimetr po milimetrze schodząc na policzki by dostać się do kącików jej ust a później znów spragnione wargi nakarmić pocałunkami...
  
-Jesteś cudowna, a ja naprawdę się boję. -powiedział jednym tchem. Był zaskoczony gdy uświadomił sobie, że całe to zdenerwowanie, ciążące mu na umyśle niczym topielcowi kamień u szyi, znikło bez śladu istnienia. Patrzył na nią i miał jasność w głowie, doskonale wiedział co chce powiedzieć.
-Boje się, tego, że cię stracę, że znikniesz, że odejdziesz bo stwierdzisz, że nie jestem ciebie wart, że nie zasługuję na ciebie. Ja jestem doskonale o tym przekonany, wiem, że tak jest, że nie zasługuje na takiego anioła jakim jesteś ale ta myśl, że mógłbym cię stracić choć tak naprawdę nawet nie mam, przeraża mnie. Boje się, że będziesz zbyt ostrożna i mając na uwadze przestrogi jakie na pewno dostawałaś przede mną, nie pozwolisz mi się do siebie więcej zbliżyć. A tego bym nie zniósł. Nie wiem co mógłbym jeszcze dodać aby udowodnić ci, że nie masz powodu do obaw, ale chciałbym abyś mi wierzyła, abyś miała tę pewność, że cię nie skrzywdze, że nie jesteś moją zabawką. Chcę po prostu abyś była mnie pewna...
  
Nikola patrzyła na niego przez chwile nim zdobyła się na równie szczerą odpowiedź.
-Nie ukrywam, że ja też mam obawy. Też boje się, tego że cała ta magia pryśnie i okaże się, że to wszystko prowadziło tylko do jednego, że to była tylko twoja głupia gierka. Grzegorz ja nie wiem czy moje słowa nie są zbyt poważne, czy nie mają zbyt wielkiej siły, czy cię nie przerażają ale chciałabym abyś wiedział, że ja doskonale zdaje sobie sprawę z tego jakie życie prowadziłeś zanim pojawiłam się ja, mimo to że mieszka we mnie lęk, momentami paraliżujący mnie chciałabym abyś wiedział, że wbrew wszystkim, że wbrew całemu światu a może i nawet samej sobie, ufam ci..
-Nie mogłem usłyszeć nic przyjemniejszego. -uśmiechnął się do niej, delikatnie kciukiem głaszcząc jej usta.
  
Godzinę później wciąż byli razem, tyle że teraz spacerowali wzdłuż brzegu, pozwalając by powoli z każdym kolejnym krokiem spowijała ich ciemność, przesączona zapachem nocy.
-Gdy rozmawialiśmy o twoich studiach, powiedziałeś, że wtedy gdy zdawałeś maturę, twoim największym marzeniem było studiować w Londynie. A teraz? O czym teraz marzysz? -pomimo panującego półmroku bez problemu odnalazł jej spojrzenie gdy dobiegły go jej słowa, nie ukrywał że poczuł się zbity z tropu i znów nie wiedział jak ubrać w słowa swoje myśli.
-Wiesz, z każdym upływającym rokiem moje marzenia, poglądy, wartości ulegały zmianie. Czas zostawił swój odcisk na wszystkim. A o czym teraz marzę? Hmm maturę zdałem, studia skończyłem z nawet niezłym wynikiem, mam dobrą prace, oddanych przyjaciół, a przynajmniej stuprocentowo jednego, jeszcze nie narzekam na życie więc o czym mogę marzyc? Wiesz, prawda jest taka że ja marzyć? Boję się że moje własne marzenia mogą mnie przerazić, że mogę uświadomić sobie zupełnie co innego niż mówią mi myśli.- w myślach przeanalizował szybko swoje słowa i doskonale wiedział że to jest prawda w najczystszej postaci. Wiedział, że przez te kilka lat jego marzenia niewątpliwie uległy zmianie, tylko jak i gdzie miał teraz umieścić w tym wszystkim Nikole?
-A ty? O czym marzysz? -zapytał.  
-Moje największe marzenie to takie aby być szczęśliwą. -wyznała szeptem, jakby nieco zawstydzona.
-Nie jesteś szczęśliwa?  
-Zawsze mi czegoś brak.  
-Czego?  
-Czegoś co dla mnie ma znaczenie, co jest ważne a akurat tego nie ma.  
-Punkt dla Ciebie, umiejętnie wybrnęłaś. -położył jej rękę na ramieniu gdy oboje zaczęli się śmiać.
-Powiedziałam prawdę. -broniła się.  
-Czyli teraz, w tym momencie nie jesteś szczęśliwa? -nie dawał za wygraną.  
-Teraz, w tym właśnie momencie jestem. -uśmiechnął się.  
-Czy..  
-Tak, ma to związek z Tobą- przerwała mu, a on poczuł jak ogarnia go radość.-a ty?
-W tej chwili, tak samo jak i ty, jestem szczęśliwy. A bardziej nie chcę tego roztrząsać. Przynajmniej jeszcze nie teraz. -Nikola kiwnęła głową, wydawała się zamyślona ale jednak się odezwała.
-Tak, chyba masz racje, lepiej jest cieszyć się tym co jest teraz. -przystanęła odwracając się w jego stronę. Stali teraz przed sobą twarzą w twarz, oddzieleni jedynie kilkoma centymetrami ciepłego nocnego powietrza, a ich stopy po kostki zanurzone były w wodzie. Przyglądali się sobie z bezgranicznym zafascynowaniem i oboje doskonale wiedzieli do czego to prowadzi. Po chwili znów ich usta złączyły się w czułym pocałunku...
  
Grzegorz chwycił Nikole za rękę i pociągnął ją w stronę parkingu, na którym świeciły latarnie, które przy okazji oświetlały tylko fragment plaży.
-Zabiorę cię w jeszcze jedno miejsce. -powiedział gdy zapakowali swoje rzeczy i wsiedli do auta.
-Gdzie? -zapytała zapinajac pas bezpieczeństwa.  
-Za kilka minut sama zobaczysz. -uśmiechnął się a ona już nic nie odpowiedziała tylko posłała mu ostatnie spojrzenie nim odwróciła głowę w stronę okna.
Po kilku minutach dojechali do miasta. Wielki bilbord, który umieszczony był na jednym z budynków tuż po wjeździe do centrum, pokazywał godzinę, było kilka minut po dwudziestej pierwszej. Kiedy wjechali na parking, Nikola rozpoznała go bez problemu ale Grzegorz jednak nie zatrzymał się tylko przejechał przez całą jego długość i wjechał do części zabudowanej i tam dopiero na jednym z wolnych miejsc zatrzymał auto, zgasił silnik i spojrzał na nią. Gdy odpiął pas, trzask klamerki, na sekundę przerwał panującą między nimi ciszę.
-Czy to jest to o czym myślę? -zapytała, na jej twarzy ciągle błąkał się uśmiech.
-Tak. -kiwnął głową.  
-Jesteśmy w twoim biurze?  
-Tak.  
-Co tu robimy? Znów musisz coś odebrać?  
-Nie, tym razem nie, ale chciałem ci coś pokazać.  
-A ktoś tu jeszcze jest? -pytała gdy wysiedli i Grzegorz prowadził ją w stronę windy.
-Tylko ochroniarze. Ale nie martw się, nic się nie stanie jak tu wejdziemy.  
-Mam nadzieję, wiesz nie chciałabym aby nagle włączył się alarm. -zaśmiała się w głos gdy zamykały się za nimi drzwi.
-Alarm a później przyjechała by ochrona i zwinęli by nas na nocke na dołku. -ciągle uśmiechał się do niej.
-To jak w tym filmie "Tylko mnie kochaj". -spojrzała na niego spod rzęs, stojąc oparta o ścianę dokładnie na przeciw niego.
-Wiesz, ale oni w końcu się pocałowali. -zrobił minę łobuza.  
-Tak? Nie pamiętam takiej sceny, choć film oglądałam nie raz. -próbowała udać, że nie pamięta.
-Ale ja pamiętam i to doskonale. Chcesz to mogę ci to zademonstrować. -mrugnął do niej i wyprostował się a dla niej to był jasny znak, że on naprawdę to zrobi.
-Naprawdę?  
-Naprawdę. -odpowiedział zachrypniętym głosem i zbliżył się do niej tak, że dzieliły ich już tylko milimetry. Nikola chciała jeszcze coś powiedzieć, ale nie zdążyła bo gdy tylko otworzyła usta, zaraz je zamknęła pod wpływem jego pocałunku. Znów kolana jej się ugięły, znów ścisnęło ją w żołądku i znów miała wrażenie jakby wszystko wokół wirowało. Winda lekko drgnęła zatrzymując się na ostatnim, trzydziestym piątym piętrze. Drzwi się rozsunęły i w tym samym momencie Grzegorz odsunął się od niej pozwalając jej na głębszy oddech. Uśmiechnął się i chwycił jej dłoń, ciągnąc w stronę wyjścia. Nikola idąc za nim krok w krok, rozejrzała się chcąc, chociażby mniej więcej zorientować się gdzie są, choć ona nigdy wcześniej tam nie była. Szli korytarzem, który nie był tak okazały jak ten na którym znajduje się jego biuro. Tutaj na podłodze była tylko wykładzina, ściany były pomalowane na biało, przeszli już kilknaście metrów tego wijącego się korytarza a minęli zaledwie dwa okna, za to, drzwi znajdowały się co kilka metrów. Mijali je wszystkie, co chwile skręcając w kolejne korytarze a światełka na suficie włączały się i wyłączały wraz z ich ruchem. W końcu zatrzymali się na końcu korytarza gdzie znajdowały się drzwi a na nich tabliczka "nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Nikola wzięła głębszy oddech odruchowo mocniej ściskając go za rękę.
-Jesteś upoważniony? -uśmiechnęła się zadzierając do góry głowę aby na niego spojrzeć. Stał tak blisko, że inaczej nie mogła.
-Jak najbardziej. -mrugnął do niej, puszczając jej dłoń. Wyjął z kieszeni klucze i włożył jeden do zamka, otwierając drzwi. Gdy to zrobił znów chwycił ja za rękę i puścił ją przodem gdy wchodzili na wąskie schody, rozciągające się w górę, dookoła ścian małego pomieszczenia. Gdzieś mniej więcej po środku klatki schodowej, zapaliła się mała lampa, rzucając na nich tylko delikatną poświatę.
-Musisz uważać, bo tu jest ciemno. -szepnął gdzieś tuż nad jej uchem. Nikola nic nie odpowiedziała tylko pozwoliła mu aby skrzyżował ich palce. Kiedy pokonali schody, stanęli przed ostatnimi drzwiami. Teraz już była pewna tego, gdzie zaraz się znajdą. Grzegorz znów zrobił to samo i po chwili otworzył drzwi, pozwalając aby cisza jaka ich otulała przez ostatnie minuty została zastąpiona rykiem miasta. Razem z tym niesamowitym dźwiękiem zalała ich fala nocnego powietrza. Włosy Nikoli w podmuchu wiatru rozwiały się na boki, nadając jej niesamowity wygląd. Zrobili kilka kroków do przodu i zatrzymali sie. Nikola z zapartym tchem obserwowała otoczenie a Grzegorz z kolei obserwową ją. Stali teraz na dachu trzydziestopięcio piętrowego budynku a pod sobą mieli cały Kraków. Niki znów zrobiła kilka kroków i zatrzymała się, tak jakby z wrażenia nie mogła chodzić. Grzesiek nie opuszczał jej na krok, chodził za nią niczym jej własny cień. Był dumny z siebie gdy ukradkiem spoglądał na jej twarz i widział niewypowiedziany zachwyt.  


Tutaj na górze wiatr był bardziej odczuwalny, ale Nikola chyba tego nie zauważała a jeśli nawet to w żadnym stopniu jej to nie przeszkadzało. Tylko jej włosy, delikatnie drgały unosząc się i opadając w miarowych podmuchach.  
Na samej krawędzi łączącej ścianę z dachem, co kilka metrów umieszczone były lampy, które z jednej strony oświetlały budynek a z drugiej, strzelały smukłą wiązką jasnego światła w niebo, co dawało złudzenie oświetlania samych gwiazd. Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała w granatowe niebo, które przeszyte było tysiącem złotych gwiazd, połyskujących i mieniących się. To był niesamowity widok. Nie odwróciła się ale doskonale wiedziała, że Grzegorz jest tuż za nią, na tyle blisko aby wychylić do tyłku rękę i dotknąć jego dłoni. Zrobiła to, trafiła bezbłędnie. Nadal milcząc przeniosła wzrok na dół. Na jeszcze, nieuśpione miasto, które w każdą sobotę o tej porze tętniło życiem. Ulice oświetlone były tysiącami latarni, światłami z okien mieszkań, kolorowymi szyldami, sklepów, barów i restauracji, reflektorami aut, które z góry wyglądały jak niekończące się biało czerwone pasy, co chwile, błyskającymi bilbordami. Wszystkie te światła łączyły się w jedną całość zlewając się z horyzontem. A do tego ciche pomruki samochodowych silników, z gwarem rozmów niesione między budynkami, wysoko w górę w eter. Grzesiek powoli przysunął się do niej, delikatnie przesuwając dłonie po jej rękach, zaczynając od palców a kończąc na ramionach, zrobił jeszcze jeden maleńki kroczek tak, że torsem dotykał jej pleców i obejmując ją w pół oparł brodę na jej głowie. Nikola nie broniła się przed tą bliskością, nieznacznie się cofnęła wtulając się bardziej w jego ramiona. Całą sobą czuła ciepło jego ciała.  
-Uwielbiam odgłosy miasta. -powiedział zapatrzony w dół, na tętniące życiem miasto.  
-Ja też. -odpowiedziała z nutą melancholii w głosie.
-Podoba ci się tu?
-Podoba się? -odwróciła się lekko w jego stronę. -To jest mało powiedziane, ja jestem zachwycona.  
-Cieszę się bardzo.  
-Dziękuję, że mnie tu zabrałeś.-odwróciła się i lekko unosząc się na palcach, musnęła jego usta.  
-Rozumiem, że mam już drugiego plusa. -mrugnął rozbawiony.  
-Coś w tym stylu. -potwierdziła spoglądając w jego przepastne oczy.
-Widzisz -wskazał wieżę mariacką, dziewczyna spojrzała za siebie. - wieża jest najbardziej oświetlona.  
-Niesamowicie to wygląda.  
-Piękne to nasze miasto. -stwierdził obejmując ją, kiedy patrzyli w tym samym kierunku. Nikola kiwnęła tylko głową, przyznając mu rację.
-Nie jest ci zimno?  
-Nie, jest dobrze. -teraz to on milczał przez chwilę nim podjął kolejny temat.
-Ty nie jesteś z Krakowa?
-Nie.
-A skąd?  
-Z Nowego Targu.
-Z Nowego Targu. -powtórzył. -chyba wiem gdzie to jest.  
-Tak mniej więcej sto kilometrów stąd.
-Tak, kiedyś miałem tam sesje. O nawet Kinga wtedy ze mną była. - dodał po sekundzie gdy sobie przypomniał ten fakt.
-Wspominała mi kiedyś, że była z tobą. -uśmiechnęła się lekko a on przypomniał sobie ostatnią wzmiankę o rozmowie z młodą Kamińską. Nie skomentował tego tylko mocniej ją przytulił, wdychając zapach jej włosów.  
-Opowiedz mi o sobie. -powiedział tak nagle, że aż się wzdrygnęła na dźwięk jego głosu. Odwróciła się w jego stronę, powtarzając niepewna czy dobrze usłyszała.  
-Mam ci opowiedzieć o sobie?  
-No tak. -potwierdził lekko rozbawiony.
-Co mam ci powiedzieć? -zapytała wpatrując się w jego bursztynowe oczy. Oparła lekko dłonie o jego klatkę piersiową, pozwalając jednocześnie na to aby ją objął.
-Wszystko. -szepnął. A ona dałaby sobie rękę uciąć, że pochylił się nad nią lekko chcąc ją pocałować.
-Jeśli znów mnie pocałujesz to nic nie powiem.  
-Każesz mi wybierać? -zapytał zbliżając swą twarz o kolejne kilka milimetrów.
-Nie ale ostrzegam cię przed tym jak to może później wyglądać.  
-To nie ostrzegaj. -powiedział i to były ostatnie słowa jakie miedzy nimi padły. Ona nie miała już okazji odpowiedzieć bo Grzegorz jednym pocałunkiem zamknął jej usta, ucinając wszelkie pytania i wątpliwości. Nie opierała się przed tym, nie broniła, nie zamykała na czułość jaką jej dawał, tylko chłonęła ją całą sobą.  
-To na czym skończyliśmy? -zapytał z błogim uśmiechem na twarzy gdy udało mu się oderwać od niej nie wypuszczając jej przy tym z ramion.  
-Chciałeś coś wiedzieć o mnie.  
-A tak tak. Więc słucham.
-Nie wiem od czego mam zacząć. -wzruszyła lekko ramionami, wpatrując się w najbardziej oświetlony budynek w mieście, tuż za jego ramieniem.
-Co robiłaś zanim się poznaliśmy?  
-Żyłam. -rzuciła mu spojrzenie spod rzęs.  
-A teraz? -w myślach zaczęła szukać już dobrej odpowiedzi, gdy z jego ust padło kolejne pytanie, odetchnęła z ulgą gdy poczuła się wybawiona z opresji.  
-Jak to w ogóle się stało, że my dopiero teraz się poznaliśmy? Przecież Michała i Pawła poznałaś wcześniej.
-Sama nie wiem, ciebie długo wtedy nie było w Krakowie, wiec pewnie dlatego.  
-Tak ale ja wyjechałem kilka dni przed Sylwestrem, a wcześniej..
-A wróciłeś dopiero kilka dni przed weekendem majowym. A ja chłopaków poznałam nie wiele przed twoim wyjazdem. Zapewne mijaliśmy się to tu to tam i może nawet o tym nie wiedzieliśmy.
-Niemożliwe -pokręcił głową z uśmiechem -pamiętałbym to, ciebie zapamiętałbym choćbyśmy nawet kilka lat wcześniej widzieli się tylko kilka sekund.  
-Tak mówisz?
-Oczywiście. Takich oczu się nie zapomina. -szepnął i pochylił się nad nią ale nie pocałował jej tylko delikatnie, gestem pełnym czułości potarł jej nos i oparł czoło na jej czole.  
-Usiądziemy? -wskazała mały murek tuż przy krawędzi budynku, dający możliwość dalszego podziwiania widoków nawet na siedząco.  
-Jasne. -zrobili razem kilka kroków, nie przestając się obejmować.  
-Czemu przyjechałaś do Krakowa? Tam u ciebie, nie ma żadnych uczelni?  
-Są ale ja po prostu chciałam wyjechać gdzieś, daleko od domu. W sumie wiem, że sto kilometrów to nie jest odległość niemożliwa do pokonania ale jednak to nie dom.  
-A ty wiesz, że nie ma odległości niemożliwych do pokonania? -zapytał uśmiechając się zaczepnie, gdy bawił się pasmem jej włosów.  
Wiedziała, oczywiście, że o tym wiedziała. Umiała czytać miedzy wierszami, i bezbłędnie domyśliła się co chciał jej przez to powiedzieć. Nie odpowiedziała na to, tylko siedząc na wprost niego, ze wzrokiem wbitym gdzieś daleko w niebo w miejscu w którym rozświetlane było pomarańczową poświatą latarni, powiedziała:
-To było chyba tak, że nie chciałam być w domu.  
-Czemu? -zapytał przechylając na bok głowę tak aby uchwycić spojrzenie jej szarych oczu.
-Po prostu zbyt duszno mi tam było. -zaśmiała się, rzucając szybkie spojrzenie. Nie, ono miało być szybkie, miała spojrzeć na niego przez sekundę, może dwie i odwrócić się ale gdy on uchwycił jej spojrzenie i przytrzymał je, dłużej niż ona na początku zakładała, utonęła w jego głębi, w tej bursztynowej otchłani. Była spokojna, zrelaksowana i nie czuła tak jak zawsze potrzeby aby odizolować się od wszystkich, którzy zbliżyli się za bardzo, nieświadomi że mogą poznać jej problemy. Nie chciała kolejny raz dusić w sobie tego, co przez tyle lat nie pozwalało jej oddychać, ale nie chciała też użalać się nad sobą, była zbyt silna aby to robić, ale czasem i ci silni ludzie potrzebują chwili odpoczynku, wytchnienia, rozmowy z kimś kto ich zrozumie, z kimś obcym, z kimś z poza. Tak jak w tym przypadku, taką osobą, był Grzegorz. Siedział i wpatrywał się w nią w absolutnym milczeniu, wiedząc już że ten uśmiech, który wprawił w drganie jego serce, skrywał wiele gorzkich łez.  
-Masz rodzeństwo? -zapytał uważając, że to pytanie pomoże mu ukierunkować się w tej rozmowie.
-Nie.
-To tak jak ja. Rodzice pewnie byli zawiedzeni, że ich ukochana jedynaczka opuszcza dom.
-Ciężko wyczuć. -wzruszyła ramionami, przyglądając mu się.
-Jak to?
-Może i faktycznie mama była niezadowolona, że wyjeżdżam. Ale cóż, takie życie. Każde dziecko prędzej czy później opuszcza swoje gniazdo.
-A tata? -zapytał mając nadzieje, że niczym jej nie urazi.
-Tata.. -powtórzyła z nutą znużenia w głosie -nigdy nie miałam z nim dobrego kontaktu, więc śmiem twierdzić, że oboje przyjęliśmy to z ulgą, że teraz będziemy widywali się rzadziej. Choć może gdy byłam młodsza liczył na to, że zostanę w domu i pomogę im w pracy. bo moi rodzice mają gospodarstwo agroturystyczne.

Jej słowa uderzyły go, tak jak jeszcze nigdy żadne inne, poczuł tępy ból w dołku, przypomniały mu się jego lata spędzone w domu. W domu, który powinien być oazą miłości i spokoju. Niestety... Myślał, że ona miała takie samo dzieciństwo jak i on ale to co po chwili usłyszał wprawiło go w osłupienie.
-Bo pracował i nie miał dla ciebie zbyt wiele czasu? -zapytał zamykając jej drobne dłonie w swoich.
-Nie. Bo pił. -zaśmiała się z goryczą w glosie. -on nie pracował. To znaczy od przypadku do przypadku zdążyło mu się to ale i tak wszystko zawsze wydawał na wódkę. .. -Grzesiek był w takim szoku, że nie potrafił wydobyć z siebie żadnego słowa, tylko mocniej ścisnął jej dłonie. -Pewnie myślisz, że się tu użalam..-zaczęła niepewnie gdy on nadal milczał i wtedy to podziałało na niego niczym kubeł zimnej wody. Podniósł się i uklęknął przed nią, całując jej dłonie.  
-Nie, przepraszam ale po prostu nie spodziewałem się takich słów.  
-Nie powinnam była w ogóle zaczynać tego tematu. -westchnęła zmartwiona. Kiedy on znów chciał ucałować wnętrze jej dłoni ona wstała i odchodząc kilka kroków, zatrzymała się na rogu dachu spoglądając w dół. -przecież to nie twoje problemy więc..  
-Ale Nikola -chwycił ja za ramiona i odwrócił w swoją stronę przerywając wszelkie jej wątpliwości, nie chciał aby ona w jakimkolwiek stopniu się obwiniała za to, co absolutnie nie było jej winą. -nie mów tak, przecież nic się nie stało.  
-Ale.. -chciała zaprotestować, ale on kolejny raz jej przerwał -nie ma żadnego ale. Rozumiesz? -zapytał i nie dając jej czasu na wątpliwości, roztrząsanie tego wszystkiego pocałował ją, najdelikatniej jak umiał. Dając tym samym upust wszelkim jej bolączkom, które skrywała na dnie duszy. Całował ją dotąd aż uspokoiła się, aż jej ciało rozluźnilo się. Nadal trzymał ją w ramionach a ona opierając głowę o jego klatkę piersiową mówiła dalej.
-Często gdy był pijany wracał do domu i awanturował się. Wtedy modliłyśmy się z mamą aby zaraz poszedł spać.  
-Bił cię? -to pytanie było zbyt trudne ale musiał poznać odpowiedź.
-Nie. Nigdy mnie nie uderzył, ale czasem mówił takie słowa, które bolały sto razy bardziej niż wymierzony cios.  
-A twoja mama? Co na to wszystko? Dlaczego od niego nie odeszła?
-Sama niejednokrotnie zadawałam jej to pytanie ale ona nigdy nie umiała mi odpowiedzieć. Ale ja myślę, że ona ciągle jest z nim dlatego bo go kocha.
-Co to za miłość jeśli pozwala się aby ktoś krzywdził bliską nam osobę? -zapytał gorzko.
-Na początku miałam do niej żal o to ale z czasem przestałam zwracać na to uwagę bo i tak nie mogłam nic zrobić.  
-Zawsze tak było?
-Nie, bywały tygodnie a nawet miesiące gdy było normalnie, gdy ojciec nie pił, chodził do pracy, wracał o normalnej porze do domu, rozmawiał ze mną, pytał się jak w szkole, pomagał w odrabianiu lekcji, czasami nawet zabierał mnie na spacer, normalnie dogadywali się z mamą, to właśnie wtedy postanowili zając się agroturystyką ale takie chwile wytchnienia nie zdarzały się zbyt często. Najdłuższy czas gdy było normalnie to cztery miesiące i wtedy kiedy myślałam że już  tak zostanie, ojciec znowu zaczynał. i wtedy mama musiała przejąć wszystkie obowiązki.

Grzesiek przytulił ją bardziej błądząc ją po głowie. Nigdy nie podejrzewałby, że dziewczyna, która jest ciągle uśmiechnięta, która zaraża wszystkich swoją radością, przeszła tyle cierpienia. Był pod wrażeniem tego jak dobrze to ukrywała, ale też nie potrafił już uśmierzyć tego bólu, który odczuwał w klatce piersiowej. Nigdy nie podejrzewał siebie o takie rzeczy, o taką empatię ale było mu jej tak bardzo szkoda, że zrobiłby wszystko, dosłownie wszystko, nawet zaprzedałby duszę diabłu aby z jej ślicznej twarzy nie znikał szczery, prawdziwy uśmiech, aby uchronić ją przed kolejnym cierpieniem ze strony ojca. Nie zna tego człowieka, nawet nigdy go nie widział ale zdążył go znienawidzieć za to, że krzywdził swoją córkę, tę najwspanialszą istotę, niejednokrotnie doprowadzając ją do łez.  
Po krótkiej chwili milczenia, jaką podświadomie oboje sobie dali na przetrawienie tych słów, które przed chwilą padły, znikając w nocnym powietrzu, Nikola podniosła głowę z jego ramienia, spojrzała mu prosto w oczy. A on siłę tego spojrzenia poczuł każdym, najdelikatniejszy nerwem w swoim ciele. Kolana mu się ugięły, serce rozszalało się, oddech był co raz płytszy, po plecach przebiegł dreszcz, którego doświadczał tylko przy niej, a ona nadal bez najmniejszego mrugnięcia okiem wpatrywała się w niego. Niczym z otwartej księgi, wyczytała z jego oczu, wszystko co pozwoliło jej się uspokoić, wszystko co pozwoliło utwierdzić ją w przekonaniu, że on, jak mało, ją rozumie, że po prostu ją rozumie...
-A z tobą jak to było? Twoi rodzice to na pewno muszą być dumni, że mają takiego zdolnego syna? -zapytała odsuwając tym samym rozmowę od siebie. Grzesiek lekko się uśmiechnął, ale zaraz stał z poważną miną, postanawiając zdobyć się na taką samą szczerość, jaką obdarzyła go ona.  
-Nie. To znaczy, mama jest ze mnie dumna ale ojciec nie. Chociaż ona tylko raz mi to powiedziała. A ojciec zawsze mnie krytykował, bo chciał abym jako jedyny jego syn, poszedł w jego ślady i przejął rodzinną firmę. Nigdy mnie to nie interesowało i gdy zacząłem liceum, wiedziałem, że sprzeciwie mu się, choćbym miał zrobić to ostatkiem sił. A gdy dowiedział się, że chce być fotografem wpadł w szał, wyśmiewał się, że to nie jest praca dla prawdziwego mężczyzny, że nie utrzymam z tego rodziny. Nigdy we mnie nie wierzył a ja udowodniłem mu, że potrafię, że umiem i że jestem coś wart. Tak jak mówiłem nigdy z jego ust nie słyszałem słowa pochwały, ani wtedy gdy byłem dzieciakiem, czy nastolatkiem ani wtedy gdy skończyłem studia, wróciłem do kraju, znalazłem dobrą pracę. Bolało mnie to strasznie ale z czasem przyzwyczaiłem się, przywykłem, nauczyłem się ignorować ten ból.
-Myślałam, że chociaż ty miałeś normalne dzieciństwo. -szepnęła.  
-Niestety, nie miałem. Czasem jak byłem rozgoryczony, to mówiłem sobie, że lepiej by było jakbym nie miał ojca. Może wtedy byłbym lepszy, bardziej szczęśliwszy, może mama by mnie bardziej kochała..-nie czuł się skrępowany tym, że w wieku niemal trzydziestu lat, wyznał, że nie dostał od rodziców tyle miłości ile by chciał. Nikola była dla niego kimś wyjątkowym, ważnym. Kimś, o kim wiedział, że zrozumie wszystko.  
-Jak to?  
-Matka kochała mnie, i kocha nadal, nie mogę w to wątpić, w końcu jestem jej synem ale ona zawsze była zdominowana przez ojca, nigdy nie miała prawa do własnego zdania, z czasem zresztą przestała się starać o taką możliwość, przystała na wszystkie jego warunki i żądania. Bała się mu sprzeciwić, a gdy ja zacząłem to robić powstawała awantura. Nigdy nie miałem normalnego dzieciństwa, bo gdy potrzebowałem uwagi rodziców, zwłaszcza ojca dostawałem pieniądze abym wyszedł na miasto, do kina, czy na imprezę, wszędzie aby tylko nie zawracać mu głowy sobą. On nigdy nie umiał wyrażać swoich uczuć, i tym samym nigdy nie powiedział mi że mnie kocha, tak jak robili to inni ojcowie moich kolegów. Dlatego też, najnormalniej w świecie zacząłem w to wątpić i tak zostało do dziś. Odzywa się czasem do mnie ale to jest takie wymuszone, mam żal do niego o to wszystko, ale co mi to da? Nic, nic przecież nie zrobię. Dlatego wyprowadziłem sie, zacząłem żyć swoim życiem, utrzymywać się sam, aby tylko nie słuchać jego gadania, że on nadal musi to robić.
-Ile miałeś lat gdy się wyprowadziles z domu?  
-To znaczy po maturze od dążymy wyjechałem do Angli, tam znalazłem sobie jakąś dorywczą pracę i czekałem do rozpoczęcia studiów. Jeszcze na pierwszym roku wracałem do domu w przerwach świątecznych ale przed wakacjami stwierdziłem, że zostanę tam aż do obrony. I tak naprawdę przyjeżdżałem tylko na kilka dni w lecie i w zimie.  
-Nie teskniłeś za domem? Za mamą czy przyjaciółmi?
-Tęskniłem, ale wiedziałem, że tak będzie lepiej. Widywałem się z nimi w tych krótkich przerwach, studia się szybko skończyły i wtedy już mogłem spokojnie wrócić do domu. I właśnie zaraz po powrocie, wynająłem sobie najpierw pokój, później mieszkanie i już na dobre wyprowadziłem się z domu.  
-A ty z Krakowa jesteś?  
-Tak, tu się urodziłem, tu się wychowałem i tu umrę. -posłał jej czuły uśmiech.
-A twoi rodzice też tu mieszkają?  
-Tak, tylko oni na drugim końcu miasta, na szczęście Kraków jest dużym miastem i rzadko kiedy spotykam ich. -w jego glosie słyszała wyraźną ulgę. -Jak chce się spotkać z mama, to zazwyczaj umawiamy się na mieście.  
-A święta? Jeździsz wtedy do domu?
-Tak, tylko ze względu na mamę. Staram się powstrzymywać i nie kłócić się z nim aby nie sprawić jej przykrości, ale to wszystko i tak jest takie sztuczne i naciągane. Zazwyczaj zaraz po kolacji wigilijnej wracam do siebie. -te słowa trochę ją zaskoczyły.
-Jak to? I co wtedy robisz? Z kim wtedy jesteś?
-No sam, siedzę w domu. Zawsze wtedy zajmuje się pracą aby nie myśleć za dużo. -dziewczyna westchnęła tylko zmartwiona. Wyciągnęła dłoń i pogładziła go po policzku a on ucałował jej wnętrze.
-I jak widzisz, ja też nie miałem udanego dzieciństwa.  
-Jestem zaskoczona tym faktem. -wyznała onieśmielona -wiesz, na początku jak jeszcze cię nie znałam, to myślałam, że jesteś taki, no wiesz... -zawahała się, szukając odpowiednich słów.
-Że jestem wychuchanym, rozpieszczonym jedynakiem, który żyje za pieniądze nadzianego ojca, i wydaje mi sie, że mogę mieć wszystko o czym zamarze? -bezbłędnie odgadł jej myśli.
-Jeśli cię to uraziło, to przepraszam ale...-powiedziała cicho.
-Nie, nie uraziło mnie to. Zdaje sobie sprawę, że wzbudzam w ludziach takie wrażenie i nawet czasami mi to pasuje. Wiem, że nie jestem idealny i prawdopodobnie swoim zachowaniem zasłużyłem sobie na taką opinie, ale nie przejmuje się tym bo bliskie mi osoby, znają mnie i wiedzą jak naprawdę było. -rozczuliły ją jego słowa, zrozumiała jego przekaz. I szczerze była pod takim wrażeniem, że nie wiedziała co ma powiedzieć. Zamrugała szybko chcąc odpędzić zdradzieckie łzy, nie chciała też go pocieszać, bo wiedziała że on tego nie potrzebuje. Wciągnął głęboko w płuca powietrze i uśmiechnął się do niej tak szczerze i prawdziwie, że nie potrafiła tego nie odwzajemnić.  
-Dobra, koniec tego użalania się. Trzeba się cieszyć tym co mamy. -mówiąc te słowa, pogladził ją czule po policzku. -Ja się cieszę tym co mam teraz -szepnął -a teraz wybacz, naprawdę muszę zapalić. -oboje zaczęli się śmiać. A on sięgnął do paczki po papierosa, włożył go sobie do ust, i najpierw zaciągając się, wypuścił go z płuc w ciemność nocy, nie spuszczając przy tym jej z oczu, nawet na sekundę. Z papierosem w ustach, skąpany w dymie tytoniowym, który unosił się ponad ich głowami, ze zmierzwionymi włosami, wyglądał tak pociągająco, że po ciele Nikoli przebiegł przyjemny dreszcz. Przyglądali się sobie w wymownym milczeniu, aż dziewczyna wiedziona przekonaniem, że powinna coś z tym zrobić, odezwała się.  
-Długo już palisz?
-Hmm -zastanowił się -zacząłem jako siedemnastolatek, paliłem za hajs ojca. -dodał z szybkim uśmiechem, który po chwili bezpowrotnie znikł. -przez studia czasem popalałem, ale mało aż w końcu gdy już byłem tutaj rzuciłem bo stwierdziłem, że szkoda mi kasy i zdrowia.  
-To czemu znowu zacząłeś? -zaśmiał się na wspomnienie tego dnia.
-Cztery lata nie paliłem. A wiesz kiedy znowu zacząłem? Pierwszy raz po czterech latach wziąłem papierosa do ust, wtedy gdy spotkaliśmy się pierwszy raz. Wtedy gdy w tej księgarni, zamiast książki chwyciłem ciebie za dłoń. Wtedy gdy.. -zawahał się a na jego twarzy znów malował się uśmiech. -no to właśnie było wtedy. -w porę ugryzł się w język, bojąc się, że powie za dużo, obnażając się tym ze swoich uczuć.  
-Żartujesz? -Nikola nie mogła uwierzyć w to co teraz usłyszała.  
-Nie, nie żartuje. Zapaliłem tamtego dnia i pale do dziś. Widzisz jakie wrażenie na mnie wywarłaś? Musiałem się jakoś uspokoić.  
-Jasne. -uśmiechnęła się tylko nie wiedząc czy jego słowa ma brać na poważe czy nie.
-No tak. Nie wierzysz? -jednym ruchem ręki chwycił ją przyciągając do siebie. Gdy znalazła się w jego ramionach, pochylił się nad nią tak, że dzieliły ich tylko milimetry i wtedy zapytał:  
-A w ogóle to czemu wtedy wyszłaś? -uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego dnia, i nie potrafiła znaleźć żadnego wytłumaczenia. Uśmiechnęła się tylko, lekko wzruszając ramionami. Ta jej mina rozczuliła go, po raz kolejny uderzyła go świadomość tego, jak bardzo jest szczęśliwy, że ma ją przy sobie tego wieczora, i z całą pewnością życzyłby sobie więcej takich chwil w jej obecności. Gdy tak bez zbędnych słów wpatrywali się w siebie, przeszywając swe dusze na wskroś, wokół nich rozległ się dźwięk romantycznej piosenki, której muzyka unosiła się między budynkami wysoko w górę płynąc wprost do nieba.  
-Słyszysz? -zapytał szeptem.  
Nikola na potwierdzenie kiwnęła głową, od razu rozpoznała te dźwięki. "Podróż do gwiazd" Nikola znała ją ze swoich marzeń, niejedną noc, marzyła o takiej miłości, prawdziwej i szczerej aż po sam grób, słuchając tego utworu. A Grzegorz z kolei znał ją z wszystkich wesel gdy młoda para tańczyła w jej rytm, patrząc sobie przy tym głęboko w oczy. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego jej słowa, utkwiły mu w pamięci, dlaczego akurat teraz wypłynęły do świadomości, ale wiedział, że chce to zrobić...
-Zatańczysz ze mną? -zapytał mając nadzieję, że mu nie odmówi. W jej oczach od razu odnalazł tę radość i wzruszenie. Dziewczyna podała mu rękę i pozwoliła się wyprowadzić kilka kroków dalej. Objęli się i zaczęli delikatnie kołysać się w rytm muzyki, nie przestając patrzeć sobie w oczy.

"W twoich oczach niebo lśni, w moich snach znów jesteś ze mną. Moje słowa niesie wiatr. Słowa, które wołam wciąż, wołam tak, woła kocham, serce moje. Dla ciebie, dla nas dwoje. Tylko z Tobą chcę być blisko bo kocham nade wszystko..."

-Naprawdę się cieszę, że jesteś tu ze mną, wiesz aniele? -szepnął jej do ucha. W odpowiedzi posłała mu najczulszy uśmiech, on wyjaśniał wszystko. A Grzesiek bezbłędnie odczytał jego intencje. Prawdą było to, że był szczęśliwy, ale trzeba by dodać jeszcze, tak jak nigdy dotąd. Był szczęśliwy tak jak nigdy dotąd. Nigdy żadna kobieta, która oddała mu się pierwszej nocy, nie wzbudziła w nim takiej palety uczuć, jak to zrobiła ta anielska istota, samym uśmiechem i spojrzeniem. Tańczący razem, wtuleni w swoje ramiona wysoko ponad huczącym miastem i milionem oświetlających je świateł, wyglądali jak z ujęcia filmowego. Ale to nie był film, tylko najprawdziwsza prawda. Byli tam, tańczyli i wpatrywali się w swoje oczy i choć żadne z nich tego nie wypowiedziało, oboje doskonale wiedzieli, że ich więź z każdą kolejną sekundą się zaciaśnia, pzybliżając ich do siebie. Nieodwracalnie...
W tej właśnie chwili nie liczyło się nic więcej oprócz nich, byli tylko oni, muzyka, noc i gwiazdy błyszczące wysoko ponad ich głowami...
"Zabiorę ciebie w podroż do gwiazd, tylko ty i ja..."


Kilka przecznic dalej od agencji reklamowej, w której pracował Grzegorz, znajdował się bar, który teraz, w środku nocy tętnił życiem. Muzyka dudniła, odbijając się echem od ścian, parkiet wypełniony był tańczącymi ludźmi, nad ich głowami unosił się dym tytoniowy, przecinany wiązkami stroboskopowego światła. Amelia dzisiejszego wieczoru postanowiła zrelaksować się w ulubionym klubie. Pogodziła się już ze swoją przyjaciółką Leną, po ostatniej wymianie zdań ale to i tak nie zmieniło zdania dziewczyny, że Amelia źle robi. Aczkolwiek na Nikole nadal była wściekła i w tym przypadku zdania nie zmieniła. Wyszła teraz z Leną na zewnątrz, wdychając rześkie powietrze nocy. Wyjęła z torebki papierosa i odpaliła, Lena stała o krok dalej i z odrazą w oczach przyglądała jej się.
-Miałaś rzucić. -powiedziała.  
-Oj Lena. -dziewczyna najwyraźniej była zniesmaczona upomnieniem koleżanki. Nic już się nie odzywajac, rozejrzała się dookoła, na chodniku tuż przed wejściem stali ludzie w mniejszych lub większych grupkach. Amelia przeczesywała wzrokiem tłum gdy nagle w oczy rzuciła jej się wysoką, szczupła dziewczyna, z czarnymi włosami sięgającymi ramion. Stała do niej tyłem, wesoło rozmawiając ze swoimi znajomymi. Amelia dłużej zatrzymała na niej wzrok, miała wrażenie, że kojarzy tą osobe ale bez zobaczenia jej twarzy nie potwierdzi ani nie zaprzeczy.
Nagle brunetka jakby na zawołanie odwróciła się i razem ze swoimi towarzyszami zaczęła iść w stronę dziewczyn. Teraz Amelia bez problemu rozpoznała ją. Dużo czasu minęło odkąd ostatni raz się widziały, dlatego teraz była zaskoczona ale też jednak ucieszona. Gdy byli co raz bliżej Amelia zrobiła krok do przodu i krzyknęła:  
-Aneta? -brunetka na dźwięk swojego imienia odwróciła się i spojrzała wprost w niebieskie oczy blondynki, stały tak kilka sekund w milczeniu, zanim na pomalowanych ustach Anety pojawił się uśmiech, znak, że ją rozpoznała.  
-Amelia. -krzyknęła z radością gdy rzuciły się sobie w ramiona.  
-Co ty tu robisz?
-Przeprowadziłam się niedawno, studiuje, pracuje w zasadzie staż odrabiam. -Aneta pokrótce streściła swoje życie od chwili w której zamieszkała w Krakowie.  
-Kurcze naprawa się cieszę, że cię widzę. -jeszcze raz ją wyściskała.
-Amelka wiesz muszę już spadać-skinęła głową na znajomych, którzy stali niopodal. -Ale może jakoś się spotkamy na tygodniu? Pogadamy sobie na spokojnie. -zaproponowała.
-No jasne, bardzo chętnie. Nadal masz ten sam numer?  
-Tak, ciągle ten sam.  
-To w takim razie zadzwonię do ciebie i się umówimy.  
-Okej, to do zobaczenia.  
-Do zobaczenia. -odpowiedziała, nieposiadając się z radości.  
Patrzyła jeszcze chwilę za dziewczyną, z którą kiedyś miała bardzo dobry kontakt, która teraz zniknęła w tłumie. Ani Aneta ani Amelia nie mogły uwierzyć, że znów się spotkały. Kiedyś kilka lat temu, przyjazniły się, lecz z czasem ich drogi rozeszły się a teraz los postanowił to zmienić. Amelia i Aneta, to nie może skończyć się dobrze...

________
Dziękuję za wszystkie komentarze. :* a teraz powiedzcie jak się wam podoba, taki zwrot akcji?

Sensi11

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 11323 słów i 62112 znaków, zaktualizowała 4 paź 2016.

18 komentarzy

 
  • Użytkownik slodkawariatka

    dodaj dzisiaj proszee! :( :*

    16 lis 2015

  • Użytkownik Sensi11

    Przepraszam ale dziś niestety nie zdążę już dodać nowej części.

    15 lis 2015

  • Użytkownik TruskawkowaXD

    Jeju *-* to jest boskie <3 czekam na następną część ;)

    14 lis 2015

  • Użytkownik Kamilka889

    Kiedy bedzie kolejna część?

    11 lis 2015

  • Użytkownik Sensi11

    @KontoUsuniętelka889 juz mam połowę wiec postaram sie w weekend opublikować całość.

    11 lis 2015

  • Użytkownik Kamilka889

    @Sensi11 okej nie mogę sie doczekać.

    11 lis 2015

  • Użytkownik Sensi11

    Cierpię na niemoc twórczą. :( już pięć razy próbowałam napisać początek, ale za każdym razem wychodził gorzej od poprzedniego. Co najlepsze w głowie mam już wszystko ułożone z najdrobniejszymi szczegółami, (nawet oczyma wyobraźni, nakręciłam sobie swój mały, własny filmik wyobrażeń ;)) ale niestety nie mogę tego wszystkiego przelać na papier. Więc postanowiłam odpocząć chwilę, odejść od tego, odetchnąć, przemyśleć i spróbowałam szósty raz, ale zaczęłam od.... środka. I poszło! :D napisałam fragment dokładnie taki jaki chciałam, wprost idealne odzwierciedlenie mojej wyobraźni! <3 więc korzystając z tego przypływu weny, pisze dalej. :) pozdrawiam Sensi.

    5 lis 2015

  • Użytkownik Karolina12

    Super opowiadanie uwielbiam je poprostu <3 <3 kiedy kolejna część???

    1 lis 2015

  • Użytkownik natiiiiiii

    Kocham te opowiadanie  
    Ciary Na calym ciele

    31 paź 2015

  • Użytkownik Cloudie

    ale super się czytało, nie mogę się doczekać kontynuacji :D <3 <3

    31 paź 2015

  • Użytkownik hilllow

    te dwie zgroza po prosto :O rożdział prefekt pozdrowiam hilllow

    29 paź 2015

  • Użytkownik Wiktor

    Witaj. Świetne opowiadanie!!!. Troszkę się czekało, ale najważniejsze że jest nowa część.  Dziękuję za część. Pozdrawiam Wiktor

    27 paź 2015

  • Użytkownik Gramofon

    No nareszcie kolejna część mojego ulubionego opowiadania ! :) Nie mogłem się już doczekać  :hi:

    26 paź 2015

  • Użytkownik Nieznana55

    Jesteś genialna  :rotfl:  :yahoo:

    26 paź 2015

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    Świetne opowiadanie! <3 Cudoo jednym słowem. :D Gratuluję pomysłowości :) i życzę weny. :D

    26 paź 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Jaki on jest  cudowny oh...boskie *-*

    26 paź 2015

  • Użytkownik Sensi11

    Dziękuję :) pisząc ten rozdział doszłam do wniosku, że całkiem nieźle wyszedł bo chociaż raz jest poświęcony tylko Nikoli i Grześkowi <3

    26 paź 2015

  • Użytkownik Lidka22

    @Sensi11 Zgadzam się z Tobą :) Aż boję się pomyśleć co za okrutną niespodziankę przygotowałaś dla Grześka ,którą określiłaś złowieszczo jako zawiśnięcie czarnych chmur nad jego głową  :ninja:

    26 paź 2015

  • Użytkownik Sensi11

    @Lidka22 powiem tylko tyle, że szykuje nam sie długie opowiadanie... ;)

    26 paź 2015

  • Użytkownik Kamilka889

    @Sensi11 uff i super ze bedzie dlugie

    26 paź 2015

  • Użytkownik Kamilka889

    Jeny jak słodko. Coś czuję ze amelia i aneta to zle połączenie.

    26 paź 2015

  • Użytkownik Nikii

    Ciekawe co takiego uknują Amelia z Anetą ? A jakby jeszcze do nich dołączyli Krzysiek i Przemek to utworzyłaby się dość liczna "koalicja" :)

    26 paź 2015